Witam
Mało jest kanalii na tym świecie, ale kanalią "sensu stricto" śmiem nazwać niejakiego Myszkiewicza Stefana. Oczywiście KANALIA Myszkiewicz Stefan może nie czuć się kanalią, ale dla mnie subiektywnie zawsze nią będzie i jest! Jeżeli KANALIA, niejaki Miszkiewcz, Niesiołowski Stefan nie czuje sie kanalią, to jestem mu w stanie owo udowodnić, przy czym kanalia zawsze uważa, że nie jest kanalią... WIĘC OD RAZU PRZEPRASZAM!
Stefan Niesiołowski Miszekiewicz NIE JEST KANALIĄ... dla siebie li tylko...
Pozdrawiam i zapraszam do kanalizacyjnej lektury:
http://www.scribd.com/doc/58939179/niesiolowski
p.s.
Jeżeli ten protokół jest nieprawdziwy, to z góry przepraszam zainteresowanego...
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Szczęście to codzienne odczuwanie własnej wolności od wszystkiego... Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
Moje posty
▼
czwartek, 30 czerwca 2011
wtorek, 28 czerwca 2011
NFZ, OFE, FRD... jednym słowem! ZŁODZIEJE?
Witam
Na wstępie dygresja, która wynika bezpośrednio z moich wspomnień ze szkoły średniej. Otóż moja nauczycielka od geografii gospodarczej w szkole średniej (technikum) zawsze twierdziła, że ostoją rozwoju państw był rozwój transportu kolejowego... Nie wiem, na ile miała rację, ale...
W przeciągu 20 lat pomiędzy 1990 a 2010 długość polskich linii kolejowych dostępnych i obsługiwanych przez pociągi pasażerskie zmalała w Polsce o ponad 25%. "W ostatnich dziesięciu latach w większości krajów rozwiniętych wielkość pasażerskich przewozów kolejowych stopniowo wzrastała, natomiast udział kolei w krajowej strukturze modalnej przewozów pasażerskich malał albo pozostawał na tym samym poziomie. Obecnie udział ten najwyższy jest w Japonii; wynosił w 2002 r. 27%" (źródło: TU). W Polsce wynosił wtedy 9,5% a teraz jest to o wiele mniej. Ciekawostką jest dzisiaj brak ogólnodostępnie powszechnych statystyk, natomiast głosy rozsądku giną w gąszczu szumu informacyjnego lub są przekazywane w niewłaściwym kontekście (Dezintegracja i marginalizacja polskiego transportu publicznego).
Całkiem niedawno zostaliśmy okradzeni z naszych pieniędzy gromadzonych przez nas samych w Otwartych Funduszach Emerytalnych. Przyjęte w systemie emerytalnym zmiany zmniejszają naszą składkę do OFE z 7,3 proc. do 2,3 proc., czyli stanowią obecnie 31,51% pierwotnej wartości. Jest to kradzież 68,49% naszych (moich, twoich) pieniędzy odkładanych na przyszłość! Można sobie wyobrazić... Masz w kieszeni 100 zł, idziesz po ciężkim tygodniu pracy do pubu na piątkowe piwo... Za 100 możesz kupić 16 piw i jakąś przekąskę. Nagle... dostajesz w mordusię, okradają Cię z 68,50 zł, zostaje Ci 31,50 zł... Co robisz? Gonisz złodzieja czy cieszysz się, że Cię okradł i jeszcze wychwalasz złodzieja i głosujesz na niego - bo toć jakiś polityk PO - w najbliższych wyborach? Rząd D. Tuska ukradł nam nasze pieniądze, przeciw czemu protestuje m.in. Pan Profesor Krzysztof Rybiński, który chce pozwać zbiorowo rząd Koziołka. Podstawą pozwu zbiorowego przeciwko rządowi ma być fakt, że Polacy utracą nadane im 11 lat temu korzyści. Profesor szacuje, że przeciętny Polak, który za 40 lat odejdzie na emeryturę, straci kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ekstra! Prawda?
A dzisiaj czytam i już się niczemu nie dziwię: "Rząd znowu łata budżet pieniędzmi przyszłych emerytów.
Powołany do życia przez rząd Jerzego Buzka Fundusz Rezerwy Demograficznej (FRD) miał być finansową poduszką bezpieczeństwa, która za 20 lat złagodzi problem starzejącego się społeczeństwa. Tymczasem znowu rząd łata nim bieżące braki w budżecie. Rada Ministrów przyjęła rozporządzenie, zgodnie z którym przekazuje 4 mld zł z FRD na finansowanie bieżących emerytur. Rząd tłumaczy w uzasadnieniu, że ten krok nie zaszkodzi funduszowi, ponieważ pieniędzy jest w nim wystarczająco dużo. Na koniec 2010 r. w FRD zgromadzonych było 10,2 mld zł, a do końca 2011 r. napłynie do niego kolejne 8 mld zł. Nawet po wykorzystaniu 4 mld zł na emerytury kwota zgromadzona w funduszu wzrośnie do 14,2 mld zł. Rząd przekonuje też, że ma mandat do sięgnięcia do FRD, ponieważ sytuacja demograficzna już się pogarsza. Eksperci są jednak innego zdania".
Jak długo pozwolimy ZŁODZIEJOM być złodziejami? I jak długo będą ZŁODZIEJE śmiać się z naszej głupoty i naiwności?
Pozdrawiam
P.S.1
"Złodziej", "Złodzieje" – człowiek lub grupa ludzi zajmująca się kradzieżą, gdzie kradzież oznacza "zabór cudzej rzeczy w celu przywłaszczenia. Pod pojęciem zaboru rozumie się fizyczne wyjęcie rzeczy spod władztwa właściciela. Dotyczy to również przedmiotu pozostawionego przez niego w znanym mu miejscu w zamiarze późniejszego jej zabrania. Wymóg dokonania zaboru oznacza, że nie jest możliwa kradzież rzeczy znalezionej przez sprawcę lub jemu powierzonej. Nie wyklucza to odpowiedzialności za inne przestępstwo, a mianowicie za przywłaszczenie" (źródło: TU),
P.S.2
Wczoraj w nocy byłem u dentysty w ramach finansowanej przez NFZ pomocy doraźnej. Pani dentystka rozwierciła mi ząb, dała receptę na antybiotyk... i poradziła, żebym przed jedzeniem zapełnił rozwierconą dziurę w zębie kulką z waty a po jedzeniu ją wyjął... Kulki mi nie dała, bowiem NFZ nie finansuje kulek z waty... ;)
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Na wstępie dygresja, która wynika bezpośrednio z moich wspomnień ze szkoły średniej. Otóż moja nauczycielka od geografii gospodarczej w szkole średniej (technikum) zawsze twierdziła, że ostoją rozwoju państw był rozwój transportu kolejowego... Nie wiem, na ile miała rację, ale...
W przeciągu 20 lat pomiędzy 1990 a 2010 długość polskich linii kolejowych dostępnych i obsługiwanych przez pociągi pasażerskie zmalała w Polsce o ponad 25%. "W ostatnich dziesięciu latach w większości krajów rozwiniętych wielkość pasażerskich przewozów kolejowych stopniowo wzrastała, natomiast udział kolei w krajowej strukturze modalnej przewozów pasażerskich malał albo pozostawał na tym samym poziomie. Obecnie udział ten najwyższy jest w Japonii; wynosił w 2002 r. 27%" (źródło: TU). W Polsce wynosił wtedy 9,5% a teraz jest to o wiele mniej. Ciekawostką jest dzisiaj brak ogólnodostępnie powszechnych statystyk, natomiast głosy rozsądku giną w gąszczu szumu informacyjnego lub są przekazywane w niewłaściwym kontekście (Dezintegracja i marginalizacja polskiego transportu publicznego).
Całkiem niedawno zostaliśmy okradzeni z naszych pieniędzy gromadzonych przez nas samych w Otwartych Funduszach Emerytalnych. Przyjęte w systemie emerytalnym zmiany zmniejszają naszą składkę do OFE z 7,3 proc. do 2,3 proc., czyli stanowią obecnie 31,51% pierwotnej wartości. Jest to kradzież 68,49% naszych (moich, twoich) pieniędzy odkładanych na przyszłość! Można sobie wyobrazić... Masz w kieszeni 100 zł, idziesz po ciężkim tygodniu pracy do pubu na piątkowe piwo... Za 100 możesz kupić 16 piw i jakąś przekąskę. Nagle... dostajesz w mordusię, okradają Cię z 68,50 zł, zostaje Ci 31,50 zł... Co robisz? Gonisz złodzieja czy cieszysz się, że Cię okradł i jeszcze wychwalasz złodzieja i głosujesz na niego - bo toć jakiś polityk PO - w najbliższych wyborach? Rząd D. Tuska ukradł nam nasze pieniądze, przeciw czemu protestuje m.in. Pan Profesor Krzysztof Rybiński, który chce pozwać zbiorowo rząd Koziołka. Podstawą pozwu zbiorowego przeciwko rządowi ma być fakt, że Polacy utracą nadane im 11 lat temu korzyści. Profesor szacuje, że przeciętny Polak, który za 40 lat odejdzie na emeryturę, straci kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ekstra! Prawda?
A dzisiaj czytam i już się niczemu nie dziwię: "Rząd znowu łata budżet pieniędzmi przyszłych emerytów.
Powołany do życia przez rząd Jerzego Buzka Fundusz Rezerwy Demograficznej (FRD) miał być finansową poduszką bezpieczeństwa, która za 20 lat złagodzi problem starzejącego się społeczeństwa. Tymczasem znowu rząd łata nim bieżące braki w budżecie. Rada Ministrów przyjęła rozporządzenie, zgodnie z którym przekazuje 4 mld zł z FRD na finansowanie bieżących emerytur. Rząd tłumaczy w uzasadnieniu, że ten krok nie zaszkodzi funduszowi, ponieważ pieniędzy jest w nim wystarczająco dużo. Na koniec 2010 r. w FRD zgromadzonych było 10,2 mld zł, a do końca 2011 r. napłynie do niego kolejne 8 mld zł. Nawet po wykorzystaniu 4 mld zł na emerytury kwota zgromadzona w funduszu wzrośnie do 14,2 mld zł. Rząd przekonuje też, że ma mandat do sięgnięcia do FRD, ponieważ sytuacja demograficzna już się pogarsza. Eksperci są jednak innego zdania".
Jak długo pozwolimy ZŁODZIEJOM być złodziejami? I jak długo będą ZŁODZIEJE śmiać się z naszej głupoty i naiwności?
Pozdrawiam
P.S.1
"Złodziej", "Złodzieje" – człowiek lub grupa ludzi zajmująca się kradzieżą, gdzie kradzież oznacza "zabór cudzej rzeczy w celu przywłaszczenia. Pod pojęciem zaboru rozumie się fizyczne wyjęcie rzeczy spod władztwa właściciela. Dotyczy to również przedmiotu pozostawionego przez niego w znanym mu miejscu w zamiarze późniejszego jej zabrania. Wymóg dokonania zaboru oznacza, że nie jest możliwa kradzież rzeczy znalezionej przez sprawcę lub jemu powierzonej. Nie wyklucza to odpowiedzialności za inne przestępstwo, a mianowicie za przywłaszczenie" (źródło: TU),
P.S.2
Wczoraj w nocy byłem u dentysty w ramach finansowanej przez NFZ pomocy doraźnej. Pani dentystka rozwierciła mi ząb, dała receptę na antybiotyk... i poradziła, żebym przed jedzeniem zapełnił rozwierconą dziurę w zębie kulką z waty a po jedzeniu ją wyjął... Kulki mi nie dała, bowiem NFZ nie finansuje kulek z waty... ;)
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
sobota, 25 czerwca 2011
Poddańcza mentalność premiera D. Tuska? Obserwujmy pogłębianie rurociagu północnego!
Witam
Chcę tym postem wrócić jeszcze raz do wizytacji jakiej dokonała A. Merkel wśród jej oddanych przyjaciół, czyli obecnie rządzących w Polsce.
Wspólne posiedzenie części dwóch rządów: niemieckiego i polskiego przedstawione zostało w rządowo -zaprzyjaźnionych polskojęzycznych mediach jako kulminacja 20 letniego pojednania zapoczątkowanego, podpisanym w 1991 r. przez premiera Bieleckiego i kanclerza Kohla, traktatem polsko-niemieckiem.
Podczas spotkania i posiedzenia ustalono, że m.in.: "Warszawa i Berlin chcą być bliżej. Chcą rozszerzać Unię Europejską, koordynować wspólną politykę zagraniczną, dbać o stabilność euro. I znacznie usprawnić , wzajemne połączenia kolejowe" (źródło: TU). Ponadto ustalono też możliwość, że w przypadku gdy Polska rozpocznie pogłębianie toru wodnego do Świnoujścia i Szczecina, wtedy strona niemiecka zakopie na odpowiednią głębokość Gazociąg Północny budowany przez niemiecko-rosyjskie konsorcjum Nord Stream: "jak podkreślił Tusk dzięki osobistemu zaangażowaniu kanclerz Merkel ta sprawa została rozwiązana. Rząd Niemiec zagwarantował, że zostaną usunięte wszelkie przeszkody, jeśli Polska będzie chciała pogłębić tor dojścia do portu w Świnoujściu" (źródło: j.w.) . Premier pytany przez wielu dziennikarzy, czy w dokumentach jest wprost zapisane, że gazociąg zostanie zakopany, odpowiadał najczęściej mniej więcej tak: "Mamy więc deklarację polityczną, ale (...) z najwyższej półki. Zresztą do tego, aby czegokolwiek ws. Nord Streamu się domagać, musimy mieć nie tylko udokumentowany plan rozbudowy portu, ale i studium wykonalności" (źródło: TU).
Nie mnie oceniać dlaczego Niemcy są aż tak zainteresowane rozbudową i unowocześnianiem połączeń kolejowych Berlin - Szczecin (czas przejazdu ma być skrócony do 90 minut), Wrocław - Drezno - Berlin czy też intensyfikacja inwestycji w budowę kolei wielkich prędkości – bo to właśnie stanowiło sedno owych tuskowo-merkelowych rozmów w sprawie kolei. Może i będzie to jakieś unowocześnienie części naszych dróg kolejowych po powolnym niszczeniu przez rząd D. Tuska Polskich Kolei Państwowych, bo aż mi się nie chce wierzyć, ze może to stanowić zaproszenie do zakupu PKP przez państwowe koleje niemieckie Deutsche Bahn AG (DB) lub też sprzedaży PGE konsorcjum niemieckich firm (jakoś tak się złożyło, że PGE był Partnerem gospodarczego szczytu polsko-niemieckiego, który odbył się kilka dni przed wspólnym posiedzeniem rządowym... ale to wcale nic nie musi oznaczać...).
Nie chcę też zastanawiać się jak i po co Polska ma dbać o kondycję waluty Euro, skoro jej nie ma a dotychczasowe doświadczenia wskazują, że wpływa raczej niekorzystnie na kondycję gospodarek rozwijających się i mniej zamożnych. Czyżby pożyczając pieniądze w BŚ lub MFW aby pomóc Grecji i to w sytuacji gdy Polska ma już prawie 800 miliardów zł długu publicznego (21 tys. złotych długu na "głowę" mieszkańca Polski - tego nienarodzonego również), co stanowi grubo ponad 50% PKB sięgając niebezpiecznych granic 55% i 60% (konstytucyjna, grożąca upadkiem rządu). Dług ten rośnie o ok. 96 mln zł na dobę, o 4 mln zł na godzinę, o ponad 1,1 tys. zł na sekundę (Dług Publiczny.org). Wielu ekonomistów sądzi, że jest to wielkość wielokrotnie zaniżona (Instytut Sobieskiego) i wynosi on faktycznie około 3 bilionów złotych, co stanowi około 200-220% PKB (wg. IS 200%). Polska jest więc de facto już jest bankrutem (finanse są w gorszym stanie chyba niż w Grecji) a z pewnością bankrutami będę nasze wnuki. Zwróćmy też uwagę na to, że Polska ma obecnie około 205 mld EUR/250 mld USD zadłużenia zagranicznego (Gierek pożyczył około 25 mld i jakież to wtedy mieliśmy już problemy!). Do tego dochodzi deficyt budżetowy sięgający rzeczywiście około 100 mld zł...
Podobnie zastanawiam się dalej nad losem zamieszkałej w Niemczech Polonii. Dalej nie uzyskała ona oficjalnego prawnego statusu faktycznego istnienia na terenie dzisiejszych Niemiec a deklaracje o postępie w tej sprawie są realnie nic nie znaczące.
Nie chcę też teraz oceniać wartości owej deklaracji politycznej dotyczącej rurociągu. Sądzę, że na dzień dzisiejszy jest nic nie warta. Jak zwykle nie ma żadnych wzajemnie podpisanych zobowiązujących dokumentów a chyba każdy wie, że właśnie to one stanowią podstawę jakichkolwiek działań i wzajemnych roszczeń, zarówno tych w skali mikro jak i makro... szczególnie dotyczy to międzynarodowych deklaracji dokonywanych przez polityków. Ponadto sytuacja, w której to dopiero Polska ma żądać pogłębienia i nie zostało to uzgodnione wcześniej jest jakimś kuriozum świadczącym o poddańczej roli naszego rządu wobec kondominium niemiecko-rosyjskiego, na co wskazują m.in. takie opinie: "Sceptycznie do całej sprawy podchodzi poseł Prawa i Sprawiedliwości, Joachim Brudziński: - Co z tych deklaracji, jakie dzisiaj padły, premier ma na piśmie i jakie są zabezpieczenia w ramach umów wzajemnych i międzynarodowych? Jak strona niemiecka wyobraża to sobie technicznie - jak wymusi na przedstawicielach konsorcjum, które budowały gazociąg, jego zakopanie w momencie kiedy będzie nim tłoczony gaz? - pyta Brudziński. Z kolei Stanisław Wziątek z SLD uważa, że porozumienie mogłoby być podpisane dużo wcześniej, zanim inwestycja powstała: - Konsekwencje realizowanej inwestycji można było przewidzieć dużo wcześniej - podkreśla Wziątek". źródło: TU
Chciałbym natomiast zwrócić uwagę przede wszystkim na fakt, że pierwsze od 20 lat i jedyne takie wspólne posiedzenie rządów: polskiego i niemieckiego odbyło się w dniu 21 czerwca 2011 roku! W Europie są znane takie posiedzenia, ale sa one cykliczne i ustalone umowami. Od 2003 roku francusko-niemieckie posiedzenia rady ministrów zastąpiły tradycyjne spotkania na szczycie. Odbywają się one wiosną i jesienią naprzemiennie w Niemczech i Francji (źródło: TU). Podobny charakter mają posiedzenia rządów Irlandii i Irlandii Północnej (North / South Rady Ministerialnej).
Po tuskowo-merkelowym spotkaniu nie było żadnej deklaracji o kontynuacji wspólnych posiedzeń rządowych...
Sądzę, że było to spotkanie jednorazowe... aż do momentu, kiedy pewne sytuacje i wydarzenia skłonią partnerów do ponownego spotkania w celu odwrócenia uwagi od rzeczy istotnych, np. dla Polaków! Nic w polityce nie dzieje się przypadkiem i nie przypadkowym był też prawdopodobnie wybór daty 21 czerwca na zorganizowanie owego wspólnego posiedzenia rządów Polski i Niemiec. Jakoś tak bowiem się wydarzyło, że akurat właśnie w tym dniu, czyli 21 czerwca 2011 roku sowiecko-niemiecka spółka Nord Stream zakończyła oficjalnie wszystkie nadwodne i podwodne prace związane z budową pierwszego odcinka Gazociągu Północnego! (sic!) (źródło: TU). "...Inwestycja ta blokuje dostęp do portów statkom o 15 metrowym zanurzeniu - największym dla jednostek wpływających na Bałtyk. Obecnie więc do portów w Szczecinie i Świnoujściu może zawinąć najwyżej jednostka o zanurzeniu 13,5 metrów" (źródło: TU).
Dziwne, ale o fakcie zakończenia tych prac było jakoś w polskojęzycznych mediach bardzo cicho a wobec tego faktu jakże śmiesznie teraz brzmią deklaracje D. Tuska i A. Merkel o możliwości głębszego usadowienia rurociągu... skoro ma nim popłynąć gaz już pod koniec października 2011! Czy Polska zdąży przygotować do tego czasu: ".. udokumentowany plan rozbudowy portu, ale i studium wykonalności"? Absurd oczywiście podkreślający wprost bezczelną hipokryzję naszego Koziołka na stanowisku Premiera!
Dla przypomnienia... Budowa Gazociągu Północnego została oficjalnie zainaugurowana w dniu 9 kwietnia 2010 w ceremonii, w której wzięli udział prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew oraz Kanclerz Niemiec Angela Merkel. W dniu 10 kwietnia zginął tragicznie Prezydent Polski śp. Lech Kaczyński... ostatni, który jeszcze walczył o zaniechanie budowy lub zmianę warunków powstania Gazociągu Północnego.
Patrzmy i obserwujmy kiedy Polska wystąpi do Niemiec o "zakopanie" rurociągu i kiedy Niemcy to zrobią! (piszę raczej oczywiście ironicznie).
Pozdrawiam
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Chcę tym postem wrócić jeszcze raz do wizytacji jakiej dokonała A. Merkel wśród jej oddanych przyjaciół, czyli obecnie rządzących w Polsce.
Wspólne posiedzenie części dwóch rządów: niemieckiego i polskiego przedstawione zostało w rządowo -zaprzyjaźnionych polskojęzycznych mediach jako kulminacja 20 letniego pojednania zapoczątkowanego, podpisanym w 1991 r. przez premiera Bieleckiego i kanclerza Kohla, traktatem polsko-niemieckiem.
Podczas spotkania i posiedzenia ustalono, że m.in.: "Warszawa i Berlin chcą być bliżej. Chcą rozszerzać Unię Europejską, koordynować wspólną politykę zagraniczną, dbać o stabilność euro. I znacznie usprawnić , wzajemne połączenia kolejowe" (źródło: TU). Ponadto ustalono też możliwość, że w przypadku gdy Polska rozpocznie pogłębianie toru wodnego do Świnoujścia i Szczecina, wtedy strona niemiecka zakopie na odpowiednią głębokość Gazociąg Północny budowany przez niemiecko-rosyjskie konsorcjum Nord Stream: "jak podkreślił Tusk dzięki osobistemu zaangażowaniu kanclerz Merkel ta sprawa została rozwiązana. Rząd Niemiec zagwarantował, że zostaną usunięte wszelkie przeszkody, jeśli Polska będzie chciała pogłębić tor dojścia do portu w Świnoujściu" (źródło: j.w.) . Premier pytany przez wielu dziennikarzy, czy w dokumentach jest wprost zapisane, że gazociąg zostanie zakopany, odpowiadał najczęściej mniej więcej tak: "Mamy więc deklarację polityczną, ale (...) z najwyższej półki. Zresztą do tego, aby czegokolwiek ws. Nord Streamu się domagać, musimy mieć nie tylko udokumentowany plan rozbudowy portu, ale i studium wykonalności" (źródło: TU).
