Witam
Cos nie tak było z agregacją mojego bloga:
http://krzysztofjaw.pardon.pl/dyskusja/1925940/lemingi_-_nowa_twarz_pseu...
Pojawiły sie artykuły ogółem z portalu "Pardon". Niemniej, po wykasowaniu części, zostawiłem jeden na temat ostatniej opinii T.Lisa.
Ponizej mój cały blog na Pardonie:
Witam
"Znany dziennikarz nie zostawił suchej nitki na środowisku, którego sam jest ważnym reprezentantem. W "Polska The Times" ukazał się felieton Tomasza Lisa na temat kondycji mediów w naszym kraju. O dziwo, jeden z najsłynniejszych polskich dziennikarzy zdaje się mówić jednym głosem z wieloma politycznymi blogerami. Blogerzy od dawna piszą to, co skonstatował redaktor Lis. Jego zdaniem polskie media podejmują intensywne starania: y naród ogłupić tak szybko, jak się da, tak bardzo, jak się da. Wypadałoby Lisowi pogratulować odwagi w wygłaszaniu opinii. Jest jednak pewne, ale". Czy przypadkiem redaktor nie wspiął się właśnie na "Himalaje hipokryzji"?"
Źródło:http://www.pardon.pl/artykul/8941/tomasz_lis_...
Oczywiście, że tak. Tomasz Lis jest hipokrytą, bo sam ogłupia ludzi tworząc tendencyjny program "Tomasz Lis na żywo". Nie wiem czy jest to jego kolejna "gra" mająca na celu skanalizowanie "blogowania", czy też autentyczna refleksja także wobec poziomu własnego dziennikarstwa. Mam nadzieje, ze to drugie, (chociaż mam wiele wątpliwości).
Niemniej jednak jest to głos cokolwiek symptomatyczny. Potwierdza, że media tworzą rzeczywistość i są podatne na różnego rodzaju naciski. I świadczy to też o poziomie intelektualnym odbiorców mediów: skoro dają się tak ogłupiać to faktycznie sami są głupi. Konkluzja jakże prawdziwa i trafna.
I nie chodzi o to żeby kogoś obrażać: po prostu w epoce powierzchowności nie potrafimy, my Polacy, ale także np. Europejczycy, najzwyczajniej w świecie myśleć i mieć swoje poglądy! Nie jest to nasza wina. System kształcenia nie wyzwala w nas umiejętności obiektywnej oceny rzeczywistości, logicznego rozumowania, poczucia własnej tożsamości i niezależności. Jesteśmy zdani na media, polityków i PR-owców różnej maści. Jest to smutne, ale prawdziwe. Ilu Polaków przeczytało ostatnio jakąś wartościową książkę, obejrzało ambitny (nie komercyjny film), poszło do teatru, opery, napisało wiersz czy chociażby jakikolwiek swój własny tekst? Ilu Polaków jest w stanie obejrzeć i przeczytać treści różne informacyjnie i światopoglądowo, a na tej podstawie wyrobić sobie własna opinie i zdanie? Ilu Polaków jest w stanie dyskutować merytorycznie bez inwektyw i wulgaryzmów? Ilu jest światłych Polaków mogących zadbać o swój naród, polskość i Polskę? Pytania retoryczne.
A media, przy współudziale polityków od prawa do lewa, robią sieczkę z naszych umysłów od 20-lat. Tworzą pokolenie (pokolenia?) Lemingów.
"Lemingi - grupa ssaków, w której skład wchodzi kilka gatunków (m.in. leming właściwy, leming obrożny, leming leśny) z rodziny nornikowatych; małe gryzonie, występujące w dużych ilościach w tundrze północnej Europy, Azji i Ameryki Północnej. Generalną cechą odróżniającą je od chomików i świnek morskich jest dłuższy ogonek - krótszy od szczurzego, lecz znacznie dłuższy od ogonka chomika czy świnki morskiej. Żywią się korzeniami, mchami i trawą. Lemingi poszukując zimą pożywienia, kopią chodniki w każdej warstwie śniegu. Rozmnażają się bardzo intensywnie. Jedna samica rodzi od 8 do 10 młodych w miocie, 5 razy w roku. Jednakże wiele z tych zwierząt ginie w kontakcie z drapieżnikami bądź podczas masowych migracji. Kolonia lemingów potrafi przebyć bardzo duże odległości. Fałszywa legenda bazowana na amerykańskim filmie wytwórni Disneya White Wilderness (1958) sugerowała, iż kiedy zbliżają się do oceanu bądź morza, myślą, że są w stanie je przepłynąć; W praktyce jednak, jest to często dalekie od prawdy, a sugestia w filmie była jedynie wymysłem autorów, którzy sami zepchnęli gryzonie do wody".
Źródło:http://pl.wikipedia.org/wiki/Leming
"Jest bardzo przyjaznym i ciekawskim zwierzaczkiem. Uwielbia budować tunele w warstwie trocin i sianka oraz biegać w kołowrotku. Je ziarno, czasami trochę marchewki, lubi też sianko".
Źródło:http://www.pupile.com/lemingi/leming
"Lemmings seria gier komputerowych, logicznych. Celem jest doprowadzenie grupy lemingów do wyjścia, aby tego dokonać należy do lemingów przydzielać odpowiednie zadania (np. kopanie, budowanie schodków, itp.). Celem gracza jest uratowanie (doprowadzenie do wyjścia) określonej dla danego poziomu gry (lub większej) liczby lemingów. W tym celu, aby zapewnić swoim podopiecznym lemingom bezpieczną drogę, gracz ma do dyspozycji różne umiejętności, które może im przydzielać. Na wczesnych poziomach gry zwykle gracz posiada dużo umiejętności i ma sporo miejsca na eksperymenty i zabawy, natomiast trudniejsze poziomy często wymagają prawidłowego wykorzystania wszystkich dostępnych umiejętności w określonej sekwencji, miejscu i czasie. Lemingi w grze postępują zgodnie z następującymi zasadami: początkowo, po wykluciu się z norki i spadnięciu na grunt leming maszeruje do przodu w prawo, gdy leming natrafi na zbyt wysoką przeszkodę, zawraca, gdy "skończy się" podłoże pod lemingiem spada on na dół. Lemingi nie oddziałują na siebie bezpośrednio, np. gdy jeden leming spotka drugiego idącego w przeciwnym kierunku, mijają się i kontynuują marsze w swoich kierunkach. Punkt ten nie dotyczy porządkowych zostanie to omówione później. Gdy leming natrafi na wyjście wchodzi do niego i wówczas leming ten zostaje uratowany. Leming ginie, gdy: spadnie ze zbyt dużej wysokości (nie dotyczy spadochroniarzy patrz niżej), wyjdzie poza ekran planszy, padnie do substancji w stanie ciekłym (wody, lawy, zupy, szlamu, itp.), wpadnie w pułapkę (w grze występuje wiele rodzajów pułapek), zostanie mu przydzielona umiejętność eksplodera i upłynie 5 sekund. W klasycznych Lemmingsach oraz w "Oh no! More Lemmings" gracz ma do dyspozycji następujące umiejętności lemingów: Wspinacz (Climber) leming mający tę umiejętność po napotkaniu na swej drodze wysokiej pionowej przeszkody nie zawraca, lecz wspina się na ową przeszkodę; Spadochroniarz (Floater) leming z tą umiejętnością nie zabije się, gdy spadnie z dużej wysokości; Eksploder (Exploder) leming z tą umiejętnością wybucha w ciągu pięciu sekund, wybijając dziurę w podłożu i/lub ścianach. Nie działa na stalowe ściany. Wybuch nie wpływa bezpośrednio na inne lemingi; Prządkowy (Blocker) po użyciu tej umiejętności leming staje w miejscu i nie przepuszcza innych lemingów. Gdy inny leming, maszerując, natrafi na porządkowego, zawraca. Po usunięciu (w jakikolwiek sposób) ziemi pod porządkowym staje się on z powrotem zwykłym lemingiem; Budowniczy (Builder) kładzie po kolei 12 belek, budując most w kierunku, w którym maszerował, pochylony pod kątem około 30 stopni do góry. W większości wersji gry przy układaniu trzech ostatnich belek słychać charakterystyczny dźwięk, aby gracz mógł się zorientować, kiedy builder kończy robotę. Gdy położy ostatnią belkę, unosi ręce do góry i chwilę czeka, gracz może mu wtedy dać kolejne zadanie (np. budowę następnego mostu); Wiertniczy (Basher) wierci poziomy korytarz w ścianie. Nie może przebić ścian stalowych; Górnik (Miner) kopie w ziemi korytarz pochylony o około 30 stopni w dół. Nie przebije ścian stalowych; Kopacz (Digger) kopie w ziemi pionowy korytarz. Także nie przejdzie przez stalową ścianę.
Powyżej zostały wypisane tylko umiejętności z pierwszej części gry".
Źródło:http://pl.wikipedia.org/wiki/Lemmings
"Człowiek, który bezkrytycznie wierzy w to, co usłyszy w telewizji, albo przeczyta w Internecie i przyjmuje to wszystko bez żadnego zastanowienia; uważa się przy tym za mądrego. Głupek. Jednym z podstawowych źródeł zdobywania wiedzy leminga jest portal Onet.pl".
Żdódło:http://www.miejski.pl/slowo-Leming
Ja najbardziej identyfikuję się ze stwierdzeniem ostatnim i dołożyłbym jeszcze wiarę w nieomylność stacji TVN i Gazety Wyborczej. Na dokładkę przypisałbym też do tego grona Telewizję POLSAT i inne "dziwnie jednomyślne portale".
