poniedziałek, 30 września 2019

Moja spiskowa teoria zarządzania światem

Analizując szczególnie historię świata ostatnich 100 lat trudno nie zadać sobie pytania dotyczącego naszego szaleństwa we własnej autodestrukcji. Dwie wojny światowe, komunizm, nazizm, terroryzm, wszelkie fundamentalizmy, globalizm, kryzysy polityczno-ekonomiczne i ciągła walka homo sapiens z... homo sapiens skłaniać winny nas wszystkich do poszukiwania i zrozumienia przyczyn oraz sensu dokonywania przez nas zbiorowego samobójstwa.

Ciekawa musiałaby być ocena nas - ludzi przez inne żyjące na Ziemi żywe stworzenia. One walczą między sobą jednostkowo o przywództwo w stadzie, ale nawet wygrani nie zagryzają stada po swoim zwycięstwie, nie niszczą swojego gatunku... Czy dajmy na to lwy polują na inne lwy lub tygrysy na inne tygrysy? Przykładów można by mnożyć, ale sprowadzają się one do jednej konstatacji: każdy żywy ziemski gatunek naturalnie dąży do przetrwania, rozwoju i zachowania własnego siebie...

Wydawać by się mogło, że ludzie w swojej masie winni również dbać o zachowanie ludzkiego gatunku, o jego rozmnażanie, szczęście i spokojny rozwój, o zdominowanie innych gatunków... Niestety niszczymy samych siebie... Dlaczego?

Zapewne odpowiedzi można poszukiwać różnorakich... Ja jednak pozwolę sobie na przeprowadzenie pewnej hipotetycznej analizy przyczynowo-skutkowej powodującej powstanie i narastanie procesu samozagłady ludzkości w obecnej formie. To będzie tylko moja, całkiem subiektywna ocena współczesnych dziejów świata, która może być przez wielu postrzegana jako próba nadania im cech swoistej - właśnie szaleńczej - tzw.: "spiskowej teorii zarządzania światem".

Zdaję sobie sprawę z jej ułomności i potencjalnej fikcyjności. Niemniej wydaje mi się, iż każdy człowiek  ma prawo do indywidualności myślenia a opinie oraz argumenty innych myślących samodzielnie ludzi mogą wpłynąć również na zmianę czy korektę jego dotychczasowego rozumowania.

Ten możliwy pluralizm myśli, opinii i dyskusji jest przecież chyba kwintesencją szeroko pojmowanej wolności ludzkiej, która była czynnikiem rozwoju i fundamentem ukształtowania się dotychczasowego ludzkiego świata, ludzkiej cywilizacji, cywilizacji opartej tak naprawdę na prawie naturalnym, który winniśmy przestrzegać w życiu doczesnym a nie promować czegoś co zaprzecza tym prawom jak np. anaturalne środowiska LGBTQ+.

Powracając do naturalności świata zwierząt, możemy w uproszczeniu stwierdzić wstępnie, że ludzie - niszcząc siebie nawzajem - działają wbrew naturze. W przyrodzie jednak poszczególnymi gatunkami i ich stadami kierują przywódcy, którzy realizują naturalne cele rozwoju i przetrwania własnych trzódek...

Przyczyn więc samozniszczenia gatunku ludzkiego należy szukać w postawach i działaniach ich przywódców. Zastanawiając się zatem nad przyczynami doprowadzania przez owych przywódców do anaturalnego wyniszczania przedstawicieli własnego gatunku należałoby wskazać na ich trojaki charakter, który można przedstawić  za pomocą następujących tez:

1. Przywódcy zarządzający gatunkiem ludzkim są ludźmi chorymi psychicznie, psychopatycznymi szaleńcami, mesjanistycznymi mitomanami i megalomanami,
2. Przywódcy zarządzający gatunkiem ludzkim są przestępcami,
3. Przywódcy zarządzający gatunkiem ludzkim nie są przedstawicielami gatunku ludzkiego lub za takowych się uważają.

Tezy należy udowadniać logicznie powiązanymi ze sobą faktami i ciągami zdarzeń, co postaram się w kolejnych - rozłożonych czasowo - wpisach udowodnić...

Jako zaś swoistą kontynuację niniejszej prolegomeny (wprowadzenie z uwagami wstępnymi) chciałbym jedynie skonstatować, że obecnie mamy do czynienia ze zjawiskiem swoistego połączenia w/w treści tez, których efektem synergii (nowej wartości dodatkowej) jest obecne zarządzanie gatunkiem ludzkim przez hermetyczne jednostki lub ich zespoły charakteryzujące się endogennym i/lub egzogennym psychopatycznym szaleństwem połączonym z mesjanistycznym gloryfikowaniem ponadświadomości oraz realną przestępczością, a także uważające siebie za inny gatunek żywego stworzenia (wyższą, ulepszoną, wybraną, inną formę ssaków naczelnych - nadludzi).

Celną - choć jeszcze niepełną - charakterystykę tak pojmowanych przywódców przedstawia  prof. Andrzej Łobaczewski, który napisał m.in.: "...W każdym kraju świata osobnicy psychopatyczni i część innych dewiantów tworzą ponerogennie aktywną siatkę porozumień, po części wyobcowaną z więzi społecznej normalnych ludzi. Wydaje się także, że pewna inspiracyjna rola psychopatii właściwej w tej siatce jest zjawiskiem powszechnym. W poczuciu swojej odmienności zdobywają oni specyficzne doświadczenie życiowe i odkrywają swoje odmienne sposoby działania i walki o byt. Ich świat pozostaje zawsze podzielony na "my i oni", na ich światek o swoistych prawach i obyczajach i tamten świat im obcy, który ma swoje przemądrzałe idee i obyczaje, wedle których oni bywają moralnie potępiani. Ich poczucie honoru, szczególnie tych inspiratorów, nakazuje im oszukiwać i wyszydzać tamten świat ludzki, obiecać, zapewnić, podpisać, a niczego nie dotrzymać, jest postępowaniem właściwym. Przecież "tamci" są komicznie naiwni. Uczą się także i tego, jak ich osobowości mogą wpływać traumatyzująco na ludzi normalnych i wyzyskiwania tego jako środka terroru użytecznego dla osiągania swoich celów. Ten podział na dwa światy jest trwały i nie znika nawet wtedy, kiedy udało się im zrealizować ich marzenie młodości i zdobyć władzę nad "masami" ludzi normalnych. Jest to tragiczny dowód biologicznego uwarunkowania tego dziwnego podziału..."

Trudno nie zgodzić się z taką ich charakterystyką, niemniej należałoby zastanowić się czy można ograniczyć się jedynie do stwierdzenia, że tacy przywódcy istnieją rozłącznie "w każdym kraju świata". Moim zdaniem nie i sądzę, że w mojej ich ocenie nie będę osamotniony. Uważam bowiem, że  istnieje forma zorganizowanego zarządu światowego gromadzącego owych szaleńców i psychopatów, czyli coś na kształt Rządu Światowego.

Konstruują swoje mitomańsko-mesjanistyczne strategie działania od dawna są zdolni mordować miliony (o ile nie miliardy) ludzi w imię ziszczenia się ich chorych wizji i zrealizowania ohydnych celów... Wszak są "inni", lepsi, wybrani...

Traktują świat jako swoje przedsiębiorstwo i niestety - dzięki swoistej a'la mafijnej wewnętrznej strukturze organizacyjnej spowijanej pajęczyną mesjanistycznego zła -  jak dotąd skutecznie. Z pewnością też jednym z wierzchołków tej zarządczej piramidy jest pewien rodzaj szerokiego (nie wąskiego) Zarządu, który spotyka się raz do roku na posiedzeniach Bilderbegów...

Ich świat jest oderwany od naszego. Działają w jakiejś aberracyjnej, wyimaginowanej przez siebie rzeczywistości pełnej sławetnych już określeń i symbolizmów jak np: sowa, ryt, 13-tka, pięcioramienna gwiazda, wszystkowidzące oko, znaki z obszaru kabały, NWO, wolnomularze trzydziestego stopnia, itd... Traktując innych ludzi jako podgatunek opierają zarządzanie nimi na gloryfikacji pieniądza (lichwie, możliwości jego swobodnej kreacji, sterowaniem jego podażą) oraz na bezwzględnym niszczeniu wszelkich przejawów naturalnych więzów międzyludzkich i wewnętrznych wartości duchowych przez nich (ludzi) reprezentowanych (wiara, rodzina, tradycja, naród, państwo, ojczyzna, honor, Bóg, naturalny męsko-damski biologiczny rozwój płciowy).

Oni naprawdę są obłąkani i w swym szaleństwie szalenie niebezpieczni dla egzystencjalnej przyszłości ludzkości. Teraz przystąpili do likwidacji Europy i źródeł współczesnej cywilizacji: Aten, Rzymu i Paryża... Starożytna Grecja i Demokracja Ateńska , Starożytny Rzym a dziś stolica znienawidzonego katolicyzmu, czy Nowożytny Paryż z jego kulturą i sztuką.... Następnie zapewne będzie reszta Europy z Polską, dla której szykują coś być może w rodzaju swojej siedziby...

Poszczególne narody czy idee są tylko ich narzędziem, np. sami hitlerowscy Niemcy czy komunistyczni Bolszewicy w XX wieku byli tylko ich wykonawcami  realizującymi ich chore cele poprzez - stworzone też przez nich - marksistowski nazizm czy marksistowski komunizm. Sądzę, że w tym miejscu symptomatyczne będzie przytoczenie dwóch przemyśleń dokonanych przez K. Marksa i jednego przez F. Engelsa.  K. Marks: "Klasy i rasy, które są zbyt słabe, żeby opanować nowe warunki życia, muszą zniknąć..." [1]; "Współczesna generacja przypomina tych Żydów, których Mojżesz prowadził poprzez dziką pustynię. Ta generacja musi nie tylko, że zdobyć nowy świat, musi ona także zginąć w celu zrobienia miejsca tym ludziom, którzy będą w stanie tworzyć ten nowy świat" [2]; F. Engels: "Następnie, odbędzie się tam walka, nieubłagana walka na śmierć i życie przeciwko tym Słowianom, którzy zdradzą naszą rewolucję; będzie to unicestwiająca walka oraz bezwzględny terror — nie w interesie Niemiec, lecz w interesie tej rewolucji!" [3]. Dogłębnie zanalizowawszy sens tych wypowiedzi i wynikające z nich działania, można spróbować inaczej zrozumieć wiele okrucieństw komunizmu i nazizmu...

Dzisiaj zaś króluje wymyślony także przez nich globalizm ze swoim chorobliwym unionizmem. Szeroko pojmowany globalizm (zarówno w obszarze ideologicznym, jak i gospodarczym) jest - moim zdaniem - pewną wyższą, twórczą formą zespalającą w jeden organizm  tzw.: kapitalistyczny korporacjonizm i tzw.: państwowy, totalitarny socjalizm (komunizm).

Tymi globalnymi totalitarystami - według mnie - są właśnie owi nieliczni obłąkani szaleńcy, którzy - szczególnie poprzez ubezwłasnowolnienie ludzi mamoną oraz metodami inżynierii psycho-socjologicznej - są w stanie omamić swoimi chorymi ideami i zaprogramować wielkie masy nieświadomych ludzi. Ciekawe, że jednym z głównych twórców socjologii, a tym samym inżynierii socjologicznej (propagandy) był nie kto inny jak... K. Marks...

Tak pojmowany globalizm jest więc kontynuacją eksperymentów "szaleńców" prowadzących do totalitaryzacji świata, jego zunifikowania, zhomogenizowania i centralnego sterowania nim. Jest ziszczeniem - promowanej kiedyś usilnie przez amerykańskich ekonomistów - tzw. teorii konwergencji, czyli nieuchronności wzajemnego zbliżania oraz jednoczenia się kapitalizmu i socjalizmu w jedną systemową całość opartą na "sprawiedliwym" podziale dóbr. Zauważmy, że w samej Europie było sobie kiedyś EWG i RWPG. Pierwsze a'priori oparte było na zasadzie wzajemnej równoprawnej współpracy w zakresie wolnego przepływu towarów, kapitału i ludzi. Były granice a umowy zawierane były przede wszystkim bilateralnie pomiędzy dwoma państwami. Drugie zbudowane zostało na centralizacji władzy w jednym ośrodku: sowieckiej Moskwie. Stworzono federacyjny ZSRR, który dziś twórczo realizuje się w postaci Unii Europejskiej. Istniało wówczas też - co niektórzy może zapomnieli lub nie wiedzą - unijno-kimunistyczne Euro, czyli tzw.: "rubel transferowy", którym  rozliczano transakcje w handlu zagranicznym pomiędzy krajami RWPG... Do jakiej formy organizacyjnej bliżej dziś UE... EWG czy RWPG? Pytanie chyba retoryczne...

Doprawdy... Nie mogę wyjść z podziwu i jestem zakłopotany naszą - występującą w większości krajów postkomunistycznych - bezmyślnością.  Narody Krajów Zachodniej Europy nie zaznały komunizmu i RWPG czy też Układu Warszawskiego. My tak... I jakże się cieszyliśmy, że ponownie wchodzimy do tej samej, ale jeszcze perfidniej antynarodowo i totalitarnie płynącej rzeki... Jak dobrze, że się pod rządami PiS-u otrząsnęliśmy tak jak Węgrzy. Nasze kraje zawsze były geopolitycznie i mentalnie daleko od komunizmu... W Unii zawsze i coraz bardziej sceptyczni są Brytyjczycy (czeka nas Brexit), Holendrzy, nawet Francuzi, Austriacy, Włosi, niektóre kraje dawnych republik sowieckich czy ogółem kraje Trójmorza i V4,  którzy w porę - choć jeszcze nie do końca - nie pozwolili przejąc u siebie władzy przez antydemokratycznych chyba reprezentantów owych nadludzi, uzurpujących sobie prawo panowania nad światem... Światełka zabłysły... i mam nadzieję, że dołączą inni.

Wspomniałem, że zaczęło się burzenie Europy od Aten i Rzymu... Teraz rządzą tam byli finansowi technokraci, współpracownicy międzynarodowego giganta finansowego Goldman Sachs a tak naprawdę przedstawiciele chyba owej "aberracyjnej sekty zarządu światowego". Walutą unijną zarządzają z EBC również byli współpracownicy tego banku lub innych największych i będących pod wpływem NWO... Najbardziej prześmiewcze i makiaweliczne jest jednak to, że właśnie ów bank (wraz z innymi) jest odpowiedzialny za kryzys w USA (2008) oraz nadchodzący i już trwający lub od dawna zapowiadany kolejny kryzys w Europie... Doprawdy... świat orwelowski w czystej postaci, gdzie "złodziej krzyczy: łapać złodzieja i biegnie pierwszy a wszyscy wraz z nim w te pędy" albo "puszczający bąka woła: ale śmierdzi! Kto to zrobił? I wskazuje winnego z czym wszyscy się zgadzają".

Mam nieprzeparte wrażenie, że obecną Unię Europejska i walutę Euro wykreowano tylko po to, aby zniszczyć Europę i  wszelką - umocowaną 1000 letnimi więzami - państwowość, narodowość, chrześcijańskie wartości, języki, kulturę, itd. Dziś przecież w stosunkowo najlepszej sytuacji gospodarczej   są europejskie kraje z narodową walutą (w tym Polska), gdzie nie wystarczająco jeszcze sięga ramię koszmarnego EBC. Ale przecież w głowach "nadludzi" roją się pomysły stworzenia wielu unii na różnych kontynentach (zob: http://krzysztofjaw.blogspot.com/2012/02/co-nas-czeka-jeden-rzad-swiatowy.html)

Co będzie dalej? Moim zdaniem próba doprowadzenia do ogólnoświatowego chaosu by - przewrotnie - w imię jego opanowania wprowadzić rządy absolutne, Nowy Porządek Świata (NWO)...