Nie mnie oceniać dlaczego Niemcy są aż tak zainteresowane rozbudową i unowocześnianiem połączeń kolejowych Berlin - Szczecin (czas przejazdu ma być skrócony do 90 minut), Wrocław - Drezno - Berlin czy też intensyfikacja inwestycji w budowę kolei wielkich prędkości – bo to właśnie stanowiło sedno owych tuskowo-merkelowych rozmów w sprawie kolei. Może i będzie to jakieś unowocześnienie części naszych dróg kolejowych po powolnym niszczeniu przez rząd D. Tuska Polskich Kolei Państwowych, bo aż mi się nie chce wierzyć, ze może to stanowić zaproszenie do zakupu PKP przez państwowe koleje niemieckie Deutsche Bahn AG (DB) lub też sprzedaży PGE konsorcjum niemieckich firm (jakoś tak się złożyło, że PGE był Partnerem gospodarczego szczytu polsko-niemieckiego, który odbył się kilka dni przed wspólnym posiedzeniem rządowym... ale to wcale nic nie musi oznaczać...).
Nie chcę też zastanawiać się jak i po co Polska ma dbać o kondycję waluty Euro, skoro jej nie ma a dotychczasowe doświadczenia wskazują, że wpływa raczej niekorzystnie na kondycję gospodarek rozwijających się i mniej zamożnych. Czyżby pożyczając pieniądze w BŚ lub MFW aby pomóc Grecji i to w sytuacji gdy Polska ma już prawie 800 miliardów zł długu publicznego (21 tys. złotych długu na "głowę" mieszkańca Polski - tego nienarodzonego również), co stanowi grubo ponad 50% PKB sięgając niebezpiecznych granic 55% i 60% (konstytucyjna, grożąca upadkiem rządu). Dług ten rośnie o ok. 96 mln zł na dobę, o 4 mln zł na godzinę, o ponad 1,1 tys. zł na sekundę (Dług Publiczny.org). Wielu ekonomistów sądzi, że jest to wielkość wielokrotnie zaniżona (Instytut Sobieskiego) i wynosi on faktycznie około 3 bilionów złotych, co stanowi około 200-220% PKB (wg. IS 200%). Polska jest więc de facto już jest bankrutem (finanse są w gorszym stanie chyba niż w Grecji) a z pewnością bankrutami będę nasze wnuki. Zwróćmy też uwagę na to, że Polska ma obecnie około 205 mld EUR/250 mld USD zadłużenia zagranicznego (Gierek pożyczył około 25 mld i jakież to wtedy mieliśmy już problemy!). Do tego dochodzi deficyt budżetowy sięgający rzeczywiście około 100 mld zł...
Podobnie zastanawiam się dalej nad losem zamieszkałej w Niemczech Polonii. Dalej nie uzyskała ona oficjalnego prawnego statusu faktycznego istnienia na terenie dzisiejszych Niemiec a deklaracje o postępie w tej sprawie są realnie nic nie znaczące.
Nie chcę też teraz oceniać wartości owej deklaracji politycznej dotyczącej rurociągu. Sądzę, że na dzień dzisiejszy jest nic nie warta. Jak zwykle nie ma żadnych wzajemnie podpisanych zobowiązujących dokumentów a chyba każdy wie, że właśnie to one stanowią podstawę jakichkolwiek działań i wzajemnych roszczeń, zarówno tych w skali mikro jak i makro... szczególnie dotyczy to międzynarodowych deklaracji dokonywanych przez polityków. Ponadto sytuacja, w której to dopiero Polska ma żądać pogłębienia i nie zostało to uzgodnione wcześniej jest jakimś kuriozum świadczącym o poddańczej roli naszego rządu wobec kondominium niemiecko-rosyjskiego, na co wskazują m.in. takie opinie: "Sceptycznie do całej sprawy podchodzi poseł Prawa i Sprawiedliwości, Joachim Brudziński: - Co z tych deklaracji, jakie dzisiaj padły, premier ma na piśmie i jakie są zabezpieczenia w ramach umów wzajemnych i międzynarodowych? Jak strona niemiecka wyobraża to sobie technicznie - jak wymusi na przedstawicielach konsorcjum, które budowały gazociąg, jego zakopanie w momencie kiedy będzie nim tłoczony gaz? - pyta Brudziński. Z kolei Stanisław Wziątek z SLD uważa, że porozumienie mogłoby być podpisane dużo wcześniej, zanim inwestycja powstała: - Konsekwencje realizowanej inwestycji można było przewidzieć dużo wcześniej - podkreśla Wziątek". źródło: TU
Chciałbym natomiast zwrócić uwagę przede wszystkim na fakt, że pierwsze od 20 lat i jedyne takie wspólne posiedzenie rządów: polskiego i niemieckiego odbyło się w dniu 21 czerwca 2011 roku! W Europie są znane takie posiedzenia, ale sa one cykliczne i ustalone umowami. Od 2003 roku francusko-niemieckie posiedzenia rady ministrów zastąpiły tradycyjne spotkania na szczycie. Odbywają się one wiosną i jesienią naprzemiennie w Niemczech i Francji (źródło: TU). Podobny charakter mają posiedzenia rządów Irlandii i Irlandii Północnej (North / South Rady Ministerialnej).
Po tuskowo-merkelowym spotkaniu nie było żadnej deklaracji o kontynuacji wspólnych posiedzeń rządowych...
Sądzę, że było to spotkanie jednorazowe... aż do momentu, kiedy pewne sytuacje i wydarzenia skłonią partnerów do ponownego spotkania w celu odwrócenia uwagi od rzeczy istotnych, np. dla Polaków! Nic w polityce nie dzieje się przypadkiem i nie przypadkowym był też prawdopodobnie wybór daty 21 czerwca na zorganizowanie owego wspólnego posiedzenia rządów Polski i Niemiec. Jakoś tak bowiem się wydarzyło, że akurat właśnie w tym dniu, czyli 21 czerwca 2011 roku sowiecko-niemiecka spółka Nord Stream zakończyła oficjalnie wszystkie nadwodne i podwodne prace związane z budową pierwszego odcinka Gazociągu Północnego! (sic!) (źródło: TU). "...Inwestycja ta blokuje dostęp do portów statkom o 15 metrowym zanurzeniu - największym dla jednostek wpływających na Bałtyk. Obecnie więc do portów w Szczecinie i Świnoujściu może zawinąć najwyżej jednostka o zanurzeniu 13,5 metrów" (źródło: TU).
Dziwne, ale o fakcie zakończenia tych prac było jakoś w polskojęzycznych mediach bardzo cicho a wobec tego faktu jakże śmiesznie teraz brzmią deklaracje D. Tuska i A. Merkel o możliwości głębszego usadowienia rurociągu... skoro ma nim popłynąć gaz już pod koniec października 2011! Czy Polska zdąży przygotować do tego czasu: ".. udokumentowany plan rozbudowy portu, ale i studium wykonalności"? Absurd oczywiście podkreślający wprost bezczelną hipokryzję naszego Koziołka na stanowisku Premiera!
Dla przypomnienia... Budowa Gazociągu Północnego została oficjalnie zainaugurowana w dniu 9 kwietnia 2010 w ceremonii, w której wzięli udział prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew oraz Kanclerz Niemiec Angela Merkel. W dniu 10 kwietnia zginął tragicznie Prezydent Polski śp. Lech Kaczyński... ostatni, który jeszcze walczył o zaniechanie budowy lub zmianę warunków powstania Gazociągu Północnego.
Patrzmy i obserwujmy kiedy Polska wystąpi do Niemiec o "zakopanie" rurociągu i kiedy Niemcy to zrobią! (piszę raczej oczywiście ironicznie).
Pozdrawiam
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
piątek, 24 czerwca 2011
Psychiatryczni sędziowie! Mam propozycje!*
Witam
Jest czymś doprawdy nadzwyczajnym kierowanie obecnie Pana J. Kaczyńskiego na badania psychiatryczne... po dwóch latach i na podstawie faktu głębokiego oraz traumatycznego przeżywania śmierci własnego brata...
Gdyby faktycznie J. Kaczyński był - jak owi sędziowie – aludzki i pozbawiony uczuć, zapewne śmierć własnego brata nie wywarłaby na nim wrażenia i przeszedłby obok niej bez okazywania jakichkolwiek negatywnych emocji. On jednak musiał wziąć środki uspakajające... żadnych innych... i to wystarczyło sędziom do wyciągnięcia wniosku o możliwości domniemanej czasowej niepoczytalności.
Powołani biegli psychiatrzy mogą jednak wcale nie przebadać fizycznie dziś J. Kaczyńskiego a tylko wystawić opinię na podstawie wcześniejszych opinii lekarskich, rodzaju środków farmakologicznych zażywanych przez "badany obiekt" oraz jego - jako, że jest osobą publiczną i medialną – obserwacji zachowań w realnym świecie. Brawo!
Mam więc dwie propozycje dla "psychiatrycznych"* sędziów.
Po pierwsze, aby powołali biegłych do oceny zachowań wszystkich polityków a szczególnie tych rządzących, bo to oni przecież dziś mają realną władzę a nie opozycja! Jeżeli więc wśród rządzących mamy "psychicznie" zachwianych jest to niebezpieczne dla ogółu społeczeństwa. Proponuję więc za każdym razem i każdego, kto wygra wybory lub jest reprezentantem partii rządzących poddawać ocenie psychiatrycznej. Byłoby to zapewne z korzyścią dla wszystkich. Nie zrobiono tego w 2007 roku ani w 2010 roku w wyborach prezydenckich. Szkoda... ale tym bardziej po zachowaniach w ostatnich 4 latach można lepiej zdiagnozować rządzących polityków. Może - i mam nadzieję, że tak jest - opinia będzie zawsze jedna: całkowicie zdrowy, poczytalny i normalny! Ale sprawdzić trzeba!
Po drugie - ze względu na fakt, iż Szanowni Państwo poprzez kierowanie na badania psychiatryczne mają prawne możliwości niejako sugerowania ewentualnych zaburzeń psychicznych wobec uczestników procesów sądowych – prawie, że domagam się wysłania przez Szanownych Państwa na badania... samych siebie, czyli wszystkich sędziów! Chyba warto byłoby wiedzieć, czy czasem kierowanie kogoś na badania psychiatryczne nie wynika z choroby psychicznej osoby, która podejrzewa taką chorobę u innych i kieruje ich na badania oraz obserwacje psychiatryczne... Oczywiście, podobnie jak w przypadku polityków - zapewne (i dobrze!) opinia dotycząca sędziów będzie zawsze jedna: całkowicie zdrowi, poczytalni i normalni! Ale sprawdzić trzeba!
* w znaczeniu: korzystający nadmiernie często z możliwości kierowania podsądnych na badania psychiatryczne (obserwacje)... nieraz bez żadnych merytorycznych i rzeczywistych przesłanek procesowych (i nie tylko)
Pozdrawiam
P.S.1
Oczywiście nie neguję kierowania na badania i obserwację w uzasadnionych przypadkach. Natomiast akurat okoliczności badania zdrowia psychicznego J. Kaczyńskiego poddają w wątpliwość niezależność i niezawisłość owej sędziowskiej decyzji.
P.S.2
A tak tylko dygresyjnie: ambulatoryjne porady psychiatryczne a nawet okresowe leczenie farmakologiczne środkami psychoaktywnymi nie zawsze musi oznaczać u danej osoby wstępowanie określonej choroby psychicznej. Ponadto wiele chorób i zaburzeń psychicznych jest współcześnie skutecznie leczonych. Przychylałbym się nawet do stwierdzenia, że sam fakt uzyskiwania koniecznej doraźnej psychiatrycznej czy psychologicznej pomocy lekarskiej lub nawet konieczność hospitalizacji winna być oceniana pozytywnie a nie kategorycznie wykluczająco negatywnie. Uważam, że wiele osób w Polsce często rezygnuje z pomocy psychiatrycznej tylko ze względu na fakt, iż poprzez korzystanie z takiej pomocy zostają odrzuceni oraz wykluczeni: społecznie, zawodowo, towarzysko i politycznie. Niestety jest pewnym koszmarem cywilizacyjnym w Polsce, że do takiego traktowania osób chorych psychicznie (i zdrowiejących) lub tylko okresowo korzystających z porad lekarzy psychiatrów, przyczyniają się też politycy, dziennikarze czy funkcjonariusze państwowi. Od tej kategorii ludzi wypadałoby wymagać zachowań zgodnych z cywilizacją zachodnią, europejską, chrześcijańską a nie cywilizacją sowieckiego, zapyziałego i anytyludzkiego komunizmu i globalizmu...
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Jest czymś doprawdy nadzwyczajnym kierowanie obecnie Pana J. Kaczyńskiego na badania psychiatryczne... po dwóch latach i na podstawie faktu głębokiego oraz traumatycznego przeżywania śmierci własnego brata...
Gdyby faktycznie J. Kaczyński był - jak owi sędziowie – aludzki i pozbawiony uczuć, zapewne śmierć własnego brata nie wywarłaby na nim wrażenia i przeszedłby obok niej bez okazywania jakichkolwiek negatywnych emocji. On jednak musiał wziąć środki uspakajające... żadnych innych... i to wystarczyło sędziom do wyciągnięcia wniosku o możliwości domniemanej czasowej niepoczytalności.
Powołani biegli psychiatrzy mogą jednak wcale nie przebadać fizycznie dziś J. Kaczyńskiego a tylko wystawić opinię na podstawie wcześniejszych opinii lekarskich, rodzaju środków farmakologicznych zażywanych przez "badany obiekt" oraz jego - jako, że jest osobą publiczną i medialną – obserwacji zachowań w realnym świecie. Brawo!
Mam więc dwie propozycje dla "psychiatrycznych"* sędziów.
Po pierwsze, aby powołali biegłych do oceny zachowań wszystkich polityków a szczególnie tych rządzących, bo to oni przecież dziś mają realną władzę a nie opozycja! Jeżeli więc wśród rządzących mamy "psychicznie" zachwianych jest to niebezpieczne dla ogółu społeczeństwa. Proponuję więc za każdym razem i każdego, kto wygra wybory lub jest reprezentantem partii rządzących poddawać ocenie psychiatrycznej. Byłoby to zapewne z korzyścią dla wszystkich. Nie zrobiono tego w 2007 roku ani w 2010 roku w wyborach prezydenckich. Szkoda... ale tym bardziej po zachowaniach w ostatnich 4 latach można lepiej zdiagnozować rządzących polityków. Może - i mam nadzieję, że tak jest - opinia będzie zawsze jedna: całkowicie zdrowy, poczytalny i normalny! Ale sprawdzić trzeba!
Po drugie - ze względu na fakt, iż Szanowni Państwo poprzez kierowanie na badania psychiatryczne mają prawne możliwości niejako sugerowania ewentualnych zaburzeń psychicznych wobec uczestników procesów sądowych – prawie, że domagam się wysłania przez Szanownych Państwa na badania... samych siebie, czyli wszystkich sędziów! Chyba warto byłoby wiedzieć, czy czasem kierowanie kogoś na badania psychiatryczne nie wynika z choroby psychicznej osoby, która podejrzewa taką chorobę u innych i kieruje ich na badania oraz obserwacje psychiatryczne... Oczywiście, podobnie jak w przypadku polityków - zapewne (i dobrze!) opinia dotycząca sędziów będzie zawsze jedna: całkowicie zdrowi, poczytalni i normalni! Ale sprawdzić trzeba!
* w znaczeniu: korzystający nadmiernie często z możliwości kierowania podsądnych na badania psychiatryczne (obserwacje)... nieraz bez żadnych merytorycznych i rzeczywistych przesłanek procesowych (i nie tylko)
Pozdrawiam
P.S.1
Oczywiście nie neguję kierowania na badania i obserwację w uzasadnionych przypadkach. Natomiast akurat okoliczności badania zdrowia psychicznego J. Kaczyńskiego poddają w wątpliwość niezależność i niezawisłość owej sędziowskiej decyzji.
P.S.2
A tak tylko dygresyjnie: ambulatoryjne porady psychiatryczne a nawet okresowe leczenie farmakologiczne środkami psychoaktywnymi nie zawsze musi oznaczać u danej osoby wstępowanie określonej choroby psychicznej. Ponadto wiele chorób i zaburzeń psychicznych jest współcześnie skutecznie leczonych. Przychylałbym się nawet do stwierdzenia, że sam fakt uzyskiwania koniecznej doraźnej psychiatrycznej czy psychologicznej pomocy lekarskiej lub nawet konieczność hospitalizacji winna być oceniana pozytywnie a nie kategorycznie wykluczająco negatywnie. Uważam, że wiele osób w Polsce często rezygnuje z pomocy psychiatrycznej tylko ze względu na fakt, iż poprzez korzystanie z takiej pomocy zostają odrzuceni oraz wykluczeni: społecznie, zawodowo, towarzysko i politycznie. Niestety jest pewnym koszmarem cywilizacyjnym w Polsce, że do takiego traktowania osób chorych psychicznie (i zdrowiejących) lub tylko okresowo korzystających z porad lekarzy psychiatrów, przyczyniają się też politycy, dziennikarze czy funkcjonariusze państwowi. Od tej kategorii ludzi wypadałoby wymagać zachowań zgodnych z cywilizacją zachodnią, europejską, chrześcijańską a nie cywilizacją sowieckiego, zapyziałego i anytyludzkiego komunizmu i globalizmu...
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
wtorek, 21 czerwca 2011
Komunikat z Ministerstwa Absurdu w sprawie C. Santany...
Witam
Dnia 6 kwietnia 2011 rozpoczęto sprzedaż biletów na występ Carlosa Santany, który miał się odbyć 22 czerwca 2011 roku na Stadionie Legii Warszawa... (http://muzyka.onet.pl/0,2262616,newsy.html).
W dniu wczorajszym Hanna Gronkiewicz - Waltz prewencyjnie - w celu zapobieżenia promowania podczas koncertu MATOŁA i chyba ze względów sercowo-osobistych związanych zapewne z ITI i nielubianymi kibicami Legii Warszawa - nie zezwoliła na koncert i został on przez organizatorów odwołany: "Szanowni Państwo, z przykrością informujemy, że w związku z brakiem zgody Urzędu m. st. Warszawy na organizację imprezy masowej w dniu 22 czerwca 2011, Andromeda- ART Group jest zmuszona do odwołania koncertu „Santana Guitar Heaven 2011” na stadionie Legii w Warszawie. Artysta bardzo oczekiwał występu w Warszawie i żałuje, że nie będzie mógł zaprezentować się przed polską publicznością. Bardzo przepraszamy Państwa za zaistniałą sytuację i związane z nią komplikacje. Zwrot biletów będzie możliwy w miejscu zakupu (wraz z dowodem zakupu, np. paragon). Z poważaniem, Andromeda- ART Group"
Pozdrawiam
P.S.
Zachęcam do przeczytania: Władza, która boi się już nawet Santany… autorstwa Kapitana Nemo. Fragment: "Strach Tuska przed społeczeństwem przeniósł się na HGW, znaną bardziej, jako „bufetowa”. Właśnie dzisiaj, w przeddzień koncertu Carlosa Santany na stadionie Legii – impreza musiała być odwołana, w związku z brakiem zgody bufetowej na organizację imprezy masowej (...) Problem w tym, że w przeciwieństwie do Korei Północnej oraz bratniej Kuby – rząd Tuska, a za nim HGW – nie są w stanie zapełnić stadionu Legii – ani też innego stadionu - funkcjonariuszami PO, wykrzykującymi okrzyki na cześć Geniusza Kaszub i bufetowej. Na to potrzeba Tuskowi kolejnej kadencji, a po niej jeszcze dwóch kolejnych kadencji – gdy większość opuści ten tuskowy raj. Dlatego już teraz trwają gorączkowe dyskusje dotyczące tzw. bezpieczeństwa na Euro 2012, a w istocie problemu przemycania transparentów, godzących w dobre imię Geniusza Kaszub i jego pomazańca (...) Szczęsliwie dla Tuska - z budowy autostrady A2 chińczycy się wycofali, a reszta autostrad jest w takim proszku, że i tak nikt tu nie przyjedzie. Zwłaszcza z dalekiej Słowenii, w której imię Geniusza Kaszub też jest znane, co widać na załączonym obrazku. A oto treść transparentów na stadionie słoweńskiego Mariboru: „Tusk, gdy przyjedziemy na Euro, też zamkniesz (przed nami) stadiony ? Wolność dla polskich kibiców !” Jak widać, nawet w Słowenii liczą się z Tuskiem... Bo a nuż da po mordzie ?" (obrazek ze Słowenii w tekście Kapitana Nemo).
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Dnia 6 kwietnia 2011 rozpoczęto sprzedaż biletów na występ Carlosa Santany, który miał się odbyć 22 czerwca 2011 roku na Stadionie Legii Warszawa... (http://muzyka.onet.pl/0,2262616,newsy.html).
W dniu wczorajszym Hanna Gronkiewicz - Waltz prewencyjnie - w celu zapobieżenia promowania podczas koncertu MATOŁA i chyba ze względów sercowo-osobistych związanych zapewne z ITI i nielubianymi kibicami Legii Warszawa - nie zezwoliła na koncert i został on przez organizatorów odwołany: "Szanowni Państwo, z przykrością informujemy, że w związku z brakiem zgody Urzędu m. st. Warszawy na organizację imprezy masowej w dniu 22 czerwca 2011, Andromeda- ART Group jest zmuszona do odwołania koncertu „Santana Guitar Heaven 2011” na stadionie Legii w Warszawie. Artysta bardzo oczekiwał występu w Warszawie i żałuje, że nie będzie mógł zaprezentować się przed polską publicznością. Bardzo przepraszamy Państwa za zaistniałą sytuację i związane z nią komplikacje. Zwrot biletów będzie możliwy w miejscu zakupu (wraz z dowodem zakupu, np. paragon). Z poważaniem, Andromeda- ART Group"
Pozdrawiam
P.S.