Nie bądźmy LEMINGAMI, nie dajmy się ogłupiać mediom mainstreamowym (w tym też Tomaszowi Lisowi), NIE BĄDŹMY IDIOTAMI, którymi można sterować jak się chce. JESTEŚMY MĄDRYMI, INTELIGENTNYMI POLAKAMI.
Nie dajmy się uwieźć propagandzie bezpaństwowych, kosmopolitycznych, nie-polskich „Euro-entuzjastów”. Nie wierzmy, że możemy przepłynąć z Donkiem przez morze (jak te lemingi)… utopimy się razem z nim, naszymi rodzinami i dziećmi oraz naszą Polską!
Pozdrawiam
Szczęście to codzienne odczuwanie własnej wolności od wszystkiego... Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
Moje posty
▼
poniedziałek, 22 czerwca 2009
sobota, 20 czerwca 2009
J. BUZEK? DOMNIEMANY TW MA BYĆ SZEFEM PE?
Witam
W "okienku" znajduje sie tekst niejakiego "Onana", którego treść wyraża obawę autora o postać Jerzego Buzka - bo to własnie niby On wylansował braci Kaczyńskich. Jest to oczywista bzdura. Bracia Kaczyńscy wylansowali sie sami i niezaleznie jak bysmy ich oceniali to ich wewnetrzna zasługa.
Niemniej ciekawa jest sama postać J. Buzka. Według niektórych go znajacych był on tajnym współpracownikiem polskich komunistycznych służb specjalnych od 1971 roku.
Jak pisze w swoim wniosku lustracyjnym Pan Tomasz Karwowski: "Jerzy Buzek został zwerbowany przez Wywiad Wojskowy PRL w roku 1971 przed wyjazdem na stypendium naukowe do Wielkiej Brytanii (1971-72r). Pierwszym zadaniem agenta było zdobycie dla Układu Warszawskiego najnowszych technologii utylizacji gazów bojowych. Po powrocie do kraju, w końcu 1972 roku, Jerzy Buzek złożył stosowny raport. Wobec podejrzenia o przewerbowanie agenta przez MI 5 (siostrzane do CIA służby brytyjskie) Wywiad PRL zrezygnował z użycia agenta "na kierunku państw kapitalistycznych". W związku z tym przekazano agenta do dyspozycji Służby Bezpieczeństwa Po strajkach sierpniowych 1980 roku Jerzego Buzka skierowano do Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność". Najpoważniejszym sukcesem agenta TW "Karol" stały się działania manipulacyjne podczas I-szego Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ "Solidarność" w Gdańsku, gdzie jako współprowadzący obrady m.in. doprowadził do uchwalenia słynnej Odezwy do Narodów Europy Środkowo-Wschodniej. Celem autorów z komunistycznego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL była prowokacja i uzyskanie bezpośredniej pomocy (z interwencją zbrojną włącznie) od ZSRR, zaniepokojonego rozszerzaniem się wolnościowej "zarazy" na inne kraje socjalistyczne. Agent otrzymał za to zadanie wysoką nagrodę finansową. [zał. nr 4]
W 1985 podpisał kolejny ważny dokument złożony w teczce operacyjnej TW "Karol". [zał. nr 5] .
Charakterystyczną rolę Jerzy Buzek odgrywa w aresztowaniu przywódców Śląskiego podziemia solidarnościowego. Poznaje wyjątkowo lokal, w którym ukrywa się Tadeusz Jedynak. Wkrótce zostaje w nim aresztowany tenże lider władz władz regionalnych i krajowych.. Następnie Jerzy Buzek poznaje mieszkanie, w którym ukrywa się następny szef regionalnych struktur "Solidarności"- Jan Andrzej Górny. Po kilku godzinach lokal okrąża ogromna liczba samochodów SB oraz cywilnych i mundurowych funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa PRL. Poszukiwanego przez 7 lat listem gończym Prokuratury Wojskowej czołowego działacza podziemnych struktur, w tym Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" aresztowano... bez rewizji lokalu ! Jerzy Buzek niezauważony, z torbą pełną związkowych pieniędzy, bez kłopotu opuszcza po kwadransie "kocioł". Nie znany jest w dziejach podziemia przypadek (a tym bardziej na "czerwonym" Śląsku), by przy tak ważnym aresztowaniu Służba Bezpieczeństwa nie dokonywała gruntownej rewizji i "zabezpieczenia" lokalu.
Jedynym, który skorzystał na powyższych aresztowaniach był Jerzy Buzek, który jako >doradca< zaczął "nieformalnie" reprezentować Górny Śląsk w pracach krajowego kierownictwa (TKK) "Solidarności". Było to możliwe, gdyż SB nie dopuściła do wyłonienia kolejnego przywódcy regionalnej NSZZ "Solidarność".
Dotychczasowa odmowa przesłuchania w procesie lustracyjnym Tadeusza Jedynaka, przywódcy podziemnej "S" przez powołanie się na opinię J.A.Górnego jest kompletnie absurdalne (str. 7 Postanowienia Rzecznika). W tej sprawie nie oceniamy więzi przyjacielskich czy też jawnych współpracowników Moskwy (Miller, Oleksy itp.) ale utajnionych przed nami (działaczami demokratycznej opozycji) tajnych współpracownikach służb specjalnych. Perfidia systemu totalitarnego polegała na tym, że wśród naszych znajomych i współpracowników umieszczano "przyjaznych" nam agentów służb specjalnych.
Akta rozpracowania i aresztowania J.A. Górnego zachowały się i potwierdzają rolę jaką odegrał TW "Karol". Niezbędne jest ich dogłębne zweryfikowanie przez Sąd Lustracyjny na opisaną okoliczność [ świadek z MSW III RP odn. Nr 6].
Za powyższe zasługi oraz przekazanie dokumentów władz podziemnej "Solidarności" agent TW "Karol" otrzymał od Służby Bezpieczeństwa 7000 USD (Równowartość ówczesnych ok. 350 pensji !)
Co najciekawsze, Jerzy Buzek nigdy nie został aresztowany czy nawet internowany, choć już od roku 1981 z racji jawnej działalności w legalnej NSZZ "Solidarność", był doskonale znany Służbie Bezpieczeństwa. Mało tego, wielokrotnie (10 razy) wyjeżdżał do krajów kapitalistycznych. Jest to również wypadek wśród działaczy opozycji bez precedensu. Tym bardziej, że na Śląsku szalał największy komunistyczny terror. "Ekstremie" paszport czasami wręczano, owszem, ale z pieczątką: bez prawa powrotu do PRL.
TW "Karol" był najwyżej ulokowanym tajnym współpracownikiem służb specjalnych komunistycznego aparatu represji we władzach ruchu "Solidarność". Konfederacja Polski Niepodległej o istnieniu takiej agentury była informowana. Ocena infiltracji struktury tzw. gliwickiej części RKW NSZZ"S", została przekazana kierownictwu podziemnej "Solidarności" przez osobę informowaną przez Wydział Operacyjny "Kontrwywiadowczy" KPN [świadek ujawniony Sądowi zgodnie ze zobowiązaniem posła Michała Janiszewskiego odn 8]. Kierownictwo podziemia świadome było penetracji przez służby specjalne. Stąd w wolnej Polsce już po zwycięstwie Przewodniczącego NSZZ "S" Lecha Wałęsy w wyborach prezydenckich doszło, w 1991 roku, na terenie Kancelarii głowy państwa do poufnego spotkania z udziałem członków władz "Solidarności".[świadkowie odn. nr 9]
Przeglądano materiały operacyjne byłej Służby Bezpieczeństwa PRL. W tym również teczkę TW "Karol", "Docent" i "Oris". Zakres podejrzeń ograniczył się do 2 osób. Już wtedy był wśród nich Jerzy Buzek, i z tego najprawdopodobniej powodu nie został on Wojewodą Katowickim. Sprawa wybuchła ponownie podczas Regionalnego Zjazdu "Solidarności" Śląsko-Dąbrowskiej, gdzie Wiceprzewodniczący Zarządu Regionu Zbigniew Martynowicz zarzucił publicznie J. Buzkowi współpracę z SB. Jerzy Buzek następnie "znikł" na wiele lat z życia politycznego. "
Cytuję obszernie fragmenty wniosku lustracyjnego nie dlatego, ze uważam iż współpraca z tajnymi służbami komunistycznymi była jakoś niezgodna z prawem stanowionym wówczas. Oczywiście jestem i byłem za ograniczeniem przez takie osoby pełnienia funkcji publicznych przez okres np. 10 lat (niestety nie zrobiono tego a teraz jest juz po prostu za późno).
Dla mnie zastanawiającym było to, że pomimo tak dalece sformułowanych zarzutów przez wnioskodawcę wniosku lustracyjnego Rzecznik Interesu Publicznego Bogusław Nizieński nie uwzględnił wniosku o wystąpienie do sądu z wnioskiem o lustrację ówczesnego premiera Buzka. 2 września 1999 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał w mocy postanowienie Rzecznika Interesu Publicznego o odmowie wystąpienia z takim wnioskiem.
Pytam dlaczego? Czyżby faktycznie było coś "na rzeczy" z agenturalna przeszłością J. Buzka. Dlaczego ON sam nigdy sie na ten temat nie wypowiadał ani nie wypowiada? Dlaczego w naszej rodzimen prasie nie mówi się o kłopotach lustracyjnych Jerzego Buzka a podkresla jego wielkie zasługi?