A ja się nieraz dziwię... Przecież wielu z nas zatroskanych o losy ludzkości nas przestrzegało, na pewno też byli i wśród nich reprezentanci "szaleńców": ich megalomania i mitomania, ich mistyczne szaleństwo musiały znaleźć jakieś ujście... Może warto powrócić do takich książek i opowiadań jak: "1984", "Folwark Zwierzecy czy "Harrison Bergeron" oraz filmów i programów: Truman Show, Matrix, Harrison Bergeron, nasza Seksmisja, Big Brother i inne?

Dziś wielu z "uzurpatorów nadczłowieczeństwa" oficjalnie już przekazuje nam, że niemal dopięli celu... W sieci dostępne jest wiele filmów o NWO, jest Alex Jones i inni... Nie łudźmy się jednak... Bez zgody "szaleńców" te tajemnice nigdy nie ujrzałyby światła dziennego a poza tym sami tworzą odium tajemniczości i nieuchronności dziejowej swoich przedsięwzięć... A może kreują fikcję w celu jej uprawdopodobnienia i wywołania w nas marazmu bezsilności?

Jest tylko nadzieja, że dobro zawsze zwycięża i w czasach ewentualnego chaosu to dobro zwycięży już ostatecznie, zwycięży człowieczeństwo...

A poza tym to mam nadzieję, że to wszystko fikcja lub tylko wytwór szalonych psychicznie umysłów, dewiantów, pospolitych przestępców i opętanych... Jeżeli zaś jakaś część jest prawdą to przecież miejsce szaleńców jest w odpowiednich szpitalach, przestępców w więzieniach, opętanymi niech zajmą się egzorcyści a grzesznikami spowiednicy. Tym bardziej, że w porównaniu do miliardów istnień ludzkich, miliardów zdrowych ziarn ci hipotetyczni szaleńcy stanowią liczebnie jeno kilka marnych plew...

cdn...

P.S.
Niniejszy post jest uzupełnionym, poprawionym i rozszerzonym reprintem mojego tekstu z lutego 2014 roku (https://krzysztofjaw.blogspot.com/2014/02/moja-spiskowa-teoria-zarzadzania.html). Przypominam go, gdyż w najbliższym czasie opublikuję kolejne części niniejszego artykułu i lepiej się odnosić do tekstu poprawionego o 5 letnią przeszłość niż do tekstu oryginalnego.

[1] "We have no compassion and we ask no compassion from you. When our turn comes, we shall not make excuses for the terror." Zob."Suppression of the Neue Rheinische Zeitung," Neue Rheinische Zeitung, May 19, 1849. Zob. także"The revolution of 1848–49: articles from the Neue Rheinische Zeitung", International Publishers, 1972, s. 254.

[2] "The classes and the races too weak to master the new conditions of life must give way…", Marx People’s Paper, April 16, 1856, Journal of the History of Idea, 1981.

[3] "The present generation resembles the Jews whom Moses led through the wilderness. It must not only conquer a new world, it must also perish in order to make room for people who will be equal to a new world." Zob.: Gyorgy Lukacs "History and Class Consciousness" (Historia , MIT Press, 1972, p. 315. Zob. także: Andrzej Walicki"Marxism and the Leap to the Kingdom of Freedom: The Rise and Fall of the Communist Utopia", Stanford University Press, 1997, s. 14.


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Post jest chroniony prawem autorskim. Może być kopiowany w całości lub w części jedynie z podaniem źródła tekstu na bloggerze lub innym forum, gdzie autorsko publikuję. Dotyczy to również gazet i czasopism oraz wypowiedzi medialnych, w których konieczne jest podanie moich personaliów: Krzysztof Jaworucki, bloger "krzysztofjaw".

sobota, 28 września 2019

Pani Jachira i jej stwórca Schetyna!

Nie krytykujmy Pani Jachiry, ale jej protektora G. Schetynę.

Co w ostatnich dniach otworzę jakieś forum internetowe czy obejrzę jakikolwiek telewizyjny program informacyjny, to niemal zawsze wyskakuje mi Pani Jachira. Już boję się otworzyć lodówki, bo i tam może się znajdować :).

Ta Pani to jest jakieś polityczno-psychiczne zjawisko, należą jej się być może określone badania, bo państwo ma obowiązek pomocy ludziom chorym, nawet politycznie chorym, gdzie często mamy do czynienia z jakimiś obsesjami i nienormalnymi dla normalnego człowieka wypowiedziami czy zachowaniami.

Nie mam zamiaru cytować tutaj jej chwilami parszywych wypowiedzi, ale przecież ktoś ją wspiera i promuje wystawiając na swoich listach wyborczych. Tym ktosiem jest nie lepszy G. Schetyna, z tym, że on wykazuje jakieś emocje: jest mściwy jak nikt chyba w obecnej polskiej polityce, stąd jego niechęć do D. Tuska. Obydwoje są siebie warci.

Pani Jachira naprawdę jest politycznie głupiutka i politycznie pusta jak bęben, i nie ma co o niej gaworzyć. Rozgłos sprawia jej jakąś aberracyjną satysfakcję i w tym podnieceniu wygaduje coraz większe wstrętne głupoty. Trzeba właśnie  skupić się nad jej protektorem, czyli G. Schetynie. I dobrze, że adresatem wszystkich listów ludzi oburzonych zachowaniem i słowami tej Pani jest właśnie on. Ale ma rację Pan Świat: "po nim już niczego oczekiwać nie można" a szkoda, bo dałby chociaż jakiś głos człowieczeństwa.

Ale gdzież tam. On ją zaaprobował na listach a milcząc w tej sprawie tylko unaocznia nam, że ma identyczne jak Ona poglądy, tylko politycznie nie może ich głosić samemu. To tak jak z Jeżdżewskim (czy jak mu tam było) przed przemówieniem Tuska. Mało tego! Uważam, że on wręcz zachęca tą Panią do jeszcze ostrzejszych wypowiedzi, bo chce zagospodarować jakąś dużą część elektoratu fanatycznie antypisowskiego, antykatolickiego, czyli lewacko demo-liberalnego. Walczy w tej chwili o głosy Lewicy i liczy na kilka procent więcej w wyborach, bo rywalizację z PiS-em już dawno przegrał i zaprząta jego głowę tylko jedno: w jakim ta przegrana będzie rozmiarze.

I wracając jeszcze do Pani Jachiry, trochę się powtarzając. Najlepszą krytyką dla niej będzie jej zamilczenie i brak reakcji na jej wyczyny... a tak po prostu ją promujemy niezależnie jak o niej piszemy. Nie wróżę jej żadnej kariery politycznej... jak Schetyna stwierdzi, że już zrobiła co swoje, to ją odsunie na najdalsze miejsca w Sejmie, o ile oczywiście do tego Sejmu się dostanie, co jest możliwe, bo porażająco wielu "lemingów" myśli tak jak ona.

Tak czy inaczej za występy Jachiry odpowiada politycznie Schetyna.

Niestety być może w głowie Schetyny zrodziła się i taka makiaweliczna myśl, że jeżeli i tak PiS wygra wybory to trzeba zrobić wszystko, aby zdegenerować i obrzydzić sam polski parlament wprowadzając do niego politycznych kretynów, których rolą będzie tylko i wyłącznie prowokowanie i kreowanie awantur oraz wygadywanie bzdur tak, aby zakłócić prace Sejmu i Senatu, a tym samym przyszłego rządu. Taką przecież rolę spełniała wykreowana tuż przede wyborami partia Petru, Nowoczesna.

Antidotum więc na ewentualne fantasmagorie Schetyny będzie uzyskanie przez PiS większości pozwalającej mu na ponowne objęcie samodzielnej władzy a jeszcze lepszym rozwiązaniem byłaby większość konstytucyjna. Dlatego winniśmy iść gremialnie na wybory, aby była jak najwyższa frekwencja, która też jest ważna w świetle przyszłej krytyki poczynań PiS-u, bo dla PO tak naprawdę i w przyszłości jedynym orężem walki będzie "antykaczyzm" i "antypisizm".

P.S.
Jest to mój jedyny post i takim pozostanie, w którym wzmiankuję o Pani Jachirze


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Post jest chroniony prawem autorskim. Może być kopiowany w całości lub w części jedynie z podaniem źródła tekstu na bloggerze lub innym forum, gdzie autorsko publikuję. Dotyczy to również gazet i czasopism oraz wypowiedzi medialnych, w których konieczne jest podanie moich personaliów: Krzysztof Jaworucki, bloger "krzysztofjaw".

czwartek, 26 września 2019

Kampania wyborcza bez kampanii wyborczej

Obecna kampania wyborcza jest nudna jak "flaki z olejem". Stanowiska wszystkich stron znamy i znamy też jaki partie polityczne lub koalicje mają przekaz i jak prowadzą ową kampanię. Praktycznie wybory mogłyby odbyć się w najbliższą niedzielę a ich wynik byłby zbliżony do tego jaki będzie 13 października.

Nie wiem czy jest to dobrze czy nie, ale w ogóle mam obojętny stosunek do przeprowadzania takich kampanii wyborczych, które przecież nie dają tak naprawdę żadnych wartości poznawczych. Dla mnie osobiście najważniejsze jest to w jaki sposób określona partia czy koalicja postępowała przed okresem kampanijnym i wiele lat wcześniej, bo to jest odniesieniem do prawdziwości wypowiadanych w kampanii słów, deklaracji i obietnic.

Niestety dla wielu wyborców liczą się przede wszystkim emocje a nie merytoryka i na tych właśnie emocjach próbuje się do nich dotrzeć. A emocje są najczęściej alogiczne. I na tych emocjach mogą bazować jedynie ci, którzy nie mają nic do zaoferowania oprócz tych emocji właśnie.

Z oczywistych powodów to jest złe. Trzeba w sposób bezpośredni logicznie rozumować i takież argumenty stosować, przy czym żaden człowiek nie jest tych emocji pozbawiony.

Stąd cała dziedzina wiedzy zwanej marketingiem a w szczegółowej kategorii promocją. Promocja niemal całkowicie odwołuje się do emocji, do psychologii zachowań konsumenckich klientów. W polityce zaś najważniejszą emocjonalną rolę pełnią: tzw. Public Relations ** i Publicity *, które już całkowicie opierają się na tychże emocjach. Tworzona jest pewna logiczna forma przekazu, która a'priori jest nakierowana na sferę przede wszystkim emocjonalną, czyli z gruntu alogiczną. Jest tu pewien pozorny absurd, ale właśnie PR jest heurystycznie najbardziej twórczym obszarem działalności człowieka w ostatnim 60-leciu, przy czym oczywiście można PR rozpatrywać pejoratywnie lub też pozytywnie i tak samo go niejako stosować.

Odbiór przekazu PR zależy od stanu świadomości, emocjonalności, wiedzy oraz logiczności rozumowania odbiorców. Najbardziej podatne na PR (w sensie pejoratywnym, "czarnym") są jednostki pozbawione umiejętności logicznych... wtedy pozostaje czysta faza emocjonalna. I niestety przez 30 lat III RP zbudowano stado "młodych wykształconych", którzy pozbawieni celowo m.in. matematyki (gdzie logika jest niemal obowiązkowa) de facto odbierają przekaz "bezrozumnie", tylko w sferze emocjonalnej. I do tych ludzi zwraca się zarówno PO-KO, jak i po części koalicja Lewicy. To elektorat faktycznie bezrozumny, dla którego wyczyny pani Jachiry są nawet śmieszne i oni tak naprawdę to odczuwają, co jest przykre, ale tak już jest. Kiedyś napisałem, że "idiota nie wie, że jest idiotą" i podtrzymuję to swoje spostrzeżenie.

Jestem niemal pewien, że tuż przed wyborami dzisiejsza opozycja wykorzysta wszystkie możliwe działania dla wzbudzenia emocji wśród elektoratu. Zastosuje najbardziej nawet "czarne" elementy PR-u oraz Publicity. Będzie się starała jak zwykle zatomizować Polaków i ich wewnętrznie skłócić, ale czy ma szanse na wygraną? Wątpię, bo elektorat szeroko rozumianej prawicy lub jej ukrytych zwolenników jest raczej logiczny i zauważa, co obecny rząd ZP zrobił i jak to robi dla dobra Polski i Polaków.

Polacy zauważają, że żyje im się lepiej a cztery lata rządów ZP (PIS) dało im też przeświadczenie o ich podmiotowości. Przestali być "rzeczą", ale pełnoprawnymi obywatelami Rzeczpospolitej, o których się myśli i o których się dba. Mało tego: dla wielu krajów, a przede wszystkim mieszkańców  Starej Unii zaczęliśmy być wzorem i to zarówno w sferze gospodarczej, jak i ideologiczno-demokratycznej. Zobaczyliśmy w końcu, że nasza demokracja jest bezprzymiotnikowa a w takich Niemczech czy Francji oraz w wielu innych krajach tej demokracji po prostu nie ma a jeżeli jest to doczepia się do niej różne frazy: tolerancyjna, liberalna, demoliberalna czy oparta na jakichś bliżej nieokreślonych "wartościach europejskich".

I chyba właśnie ta odzyskana podmiotowość gdzieś podświadomie jest podstawowym czynnikiem poparcia dla PiS-u, nawet nie do końca jego socjalne przedsięwzięcia. Owszem liczą się programy socjalne, ale tak naprawdę Polacy poczuli wreszcie, że coś znaczą i nie są żadną "biedną panną na wydaniu". Przez 30 lat wmawiano nam inaczej...

Naprawdę nie wiem, co jeszcze "odpali" przed wyborami opozycja, oprócz zdradzieckiego i pełnego zafałszowań donoszenia na Polskę w UE (vide: ostatni pobyt Kidawy-Błońskiej ze Schetyną w PE). Zostało jej mało czasu i wydaje mi się, że żadnej rewelacji nie winniśmy się spodziewać: standardowo będzie to oczywiście "antypis" i "antykaczyzm", tyle tylko, że ogólnie wyborcy już są tym zmęczeni i już nie reagują na tego typu przekaz. Chcą wreszcie spokoju i pewności jutra a to gwarantuje im jedynie PiS, który jest konsekwentny i prowadzi naprawdę merytoryczną kampanię wyborczą i udowodnił, że jest wiarygodny. A z tą wiarygodnością partii politycznych w Polsce było dotąd bardzo krucho.

Z drugiej zaś strony widzimy miotanie się i żadnej konsekwencji w działaniu a do tego dochodzi bagaż ośmiu lat jałowego, aferalnego i złodziejskiego rządzenia przeciwko Polakom.  To też Polacy pamiętają mimo, iż onegdaj taki sobie Tomasz Lis raczył był powiedzieć, że "Polacy nie są tak głupi jak nam się wydaje. Są jeszcze głupsi". I sądzę, że duża część totalnej opozycji myśli tak samo jak ten redaktor, co ich po prostu gubi, bo nie rozumieją zwykłych ludzi.

Co wybiorą Polacy, czy przekaz merytoryczny czy emocjonalny? Widać to po sondażach, choć i one bywają złudne, ale trend jest podobny: zdecydowana większość Polaków zagłosuje na PiS i mnie to w ogóle nie dziwi.