Zachęcam do przeczytania: Władza, która boi się już nawet Santany… autorstwa Kapitana Nemo. Fragment: "Strach Tuska przed społeczeństwem przeniósł się na HGW, znaną bardziej, jako „bufetowa”. Właśnie dzisiaj, w przeddzień koncertu Carlosa Santany na stadionie Legii – impreza musiała być odwołana, w związku z brakiem zgody bufetowej na organizację imprezy masowej (...) Problem w tym, że w przeciwieństwie do Korei Północnej oraz bratniej Kuby – rząd Tuska, a za nim HGW – nie są w stanie zapełnić stadionu Legii – ani też innego stadionu - funkcjonariuszami PO, wykrzykującymi okrzyki na cześć Geniusza Kaszub i bufetowej. Na to potrzeba Tuskowi kolejnej kadencji, a po niej jeszcze dwóch kolejnych kadencji – gdy większość opuści ten tuskowy raj. Dlatego już teraz trwają gorączkowe dyskusje dotyczące tzw. bezpieczeństwa na Euro 2012, a w istocie problemu przemycania transparentów, godzących w dobre imię Geniusza Kaszub i jego pomazańca (...) Szczęsliwie dla Tuska - z budowy autostrady A2 chińczycy się wycofali, a reszta autostrad jest w takim proszku, że i tak nikt tu nie przyjedzie. Zwłaszcza z dalekiej Słowenii, w której imię Geniusza Kaszub też jest znane, co widać na załączonym obrazku. A oto treść transparentów na stadionie słoweńskiego Mariboru: „Tusk, gdy przyjedziemy na Euro, też zamkniesz (przed nami) stadiony ? Wolność dla polskich kibiców !” Jak widać, nawet w Słowenii liczą się z Tuskiem... Bo a nuż da po mordzie ?" (obrazek ze Słowenii w tekście Kapitana Nemo).
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
piątek, 17 czerwca 2011
Bronisław och Bronisław czyś ty czasem nie Fasolowy Pan?
Witam
Doprawdy współczuję polskim rolnikom, producentom ogórków zielonych...
Będąc na ich miejscu z pewnością zaprotestowałbym zbiorowo i wystąpił do Bronisława Komorowskiego o dwa rodzaje odszkodowania za utracone zyski, antypromocję polskich ogórków i delikatne insynuowanie ostrożności przed ich zjedzeniem oraz ich dyskryminację w stosunku do pomidora: od obywatela publicznego jakim jest Bronisław Komorowski oraz Organu Państwowego, również publicznego jakim jest Prezydent Bronisław Komorowski.
Mówię to całkowicie poważnie obserwując ile wysiłku w Niemczech wkłada się w wyciszanie paniki związanej z niby ogórkową a może niby kiełkową paniką bakteriologiczną. Niemcy ostentacyjnie jedzą publicznie ogórki, organizują konkursy w szybkości ich zjedzenia... podobnie jest w Hiszpanii, Portugalii i innych krajach UE...
A jak to wygląda u nas?
W Polsce zaczęto promować polskie warzywa i owoce, w tym ogórki.... aczkolwiek jakoś zupełnie absurdalnie "fasolowo" za sprawą... Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Jak podaje Nasz Dziennik niestety nasz Prezydent "Komorowski polskiego ogórka nie zje" i opisuje w dalszej kolejności: "w wyciszanie paniki wywołanej w Niemczech przez tę bakterię włączyli się także polscy politycy z ministrem rolnictwa Markiem Sawickim na czele. A obrazki różnych polityków zajadających się polskimi warzywami nie należały do rzadkości. Wczorajsza Rada Gabinetowa, czyli posiedzenie rządu pod przewodnictwem prezydenta, była okazją do wsparcia akcji promocji polskich zdrowych warzyw przez najważniejszych polityków w kraju. Niestety, całą akcję "położył" swoją kolejną zabawną wpadką Bronisław Komorowski. Gdy zarówno prezydent, jak i premier zdążyli się już wypowiedzieć na temat polskiej prezydencji, czemu było poświęcone posiedzenie Rady, przed Donaldem Tuskiem i Bronisławem Komorowskim pojawił się talerz z polskimi warzywami. "Polskie ogórki można bezpiecznie jeść, proszę państwa, nawet polskie kiełki, panie premierze" - zachwalał prezydent Komorowski. Po czym dodał: "Ja na wszelki wypadek pomidorek...", sięgając po to warzywo. Polskiego ogórka nie przestraszył się jednak Donald Tusk. "Polski ogórek absolutnie bezpieczny to też jest bezpieczeństwo Europy" - stwierdził premier, przystępując do konsumpcji kawałka ogórka".
Polecam obejrzenie głównych Wiadomości TVP z dnia 15.06.2011 roku a szczególnie następujące fragmenty: od 06:45 do 06:50 i od 8:20 do 8:25 czasu ich trwania (http://tvp.info/wiadomosci/wideo/15062011-1930/4565147).
Zdałoby się zawołać cywilnie do Pana Bronisława: Och... Bronisławie, Bronisławie czyś ty czasem nie Fasolowy Pan?
Niestety odpowiedź musiałaby być przecząca, bowiem już dawno polscy tłumacze słynnego brytyjskiego serialu pt.: "Mr. Bean" nazwali go w polskim brzmieniu: "Jaś Fasola" i trudno byłoby wymagać oczywiście zmiany zakorzenionego i znanego już tytułu na inny z wykorzystaniem zdrobnienia towarzyskiego imienia Bronisław, czyli Bronek...
A może warto by było napisać scenariusz i wyprodukować jakiś polski serial komediowy podobny do brytyjskiego "Mr. Bean"? I wtedy można byłoby już nazwać go innym imieniem własnym niż "Jaś", bo rzeczywistych jego "dawców" znalazłoby się zapewne w Polsce mnóstwo a tytuł serialu mógłby brzmieć np.: Matoł Fasola (przepraszam Koziołka za kradzież jego nazwiska), Pali Fasola Kota, Kopacz Fasola, Grabarz Fasola, Kutzający Fasola, itp, itd...
Pozdrawiam i jedzmy polskie ogórki zielone... ZACHĘCAM I SAM WŁAŚNIE ZE SMAKIEM JE ZJADAM... razem z pomidorami oczywiście, sałatą, kiełkami i wszystkimi innymi wspaniałymi polskimi warzywami i owocami...
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Doprawdy współczuję polskim rolnikom, producentom ogórków zielonych...
Będąc na ich miejscu z pewnością zaprotestowałbym zbiorowo i wystąpił do Bronisława Komorowskiego o dwa rodzaje odszkodowania za utracone zyski, antypromocję polskich ogórków i delikatne insynuowanie ostrożności przed ich zjedzeniem oraz ich dyskryminację w stosunku do pomidora: od obywatela publicznego jakim jest Bronisław Komorowski oraz Organu Państwowego, również publicznego jakim jest Prezydent Bronisław Komorowski.
Mówię to całkowicie poważnie obserwując ile wysiłku w Niemczech wkłada się w wyciszanie paniki związanej z niby ogórkową a może niby kiełkową paniką bakteriologiczną. Niemcy ostentacyjnie jedzą publicznie ogórki, organizują konkursy w szybkości ich zjedzenia... podobnie jest w Hiszpanii, Portugalii i innych krajach UE...
A jak to wygląda u nas?
W Polsce zaczęto promować polskie warzywa i owoce, w tym ogórki.... aczkolwiek jakoś zupełnie absurdalnie "fasolowo" za sprawą... Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Jak podaje Nasz Dziennik niestety nasz Prezydent "Komorowski polskiego ogórka nie zje" i opisuje w dalszej kolejności: "w wyciszanie paniki wywołanej w Niemczech przez tę bakterię włączyli się także polscy politycy z ministrem rolnictwa Markiem Sawickim na czele. A obrazki różnych polityków zajadających się polskimi warzywami nie należały do rzadkości. Wczorajsza Rada Gabinetowa, czyli posiedzenie rządu pod przewodnictwem prezydenta, była okazją do wsparcia akcji promocji polskich zdrowych warzyw przez najważniejszych polityków w kraju. Niestety, całą akcję "położył" swoją kolejną zabawną wpadką Bronisław Komorowski. Gdy zarówno prezydent, jak i premier zdążyli się już wypowiedzieć na temat polskiej prezydencji, czemu było poświęcone posiedzenie Rady, przed Donaldem Tuskiem i Bronisławem Komorowskim pojawił się talerz z polskimi warzywami. "Polskie ogórki można bezpiecznie jeść, proszę państwa, nawet polskie kiełki, panie premierze" - zachwalał prezydent Komorowski. Po czym dodał: "Ja na wszelki wypadek pomidorek...", sięgając po to warzywo. Polskiego ogórka nie przestraszył się jednak Donald Tusk. "Polski ogórek absolutnie bezpieczny to też jest bezpieczeństwo Europy" - stwierdził premier, przystępując do konsumpcji kawałka ogórka".
Polecam obejrzenie głównych Wiadomości TVP z dnia 15.06.2011 roku a szczególnie następujące fragmenty: od 06:45 do 06:50 i od 8:20 do 8:25 czasu ich trwania (http://tvp.info/wiadomosci/wideo/15062011-1930/4565147).
Zdałoby się zawołać cywilnie do Pana Bronisława: Och... Bronisławie, Bronisławie czyś ty czasem nie Fasolowy Pan?
Niestety odpowiedź musiałaby być przecząca, bowiem już dawno polscy tłumacze słynnego brytyjskiego serialu pt.: "Mr. Bean" nazwali go w polskim brzmieniu: "Jaś Fasola" i trudno byłoby wymagać oczywiście zmiany zakorzenionego i znanego już tytułu na inny z wykorzystaniem zdrobnienia towarzyskiego imienia Bronisław, czyli Bronek...
A może warto by było napisać scenariusz i wyprodukować jakiś polski serial komediowy podobny do brytyjskiego "Mr. Bean"? I wtedy można byłoby już nazwać go innym imieniem własnym niż "Jaś", bo rzeczywistych jego "dawców" znalazłoby się zapewne w Polsce mnóstwo a tytuł serialu mógłby brzmieć np.: Matoł Fasola (przepraszam Koziołka za kradzież jego nazwiska), Pali Fasola Kota, Kopacz Fasola, Grabarz Fasola, Kutzający Fasola, itp, itd...
Pozdrawiam i jedzmy polskie ogórki zielone... ZACHĘCAM I SAM WŁAŚNIE ZE SMAKIEM JE ZJADAM... razem z pomidorami oczywiście, sałatą, kiełkami i wszystkimi innymi wspaniałymi polskimi warzywami i owocami...
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
czwartek, 16 czerwca 2011
Gdzie nasza Polska?
Podtytuł:
...PZU, PKO BP, JSW, PGE... OFE... Sprzedano też już Polskość!
Jakże nieraz mi smutno wielce,
gdy wokoło patrzę na bezrozumne pomyleńców harce,
co ze śmiechem opacznie cześć oddają,
Permanentnym Obłudnikom, którzy Polaków jeno udają,
A Ojczyznę naszą zuchwale już wprost ograbiają...
Doprawdy! Jakże trudno mi zrozumieć nas wszystkich, Polaków.
Patrzymy jak perfidnie zostajemy okradani (OFE, majątek narodowy), bezczelnie okłamywani (cuda, ceny, gospodarka, prezydencja UE, Euro 2012 i Euro waluta, stocznie, VAT, itp), pauperyzowani i totalitarnie zniewalani (cenzura, zamykanie za słowa krytyki, brak niezawisłości sądownictwa i prokuratury, itp), manipulowani medialnie (permanentnie) i totalnie odmóżdżani (coraz niższy poziom nauczania) a Polska na naszych oczach przestaje istnieć! I co? I większość dalej się śmieje oraz uznaje za prawdy objawione treści przemówień D. Tuska o charyzmatycznej Platformie i szerzącego "propagandę światowego sukcesu" (kiedyś tak mówiło się o E. Gierku, ale on coś chociaż tworzył, budował a obecny rząd i elity po 1989 roku niszczą oraz tylko burzą lub wyprzedają).
Polska dziś wprost cuchnie fetorem gnijącej woni rozkładającego się trupa!
Od kilku lat próbuję chociaż dla samego siebie i narzucając jakieś pozory logiczności uzyskać odpowiedź na pytanie: "Dlaczego Polska obecna jest tak zepsutym państwem?. I poszukać recepty na jej naprawę. Patrząc bowiem szczególnie na to, co dzieje się w Polsce i z Polską po tragedii smoleńskiej nietrudno przecież o konstatację (jeżeli Ktoś ma nawet katar to i tak to wyczuje): Polska dziś wprost cuchnie fetorem gnijącej woni rozkładającego się trupa! Bo czyż nie jesteśmy świadkami powolnego procesu całkowitej degrengolady Naszej Ojczyzny we wszystkich aspektach funkcjonowania państwa? W skali mikro - od rozpadającej się rodziny i więzi rodzinnych (ustawa zezwalająca na odebranie dzieci przez służby państwowe bez decyzji sądu czy też - dzięki ustawie o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej - faktyczne już umożliwienie homoseksualistom adopcji i wychowywania dzieci) aż do - w skali makro - organizacyjnego i instytucjonalnego rozpadu organizacyjnych struktur państwa oraz całkowitej już utracie suwerenności na rzecz Sowietów i częściowo UE oraz USA? Owa degrengolada nie odnosi się tylko do samej partii rządzącej - PO i p.o. Premiera D. Tuska. Obejmuje całą naszą klasę polityczną po 1989 roku (z małymi wyjątkami rządów: Olszewskiego i Kaczyńskiego... choć te wyjątki niestety potwierdzają regułę) i również nas samych, Polaków - wyborców.
Patriotyzm, honor, ojczyzna, przyzwoitość, służba publiczna, uczciwość, praworządność to w dzisiejszej Polsce pojęcia - absurdy!
Już kiedyś wskazywałem na fakt, że odzyskanie przez Polskę suwerenności i niepodległości po latach panowania "sowieckiego" nie stało się niestety przełomem moralno-etycznym całego Narodu. Nie stworzyliśmy nowej jakości życia publicznego i prywatnego, która nakierowywałaby nas na przestrzeganie w codziennym życiu obowiązujących norm, zarówno prawnych, jak i moralnych. Takie pojęcia jak: patriotyzm, honor, ojczyzna, przyzwoitość, służba publiczna, uczciwość, praworządność zostały zrelatywizowane przez narzuconą nam globalistyczną współczesność a ich właściwa wartość stała się niejako anachronizmem, prawie nieprzystającym do rzeczywistości absurdem.
Polscy obywatele są przeświadczeni, że w Polsce nie wszyscy są równi wobec prawa...
Sposób funkcjonowania naszego państwa nie sprzyja zresztą owym wartościom. Polskie społeczeństwo nie wierzy w prawo i instytucje z nim związane jak: sąd, prokuratura czy policja. Większość Polaków nie zna prawa i nie ma - ze względu na ubóstwo - do niego dostępu. Hermetyczność środowiska prawniczego i wiedzy prawniczej oraz przykład wielu nieprawidłowości i niedoskonałości prawnej RP tworzą w naszym społeczeństwie przeświadczenie, że obywatele nie są równi wobec prawa. Ową nierówność - której czynnikiem sprawczym jest zamożność i pozycja społeczno-zawodowo-polityczna - widzą wszędzie: w swoim miejscu pracy, gminie, powiecie, urzędzie skarbowym czy też wreszcie w skali makro, czyli instytucjach takich jak rząd czy parlament. Jakże więc Polacy maja szanować swoje Państwo, rząd, policję, sądy, prokuraturę czy inne instytucje państwowe skoro widzą jak prawo jest wykorzystywane instrumentalnie, doraźnie a sądy wydają różne wyroki w tych samych lub podobnych sprawach? Czy można szanować ludzi władzy, którzy - oddając śledztwo smoleńskie obcemu państwu - nie szanują samych siebie a tym samym okłamują i nie szanują nas, czyli swoich rodaków? Jak zwykli ludzie mają postępować skoro widzą, że dla rządzących liczy się tylko sama władza i profity z nią związane a nie Polska i Ojczyzna, zaś wybory demokratyczne stały się plebiscytem kłamstw i nigdy nie spełnianych obietnic?
20 lat gloryfikacji "Homo Sovieticus"!
Przez 20 lat polskie "elity" polityczne nie były źródłem powstawania nowego, prawego Państwa. Stały się raczej w oczach jego obywateli synonimem małostkowości, karierowiczostwa, partyjniactwa, korupcji i żałosnego strachu przed innymi krajami. Można powiedzieć, że "ryba psuje się od głowy" i tak też polskie "elity postokrągłostołowe" doprowadziły do zepsucia całego państwa. Podstawą był oczywiście brak rozliczeń z przeszłością i umożliwienie przestępcom komunistycznym swobodnego funkcjonowania i rozwoju w nowej Polsce. Ich sposób działania i wyznawane wartości życiowe stały się więc obowiązującymi w III RP. "Homo sovieticus" i jego cechy nie stały się więc w latach 1989-2010/11 obiektem krytyki a wręcz przeciwnie: nastąpiło jego przepoczwarzenie w "kolorowe opakowanie", puste w środku. I tacy, my Polacy, jesteśmy obecnie w większości właśnie takim kolorowym opakowaniem, w środku pustym lub zawierającym cokolwiek cuchnącą treść. Taki jest też Donald Tusk, Bronisław Komorowski i ich towarzysze (dlatego też jesteśmy skłonni dalej głosować na nich i ich PO czy SLD), taka też jest nasza cała klasa polityczna.
Brak uśmierconych propaństwowych, polskich elit uśmierca dziś Polskę!
Rządzą nami nie PRAWDZIWE POLSKIE ELITY, ale prości, zwykli, małostkowi ludzie, jakże pospolici i jakże podobni do przeciętnego Polaka, nas samych. Bo tak naprawdę jakość państwa zależy od jakości ludzi go budujących i zarządzających. Zależy od ich wielkości, w sensie posiadania propaństwowej wizji rozwoju i umiejętności wprowadzania jej w życie. To tak jak w normalnej firmie: jej sukces zależy od wielkości jej właściciela lub grupy osób nią zarządzających. Wielkie firmy miały WIELKICH szefów i właścicieli, WIELKIE PAŃSTWA wielkich przywódców i WIELKIE ELITY (w dobrym tego słowa znaczeniu).
Hitler i Stalin dobrze wiedzieli jak zniszczyć Polskę i Naród Polski - niszcząc właśnie elity, najznamienitszych Obywateli, mogących budować silne państwo i będących niedoścignionym wzorem dla swoich rodaków!
Stąd Katyń lub pomordowanie przez Niemców polskich naukowców w Krakowie. Stąd przeogromna wola wyłapywania i niszczenia wybitnych (nawet w skali mikro) Polaków-Patriotów w latach powojennych. Tak naprawdę ostatni Wielcy Polacy (i Ci z Lewa i z Prawa) godni piastować Najwyższe Urzędy Rzeczpospolitej zostali zamordowani we wczesnych latach 50-tych XX wieku. Ostatni Mohikanie zginęli z rąk NKWD i większości niepolską (ale o polskich nazwiskach) Bezpieką. Resztki z nich musiało emigrować!
Większość obecnej "elity to" właśnie niestety potomkowie prostych (o ile nie prostackich) spadkobierców ludzi z pogranicza klas średnich, niższych i sowieckich zdrajców. Tylko jednostki się niestety ostały. I te jednostki potrafiące się w jakiś sposób "odnaleźć" i zintegrować wokół śp. Lecha Kaczyńskiego... wraz z nim tragicznie zginęły pod Smoleńskiem... niemalże w tym samym czasie i miejscu, gdzie z rąk Sowietów zostały w bestialski i ludobójczy sposób zamordowane polskie elity 70 lat wcześniej...
II Rzeczpospolita była Polską a III Rzeczpospolita czyją jest?
Od dawna zastanawiałem się jak to jest możliwe, że dokonania w zakresie budowy i rozwoju państwa w okresie II Rzeczpospolitej są relatywnie i niewspółmiernie wyższe od dokonań ostatnich 20 lat. Odpowiedź jest prosta: II Rzeczpospolitą budowli polscy, wielcy patrioci, budowały propaństwowe ELITY (a przynajmniej stanowili oni na tyle liczną i silną grupę, która była zdolna nadać odpowiedni kierunek rozwoju Polski i jej państwowości). I to niezależnie czy reprezentowali lewą (socjaliści, nie mylić z komunistami), czy też centrum lub prawa stronę polityczną. Elity te w naturalny sposób więc mogły wyłonić spośród siebie ludzi mogących stać się prawdziwymi MĘŻAMI STANU!
Dzisiaj większość reprezentujących taką "karykaturę elit" np. naszych ministrów i posłów cechuje taka małość i prowincjonalizm polityczny, że tak naprawdę nadawałaby się li tylko i wyłącznie do czyszczenia butów przedwojennym Państwowcom.
Mój pogląd jest brutalny, ale - moim zdaniem - niestety prawdziwy a receptą na naprawę Rzeczpospolitej jest ZBUDOWANIE PRAWDZIWYCH PROPAŃSTWOWYCH ELIT. Wiąże się to oczywiście z rezygnacją z pseudoelit obecnie miłościwie nam panujących!
Czy jest to możliwe od zaraz?. Oczywiście nie! To praca na lata! Ale warto już teraz budować te elity choćby poprzez odpowiednie kształcenie Polaków i gloryfikowaniu takich polskich bohaterów jak np. Rotmistrz Pilecki, Jan Paweł II, Ksiądz J. Popiełuszko, Lech Kaczyński, Janusz Kurtyka i wielu innych. Warto powrócić do "istoty rzeczy", dzięki której Polska przetrwała nawet przeszło 100 lat swojej bezpaństwowości... warto na nowo odkryć znaczenie słów stanowiących fundament naszego rozwoju: BÓG, HONOR I OJCZYZNA!
Złodziej złodziejem jest, kłamca po prostu kłamcą, bohater narodowy Bohaterem a patriota Patriotą!
Przejściowo po prostu trzeba dziś zacząć nazywać rzeczy po imieniu (złodziej jest złodziejem a nie tylko trochę złodziejem; nie można być nie do końca uczciwym bo albo się takowym jest albo nie; kłamstwo jest kłamstwem a nie do końca niedopowiedziana prawdą, itd) i eliminować z przestrzeni publiczno-politycznej ludzi miałkich i bezwartościowych. Wbrew pozorom jest w Polsce (ale i na emigracji, szczególnie tej z lat 1981-1983) wielu przyzwoitych Polaków mogących udźwignąć brzemię naprawy Rzaczpospolitej. Takowi znajdują się również wśród dzisiaj nam rządzących (ale są skutecznie atakowani i tłamszeni oraz ośmieszani, lub też "ściągani" w dół i marginalizowani).