A ja pytam jakie zasługi? Cóż on dobrego zrobił dla Polski. Przez ostatnie lata był w niebycie politycznym. PO go wyciagnęła tylko dlatego, żeby zebrać dsztucznie dodatkowe głosy na PO w yborach do PE (co sie zreszta udało).
I ja sie obawiam, w przypadku faktycznej agenturalnej przeszłości J. Buzka, o jego etyczną i moralną stronę jego osobowości. O jego charakter. O te powiązania i współzależności z dawnymi słuzbami specjalnymi i komunistami. O prawdziwość jego intencji. Żeby ktoś był agentem wśród środowiska opozycyjnego musiał miec specyficzny charakter cechujący się podłością, cynizmem, sterowalnością, chciwością, dwulicowością oraz egocentroizmem (moje słowo łączące: egoizm, egocentryzm i cynizm).
Sądzę, że kandydując na tak wazne stanowisko reprezntujace Nas w PE Pan Jerzy Buzek winien wyjasnić wszelkie watpliwosci dotyczące jego przeszłości. Albo poddać sie dobrowolnej lustracji sadowej (zrobił to nawet J. Oleksy). Czego boi sie J. Buzek i PO? Kompromitacji i to kolejnej?
Pozdrawiam
W "okienku" znajduje sie tekst niejakiego "Onana", którego treść wyraża obawę autora o postać Jerzego Buzka - bo to własnie niby On wylansował braci Kaczyńskich. Jest to oczywista bzdura. Bracia Kaczyńscy wylansowali sie sami i niezaleznie jak bysmy ich oceniali to ich wewnetrzna zasługa.
Niemniej ciekawa jest sama postać J. Buzka. Według niektórych go znajacych był on tajnym współpracownikiem polskich komunistycznych służb specjalnych od 1971 roku.
Jak pisze w swoim wniosku lustracyjnym Pan Tomasz Karwowski: "Jerzy Buzek został zwerbowany przez Wywiad Wojskowy PRL w roku 1971 przed wyjazdem na stypendium naukowe do Wielkiej Brytanii (1971-72r). Pierwszym zadaniem agenta było zdobycie dla Układu Warszawskiego najnowszych technologii utylizacji gazów bojowych. Po powrocie do kraju, w końcu 1972 roku, Jerzy Buzek złożył stosowny raport. Wobec podejrzenia o przewerbowanie agenta przez MI 5 (siostrzane do CIA służby brytyjskie) Wywiad PRL zrezygnował z użycia agenta "na kierunku państw kapitalistycznych". W związku z tym przekazano agenta do dyspozycji Służby Bezpieczeństwa Po strajkach sierpniowych 1980 roku Jerzego Buzka skierowano do Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność". Najpoważniejszym sukcesem agenta TW "Karol" stały się działania manipulacyjne podczas I-szego Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ "Solidarność" w Gdańsku, gdzie jako współprowadzący obrady m.in. doprowadził do uchwalenia słynnej Odezwy do Narodów Europy Środkowo-Wschodniej. Celem autorów z komunistycznego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL była prowokacja i uzyskanie bezpośredniej pomocy (z interwencją zbrojną włącznie) od ZSRR, zaniepokojonego rozszerzaniem się wolnościowej "zarazy" na inne kraje socjalistyczne. Agent otrzymał za to zadanie wysoką nagrodę finansową. [zał. nr 4]
W 1985 podpisał kolejny ważny dokument złożony w teczce operacyjnej TW "Karol". [zał. nr 5] .
Charakterystyczną rolę Jerzy Buzek odgrywa w aresztowaniu przywódców Śląskiego podziemia solidarnościowego. Poznaje wyjątkowo lokal, w którym ukrywa się Tadeusz Jedynak. Wkrótce zostaje w nim aresztowany tenże lider władz władz regionalnych i krajowych.. Następnie Jerzy Buzek poznaje mieszkanie, w którym ukrywa się następny szef regionalnych struktur "Solidarności"- Jan Andrzej Górny. Po kilku godzinach lokal okrąża ogromna liczba samochodów SB oraz cywilnych i mundurowych funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa PRL. Poszukiwanego przez 7 lat listem gończym Prokuratury Wojskowej czołowego działacza podziemnych struktur, w tym Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" aresztowano... bez rewizji lokalu ! Jerzy Buzek niezauważony, z torbą pełną związkowych pieniędzy, bez kłopotu opuszcza po kwadransie "kocioł". Nie znany jest w dziejach podziemia przypadek (a tym bardziej na "czerwonym" Śląsku), by przy tak ważnym aresztowaniu Służba Bezpieczeństwa nie dokonywała gruntownej rewizji i "zabezpieczenia" lokalu.
Jedynym, który skorzystał na powyższych aresztowaniach był Jerzy Buzek, który jako >doradca< zaczął "nieformalnie" reprezentować Górny Śląsk w pracach krajowego kierownictwa (TKK) "Solidarności". Było to możliwe, gdyż SB nie dopuściła do wyłonienia kolejnego przywódcy regionalnej NSZZ "Solidarność".
Dotychczasowa odmowa przesłuchania w procesie lustracyjnym Tadeusza Jedynaka, przywódcy podziemnej "S" przez powołanie się na opinię J.A.Górnego jest kompletnie absurdalne (str. 7 Postanowienia Rzecznika). W tej sprawie nie oceniamy więzi przyjacielskich czy też jawnych współpracowników Moskwy (Miller, Oleksy itp.) ale utajnionych przed nami (działaczami demokratycznej opozycji) tajnych współpracownikach służb specjalnych. Perfidia systemu totalitarnego polegała na tym, że wśród naszych znajomych i współpracowników umieszczano "przyjaznych" nam agentów służb specjalnych.
Akta rozpracowania i aresztowania J.A. Górnego zachowały się i potwierdzają rolę jaką odegrał TW "Karol". Niezbędne jest ich dogłębne zweryfikowanie przez Sąd Lustracyjny na opisaną okoliczność [ świadek z MSW III RP odn. Nr 6].
Za powyższe zasługi oraz przekazanie dokumentów władz podziemnej "Solidarności" agent TW "Karol" otrzymał od Służby Bezpieczeństwa 7000 USD (Równowartość ówczesnych ok. 350 pensji !)
Co najciekawsze, Jerzy Buzek nigdy nie został aresztowany czy nawet internowany, choć już od roku 1981 z racji jawnej działalności w legalnej NSZZ "Solidarność", był doskonale znany Służbie Bezpieczeństwa. Mało tego, wielokrotnie (10 razy) wyjeżdżał do krajów kapitalistycznych. Jest to również wypadek wśród działaczy opozycji bez precedensu. Tym bardziej, że na Śląsku szalał największy komunistyczny terror. "Ekstremie" paszport czasami wręczano, owszem, ale z pieczątką: bez prawa powrotu do PRL.
TW "Karol" był najwyżej ulokowanym tajnym współpracownikiem służb specjalnych komunistycznego aparatu represji we władzach ruchu "Solidarność". Konfederacja Polski Niepodległej o istnieniu takiej agentury była informowana. Ocena infiltracji struktury tzw. gliwickiej części RKW NSZZ"S", została przekazana kierownictwu podziemnej "Solidarności" przez osobę informowaną przez Wydział Operacyjny "Kontrwywiadowczy" KPN [świadek ujawniony Sądowi zgodnie ze zobowiązaniem posła Michała Janiszewskiego odn 8]. Kierownictwo podziemia świadome było penetracji przez służby specjalne. Stąd w wolnej Polsce już po zwycięstwie Przewodniczącego NSZZ "S" Lecha Wałęsy w wyborach prezydenckich doszło, w 1991 roku, na terenie Kancelarii głowy państwa do poufnego spotkania z udziałem członków władz "Solidarności".[świadkowie odn. nr 9]
Przeglądano materiały operacyjne byłej Służby Bezpieczeństwa PRL. W tym również teczkę TW "Karol", "Docent" i "Oris". Zakres podejrzeń ograniczył się do 2 osób. Już wtedy był wśród nich Jerzy Buzek, i z tego najprawdopodobniej powodu nie został on Wojewodą Katowickim. Sprawa wybuchła ponownie podczas Regionalnego Zjazdu "Solidarności" Śląsko-Dąbrowskiej, gdzie Wiceprzewodniczący Zarządu Regionu Zbigniew Martynowicz zarzucił publicznie J. Buzkowi współpracę z SB. Jerzy Buzek następnie "znikł" na wiele lat z życia politycznego. "
Cytuję obszernie fragmenty wniosku lustracyjnego nie dlatego, ze uważam iż współpraca z tajnymi służbami komunistycznymi była jakoś niezgodna z prawem stanowionym wówczas. Oczywiście jestem i byłem za ograniczeniem przez takie osoby pełnienia funkcji publicznych przez okres np. 10 lat (niestety nie zrobiono tego a teraz jest juz po prostu za późno).
Dla mnie zastanawiającym było to, że pomimo tak dalece sformułowanych zarzutów przez wnioskodawcę wniosku lustracyjnego Rzecznik Interesu Publicznego Bogusław Nizieński nie uwzględnił wniosku o wystąpienie do sądu z wnioskiem o lustrację ówczesnego premiera Buzka. 2 września 1999 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał w mocy postanowienie Rzecznika Interesu Publicznego o odmowie wystąpienia z takim wnioskiem.
Pytam dlaczego? Czyżby faktycznie było coś "na rzeczy" z agenturalna przeszłością J. Buzka. Dlaczego ON sam nigdy sie na ten temat nie wypowiadał ani nie wypowiada? Dlaczego w naszej rodzimen prasie nie mówi się o kłopotach lustracyjnych Jerzego Buzka a podkresla jego wielkie zasługi?