* Publicity (skrótowo) - propaganda nie wymagająca ponoszenia kosztów (albo minimalnych) a polegająca przede wszystkim na korzystnych kontaktach z mediami: prasą, radiem, telewizją, forami i portalami internetowymi, itp. W tej kategorii można też zawrzeć współczesny internetowy hejt i trolling, fake newsy czy też wywiady medialne polityków.
** Public Relations (skrótowo) - propaganda wymagająca ponoszenia kosztów a polegająca na wywołaniu wewnątrz i na zewnątrz określonej organizacji wrażenia, że cele organizacji są zgodne z interesem otoczenia i grupy docelowej, do której kierujemy owe działania PR. Do tej kategorii możemy np. zaliczyć konwencje wyborcze określonych organizacji politycznych czy też w dużej mierze plakaty i ulotki wyborcze.


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Post jest chroniony prawem autorskim. Może być kopiowany w całości lub w części jedynie z podaniem źródła tekstu na bloggerze lub innym forum, gdzie autorsko publikuję. Dotyczy to również gazet i czasopism oraz wypowiedzi medialnych, w których konieczne jest podanie moich personaliów: Krzysztof Jaworucki, bloger "krzysztofjaw".

Weganizm - nie tylko ludzie i zwierzęta żyją!

Czy można postawić pytanie na temat życia owoców, warzyw i roślin ogólnie? Oczywiście że tak.

Przecież najpierw bezduszny człowiek zakopuje ich nasiona w ziemi, co musi napawać obrzydzeniem, bo kojarzy się ze śmiercią i pochówkiem.

Później z tych nasion wykluwają się małe roślinki tak jak potomstwo zwierząt. I bezduszny człowiek je "wychowuje" dbając o nie, nawadniając ziemię, aby mogły się rozwijać, opryskuje nawozami, by nie zjadły ich robaki, co też jest obrzydliwością bowiem robaki też żyją i nie można ich zabijać. Aby więc roślinka przetrwała i urosła to człowiek ją pielęgnuje do pewnego momentu... aż obrodzi owoce, zboża, warzywa. Wtedy tenże człowiek po prostu je zabija. Zrywa i je ich plony nie zdając sobie sprawy, że w ten sposób staje się niemal kanibalem. Wycina lasy, które też żyją życiem drzew i wszystkiego co się tam znajduje a później powstaje z tych barbarzyńskich wycinek drzew papier, którego weganie też nie powinni używać, podobnie jak drewnianych mebli. Jak tak można?

A przecież to wszystko jest niedopuszczalne. Jak można jeść owoce i warzywa, już martwe, gdy je zbierzemy. To tak jak spożywanie już martwego mięsa zwierzęcego. I tu i tu bowiem wcześniej musimy zabić, by cokolwiek zjeść. Jak tak można codziennie być przeciw naturze, której człowiek winien nie ruszać a już hodowla roślin winna być zakazana, podobnie jak hodowla każdych zwierząt, bo przecież i one żyją i gdy już odpowiednio się unormują to zostają zabijane i jedzone przez człowieka.

Ten człowiek to naprawdę jest jakimś wynaturzeniem przyrody. Mimo, że potrafi myśleć i być empatycznym to jednak zabija, aby przetrwać. Ale nie martwmy się. Już niedługo nie będziemy nic jeść oprócz tabletek... tyle tylko, że do ich produkcji używane będą zarówno produkty odzwierzęce jak i odroślinne i - nie daj Boże - różnego rodzaju chemikalia zatruwające żyjącą przecież przyrodę. Z tym, że jeżeli ją zatruwają i niszczą to i większość odzieży pochodzenia tekstylnego też winna zniknąć, tym bardziej w przypadku odzieży naturalnej. I co wtedy?

Zostaje nam jedynie woda i nic więcej, choć i w wodzie są żyjątka, które ją pijąc zabijamy... a nie powinniśmy niczego zabijać: ani zwierząt hodowlanych czy każdych innych, ani roślin, ani drzew, ani zbóż, ani niczego, w tym żyjących bakterii i wirusów.

Odpada też z tychże powodów jakakolwiek wanna, prysznic czy pranie albo leczenie antybiotykami czy ziołami lub innymi lekami.  Nie powinniśmy się też golić ani ścinać włosów, bo też żyją, skoro rosną, bo wszystko, co rośnie daje nam oznaki swojego życia.

Życzę więc fanatycznym weganom konsekwencji w swoim postępowaniu. Z pewnością biegając nago, bez jedzenia i bez picia ziszczą swoje ideały. Do tego dodałbym jeszcze zaniechanie oddychania, bo emitujemy jako oddychający ludzie dużo CO2, który źle działa na przyrodę i nasz klimat.

P.S.
Jak to jest z tymi kornikami: raz, że niszczą żywe drzewa a dwa, że trzeba ich przed tym zniszczeniem zabijać. Co mają wybrać weganie i ekolodzy? Drzewo czy kornika? A może winni chronić raczej nienarodzone dzieci przed aborcją niż rośliny i zwierzęta?

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Post jest chroniony prawem autorskim. Może być kopiowany w całości lub w części jedynie z podaniem źródła tekstu na bloggerze lub innym forum, gdzie autorsko publikuję. Dotyczy to również gazet i czasopism oraz wypowiedzi medialnych, w których konieczne jest podanie moich personaliów: Krzysztof Jaworucki, bloger "krzysztofjaw".

środa, 25 września 2019

Opozycja się miota i dlaczego PiS wygra

Mam nieodparte wrażenie, że dzisiejsi totalni opozycjoniści już czują się przegranymi, choć zapewne mają gdzieś tam przygotowane "asy w rękawie", które chcą odpalić tuż przed wyborami.

Ale ich dotychczasowe wszystkie "wygibasy" wyborcze nie przynoszą żadnego negatywnego skutku dla obecnie rządzących. A bywa też, że owe działania kampanijne są dla PO-KO i innych przeciwskuteczne: poparcie dla PiS-u (ZP) zamiast spadać - czego oczekiwali totalniacy -  rośnie a oni nie rozumieją dlaczego. Żyją w swoim matrixie i po raz kolejny prowadzą kampanię opartą jedynie na anty-PiSe, na co Polacy się już uodpornili, bo zobaczyli w końcu władzę jakiej wcześniej nie znali, zobaczyli nową i pozytywną dla nich jakość rządzenia Polską. 

I ten końcowy fragment poprzedniego akapitu jest chyba kluczem do zrozumienia dzisiejszej postawy Polaków. Zobaczyli w końcu, że można rządzić dla Polski i dla nich samych. Zobaczyli wreszcie władzę, która spełnia swoje obietnice wyborcze. Zobaczyli na własnej skórze, że zapowiedzi obecnych władz się ziściły: ludziom po prostu żyje się lepiej, co oddolnie zauważają. Władza przestała ich okłamywać a wzrost gospodarczy Polski przekłada się na portfele zwykłych ludzi, którzy poczuli, że można w końcu zaufać politykom i że to, co mówi PiS to po prostu realizuje.

Dla wielu wyborców, którzy od zawsze stronili od polityki uważając ją za coś ohydnego i przesyconego kłamstwem i hipokryzją, realne działania obecnych władz są dużym zaskoczeniem, ale zaskoczeniem pozytywnym. Stąd uważam, że frekwencja w tych wyborach będzie bardzo wysoka, bo zwykli Polacy też uwierzyli w to, że ich głos jest ważny i mogą wybrać rządy wiarygodności, prawdy i sprawiedliwości lub wybrać zdrajców Polski, którzy zawsze w kampaniach wyborczych kłamali i nigdy nie znajdowali możliwości, aby pomagać zwykłym ludziom.

Kampania PiS-u jest merytoryczna i nie opiera się na negatywnych emocjach. PiS po prostu pokazuje co już zrobił i co jeszcze zrobi. Twarde i jasne zapowiedzi, które są wiarygodne. PO-KO i jej przybudówki nie mają żadnego programu dla Polski, więc stawiają znów na negatywne emocje i tylko na nie.

Ale lata żerowania na emocjach Polaków już się skończyły, więc opozycja się miota. Nie ma jednolitego przekazu, kampania bywa śmieszna i żenująca, co rusz są jakieś zmiany w strategii tej kampanii wyborczej. Miotają się od ściany do ściany nie wiedząc jak i czym mają dotrzeć do Polaków. Na ich wiece wyborcze przychodzi kilkadziesiąt osób a na wiece wyborcze ZP kilka a może kilkanaście razy więcej.

Powtórzę.

Polacy wreszcie zobaczyli rząd kierujący się dobrem Polski i nich samych, rząd wiarygodny. Wcześniej tego nie znali, więc wydaje mi się, że nawet obecne sondaże są niedoszacowane dla PiS-u i przeszacowane dla PO-KO, bo jeszcze u niektórych tkwi te 30 lat pogardy dla niech, którą zaserwowała im III RP i nieraz wstydzą się jawnie popierać akurat PiS (ZP). Ale gdy w lokalu wyborczym i za kotarą będą składali krzyżyk poparcia, to nie będą się wahali: postawią na PiS (ZP). I może się okazać, że PiS będzie miał nawet poparcie sięgające 60% a to gwarantowałoby mu większość konstytucyjną pozwalającą na zmianę Konstytucji, tej komuszej (rekomendowanej przez A. Kwaśniewskiego) obowiązującej do dzisiaj, która to nie przystaje do dzisiejszej rzeczywistości i nieraz jest sprzeczna wewnętrznie.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Post jest chroniony prawem autorskim. Może być kopiowany w całości lub w części jedynie z podaniem źródła tekstu na bloggerze lub innym forum, gdzie autorsko publikuję. Dotyczy to również gazet i czasopism oraz wypowiedzi medialnych, w których konieczne jest podanie moich personaliów: Krzysztof Jaworucki, bloger "krzysztofjaw".

wtorek, 24 września 2019

Wojska amerykańskie w Polsce. Czy to jest zdrada?

Zadziwiają mnie ludzie, którzy uważają stały pobyt wojsk USA w Polsce za zdradę narodową i porównują to do przebywania na terenie Polski wojsk sowieckich.

Jest to zupełnie chybione porównanie, bowiem Sowieci weszli na nasz teren bez naszej zgody i mieli na celu wymordowanie naszych patriotów z AK, NSZ, WiN i wielu innych patriotycznych organizacji a nawet pojedynczych grup żołnierzy niezłomnych, wyklętych a ich tak zupełnie podstawowym celem było krwawe zaprowadzenie komunizmu w Polsce i nadzór nad tym wprowadzeniem i trwaniem tegoż ustroju.

Wojska sowieckie były naszym nadzorcą i miały skutecznie wyplenić polskość z naszego narodu. Na szczęście to im się nie udało, mimo wielu prób ze Stanem Wojennym włącznie, kiedy to w latach 1981-193 zmuszono do emigracji niemal 2 miliony polskich patriotów tworzących I Solidarność.  A jednak co niektórzy zostali i zaszczepili miłość do naszej Ojczyzny swoim potomkom i dziś możemy być dumni z postawy młodych ludzi, ich postawy patriotycznej.

Kontyngent wojsk amerykańskich - według wczorajszego porozumienia Trump-Duda - zwiększy się o 1000 żołnierzy amerykańskich i to już będą stałe bazy a nie jakieś tylko werbalne o nich zapewnienia. Porozumienie między USA a Polską nabrało wreszcie charakteru konkretów a nie niezliczonych dyskusji i dopracowywaniu szczegółów. Jest umowa i możemy czuć się bezpiecznie.

Tyle tylko, że co niektórzy uważają, że znów jesteśmy pod okupacją, tym razem nie sowiecką, ale amerykańską. Warto tedy im przypomnieć i uzmysłowić, że to Polska chce tych żołnierzy aby nigdy nie powtórzył się 17 wrzesień 1939 roku, kiedy to Sowieci chcieli zniszczyć do końca nasze młode państwo. Historia uczy, że od zawsze mieliśmy dwóch wrogów: Moskwę i Berlin. I o tym nie możemy zapominać.

Piewcy, którzy uważają, że teraz mamy do czynienia ze zdradą Polski przez rządzących zdają się tego nie dostrzegać i zauważam, iż bardzo często za tym nimbem katastrofy Polski  związanej z przyjęciem amerykańskich żołnierzy kryje się podświadomie lub świadomie rusofilstwo i jakieś mrzonki o jednoczeniu się braci Słowian. Toż to jakaś aberracja jest. Po pierwsze jest to nierealne a po drugie należy zwrócić uwagę, że Rosjanie tak naprawdę tylko pobieżnie uważani są za Słowian Wschodnich, ale tak naprawdę należą do zupełnie innej cywilizacji niż nasza, łacińska.

Stała obecność wojsk amerykańskich w Polsce diametralnie zmienia geopolityczną szachownicę. Prawdopodobnie jest tak, że mamy przejąć rolę Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej, gdzie USA chcą mieć swojego przedstawiciela i to - w odróżnieniu do innych krajów Starej Europy - proamerykańskiego a takim Polska jest i być powinna. Po wyjściu UK z UE Amerykanie stawiają na nasz kraj, co widać i czuć, choćby po liczbie spotkań Kanclerz Niemiec (Kanclerz Unii Europejskiej) A. Merkel z przywódcą USA. Podobnie D. Trump unika spotkania z fircykiem Francji Emmanuelem Macronem, który od zupełnie niedawna atakuje Polskę pod jakimiś zarzutami blokady przez nasz kraj walki o polepszenie klimatu naszej ziemi.  Hipokryzja fircyka nie zna granic... i jak i o czym on miałby rozmawiać z D. Trumpem?

Ogólnie więc uważam, że obecność wojska amerykańskich nie tylko, że nie jest zdradą Polski, ale jej przyszłym wybawieniem w razie jakiejkolwiek agresji na nasz kraj.


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Post jest chroniony prawem autorskim. Może być kopiowany w całości lub w części jedynie z podaniem źródła tekstu na bloggerze lub innym forum, gdzie autorsko publikuję. Dotyczy to również gazet i czasopism oraz wypowiedzi medialnych, w których konieczne jest podanie moich personaliów: Krzysztof Jaworucki, bloger "krzysztofjaw".

Natchnienie twórcze i polscy artyści

Bycie pisarzem, felietonistą, poetą, reżyserem... artystą wszelakim to... twórczość pod wpływem natchnienia twórczego a raczej nie ciężka i mozolna praca... Wtedy wiersze, książki, teksty, scenariusze, obrazy... powstają "niczym grom z jasnego nieba"... nawet nieraz nie wiadomo kiedy i w jaki sposób...

Pisząc np. powieść bywa tak, że się nie śpi tylko pisze nawet kilka dni. Wiersz czy określony tekst    powstaje jako "impuls" natchnienia w kilka, kilkanaście minut jakby poza twórcą... twórca wie, co ma napisać i jak, wie od czego zacząć i czym ma się wiersz czy tekst skończyć. W czasie jego pisania doznaje często kolejnych i kolejnych "natchnień szczegółowych" i pisze dalej... to, co chciał dzięki natchnieniu napisać... Podobnie powstają obrazy, rzeźby... w formie "wizji natchnienia" stworzenia czegoś, co później zostaje zmaterializowane...

Sztuka i wszelkie dzieła artystyczne są niczym fotografie twórczego natchnienia a rzemiosło jest o tyle potrzebne, aby można było właśnie zmaterializować (wywołać jak kiedyś zdjęcia) owe natchnienie... Oczywiście bywają też wspaniałe dzieła rzemiosła powstałe bez natchnienia, ale to już nie jest artyzm, choć w namiastkę tego artyzmu może się przemienić.

Taki stan weny twórczej może trwać okresami całe życie, może być jednorazowy i krótkotrwały...