Gdy Polską rządzić będą PRAWI I PRZYZWOICI ludzie, to MY sami zwykli Polacy - mając takie wzory i autorytety - staniemy się lepsi, uczciwsi, mądrzejsi i prawi. Będziemy coraz bardziej wartościowymi, wzajemnie się szanującymi ludźmi. A jeżeli tacy będziemy i będziemy się szanować to tak będziemy postrzegani i szanowani w Europie i na świecie.
Mimo wszystko wierzę, że taką Polskę i nas samych jesteśmy jeszcze w stanie zbudować! Trzeba tylko dokonać wyboru: Czy chcemy mieć Polskę Pileckich, Grabskich (twórca reformy walutowej w II RP) , Kwiatkowskich, (budowniczy portu w Gdyni oraz COP), Wojtyłów czy też może Michników, Tusków, Komorowskich, Gradów, Kopaczów, Grabarczyków - niszczycieli Polski i Polaków!
Obserwujmy złoczyńców, bowiem zawsze historia ich sprawiedliwie osądzi!
I nie możemy biernie patrzeć jak to Polska pozbywa się w sposób haniebny resztek swojego majątku. Musimy zapamiętywać - jako przyszły dowód oskarżenia przed Trybunałem stanu – te "na szybko" wyzbywanie się akcji, udziałów czy prywatyzacji za grosze. I "oświecać" wszystkich, że gdyby nie fakt katastrofalnej sytuacji finansowej i gospodarczej Polski, do której doprowadził D. Tusk i jego – założona przez służby specjalne rodem z PRL – spółka pod nazwą PO, to... z pewnością nie potrzebne byłyby obecnie: nagła wyprzedaż 8.635.230 akcji spośród 39.020.483 akcji PZU należących do Skarbu Państwa czy też pozbywanie się aż 25% akcji ostatniego - obok BGK - polskiego banku, czyli PKO BP (sic!!!).
W przypadku PZU w ten sposób Skarb Państwa zmniejszył swój udział w kapitale akcyjnym spółki z niecałych 45,2 do niecałych 35,2%. Ogólnie sprzedaż ta była kompletnym zaskoczeniem dla inwestorów i obserwatorów rynków finansowych. Tym bardziej, że wcześniej Minister Skarbu Aleksander Grad podkreślał wiele razy, że do sprzedaży w tym roku akcji PZU „raczej” nie dojdzie. Według części komentatorów obecna oferta akcji PZU wpłynie negatywnie na wrześniową ofertę PKO BP (!). Niebezpiecznego "smaczku" całej transakcji dodaje fakt, iż obsługują ją: Credit Suisse Group, Goldman Sachs Group, ING Group, JP Morgan Chase&Co i Unicredit, czyli stali "drenaże" polskiej gospodarki i "gracze" na polskim złotym oraz oferenci sławetnych, niszczących polskich przedsiębiorców, asymetrycznych opcji walutowych! Więcej: - TU, TU). Przerażające jest to, że polski rząd jest tak ubezwłasnowolniony przez międzynarodowe instytucje finansowe... Przecież "przywódcy", którzy ponownie powierzają kontrakty ludziom okradającym już wcześniej Polskę winni być skazani za działanie na szkodę Państwa i brak właściwego nadzoru nad jego finansowym i gospodarczym bezpieczeństwem!,
Powolne pozbywanie się PKOBP (tym razem może aż 25% akcji) jest kolejnym krokiem przekazywania już całego polskiego systemu bankowego poza jurysdykcję państwa polskiego. Pozostaje jeszcze BGK i NPB, ale któż to wie, co tam się "kołacze" w głowach szefów międzynarodowych instytucji fiananswych... wszakże przecież i FED (bank centralny USA) jest prywatny! O sprzedaży zdecyduje 30 czerwca Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy PKO BP. Podjęte na nim zostana decyzje dotyczace samej sprzedaży oraz jej wielkosci: okaże się, czy Skarb Państwa będzie mógł sprzedać nawet do 197.500.000 akcji serii A, a BGK do 128.102.731 akcji serii D w publicznej ofercie!.Obecnie Skarb Państwa posiada 512 406 277 akcji, co daje jej udział na poziomie 40,99% a BGK 128 102 731 akcji dających 10,25% udziału w kapitale zakładowym. Warto zwrócić uwagę na fakt, że rząd chce całkowicie pozbyć się wszystkich akcji posiadanych przez BGK i aż 38,5 % własnych akcji, co doprowadzi do sytuacji, w której Polska będzie właścicielem PKO BP jedynie w 25,2% (czyli 314 906 277 z 1 250 000 000 akcji ogółem PKOBP). Ciekawe, kto obsługiwać będzie owa transakcję? (Źródła: j.w.). Biorąc powyższe pod uwagę lepiej więc zrozumieć akcję zmiany wizerunku PKOBP polegającą na "unowocześnieniu" logo (dzięki czemu może już swobodnie występować jako samo PKO bez dopisku BP - iPKO czy iPKObiznes) i zatrudnieniu za 3 mln zł "oszołoma" Szymona Majewskiego...
Ponadto przygotowuje się wielką wyprzedaż Jastrzębskiej Spółki Węglowej oraz PGE (Polskiej Grupy Energetycznej).
Naprawdę stan finansów musi być katastrofalny, na co wskazuje wielu obserwatorów informując, że na koniec maja MSP uzyskało jedynie niespełna 2,86 mld zł z zaplanowanych na rok 2011 aż 15 mld złotych wpływów z prywatyzacji. Po sprzedaży 10% PZU wpływy te wzrosną o 3,17 mld zł a po ewentualnym odpaństwowieniu PKOBP o kolejne 13,9 mld zł (według ceny akcji z dnia dzisiejszego, czyli 42,73). Warto też zwrócić uwagę na fakt, że ten obecny pośpiech wynikać może również z przypuszczalnego "fiaska" prywatyzacji PGE czy PKOBP ponieważ: "Zyski z prywatyzacji będą dużo niższe niż planuje rząd. Sypią się prywatyzacyjne plany rządu. Nikt nie chce kupować spółek po cenach, które wymarzył sobie resort skarbu. Wszystko przez to, że rząd zabrał pieniądze głównym inwestorom - Otwartym Funduszom Inwestycyjnym. Po wakacjach MSP może mieć problemy z prywatyzacją. Już w maju, podczas oferty publicznej BGŻ, fundusze emerytalne i inwestycyjne pokazały ministrowi Gradowi żółtą kartkę. Uznały, że bank został wyceniony tak wysoko, że nie opłaca się kupować jego akcji. W rezultacie resort skarbu obniżył cenę i zmniejszył transzę prywatyzowanych akcji. Jesienią takie sytuacje mogą się powtórzyć. Fundusze emerytalne otrzymują bowiem obecnie mniej pieniędzy (trafia do nich 2,3 proc. składki emerytalnej, a nie 7,3 proc. jak wcześniej), więc mają mniejsze możliwości inwestycyjne. Eksperci liczyli, że miejsce OFE na giełdzie zajmą fundusze inwestycyjne. Jednak spodziewanego napływu środków do funduszy nie widać. Saldo wpłat i umorzeń w przypadku funduszy akcyjnych jest wprawdzie dodatnie, ale ta nadwyżka jest niewielka".
Nie czas na uśmiech politowania, czas na definitywne, historyczne i wyborcze zamknięcie nieszczęścia zwanego III RP!
Doprawdy... finansowa i zarządcza wszechniemoc oraz małostkowa "pazerność" połączona z ambitendencją poczynań rządu (czyli wykonywaniem sprzecznych ze sobą czynności bez świadomości ich sprzecznego charakteru - vide: zabrano pieniądze OFE a następnie zaoferowano do sprzedaży akcje spółek będące w posiadaniu Skarbu Państwa, których nabywcami w większości wcześniej były właśnie OFE!) zakrawałyby na szyderczy śmiech politowania, gdyby nie przeświadczenie o niszczeniu przezeń resztek naszej Polski!
Pozdrawiam
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
...PZU, PKO BP, JSW, PGE... OFE... Sprzedano też już Polskość!
Jakże nieraz mi smutno wielce,
gdy wokoło patrzę na bezrozumne pomyleńców harce,
co ze śmiechem opacznie cześć oddają,
Permanentnym Obłudnikom, którzy Polaków jeno udają,
A Ojczyznę naszą zuchwale już wprost ograbiają...
Doprawdy! Jakże trudno mi zrozumieć nas wszystkich, Polaków.
Patrzymy jak perfidnie zostajemy okradani (OFE, majątek narodowy), bezczelnie okłamywani (cuda, ceny, gospodarka, prezydencja UE, Euro 2012 i Euro waluta, stocznie, VAT, itp), pauperyzowani i totalitarnie zniewalani (cenzura, zamykanie za słowa krytyki, brak niezawisłości sądownictwa i prokuratury, itp), manipulowani medialnie (permanentnie) i totalnie odmóżdżani (coraz niższy poziom nauczania) a Polska na naszych oczach przestaje istnieć! I co? I większość dalej się śmieje oraz uznaje za prawdy objawione treści przemówień D. Tuska o charyzmatycznej Platformie i szerzącego "propagandę światowego sukcesu" (kiedyś tak mówiło się o E. Gierku, ale on coś chociaż tworzył, budował a obecny rząd i elity po 1989 roku niszczą oraz tylko burzą lub wyprzedają).
Polska dziś wprost cuchnie fetorem gnijącej woni rozkładającego się trupa!
Od kilku lat próbuję chociaż dla samego siebie i narzucając jakieś pozory logiczności uzyskać odpowiedź na pytanie: "Dlaczego Polska obecna jest tak zepsutym państwem?. I poszukać recepty na jej naprawę. Patrząc bowiem szczególnie na to, co dzieje się w Polsce i z Polską po tragedii smoleńskiej nietrudno przecież o konstatację (jeżeli Ktoś ma nawet katar to i tak to wyczuje): Polska dziś wprost cuchnie fetorem gnijącej woni rozkładającego się trupa! Bo czyż nie jesteśmy świadkami powolnego procesu całkowitej degrengolady Naszej Ojczyzny we wszystkich aspektach funkcjonowania państwa? W skali mikro - od rozpadającej się rodziny i więzi rodzinnych (ustawa zezwalająca na odebranie dzieci przez służby państwowe bez decyzji sądu czy też - dzięki ustawie o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej - faktyczne już umożliwienie homoseksualistom adopcji i wychowywania dzieci) aż do - w skali makro - organizacyjnego i instytucjonalnego rozpadu organizacyjnych struktur państwa oraz całkowitej już utracie suwerenności na rzecz Sowietów i częściowo UE oraz USA? Owa degrengolada nie odnosi się tylko do samej partii rządzącej - PO i p.o. Premiera D. Tuska. Obejmuje całą naszą klasę polityczną po 1989 roku (z małymi wyjątkami rządów: Olszewskiego i Kaczyńskiego... choć te wyjątki niestety potwierdzają regułę) i również nas samych, Polaków - wyborców.
Patriotyzm, honor, ojczyzna, przyzwoitość, służba publiczna, uczciwość, praworządność to w dzisiejszej Polsce pojęcia - absurdy!
Już kiedyś wskazywałem na fakt, że odzyskanie przez Polskę suwerenności i niepodległości po latach panowania "sowieckiego" nie stało się niestety przełomem moralno-etycznym całego Narodu. Nie stworzyliśmy nowej jakości życia publicznego i prywatnego, która nakierowywałaby nas na przestrzeganie w codziennym życiu obowiązujących norm, zarówno prawnych, jak i moralnych. Takie pojęcia jak: patriotyzm, honor, ojczyzna, przyzwoitość, służba publiczna, uczciwość, praworządność zostały zrelatywizowane przez narzuconą nam globalistyczną współczesność a ich właściwa wartość stała się niejako anachronizmem, prawie nieprzystającym do rzeczywistości absurdem.
Polscy obywatele są przeświadczeni, że w Polsce nie wszyscy są równi wobec prawa...
Sposób funkcjonowania naszego państwa nie sprzyja zresztą owym wartościom. Polskie społeczeństwo nie wierzy w prawo i instytucje z nim związane jak: sąd, prokuratura czy policja. Większość Polaków nie zna prawa i nie ma - ze względu na ubóstwo - do niego dostępu. Hermetyczność środowiska prawniczego i wiedzy prawniczej oraz przykład wielu nieprawidłowości i niedoskonałości prawnej RP tworzą w naszym społeczeństwie przeświadczenie, że obywatele nie są równi wobec prawa. Ową nierówność - której czynnikiem sprawczym jest zamożność i pozycja społeczno-zawodowo-polityczna - widzą wszędzie: w swoim miejscu pracy, gminie, powiecie, urzędzie skarbowym czy też wreszcie w skali makro, czyli instytucjach takich jak rząd czy parlament. Jakże więc Polacy maja szanować swoje Państwo, rząd, policję, sądy, prokuraturę czy inne instytucje państwowe skoro widzą jak prawo jest wykorzystywane instrumentalnie, doraźnie a sądy wydają różne wyroki w tych samych lub podobnych sprawach? Czy można szanować ludzi władzy, którzy - oddając śledztwo smoleńskie obcemu państwu - nie szanują samych siebie a tym samym okłamują i nie szanują nas, czyli swoich rodaków? Jak zwykli ludzie mają postępować skoro widzą, że dla rządzących liczy się tylko sama władza i profity z nią związane a nie Polska i Ojczyzna, zaś wybory demokratyczne stały się plebiscytem kłamstw i nigdy nie spełnianych obietnic?
20 lat gloryfikacji "Homo Sovieticus"!
Przez 20 lat polskie "elity" polityczne nie były źródłem powstawania nowego, prawego Państwa. Stały się raczej w oczach jego obywateli synonimem małostkowości, karierowiczostwa, partyjniactwa, korupcji i żałosnego strachu przed innymi krajami. Można powiedzieć, że "ryba psuje się od głowy" i tak też polskie "elity postokrągłostołowe" doprowadziły do zepsucia całego państwa. Podstawą był oczywiście brak rozliczeń z przeszłością i umożliwienie przestępcom komunistycznym swobodnego funkcjonowania i rozwoju w nowej Polsce. Ich sposób działania i wyznawane wartości życiowe stały się więc obowiązującymi w III RP. "Homo sovieticus" i jego cechy nie stały się więc w latach 1989-2010/11 obiektem krytyki a wręcz przeciwnie: nastąpiło jego przepoczwarzenie w "kolorowe opakowanie", puste w środku. I tacy, my Polacy, jesteśmy obecnie w większości właśnie takim kolorowym opakowaniem, w środku pustym lub zawierającym cokolwiek cuchnącą treść. Taki jest też Donald Tusk, Bronisław Komorowski i ich towarzysze (dlatego też jesteśmy skłonni dalej głosować na nich i ich PO czy SLD), taka też jest nasza cała klasa polityczna.
Brak uśmierconych propaństwowych, polskich elit uśmierca dziś Polskę!
Rządzą nami nie PRAWDZIWE POLSKIE ELITY, ale prości, zwykli, małostkowi ludzie, jakże pospolici i jakże podobni do przeciętnego Polaka, nas samych. Bo tak naprawdę jakość państwa zależy od jakości ludzi go budujących i zarządzających. Zależy od ich wielkości, w sensie posiadania propaństwowej wizji rozwoju i umiejętności wprowadzania jej w życie. To tak jak w normalnej firmie: jej sukces zależy od wielkości jej właściciela lub grupy osób nią zarządzających. Wielkie firmy miały WIELKICH szefów i właścicieli, WIELKIE PAŃSTWA wielkich przywódców i WIELKIE ELITY (w dobrym tego słowa znaczeniu).
Hitler i Stalin dobrze wiedzieli jak zniszczyć Polskę i Naród Polski - niszcząc właśnie elity, najznamienitszych Obywateli, mogących budować silne państwo i będących niedoścignionym wzorem dla swoich rodaków!
Stąd Katyń lub pomordowanie przez Niemców polskich naukowców w Krakowie. Stąd przeogromna wola wyłapywania i niszczenia wybitnych (nawet w skali mikro) Polaków-Patriotów w latach powojennych. Tak naprawdę ostatni Wielcy Polacy (i Ci z Lewa i z Prawa) godni piastować Najwyższe Urzędy Rzeczpospolitej zostali zamordowani we wczesnych latach 50-tych XX wieku. Ostatni Mohikanie zginęli z rąk NKWD i większości niepolską (ale o polskich nazwiskach) Bezpieką. Resztki z nich musiało emigrować!
Większość obecnej "elity to" właśnie niestety potomkowie prostych (o ile nie prostackich) spadkobierców ludzi z pogranicza klas średnich, niższych i sowieckich zdrajców. Tylko jednostki się niestety ostały. I te jednostki potrafiące się w jakiś sposób "odnaleźć" i zintegrować wokół śp. Lecha Kaczyńskiego... wraz z nim tragicznie zginęły pod Smoleńskiem... niemalże w tym samym czasie i miejscu, gdzie z rąk Sowietów zostały w bestialski i ludobójczy sposób zamordowane polskie elity 70 lat wcześniej...
II Rzeczpospolita była Polską a III Rzeczpospolita czyją jest?
Od dawna zastanawiałem się jak to jest możliwe, że dokonania w zakresie budowy i rozwoju państwa w okresie II Rzeczpospolitej są relatywnie i niewspółmiernie wyższe od dokonań ostatnich 20 lat. Odpowiedź jest prosta: II Rzeczpospolitą budowli polscy, wielcy patrioci, budowały propaństwowe ELITY (a przynajmniej stanowili oni na tyle liczną i silną grupę, która była zdolna nadać odpowiedni kierunek rozwoju Polski i jej państwowości). I to niezależnie czy reprezentowali lewą (socjaliści, nie mylić z komunistami), czy też centrum lub prawa stronę polityczną. Elity te w naturalny sposób więc mogły wyłonić spośród siebie ludzi mogących stać się prawdziwymi MĘŻAMI STANU!
Dzisiaj większość reprezentujących taką "karykaturę elit" np. naszych ministrów i posłów cechuje taka małość i prowincjonalizm polityczny, że tak naprawdę nadawałaby się li tylko i wyłącznie do czyszczenia butów przedwojennym Państwowcom.
Mój pogląd jest brutalny, ale - moim zdaniem - niestety prawdziwy a receptą na naprawę Rzeczpospolitej jest ZBUDOWANIE PRAWDZIWYCH PROPAŃSTWOWYCH ELIT. Wiąże się to oczywiście z rezygnacją z pseudoelit obecnie miłościwie nam panujących!
Czy jest to możliwe od zaraz?. Oczywiście nie! To praca na lata! Ale warto już teraz budować te elity choćby poprzez odpowiednie kształcenie Polaków i gloryfikowaniu takich polskich bohaterów jak np. Rotmistrz Pilecki, Jan Paweł II, Ksiądz J. Popiełuszko, Lech Kaczyński, Janusz Kurtyka i wielu innych. Warto powrócić do "istoty rzeczy", dzięki której Polska przetrwała nawet przeszło 100 lat swojej bezpaństwowości... warto na nowo odkryć znaczenie słów stanowiących fundament naszego rozwoju: BÓG, HONOR I OJCZYZNA!
Złodziej złodziejem jest, kłamca po prostu kłamcą, bohater narodowy Bohaterem a patriota Patriotą!
Przejściowo po prostu trzeba dziś zacząć nazywać rzeczy po imieniu (złodziej jest złodziejem a nie tylko trochę złodziejem; nie można być nie do końca uczciwym bo albo się takowym jest albo nie; kłamstwo jest kłamstwem a nie do końca niedopowiedziana prawdą, itd) i eliminować z przestrzeni publiczno-politycznej ludzi miałkich i bezwartościowych. Wbrew pozorom jest w Polsce (ale i na emigracji, szczególnie tej z lat 1981-1983) wielu przyzwoitych Polaków mogących udźwignąć brzemię naprawy Rzaczpospolitej. Takowi znajdują się również wśród dzisiaj nam rządzących (ale są skutecznie atakowani i tłamszeni oraz ośmieszani, lub też "ściągani" w dół i marginalizowani).
Gdy Polską rządzić będą PRAWI I PRZYZWOICI ludzie, to MY sami zwykli Polacy - mając takie wzory i autorytety - staniemy się lepsi, uczciwsi, mądrzejsi i prawi. Będziemy coraz bardziej wartościowymi, wzajemnie się szanującymi ludźmi. A jeżeli tacy będziemy i będziemy się szanować to tak będziemy postrzegani i szanowani w Europie i na świecie.
Mimo wszystko wierzę, że taką Polskę i nas samych jesteśmy jeszcze w stanie zbudować! Trzeba tylko dokonać wyboru: Czy chcemy mieć Polskę Pileckich, Grabskich (twórca reformy walutowej w II RP) , Kwiatkowskich, (budowniczy portu w Gdyni oraz COP), Wojtyłów czy też może Michników, Tusków, Komorowskich, Gradów, Kopaczów, Grabarczyków - niszczycieli Polski i Polaków!
Obserwujmy złoczyńców, bowiem zawsze historia ich sprawiedliwie osądzi!
I nie możemy biernie patrzeć jak to Polska pozbywa się w sposób haniebny resztek swojego majątku. Musimy zapamiętywać - jako przyszły dowód oskarżenia przed Trybunałem stanu – te "na szybko" wyzbywanie się akcji, udziałów czy prywatyzacji za grosze. I "oświecać" wszystkich, że gdyby nie fakt katastrofalnej sytuacji finansowej i gospodarczej Polski, do której doprowadził D. Tusk i jego – założona przez służby specjalne rodem z PRL – spółka pod nazwą PO, to... z pewnością nie potrzebne byłyby obecnie: nagła wyprzedaż 8.635.230 akcji spośród 39.020.483 akcji PZU należących do Skarbu Państwa czy też pozbywanie się aż 25% akcji ostatniego - obok BGK - polskiego banku, czyli PKO BP (sic!!!).
