Trochę chorobowo refleksyjnie, lekko oderwanie od rzeczywistości i być może
zupełnie "niestrawnie" dla niektórych... Tych ostatnich przepraszam i sam się
sobie dziwię, że w ogóle piszę coś, co może być uznane za "nawiedzone
bzdury"... Ale tak sobie piszę patrząc na to zło, które dzieje się nie tylko w
mojej Ojczyźnie... i zaczynam coraz mniej rozumieć... A może coraz
więcej?
Zawsze bowiem staram się patrzeć na wszystko logicznie, szeroko. Próbuję wyciągać wnioski, kojarzyć fakty... nawet w sposób niemal nieprawdopodobny. Często niemal "wcielam" się w postaci adwersarzy jakiejś dyskusji, aby zrozumieć ich argumenty i sposób myślenia... Taki akademicki nawyk patrzenia na daną sprawę, pogląd, ideę z rożnych, często przeciwstawnych "stron". Staram się empatycznie zrozumieć innych ludzi, o innych niż moje oglądach rzeczywistości i nierzeczywistości ...
Niestety od prawie trzech lat właśnie coraz mniej rozumiem, jestem coraz bardziej przerażony i mam niejasne przeświadczenie o nadchodzącej jakiejś chmurze, jakimś chaosie, który jest kreowany przez jakiś Chłód (Zło?) Coś gęstnieje nie tylko w Polsce a ludzkość jest tylko zagęstniaczem tej nierzeczywistej wprost substancji... Sam nie wiem... chociaż coraz bardziej wiem niestety: Nic nie dzieje się przypadkiem... "Zło dobrem zwyciężaj" - to motto i zdanie Bł. J. Popiełuszki... nie przez przypadek został błogosławionym i nie przez przypadek papież Benedykt XVI swoją ostatnią decyzją i niestety już z oddali pokaże nam w Wielką Sobotę Całun Turyński...
Zło-Dobro! Co zwycięży?
Może to tylko moje refleksje wynikające z negatywnych, smutnych emocji ostatnich kilku lat, ale w ostatnim czasie - jako wyraz coraz większej turbulencji mojego otoczenia i coraz większego stopnia braku jego rozumienia - stawiam coraz więcej pytań... Są one zapewne wyrazem jakiejś mojej bezsilności czy też bezradności wobec chaosu i niejasnego poczucia powolnego upadania i upadlania mojej Ojczyzny, mojej Polski... Więc pytam...
Zawsze bowiem staram się patrzeć na wszystko logicznie, szeroko. Próbuję wyciągać wnioski, kojarzyć fakty... nawet w sposób niemal nieprawdopodobny. Często niemal "wcielam" się w postaci adwersarzy jakiejś dyskusji, aby zrozumieć ich argumenty i sposób myślenia... Taki akademicki nawyk patrzenia na daną sprawę, pogląd, ideę z rożnych, często przeciwstawnych "stron". Staram się empatycznie zrozumieć innych ludzi, o innych niż moje oglądach rzeczywistości i nierzeczywistości ...
Niestety od prawie trzech lat właśnie coraz mniej rozumiem, jestem coraz bardziej przerażony i mam niejasne przeświadczenie o nadchodzącej jakiejś chmurze, jakimś chaosie, który jest kreowany przez jakiś Chłód (Zło?) Coś gęstnieje nie tylko w Polsce a ludzkość jest tylko zagęstniaczem tej nierzeczywistej wprost substancji... Sam nie wiem... chociaż coraz bardziej wiem niestety: Nic nie dzieje się przypadkiem... "Zło dobrem zwyciężaj" - to motto i zdanie Bł. J. Popiełuszki... nie przez przypadek został błogosławionym i nie przez przypadek papież Benedykt XVI swoją ostatnią decyzją i niestety już z oddali pokaże nam w Wielką Sobotę Całun Turyński...
Zło-Dobro! Co zwycięży?
Może to tylko moje refleksje wynikające z negatywnych, smutnych emocji ostatnich kilku lat, ale w ostatnim czasie - jako wyraz coraz większej turbulencji mojego otoczenia i coraz większego stopnia braku jego rozumienia - stawiam coraz więcej pytań... Są one zapewne wyrazem jakiejś mojej bezsilności czy też bezradności wobec chaosu i niejasnego poczucia powolnego upadania i upadlania mojej Ojczyzny, mojej Polski... Więc pytam...
- Czy mamy do czynienia w III RP z planowaną i metodycznie dokonywaną degradacją Polski i Narodu Polskiego?