A ja pytam jakie zasługi? Cóż on dobrego zrobił dla Polski. Przez ostatnie lata był w niebycie politycznym. PO go wyciagnęła tylko dlatego, żeby zebrać dsztucznie dodatkowe głosy na PO w yborach do PE (co sie zreszta udało).
I ja sie obawiam, w przypadku faktycznej agenturalnej przeszłości J. Buzka, o jego etyczną i moralną stronę jego osobowości. O jego charakter. O te powiązania i współzależności z dawnymi słuzbami specjalnymi i komunistami. O prawdziwość jego intencji. Żeby ktoś był agentem wśród środowiska opozycyjnego musiał miec specyficzny charakter cechujący się podłością, cynizmem, sterowalnością, chciwością, dwulicowością oraz egocentroizmem (moje słowo łączące: egoizm, egocentryzm i cynizm).
Sądzę, że kandydując na tak wazne stanowisko reprezntujace Nas w PE Pan Jerzy Buzek winien wyjasnić wszelkie watpliwosci dotyczące jego przeszłości. Albo poddać sie dobrowolnej lustracji sadowej (zrobił to nawet J. Oleksy). Czego boi sie J. Buzek i PO? Kompromitacji i to kolejnej?
Pozdrawiam
TVP - POLSKI TRAGIZM WOJNY ELIT O MEDIA
Witam
Na naszych oczach, przy jakże niskim odzewie głośnych zazwyczaj mediów, rozgrywa się ostateczna walka o kształt polskiej czwartej władzy, której najistotniejszą częścią jeszcze niekontrolowaną przez sektor prywatny jest telewizja publiczna. Walka ta i jej wynik będą miały wpływ na kształtowanie świadomości Polaków na następne dziesięciolecia.
Senat zabrał TVP abonament oraz uchylił zapis, ze TVP bedzie obligatoryjnie dostawała dotację na poziomie wpływów z abonamentu z roku 2007. To jawna likwidacja telewizji publicznej, próba jej pauperyzacji i całkowitego osłabienia pozycji konkurencyjnej wobec TVN i Polsatu? Czyżby własnie o to chodziło? (próba odpowiedzi dalej).
Obecny świat to świat mediów: one kreują postawy i zachowania ludzi, potrafią zarówno stworzyć pozytywny obraz konkretnego człowieka lub grupy ludzi (kreować przywódców), jak i zniszczyć każdą osobę, każdy autorytet (jeżeli zagraża rządzącym wpływom). Ktoś kiedyś powiedział: Kto ma media, steruje informacją i propagandą ten ma władzę. Wiedzieli o tym wszyscy przywódcy totalitarni (Stalin, Hitler, itd.), wiedzą o tym i dzisiejsze (oraz przeszłe) elity polskiej (i nie tylko) władzy.
Oto w punktach kilka moich refleksji, tez i pytań na temat tego, co obecnie dzieje się w polskiej telewizji publicznej (skupiam się w tej chwili tylko na telewizji pomijam radio, Internet, prasę). Nie aspiruję do roli wszystkowiedzącego. Przedstawiam tylko swój pogląd na ten temat i oczekuję ewentualnej dyskusji.
1. Nieuchronnie zbliżają się najważniejsze dla rdzennych Polaków wybory: prezydenckie, do parlamentu polskiego i samorządów. Jedynym - znaczącym medium do tej pory który nie znajdował się bezpośrednio lub pośrednio w rękach obecnej władzy (PO) to właśnie do niedawna TVP. To właśnie w niej pokazywano kulisy rządzenia J.E. Donalda Tuska wskazując na Jego płytkość i PR-owskie opakowanie z nieciekawym środkiem. To właśnie w TVP przedstawiano jawnie, bez żadnej cenzury: korupcyjne praktyki niektórych polityków (zob. np.: zakochana w oficerze CBA, płacząca posłanka PO, biorąca łapówki i ustawiająca tzw.: deal na przyszłej prywatyzacji ochrony zdrowia); niechlubne życiorysy wybranych Polaków (zob. np.: materiały filmowe o TW Bolek); nierealizowanie obietnic wyborczych (vide: cud gospodarczy czy też utrzymywanie dotacji państwowych dla partii politycznych) czy też opinie przeciwne do wygłaszanych przez rząd i jego agendy (np. dopuszczenie na wizję Tomasza Sakiewicza, finansowanie programów Wojciecha Cejrowskiego, realizacja programu Misja Specjalnaitd.). Suma tych działań w oczywisty sposób zagrażała obecnej elicie władzy (z Donkiem na czele) i zagraża w również dalej utrudniając ponowne zwycięstwu w wyborach. A już byłoby czymś strasznym, niedopuszczalnym, żeby nie daj Boże przez TVP, które cały czas (o zgrozo!) miało największe z mediów i rosnące poparcie społeczne sięgające 70% populacji Polaków J.E. Donald Tusk nie wygrał wyborów prezydenckich. Toż to byłaby gotowa depresja i powędrowanie w niebyt polityczny. A jeżeli On to również całe PO. Stąd takie zaangażowanie obecnego rządu w zmianę ustawy medialnej. Stąd ataki (i w konsekwencji zawieszenie Prezesa Urbańskiego) i telewizję publiczną oraz próby nieudane (niestety tylko do grudnia 2008 roku) zmiany kierownictwa TVP (i Polskiego Radia też). Stąd pomysły na podzielenie telewizji publicznej, częściową jej prywatyzację, likwidację abonamentu itd. A jeszcze kłopoty z vetami Prezydenta i niepokorną Lewicą. Coś trzeba było z tym zrobić ale co? zastanawiały się mądre głowy PO (i chyba również włodarzy mediów prywatnych) jak ominąć Pałac Prezydencki i skłonić SLD do poparcia zmian?,
2. No i wymyślono. Istny cudowny plan. Majstersztyk w swojej genialności i prostocie: wykorzystać istniejące jeszcze w Radzie Nadzorczej TVP wpływy Romana Giertycha; zagospodarować dla siebie drzemiące w Nim pokłady ogromnej frustracji powstałej po zniknięciu ze sceny politycznej; spożytkować dla swoich celów chęć Jego zemsty na braciach Kaczyńskich za odsunięcie Go od tak ukochanej władzy oraz pozwolić Mu na osobistą, małostkową zemstę za zablokowanie przez A. Urbańskiego jego kandydatur (z LPR) na kierownicze stanowiska w kilku ośrodkach regionalnych TVP. Nic prostszego. Kilka telefonów, rozmów, spotkań i sms-ów i Rada Nadzorcza zawiesza Prezesa Andrzeja Urbańskiego i Zarząd TVP na trzy miesiące i dalej na kolejne trzy. Powołano na stanowisko p.o. Prezesa Zarządu jeszcze niedawno zawieszonego Piotra Farfałę (niedawnego członka związanej z LPR Młodzieży Wszechpolskiej, byłego wiceprezesa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Warszawie oraz byłego redaktora naczelnego pisma Młodzieży Wszechpolskiej - "Wszechpolak"). Do Zarządu skierowano również Tomasza Rudomino (dostał się do TVP z rekomendacji Samoobrony, choć później wszedł z nią w ostry konflikt). I cóż robi nowy Zarząd? Najpierw zwalnia całe kierownictwo TVP1 odpowiedzialne za publicystykę i informację oraz kształt programowy TVP (czyli tych, którzy ośmieli się krytykować PO i rząd J.E. Donalda Tuska oraz mogących wpływ na rodzaj i jakość przekazywanych Polakom informacji): Dyrektor TVP1 - Dorotę Macieję i jej zastępcę do spraw programowych - Wojciecha Hoflika; szefową Agencji Informacji TVP - Aleksandrę Zawłocką wraz z jej zastępczynią; szefową TVPInfo - Beatę Jakoniuk-Wojcieszak. I dalej Anitę Gargas (szefową Misji Specjalnej oraz Pania Romaszewską). Nowy Zarząd zabiera się też za finanse TVP (może coś się znajdzie, aby stworzyć insynuację niegospodarności bo przecież stary Zarząd jak na razie jest tylko zawieszony a jakoś trzeba go odwołać) oraz za ramówkę TVP (coś trzeba zrobić z niewygodnymi programami a ponadto zmniejszyć atrakcyjność programową TVP oby była mniejszą konkurencja dla stacji komercyjnych (zobacz: dalsze rozważania). Kiedyś L. Dorn (niezależnie jak go oceniamy) trafnie powiedział, że Donald Tusk opanował do perfekcji sztukę rozwiązywania problemów poprzez unikanie ich. I to prawda rękoma ludzi z LPR i Samoobrony dokonuje czystek oraz zapewnia zmiany programowe, o jakich mógł tylko dotychczas pomarzyć. Eliminuje cudzymi decyzjami element anty PO-wski w TVP i sprawia, że media będą wreszcie Jego (ich- PO). Czyż to nie majstersztyk i czyż to nie jest ten zapowiadany sławetny drugi plan w razie kolejnego veta Prezydenta?. I nie łudźmy się: P. Farfał zrobi swoje i dostając sowita odprawę bedzie odwołany już niebawem (po ewentualnym wejściu w zycie ustawy medialnej),
3. Na swój sposób to podziwiam tę makiaweliczną strategię PO i jej realizację. Upieczone zostały dwie, a nawet trzy pieczenie na raz: czystki dokonuje LPR a nie PO (więc nie będzie można jej zarzucić skoku na TVP, PO ma więc czyste ręce); SLD zostało postawione pod przysłowiową ścianą (wyborcy SLD nie zrozumieliby, jeżeli teraz gdy rządzą w TVP narodowcy z Wszechpolski oraz zwolennicy Samoobrony SLD głosowałby za vetem Prezydenta i przeciwstawiał się reformie TVP zgodnie z planami PO); została przejęta kontrola nad TVP i jej najważniejszy propagandowo, socjotechnicznie i PR-owo element: programy publicystyczne oraz informacyjne,
4. Jest jeszcze jeden - godny uwagi aspekt wojny o TVP zawierający się w pytaniach: Komu, tak naprawdę zależy na przejęciu telewizji publicznej i radia publicznego oraz na ich osłabieniu (poprzez brak sztywnych norm i kwot dotacji)? Komu zależy na osłabieniu telewizji publicznej poprzez jej podział, prywatyzację (częściową), zmiany programowe, odebranie abonamentu, itd? Kto nie chce pogłębiania świadomości i lepszego jakościowo oglądu rzeczywistości przez Polaków (co realizowane jest poprzez misję mediów publicznych)? Otóż śmiem twierdzić, że zależy na tym przede wszystkim mediom prywatnym. One już mają dosyć kosztownej walki o widza z TVP (zawsze prawie przegrywają). Mają dosyć szerzenia na antenie przez TVP treści im obcych: kultury i sztuki z tzw. wyższej półki, dotykających historii Polski i jej korzeni, krzewiących miłość do Ojczyzny, uświadamiających tożsamość narodową, podważających jedynie słuszne globalistyczne poglądy na świat, nieraz napiętnujące głupotę i komercję, w których dyskutuje się o sprawach ważnych i istotnych, itp., itd. Takie TVN czy POLSAT - dla nich ujarzmienie i osłabienie TVP to marzenie, za które są w stanie słono zapłacić: posadami dla polityków, wsparciem medialnym dla ich partii i wysuwanych kandydatur na stanowiska państwowe (np.: Prezydenta, czy posła).