W przypadku PZU w ten sposób Skarb Państwa zmniejszył swój udział w kapitale akcyjnym spółki z niecałych 45,2 do niecałych 35,2%. Ogólnie sprzedaż ta była kompletnym zaskoczeniem dla inwestorów i obserwatorów rynków finansowych. Tym bardziej, że wcześniej Minister Skarbu Aleksander Grad podkreślał wiele razy, że do sprzedaży w tym roku akcji PZU „raczej” nie dojdzie. Według części komentatorów obecna oferta akcji PZU wpłynie negatywnie na wrześniową ofertę PKO BP (!). Niebezpiecznego "smaczku" całej transakcji dodaje fakt, iż obsługują ją: Credit Suisse Group, Goldman Sachs Group, ING Group, JP Morgan Chase&Co i Unicredit, czyli stali "drenaże" polskiej gospodarki i "gracze" na polskim złotym oraz oferenci sławetnych, niszczących polskich przedsiębiorców, asymetrycznych opcji walutowych! Więcej: - TU, TU). Przerażające jest to, że polski rząd jest tak ubezwłasnowolniony przez międzynarodowe instytucje finansowe... Przecież "przywódcy", którzy ponownie powierzają kontrakty ludziom okradającym już wcześniej Polskę winni być skazani za działanie na szkodę Państwa i brak właściwego nadzoru nad jego finansowym i gospodarczym bezpieczeństwem!,
Powolne pozbywanie się PKOBP (tym razem może aż 25% akcji) jest kolejnym krokiem przekazywania już całego polskiego systemu bankowego poza jurysdykcję państwa polskiego. Pozostaje jeszcze BGK i NPB, ale któż to wie, co tam się "kołacze" w głowach szefów międzynarodowych instytucji fiananswych... wszakże przecież i FED (bank centralny USA) jest prywatny! O sprzedaży zdecyduje 30 czerwca Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy PKO BP. Podjęte na nim zostana decyzje dotyczace samej sprzedaży oraz jej wielkosci: okaże się, czy Skarb Państwa będzie mógł sprzedać nawet do 197.500.000 akcji serii A, a BGK do 128.102.731 akcji serii D w publicznej ofercie!.Obecnie Skarb Państwa posiada 512 406 277 akcji, co daje jej udział na poziomie 40,99% a BGK 128 102 731 akcji dających 10,25% udziału w kapitale zakładowym. Warto zwrócić uwagę na fakt, że rząd chce całkowicie pozbyć się wszystkich akcji posiadanych przez BGK i aż 38,5 % własnych akcji, co doprowadzi do sytuacji, w której Polska będzie właścicielem PKO BP jedynie w 25,2% (czyli 314 906 277 z 1 250 000 000 akcji ogółem PKOBP). Ciekawe, kto obsługiwać będzie owa transakcję? (Źródła: j.w.). Biorąc powyższe pod uwagę lepiej więc zrozumieć akcję zmiany wizerunku PKOBP polegającą na "unowocześnieniu" logo (dzięki czemu może już swobodnie występować jako samo PKO bez dopisku BP - iPKO czy iPKObiznes) i zatrudnieniu za 3 mln zł "oszołoma" Szymona Majewskiego...
Ponadto przygotowuje się wielką wyprzedaż Jastrzębskiej Spółki Węglowej oraz PGE (Polskiej Grupy Energetycznej).
Naprawdę stan finansów musi być katastrofalny, na co wskazuje wielu obserwatorów informując, że na koniec maja MSP uzyskało jedynie niespełna 2,86 mld zł z zaplanowanych na rok 2011 aż 15 mld złotych wpływów z prywatyzacji. Po sprzedaży 10% PZU wpływy te wzrosną o 3,17 mld zł a po ewentualnym odpaństwowieniu PKOBP o kolejne 13,9 mld zł (według ceny akcji z dnia dzisiejszego, czyli 42,73). Warto też zwrócić uwagę na fakt, że ten obecny pośpiech wynikać może również z przypuszczalnego "fiaska" prywatyzacji PGE czy PKOBP ponieważ: "Zyski z prywatyzacji będą dużo niższe niż planuje rząd. Sypią się prywatyzacyjne plany rządu. Nikt nie chce kupować spółek po cenach, które wymarzył sobie resort skarbu. Wszystko przez to, że rząd zabrał pieniądze głównym inwestorom - Otwartym Funduszom Inwestycyjnym. Po wakacjach MSP może mieć problemy z prywatyzacją. Już w maju, podczas oferty publicznej BGŻ, fundusze emerytalne i inwestycyjne pokazały ministrowi Gradowi żółtą kartkę. Uznały, że bank został wyceniony tak wysoko, że nie opłaca się kupować jego akcji. W rezultacie resort skarbu obniżył cenę i zmniejszył transzę prywatyzowanych akcji. Jesienią takie sytuacje mogą się powtórzyć. Fundusze emerytalne otrzymują bowiem obecnie mniej pieniędzy (trafia do nich 2,3 proc. składki emerytalnej, a nie 7,3 proc. jak wcześniej), więc mają mniejsze możliwości inwestycyjne. Eksperci liczyli, że miejsce OFE na giełdzie zajmą fundusze inwestycyjne. Jednak spodziewanego napływu środków do funduszy nie widać. Saldo wpłat i umorzeń w przypadku funduszy akcyjnych jest wprawdzie dodatnie, ale ta nadwyżka jest niewielka".
Nie czas na uśmiech politowania, czas na definitywne, historyczne i wyborcze zamknięcie nieszczęścia zwanego III RP!
Doprawdy... finansowa i zarządcza wszechniemoc oraz małostkowa "pazerność" połączona z ambitendencją poczynań rządu (czyli wykonywaniem sprzecznych ze sobą czynności bez świadomości ich sprzecznego charakteru - vide: zabrano pieniądze OFE a następnie zaoferowano do sprzedaży akcje spółek będące w posiadaniu Skarbu Państwa, których nabywcami w większości wcześniej były właśnie OFE!) zakrawałyby na szyderczy śmiech politowania, gdyby nie przeświadczenie o niszczeniu przezeń resztek naszej Polski!
Pozdrawiam
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Ojejku! Inflacja 5% a jam jest dziś smutny czarnowidz realny...
Zastanawiałem się dość długo czy jeszcze raz powracać do pewnych moich kasandrycznych przemyśleń, które pojawiły się po sławetnej podwyżce VAT "tylko o jeden punkt procentowy". Zainspirowany znakomitym wpisem tu.rybaka pt: "Się stało" jednak też zapragnąłem "trochę chwały dla siebie" (smutnej i w sumie naprawdę niechcianej)...
Otóż w swoim poscie z 31.07.2010 roku pt.: "Kilka słów o podwyżce podstawowej stawki VAT i bankrutującej Polsce!" pisałem m.in.: "Wielu polityków, blogerów i dziennikarzy jest niemal zdziwionych podwyżką podatków zaproponowaną przez rząd D. Tuska Słonecznego! Jeszcze ich większe zdziwienie budzi fakt braku szerokiej i fachowej dyskusji w mediach, która przedstawiałaby istotę i wpływ tej podwyżki na wzrost cen i wydatków przeciętnego Polaka. A ja dziwię się i jednym i drugim! Szczerze i wprost z niemal dziką satysfakcją się dziwię! (...) Podwyżka VAT jest to jeden punkt procentowy od stawki podatkowej bazowej, czyli z 22 do 23%. Jeżelibyśmy chcieli ocenić faktyczny procentowy wzrost stawki bazowej to wynosi on ca. 4,55%.(...) Teraz bez żadnych dyrdymałów i bajdurzenia! Rząd zamierza zwiększyć dzięki temu swoje dochody o 5 mld zł, które de facto ściągnie z każdego konsumenta, każdego z nas... bo niby skąd, skoro podatek ten jest podatkiem od zakupowanych przez ostatecznego konsumenta dóbr i usług?. Wzrost cen VAT zawsze generuje wzrost cen detalicznych, z reguły wyższy niż sam wzrost VAT (czyli w naszym przypadku w uproszczeniu oczywiście o około 5%). Innymi słowy każdy wzrost VAT niesie za sobą niebezpieczeństwo przekroczenia tzw. progu inflacyjnego, czyli po prostu wzrostowi inflacji. Aby zaś temu zapobiec (też niestety w uproszczeniu) rząd może manipulować stopą procentową lub też ograniczyć konsumpcję zmniejszając popyt efektywny na rynku".
W sumie smutna to konstatacja, gdy satysfakcja z właściwej oceny działań "obecnie nam panujących rządowych złoczyńców" potwierdza ich endogeniczną chęć działań na szkodę naszej Ojczyzny. Przytłaczające jest to jeszcze tym bardziej, że owa chęć zamieniana jest w realność ich rzeczywistych poczynań przy aplauzie lub pokornym milczeniu ubezwłasnowolnionych i okłamywanych Polaków... Mam tylko nadzieję, że w końcu - jak zacznie brakować na grillowaną, długą kiełbasę a raty za mieszkanie wzrosną na tyle, że i nie starczy na węgiel drzewny na grilla - to "lemingi" oprzytomnieją... choć jak pisałem również w w/w poście: "Czy głupcy i idioci wiedzą, że nimi są? Otóż nie... więc nie wiedząc, że nimi są nawet nie potrafią wytłumaczyć dlaczego nimi są... Wykreowany przez ostatnie 20 lat u większości wyborców polskich - pierwotny a u niektórych także wtórny analfabetyzm jest chorobą nieuleczalną z co najmniej dwóch powodów: idiotom żyje się łatwiej i łatwe życie czyni idiotów... Konkluzja: nawet, gdy idiotom zacznie żyć się trudniej to... i tak tego nie ogarną własną percepcją poznawczą bo są już idiotami... Dlatego też tworzy się idiotów, bo nimi można dowolnie sterować, manipulować itd... (z uśmiechem idą barany na śmierć... nawet widząc swoich poprzedników już martwych)... z tym już nic nie da się niestety zrobić!!! Więc po co cokolwiek im tłumaczyć?"
I jeszcze dla przypomnienia słowa tego, który nieświadomie kradnie nazwisko pewnemu Koziołkowi: "Tusk: tak dla podwyżki VAT, nie dla niższych rent i emerytur. Jesteśmy gotowi do decyzji i podniesienia o 1 punkt proc. podatku VAT. To najmniej dotkliwa metoda dla obywateli (...) Żywność nie powinna podrożeć. Szukamy takiego wariantu, w którym VAT na niektóre produkty żywnościowe nie zostanie podniesiony (...) zaproponowany przez Radę Ministrów wariant jest wariantem umiarkowanym, spokojnym, gwarantującym spokój i bezpieczeństwo Polaków (...) Odpowiedzialna polityka każe nam zwiększyć dochody państwa po to, aby Polska dalej bezpiecznie przez ten skomplikowany czas przechodziła (...)"
Oby jeszcze raz wskazać hipokryzję i idiotyzm wszystkim dzisiaj zadziwionym najwyższą od 10 lat inflacją, pragnę wskazać na ówczesną reakcję RPP: "RPP krytykuje podwyżkę VAT. Członkowie Rady Polityki Pieniężnej uważają, że planowana przez rząd podwyżka podatku VAT może mieć wpływ na inflację, a tym samym na politykę monetarną RPP. Może też niekorzystnie wpłynąć na popyt, co ograniczyłoby wzrost cen (...) – Przede wszystkim podwyżka może spowodować wzrost cen. Z drugiej strony może też być powodem zmniejszenia popytu, bowiem siła nabywcza gospodarstw domowych może lekko spaść (...) Chojna-Duch wyraziła obawę, że jeżeli wydatki państwa nie zostaną ograniczone, na jednorazowej podwyżce VAT może się nie skończyć".
No cóż zwolennicy 15-tysięcznych socjotechnicznych triumfalnych spędów "klakierów wszelkiej maści"...
BY ŻYŁO SIĘ LEPIEJ! WSZYSTKIM!
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Otóż w swoim poscie z 31.07.2010 roku pt.: "Kilka słów o podwyżce podstawowej stawki VAT i bankrutującej Polsce!" pisałem m.in.: "Wielu polityków, blogerów i dziennikarzy jest niemal zdziwionych podwyżką podatków zaproponowaną przez rząd D. Tuska Słonecznego! Jeszcze ich większe zdziwienie budzi fakt braku szerokiej i fachowej dyskusji w mediach, która przedstawiałaby istotę i wpływ tej podwyżki na wzrost cen i wydatków przeciętnego Polaka. A ja dziwię się i jednym i drugim! Szczerze i wprost z niemal dziką satysfakcją się dziwię! (...) Podwyżka VAT jest to jeden punkt procentowy od stawki podatkowej bazowej, czyli z 22 do 23%. Jeżelibyśmy chcieli ocenić faktyczny procentowy wzrost stawki bazowej to wynosi on ca. 4,55%.(...) Teraz bez żadnych dyrdymałów i bajdurzenia! Rząd zamierza zwiększyć dzięki temu swoje dochody o 5 mld zł, które de facto ściągnie z każdego konsumenta, każdego z nas... bo niby skąd, skoro podatek ten jest podatkiem od zakupowanych przez ostatecznego konsumenta dóbr i usług?. Wzrost cen VAT zawsze generuje wzrost cen detalicznych, z reguły wyższy niż sam wzrost VAT (czyli w naszym przypadku w uproszczeniu oczywiście o około 5%). Innymi słowy każdy wzrost VAT niesie za sobą niebezpieczeństwo przekroczenia tzw. progu inflacyjnego, czyli po prostu wzrostowi inflacji. Aby zaś temu zapobiec (też niestety w uproszczeniu) rząd może manipulować stopą procentową lub też ograniczyć konsumpcję zmniejszając popyt efektywny na rynku".
W sumie smutna to konstatacja, gdy satysfakcja z właściwej oceny działań "obecnie nam panujących rządowych złoczyńców" potwierdza ich endogeniczną chęć działań na szkodę naszej Ojczyzny. Przytłaczające jest to jeszcze tym bardziej, że owa chęć zamieniana jest w realność ich rzeczywistych poczynań przy aplauzie lub pokornym milczeniu ubezwłasnowolnionych i okłamywanych Polaków... Mam tylko nadzieję, że w końcu - jak zacznie brakować na grillowaną, długą kiełbasę a raty za mieszkanie wzrosną na tyle, że i nie starczy na węgiel drzewny na grilla - to "lemingi" oprzytomnieją... choć jak pisałem również w w/w poście: "Czy głupcy i idioci wiedzą, że nimi są? Otóż nie... więc nie wiedząc, że nimi są nawet nie potrafią wytłumaczyć dlaczego nimi są... Wykreowany przez ostatnie 20 lat u większości wyborców polskich - pierwotny a u niektórych także wtórny analfabetyzm jest chorobą nieuleczalną z co najmniej dwóch powodów: idiotom żyje się łatwiej i łatwe życie czyni idiotów... Konkluzja: nawet, gdy idiotom zacznie żyć się trudniej to... i tak tego nie ogarną własną percepcją poznawczą bo są już idiotami... Dlatego też tworzy się idiotów, bo nimi można dowolnie sterować, manipulować itd... (z uśmiechem idą barany na śmierć... nawet widząc swoich poprzedników już martwych)... z tym już nic nie da się niestety zrobić!!! Więc po co cokolwiek im tłumaczyć?"
I jeszcze dla przypomnienia słowa tego, który nieświadomie kradnie nazwisko pewnemu Koziołkowi: "Tusk: tak dla podwyżki VAT, nie dla niższych rent i emerytur. Jesteśmy gotowi do decyzji i podniesienia o 1 punkt proc. podatku VAT. To najmniej dotkliwa metoda dla obywateli (...) Żywność nie powinna podrożeć. Szukamy takiego wariantu, w którym VAT na niektóre produkty żywnościowe nie zostanie podniesiony (...) zaproponowany przez Radę Ministrów wariant jest wariantem umiarkowanym, spokojnym, gwarantującym spokój i bezpieczeństwo Polaków (...) Odpowiedzialna polityka każe nam zwiększyć dochody państwa po to, aby Polska dalej bezpiecznie przez ten skomplikowany czas przechodziła (...)"
Oby jeszcze raz wskazać hipokryzję i idiotyzm wszystkim dzisiaj zadziwionym najwyższą od 10 lat inflacją, pragnę wskazać na ówczesną reakcję RPP: "RPP krytykuje podwyżkę VAT. Członkowie Rady Polityki Pieniężnej uważają, że planowana przez rząd podwyżka podatku VAT może mieć wpływ na inflację, a tym samym na politykę monetarną RPP. Może też niekorzystnie wpłynąć na popyt, co ograniczyłoby wzrost cen (...) – Przede wszystkim podwyżka może spowodować wzrost cen. Z drugiej strony może też być powodem zmniejszenia popytu, bowiem siła nabywcza gospodarstw domowych może lekko spaść (...) Chojna-Duch wyraziła obawę, że jeżeli wydatki państwa nie zostaną ograniczone, na jednorazowej podwyżce VAT może się nie skończyć".
No cóż zwolennicy 15-tysięcznych socjotechnicznych triumfalnych spędów "klakierów wszelkiej maści"...
BY ŻYŁO SIĘ LEPIEJ! WSZYSTKIM!
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
piątek, 10 czerwca 2011
Czy ktoś ma jeszcze wątpliwości? Czy ktoś ma nadzieję na poznanie prawdy?
Witam
Dziś wieczorem (9 czerwca 2011 roku) Rzeczpospolita podała na swojej stronie taką oto informację: "Prokurator nadzorujący śledztwo smoleńskie odsunięty. Opieczętowano pokój, w którym pracował i zabrano mu akta śledztwa – ustaliła „Rz" ze źródeł zbliżonych do prokuratury. Nieoficjalnie poinformowano go, że decyzja związana jest z jego „kontaktami z przedstawicielami obcych państw". Wiadomo jednak także, że Pasionek od dłuższego czasu pozostawał w ostrym konflikcie z szefem Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Krzysztofem Parulskim. Pasionek jest cywilem. Według informatorów "Rz" Parulski nie ufał mu, bo utożsamiał go z poprzednimi władzami prokuratury. Pasionek był zastępcą Zbigniewa Wassermana jako koordynatora służb specjalnych. Wcześniej jako specjalista od zorganizowanej przestępczości ścigał m.in. tzw. śląską ośmiornicę.Pasionek krytykował Parulskiego m.in. za sposób, w jaki prokuratura wojskowa przygotowała jego wizytę w Moskwie w czerwcu ubiegłego roku. Po przyjeździe okazało się, że nie przesłano do Moskwy wymaganych dokumentów. Z tego powodu dwutygodniową delegację w Moskwie spędził głównie w hotelu, pracując zaledwie trzy dni. Parulski już wcześniej atakował Pasionka za kontakty z przedstawicielami obcych państw. Prawdopodobnie chodzi o to, że prokurator, korzystając ze swoich znajomości z czasów, kiedy był zastępcą ministra Wassermana, zwracał się do Amerykanów o pomoc w śledztwie. Próbował ich przekonać do przekazania stronie polskiej m.in. zdjęć satelitarnych z miejsca katastrofy".
Krótka informacja o prokuratorze w Wikipedii: "Marek Pasionek (ur. 7 stycznia 1961 w Gliwicach) – prawnik polski, od 12 grudnia 2005 do 25 maja 2007 podsekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, a następnie w rządzie Jarosława Kaczyńskiego.Absolwent Wydziału Prawa na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. W latach 1989–1991 aplikant Prokuratury Rejonowej w Gliwicach. Następnie był tamże, w latach 1991–1993 asesorem oraz w latach 1993–1995 prokuratorem. W 1995 objął stanowisko prokuratora w Prokuraturze Wojewódzkiej (Okręgowej) w Katowicach – VI Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej. W grudniu 2000 decyzją ówczesnego ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego został powołany na stanowisko prokuratora w Prokuraturze Apelacyjnej w Katowicach (II Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej).W czasie pełnienia funkcji prokuratora w Prokuraturze Wojewódzkiej (później Okręgowej) w Katowicach, prowadził śledztwa dotyczące m.in. słynnej "śląskiej ośmiornicy" – Tadeusza Makulskiego, Profus-Management i Gliwickiego Banku Handlowego czy też oszustwa dokonanego przez Andrzeja Kunę i Aleksandra Żagla w Hucie "Częstochowa". W latach 1993–1997 pięciokrotnie uhonorowany przez ówczesnych ministrów sprawiedliwości nagrodami za szczególne osiągnięcia w pracy śledczej. W 2004 odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi. Od 14 czerwca 2007 zajmuje stanowisko prokuratora – Zastępcy Szefa Oddziału Postępowania Przygotowawczego Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Warszawie. W 2009 uczestniczył w konkursie na stanowisko Prokuratora Generalnego[1]. W 2010 był jednym z prokuratorów nadzorujących śledztwo Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie w sprawie katastrofy polskiego Tu-154 w Smoleńsku[2]".
Pytam wobec tego wszystkich sceptyków i niedowiarków ewentualności zamachu na Prezydenta RP oraz inne ważne dla Polski osoby w Smoleńsku. Pytam także tych, którzy do dzisiaj wyrażają werbalnie sprzeciw wobec zarzutów stawianych polskiemu rządowi o mataczenie w śledztwie. Pytam też obecne władze prokuratorskie oraz władze polskie cywilne z Premierem na przodzie tej hordy!
Czy Wy wszyscy uważacie nas, większość Polaków naprawdę za idiotów i kompletnych kretynów?
Prokurator Marek Pasionek "w latach 1993–1997 pięciokrotnie uhonorowany przez ówczesnych ministrów sprawiedliwości nagrodami za szczególne osiągnięcia w pracy śledczej" a teraz poprosił naszych sojuszników z NATO o pomoc...
Dlaczego musiał zostać odsunięty? Był widocznie za dobry zawodowo i ośmielił się wyrazić chęć zobaczenia zdjęć satelitarnych z miejsca tragedii smoleńskiej! Mało tego... aby je ujrzeć zwrócił się o wsparcie do ciemnych sił reprezentowanych przez amerykańskich imperialistów, odwiecznych wrogów Sowietów i polskich socjal-komunistów z agentami wszelkiej maści zrzeszonymi m.in. wokół sowowej "wojskówki"... ale nie tylko jej...
W sumie cieszę się, że prokurator nie zobaczył tych zdjęć. Dziwne bywają losy ludzi znających niepotrzebnie zbyt dużo tajnych tajemnic III RP... niektórzy jak śp. Grzegorz Michniewicz wieszają się na klamce drzwi używając przewodu elektrycznego od odkurzacza, wpierw umawiając się z żoną na przyjazd na Wigilię następnego dnia...