Chwilami ciężko być piszącym choć trochę a'la twórcą a najgorsze są te dni, kiedy nie można dosłownie sklecić żadnego zdania...

Koszmarem jest tedy nie mieć weny twórczej. To tak jakby widzieć fatamorganę na pustyni. Niby jest zielono, niby widać źródło życiodajnej wody a przecież... tego nie ma, to złudzenie. Podobnie rzecz się ma przy braku weny twórczej... Wydaje nam się, że jesteśmy w stanie coś napisać a to tylko ułuda. Słowa nie przychodzą w ogóle i nie układają się w zdania. Nie ma ich i nikt nie jest w stanie ich wskrzesić... A jak się znajdują to... brakuje znaczenia tych słów, a one same wydają się bez znaczenia. Myśli są niepoukładane i nieuczesane. Głowa pusta i boli, i wyje do niebios o natchnienie i tak jest z przedstawicielami wszelkich innych artystów, nie tylko pisarzy.

Pragnie się wtedy myśleć tak szybko jak niegdyś... aby wiedzieć już na początku jakie będzie zakończenie tekstu a jego zakończenie aby wpływało tak jak kiedyś na jego treść i początek. Podobnie jest z powstawaniem dzieł malarskich, dzieł rzeźbiarskich i innych.

Jakże w takim stanie trudno jest znaleźć myśl, która ucieka niczym cień za którym gonimy a on zawsze jest przed nami lub to on nas goni... To tak jakby po burzy nie było słońca a kolejna burza i tak bez końca.

Jakby się wtedy chciało, aby znów tekst powstawał przez kilka chwil a głowa była pełna pomysłów i wena twórcza nadal była oraz trwała wiecznie... I wierzy się wtedy, że znów nadejdzie... Powstanie w końcu nowy obraz, zdjęcie, książka, wiersz, sztuka, rzeźba, scenariusz, itd...

Kiedyś napisałem tekst, który odnosił się do Kazimierza Kutza (Kuca), który stwierdzić raczył, że "Kto w życiu nie napisał choć jednego wiersza, nigdy nie dowie się jak ciężko go napisać". Odpowiedziałem mu, że się całkowicie myli, bo "Jeżeli ktoś się męczy - widocznie jak Pan, Panie KKK - tworząc dzieła artystyczne to nie jest artystą, pisarzem, poetą... jest  zwykłym  rzemieślnikiem udającym nieudolnie artystę... Jeżeli ktoś tworząc bez natchnienia i będąc rzemieślnikiem (nawet sprawnym), udaje artystę to jest po prostu... zwykłym hipokrytą Szanowny Panie KKK (...) Smutne... że Pan nie miał nigdy natchnienia twórczego... bo inaczej tego, co Pan wyżej stwierdził na temat mozolnej trudności w  napisaniu wiersza... Pan by po prostu nie napisał... Szanowny Panie Kazimierzu Kuc (vel. Kutz)..".

Oczywiście domyślam się, że cały ten jego tekst odnosił się wówczas do krytyki W. Szymborskiej, która otrzymała Literacką Nagrodę Nobla napisawszy może ze 160 wierszy przez całe swoje życie i to męcząc się nad każdym z nich niemiłosiernie. Jej konkurentem do nominacji w Polsce był wtedy Zbigniew Herbert, który był artystą z prawdziwego zdarzenia i to pod względem artystycznym, jak i ilości swojej twórczości. Została jednak wybrana - z niezrozumiałych lub zrozumiałych dla niektórych względów - jednak W. Szymborska, czego ja do dzisiaj nie potrafię zrozumieć, choć krążyły wtedy pogłoski o słusznym etnicznym pochodzeniu W. Szymborskiej a Z. Herbert był z krwi i kości Polakiem.

Kiedyś sam pisałem wiersze a nawet sztuki teatralne i wiem, że się w ogóle nie męczyłem, ale to było dawno temu, ale nieraz i tak wena twórcza sporadycznie wraca :), ale teraz w formie raczej sentencji.

Warto jednak zauważyć, że dziennikarstwo ogółem jest tak naprawdę rzemiosłem i teksty powstają na bazie posiadanej wiedzy, doświadczenia i bieżących wydarzeń oraz... oczekiwań właściciela danego medium. Owszem wśród tej grupy zdarzają się wirtuozi i artyści dziennikarstwa, ale są oni nieliczni i są to najczęściej felietoniści. Nawet my blogerzy też z reguły jesteśmy rzemieślnikami opisującymi wydarzenia już byłe, powstałe. Naprawdę tylko nielicznych stać na wyciąganie błyskotliwych wniosków z otaczającej nas rzeczywistości i napisanie czegoś innowacyjnego. Mamy jednak przewagę nad większością oficjalnych dziennikarzy, bo możemy pisać co i jak chcemy, bowiem nad nami nie ma cenzora, czyli właściciela, nie podlegamy też autocenzurze.

Nie oznacza, że to jest złe, ale aby być dobrym rzemieślnikiem to też wymaga niejako namiastki artyzmu, bo wiele tekstów też powstaje po doznaniu natchnienia twórczego i łatwo nam wtedy pisać... z tym, że musimy się znać na tym o czym piszemy. O takich dziennikarzach mówi się często, że "mają lekką rękę, ale wielu (w tym i mnie) zdarzają się teksty całkiem powierzchowne i puste, które dla nas samych są uważane za wybitne a tak nie jest.

Ale wracając do artystów, twórców różnej maści. Jak wielu z nich nie ma żadnego natchnienia, nie potrafi tworzyć a stają się megalomanami wynikłymi z "ważności" własnych dzieł i przemyśleń. Tworzą wokół siebie nimb ich artyzmu i chcą nas przekonać, że dwie skrzyżowane kreski są malarstwem artystycznym, albo jakieś metalowe instalacje coś tam mają przekazywać, ale co to już tylko sam "artysta" jest w stanie zrozumieć, tylko on... Tacy nawet nie są rzemieślnikami a ich beztalencie świadczy tylko o nich samych jako ludziach. Iluż mamy takich "artystów przekonanych, że nimi są"? Mnóstwo...

Tacy "artyści" duszą się we własnym "sosie" wzajemnego uwielbienia i wyższości nad innymi, nad plebsem, bo oni są wyznacznikiem mądrości i sztuki pisanej przez wielkie S. Gdy jednak poznajemy ich bliżej to okazuje się, że ten plebs jest bardziej artystyczny niż oni, rozumie świat i innych a oni są prymitywni jak w ostatnim spocie "Nie świruj, idź na wybory". Szkoda, że przez ten jeden raz było nam dane poznać ich prawdziwą twarz, chociaż wcześniej dla wielu już byli normalnymi świrującymi kretynami. I ta ich pogarda wobec zwykłych ludzi... "Pogarda wobec innych cechuje ludzi małych, zrozumienie ich i szacunek do nich cechuje ludzi wielkich". A część naszych artystów i celebrytów wszelkiej maści nami po prostu gardzi, co już kiedyś powiedziała Pani A. Młynarska o ludziach przebywających nad morzem. Ile w tym megalomanii i mitomanii oraz własnego uwielbienia ocierającego się o narcyzm... Aż strach. Przez takie wygłupy pokazują kim są i szkoda, że marnują w ten sposób swój dorobek, bo nieraz faktycznie ocierali się o ten artyzm...

Kiedyś Kazik zaśpiewał nad wyraz celną piosenkę o tych tzw. "artystach" z "Bożej łaski" a tekst ten pozostaje dalej aktualny:

Wszyscy artyści to prostytutki
W oparach lepszych fajek, w oparach wódki
Trzecia Rzeczpospolita, Polska Ludowa
To samo od nowa, to samo od nowa
Przepraszam, czy mogę sobie zrobić zdjęcie z Panem
Ja i koleżanka, niedźwiedź, Zakopane
Swoją pracą na scenie chcę osiągnąć swój cel
Order Orła Białego, budowniczy PRL
(...)
Wszyscy artyści to prostytutki
W oparach lepszych fajek, w oparach wódki
A jedne są lepsze, a drugie są gorsze
A gorsze są tańsze, a lepsze są droższe
Wszyscy artyści to prostytutki
W oparach lepszych fajek, w oparach wódki
A jedni są lepsi, a drudzy są gorsi
A gorsi są tańsi, a lepsi są drożsi

I niestety takich to artystów mamy w Polsce większość, choć zdarzają się na szczęście wyjątki chlubne, ale tylko potwierdzające regułę.

Mimo wszystko chciałbym, abym się mylił, tylko, że są to marzenia płonne...


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Post jest chroniony prawem autorskim. Może być kopiowany w całości lub w części jedynie z podaniem źródła tekstu na bloggerze lub innym forum, gdzie autorsko publikuję. Dotyczy to również gazet i czasopism oraz wypowiedzi medialnych, w których konieczne jest podanie moich personaliów: Krzysztof Jaworucki, bloger "krzysztofjaw".

niedziela, 22 września 2019

Polska transformacja. Największy błąd jaki Polska mogła zrobić


Każdemu polecam cztery książki. Dwie prof. W. Kieżuna: "Drogi i bezdroża polskich przemian" oraz "Patologia transformacji" (obie z 2012 roku); pracę zbiorową z 2015 roku "Wygaszanie Polski 1989-2015" oraz książkę T. Cukiernika "Dziesięć lat w Unii. Bilans członkostwa" (2015). Dodatkowo można jeszcze zajrzeć do publikacji noblisty prof. J. E. Stiglitz'a "Globalizacja" (2002) oraz jego krytyki Konsensusu Waszyngtońskiego (na początek w wiki pod hasłem Konsensus Waszyngtoński).

Jeżeli ktoś to wszystko przeczyta to nawet w miarę inteligentny "leming" stwierdzi, że "polska transformacja" była największym błędem jaki mogliśmy jako Polska zrobić w okresie 1988-1992. Negatywne skutki tej transformacji odczuwamy do dzisiaj.

Plan L. Balcerowicza - jak wielokrotnie pisałem - był de facto planem Sachsa - Sorosa - Lipmana opartym niemal w całości na "twórczym rozwinięciu" Konsensusu Waszyngtońskiego. Jego promotorem w Polsce był węgierski Żyd na usługach MFW i BŚ i spekulant giełdowy niejaki G. Soros - założyciel w 1988 roku (sic!) m.in. Fundacji Stefana Batorego finansującej transformację i będącej jej strażnikiem po dziś dzień.

Ogólnie celem (realnym a nie werbalnych w postaci pięknych słów o urynkowieniu, kapitalizmie, demokracji) transformacji było wrogie przejęcie polskiego przemysłu, handlu, usług, mediów i bankowości (całej gospodarki) przez korporacje i instytucje międzynarodowe, w tym koropracyjno-państwowe. W przypadku zaś niemożności takiego przejęcia doprowadzenie polskich firm do upadku a szczególnie tych, które były konkurencją dla korporacji zagranicznych. Wrogie przejęcie (strategie: frontalnego ataku czy walki szarpanej) następowało najczęściej najpierw poprzez uwłaszczenie nomenklatury komunistycznej (np. dyrektorów firm państwowych) na majątku a następnie korzystnej ich sprzedaży koncernom międzynarodowym. Często też od razu kupowano w procesie grabieżczej prywatyzacji za grosze całe firmy, by tak naprawdę je wygasić/zlikwidować lub też stworzyć z nich oddziały firm macierzystych pozbywając się poprzez to konkurencji (realnej lub potencjalnej) i bardzo często stopniowo wygaszano dotychczasową produkcję, tworzono montownie i magazyny, przejmowano jedynie markę (logo - znak słowno-graficzny), itp. Ciekawie ten proces opisuje w swoich książkach W. Kieżun i warto też przeczytać jego wywiady jakie udzielił swego czasu Naszemu Dziennikowi czy też Tygodnikowi Solidarność [3] [4].

Dodatkowo też celem - zgodnie z agresywną strategią międzynarodowych instytucji finansowych - było ubezwłasnowolnienie Polski i Polaków kredytem i długiem publicznym.

W konsekwencji do dzisiaj niemal cały przemysł, handel, usługi, media i bankowość znajdują się we władaniu kapitału zagranicznego a Polska była krajem zbytu towarów i usług oferowanych przez obce korporacje oraz krajem poddostawczym bez prawie żadnej wartości dodanej z własnej produkcji.

Wiele też sektorów zostało zniszczonych jak np: przemysł stoczniowy. W wielu regionach Polski praktycznie tego przemysłu już nie ma, poszerzała się bieda i było duże bezrobocie, aczkolwiek w czasie obecnych rządów zmalało diametralnie i chwała za to wszystkim, którzy się do tego przyczynili w ostatnich czterech latach.  Z tym, że dalej sieci handlowe się rozrastają, kuszą promocjami a Polacy kupują, kupują... często biorąc kolejne kredyty w kolejnych oddziałach zagranicznych banków zwiększając ich dochody.  Właśnie pod tym względem Polska jest/była do niedawna w "ruinie" a mogła nie być, co widać po obecnych rządach.  Wcześniejsze inwestycje w stadiony, inwestycje w rewitalizację miast, drogi, autostrady i inne były bezproduktywne, bo nie było inwestycji w nowe firmy cokolwiek produkujące. Podstawę realnej siły gospodarczej dają tak naprawdę nowe, innowacyjne technologie i produkcja a tej się fizycznie pozbywaliśmy przez lata lub została przejęta. Potrzebna jest w Polsce reindustrializacja a bez znaczącego polskiego sektora bankowego nie może się udać. Podobnie bez wykształconych kadr pracujących w Polsce. Dobrze, że M. Morawiecki to rozumie i mówi o tej repolonizacji. Jest to nad wyraz potrzebne.

Ponadto korporacje zagraniczne zagwarantowały sobie często takie warunki funkcjonowania, które w praktyce powodowały i powodują płacenie przez nich bardzo małych (lub w ogóle) podatków w Polsce i jednocześnie pozwalają na nieskrępowany transfer zysków do zagranicznych central (spółek-matek) o czym niedawno pisałem[5]. Taka chora sytuacja występowała i jeszcze występuje do dzisiaj. Cztery lata to za mało, żeby to zmienić. Szkoda, że rząd obecny jak na razie poniósł porażkę w UE w obszarze wprowadzenia podatku obrotowego dla sieci handlowych a jest to bardzo dobry pomysł i nie możemy przestać walczyć o jego realizację.

Jednocześnie nie pozwolono na powstanie w Polsce silnej klasy średniej i pozwolono na uzależnienie się Polski od innych niemal w każdej dziedzinie. Polacy stali się spauperyzowanymi, nisko opłacanymi pracownikami najemnymi bez własności i ubezwłasnowolnieni kredytem. Zgotowano im taki los, że Ci najbardziej kreatywni i wykształceni młodzi Polacy musieli emigrować zarobkowo a było ich - różnie szacując od 2,5 do 3 milionów kreatywnych osób. Warto tedy wiedzieć, że Polacy za granicą są bardziej pracowici niż rdzenni mieszkańcy określonych krajów a to wzbudza w nich złość i niechęć do polskich imigrantów. 

Trzeba jak najszybciej wyrównać poziom życia Polaków taki jaki jest w Starej Unii, więc obecne propozycje podwyżek plac minimalnych przez PiS traktuję jako działanie potrzebne i nadzwyczaj zasługujące na uznanie. Koniec z konkurowaniem tanią siłą roboczą. Polskę stać na więcej.