5. I tutaj pojawia się ciekawy wątek: Czy wiecie, Kto (rzeczywiście narodowościowo niezależnie od wpisu w dowodzie) jest właścicielem mediów prywatnych w Polsce? Otóż, ograniczając się do telewizji: TVN-u: Pan Mariusz Walter (vel. Moryc Szpigelbaum); POLSAT-u: Pan Zygmunt Solorz - Krok (vel. Żak-Krok-Podgórski; Solorz to nazwisko jego żony). Kto narodowościowo jest założycielem i właścicielem największych mediów prywatnych na świcie? Otóż np.: w USA: CBS (założona przez rosyjskiego imigranta wiadomego pochodzenia Paleya), NBC (założona także przez rosyjskiego imigranta wiadomego pochodzenia Davida Sarnoffa, współzarządzana przez jego syna Roberta), ABC (założona przez Leonarda Goldensona wiadomego pochodzenia), New York Times (wydawcą jest wnuk założyciela - Arthura Ochs Sulzbergera wiadomego pochodzenia), Washington Post (właścicielka i wydawca: Katherine Meyer Graham - zarazem właścicielka Newsweeka też wiadomego pochodzenia), Wall Street Journal (właściciel: Peter R. Kann, również), Timesa (Gerald Levin, też), U.S. news and World Report" (Mortimer Zuckerman, również). Nie jestem zwolennikiem spiskowej (czyt: syjonistycznej) teorii naszych dziejów. Podaję tylko fakty, ku zastanowieniu. Bo… podobno cała walka z A. Urbańskim zaczęła się od konfliktu z Hanną Lis (vel. Kedaj), którą odsunął od prowadzenia Wiadomości (ojcem Hanny Lis jest Waldemar Kedaj – polski dziennikarz i dyplomata. W PRL był korespondentem PAP w Rzymie. W 1984 roku Stefan Kisielewski umieścił Aleksandrę i Waldemara Kedajów – rodziców Hanny – na tak zwanej "liście kanalii", czyli osób szczególnie aktywnych w propagandzie PRL w czasach stanu wojennego),
6. Nowa ustawa medialna uzależnia finansowanie TVP od decyzji polityków, posłów i rządu. Jest to jawny zamach na apolityczność (chociaz częściową) mediów publicznych. Nietrudno sie domyslić jak pod "rządami" nowej ustawy bedą pracowali dziennikarze - autocenzura i poprawnosć polityczna niczym w TVN i Polsacie,
7. I na koniec… chcę być dobrze zrozumiany: nie twierdzę, że TVP była i jest idealna. Ma wiele wad, wiele programów jest wprost idiotycznych i bezsensownych. Natomiast do tej pory była jedyną telewizją o zasięgu ogólnopolskim, w której można było poznać (oglądając i słuchając) poglądy innych ludzi niż tylko „rządzących”, gdzie: był Teatr Telewizji, programy o Kulturze i Sztuce (pisane z wielkich liter); gdzie można było (późno, bo późno) obejrzeć trudne, ale ambitne filmy, posłuchać muzyki klasycznej, zobaczyć dobre programy dla dzieci, oglądać tzw.: „programy misyjne” gloryfikujące m.in. Polskość i tradycję.… itd. Oczywiście, można narzekać, ale śmiem twierdzić, że TVP jest (jak do tej pory) najlepszą telewizją publiczną w Europie, ma niesamowitą oglądalność (można dyskutować o jakości programowej), ma szerokie poparcie i zaufanie społeczne (TVP obok Wojska Polskiego zajmuje pierwszą pozycję w rankingu instytucji darzonych największym zaufaniem społecznym – niespełna 70%; w przeciwieństwie do instytucji, w stosunku do których najczęściej wyrażany jest brak zaufania to m.in.: Sejm (77%), Senat (74%) i nieco rzadziej rząd (64%))
Dlatego tak ważna jest obrona TVP i jej niezależności. I dlatego teraz w Polsce rozgrywa się decydujące starcie o polskość mediów i dostęp Polaków do informacji o różnym zabarwieniu światopoglądowym: nie możemy być zdani na jedynie słuszną, globalną rację.
I już zupełnie dygresja na koniec: Jak tragicznie w swoim zakłamaniu, małostkowości i hipokryzji skończył Roman Giertych… Jego słowa w sms-ie do R. Sikorskiego: „Dorznęliśmy watahę w telewizji” niech pozostaną za komentarz… Jak tragiczny w swojej małostkowości, hipokryzji, zakłamaniu i nieudolności oraz przywódczej słabości, jest J.E. Donald Tusk. Jego pierwszą reakcją na kryzys były słowa „nie ma problemu, to nasi przeciwnicy mówią, że jest kryzys” a teraz wycofuje się już z danych obietnic wyborczych i potwierdza dogłębność światowego kryzysu i za chwile radykalnie skoryguje budżet (zreszta kryzysem sie tłumaczy nie chcąc pomoagać TVP w wysokości około 900 mln zł rocznie - hipokryzja Belzebuba! I po co likwidacja abonamentu, skoro w wiekszosci krajów europejskich on wystepuje... Jakoś pod rządami Farfała ustała kampania w telewzji na rzecz utrzymania abonamentu... symptomatyczne...nieprawdaż.
Pozdrawiam
Na naszych oczach, przy jakże niskim odzewie głośnych zazwyczaj mediów, rozgrywa się ostateczna walka o kształt polskiej czwartej władzy, której najistotniejszą częścią jeszcze niekontrolowaną przez sektor prywatny jest telewizja publiczna. Walka ta i jej wynik będą miały wpływ na kształtowanie świadomości Polaków na następne dziesięciolecia.
Senat zabrał TVP abonament oraz uchylił zapis, ze TVP bedzie obligatoryjnie dostawała dotację na poziomie wpływów z abonamentu z roku 2007. To jawna likwidacja telewizji publicznej, próba jej pauperyzacji i całkowitego osłabienia pozycji konkurencyjnej wobec TVN i Polsatu? Czyżby własnie o to chodziło? (próba odpowiedzi dalej).
Obecny świat to świat mediów: one kreują postawy i zachowania ludzi, potrafią zarówno stworzyć pozytywny obraz konkretnego człowieka lub grupy ludzi (kreować przywódców), jak i zniszczyć każdą osobę, każdy autorytet (jeżeli zagraża rządzącym wpływom). Ktoś kiedyś powiedział: Kto ma media, steruje informacją i propagandą ten ma władzę. Wiedzieli o tym wszyscy przywódcy totalitarni (Stalin, Hitler, itd.), wiedzą o tym i dzisiejsze (oraz przeszłe) elity polskiej (i nie tylko) władzy.
Oto w punktach kilka moich refleksji, tez i pytań na temat tego, co obecnie dzieje się w polskiej telewizji publicznej (skupiam się w tej chwili tylko na telewizji pomijam radio, Internet, prasę). Nie aspiruję do roli wszystkowiedzącego. Przedstawiam tylko swój pogląd na ten temat i oczekuję ewentualnej dyskusji.