Czy Ktoś jeszcze ma jakąkolwiek nadzieję na poznanie smoleńskiej prawdy o przyczynach tragedii, jej przebiegu i prowadzonym wokół niej "antyśledztwie"? Czy ktoś ma nadzieję na postawienie winnych zaniedbań w przygotowaniu wizyty Prezydenta przed Trybunałem Stanu, wskazanie winnych być może zamachu oraz ich surowe ukaranie np. w międzynarodowym procesie karnym a także ukaranie winnych nieprawidłowości w śledztwie?
....
*horda – grupa ludzi koczujących na określonym terenie; wczesna forma organizacji społecznej, typowa dla ludów zbieracko-łowieckich.
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Dziś wieczorem (9 czerwca 2011 roku) Rzeczpospolita podała na swojej stronie taką oto informację: "Prokurator nadzorujący śledztwo smoleńskie odsunięty. Opieczętowano pokój, w którym pracował i zabrano mu akta śledztwa – ustaliła „Rz" ze źródeł zbliżonych do prokuratury. Nieoficjalnie poinformowano go, że decyzja związana jest z jego „kontaktami z przedstawicielami obcych państw". Wiadomo jednak także, że Pasionek od dłuższego czasu pozostawał w ostrym konflikcie z szefem Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Krzysztofem Parulskim. Pasionek jest cywilem. Według informatorów "Rz" Parulski nie ufał mu, bo utożsamiał go z poprzednimi władzami prokuratury. Pasionek był zastępcą Zbigniewa Wassermana jako koordynatora służb specjalnych. Wcześniej jako specjalista od zorganizowanej przestępczości ścigał m.in. tzw. śląską ośmiornicę.Pasionek krytykował Parulskiego m.in. za sposób, w jaki prokuratura wojskowa przygotowała jego wizytę w Moskwie w czerwcu ubiegłego roku. Po przyjeździe okazało się, że nie przesłano do Moskwy wymaganych dokumentów. Z tego powodu dwutygodniową delegację w Moskwie spędził głównie w hotelu, pracując zaledwie trzy dni. Parulski już wcześniej atakował Pasionka za kontakty z przedstawicielami obcych państw. Prawdopodobnie chodzi o to, że prokurator, korzystając ze swoich znajomości z czasów, kiedy był zastępcą ministra Wassermana, zwracał się do Amerykanów o pomoc w śledztwie. Próbował ich przekonać do przekazania stronie polskiej m.in. zdjęć satelitarnych z miejsca katastrofy".
Krótka informacja o prokuratorze w Wikipedii: "Marek Pasionek (ur. 7 stycznia 1961 w Gliwicach) – prawnik polski, od 12 grudnia 2005 do 25 maja 2007 podsekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, a następnie w rządzie Jarosława Kaczyńskiego.Absolwent Wydziału Prawa na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. W latach 1989–1991 aplikant Prokuratury Rejonowej w Gliwicach. Następnie był tamże, w latach 1991–1993 asesorem oraz w latach 1993–1995 prokuratorem. W 1995 objął stanowisko prokuratora w Prokuraturze Wojewódzkiej (Okręgowej) w Katowicach – VI Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej. W grudniu 2000 decyzją ówczesnego ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego został powołany na stanowisko prokuratora w Prokuraturze Apelacyjnej w Katowicach (II Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej).W czasie pełnienia funkcji prokuratora w Prokuraturze Wojewódzkiej (później Okręgowej) w Katowicach, prowadził śledztwa dotyczące m.in. słynnej "śląskiej ośmiornicy" – Tadeusza Makulskiego, Profus-Management i Gliwickiego Banku Handlowego czy też oszustwa dokonanego przez Andrzeja Kunę i Aleksandra Żagla w Hucie "Częstochowa". W latach 1993–1997 pięciokrotnie uhonorowany przez ówczesnych ministrów sprawiedliwości nagrodami za szczególne osiągnięcia w pracy śledczej. W 2004 odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi. Od 14 czerwca 2007 zajmuje stanowisko prokuratora – Zastępcy Szefa Oddziału Postępowania Przygotowawczego Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Warszawie. W 2009 uczestniczył w konkursie na stanowisko Prokuratora Generalnego[1]. W 2010 był jednym z prokuratorów nadzorujących śledztwo Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie w sprawie katastrofy polskiego Tu-154 w Smoleńsku[2]".
Pytam wobec tego wszystkich sceptyków i niedowiarków ewentualności zamachu na Prezydenta RP oraz inne ważne dla Polski osoby w Smoleńsku. Pytam także tych, którzy do dzisiaj wyrażają werbalnie sprzeciw wobec zarzutów stawianych polskiemu rządowi o mataczenie w śledztwie. Pytam też obecne władze prokuratorskie oraz władze polskie cywilne z Premierem na przodzie tej hordy!
Czy Wy wszyscy uważacie nas, większość Polaków naprawdę za idiotów i kompletnych kretynów?
Prokurator Marek Pasionek "w latach 1993–1997 pięciokrotnie uhonorowany przez ówczesnych ministrów sprawiedliwości nagrodami za szczególne osiągnięcia w pracy śledczej" a teraz poprosił naszych sojuszników z NATO o pomoc...
Dlaczego musiał zostać odsunięty? Był widocznie za dobry zawodowo i ośmielił się wyrazić chęć zobaczenia zdjęć satelitarnych z miejsca tragedii smoleńskiej! Mało tego... aby je ujrzeć zwrócił się o wsparcie do ciemnych sił reprezentowanych przez amerykańskich imperialistów, odwiecznych wrogów Sowietów i polskich socjal-komunistów z agentami wszelkiej maści zrzeszonymi m.in. wokół sowowej "wojskówki"... ale nie tylko jej...
W sumie cieszę się, że prokurator nie zobaczył tych zdjęć. Dziwne bywają losy ludzi znających niepotrzebnie zbyt dużo tajnych tajemnic III RP... niektórzy jak śp. Grzegorz Michniewicz wieszają się na klamce drzwi używając przewodu elektrycznego od odkurzacza, wpierw umawiając się z żoną na przyjazd na Wigilię następnego dnia...
Czy Ktoś jeszcze ma jakąkolwiek nadzieję na poznanie smoleńskiej prawdy o przyczynach tragedii, jej przebiegu i prowadzonym wokół niej "antyśledztwie"? Czy ktoś ma nadzieję na postawienie winnych zaniedbań w przygotowaniu wizyty Prezydenta przed Trybunałem Stanu, wskazanie winnych być może zamachu oraz ich surowe ukaranie np. w międzynarodowym procesie karnym a także ukaranie winnych nieprawidłowości w śledztwie?
....
*horda – grupa ludzi koczujących na określonym terenie; wczesna forma organizacji społecznej, typowa dla ludów zbieracko-łowieckich.
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
czwartek, 9 czerwca 2011
Prymityne manipulacje Wiadomości TVP...
Witam
Z rozbawianiem obejrzałem wczorajsze Wiadomości TVP a jako, że przez ostatnie kilka miesięcy miałem celową przerwę w oglądaniu polskiej telewizji wszelakiej, popatrzyłem na nią bez zbytniego rozemocjonowania jej codziennym przekazem.
I cóż takiego zobaczyłem? Ano niestety jeno tylko jedno: całkowite już chyba odprofesjonalnienie zawodowe, kompletną amatorszczyznę dziennikarską i infantylizm przekazywanych treści. Nie wiem... może naprawdę karkołomnym dziennikarsko zadaniem jest ciągła konieczność przedstawiania porażek "Tuskusia posiadającego Tolę i kradnącego nieświadomie nazwisko Koziołkowi" jako przykładów największych na świecie, a w Europie na pewno, sukcesów. Rozumiem ten dysonans dziennikarski i frustrację, które - wpływają być może na to, że - poprzez ową infantylność i nieprofesjonalność przygotowywanych Wiadomości - owi dziennikarze jednak chcą nam przekazać swój "protest" wobec totalitaryzmu PO, III RP i sprowokować nas do zastanowienia nad intelektualną i zawodową pauperyzacją zawodu dziennikarza po 1989 roku... Może tak jest i bardzo bym się cieszył, ale słysząc, widząc, czytając większość obecnych ich "wypocin" raczej skłaniałbym się do zupełnie przeciwstawnych konstatacji skłaniających mnie do parafrazy słynnego tekstu J. Piłsudskiego: "Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy"... z rozrzewnieniem dochodząc do wniosku, że faktycznie zawód dziennikarza w sferze teoretycznej jest naprawdę jednym z najwspanialszych i najbardziej potrzebnych zawodów w demokratycznych społeczeństwach...
Wracając do Wiadomości... chyba już całkowicie propagandziści i manipulatorzy na na "rzecz Boskości i Nieomylności Donaldusia posiadającego Tolę i nieświadomie kradnącego nazwisko Koziołkowi" zatracili resztki instynktu tworzenia chociażby ułudy obiektywności przekazywanych pospólstwu informacji. Wczorajszy "zabieg" pokazania porażki rządu w budowie dróg na EURO 2012 roku jako sukcesu w porównaniu do Ukraińców, którzy w ogóle ich nie budują... był majstersztykiem socjotechnicznego, manipulacyjnego i propagandowego dyletanctwa i śmiesznej amatorszczyzny!
A jakże to było gaworzone niby prześmiesznie, z lekką ironią a nawet poczuciem wyższości, bo może i dojechać będzie bardzo trudno i ciężko, ale i tak jesteśmy lepsi od Ukrainy, bo tam w ogóle nie ma ma autostrad i w ogóle się ich na EURO nie buduje!. Rewelacja! Zobaczcie... my coś jednak a Ukraińcy nic! "Jaki ten Tuskuś wspaniały"!... zdawały się nam coś w tym sensie dziennikarzyny nasze przekazać...
Tylko, że zapomniano o drobnych szczegółach. Ukraina i jej rząd od samego początku nie zamierzali na EURO budować prawie żadnych dróg szybkiego ruchu ani autostrad skupiając się jedynie na stadionach. "Donalduś posiadający Tolę i nieświadomie kradnący nazwisko Koziołka" od samego początku obiecywał CUDA, drogi i wszystko co tylko mógł, aby udowodnić swoją wartość wyborczą. Jeszcze niedawno zapewniał, że będzie wszystko gotowe i na pewno jego rząd zrealizuje obietnice. Oj śmieszny jest ten Tuskuś! Jego słowo jest warte tyle co zużyty papier toaletowy, czyli stanowi równowartość oczyszczania ścieków z fecesów, a więc niepotrzebny koszt ponoszony przez i tak biedne państwo polskie. Ponadto Ukraina nie należy do Unii Europejskiej i nie otrzymuje od niej pomocy a Polska tak i to ogromne miliardy złotych.
No cóż... prymitywne wykorzystanie prawidłowości socjotechnicznej i pokazania porażki jako sukcesu na tle (w zestawieniu) z jeszcze większą porażką (jeszcze większym, o negatywnym lub pejoratywnie ironicznym odbiorze społecznym, zjawiskiem) świadczy chyba już o "chwytaniu się brzytwy" przez tonących...
Pozdrawiam
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Z rozbawianiem obejrzałem wczorajsze Wiadomości TVP a jako, że przez ostatnie kilka miesięcy miałem celową przerwę w oglądaniu polskiej telewizji wszelakiej, popatrzyłem na nią bez zbytniego rozemocjonowania jej codziennym przekazem.
I cóż takiego zobaczyłem? Ano niestety jeno tylko jedno: całkowite już chyba odprofesjonalnienie zawodowe, kompletną amatorszczyznę dziennikarską i infantylizm przekazywanych treści. Nie wiem... może naprawdę karkołomnym dziennikarsko zadaniem jest ciągła konieczność przedstawiania porażek "Tuskusia posiadającego Tolę i kradnącego nieświadomie nazwisko Koziołkowi" jako przykładów największych na świecie, a w Europie na pewno, sukcesów. Rozumiem ten dysonans dziennikarski i frustrację, które - wpływają być może na to, że - poprzez ową infantylność i nieprofesjonalność przygotowywanych Wiadomości - owi dziennikarze jednak chcą nam przekazać swój "protest" wobec totalitaryzmu PO, III RP i sprowokować nas do zastanowienia nad intelektualną i zawodową pauperyzacją zawodu dziennikarza po 1989 roku... Może tak jest i bardzo bym się cieszył, ale słysząc, widząc, czytając większość obecnych ich "wypocin" raczej skłaniałbym się do zupełnie przeciwstawnych konstatacji skłaniających mnie do parafrazy słynnego tekstu J. Piłsudskiego: "Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy"... z rozrzewnieniem dochodząc do wniosku, że faktycznie zawód dziennikarza w sferze teoretycznej jest naprawdę jednym z najwspanialszych i najbardziej potrzebnych zawodów w demokratycznych społeczeństwach...
Wracając do Wiadomości... chyba już całkowicie propagandziści i manipulatorzy na na "rzecz Boskości i Nieomylności Donaldusia posiadającego Tolę i nieświadomie kradnącego nazwisko Koziołkowi" zatracili resztki instynktu tworzenia chociażby ułudy obiektywności przekazywanych pospólstwu informacji. Wczorajszy "zabieg" pokazania porażki rządu w budowie dróg na EURO 2012 roku jako sukcesu w porównaniu do Ukraińców, którzy w ogóle ich nie budują... był majstersztykiem socjotechnicznego, manipulacyjnego i propagandowego dyletanctwa i śmiesznej amatorszczyzny!
A jakże to było gaworzone niby prześmiesznie, z lekką ironią a nawet poczuciem wyższości, bo może i dojechać będzie bardzo trudno i ciężko, ale i tak jesteśmy lepsi od Ukrainy, bo tam w ogóle nie ma ma autostrad i w ogóle się ich na EURO nie buduje!. Rewelacja! Zobaczcie... my coś jednak a Ukraińcy nic! "Jaki ten Tuskuś wspaniały"!... zdawały się nam coś w tym sensie dziennikarzyny nasze przekazać...
Tylko, że zapomniano o drobnych szczegółach. Ukraina i jej rząd od samego początku nie zamierzali na EURO budować prawie żadnych dróg szybkiego ruchu ani autostrad skupiając się jedynie na stadionach. "Donalduś posiadający Tolę i nieświadomie kradnący nazwisko Koziołka" od samego początku obiecywał CUDA, drogi i wszystko co tylko mógł, aby udowodnić swoją wartość wyborczą. Jeszcze niedawno zapewniał, że będzie wszystko gotowe i na pewno jego rząd zrealizuje obietnice. Oj śmieszny jest ten Tuskuś! Jego słowo jest warte tyle co zużyty papier toaletowy, czyli stanowi równowartość oczyszczania ścieków z fecesów, a więc niepotrzebny koszt ponoszony przez i tak biedne państwo polskie. Ponadto Ukraina nie należy do Unii Europejskiej i nie otrzymuje od niej pomocy a Polska tak i to ogromne miliardy złotych.
No cóż... prymitywne wykorzystanie prawidłowości socjotechnicznej i pokazania porażki jako sukcesu na tle (w zestawieniu) z jeszcze większą porażką (jeszcze większym, o negatywnym lub pejoratywnie ironicznym odbiorze społecznym, zjawiskiem) świadczy chyba już o "chwytaniu się brzytwy" przez tonących...
Pozdrawiam
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
wtorek, 7 czerwca 2011
Poker Platformy i Euro 2012...
Witam
Dzisiaj ukazał się raport NIK o stanie przygotowań do EURO 2012. Tezy raportu i fakty w nim przedstawione są bardzo niekorzystne dla obecnej ekipy rządzącej (więcej TU, TU).
Rząd odwołał dzisiaj sejmowe wystąpienie Ministra Sportu na temat przygotowań do Euro 2012... Miało być chyba znów "zielono", genialnie i jak zwykle wspaniale w żenującym, słonecznym i wirtualnie wspaniałym świecie Mającego Tolę i kradnącego nazwisko Koziołkowi?
A ja sobie przypomniałem jak w zamierzchłych czasach końcówki roku 2008 przydarzyło mi się popełnić post: EURO 2012: POKER PLATFORMY PRAWIE WYGRANY. Pozwolę sobie przytoczyć jego początkowe, wybrane subiektywnie fragmenty, które chyba niczym nie straciły na aktualności (choć sytuacja odnosiła się do całkiem innych wydarzeń):
"Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu i powtarzam to w różnych miejscach kolejny raz: realizuje się obecnie tajna strategia gry PO (...) o "znalezienie winnego" utraty przez Polskę organizacji Euro 2012. Mechanizm całej strategii był i jest bardzo prosty: rząd PO nie radzi sobie z przygotowaniami do tej imprezy, co nieuchronnie prowadziło do możliwości utraty przez Polskę EURO 2012. W takiej sytuacji odium porażki spadłby oczywiście na PO (...) i (...) Tuska, który przegrałby zapewne (...) wybory (...) i popadłby w depresję i niebyt polityczny. Cóż więc było robić?... (...)"...
Wtedy cały tekst odnosiłem do wywołanego konfliktu między PZPN a rządem oraz przypisywałem Tuskowi makiaweliczne zamierzenia obarczenia wina za niepowodzenie EURO właśnie władze PZPN i częściowo UEFA. Wtedy rząd "wojnę" z PZPN przegrał i dobrze to pamiętają PR-owcy Tuskusia i sam Mający Tolę.
Dzisiejszy stan przygotowań do EURO 2012 jest katastrofalny, co mnie wcale nie dziwi zważywszy, iż "wiedziałem, że tak będzie"... Impreza zapewne się odbędzie, ale PO cały czas poszukuje ewentualnych winnych, "kozłów ofiarnych" jej niepowodzenia lub też kompromitujących przyszłych "wpadek" organizacyjnych. Wywołano wojnę z kibicami licząc na totalną dezintegrację środowiska i udowodnienie światu niebezpieczeństwa Polskich "kiboli". Tuskuś się przeliczył myśląc, że jeżeli dla niego "Polska to nienormalność" to widocznie ma do czynienia z jakimś "polskim bydłem i motłochem stadionowym", który łatwo można zantagonizować i sprowokować. Tuskuś i jego PR-owcy ponieśli kompletną porażkę (pomijam, co chcieli ugrać na tej wojnie Sowowi Chłopcy i Szechteriada) a on sam stał się pośmiewiskiem nie tylko na polskich stadionach oraz dorobił się biedaczek Toli i odium kradnącego nazwisko pewnemu Koziołkowi... Biedny, naprężony, nadmuchany i jakże relatywnie przywódczo zaniedbany intelektualnie przez naturę...
Obecnie "zawalają" Chińczycy. Z pewnością gdzieś w odległych odmętach chorobliwego wprost poszukiwania "winnych porażki lub niedociągnięć" owi Chińczycy też są brani pod uwagę, niezależnie czy akurat wina leży po naszej, czy może tylko po ich stronie oraz czy czasem nie mieli właśnie zrezygnować z różnych powodów i dla różnych powodów...
Szczerze to mam już dość tego, zupełnie nam niepotrzebnego EURO. Po prostu nie stać nas na tego typu imprezę, tym bardziej po 4 latach rujnowania Polski przez rząd PO na czele z Mającym Tolę oraz Koziołka. Tak naprawdę - przy braku realizacji inwestycji okołostadionowych - EURO jest tylko niepotrzebnym generatorem wydatkowania środków finansowych, które mogłyby być spożytkowane w inny sposób i dla przyszłego rozwoju Polski. Chciałbym żeby już było po tych Mistrzostwach, które Posiadający Tolę oglądałby wraz ze swoimi kolegami w czteroosobowej celi.
Pozdrawiam
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Dzisiaj ukazał się raport NIK o stanie przygotowań do EURO 2012. Tezy raportu i fakty w nim przedstawione są bardzo niekorzystne dla obecnej ekipy rządzącej (więcej TU, TU).
Rząd odwołał dzisiaj sejmowe wystąpienie Ministra Sportu na temat przygotowań do Euro 2012... Miało być chyba znów "zielono", genialnie i jak zwykle wspaniale w żenującym, słonecznym i wirtualnie wspaniałym świecie Mającego Tolę i kradnącego nazwisko Koziołkowi?
A ja sobie przypomniałem jak w zamierzchłych czasach końcówki roku 2008 przydarzyło mi się popełnić post: EURO 2012: POKER PLATFORMY PRAWIE WYGRANY. Pozwolę sobie przytoczyć jego początkowe, wybrane subiektywnie fragmenty, które chyba niczym nie straciły na aktualności (choć sytuacja odnosiła się do całkiem innych wydarzeń):
"Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu i powtarzam to w różnych miejscach kolejny raz: realizuje się obecnie tajna strategia gry PO (...) o "znalezienie winnego" utraty przez Polskę organizacji Euro 2012. Mechanizm całej strategii był i jest bardzo prosty: rząd PO nie radzi sobie z przygotowaniami do tej imprezy, co nieuchronnie prowadziło do możliwości utraty przez Polskę EURO 2012. W takiej sytuacji odium porażki spadłby oczywiście na PO (...) i (...) Tuska, który przegrałby zapewne (...) wybory (...) i popadłby w depresję i niebyt polityczny. Cóż więc było robić?... (...)"...
Wtedy cały tekst odnosiłem do wywołanego konfliktu między PZPN a rządem oraz przypisywałem Tuskowi makiaweliczne zamierzenia obarczenia wina za niepowodzenie EURO właśnie władze PZPN i częściowo UEFA. Wtedy rząd "wojnę" z PZPN przegrał i dobrze to pamiętają PR-owcy Tuskusia i sam Mający Tolę.
Dzisiejszy stan przygotowań do EURO 2012 jest katastrofalny, co mnie wcale nie dziwi zważywszy, iż "wiedziałem, że tak będzie"... Impreza zapewne się odbędzie, ale PO cały czas poszukuje ewentualnych winnych, "kozłów ofiarnych" jej niepowodzenia lub też kompromitujących przyszłych "wpadek" organizacyjnych. Wywołano wojnę z kibicami licząc na totalną dezintegrację środowiska i udowodnienie światu niebezpieczeństwa Polskich "kiboli". Tuskuś się przeliczył myśląc, że jeżeli dla niego "Polska to nienormalność" to widocznie ma do czynienia z jakimś "polskim bydłem i motłochem stadionowym", który łatwo można zantagonizować i sprowokować. Tuskuś i jego PR-owcy ponieśli kompletną porażkę (pomijam, co chcieli ugrać na tej wojnie Sowowi Chłopcy i Szechteriada) a on sam stał się pośmiewiskiem nie tylko na polskich stadionach oraz dorobił się biedaczek Toli i odium kradnącego nazwisko pewnemu Koziołkowi... Biedny, naprężony, nadmuchany i jakże relatywnie przywódczo zaniedbany intelektualnie przez naturę...