Drenaż Polski nastąpił też w sferze intelektualno-duchowej... poprzez jednoczesną z drenażem gospodarczym rewolucję kulturową - komunizm kulturowy oparty na ideach lewackiego marksisty-leninisty i komunisty A. Gramsciego. W tym obszarze nie osiągnięto do końca zamierzonych celów ze względu na konserwatyzm Polaków i zakorzenioną wiarę katolicką i przywiązanie do tradycji - chociaż tzw. "leming" jest ich wytworem i takich lemingów udało się stworzyć całkiem dużo i niebezpiecznie dużo. Kościół Katolicki i Polacy, polska rodzina będą jednak w dalszym ciągu przedmiotem ataku - tego możemy być pewni... chociażby pośrednio poprzez promocję i agresywną LGBT+, gender, multi-kulti (m.in. islam), itp. lewackie pomysły, które tak wspierają fundacje związane z G. Sorosem.

Nieprzypadkowo Polska stała się pierwszym i w sumie najważniejszym celem ataku G. Sorosa i spółki. Była największym krajem demoludów i bardzo - w sumie - uprzemysłowionym i cennym kąskiem dla wszystkich naszych wrogów, w tym instytucji finansowych i korporacji międzynarodowych. Paradoksem jest to, że owe uprzemysłowienie zawdzięczamy w dużej mierze... E. Gierkowi i wbrew propagandzie demolibaralno-lewackiej elity III RP był on jednym z najbardziej propolskich przywódców komunistycznych, budując gospodarczą podstawę rozwoju Polski. Warto zauważyć, że właśnie dzika prywatyzacja dotyczyła firm stworzonych za czasów E. Gierka i to one były cennym aktywem Polski. Ponadto Polska jest krajem posiadającym ogromne złoża zasobów naturalnych, wód, ziemi i lasów, na co też mają chrapkę koncerny i np. Żydzi.

Przystąpienie Polski do UE spotęgowało geometrycznie drenaż Polski i jej ubezwłasnowolnienie kredytem, zadłużeniem zagranicznym i zadłużeniem publicznym (w tym samorządów, które zadłużali i zadłużają się się na potęgę w bankach zagranicznych, aby uzyskać "wkład własny" w otrzymywanych funduszach unijnych ). Na razie pozostała nam jedynie polska waluta, na szczęście i o nią winniśmy dbać i nigdy jej nie odrzucić na rzecz sfatygowanego, niemieckiego Euro.

I jeszcze kilka słów Prof. W. Kieżuna:

"Cała transformacja została zaplanowana właśnie przez tegoż Sorosa, który w dniu 8 maja 1988 r. przyjechał do Polski i spotkał się z kierownictwem komunistycznej partii, tzw. Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i przedstawił im program przejścia na gospodarkę kapitalistyczną przy jednoczesnych zyskach, bo przy takim przejściu są możliwości zawłaszczenia dużej części przedsiębiorstw przez nomenklaturę. I tak się stało (...) I ten George Soros przysyła tegoż Jeffreya Sachsa i go finansuje - poprzez Fundację Stefana Batorego, która z kolei jest finansowana przez Sorosa (...). 23 grudnia Biuro Polityczne komunistycznej partii, PZPR jednogłośnie zgodziło się na to, żeby wprowadzić ustrój kapitalistyczny w Polsce, gospodarkę rynkową. I to jest data zmiany ustroju - nie żaden tam czwarty, czy inny, ale 23 grudnia 1988 r., kiedy system gospodarki planowej został przekształcony w gospodarkę rynkową według kodeksu handlowego z 1934 r. I natychmiast, jeszcze w grudniu był przygotowany plan stworzenia 9 banków komercyjnych, które udzielały kredytów. Kolejną sprawą była reprywatyzacja. Ale tego Balcerowicz nie zrobił. Reprywatyzacja, tzn. Wedel dostaje Wedla, Haberbusch dostaje swoją fabrykę. A myśmy Wedla sprzedali i zapłaciliśmy odszkodowanie za sprzedaż jego marki…" [6].

W okresie rządów PO-PSL sprzedawano już niemal wszystko, co miało jakąkolwiek wartość, aby łatać budżet Polski. Posunięto się nawet do tego, żeby upłynnić nasze aktywa w przemyśle zbrojeniowym, co na szczęście się nie udało.

Dlaczego o tym wszystkim piszę w okresie kampanii wyborczej? Ano dlatego, że ZP (PiS) mają inną strategię rozwoju gospodarczego Polski: nie wygaszanie i sprzedaż jej aktywów a ich wzrost a tym samym rozwój Polski i nas wszystkich. Dużo się też mówi o repolonizacji gospodarczej Polski, choć jest to proces żmudny i kosztowny, ale możliwy do realizacji w okresie następnych czterech lat.


[1] http://naszeblogi.pl/59412-kukiz-o-sorosie-zydowski-bankier-finansuje-manifestacje-kod
[2] http://wpolityce.pl/polityka/275708-to-jest-jakos-z-zewnatrz-finansowane-co-naprawde-powiedzial-kukiz-o-silach-stojacych-za-kod-i-czy-jego-slowa-zaszkodza-nowemu-rzadowi
[3] http://blogmedia24.pl/node/46614
[4] Nasz Dziennik, Sobota-Niedziela, 25-26 lutego 2012, Nr 47 (4282) (" Z komunizmu w kolonialny kapitalizm") w: http://www.bibula.com/?p=52501
[5] https://krzysztofjaw.blogspot.com/2019/09/jak-drenowano-z-polski-pieniadze-przez.html
[6] http://wpolityce.pl/gospodarka/199530-prof-kiezun-odslania-kulisy-poczatkow-polskiej-transformacji-sachs-byl-niezwykle-sprawnym-lobbysta-i-marketingowcem-on-wszystkich-oszolomil-nasz-wywiad

Zobacz też o planie Sachsa Sorosa i początkach transformacji: http://blogmedia24.pl/node/52717

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com


Post jest chroniony prawem autorskim. Może być kopiowany w całości lub w części jedynie z podaniem źródła tekstu na bloggerze lub innym forum, gdzie autorsko publikuję. Dotyczy to również gazet i czasopism oraz wypowiedzi medialnych, w których konieczne jest podanie moich personaliów: Krzysztof Jaworucki, bloger "krzysztofjaw".

sobota, 21 września 2019

O czym A. Duda będzie rozmawiał z D. Trumpem?

Wszyscy zajmujący się polityką w sumie są zaskoczeni, że w trybie pilnym A. Duda spotka się z D. Trumpem w cztery oczy tuż przed posiedzeniem i obradami ONZ, w czasie których nastąpi kolejne spotkanie obu prezydentów. Zwykle takie bezpośrednie rozmowy przygotowuje się miesiącami a teraz raptem przez kilka dni. Mogło przecież wystarczyć spotkanie w czasie obrad ONZ... No chyba, że wszystko zostało już ustalone przed 11 listopada tego roku, gdy D. Trump miał przyjechać do Polski.

Co takiego ma do powiedzenia D. Trump A. Dudzie, że akurat jest konieczność bezpośredniego i dłuższego spotkania?

Naprawdę trudno się domyślić a wszystkie "przecieki prasowe" i oficjalne informacje na ten temat należy potraktować jako chybione albo niepełne.

Faktem jest, że  Krzysztof Szczerski nakreślił obszar tegoż spotkania w następujący sposób: "Przewidujemy podpisanie deklaracji wojskowej dotyczącej lokalizacji i doprecyzowania obecności powiększonego kontyngentu amerykańskich wojsk w Polsce, która miała być podpisana podczas przełożonej wizyty prezydenta USA".

No niby wszystko jasne, ale prezydent USA zapowiedział, że rychło przyjedzie do Polski zgodnie z zapowiedzią i wtedy to podpisanie deklaracji miałoby jakiś polityczny sens a te dwa czy trzy miesiące nie powinny mieć znaczenia, ale widocznie mają.

Czy więc tylko o tym co powiedział minister K. Szczerski będą rozmawiali prezydenci?

Sądzę osobiście, że nie, bo geopolitycznie obecnie dzieje się naprawdę dużo.

Na liniach USA-Iran, USA-Chiny, USA-Korea Północna czy USA-Rosja występują - mogące skończyć się bardzo źle - napięcia polityczne i gospodarcze. Natomiast stosunki USA z Unią Europejską są bardzo chłodne a po wyjściu UK z tejże Unii staną się jeszcze chłodniejsze, ale USA muszą w tych strukturach mieć kogoś swojego i tym kimś prawdopodobnie jesteśmy my i nasze V4 oraz Trójmorze, które mają poparcie D. Trumpa.

USA powoli przygotowują się na konflikt z Chinami, choć na razie możemy to wykluczyć, bowiem Chiny są największym na świecie wierzycielem USA. Chińczycy strategicznie i przez lata skupowali długi USA i teraz USA są niejako od Chin uzależnione finansowo. Taki konflikt na pewno by wybuchł w przypadku zapowiadanego przejścia Chin w rozliczeniach międzynarodowych z dolara na ich juana. Wtedy USA nie mogłyby nie zareagować.

W stosunkach z Koreą Północną jak i z Rosją jest patowa sytuacja. Wszelkie rozmowy D. Trumpa z przywódcą Korei Płn - mimo zapowiedzi - zakończyły się fiaskiem i strony powróciły do wcześniejszych pozycji. Stosunków z Rosją USA praktycznie nie mają i droga do ich normalizacji jest bardzo daleka, przynajmniej gdy prezydentem USA jest D. Trump.

UE - chcąc czy nie chcąc - i tak jest uzależniona od USA i to zarówno politycznie, obronnie (wojskowo) jak i pośrednio gospodarczo. D. Trump osobiście nie lubi A. Merkel a to też jest ważne a przecież UE to twór, który najwięcej korzyści przyniósł Niemcom i nikomu więcej... no może jeszcze Francji, bowiem UK zawsze jakoś traktowała tą unię z nieufnością i miała lepsze stosunki z USA niż z niemiecką Unią Europejską.

Co pozostało? Ano stosunki USA-Iran i tu upatruję największego geopolitycznie "zamieszania" aż do wybuchu wojny.

Obecnie trwa realizowana przez obie strony wojna hybrydowa i informacyjna. Relacje obu krajów są bardzo napięte i to napięcie rośnie, tym bardziej, że takiej wojny chce Izrael - sprzymierzeniec USA.

Z takiej szerokiej perspektywy widać, że tematów do rozmów jest wiele i może właśnie jednym z nich jest zapewnienie przez Polskę jej zaangażowania po stronie USA w przyszłym i mam nadzieję ewentualnym konflikcie z Iranem. Wymagałoby to uczestnictwa w tej wojnie polskich sił zbrojnych a przecież A. Duda jest ich zwierzchnikiem. Nasi chłopcy więc znów walczyliby na obcej nam ziemi... Ale skoro to ten temat może być częścią rozmów prezydentów to oznaczałoby, że wojna zbliża się milowymi krokami.

No, ale liczą się też sprawy "przyziemne", do których zaliczam polskie wybory parlamentarne. Są ważne, bo PiS je wygra i tylko pozostaje pytanie czy osiągnie większość konstytucyjną, która pozwoli mu na zmianę tego anachronicznego - nieraz z wykluczającymi się nawzajem artykułami - dokumentu firmowanego przez komuchów w stylu A. Kwaśniewskiego. Taka zmiana Konstytucji jest jak najbardziej potrzebna, żeby uzdrowić polskie państwo, polskie prawo i dać Polakom poczucie sprawiedliwości społecznej.

Sądzę, że panowie też o naszych wyborach porozmawiają a sam D. Trump organizując to spotkanie tuż przed wyborami niejako okazuje przychylność dla obecnych władz Polski, co też nie jest bez znaczenia, bowiem nasi rodacy są zdecydowanie proamerykańscy o czym zdążył się już przekonać D. Trump przemawiając w Warszawie. To też jest negatywny przekaz dla naszej totalnej opozycji... opozycji proniemieckiej a proniemieckość tej opozycji na pewno nie jest tolerowana przez przywódcę USA, podobnie jak nie jest tolerowana przez zdecydowaną większość Polaków, bo proniemieckość wymaga też prorosyjskości i zawsze tak było w dziejach.

Ponadto na pewno też zostanie poruszony temat Nord Stream 2, któremu są przeciwni Polacy i całe Trójmorze, ale tej inwestycji zdecydowanie nie popierają również USA, słusznie sądząc, że wtedy już cała UE będzie uzależniona od gazu z Rosji. Na szczęście i w UE powoli dociera to zagrożenie, czego wyrazem jest brak wyrażenia zgody na rurociąg Opal, jako przedłużenie Nord Stream 2.

Być może też zostanie poruszona sprawa polskich żądań reparacji wojennych od Niemiec, ale też i bezprawnych żądań żydowskich wobec Polski. D. Trump jest przychylny Izraelowi, więc w temacie ich żądań wobec Polski A. Duda musi być stanowczy, co będzie bardzo trudne, ale kto powiedział, że rozmowy nawet z sojusznikami mają być proste i łatwe? Nieraz są trudne, bo każdy przecież reprezentuje własne interesy: USA proamerykańskie, Polska propolskie, Izrael proizraelskie.  I na styku tych interesów winno następować jakieś porozumienie, wzajemnie przyjęty consensus.

Tematów do rozmów jest więc bardzo wiele i zapewne nie wymieniłem ich wszystkich.

Tylko tak refleksyjnie... Bardzo ważne w polityce międzynarodowej są spotkania w cztery oczy, bez tłumaczy. To wtedy zapadają decyzje najważniejsze a obecność tłumaczy tylko może zawężać rozmowy do takich, które nie przynoszą żadnych rozstrzygnięć.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Post jest chroniony prawem autorskim. Może być kopiowany w całości lub w części jedynie z podaniem źródła tekstu na bloggerze lub innym forum, gdzie autorsko publikuję. Dotyczy to również gazet i czasopism oraz wypowiedzi medialnych, w których konieczne jest podanie moich personaliów: Krzysztof Jaworucki, bloger "krzysztofjaw".

PRL była nielegalna i... żydo-komuna

Trochę inne niż ogólne spojrzenie: od żydo-komuny do III RP. Ważne, aby ten materiał był przyczynkiem do dyskusji nad ewentualną prawdziwością "spiskowej teorii dziejów", choć ja nie ze wszystkimi tymi konstatacjami się zgadzam, ale wielu moich czytelników wyraża takie opinie.

PRL jako quasi państwo mogło funkcjonować prawnie dzięki pierwszym wyborom powojennym.

Były one wszakże sfałszowane, bo aż około 70% społeczeństwa wypowiedziało się przeciw władzy ludowej. Sowieci wraz z polskimi komunistami po prostu sfałszowali owe wybory. Więc powstała na fałszu PRL była z punktu prawnego nielegalna i tak winna być traktowana obecnie przez wolną Polskę. Zaś partia komunistyczna winna być traktowana jako organizacja przestępcza, ludobójcza i antyludzka, podobnie jak komunizm powinien być zrównany z nazizmem jako system ludobójczy i antyludzki. I ci pogrobowcy z PRL-u dziś śmią wypowiadać się na temat Polski, mało tego: nawet startować w wyborach.

Polscy syjoniści związani z masońskim B.Geremkem, J.Kuroniem, T.Mazowieckim i... koszmarem A.Michnikiem od samego początku, czyli 1976 roku (KOR) planowali przejąć Polskę dla budowy mitycznej Judeopolonii lub jej namiastki albo chociaż dla siebie i sobie podobnych. Sam zresztą A.Michnik stwierdził, że jest trockistą i reprezentuje żydo-komunę.