1. Nieuchronnie zbliżają się najważniejsze dla rdzennych Polaków wybory: prezydenckie, do parlamentu polskiego i samorządów. Jedynym - znaczącym medium do tej pory który nie znajdował się bezpośrednio lub pośrednio w rękach obecnej władzy (PO) to właśnie do niedawna TVP. To właśnie w niej pokazywano kulisy rządzenia J.E. Donalda Tuska wskazując na Jego płytkość i PR-owskie opakowanie z nieciekawym środkiem. To właśnie w TVP przedstawiano jawnie, bez żadnej cenzury: korupcyjne praktyki niektórych polityków (zob. np.: zakochana w oficerze CBA, płacząca posłanka PO, biorąca łapówki i ustawiająca tzw.: deal na przyszłej prywatyzacji ochrony zdrowia); niechlubne życiorysy wybranych Polaków (zob. np.: materiały filmowe o TW Bolek); nierealizowanie obietnic wyborczych (vide: cud gospodarczy czy też utrzymywanie dotacji państwowych dla partii politycznych) czy też opinie przeciwne do wygłaszanych przez rząd i jego agendy (np. dopuszczenie na wizję Tomasza Sakiewicza, finansowanie programów Wojciecha Cejrowskiego, realizacja programu Misja Specjalnaitd.). Suma tych działań w oczywisty sposób zagrażała obecnej elicie władzy (z Donkiem na czele) i zagraża w również dalej utrudniając ponowne zwycięstwu w wyborach. A już byłoby czymś strasznym, niedopuszczalnym, żeby nie daj Boże przez TVP, które cały czas (o zgrozo!) miało największe z mediów i rosnące poparcie społeczne sięgające 70% populacji Polaków J.E. Donald Tusk nie wygrał wyborów prezydenckich. Toż to byłaby gotowa depresja i powędrowanie w niebyt polityczny. A jeżeli On to również całe PO. Stąd takie zaangażowanie obecnego rządu w zmianę ustawy medialnej. Stąd ataki (i w konsekwencji zawieszenie Prezesa Urbańskiego) i telewizję publiczną oraz próby nieudane (niestety tylko do grudnia 2008 roku) zmiany kierownictwa TVP (i Polskiego Radia też). Stąd pomysły na podzielenie telewizji publicznej, częściową jej prywatyzację, likwidację abonamentu itd. A jeszcze kłopoty z vetami Prezydenta i niepokorną Lewicą. Coś trzeba było z tym zrobić ale co? zastanawiały się mądre głowy PO (i chyba również włodarzy mediów prywatnych) jak ominąć Pałac Prezydencki i skłonić SLD do poparcia zmian?,
2. No i wymyślono. Istny cudowny plan. Majstersztyk w swojej genialności i prostocie: wykorzystać istniejące jeszcze w Radzie Nadzorczej TVP wpływy Romana Giertycha; zagospodarować dla siebie drzemiące w Nim pokłady ogromnej frustracji powstałej po zniknięciu ze sceny politycznej; spożytkować dla swoich celów chęć Jego zemsty na braciach Kaczyńskich za odsunięcie Go od tak ukochanej władzy oraz pozwolić Mu na osobistą, małostkową zemstę za zablokowanie przez A. Urbańskiego jego kandydatur (z LPR) na kierownicze stanowiska w kilku ośrodkach regionalnych TVP. Nic prostszego. Kilka telefonów, rozmów, spotkań i sms-ów i Rada Nadzorcza zawiesza Prezesa Andrzeja Urbańskiego i Zarząd TVP na trzy miesiące i dalej na kolejne trzy. Powołano na stanowisko p.o. Prezesa Zarządu jeszcze niedawno zawieszonego Piotra Farfałę (niedawnego członka związanej z LPR Młodzieży Wszechpolskiej, byłego wiceprezesa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Warszawie oraz byłego redaktora naczelnego pisma Młodzieży Wszechpolskiej - "Wszechpolak"). Do Zarządu skierowano również Tomasza Rudomino (dostał się do TVP z rekomendacji Samoobrony, choć później wszedł z nią w ostry konflikt). I cóż robi nowy Zarząd? Najpierw zwalnia całe kierownictwo TVP1 odpowiedzialne za publicystykę i informację oraz kształt programowy TVP (czyli tych, którzy ośmieli się krytykować PO i rząd J.E. Donalda Tuska oraz mogących wpływ na rodzaj i jakość przekazywanych Polakom informacji): Dyrektor TVP1 - Dorotę Macieję i jej zastępcę do spraw programowych - Wojciecha Hoflika; szefową Agencji Informacji TVP - Aleksandrę Zawłocką wraz z jej zastępczynią; szefową TVPInfo - Beatę Jakoniuk-Wojcieszak. I dalej Anitę Gargas (szefową Misji Specjalnej oraz Pania Romaszewską). Nowy Zarząd zabiera się też za finanse TVP (może coś się znajdzie, aby stworzyć insynuację niegospodarności bo przecież stary Zarząd jak na razie jest tylko zawieszony a jakoś trzeba go odwołać) oraz za ramówkę TVP (coś trzeba zrobić z niewygodnymi programami a ponadto zmniejszyć atrakcyjność programową TVP oby była mniejszą konkurencja dla stacji komercyjnych (zobacz: dalsze rozważania). Kiedyś L. Dorn (niezależnie jak go oceniamy) trafnie powiedział, że Donald Tusk opanował do perfekcji sztukę rozwiązywania problemów poprzez unikanie ich. I to prawda rękoma ludzi z LPR i Samoobrony dokonuje czystek oraz zapewnia zmiany programowe, o jakich mógł tylko dotychczas pomarzyć. Eliminuje cudzymi decyzjami element anty PO-wski w TVP i sprawia, że media będą wreszcie Jego (ich- PO). Czyż to nie majstersztyk i czyż to nie jest ten zapowiadany sławetny drugi plan w razie kolejnego veta Prezydenta?. I nie łudźmy się: P. Farfał zrobi swoje i dostając sowita odprawę bedzie odwołany już niebawem (po ewentualnym wejściu w zycie ustawy medialnej),
3. Na swój sposób to podziwiam tę makiaweliczną strategię PO i jej realizację. Upieczone zostały dwie, a nawet trzy pieczenie na raz: czystki dokonuje LPR a nie PO (więc nie będzie można jej zarzucić skoku na TVP, PO ma więc czyste ręce); SLD zostało postawione pod przysłowiową ścianą (wyborcy SLD nie zrozumieliby, jeżeli teraz gdy rządzą w TVP narodowcy z Wszechpolski oraz zwolennicy Samoobrony SLD głosowałby za vetem Prezydenta i przeciwstawiał się reformie TVP zgodnie z planami PO); została przejęta kontrola nad TVP i jej najważniejszy propagandowo, socjotechnicznie i PR-owo element: programy publicystyczne oraz informacyjne,
4. Jest jeszcze jeden - godny uwagi aspekt wojny o TVP zawierający się w pytaniach: Komu, tak naprawdę zależy na przejęciu telewizji publicznej i radia publicznego oraz na ich osłabieniu (poprzez brak sztywnych norm i kwot dotacji)? Komu zależy na osłabieniu telewizji publicznej poprzez jej podział, prywatyzację (częściową), zmiany programowe, odebranie abonamentu, itd? Kto nie chce pogłębiania świadomości i lepszego jakościowo oglądu rzeczywistości przez Polaków (co realizowane jest poprzez misję mediów publicznych)? Otóż śmiem twierdzić, że zależy na tym przede wszystkim mediom prywatnym. One już mają dosyć kosztownej walki o widza z TVP (zawsze prawie przegrywają). Mają dosyć szerzenia na antenie przez TVP treści im obcych: kultury i sztuki z tzw. wyższej półki, dotykających historii Polski i jej korzeni, krzewiących miłość do Ojczyzny, uświadamiających tożsamość narodową, podważających jedynie słuszne globalistyczne poglądy na świat, nieraz napiętnujące głupotę i komercję, w których dyskutuje się o sprawach ważnych i istotnych, itp., itd. Takie TVN czy POLSAT - dla nich ujarzmienie i osłabienie TVP to marzenie, za które są w stanie słono zapłacić: posadami dla polityków, wsparciem medialnym dla ich partii i wysuwanych kandydatur na stanowiska państwowe (np.: Prezydenta, czy posła).