Obecnie "zawalają" Chińczycy. Z pewnością gdzieś w odległych odmętach chorobliwego wprost poszukiwania "winnych porażki lub niedociągnięć" owi Chińczycy też są brani pod uwagę, niezależnie czy akurat wina leży po naszej, czy może tylko po ich stronie oraz czy czasem nie mieli właśnie zrezygnować z różnych powodów i dla różnych powodów...
Szczerze to mam już dość tego, zupełnie nam niepotrzebnego EURO. Po prostu nie stać nas na tego typu imprezę, tym bardziej po 4 latach rujnowania Polski przez rząd PO na czele z Mającym Tolę oraz Koziołka. Tak naprawdę - przy braku realizacji inwestycji okołostadionowych - EURO jest tylko niepotrzebnym generatorem wydatkowania środków finansowych, które mogłyby być spożytkowane w inny sposób i dla przyszłego rozwoju Polski. Chciałbym żeby już było po tych Mistrzostwach, które Posiadający Tolę oglądałby wraz ze swoimi kolegami w czteroosobowej celi.
Pozdrawiam
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
DOSYĆ! ALARM! Rząd chce wprowadzić GMO tylnymi drzwiami Ustawą o nasiennictwie! GŁOSOWANIE MOŻE JUŻ DZISIAJ!
Witam
Po wczorajszej mojej emocjonalnej reakcji na apel organizacji negujących żywność GMO i szybkim przeklejeniu na różnych forach prezentowanego również dzisiaj przeze mnie owego apelu, przyszedł czas na ochłonięcie, sprawdzenie wszystkich informacji, dokonanie chłodnej analizy... i ponowny emocjonalny wybuch bezsilnej złości pomieszanej z przerażeniem oraz narastającym wprost gniewem!
Po raz kolejny obecny rząd próbuje traktować nas, wyborców oraz prawowitych obywateli Polski jak pospolitych debili, kretynów intelektualnych i wtórnych analfabetów. Nie można na razie - ze względu na opór społeczny i politykę niektórych krajów UE – wprowadzić powszechnego i ustawowego zezwolenia na uprawę żywności GMO... to nasi zwolennicy światowych koncernów chemicznych, biochemicznych i żywnościowych (Monsanto Company) próbują to uczynić poprzez przyszłą reglamentację i ograniczanie dostępu do regionalnych odmian nasion na rzecz... z pewnością tych dopuszczonych i genetycznie zmodyfikowanych a oferowanych przez odpowiednie koncerny!
Mogę się zgodzić, że wśród wyborców obecnego rządu większość stanowią określone jednostki, które PO i jego "pieski" mogą traktować tak jak cały czas ich traktują (swoją drogą: żałosne być ciągle przez własnych idoli traktowanymi jak debile i powierzchowni indywidualni idioci... ale to już tych ostatnich sprawa, nic mi do tego... tylko żal jakoś...), ale ja i sądzę, że jeszcze kilka milionów Polaków WYPRASZA sobie takie traktowanie i miałaby ochotę wyzwać tych wszystkich hipokrytów i pustaków na honorowy pojedynek (ups... z honorowym to trochę przesadziłem...).
Niezależnie jednak od pojedynków, złości czy innych reakcji jedno jest pewne. NIE CHCĘ W POLSCE ŻYWNOŚCI MODYFIKOWANEJ GENETYCZNIE! Tak jak nie chce tego wielu Polaków i wiele organizacji, które wystosowały poniższy apel (Źródło-TUTAJ):
Z poważaniem
Apel został podpisany m.in. przez:
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Po wczorajszej mojej emocjonalnej reakcji na apel organizacji negujących żywność GMO i szybkim przeklejeniu na różnych forach prezentowanego również dzisiaj przeze mnie owego apelu, przyszedł czas na ochłonięcie, sprawdzenie wszystkich informacji, dokonanie chłodnej analizy... i ponowny emocjonalny wybuch bezsilnej złości pomieszanej z przerażeniem oraz narastającym wprost gniewem!
Po raz kolejny obecny rząd próbuje traktować nas, wyborców oraz prawowitych obywateli Polski jak pospolitych debili, kretynów intelektualnych i wtórnych analfabetów. Nie można na razie - ze względu na opór społeczny i politykę niektórych krajów UE – wprowadzić powszechnego i ustawowego zezwolenia na uprawę żywności GMO... to nasi zwolennicy światowych koncernów chemicznych, biochemicznych i żywnościowych (Monsanto Company) próbują to uczynić poprzez przyszłą reglamentację i ograniczanie dostępu do regionalnych odmian nasion na rzecz... z pewnością tych dopuszczonych i genetycznie zmodyfikowanych a oferowanych przez odpowiednie koncerny!
Mogę się zgodzić, że wśród wyborców obecnego rządu większość stanowią określone jednostki, które PO i jego "pieski" mogą traktować tak jak cały czas ich traktują (swoją drogą: żałosne być ciągle przez własnych idoli traktowanymi jak debile i powierzchowni indywidualni idioci... ale to już tych ostatnich sprawa, nic mi do tego... tylko żal jakoś...), ale ja i sądzę, że jeszcze kilka milionów Polaków WYPRASZA sobie takie traktowanie i miałaby ochotę wyzwać tych wszystkich hipokrytów i pustaków na honorowy pojedynek (ups... z honorowym to trochę przesadziłem...).
Niezależnie jednak od pojedynków, złości czy innych reakcji jedno jest pewne. NIE CHCĘ W POLSCE ŻYWNOŚCI MODYFIKOWANEJ GENETYCZNIE! Tak jak nie chce tego wielu Polaków i wiele organizacji, które wystosowały poniższy apel (Źródło-TUTAJ):
-------------------------------------------------------------------------------
APEL DO RZĄDU I POLITYKÓW OD WYBORCÓW: WYBORCY NIE CHCĄ GMO!
Rząd chce wprowadzić GMO tylnymi drzwiami Ustawą o nasiennictwie !!!
DOSYĆ!!! ALARM!!!
Szanowny Panie Premierze,
Szanowny Panie Marszałku,
Szanowna Pani Poseł,
Szanowny Panie Pośle,
Zwracamy się do Państwa z pilnym apelem o odrzucenie projektu nowej ustawy o nasiennictwie, bowiem:
1. Sposób w jaki próbuje się ją przeforsować jest drastycznym przykładem braku poszanowania obowiązującego prawa. Nie przeprowadzono konsultacji społecznych w tej kluczowej sprawie, dotyczącej każdego Polaka. Nie zaproszono do konsultacji tak ważnych organizacji społecznych jak Koalicja „POLSKA WOLNA OD GMO”, Stowarzyszenie Polska Wolna od GMO, Międzynarodowa Koalicja dla Ochrony Polskiej Wsi, Instytut Spraw Obywatelskich, EKOLAND, Instytut Zrównoważonego Rozwoju.
2. Z treści obowiązującej ustawy o nasiennictwie z roku 2003 wykreślono zapisy Art. 5 ust 4. w brzmieniu : „Odmian genetycznie zmodyfikowanych nie wpisuje się do krajowego rejestru.” (Dz.U. z 2007 r. Nr. 41, poz. 271 z późn. zm. ).
Ustawa zawiera także nieprecyzyjne regulacje w sprawie nasion i roślin GMO, co zostanie wykorzystane jako kolejna furtka prawna przez tych, którym zależy, aby w Polsce uprawiać GMO. To też jest szokujący dowód braku respektu dla żądań zdecydowanej większości WYBORCÓW, którzy chcą Polski wolnej od GMO. W dodatku wszystkie Sejmiki Wojewódzkie (już w latach 2004-2006!) wyraziły swój mocny sprzeciw przeciwko GMO w stosownych uchwałach i rezolucjach opowiadając się za przekształceniem wszystkich województw (czyli całej Polski) w strefy wolne od GMO.
Współistnienie rolnictwa wolnego od GMO z tym stosującym GMO jest bowiem NIEMOŻLIWE, co zostało wielokrotnie udowodnione w praktyce. Skażenie genetyczne zbiorów i ziarna siewnego z tradycyjnych upraw jest nieuniknione i nieodwracalne, a koszty zanieczyszczenia są przerzucane na społeczeństwo.
Ponadto rząd RP wprowadza w błąd opinię publiczną przekonując, że nie może wprowadzić zakazu na uprawy GMO ze względów prawnych. Sąd Unii Europejskiej (dawniej sąd pierwszej instancji) ogłosił 9 grudnia 2010 roku wyrok w którym unieważnił decyzję Komisji Europejskiej, zabraniającej Polsce wprowadzenia zakazu upraw roślin genetycznie modyfikowanych (GMO). Unieważnienie decyzji KE, która zabraniała Polsce wprowadzenia zakazu upraw roślin genetycznie zmodyfikowanych oznacza w praktyce, że polski ustawodawca może wprowadzić zapis o zakazie uprawiania roślin GMO do polskiego prawa, podobnie jak zrobiły to inne kraje UE.
Nie jest prawdą, że brak obecnie w Polsce przepisów o zasadach bezpiecznego obrotu i stosowania GMO. Normy prawne w tym zakresie opisuje Ustawa o GMO z dnia 22 czerwca 2001 r. Więcej na stronie Koalicji :
3. Ustawa ta spowoduje poważne ograniczenia dostępu do tradycyjnych nasion, a zatem lekceważenie dorobku polskich naukowców, rolników i organizacji rolniczych. To dzięki nim posiadamy własną, różnorodną, przystosowaną do lokalnych gleb i warunków klimatycznych bazę nasion. To dzięki nim mamy zdrową i poszukiwaną na rynku żywność. Tymczasem projekt nowej ustawy o nasiennictwie zawiera m.in. takie zapisy: “...Ilość materiału siewnego odmiany regionalnej roślin rolniczych, jaka może zostać wprowadzona do obrotu, będzie określana, w drodze decyzji, przez ministra właściwego do spraw rolnictwa. Maksymalna ilość materiału siewnego danej odmiany w przypadku rzepaku, jęczmienia,
pszenicy, grochu, słonecznika, kukurydzy i ziemniaka wynosi 0,3 % materiału siewnego danego gatunku stosowanego rocznie na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz odpowiednio 0,5 % dla pozostałych gatunków... Łączna ilość wprowadzonego do obrotu materiału siewnego odmian regionalnych roślin rolniczych nie może jednak przekroczyć 10%...”
Limitowanie dostępu do nasion regionalnych to celowe niszczenie walorów polskiego rolnictwa, hamowanie rozwoju gospodarczego Polski. Polska wieś to w dzisiejszym wymiarze jakości oraz popytu na tradycyjną i ekologiczną zdrową żywność, wielka szansa dla naszego kraju i dla Wspólnej Polityki Rolnej Unii Europejskiej. Bezmyślny, lekceważący tradycję i prawo naturalne „owczy pęd” za nowymi technologiami, których nie zweryfikowano zgodnie z zasadami przezorności, ostrożności i zdrowego rozsądku, jest zagrożeniem dla trwałego i zrównoważonego rozwoju, zdrowia i życia, a zatem jest sprzeczny z Konstytucją RP.
Już dziś Polskie Stowarzyszenie Producentów Oleju i Krajowe Zrzeszenie Producentów Rzepaku alarmują, że „W uprawie znajdują się odmiany nie dostosowane do polskich warunków klimatyczno-glebowych i o nieznanej przydatności dla rolników i przemysłu olejarskiego; coraz bardziej utrudnione i niejasne dla producentów surowca podstawy do podejmowania decyzji w doborze odmian; silna pozycja firm dystrybucyjnych wprowadzających odmiany wg parytetu zysku, a nie jakości i przydatności dla producentów nasion i oleju, co skutkuje bardzo wysokimi cenami materiału siewnego i stosowaniem niekwalifikowanego materiału siewnego oraz rozregulowanie rynku materiału siewnego poprzez wprowadzanie do sprzedaży odmian na wyłączność” (Portal Spożywczy 1.06.2011) .
Takim patologiom trzeba zapobiegać. Niestety, nowa ustawa w tym nie pomoże, a raczej pogłębi już widoczne niekorzystne trendy.
W związku z powyższym domagamy się:
1. Odrzucenia w całości obecnego projektu nowej ustawy o nasiennictwie.
2. Szerokich konsultacji społecznych, w tym wysłuchania publicznego nowej propozycji ustawy o nasiennictwie.
3. Prawa do nieograniczonego obrotu nasionami tradycyjnymi, lokalnymi, które są dorobkiem pokoleń rolników i są ich wspólnym dobrem. Tradycyjni rolnicy przez setki lat selekcjonowali swoje nasiona, wymieniali z innymi rolnikami dla pozyskiwania różnorodności odmian i oczekiwanych cech. To nie może zostać zaprzepaszczone.
4. Natychmiastowych regulacji prawnych chroniących nasze rodzime nasiona i weryfikacji pod tym względem planów prywatyzacji polskich central nasiennych oraz umów sprzedaży, które winny gwarantować rolnikom dostęp do rynku dla nasion rodzimych.
DOMAGAMY się również natychmiastowego wprowadzenia zakazu upraw kukurydzy MON810 i ziemniaka Amflora wzorem innych krajów (Francja, Austria, Węgry, Włochy, Luksemburg, Grecja, Niemcy, Bułgaria oraz Szwajcaria).
Rząd chce wprowadzić GMO tylnymi drzwiami Ustawą o nasiennictwie !!!
DOSYĆ!!! ALARM!!!
Szanowny Panie Premierze,
Szanowny Panie Marszałku,
Szanowna Pani Poseł,
Szanowny Panie Pośle,
Zwracamy się do Państwa z pilnym apelem o odrzucenie projektu nowej ustawy o nasiennictwie, bowiem:
1. Sposób w jaki próbuje się ją przeforsować jest drastycznym przykładem braku poszanowania obowiązującego prawa. Nie przeprowadzono konsultacji społecznych w tej kluczowej sprawie, dotyczącej każdego Polaka. Nie zaproszono do konsultacji tak ważnych organizacji społecznych jak Koalicja „POLSKA WOLNA OD GMO”, Stowarzyszenie Polska Wolna od GMO, Międzynarodowa Koalicja dla Ochrony Polskiej Wsi, Instytut Spraw Obywatelskich, EKOLAND, Instytut Zrównoważonego Rozwoju.
2. Z treści obowiązującej ustawy o nasiennictwie z roku 2003 wykreślono zapisy Art. 5 ust 4. w brzmieniu : „Odmian genetycznie zmodyfikowanych nie wpisuje się do krajowego rejestru.” (Dz.U. z 2007 r. Nr. 41, poz. 271 z późn. zm. ).
Ustawa zawiera także nieprecyzyjne regulacje w sprawie nasion i roślin GMO, co zostanie wykorzystane jako kolejna furtka prawna przez tych, którym zależy, aby w Polsce uprawiać GMO. To też jest szokujący dowód braku respektu dla żądań zdecydowanej większości WYBORCÓW, którzy chcą Polski wolnej od GMO. W dodatku wszystkie Sejmiki Wojewódzkie (już w latach 2004-2006!) wyraziły swój mocny sprzeciw przeciwko GMO w stosownych uchwałach i rezolucjach opowiadając się za przekształceniem wszystkich województw (czyli całej Polski) w strefy wolne od GMO.
Współistnienie rolnictwa wolnego od GMO z tym stosującym GMO jest bowiem NIEMOŻLIWE, co zostało wielokrotnie udowodnione w praktyce. Skażenie genetyczne zbiorów i ziarna siewnego z tradycyjnych upraw jest nieuniknione i nieodwracalne, a koszty zanieczyszczenia są przerzucane na społeczeństwo.
Ponadto rząd RP wprowadza w błąd opinię publiczną przekonując, że nie może wprowadzić zakazu na uprawy GMO ze względów prawnych. Sąd Unii Europejskiej (dawniej sąd pierwszej instancji) ogłosił 9 grudnia 2010 roku wyrok w którym unieważnił decyzję Komisji Europejskiej, zabraniającej Polsce wprowadzenia zakazu upraw roślin genetycznie modyfikowanych (GMO). Unieważnienie decyzji KE, która zabraniała Polsce wprowadzenia zakazu upraw roślin genetycznie zmodyfikowanych oznacza w praktyce, że polski ustawodawca może wprowadzić zapis o zakazie uprawiania roślin GMO do polskiego prawa, podobnie jak zrobiły to inne kraje UE.
Nie jest prawdą, że brak obecnie w Polsce przepisów o zasadach bezpiecznego obrotu i stosowania GMO. Normy prawne w tym zakresie opisuje Ustawa o GMO z dnia 22 czerwca 2001 r. Więcej na stronie Koalicji :
3. Ustawa ta spowoduje poważne ograniczenia dostępu do tradycyjnych nasion, a zatem lekceważenie dorobku polskich naukowców, rolników i organizacji rolniczych. To dzięki nim posiadamy własną, różnorodną, przystosowaną do lokalnych gleb i warunków klimatycznych bazę nasion. To dzięki nim mamy zdrową i poszukiwaną na rynku żywność. Tymczasem projekt nowej ustawy o nasiennictwie zawiera m.in. takie zapisy: “...Ilość materiału siewnego odmiany regionalnej roślin rolniczych, jaka może zostać wprowadzona do obrotu, będzie określana, w drodze decyzji, przez ministra właściwego do spraw rolnictwa. Maksymalna ilość materiału siewnego danej odmiany w przypadku rzepaku, jęczmienia,
pszenicy, grochu, słonecznika, kukurydzy i ziemniaka wynosi 0,3 % materiału siewnego danego gatunku stosowanego rocznie na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz odpowiednio 0,5 % dla pozostałych gatunków... Łączna ilość wprowadzonego do obrotu materiału siewnego odmian regionalnych roślin rolniczych nie może jednak przekroczyć 10%...”
Limitowanie dostępu do nasion regionalnych to celowe niszczenie walorów polskiego rolnictwa, hamowanie rozwoju gospodarczego Polski. Polska wieś to w dzisiejszym wymiarze jakości oraz popytu na tradycyjną i ekologiczną zdrową żywność, wielka szansa dla naszego kraju i dla Wspólnej Polityki Rolnej Unii Europejskiej. Bezmyślny, lekceważący tradycję i prawo naturalne „owczy pęd” za nowymi technologiami, których nie zweryfikowano zgodnie z zasadami przezorności, ostrożności i zdrowego rozsądku, jest zagrożeniem dla trwałego i zrównoważonego rozwoju, zdrowia i życia, a zatem jest sprzeczny z Konstytucją RP.
Już dziś Polskie Stowarzyszenie Producentów Oleju i Krajowe Zrzeszenie Producentów Rzepaku alarmują, że „W uprawie znajdują się odmiany nie dostosowane do polskich warunków klimatyczno-glebowych i o nieznanej przydatności dla rolników i przemysłu olejarskiego; coraz bardziej utrudnione i niejasne dla producentów surowca podstawy do podejmowania decyzji w doborze odmian; silna pozycja firm dystrybucyjnych wprowadzających odmiany wg parytetu zysku, a nie jakości i przydatności dla producentów nasion i oleju, co skutkuje bardzo wysokimi cenami materiału siewnego i stosowaniem niekwalifikowanego materiału siewnego oraz rozregulowanie rynku materiału siewnego poprzez wprowadzanie do sprzedaży odmian na wyłączność” (Portal Spożywczy 1.06.2011) .
Takim patologiom trzeba zapobiegać. Niestety, nowa ustawa w tym nie pomoże, a raczej pogłębi już widoczne niekorzystne trendy.
W związku z powyższym domagamy się:
1. Odrzucenia w całości obecnego projektu nowej ustawy o nasiennictwie.
2. Szerokich konsultacji społecznych, w tym wysłuchania publicznego nowej propozycji ustawy o nasiennictwie.
3. Prawa do nieograniczonego obrotu nasionami tradycyjnymi, lokalnymi, które są dorobkiem pokoleń rolników i są ich wspólnym dobrem. Tradycyjni rolnicy przez setki lat selekcjonowali swoje nasiona, wymieniali z innymi rolnikami dla pozyskiwania różnorodności odmian i oczekiwanych cech. To nie może zostać zaprzepaszczone.
4. Natychmiastowych regulacji prawnych chroniących nasze rodzime nasiona i weryfikacji pod tym względem planów prywatyzacji polskich central nasiennych oraz umów sprzedaży, które winny gwarantować rolnikom dostęp do rynku dla nasion rodzimych.
DOMAGAMY się również natychmiastowego wprowadzenia zakazu upraw kukurydzy MON810 i ziemniaka Amflora wzorem innych krajów (Francja, Austria, Węgry, Włochy, Luksemburg, Grecja, Niemcy, Bułgaria oraz Szwajcaria).