W tym celu należało wyodrębnić z polskiego społeczeństwa najbardziej propolskich, narodowych patriotów. Stworzono Solidarność a przecież Geremek sam nakazał na początku grudnia 1981 roku wprowadzenie Staniu Wojennego (oglądaj: "Towarzysz Generał idzie na wojnę").

Cała III RP to antypolska organizacja mająca na celu zniszczenie polskości. W latach 1939-1941 Żydokomuna wysłała ponad 300  (1,3 mln osób wedle Związku Sybiraków) tysięcy Polaków patriotów na Syberię. W latach 1944-1956 zamordowano setki tysięcy (300 tys. ?) patriotów (AK, WiN,  NSZ i inni). W latach 1981-1983 wyemigrowało około 1,5 mln osób I Solidarności zmuszonych do emigracji przez Jaruzela i Żydokomunę. W latach 2004-2015 wyemigrowało przeszło 2 mln młodych ludzi za granicę (celowe zmniejszenie populacji). Zamordowano Polaków-patriotów  pod Smoleńskiem. Czyżby dokonała tego wespół z innymi loża masońska P3, o której często mówi chyba najlepszy znawca masonerii w Polski i na świecie dr S. Krajski [1]?

Tak naprawdę przez ostatnie lata pozbyliśmy się najbardziej kreatywnych młodych ludzi a chyba przez to działanie otworzyła się "przestrzeń życiowa" dla Żydów i zintensyfikowano działania w tym kierunku a kreowanie Polaków jako winnych śmierci Żydów w czasie II WŚ oprócz "przestrzeni życiowej" ma celu uzyskanie / wyłudzenie już 300 mld USD, bo przecież "Przedsiębiorstwo Holocaust" musi dysponować jakimiś pieniędzmi. Nieprawdaż?

Warto jednak powrócić do schyłku lat 80-tych XX wieku. To wtedy stało się jasne, że komunizm upadnie i przegra z innym, kulturowym komunizmem zwanym dla niepoznaki kapitalizmem współczesnym.

Już w 1985 roku M. Gorbaczow zadeklarował, że w niedalekiej przyszłości zgodzi się na zjednoczenie Niemiec, co znaczy tyle, że zgodzi się na koniec komunizmu (realnego socjalizmu).

A w Polsce? Również w tymże roku - we wrześniu - generał W. Jaruzelski spotkał się z  Dawidem Rockefellerem. Krążą legendy, że Dawid zjechał windą na parter (czego zwyczajowo nie robił) i przyjął przed jego budynkiem Wolskiego z wielkimi honorami i od tego momentu Fundacja Dawida Rockefellera wspierała rozwój polskiej wsi, polskiego rolnictwa poprzez swoją Fundację na rzecz Rozwoju Polskiego Rolnictwa (FDPA). Z portalu „Patriotyczny Ruch Polski” można dowiedzieć się, że Dawid Rockefeller chciał w ten sposób zmniejszyć na wsi polskiej wpływy Kościoła Katolickiego [2].

Tyle tylko, że aż trudno uwierzyć, że w czasie rozmów dyskutowano tylko o polskiej wsi. O czym jeszcze? Tego nie wiadomo... a może np. o tym jak przeprowadzić w Polsce rewolucję masońską?

A może też wynikiem tych rozmów - niejako jako początek tej rewolucji - była zgoda na założenie w Polsce przez G. Sorosa Fundacji Stefana Batorego (1988 rok). Czyli od 1988 roku byliśmy już pod kontrolą masonów i cały OS był kontrolowany przez masonerię rytu szkockiego (m.in. B. Geremek) a około 70-80% uczestników OS po obu jego stronach stanowili rozmówcy pochodzenia żydowskiego, na co onegdaj zwrócił uwagę J. Kobylański, prezes USOPAŁ: "Na 57 uczestników obrad Okrągłego Stołu aż 47 było Żydami lub je wspierało" [3].

To właśnie żydo-komuno-masoni byli doradcami Solidarności. Pojawili się od razu w roku 1980 aby nie dopuścić do odrodzenia się polskiej, narodowej myśli politycznej i organizacji narodowych i aby zamącić w głowach robotników i wskazać, że tylko oni mają rację. Potrafili się nawet hipokrytycznie niemal utożsamiać z Kościołem Katolickim, chociaż przecież fizycznie go nie znosili. Ale dla nich liczyły się dalekosiężne cele, czyli zniszczenie Polski i stworzeniu na jej terenie Judeopolonii lub jej namiastki.

Większość z nich (A.Michnik, J.Kuroń, B.Geremek i inni) byli wcześniej gorącymi piewcami komunizmu (komunizm jako ustrój promujący bezpaństwowość, antychrześcijańskość powstał również z inspiracji masonów, których cele były i są podobne oraz wzajemnie tożsame).

Od 1976 roku (KOR) i masoni próbowali powstrzymać polski rozwój gospodarczy (gospodarczy, nie polityczny!) dokonywany w latach 1970-1976 przez E.Gierka. Nie mogli znieść, że polska "rośnie w siłę a ludziom zaczyna żyć się dostatnio" i chcieli przejąć te wartościowe polskie aktywa, bo przecież co dziko prywatyzowano w latach 1989-1991 i później? Właśnie spuściznę gospodarczą E. Gierka.

Celem przecież żydo-komuno-masonów było zniszczenie Polski jako narodu i państwa. Tak naprawdę W. Jaruzelski  był tylko wykonawcą ich poleceń w zamian za utrzymanie władzy i zawłaszczenie majątku przez nomenklaturę komunistyczną, który to majątek i tak ostatecznie wylądował w rękach międzynarodowej syjonistycznej, masońskiej mafii finansowej (np. banki czy też przemysł).

I tak było przez 30 lat III RP, kiedy to systematycznie niszczono Polskę poprzez jej degradację gospodarczą, pauperyzację, zubażanie społeczeństwa i jego atomizację, rozbijanie rodziny jako fundamentu rozwoju społecznego, promowanie postmodernistycznych wartości, manipulowanie ludźmi, zniewalanie ich kredytem, niszczenie wszelkich zalążków polskiego, narodowego patriotyzmu, oczernianie Polski o antysemityzm, depopulacja Polaków. Cała ta lewacko-komuno-syjo-masoneria rządziła w Polsce i śmiem twierdzić, że pod ich wpływem były też polskie, dawne służby specjalne WSI.

Nad wszystkim zaś czuwała (czuwa?) sorosowa Fundacja Stefa Batorego, co można np. potwierdzić faktem, iż na portalu Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk mogliśmy onegdaj (grudzień 2012 rok) znaleźć ogłoszenie: „Fundacja Rothschilda – The Rothschild Foundation (Hanadiv) Europe – prowadzi kolejny nabór wniosków w ramach Academic Jewish Studies in Europe Grant Programme” [4] (za: http://www.ihpan.edu.pl/?id=853).

Dlatego, iż ta masoneria już oficjalnie rządziła w Polsce przynajmniej od roku 1985 to dlatego komuniści tak łatwo dogadywali się z tzw. konstruktywną opozycją przy Okrągłym Stole. Dostali obietnicę wsparcie ekonomicznego w zamian za oddanie już całkowicie Polski pod jej (masonerii) władanie.

Jeżeliby więc uznać żydo-komunizm za nielegalny i za zbrodnię przeciw ludzkości to należałoby od komunistów żądać odszkodowań za doznane krzywdy.

Winniśmy ścigać zbrodniarzy żydo-komunistycznych, którzy mordowali Polaków w latach 1944-1989 tak jak ścigają swoich hitlerowskich oprawców Żydzi: do końca i do "grobowej deski"!

Nie tylko winniśmy wzorować się na Żydach w kwestii ścigania ich hitlerowskich oprawców, ale też uczyć się współczesnego, nacjonalistycznego patriotyzmu, oczywiście mając jako odniesienie naszą ukochaną Polskę. Tak jak Żydzi winniśmy być narodowymi patriotami... a wtedy nikt nam nie zarzuci jakiegoś faszyzmu... wszak będziemy wzorować się na powszechnie szanowanych Żydach. Nie wolno nam oczywiście przenosić na grunt Polski obcych nam wartości i zachowań, czyli traktowaniu innych nacji jako podludzi (bydło) lub też np. nie możemy sobie pozwolić na budowę jakichś więzień (gett) dla innych nacji.


[1] http://krajskiomasonerii.neon24.pl/post/105027,fundacje-masonska-manipulacja. Autor w tymże artykule, fragmencie jego książki wskazuje też na masońskie organizacje w Polsce
[2] http://www.wicipolskie.org/index.php?option=com_content&task=view&id=8948&Item]
[3] http://www.usopal.pl/publicystyka/2511-list-z-usopa-do-wszystkich-polako...
[4] http://www.ihpan.edu.pl/?id=853.

czwartek, 19 września 2019

Szambo wylało i śmierdzi

Nie mogę choć krótko napisać o wyczynach tych wszystkich celebrytów z aktorzynami na czele. To, co zaprezentowali w ostatnim spocie "wyborczym" jest po prostu śmierdzącym szambem, które wylało ze zdwojoną siłą i śmierdzi na odległość.

Te wszystkie Pszoniaki, Nehrebeckie, Łukasiewicze, Stuhry i inni pokazali coś, co nie mieści się normalnemu człowiekowi w głowie. Właśnie normalnemu, bo to oni są nienormalni z nienawiści i potrafią naigrawać się z ludzi, którzy cierpią na choroby psychiczne i to nie z własnej woli. A oni z własnej woli robią z siebie wariatów i myślą, że to jest jakieś śmieszne. Otóż nie! To jest obrzydliwe i naprawdę fetor fekaliów aż przenika do ich chorych mózgownic.

Ale takie zachowania oraz język jakim się posługują to nawet "chłopaki" pod sklepem by nie wymyślili i sądzę, że i oni czują tą obrzydliwość i drwienie z ludzi tych nienormalnych cudaków.  I te cudaki kreowano na elitę polską. Okropność.

Szczerze to dzisiaj o mało nie zwymiotowałem patrząc na debilnego Pszoniaka - nie dosyć, że jest wstrętny zewnętrznie to jeszcze jest po prostu imbecylem intelektualnym, ale oni wszyscy są tacy. To "elyta" PRL-u i III RP... człowieka szlag trafia jak ich słucha i widzi. Byli przyzwyczajeni, że to oni kształtują Polskę, byli przyzwyczajeni, że to oni gdzieś tam grają w teatrze czy filmie i to w nich wzbudziło pogardę do zwykłych Polaków, którzy i tak są mądrzejsi od nich, bo mają jakieś zasady i kierują się w większości jakimiś wartościami w życiu.  A dla nich liczy się tylko koryto i oni sami.

Warto jednak nadmienić, że są to potomkowie (i nie tylko, bo wielu w PRL-u zaczynało robić kariery) barbarzyńskich komunistów lub tych, którzy ten komunizm ochoczo przyjmowali. A ci komuniści reprezentowali taki sam poziom jak oni, choć zdarzały się wyjątki jak teraz.

Komu się zrodził pomysł takiego spotu to nie wiem, ale udział w nim dyskwalifikuje tych obrzydliwców jako ludzi i artystów oraz celebrytów. Ich też wspiera PO-KO i inni celebryci, w tym też inni aktorzy, wybrani dziennikarze i nawet naukowcy (vide. Hartman). Ich postawa winna wzbudzić w nas pogardę dla nich, na co sobie zasłużyli.

A tak po ludzku to już nigdy nic nie obejrzę, gdy w obsadzie będą oni i nie ważne czy to będzie jakieś dzieło sprzed lat czy teraźniejsze. Nie mam zamiaru męczyć się z torsjami.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com


Politycznie chora psychicznie opozycja - obłęd udzielony

W ogóle obecnie polskie (ale też europejskie) lewactwo i demoliberałowie preferują rozwiązania, które mają im umożliwić zawsze wygraną i ciągłe rządzenie... zresztą wedle zaleceń J. Stalina innych komunistów: "Raz zdobytej władzy nie oddamy".

W Polsce nastąpiło coś, czego nikt się nie spodziewał. Wygrana PiS w rozmiarze pozwalającym na samodzielne rządzenie była chyba pomyłką przy liczeniu i sądzę, że PiS wygrał wyżej. Wygrana A. Dudy też musiała być na tyle wysoka, że nie można było bezczelnie sfałszować wyborów jak w przypadku kiedyś samorządowych.

Osobiście nie rozumiem dlaczego dzisiejsza opozycja i lewactwo europejskie chce za wszelka cenę podważyć wynik wyborów w Polsce. Nie może być tak, że jak wygrywa PO czy PSL a teraz też cała lewacko-demoliberalna koalicja zdrady narodowej, to jest demokracja i rząd ma prawo rządzić do kolejnych wyborów a jak wygrywa prawica to jest faszyzm i trzeba ją jak najszybciej obalić. I tu już nie chodzi o zdradę, ale o podstawy demokracji zapisane w Konstytucji... wybory parlamentarne odbywają się raz na cztery lata i koniec, wybory prezydenckie raz na pięć lat.

Lewactwo jest po prostu chore, podobnie jak demoliberałowie i oni wszyscy są skrajnymi antydemokratami a w przypadku Polski dodatkowo jej zdrajcami, złodziejami, aferzystami, ludźmi małymi intelektualnie i moralnie. To jest jakiś odpad społeczny, ludzie politycznie psychicznie chorzy i  żyjący we własnym świecie urojeń i fantazji...

Jak pisze Kapitan Nemo na niepoprawnych "rację ma prof. Łukasz Święcicki sugerując, że przeciwnicy polityczni obecnego rządu cierpią na zaburzenia psychiczne. - Jest coś takiego jak obłęd udzielony, z francuskiego — folie à deux. Czyli stan, w którym innym osobom udziela się urojeniowy pogląd na sytuację - opowiadał. - I rzeczywiście wydaje mi się, że teraz coś takiego obserwuję. Mam wrażenie, że to, co się dzieje w opozycji totalnej (dopisek mój), co jakiś czas przejawia takie symptomy obłędu udzielonego. Ludzie dokładnie nie wiedzą, o co im chodzi - tłumaczył psychiatra.

A przed wyborami naprawdę mamy do czynienia z jakąś trywializacją rzeczywistości prezentowaną przez opozycję totalną. Ludzie naprawdę mają już dosyć i faktycznie nie wiedzą o co tym totalniakom chodzi.

Ludzie może nie wiedzą, ale Grzesiu i cała ta partia "ludowa" doskonale wiedzą, o co im chodzi. To KORYTO. Utracony obiekt ich desperackich marzeń…" [1].

Biedni... Co oni zrobią po 13 października? Sądzę, że powyższy obłęd udzielony się jeszcze pogłębi. Oni nie potrafią być w opozycji. Nie mają żadnego programu dla Polski. PiS był w opozycji aż 8 lat i ten czas wykorzystał na zbudowaniu podwalin i szczegółów programu dla Polski, który zaczął wprowadzać zaraz po wygraniu wyborów. Był cierpliwy i pracował od podstaw. A co robi dzisiaj opozycja totalna? Jedynym ich programem jest anty-PiS, co na zwykłych obywateli już nie działa, ale właśnie ich obłęd udzielony nie pozwala im na racjonalny ogląd rzeczywistości. Są od niej oderwani też totalnie i jak pisałem wcześniej żyją w świcie własnych urojeń i fantazji. Nie rozumieją Polaków. Są zadziwieni ich postawą a zdziwienie przejawia się w końcu agresją, z czym mamy do czynienia obecnie.

Podobnie ma się rzecz z różnego rodzaju aktorami i aktorzynami, dziwnymi dziennikarzami czy celebrytami a nawet naukowcami. Smutne, ale prawdziwe.