5. I tutaj pojawia się ciekawy wątek: Czy wiecie, Kto (rzeczywiście narodowościowo niezależnie od wpisu w dowodzie) jest właścicielem mediów prywatnych w Polsce? Otóż, ograniczając się do telewizji: TVN-u: Pan Mariusz Walter (vel. Moryc Szpigelbaum); POLSAT-u: Pan Zygmunt Solorz - Krok (vel. Żak-Krok-Podgórski; Solorz to nazwisko jego żony). Kto narodowościowo jest założycielem i właścicielem największych mediów prywatnych na świcie? Otóż np.: w USA: CBS (założona przez rosyjskiego imigranta wiadomego pochodzenia Paleya), NBC (założona także przez rosyjskiego imigranta wiadomego pochodzenia Davida Sarnoffa, współzarządzana przez jego syna Roberta), ABC (założona przez Leonarda Goldensona wiadomego pochodzenia), New York Times (wydawcą jest wnuk założyciela - Arthura Ochs Sulzbergera wiadomego pochodzenia), Washington Post (właścicielka i wydawca: Katherine Meyer Graham - zarazem właścicielka Newsweeka też wiadomego pochodzenia), Wall Street Journal (właściciel: Peter R. Kann, również), Timesa (Gerald Levin, też), U.S. news and World Report" (Mortimer Zuckerman, również). Nie jestem zwolennikiem spiskowej (czyt: syjonistycznej) teorii naszych dziejów. Podaję tylko fakty, ku zastanowieniu. Bo… podobno cała walka z A. Urbańskim zaczęła się od konfliktu z Hanną Lis (vel. Kedaj), którą odsunął od prowadzenia Wiadomości (ojcem Hanny Lis jest Waldemar Kedaj – polski dziennikarz i dyplomata. W PRL był korespondentem PAP w Rzymie. W 1984 roku Stefan Kisielewski umieścił Aleksandrę i Waldemara Kedajów – rodziców Hanny – na tak zwanej "liście kanalii", czyli osób szczególnie aktywnych w propagandzie PRL w czasach stanu wojennego),
6. Nowa ustawa medialna uzależnia finansowanie TVP od decyzji polityków, posłów i rządu. Jest to jawny zamach na apolityczność (chociaz częściową) mediów publicznych. Nietrudno sie domyslić jak pod "rządami" nowej ustawy bedą pracowali dziennikarze - autocenzura i poprawnosć polityczna niczym w TVN i Polsacie,
7. I na koniec… chcę być dobrze zrozumiany: nie twierdzę, że TVP była i jest idealna. Ma wiele wad, wiele programów jest wprost idiotycznych i bezsensownych. Natomiast do tej pory była jedyną telewizją o zasięgu ogólnopolskim, w której można było poznać (oglądając i słuchając) poglądy innych ludzi niż tylko „rządzących”, gdzie: był Teatr Telewizji, programy o Kulturze i Sztuce (pisane z wielkich liter); gdzie można było (późno, bo późno) obejrzeć trudne, ale ambitne filmy, posłuchać muzyki klasycznej, zobaczyć dobre programy dla dzieci, oglądać tzw.: „programy misyjne” gloryfikujące m.in. Polskość i tradycję.… itd. Oczywiście, można narzekać, ale śmiem twierdzić, że TVP jest (jak do tej pory) najlepszą telewizją publiczną w Europie, ma niesamowitą oglądalność (można dyskutować o jakości programowej), ma szerokie poparcie i zaufanie społeczne (TVP obok Wojska Polskiego zajmuje pierwszą pozycję w rankingu instytucji darzonych największym zaufaniem społecznym – niespełna 70%; w przeciwieństwie do instytucji, w stosunku do których najczęściej wyrażany jest brak zaufania to m.in.: Sejm (77%), Senat (74%) i nieco rzadziej rząd (64%))
Dlatego tak ważna jest obrona TVP i jej niezależności. I dlatego teraz w Polsce rozgrywa się decydujące starcie o polskość mediów i dostęp Polaków do informacji o różnym zabarwieniu światopoglądowym: nie możemy być zdani na jedynie słuszną, globalną rację.
I już zupełnie dygresja na koniec: Jak tragicznie w swoim zakłamaniu, małostkowości i hipokryzji skończył Roman Giertych… Jego słowa w sms-ie do R. Sikorskiego: „Dorznęliśmy watahę w telewizji” niech pozostaną za komentarz… Jak tragiczny w swojej małostkowości, hipokryzji, zakłamaniu i nieudolności oraz przywódczej słabości, jest J.E. Donald Tusk. Jego pierwszą reakcją na kryzys były słowa „nie ma problemu, to nasi przeciwnicy mówią, że jest kryzys” a teraz wycofuje się już z danych obietnic wyborczych i potwierdza dogłębność światowego kryzysu i za chwile radykalnie skoryguje budżet (zreszta kryzysem sie tłumaczy nie chcąc pomoagać TVP w wysokości około 900 mln zł rocznie - hipokryzja Belzebuba! I po co likwidacja abonamentu, skoro w wiekszosci krajów europejskich on wystepuje... Jakoś pod rządami Farfała ustała kampania w telewzji na rzecz utrzymania abonamentu... symptomatyczne...nieprawdaż.
Pozdrawiam
środa, 17 czerwca 2009
KOMU ZALEŻY NA UTRACIE PRZEZ POLSKĘ PKO BP?
Witam
No i wybuchła "burza" wokół zamierzeń Zarządu PKO BP o wypłacie dywidendy stanowiącej 99,96% całego zysku banku za 2008!
Zarząd PKO BP opublikował porządek WZA, które ma odbyć się 30 czerwca. Podał też treść projektów uchwał. Dwie z nich (dot. sposobu podziału zysku i wypłata dywidendy oraz podwyższenia kapitału -dokapitalizowania banku) to UCHWAŁY SKANDALICZNE!!! i niezgodnych z polskim interesem narodowym!
Spółka przedstawiła treść m.in. projektów uchwał na WZA, z których wynika, że dniem dywidendy PKO BP bedzie 24 września, a dniem wypłaty 5 października. Zarząd PKO BP zaproponował akcjonariuszom, by z zysku za 2008 rok przeznaczyć na dywidendę 2,88 mld zł (99,96 proc. zysku), co daje 2,88 zł dywidendy na akcję. Wcześniej zarząd proponował, by za 2008 rok nie wypłacać dywidendy.
Uzasadniając swoje propozycje odnośnie dywidendy zarząd zwrócił uwagę na wyniki finansowe banku za ubiegły rok i za pierwszy kwartał tego roku oraz sytuację finansową na koniec marca, w tym poziom funduszy podstawowych banku - 11 mld 791 mln 879 tys. zł i poziom współczynnika wypłacalności wynoszący 11,54 proc. Zdaniem więc Zarządu, wypłata dywidendy nie wpłynie negatywnie na działalność banku w tym roku.
Zarząd w swojej obłudzie i hipokryzji podał jeszcze inny powód swojej decyzji i jej zmiany wobec pierwotnej (o nie wypłacie dywidendy): "W ocenie zarządu banku, przeznaczenie 99,96 proc. zysku netto za rok obrotowy zakończony 31 grudnia 2008 r. na wypłatę dywidendy stanowi, z uwagi na obecne warunki ekonomiczne oraz kryzys finansowy na rynkach międzynarodowych, cenny przywilej oraz wsparcie dla wszystkich dotychczasowych akcjonariuszy banku, zarówno inwestorów detalicznych, jak i inwestorów instytucjonalnych, w tym Skarbu Państwa" (cytat z projektu uchwały).
Ponadto Zarząd zarekomendował również podjęcie uchwały w sprawie podwyższenia kapitału zakładowego banku, uzasadniając to potrzebą zwiększenia sumy bilansowej PKO BP oraz podwyższenia współczynnika wypłacalności banku.
Czyż to nie jest hipokryzja: Zarząd chce wypłacić wielką dywidendę a jednoczesnie podwyższyć kapitał zakładowy poprzez emisję akcji (ukryte pozbywanie sie PKO BP) - działanie ekonomicznie bezsensowne.
Decyzję tą popiera (i prawdopodobnie ją wymusił) Skarb Państwa (rząd), który jest właścicielem 51,24 akcji tego banku. Jest to ostatni - obok BGK - bank z przewagą polskiego, państwowego kapitału! A do tego najwiekszym bankiem detalicznym na polskim rynku.
Po co więc rząd chce jednocześnie dokapitalizowania banku kwotą 5 mld zł pochodzącą z emisji dodatkowych akcji!?
Toż to prawdopodobnie grabież w biały dzień, jeszcze z pominięciem stanowczego sprzeciwu NBP i KNF (nie maja mocy zakazać PKO BP wypłaty dywidendy).
Po co wypłacać tak ogromną dywidendę (prawie 3 mld zł) skoro planuje sie dofinansować bank? Dlaczego akurat PKO BP ma postąpić inaczej niż zdecydowana większość banków (zrezygnowały z wypłat dywidendy na rzecz dokapitalizowania kapitału zapasowego i rezerwowego)?
I jak można w czasie kryzysu postępować tak, że prawdopodobnie z rynku da sie ściagnąć relatywnie mniej pieniędzy niż w czasie "bez kryzysu". A jeżeliby się chciało uzyskać zamierzoną wielkość kapitału to prawdopodobnie zakończy sie to sprzedazą wiekszej ilości akcji po niższych cenach.
To ostatnie oznacza zaś, że PKO BP przestanie być polskim bankiem państwowym (Skarb Państwa utraci swoją przewagę w akcjonariacie banku!). A to już wolna droga do skupowania akcji przez wielkie instytucje finansowe i powolnego przejecia banku! I to w czasie kryzysu, gdy akcje sa relatywnie tanie.
Zanosi sie na operację prawie, że identyczną jak w przypadku PKO SA, które zostało przejęte przez włoski Unicredit. A Unicredit był jednym z głównych dostarczycieli na polski rynek toksycznych, asymetrycznych opcji walutowych (na opcjach polska włączjąc w to utracone zyski i bankructwa może stracić sumarycznie około 200 mld. złotych?).
Czyżby głównym pomysłodawcą i doradcą dla JE D. Tuska był jego przyjaciel, Prezez Zarządu PKO SA, Pan Jan Krzysztof Bielecki - Izaak Blumenfeld (szara o ile nie czarna eminencja polskiego systemu bankowego i polskiego naroddu - typowany również tu i ówdzie na nowego premiera RP!!! - zgroza)? Ponadto nie od dziś wiadomo, że dla POKO SA PKO BP jest największym konkurentem.
Niełatwo sie domyślić, że PKO BP stanowi najbardziej obecnie łakomy kąsek dla największych światowych instytucji finansowych oraz globalnych banków inwestycyjnych!
I rząd polski (nie polski?) na to pozwala tłumacząc sie potrzebami budżetu? Przecież tylko połowa dywidendy (około 1,5 mld złotych) dostałby Skarb Państwa. Naprawdę w skali budżetu jest to kwota relatywnie malutka.
Czyżby więc kryzys miałby być wytrychem do dokonania dealu (prywatyzacji) stulecia (słownictwo za posłanka Sawicką)?
Mam nadzieję, że NIE i do tego NIE DOJDZIE?
