piątek, 21 czerwca 2019

Apel o zmiany w zakresie reklamowania leków oraz kilka przemyśleń

Przez ostatnie dwa dni śledziłem bloki reklamowe różnych telewizji. To była męczarnia, bo z reguły reklam w TV nie oglądam.

Miałem jednak w tym swój cel a mianowicie oszacowanie liczebności reklam produktów leczniczych i suplementów diety produkowanych przez koncerny farmaceutyczne.

Okazało się, że średnio w każdym tym reklamowym bloku aż około 50% stanowiły reklamy w/w produktów. To naprawdę bardzo dużo i dużo też muszą kosztować.

Można się zastanawiać skąd te firmy mają pieniądze na tak kosztowne kampanie reklamowe, ale odpowiedź jest bardzo prosta: bardzo duża rentowność jednostkowa produktów, która przekłada się oczywiście na rentowność i ogromne zyski samych koncernów, które te produkty oferują na rynku.

Trzeba też wyraźnie powiedzieć, że te reklamy są finansowane przez nas, wszystkich kupujących. Kalkulując bowiem jednostkowe koszty danego produktu wlicza się w nie też jednostkowe wydatki na reklamę. Metoda ta jest bardzo prosta i w sumie dotyczy to różnych produktów z różnych branż, gdzie ustalając koszty nie tylko analizuje się jednostkowe koszty stale, ale też koszty zmienne, które zawierają również nakłady promocyjne każdego produktu.

Mamy więc źródło tak drogich reklamowanych leków i suplementów diety, podczas gdy te niereklamowane mają cenę (z tą samą substancją czynną) wynoszącą nawet tylko około 20% tych reklamowanych. Rozbój w biały dzień i "w białych kołnierzykach".

Innym źródłem wysokich cen jest tak zwana marża jednostkowa, czyli różnica między ceną leku a jego kosztami produkcji (koszty stałe + koszty zmienne). Okazuje się, że niektóre leki mają dwa a nawet 3 i więcej razy wyższą marżę niż same jednostkowe sumaryczne koszty produkcji. Innymi słowy niektóre produkty mają nawet 300% (a nawet więcej) rentowności, co przekłada się na bardzo dużą rentowność samych koncernów farmaceutycznych (rentowność netto: zysk netto/wartość sprzedaży).

Przyznam szczerze, że nie spotkałem do tej pory takich rentowności. Branża farmaceutyczna jest pod tym względem chyba na pierwszym miejscu. Nawet sektory samochodowe i alkoholowe nie osiągają takich rentowności a średnio dla wszystkich sektorów ta rentowność netto wynosi między 5 a 15%.

Nie dziwmy się zatem, że koncerny farmaceutyczne mają tyle kasy, że stać je na drogie kampanie reklamowe, które i tak się zwracają, bo otumanieni i przytłoczeni reklamami konsumenci kupują te produkty nie wiedząc nawet, że można zakupić o wiele tańsze leki i suplementy diety z tymi samymi substancjami czynnymi.

Koncerny farmaceutyczne w sposób perfidny i przemyślany bazują na zdrowiu konsumentów i chęci ratowania przez nich własnego swojego zdrowia. Bo wiemy przecież, że zdrowie jest najważniejsze i wiedzą o tym koncerny i dlatego są pewne, że chorzy imają się wszystkiego i są skłonni płacić wysokie ceny za swoje zdrowie. Perfidia najwyższych lotów.

Oglądając te reklamy przez dwa dni zauważyłem, że prawie nigdy w reklamach nie podaje się określonej substancji czynnej lub określonych substancji czynnych, które są odpowiedzialne za leczenie. Wymienia się z reguły tylko nazwę leku i do czego jest nam potrzebny. Już o tym pisałem, ale nazwa leku jest naprawdę nieistotna, bo nieraz bywa, że kilkanaście (i więcej) produktów na rynku zawiera te same substancje czynne tylko leki są oferowane pod różnymi nazwami a ich ceny nieraz się diametralnie różnią, choćby w przypadku kwasu acetylosalicylowego - substancja czynna leku (aspiryna, polopiryna,  acard, polocard, tabletki "z krzyżykiem") gdzie za 6 tabletek zapłacimy od 1,5 zł aż nawet do 8 czy 9 zł. Najtańsze z nich, czyli tabletki "z krzyżykiem" nie są reklamowane w żaden sposób...

Pragnę tedy, aby zmienione zostały zasady reklamowania leków i suplentów diety bez podawania ich substancji czynnej (substancji czynnych). Koncerny zatem winny mieć obowiązek podawania w reklamach właśnie informacji o substancji czynnej (substancjach czynnych), tak aby konsument wiedział co kupuje i ewentualnie (nawet w internecie) poszukać  zamienników lub poprosić, aby farmaceuta znalazł nam jakiś tańszy zamiennik danego leku, ale z tą samą substancją czynną.

Marzy mi się taka sytuacja, aby chory konsument idąc do apteki nie operował nazwą leku, ale właśnie kierował się li tylko substancją czynną. Ja osobiście kupując coś w aptece zawsze posługuję się taką nazwą i proszę aptekarza o jak najtańszy lek z ową substancją. Zdarzały mi się np. takie sytuacje, że nawet mając receptę z nazwą leku, który kosztował np. 30 zł, prosząc aptekarza o znalezienie tańszego leku z daną substancją, kupowałem go za 6 zł. Jest to kolosalna różnica. Zaoszczędziłem w ten sposób aż 24 zł. Nie warto? Pewnie, że warto!

Aby to jednak stało się możliwe należy przeciwstawić się lobbingowi firm farmaceutycznych oraz przeprowadzić szeroką telewizyjną kampanię uświadamiającą konsumentów. Tak kampania winna być finansowa ze środków Ministerstwa Zdrowia oraz transparentnych stowarzyszeń i fundacji.

Nie może być tak, że koncerny farmaceutyczne bazują na niewiedzy ludzi, którzy nieraz wielokrotnie przepłacają kupując określone leki czy suplementy diety.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

Post jest chroniony prawem autorskim. Może być kopiowany w całości lub w części jedynie z podaniem źródła na bloggerze: https://krzysztofjaw.blogspot.com/ i e-mailową informacją o tym fakcie. Dotyczy to również gazet i czasopism oraz wypowiedzi medialnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.