No nic. Profesor nie podał jak leczyć taki obłęd udzielony, więc chyba dla nich już nie ma ratunku.


[1] http://niepoprawni.pl/blog/kapitan-nemo/ultimatum-wczoraj-i-dzisiaj

Pozdrawiam

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

środa, 18 września 2019

Jak drenowano z Polski pieniądze przez koncerny zagraniczne?

W ciągu blisko 30 lat istnienia III RP profity finansowe  z polskiej gospodarki czerpały przede wszystkim trzy grupy - postkomuniści, którzy uwłaszczyli się na polskim majątku, różnego rodzaju mafie i piramidy finansowe (np. VAT-owska, lekowa, paliwowa, hazardowa, Amber Gold i inne) oraz firmy kontrolowane przez zagraniczny kapitał, przy czym dziś - do niedawna - postkomuniści ustąpili miejsca firmom zagranicznym, sprzedając wcześniej uwłaszczone przez nich aktywa. Zarobili w ten sposób krocie, które starczy im na przyszłe pokolenia.

Z mafiami i piramidami finansowymi dziś walczy polski rząd i to z dużym sukcesem. Jest jednak jeszcze wiele do zrobienia w drugiej kadencji.

Pozostały więc koncerny międzynarodowe, dla których stworzono możliwości drenażu finansowego Polski np. poprzez ustanowienie bezpodatkowych specjalnych stref ekonomicznych. Powstrzymanie tego drenażu jest bardzo trudne, ale możliwe, np. poprzez odkupienie przez polski rząd i kontrolowane przez niego spółki większościowych udziałów w zawłaszczonych przez te koncerny firmach, przy czym należy sobie zdawać sprawę z faktu, że obecnie dalej ten drenaż trwa a pieniądze z niego płynął do Berlina, Paryża, Londynu i innych krajów.

Widać to szczególnie w przypadku tzw. pomocy unijnej gdzie z jednego Euro udzielonej pomocy aż 80 eurocentów z powrotem trafia do krajów starej unii a szczególnie do wymienionych powyżej krajów. To też jest drenaż polskiej gospodarki a poza tym jej zadłużaniem, bo aby otrzymać pomoc (np. przez samorządy) to trzeba mieć wkład własny, który jest finansowany kredytem wziętym przede wszystkich z obcych a nie polskich banków.

Kiedyś pracowałem w dużej międzynarodowej korporacji (niemieckiej) na dość wysokim stanowisku i dokładnie wiem jak ten drenaż polskich pieniędzy wygląda i jak to się stało, że był do niedawna możliwy. Do niedawna, bowiem mam nadzieję, że w przyszłej kadencji PiS-u w końcu będzie możliwe zastopowanie niekontrolowanego wypływu z polskiej gospodarki gotówki do koncernów zagranicznych, tzw. spółek - matek.
   
Oceniając jeszcze przeszłość. Okazuje się, że 500 największych firm z kapitałem zagranicznym, które w latach 2011-2013 działały na terytorium Polski, odprowadziło ponad dwa razy mniej podatków CIT i VAT niż 500 największych firm z polskim kapitałem. Z raportu organizacji Global Financial Integrity (GFI) wynikało, że Polska była liderem w UE jeśli chodzi o drenaż środków finansowych przez zagraniczne podmioty. Oficjalne statystyki NBP na temat bilansu płatniczego Polski również nie napawały optymizmem. W ciągu ostatnich 10-15 lat zagraniczne koncerny, rządy czy instytucje unijne wytransferowały poza granice naszego kraju równowartość ok. 540 mld zł! a te pieniądze przecież mogły zasilić nasz budżet, ale ani PO ani PSL czy lewica nie były skore do zastopowania tego wypływu gotówki a wprost przeciwnie: po prostu sprzyjały mu. Na szczęście już teraz są oznaki poprawy, tylko, że te nasze środki zaradcze muszą uzyskać zgodę Eurolandu a na przykład w przypadku podatku obrotowego dla sieci handlowych takiej zgody nie otrzymaliśmy. Ale warto próbować dalej.

Ale należy się zastanowić i odpowiedzieć na pytanie: Jak to wszystko było możliwe? Odpowiedź jest i łatwa i trudna, ale liczy się cel koncernów zagranicznych: po prostu chcą, aby jak najwięcej środków finansowych płynęło do ich spółek - matek i państw gdzie te spółki mają centralę i mimo, że działają na terenie Polski to robiły wszystko, aby ten cel osiągnąć, co przyczyniało się do zwiększenia ich rentowności i osiąganych zysków netto a tym samym do bogacenia się poszczególnych narodowych gospodarek i ich mieszkańców. A państwo polskie na to pozwalało wedle stwierdzenia, że "kapitał nie ma narodowości" i "rynek podlega prawu niewidzialnej ręki". Otóż tak nie jest: kapitał ma narodowość a niewidzialna ręka rynku to już tylko teoretyczna przeszłość.

W jaki więc sposób owe koncerny zagraniczne drenowały z pieniędzy Polskę? Otóż można wskazać kilka sposobów.

1) Sposób pierwszy to generowanie sztucznych kosztów podatkowych, tak aby na papierze ograniczyć dochód do opodatkowania przez państwo (dzięki takim "optymalizacjom" podatkowym właściciele np. zagranicznych hipermarketów istotnie ograniczają sobie wysokość podatku CIT i VAT do zapłaty polskiemu fiskusowi).

2) Sposób drugi, to stosowanie wszelkiego rodzaju opłat licencyjnych wobec spółek-córek w Polsce za możliwość wykorzystania loga, marki czy tzw. know-how zagranicznej spółki-matki. Dzięki temu działająca na terytorium Polski spółka kontrolowana przez zagraniczny kapitał wcale nie musi osiągać zysków, aby dywidendą zasilać konta swoich właścicieli. Wystarczy, że za możliwość wykorzystywania kwadraciku z takim, czy innym kolorem firma-córka w Polsce zapłaci z góry firmie-matce w Paryżu, Londynie czy Berlinie np. 200 mln zł.

3) Sposób trzeci to udzielanie spółce-córce w Polsce zupełnie bezsensownych pożyczek przez spółkę-matkę z siedzibą za granicą, nawet w sytuacji kiedy kondycja finansowa spółki działającej w naszym kraju jest doskonała. W ten sposób spółka-córka będzie musiała zwrócić kwotę pożyczki powiększoną o nieraz potężne odsetki. A wszystko w majestacie prawa.

4) Sposób czwarty to zapłata przez polskie spółki za tzw. doradztwo w zakresie zarządzania. Bardzo często się zdarza, że np. co miesiąc do spółki-córki przyjeżdża "delegacja" ważnych osób ze spółki matki i pobiera za te doradztwo ogromne wynagrodzenie. Dla przykładu podam, że w mojej dawnej firmie opłata (wynagrodzenie) za takie doradztwo zarządcze (nadzór właścicielski) wynosiła rocznie około 600 tys złotych przy zysku spółki - córki i tak na zaniżonym poziomie około 5,5 mln złotych, czyli niemal 10% tegoż zysku netto. Takie wynagrodzenie oczywiście wliczano w koszty, co powodowało i tak zmniejszenie zysku spółki-córki w Polsce i w ten sposób ograniczało wielkość jej podatku CIT.

5) Sposób piąty to stopniowa eliminacja polskich firm jako poddostawców dla polskiej spółki - córki i wybór poddostawcy z kraju pochodzenia spółki-matki. Okazywało się wtedy, że za te same poddostawcze pół i produkty spółka - córka musiała zapłacić zdecydowanie więcej niż dla polskiego przedsiębiorcy. W ten sposób zawyżano koszty działalności spółki - córki a tym samym jej polski dochód do opodatkowania. Później w kraju pochodzenia spółek-córek i jej poddostawców następowała rekompensata za utracone zyski tychże poddostawców. Wspomnę, że w przypadku spółki, w której pracowałem w ciągu trzech lat od jej przejęcia przez koncern niemiecki wszyscy niemal poddostawcy pochodzili już z Niemiec (i czyż kapitał nie ma narodowości?).

6) Sposób szósty - tylko powierzchownie zahaczający o temat notki - to tzw. konkurencyjne wrogie przejęcie firm polskich przez koncerny zagraniczne. W ten sposób pozbywano się polskiego konkurenta, by na terenie Polski móc sprzedawać własne produkty i osiągać zysk, który i tak był transferowany do spółek-matek. Takie polskie firmy albo były po prostu likwidowane, albo przerabiano je na magazyny własnych, zagranicznych produktów, albo przejmowano polską markę - logo firmy lub też niektóre z nich zostawiano w spokoju, aby mieć możliwości transferu zysku za granicę. Takie wrogie przejęcia były szczególnie zauważalne w pierwszym okresie tzw. transformacji, gdzie nijaki L. Balcerowicz czy J. Lewandowski prywatyzowali "za złotówkę" polską gospodarkę na potęgę, ale też ten proceder był dalej kontynuowany a w czasie rządów PO-PSL sprzedawano już niemal wszystko, co miało jakieś wartościowe aktywa, w tym nawet przemysł zbrojeniowy [3].

Milton Friedman (noblista, wolnorynkowiec) już w 1990 roku ostrzegał Polaków: "Pamiętajcie jedno: zagraniczni inwestorzy nie będą inwestować w Polsce po to, by pomóc Polsce, lecz po to, by pomóc sobie. Cudzoziemcy powinni mieć pełną swobodę inwestowania w Polsce, ale tylko wtedy, gdy będzie to w interesie Polski. Można to zrobić poprzez stworzenie cudzoziemcom takich samych reguł gry, jakie obowiązują Polaków, nie należy dawać im żadnych specjalnych przywilejów, ulg czy zwolnień podatkowych".

A my jego nie posłuchaliśmy a szkoda, bowiem te specjalne przywileje, ulgi czy zwolnienia podatkowe dla firm międzynarodowych były realizowane niemal przez cały okres III RP.

Czytaj także:

[1] NIK o kontroli firm z udziałem kapitału zagranicznego (NIK.gov.pl) - https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/nik-o-kontroli-firm-z-udzialem-kapitalu-zagranicznego.html
[2] Świetny artykuł na ten temat, którym się posiłkowałem i był inspiracją mojego postu: http://niewygodne.info.pl/artykul6/02813-Zobacz-jak-zagraniczne-firmy-drenuja-kapital-z-Polski.htm
[3] Zobacz szerzej: https://krzysztofjaw.blogspot.com/2012/12/dzika-wyprzedaz-resztek-majatku.html

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Moje myśli szarpane, nicią moich doświadczeń i wspomnień tkane (3)

Kiedyś we wrześniu i grudniu 2010 roku przedstawiłem swoje myśli szarpane nicią mojego doświadczenia tkane. Minęło tyle lat, więc podzielę się nowymi moimi przemyśleniami... może przyczynią się do jakichś refleksji o życiu. Z pewnością 3 lub 4 sentencje zasłyszałem, reszta jest moja.

 1. Podawaj rękę potrzebującym. Dobroć wraca w dwójnasób, dawanie złości, zło sieje nienawiść i w końcu do Ciebie wraca również w dwójnasób.

2. Bądź szczęśliwy i czuj że każdego dnia zostawiasz za sobą mądrości, miłości i dobra ślady i czuj, że istniejesz każdego dnia.

3. Każdy  człowiek jest godzien szacunku nawet niegodziwiec, szanuj ich za dobroć a wskazuj zło. Krytykując innych nie upadlaj ich a wskazuj twoim zdaniem tylko ich czyny a nie osoby, nigdy nie szargaj ich człowieczeństwa.

4. Zostawiaj za sobą uśmiech i dobre wspomnienia.

5. Jesteś tyle wart ile ostatnio przez ciebie wykonane zadanie.

6. Rób najlepiej to, co potrafisz i ciesz się z tego, udoskonalaj coś i nie popełniaj drugi raz tych samych błędów. Każda czynność dobrze wykonana zasługuje na jednakowe uznanie, relatywnie wymaga tyle samo energii pracy uzależnionej tylko od danego człowieka i jego umiejętnoci.

7. Nie umniejszaj godności ludzi... i wkładu ich pracy: dobrze umyta podłoga jest dla sprzątaczki wartościowo i relatywnie tyle samo warta co dla ciebie zarobiony kolejny milion.

8. Jesteś kamieniem, ludzie głazami, staniesz się piaskiem oni głazami i górami.

9. Dokądkolwiek byśmy nie szli zawsze idziemy ku śmierci.

10. Los jest nam dany. Jak go wykorzystasz zależy już tylko od ciebie.

11. Nigdy nie kłam. Prawda jest najważniejsza a nie ma mniejszego czy większego zła, każde zło jest największym złem, każde dobro - nawet najmniejsze - jest tym największym.

12. Uczynione zło zawsze naprawiaj w miarę swoich możliwości.

13. Bądź wizjonerem i mierz jak najwyżej. Wtedy nawet gdy nie osiągniesz wszystkiego i tak osiągniesz najwięcej, bo gdybyś nie mierzył w wysokie cele to osiągnąłbyś też nie wszystko, ale byłoby to o milę mniej niż to wszystko, co osiągnąłeś mierząc wysoko.

15. Ciesz się z osiąganych drobności a osiągniesz wielkie rzeczy.

16. Przeszłość jest tylko o tyle ważna o ile daje możliwości wyciągania z niej wniosków dla własnego rozwoju i działań przyszłych... reszta jest niczym.

17. Mądrość i wiedza są matką sukcesu, głupota porażki.

18. Otaczaj się zawsze lepszymi od siebie a jeżeli ty jesteś najlepszy wybieraj ludzi godnych swojego człowieczeństwa i czerp z nich jak najwięcej. Równaj zawsze w górę a nie w dół.

19. Będąc na szczycie zawsze pamiętaj, że byłeś kiedyś na dole i możesz tam wrócić.

20. Osiągając już wszystko stawiaj sobie nowe cele.

21. Gdy zdarzy ci się, że upadłeś podnieś się, otrzep się i zacznij ponownie się wspinać na utracony szczyt.

22. Żyj każdego dnia tak, jakby to był ostatni dzień twojego życia i zostawiaj jak najwięcej piękna, godności i radości oraz uśmiechu.

23. Pomagaj biednym i upadłym. Wspieraj tych, którym się udało. Chwal ludzi za ich faktyczne uczynki a nie wyolbrzymiaj porażek. Dawaj ludziom wiele szans. Nikt nie może być pozbawiony naprawy.

24. Jeżeli zaś masz do czynienia ze złem w czystej postaci to już nie masz do czynienia z człowiekiem. Omijaj go szerokim łukiem, ale niszcz dobrem. Zło dobrem zwyciężaj. Nie zatruwaj się drobnymi łyżkami dziegciu, parafią zatruć Twoją całą duszę jak beczkę miodu.

25. Choroba i cierpienie mogą być tylko doświadczeniem, które może przynieść nawet pozytywne rzeczy.

26. Pamiętaj czym była Twoja przeszłość, walcz o teraźniejszość, bo od tego zależy jak będzie Twoja przyszłość.

27. Nie myśl o pieniądzach ale o ideach i rzeczach do zrobienia... pieniądze przyjdą same. Ten kto pracuje tylko dla pieniędzy nigdy ich nie osiągnie.

28. Mów tylko o swoich rzeczach nigdy zaś nie przypisuj sobie dokonań innych lecz eksponuj je i szanuj ich wykonawcę.

29. Bądź lojalny dla innych nawet gdy cię zranią...

30. Nie wstydź się swoich słabości. Każdy jakieś ma, ale nie uwypuklaj ich dla wzbudzania litości innych. Miarą dojrzałości i wielkości człowieczej człowieka jest dostrzeżenie i dostrzeganie przez niego własnej małości.