- Czy jednym z elementów (kierunków, obszarów, subcelów, celów szczegółowych) tej degradacji jest fizyczna (oprócz oczywiście psychicznej) eksterminacja Polaków lub zasymilowanych Polaków? A może też eksterminacja niemal wszystkich uczciwych ludzi zamieszkujących Polskę, którzy... wykazując się patriotyzmem, polskością, inteligencją, wiedzą, zaangażowaniem w realne działania na rzecz Polski i Polaków... mogą, stają się obecnie lub mogliby stać się w przyszłości "bazą" (ziarnem) odbudowy Państwa i Narodu Polskiego lub po prostu prawej i sprawiedliwej, tolerancyjnej Rzeczpospolitej?
- Czy morderstwa i zagadkowe bądź tragiczne śmierci wybitnych Polaków lub etyczno-moralnie prawych mieszkańców Polski... są celową ich eksterminacją przez siły rządzące III RP, a tak naprawdę siły rządzące Polską od 1944 roku, a tak naprawdę siły absurdalnie mitomańsko marzące o jakiejś nierealnej Judeopolonii, a tak naprawdę kabalistyczne siły zła, a tak naprawdę antykatolickie i antychrześcijańskie siły zła?
Pytania powyższe zapewne pozostaną bez sensownych odpowiedzi, skoro same mogą być uznane i słusznie nieraz za... bezsensowne...
Niemniej tylko dla "spokojności" sumienia napiszę jeszcze, że zło trzeba dobrem zwyciężać... a dobro zawsze zwyciężało i wierzę, że zwycięży również teraz... Wzniecając w amoku ogień... często ginie się w jego płomieniach... a zło wzniecając zło zginie od potęgi wznieconego przez siebie tegoż zła oraz poprzez działanie dobra. I jak już nie będzie zła, to nie będzie miał kto go wzniecać... Szpetne zło zginie, tego jestem pewien... tylko nieraz ogarnia mnie zwątpienie i pytam: kiedy to wreszcie nastąpi?
Więc módlmy się o zwycięstwo dobra nad złem i czyńmy dobro... Czytajmy tedy Słowa Stwórcy bezpośrednio a nie ślepo wierzmy tym, co opisują subiektywnie ich znaczenie...
Każdy człowiek ma prawo zbłądzić, każdy człowiek ma prawo do odbudowy swojego człowieczeństwa... w imię miłości do innych ludzi i samego siebie. Każdy ma to prawo i wierzmy, że dobrem i miłością można pokazać złym ludziom i ich organizacjom, że czynienie przez nich ogromu zła jest zawsze pracą syzyfową i tak naprawdę czyniąc zło, niszczą też samych siebie.
W tym kontekście pojawiają się też pytania nie tylko o Polskę, choć chyba też o nią...
Czy ktokolwiek ma prawo żyć dalej w pysze przeświadczenia o własnej wyjątkowości i nadrzędności własnego ludu nad innymi ludami zamieszkującymi Ziemię?
Czyż eugeniczne i rasistowskie oraz nacjonalistyczne podejście do innych nacji i narodów ma jeszcze rację bytu i czy kiedykolwiek ją miało?
Czy - zachowując swoją odrębność narodową i terytorialną - ktokolwiek ma prawo jednocześnie siać nienawiść wobec swoich sąsiadów i tworzyć dla nich getta?
Czy można budować świat na kłamstwie, manipulacji i ogłupianiu oraz mordowaniu innych?
Przecież wszyscy ludzi są tak samo ważni, są równi wobec życia i śmierci oraz tak samo kochani przez Siłę Wyższą... Stwórcę... Boga...
Czy naprawdę istotne jest, że ktoś jest potomkiem Chazarów a ktoś Judejczyków lub Palestyńczyków?
Czy naprawdę istotnym jest czy ktoś ma rysy aryjskie, semickie, słowiańskie, arabskie, hinduskie, murzyńskie, azjatyckie?
Wszyscy przecież mieszkamy razem, na naszej Ziemi...
Czy musi być na świecie głód... skoro tyle żywności gnije na wysypiskach śmieci? Czy rzeczywiście świat nie ma pieniędzy i po co ich aż tyle posiadają nieliczni... ? Czy trzeba naprawdę dokonać zniszczenia tego co jest, żeby zbudować coś nowego, jakiś mityczny i a'priori chory Nowy Porządek Świata?
Może wystarczy powrót do korzeni rozwoju ludzkości i współczesnej cywilizacji, powrót do wartości dla ludzi najważniejszych? Nie musi być wojen ani terroru, nie musimy wzajemnie siebie nienawidzieć...
Wystarczy żyć w prawdzie, miłości i wzajemnym poszanowaniu... To tak dużo? Gdyby tak każdy naród i nacja zrezygnowała z chęci dominacji nad innymi i zajęła się rozwojem własnym nie byłoby lepiej dla nas wszystkich?... To tak dużo? Gdyby tak szpetnymi przestali być szpetotę zarzucający innym... nie byłoby szczęśliwiej na świecie?...
To tak dużo?
Pozdrawiam
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.