Na szczęście Rada nadzorcza nie zaopiniowała pozytywnie uchwał: w sprawie podziału zysku i wypłaty dywidendy, podwyższenia kapitału poprzez emisję nie więcej niż 650 mln akcji serii D. (dniem prawa poboru ma być 23 września 2009 r) i sprzeciwiła się udzieleniu absolutorium dla dwóch członków zarządu: prezesowi PKO BP Jerzemu Pruskiemu i wiceprezesowi Tomaszowi Mirończukowi.
Niestety nie wiem czy opinia Rady Nadzorczej bedzie miała wpływ na przyjecie uchwał przez Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy - Skarb Państwa ma przeciez wiekszość).
Według enigmatycznej wypowiedzi Wiceminister skarbu Joanny rząd i resort skarbu nie podjął jeszcze decyzji odnośnie podziału zysku oraz podwyższenia kapitału (sic!). Obłudnie dodaje dalej: "Mamy dwie uchwały w zakresie podwyższenia kapitału i wypłaty dywidendy: zarządu i rady nadzorczej. Opinie są ze sobą sprzeczne. Rada nadzorcza jest przeciwna wypłacie dywidendy i podwyższeniu kapitału w wersji zaproponowanej przez zarząd. Przez okres dwóch tygodni do walnego zgromadzenia chcemy wnikliwie przeanalizować stanowiska zarządu i rady nadzorczej, by decyzja była jak najbardziej racjonalna i optymalna z punktu widzenia rozwoju banku i umocnienia jego pozycji na rynku oraz realizacji przyjętych celów strategicznych, kierując się interesem zarówno spółki, jak i akcjonariuszy - dodała wiceszefowa skarbu".
Doprawdy. Obłuda i hipokryzja naszego rządu sięgnęła szczytów czarnej dziury w czeluściach kosmosu. A jego antypolskość po prostu mnie przeraża.
Pozdrawiam
No i wybuchła "burza" wokół zamierzeń Zarządu PKO BP o wypłacie dywidendy stanowiącej 99,96% całego zysku banku za 2008!
Zarząd PKO BP opublikował porządek WZA, które ma odbyć się 30 czerwca. Podał też treść projektów uchwał. Dwie z nich (dot. sposobu podziału zysku i wypłata dywidendy oraz podwyższenia kapitału -dokapitalizowania banku) to UCHWAŁY SKANDALICZNE!!! i niezgodnych z polskim interesem narodowym!
Spółka przedstawiła treść m.in. projektów uchwał na WZA, z których wynika, że dniem dywidendy PKO BP bedzie 24 września, a dniem wypłaty 5 października. Zarząd PKO BP zaproponował akcjonariuszom, by z zysku za 2008 rok przeznaczyć na dywidendę 2,88 mld zł (99,96 proc. zysku), co daje 2,88 zł dywidendy na akcję. Wcześniej zarząd proponował, by za 2008 rok nie wypłacać dywidendy.
Uzasadniając swoje propozycje odnośnie dywidendy zarząd zwrócił uwagę na wyniki finansowe banku za ubiegły rok i za pierwszy kwartał tego roku oraz sytuację finansową na koniec marca, w tym poziom funduszy podstawowych banku - 11 mld 791 mln 879 tys. zł i poziom współczynnika wypłacalności wynoszący 11,54 proc. Zdaniem więc Zarządu, wypłata dywidendy nie wpłynie negatywnie na działalność banku w tym roku.
Zarząd w swojej obłudzie i hipokryzji podał jeszcze inny powód swojej decyzji i jej zmiany wobec pierwotnej (o nie wypłacie dywidendy): "W ocenie zarządu banku, przeznaczenie 99,96 proc. zysku netto za rok obrotowy zakończony 31 grudnia 2008 r. na wypłatę dywidendy stanowi, z uwagi na obecne warunki ekonomiczne oraz kryzys finansowy na rynkach międzynarodowych, cenny przywilej oraz wsparcie dla wszystkich dotychczasowych akcjonariuszy banku, zarówno inwestorów detalicznych, jak i inwestorów instytucjonalnych, w tym Skarbu Państwa" (cytat z projektu uchwały).
Ponadto Zarząd zarekomendował również podjęcie uchwały w sprawie podwyższenia kapitału zakładowego banku, uzasadniając to potrzebą zwiększenia sumy bilansowej PKO BP oraz podwyższenia współczynnika wypłacalności banku.
Czyż to nie jest hipokryzja: Zarząd chce wypłacić wielką dywidendę a jednoczesnie podwyższyć kapitał zakładowy poprzez emisję akcji (ukryte pozbywanie sie PKO BP) - działanie ekonomicznie bezsensowne.
Decyzję tą popiera (i prawdopodobnie ją wymusił) Skarb Państwa (rząd), który jest właścicielem 51,24 akcji tego banku. Jest to ostatni - obok BGK - bank z przewagą polskiego, państwowego kapitału! A do tego najwiekszym bankiem detalicznym na polskim rynku.
Po co więc rząd chce jednocześnie dokapitalizowania banku kwotą 5 mld zł pochodzącą z emisji dodatkowych akcji!?
Toż to prawdopodobnie grabież w biały dzień, jeszcze z pominięciem stanowczego sprzeciwu NBP i KNF (nie maja mocy zakazać PKO BP wypłaty dywidendy).
Po co wypłacać tak ogromną dywidendę (prawie 3 mld zł) skoro planuje sie dofinansować bank? Dlaczego akurat PKO BP ma postąpić inaczej niż zdecydowana większość banków (zrezygnowały z wypłat dywidendy na rzecz dokapitalizowania kapitału zapasowego i rezerwowego)?
I jak można w czasie kryzysu postępować tak, że prawdopodobnie z rynku da sie ściagnąć relatywnie mniej pieniędzy niż w czasie "bez kryzysu". A jeżeliby się chciało uzyskać zamierzoną wielkość kapitału to prawdopodobnie zakończy sie to sprzedazą wiekszej ilości akcji po niższych cenach.
To ostatnie oznacza zaś, że PKO BP przestanie być polskim bankiem państwowym (Skarb Państwa utraci swoją przewagę w akcjonariacie banku!). A to już wolna droga do skupowania akcji przez wielkie instytucje finansowe i powolnego przejecia banku! I to w czasie kryzysu, gdy akcje sa relatywnie tanie.
Zanosi sie na operację prawie, że identyczną jak w przypadku PKO SA, które zostało przejęte przez włoski Unicredit. A Unicredit był jednym z głównych dostarczycieli na polski rynek toksycznych, asymetrycznych opcji walutowych (na opcjach polska włączjąc w to utracone zyski i bankructwa może stracić sumarycznie około 200 mld. złotych?).
Czyżby głównym pomysłodawcą i doradcą dla JE D. Tuska był jego przyjaciel, Prezez Zarządu PKO SA, Pan Jan Krzysztof Bielecki - Izaak Blumenfeld (szara o ile nie czarna eminencja polskiego systemu bankowego i polskiego naroddu - typowany również tu i ówdzie na nowego premiera RP!!! - zgroza)? Ponadto nie od dziś wiadomo, że dla POKO SA PKO BP jest największym konkurentem.
Niełatwo sie domyślić, że PKO BP stanowi najbardziej obecnie łakomy kąsek dla największych światowych instytucji finansowych oraz globalnych banków inwestycyjnych!
I rząd polski (nie polski?) na to pozwala tłumacząc sie potrzebami budżetu? Przecież tylko połowa dywidendy (około 1,5 mld złotych) dostałby Skarb Państwa. Naprawdę w skali budżetu jest to kwota relatywnie malutka.
Czyżby więc kryzys miałby być wytrychem do dokonania dealu (prywatyzacji) stulecia (słownictwo za posłanka Sawicką)?
Mam nadzieję, że NIE i do tego NIE DOJDZIE?
Na szczęście Rada nadzorcza nie zaopiniowała pozytywnie uchwał: w sprawie podziału zysku i wypłaty dywidendy, podwyższenia kapitału poprzez emisję nie więcej niż 650 mln akcji serii D. (dniem prawa poboru ma być 23 września 2009 r) i sprzeciwiła się udzieleniu absolutorium dla dwóch członków zarządu: prezesowi PKO BP Jerzemu Pruskiemu i wiceprezesowi Tomaszowi Mirończukowi.
Niestety nie wiem czy opinia Rady Nadzorczej bedzie miała wpływ na przyjecie uchwał przez Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy - Skarb Państwa ma przeciez wiekszość).
Według enigmatycznej wypowiedzi Wiceminister skarbu Joanny rząd i resort skarbu nie podjął jeszcze decyzji odnośnie podziału zysku oraz podwyższenia kapitału (sic!). Obłudnie dodaje dalej: "Mamy dwie uchwały w zakresie podwyższenia kapitału i wypłaty dywidendy: zarządu i rady nadzorczej. Opinie są ze sobą sprzeczne. Rada nadzorcza jest przeciwna wypłacie dywidendy i podwyższeniu kapitału w wersji zaproponowanej przez zarząd. Przez okres dwóch tygodni do walnego zgromadzenia chcemy wnikliwie przeanalizować stanowiska zarządu i rady nadzorczej, by decyzja była jak najbardziej racjonalna i optymalna z punktu widzenia rozwoju banku i umocnienia jego pozycji na rynku oraz realizacji przyjętych celów strategicznych, kierując się interesem zarówno spółki, jak i akcjonariuszy - dodała wiceszefowa skarbu".
Doprawdy. Obłuda i hipokryzja naszego rządu sięgnęła szczytów czarnej dziury w czeluściach kosmosu. A jego antypolskość po prostu mnie przeraża.
Pozdrawiam