31. Dziel się sukcesem... w ostateczności i tak zostaniesz pochowany 2 stopy pod ziemią.

32. Ucz się całe życie. Poznawaj w miarę możliwości nowe rzeczy każdego dnia. Wtedy będziesz się rozwijał.

33. Nie bądź egoistą. Egoiści nie mają przyjaciół.

34. Podążaj do swego celu uparcie, trzymaj się jego a zawsze dopniesz swego.

35. Rozmawiając z innymi mów jak najwięcej o nich samych. Wtedy będą zainteresowani rozmową z Tobą. Słuchaj też, co mówią.

36. Gdy inni na to zasługują to chwal ich i komplementuj.

37. Wspomnienia bywają piękne, tylko żeby one nam nie przysłoniły teraźniejszości.

38. Wydobywaj z ludzi to, co najlepsze i mów o tym do nich.

Tak refleksyjnie dzisiaj, daleko od polityki, której chwilami mam już dość. Nie można cały czas zastanawiać się i oceniać, co powiedzieli i co zrobili politycy. Kampania wyborcza trwa i na całe szczęście będzie krótka i dobrze, bo nasze polskie wewnętrzne animozje są nam niepotrzebne, szczególnie w obecnych czasach.



wtorek, 17 września 2019

17 września 1939 roku - agresja Sowietów na Polskę!

Dzisiaj kolejna, okrągła rocznica – już 80 – najbardziej tchórzliwego, barbarzyńskiego i chamskiego ataku na Polskę w całej jej historii.

17 września 1939 r., łamiąc traktaty międzynarodowe, w tym: obowiązujący polsko-sowiecki pakt o nieagresji, Armia Sowiecka wkroczyła na teren Rzeczypospolitej Polskiej, realizując tym samym nazistowsko-komunistyczne ustalenia zawarte w tajnym protokole zawartego 23.08.1939 roku (i zmodyfikowanego we wrześniu) paktu Ribbentrop-Mołotow a właściwie Stalin-Hitler. Ta zbrodnicza i barbarzyńska napaść na broniącą się cały czas Polskę była niczym innym właśnie jak realizacją IV Rozbioru Polski dokonanego przez socjalistycznych, marksistowskich oraz nazistowskich, niemieckich nieprzyjaciół, od zawsze nienawidzących Polskę i Polaków. Sowieci tym samym "wbili nam nóż w plecy" i ostatecznie doprowadzili w kampanii wrześniowej do naszej tragicznej w skutkach klęski.

Nie był to atak przypadkowy a jego przygotowania Sowieci rozpoczęli zaraz po swojej klęsce w wojnie z Polską w 1920 roku a nawet wcześniej. Był po prostu realizacją zapowiedzi - wcale nie uważającego się za człowieka rosyjskiego a nawet gardzącego rodowitymi Rosjanami i dowiezionego na rewolucję ze Szwajcarii - W.I. Lenina: "Im silniejszą Polska będzie, tym bardziej nienawidzić jej będą Niemcy, a my potrafimy posługiwać się tą ich niezniszczalną nienawiścią. Przeciwko Polsce możemy zawsze zjednoczyć cały naród rosyjski i nawet sprzymierzyć się z Niemcami".

Po wojnie polsko - bolszewickiej z 1920 roku w Moskwie stało się jasne, że sami sowieccy bolszewicy nie są w stanie pokonać Polski i rozszerzyć swojego panowania na całą Europę. Potrzebna im zatem była nowa wielka wojna, której sojusznikiem mogły być jedynie upokorzone - w swoim mniemaniu - Traktatem Wersalskim Niemcy - tak samo nienawidzący Polski i niezgadzający się na jej istnienie jak Sowieci. Oba kraje łączyła wspólna historia i dokonanie rozbiorów Polski, oba kraje w latach 20-tych XX wieku były geopolitycznie alienowane...

16 kwietnia 1922 roku komisarz spraw zagranicznych Rosji Gieorgij Cziczerin i minister spraw zagranicznych Niemiec Walther Rathenau podpisali we włoskim Rapallo układ militarno - handlowy. Zmieniał on diametralnie sytuację zarówno Niemiec jak i Rosji. Inicjatorami podpisania owego układu byli Sowieci. Niemniej zarówno dla nich, jak dla Niemców był to układ idealny. Niemcom pozwalał ominąć obostrzenia Traktatu Wersalskiego i swobodnie szkolić oraz zbroić się militarnie na terenach sowieckich, dla Rosjan był niezbędny dla budowy swojego przemysłu zbrojeniowego i swojej gospodarki.

Punktem zwrotnym współpracy sowiecko-niemieckiej było objęcie w Niemczech władzy przez socjalistę i szefa Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników (NSDAP), Adolfa Hitlera.  Program jego partii  oparty był - podobnie jak komunistów w Rosji Sowieckiej - na ideach K. Marksa i nie miał nic wspólnego z ówczesnym ruchem faszystowskim. Wielu nazistów wywodziło się z szeregów niemieckich komunistów. Sam Hitler uważał się za ucznia Stalina, choć obaj myśleli o sobie jako o wrogach konkurujących między sobą w dążeniu  do identycznego celu, jakim było wojenne opanowanie jak największej ilości narodów Europy a nawet świata.

Kulminacyjnym aktem owej współpracy było podpisanie wspomnianego paktu Ribbentrop-Mołotow. Warto zwrócić uwagę, że inicjatorem jego tajnego protokołu - m.in. likwidującego ostatecznie Polskę - był sam J. Stalin. W. I. Lenin to właśnie jego obwiniał za klęskę z 1920 roku. J. Stalin z tej nienawiści nie chciał nawet, aby Polska istniała jako jedna z republik sowieckich. Dlatego też już w 1938 roku  zlikwidował polską sekcję kominternu (jako przyszłego zalążka komunistycznego rządu w Polsce) a jej członków wymordował. Już wtedy chyba zdecydował, że Polska w żadnej formie nie będzie istniała, nawet jako kolejna republika ZSRR.

Zgodnie z zapisami owego paktu CCCP miała graniczyć z Rzeszą na Wiśle. Ten IV Rozbiór Polski  dawał Sowietom ponad połowę naszego kraju, razem z prawobrzeżną częścią Warszawy. Ponadto zapisy paktu dawały Stalinowi: Łotwę, Estonię, Finlandię i część Rumunii. Oczywiście też Niemcy zyskali: Sowieci przekazali im olbrzymią ilość surowców, w tym stali, paliw i zboża, niezbędnymi dla rozwoju niemieckiej armii. Niemcy ponadto przekazali Rosjanom plany swych najlepszych pancerników i czołgów. W myśl postanowień umowy niemieccy doradcy pomagali w sowieckich fabrykach wprowadzać nowe technologie a sami uczyli się od Sowietów, jak wykorzystywać więźniów obozów do pracy. Uzgodniono też ścisłą współpracę NKWD z niemieckim gestapo, zwłaszcza w zwalczaniu polskiego ruchu oporu.

Jedną z tragiczniejszych kart naszej historii jest fakt, że treść paktu Ribbentrop-Mołotow  i jego tajnego załącznika znana była aliantom tuż po jego podpisaniu. Nie przekazano go jednak Polsce! Można to oceniać jedynie w kategoriach zdrady Polski dokonanej przez jej sojuszników: Anglię i Francję. Gdyby Polacy znali zapisy tajnego protokołu inaczej wyglądałaby cała kampania wrześniowa i inaczej musielibyśmy zareagować na sowiecką agresję! Inaczej też musieliby zachować się alianci w obliczu żądania przez Polskę pomocy w czasie agresji przez dwa ludobójcze totalitaryzmy. A my czekaliśmy naiwnie na pomoc aliantów w dniu 3 września i później...

Mimo tego - po agresji Niemiec - Polska broniła się.  16 września 1939 sytuacja Niemiec była bardziej niż beznadziejna. Brakowało paliwa i pojawiały się problemy logistyczne. Luftwaffe musiała odwołać szereg lotów. Straty w sprzęcie zmotoryzowanym wynosiły połowę stanu. Polskie wojska postępowały według planu defensywnego przygotowanego przed wojną, trwała bitwa nad Bzurą, którą - gdyby nie sowiecka agresja - mogliśmy nawet wygrać i zmienić losy kampanii wrześniowej. A. Hitler wielokrotnie wzywał J. Stalina do wypełnienia ich umowy i ataku na Polskę. Nastąpiła ona 17 września, po zakończeniu w dniu 16 września na wschodzie japońsko-sowieckiej bitwy nad Chałchin – Goł. J. Stalin musiał - zanim zaatakuje Polskę -  mieć pewność, że nie będzie walczył na "dwóch frontach", co charakteryzowało poczynania Niemców.

Należy też  wskazać, że Francja i Anglia zdecydowały 12 września 1939 roku (podczas konferencji w Abbeville) o nie udzieleniu przez nich zbrojnej pomocy  Polsce w walce z Niemcami. Była to ich ostateczna zdrada, o której też wiedział J. Stalin i jego wówczas przyjaciel w walce A. Hitler.  Ci zdrajcy jeszcze okłamali Polskę, że uderzą właśnie 17 września.

Pod koniec dnia 16 września do oddziałów sowieckich zgromadzonych w strefie przygranicznej dotarł tajny rozkaz K. Woroszyłowa nr 16634 o treści: "Uderzać o świcie siedemnastego", czyli od samego początku wojny Sowieci byli gotowi do uderzenia...

Jakże wtedy pomiędzy 3 a 6 rano Józef Stalin musiał być zadowolony. Czekał tyle dni, bo aż 17 od momentu kiedy jego serdeczny, socjalistyczny przyjaciel Adolf Hitler napadł równie barbarzyńsko na Polskę - tego "koszmarnego bękarta Traktatu Wersalskiego" jak określał to jego przecież ukochany minister Wiaczesław Mołotow (często można też spotkać łagodniejsze tłumaczenie tegoż cytatu - moim zdaniem łagodzone "na siłę": "poroniony płód traktatu wersalskiego").

Łącznie Sowieci skierowali do walki z "Polskimi Panami" prawie - według różnych źródeł - od 0,6 do 1,5 miliona żołnierzy, ponad 6 tys. czołgów i ok. 1800 samolotów. W sumie w starciach z Armią Czerwoną zginęło ok. 2,5 - 3 tys. polskich żołnierzy, a ok. 20 tys. było rannych i zaginionych. Do niewoli sowieckiej dostało się ok. 200 - 250 tys. żołnierzy, w tym ponad 10 - 18 tys. oficerów (dane zróżnicowane: zależnie od źródła i sposobu kwalifikacji). Wielu z tych oficerów i i innych znamienitych Polaków zostało później - w roku 1940 - bestialsko zamordowanych na terenie Rosji Sowieckiej w jednej z największych zbrodni ludobójstwa, tzw: Zbrodni Katyńskiej. Na obchody jej 70 rocznicy leciał w kwietniu 2010 roku do Katynia śp. Lech Kaczyński i wielu patriotów, którzy w dzisiejszych czasach walczyli o polskość i naszą niepodległość. Trudno oprzeć się wrażeniu podobnego celu jaki przyświecał śmierci tych elit... z roku 1940 i 2010...

W czasie wojny z sowietami i po niej, w wyniku, agresji, deportacji, przesiedleń zginęło około 2 miliony Polaków...

Warto o tej dacie przypominać, bo znów stała się niewygodna... choć stanowi jedną z najważniejszych i najbardziej haniebnych dat w historii stosunków sowiecko-polskich.

Jakże teraz możemy żałować, iż nie usłyszymy więcej takich słów:
http://www.youtube.com/watch?v=TZ7_FR-SPBU
[video:http://www.youtube.com/watch?v=TZ7_FR-SPBU]

Wiele bowiem wskazuje na to, że mamy obecnie do czynienia z kontynuacją paktu Ribbentrop-Mołotow, który nigdy nie został anulowany. Przyczynili się do tego na początku tzw. III RP m.in. Mazowiecki, Michnik, Kuroń, Geremek i inni zasymilowani a'la Polacy. Jego efektem może też być ewentualny zamach w Smoleńsku, na którym być może w równym stopniu sumarycznie skorzystały Niemcy jak i Rosja, przy czym z geopolitycznego punktu widzenia więcej korzyści odnieśli chyba Niemcy i ich UE.

Kondominium rosyjsko-niemieckie wyraża się przede wszystkim we wspólnych interesach ekonomicznych, takich jak bałtycki gaz czy też kontrowersyjna polsko-unijno-rosyjska umowa o małym ruchu granicznym z obwodem kaliningradzkim, o którą w równym stopniu zabiegali Rosjanie i Niemcy. Niepokojące z polskiego punktu widzenia jest też rozmieszczenie w tym obwodzie rosyjskich rakiet średniego zasięgu oraz planowana budowa elektrowni atomowej.

Innym przejawem dążenia do degradacji Polski jest jej regionalizacja jako element jej wewnętrznego rozbicia oraz kreowanie i wspomaganie przez Niemcy antypolskich ruchów odśrodkowych takich jak RAŚ czy też Związek Mazurów. Podobnie niepokojąca jest też dominacja Niemiec w Unii Europejskiej a - dzięki śmierci L. Kaczyńskiego a tym samym "śmierci" jego projektu stworzenia z nowych unijnych państw silnego "stowarzyszenia w UE" - geopolitycznie ta dominacja prowadzi wprost do eliminacji Polski jako liczącego się państwa w UE.

Kontynuacja paktu  Ribbentrop-Mołotow jest współcześnie pozbawiona elementu jawnej agresji zbrojnej. Wystarczą zamachy na Polaków, którzy jawnie się jemu przeciwstawiają a ponadto uzależnienie ekonomiczne wobec niemieckiej UE i energetyczne wobec Rosji. Rosja i Niemcy prowadzą te z nami tzw. wojnę hybrydową. Ale dobrze, że obecny rząd chce zapewnić Polsce bezpieczeństwo energetyczne bez uzależnienia się od Rosji.


Zapewne można znaleźć wiele innych przykładów na służalczość totalniaków w czasie, kiedy rządzili i dzisiaj będąc w opozycji...


Wygląda więc na to, że Polska została podzielona na dwie strefy wpływu, gdzie Niemcy uzyskały status agresora terytorialno-ekonomicznego a Rosja agresora przede wszystkim energetycznego. Obecne zaś reformy dokonywane przez polski rząd przekreślają tę ideę strefy wpływów.


P.S.
Źródła informacji, z których korzystałem i które były inspiracją niniejszego tekstu:
- http://krzysztofjaw.blogspot.com/2011/09/najgorszy-wrog-cham-i-tchorz-zadaje.html,
https://krzysztofjaw.blogspot.com/2013/05/pakt-ribbentrop-mootow-nadal-trwa.html
- http://pl.wikipedia.org/wiki/Agresja_ZSRR_na_Polskę,
- http://www.polskiedzieje.pl/pozostale-artykuly/agresja-zsrr-na-polske-17-wrzesnia-1939-roku.html,
- http://www.1939.pl/bitwy/sowieci/agresja-zsrr-na-polske/index.html,
- http://lju.nowyekran.pl/post/27006,17-wrzesnia-1939,
- http://blogmedia24.pl/node/51913
- http://krzysztofjaw.blogspot.com/2010/09/tak-to-juz-koniec-zyjemy-w-polszy-i.html,
- http://www.kresy.pl/kresopedia,historia,ii-wojna-swiatowa?zobacz/agresja-sowiecka-na-polske-17-ix-1939