Z poważaniem
Apel został podpisany m.in. przez:
Organizacje
•Stowarzyszenie Polska Wolna od GMO, Anna Szmelcer, prezes
•Międzynarodowa Koalicja dla Ochrony Polskiej Wsi, Sir Julian Rose, prezes
•Koalicja „POLSKA WOLNA OD GMO”, która reprezentuje ponad 400 podmiotów, Paweł Połanecki w imieniu Komisji Sterującej
•EKOLAND, Edyta Jaroszewska Nowak,
•Greenpaece, Joanna Miś,
•Instytut Spraw Obywatelskich, Olaf Swolkień,
•Stowarzyszenia Best ProEko, Anna Bednarek, prezes
•Stowarzyszenie z Łodzi Centrum Zrównoważonego Rozwoju, inż. Zbigniew Tynenski (prezes Zarządu)
•Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA, Radosław Gawlik,
•Małgorzata Tkacz-Janik, Radna Sejmiku Śląskiego Przewodnicząca Zielonych 2004
•Fundacja PRO SCIENTIAE, Przemysław Ilukowicz,
•Górnośląskie Towarzystwo Przyrodnicze, Adrian Kolodziejczyk
•Stowarzyszenie Ptaki Polskie – Jacek Karczewski
•Yoga International Kraków, Centrum Jogi i Ajurwedy
•Fundacja Heifer International Polska – Monika Styczek
•Fundacja Allternet – mgr inż. Krzysztof Lewandowski
•Stowarzyszenie Gospodarstw Agro i Ekoturystycznych Mazowieckie Wierzby – Barbara Polak
•STOWARZYSZENIE OKOLICA, mgr inż. arch. Małgorzata Grabowska-Snarska
•Stowarzyszenie Turystyczno-Kulturalne w Janowie Podlaskim, Prezes Marzena Grabowska-Nowicka
•Polskie Stowarzyszenie Sprawiedliwego Handlu, Krzysztof Szczepański
•Ptaki Polskie, Tatiana Baranowska
•RZECZY NOWE – Ruch Społeczny im. Jana Pawła II, Jacek Andrzej Rossakiewicz,
•Stowarzyszenia Dla Ziemi, Ewa Kozdraj
•Polski Klub Ekologiczny, Okręg Małopolska, Kazimierz Rabsztyn
•Stowarzyszenie Ekologiczne Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej z siedzibą w Śmiłowie, ul. Jachna 1
•Fundacja ARTE EGO, Dagna Gmitrowicz
•partia RACJA Polskiej Lewicy, Teresa Jakubowska, przewodnicząca
•Sekcja Diecezjalnego Instytutu Akcji Katolickiej Diecezji Sandomierskiej Stowarzyszenie Wspierania Aktywności Lokalnej „Nasz Włostów”
•Stowarzyszenie Działań Kulturalnych, Edukacyjnych i Ekologicznych “Wzrastaj” w Jastrzębiu Zdroju
•Agencja Dziennikarska REPORTER – Krzysztof Kamiński
•Fundacja im. Doktora Piotra Janaszka PODAJ DALEJ, Zuzanna Janaszek-Maciaszek, Prezes Zarządu
•Stowarzyszenia dla Popierania Życia Uniwersalnego z siedzibą w Warszawie, Prezes Zarządu – Edward Wuj
Świat nauki
•Katarzyna Lisowska, dr hab., członek Komisji ds. GMO przy Ministerstwie Środowiska
•Prof. dr hab. Anna Stachurska, Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie
•Jacek J. Nowak, dr, profesor kontraktowy Szkoły Wyższej im. B. Jańskiego, wykładowca Zarządzania zrównoważonym rozwojem
•prof. dr hab. Ludwik Tomiałojć, emeryt, wykładowca akademicki, biolog
•Prof. UŚ, dr hab. Piotr Skubała, Uniwersytet Śląski, Katedra Ekologii
•dr inż. Anna Wondołowska-Grabowska, pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu
•Prof. zw. dr hab. inż. Magdalena Jaworska, Katedra Ochrony Środowiska Rolniczego, Uniwersytet Rolniczy w Krakowie
•Prof. dr hab. Jan Szyszko, Poseł PiS. Prezes Stowarzyszenia na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju Polski. Kierownik Samodzielnej Pracowni Oceny i Wyceny Zasobów Przyrodniczych SGGW
•Prof. dr hab. Stanisław Kaniszewski, Pracownik Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach
•Dr Józef Babik, Pracownik Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach
•Dr Irena Babik, Pracownik Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach
•Dr med. Danuta Dabrowska
•Doc. dr hab. Joanna Zarzecka
•Dr Tadeusz Zarzecki
•Dr med. Katarzyna Michalak
•dr Monika Kusiak, wykładowca Uniwersytet Jagielloński Kraków
•Jadwiga Łopata laureatka nagrody Goldmana (ekologiczny Nobel), odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi
•Andrzej Rabsztyn, dr hab. nauk rolniczych, Uniwersytet Rolniczy w Krakowie
•dr inż. Zofia Łapniewska, Uniwersytet Jagielloński
•Roman Andrzej ŚNIADY, dr inż., Katedra Kształtowania Agroekosystemów i Terenów Zieleni, Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu
•Stowarzyszenie Polska Wolna od GMO, Anna Szmelcer, prezes
•Międzynarodowa Koalicja dla Ochrony Polskiej Wsi, Sir Julian Rose, prezes
•Koalicja „POLSKA WOLNA OD GMO”, która reprezentuje ponad 400 podmiotów, Paweł Połanecki w imieniu Komisji Sterującej
•EKOLAND, Edyta Jaroszewska Nowak,
•Greenpaece, Joanna Miś,
•Instytut Spraw Obywatelskich, Olaf Swolkień,
•Stowarzyszenia Best ProEko, Anna Bednarek, prezes
•Stowarzyszenie z Łodzi Centrum Zrównoważonego Rozwoju, inż. Zbigniew Tynenski (prezes Zarządu)
•Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA, Radosław Gawlik,
•Małgorzata Tkacz-Janik, Radna Sejmiku Śląskiego Przewodnicząca Zielonych 2004
•Fundacja PRO SCIENTIAE, Przemysław Ilukowicz,
•Górnośląskie Towarzystwo Przyrodnicze, Adrian Kolodziejczyk
•Stowarzyszenie Ptaki Polskie – Jacek Karczewski
•Yoga International Kraków, Centrum Jogi i Ajurwedy
•Fundacja Heifer International Polska – Monika Styczek
•Fundacja Allternet – mgr inż. Krzysztof Lewandowski
•Stowarzyszenie Gospodarstw Agro i Ekoturystycznych Mazowieckie Wierzby – Barbara Polak
•STOWARZYSZENIE OKOLICA, mgr inż. arch. Małgorzata Grabowska-Snarska
•Stowarzyszenie Turystyczno-Kulturalne w Janowie Podlaskim, Prezes Marzena Grabowska-Nowicka
•Polskie Stowarzyszenie Sprawiedliwego Handlu, Krzysztof Szczepański
•Ptaki Polskie, Tatiana Baranowska
•RZECZY NOWE – Ruch Społeczny im. Jana Pawła II, Jacek Andrzej Rossakiewicz,
•Stowarzyszenia Dla Ziemi, Ewa Kozdraj
•Polski Klub Ekologiczny, Okręg Małopolska, Kazimierz Rabsztyn
•Stowarzyszenie Ekologiczne Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej z siedzibą w Śmiłowie, ul. Jachna 1
•Fundacja ARTE EGO, Dagna Gmitrowicz
•partia RACJA Polskiej Lewicy, Teresa Jakubowska, przewodnicząca
•Sekcja Diecezjalnego Instytutu Akcji Katolickiej Diecezji Sandomierskiej Stowarzyszenie Wspierania Aktywności Lokalnej „Nasz Włostów”
•Stowarzyszenie Działań Kulturalnych, Edukacyjnych i Ekologicznych “Wzrastaj” w Jastrzębiu Zdroju
•Agencja Dziennikarska REPORTER – Krzysztof Kamiński
•Fundacja im. Doktora Piotra Janaszka PODAJ DALEJ, Zuzanna Janaszek-Maciaszek, Prezes Zarządu
•Stowarzyszenia dla Popierania Życia Uniwersalnego z siedzibą w Warszawie, Prezes Zarządu – Edward Wuj
Świat nauki
•Katarzyna Lisowska, dr hab., członek Komisji ds. GMO przy Ministerstwie Środowiska
•Prof. dr hab. Anna Stachurska, Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie
•Jacek J. Nowak, dr, profesor kontraktowy Szkoły Wyższej im. B. Jańskiego, wykładowca Zarządzania zrównoważonym rozwojem
•prof. dr hab. Ludwik Tomiałojć, emeryt, wykładowca akademicki, biolog
•Prof. UŚ, dr hab. Piotr Skubała, Uniwersytet Śląski, Katedra Ekologii
•dr inż. Anna Wondołowska-Grabowska, pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu
•Prof. zw. dr hab. inż. Magdalena Jaworska, Katedra Ochrony Środowiska Rolniczego, Uniwersytet Rolniczy w Krakowie
•Prof. dr hab. Jan Szyszko, Poseł PiS. Prezes Stowarzyszenia na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju Polski. Kierownik Samodzielnej Pracowni Oceny i Wyceny Zasobów Przyrodniczych SGGW
•Prof. dr hab. Stanisław Kaniszewski, Pracownik Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach
•Dr Józef Babik, Pracownik Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach
•Dr Irena Babik, Pracownik Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach
•Dr med. Danuta Dabrowska
•Doc. dr hab. Joanna Zarzecka
•Dr Tadeusz Zarzecki
•Dr med. Katarzyna Michalak
•dr Monika Kusiak, wykładowca Uniwersytet Jagielloński Kraków
•Jadwiga Łopata laureatka nagrody Goldmana (ekologiczny Nobel), odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi
•Andrzej Rabsztyn, dr hab. nauk rolniczych, Uniwersytet Rolniczy w Krakowie
•dr inż. Zofia Łapniewska, Uniwersytet Jagielloński
•Roman Andrzej ŚNIADY, dr inż., Katedra Kształtowania Agroekosystemów i Terenów Zieleni, Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu
... i wiele osób prywatnych.
-------------------------------------------------------------------------------
Przyłączam się do niniejszego apelu i chcę zwrócić uwagę, że już dzisiaj może dojść do drugiego a nawet trzeciego czytania projektu ustawy a tym samym do przedstawienia jej pod głosowanie sejmowe (po pkt 6 poniżej informacja, że prace nad ustawa mogą być włączone do porządku dziennego):
I jeszcze jedna, bardzo istotna sprawa!
Jednocześnie z forsowaniem w/w ustawy prowadzi się intensywne prace związane z szybką prywatyzacją sektora nasiennego w Polsce (sic!) zapewne zgodnie z tym, co napisało Ministerstwo Skarbu w odpowiedzi na protest prywatyzacyjny Stowarzyszenia „Polska Wolna od GMO: "...Na świecie hodowla i postęp biologiczny prowadzone są w firmach prywatnych o dużej koncentracji i zwykle o charakterze międzynarodowym, a często światowym. Hodowla państwowa czy realizowany w podmiotach Skarbu Państwa postęp biologiczny to rozwiązanie wyjątkowe. [...] Dla spółek strategicznych zostaną wypracowane odpowiednie, dostosowane do ich specyfiki, ścieżki prywatyzacyjne lub zaproponowane inne zasady funkcjonowania adekwatne do stosowanych w UE. Wszystkie pozostałe spółki, które nie zostaną zaliczone do grupy spółek „strategicznych", powinny zostać sprywatyzowane, na zasadach ogólnych wynikających z ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji, w celu stworzenia im normalnych warunków funkcjonowania na rynku...". (Na podstawie: TUTAJ).
Proszę zwrócić uwagę! Z jednej strony ustawowe ograniczenia w dostępie do rodzimych nasion (tylko do 10% ich całości w danych roku!) a z drugiej prywatyzacja sektora i oddanie dystrybucji nasion w ręce dwóch, trzech światowych koncernów, które zapewne całkowicie zniszczą nasze polskie odmiany nasion i prowadzić będą politykę zgodną z wyniszczeniem i lub podporządkowaniem ludzkości (oraz jej źródeł pozyskiwania pożywienia) według koncernu Monsanto:
Ważą się losy naszego zdrowia i przyszłości naszego rolnictwa ... a w tle tylko jakaś nieistotna autostrada i Chińczycy...
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
niedziela, 5 czerwca 2011
Humor dnia z przytupem i potencjalnym przestępstwem!
Witajcie
Tak sobie dzisiaj czytam i uszom ani oczom nie zawierzam...
Oto na portalu wp przekazywane jest nam JEDYNE SŁUSZNE SŁOWO NA NIEDZIELĘ wypowiedziane informacyjnie do rządzonego przezeń pospólstwa przez:
Najdroższego i Ukochanego a'la już Generalissimusa, Prezydenta Bronisława Komorowskiego,
który z właściwą sobie troską i nadzieją (nie śmiem tutaj ironizować ze zwykłej pomyłki Ukochanego Przywódcy, więc piszę poprawnie), że pospólstwo jest na tyle głupie, iż GO zrozumie... stwierdził, że WOLI DWUDNIOWE WYBORY!
Tak to opisuje wspomniana wp: "Prezydent Bronisław Komorowski skłania się do zarządzenia dwudniowych wyborów parlamentarnych. Decyzję w tej sprawie podejmę do 6 sierpnia - powiedział Komorowski w TVP Info. Podkreślił, że rolą prezydenta jest dbanie przede wszystkim o frekwencję. - Nie o to, jak się rozkładają głosy wypadające na poszczególne partie polityczne. Frekwencja powinna być obiektem zainteresowania prezydenta, bo frekwencja wysoka, a wydaje się, że dwudniowe wybory sprzyjają wyższej frekwencji - takie jest doświadczenie z referendum dwudniowego europejskiego - to jest szansa na pogłębienie udziału obywateli w procesach demokratycznych - powiedział Komorowski. Zdaniem prezydenta w interesie polskiej demokracji jest to, żeby jak najwięcej ludzi chciało i mogło uczestniczyć w wyborach. - Dwudniowe wybory będę oceniał z tego właśnie punktu widzenia. (...) Frekwencja w czasie referendum europejskiego była większa między innymi dlatego, ze wtedy były te wybory dwudniowe - powiedział. Zastrzegł jednak, że decyzję w tej sprawie podejmie "w odpowiednim momencie". - Pragnę przypomnieć, że sprawa jest w Trybunale Konstytucyjnym, bo niektórzy zaskarżyli do Trybunału dwudniowe wybory, jak i inne elementy związane ze zmianami w ordynacji wyborczej. Będę czekał maksymalnie długo na wyrok TK. Jeżeli ten wyrok nie zapadnie, to wtedy do 6 sierpnia muszę podjąć decyzję na mocy obowiązującego prawa - powiedział Komorowski. Zgodnie z Konstytucją, prezydent zarządza wybory parlamentarne nie później niż na 90 dni przed upływem 4 lat od rozpoczęcia kadencji Sejmu i Senatu, wyznaczając je na dzień wolny od pracy, przypadający w ciągu 30 dni przed upływem 4 lat od rozpoczęcia kadencji parlamentu (...) Prezydent ma prawo zarządzić dwudniowe wybory parlamentarne. Przewidują to nowe zasady wyborcze zawarte w Kodeksie wyborczym, który wejdzie w życie 1 sierpnia i według którego odbędą się tegoroczne wybory. Kodeks wyborczy wprowadza również m.in. jednomandatowe okręgi wyborcze do Senatu oraz daje możliwość głosowania korespondencyjnego osobom przebywającym za granicą". (sic!!!!!)
Doprawdy uroczy jest nasz Ukochany Przywódca w dążeniu do coraz bardziej autorytarnego państwa... Zresztą nie jest w tym odosobniony. Podobnie postępują też globalistyczno-socjalistyczno-komunistyczni rządzący bohaterowie Folwarku Zwierzęcego G. Orwella w Unii Europejskiej (casus głosowania aż do wymaganego skutku w Irlandii lub zamiana Konstytucji w Traktat... gdy coś poszło totalitarystom nie tak i pospólstwo zagłosowało inaczej), USA czy Rosji.
Demokracja stała się farsą a słowo to w ustach obecnego nie mojego Prezydenta brzmi jak tragifarsa i hipokryzja najwyższych lotów.
Proponuję więc Przywódcy:
1. W celu zwiększenia frekwencji "skłonić" się do zarządzenia 365- dniowych permanentnych wyborów parlamentarnych. Prawdopodobnie frekwencja wtedy będzie relatywnie najwyższa a koszt ich przeprowadzenia zmniejszony do minimum! Poza tym zdecydowanie "pogłębiony zostanie udział obywateli w procesach demokratycznych" a wynik zawsze będzie taki, jaki będzie się chciało: każdej nocy można będzie przeliczyć głosy a kolejnego dnia manipulować tak, aby wynik i tak był po "słusznej stronie". Problem tylko w tym jak zapewnić "bezpieczeństwo" urn po każdorazowym zamknięciu lokali wyborczych i przed ponownym, kolejnego dnia ich otwarciem. Czy każdego kolejnego dnia będziemy liczyli już oddane głosy? Czy czekali na ich przeliczenie po wyborach za 365 dni?... Te i wiele innych pytań zapewne nie jest do ogarnięcia dla naszego Przywódcy (w końcu ma tyle spraw na głowie),
2. Zignorować tych "niektórych" mącicieli, którzy zaskarżyli do Trybunału Konstytucyjnego dwudniowe wybory i zarządzić właśnie 365 dniowe lub jeżeli Szanowny Pan dalej chce "antykonstytucyjne dwudniowe" i już!
3. Zignorować inne ich wątpliwości złożone do TK a dotyczące zapewne zmian w ordynacji wyborczej zawartych niejako w przedziwnym (ale nie dla totalitarystów oczywiście) jakimś Kodeksie Wyborczym omijającym zapisy prawne zawarte w Konstytucji RP...
A tak w ogóle to zastanawiam się po co ten Pan wspomina w ogóle o TK skoro i tak dla niego Konstytucja RP nic nie znaczy? Przecież chyba każdy umiejący czytać rozumie zdanie z Konstytucji RP: "... wyznaczając je na dzień wolny od pracy, przypadający w ciągu 30 dni przed upływem 4 lat od rozpoczęcia kadencji parlamentu...". Chodzi o jeden "dzień wolny od pracy, przypadający"... a nie "dni (2 czy więcej?) wolne od pracy, przypadające"... nieprawdaż? I nic to nie zmieni, że antykonstytucyjnie Pana koledzy z niejakiego PO i rządu Tuska przyjęli jakiś Kodeks Wyborczy, który zezwala na dwudniowe wybory... Jeżeli zostaną takowe zarządzone to ex post Prezydent Bronisław Komorowski winien stanąć przed Trybunałem Stanu niezależnie czy TK zdąży odnieść się do ustawy o Kodeksie Wyborczym!
Niestety... stanie się prawdopodobnie tak, że Trybunał Konstytucyjny "nie zdąży się wypowiedzieć" (bo musiałby uznać niekonstytucyjność dwudniowych wyborów i zmian w ordynacji) do 6 sierpnia 2011 roku więc Prezydent zarządzi wybory dwudniowe zgodnie z obowiązującym od 1 sierpnia nowym "kodeksem wyborczym" (z definicji obecnie niekonstytucyjnym aczkolwiek przyjętym przez polski Parlament - smutek i tragedia). Następnie TK ogłosi niekonstytucyjność "kodeksu" i dwudniowych wyborów... I co wtedy? Formalnie Prezydent nie złamał Konstytucji bo czekał na opinie TK. Podjął decyzje zgodnie z Konstytucją, ale według zapisów nowego kodeksu, o którego niekonstytucyjności dowiedział się po terminie zmuszającym go konstytucyjnie do rozpisania wyborów, które to rozpisał... Konstytucja nie przewiduje takiej sytuacji, więc należałoby jeszcze przed wyborami zmienić zapisy konstytucyjne: umożliwiające dwudniowe wybory lub też umożliwiające Prezydentowi ponowne rozpisanie jednodniowych wyborów, ale czy to będzie konstytucyjne posunięcie?... Czy grozi nam jeszcze przed wyborami Kryzys Konstytucyjny? Historycznie brzmi to dla Polski złowrogo!
Nie jestem prawnikiem... może jednak się mylę, ale jeżeli nie to cała ta operacja to MAJSTERSZTYK KPINY Z PRAWA NASZYCH TOTALITARYSTÓW SPOD ZNAKU PLATFORMY I BRONKA oraz szczyt próżniaczej kpiny z nas wszystkich!
Smutno patrzę na tę roześmiana mordeczkę i widzę personę, która...
Obejmując urząd jako jeszcze Marszałek Sejmu prawdopodobnie złamała Konstytucję (objęła urząd zanim było wiadomo prawnie o śmierci śp. L. Kaczyńskiego) a w czasie przysięgi prezydenckiej popełniła chyba dyskwalifikujący błąd... a teraz gaworzy o jakimś prawie, demokracji, polskim interesie oraz TK.
Nie szanuje, choć na razie moralnie, prawa własności i przekazuje Dom Narutowicza w ręce jeszcze dziwniejszej persony... a jednocześnie ma czelność wzywać do uregulowania spraw własności wobec rodziny Narutowicza? Toż to jakaś karkołomność i swoisty sposób szydzenia i lekceważenia innych ludzi cechujący jednostki pozbawione jakichkolwiek cech empatycznych i zbliżający je do ludowego określenia ich jako obleśnych chamów (mam wielką nadzieję, że tak nie jest a raczej jest to wynik tylko krótkotrwałego napawania się próżnością cechującą włodarzy posiadających władzę absolutną... pewnie niedługo te próżniacze cechy miną jak zeszłoroczna woda zniknęła w Bałtyku).
Która jako jedyna śmiała się na lotnisku podczas przywiezienia zwłok śp. Lecha Kaczyńskiego... A teraz ma czelność mówić coś do Polaków w telewizji publicznej?
I krótka uwaga do portalu wp: Jakim prawem piszą Państwo, że prezydent ma prawo zarządzić wybory dwudniowe skoro Kodeks wchodzi z dniem 1 sierpnia a jest zaskarżony w trybunale Konstytucyjnym?
Pozdrawiam
P.S.
Moje:
"próżna władza z próżności upada..., bowiem jej instynkt samozachowawczy topnieje w miarę pogrążania się w blichtrze rządzenia a nie w samym rządzeniu..."
Władysław Grzeszczyk — Parada paradoksów
"Przychodzi moment, że na odwagę jest za późno. I wtedy - tchórz staje się szlachetną świnią",
Jedna ze zwrotek wiersza J.Tuwima: ""Całujcie mnie wszyscy w dupę"
"I ty fortuny skurwysynu,
Gówniarzu uperfumowany,
Co splendor oraz spleen Londynu
Nosisz na gębie zakazanej,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu,
Całujcie mnie wszyscy w dupę".
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Tak sobie dzisiaj czytam i uszom ani oczom nie zawierzam...
Oto na portalu wp przekazywane jest nam JEDYNE SŁUSZNE SŁOWO NA NIEDZIELĘ wypowiedziane informacyjnie do rządzonego przezeń pospólstwa przez:
Najdroższego i Ukochanego a'la już Generalissimusa, Prezydenta Bronisława Komorowskiego,
który z właściwą sobie troską i nadzieją (nie śmiem tutaj ironizować ze zwykłej pomyłki Ukochanego Przywódcy, więc piszę poprawnie), że pospólstwo jest na tyle głupie, iż GO zrozumie... stwierdził, że WOLI DWUDNIOWE WYBORY!
Tak to opisuje wspomniana wp: "Prezydent Bronisław Komorowski skłania się do zarządzenia dwudniowych wyborów parlamentarnych. Decyzję w tej sprawie podejmę do 6 sierpnia - powiedział Komorowski w TVP Info. Podkreślił, że rolą prezydenta jest dbanie przede wszystkim o frekwencję. - Nie o to, jak się rozkładają głosy wypadające na poszczególne partie polityczne. Frekwencja powinna być obiektem zainteresowania prezydenta, bo frekwencja wysoka, a wydaje się, że dwudniowe wybory sprzyjają wyższej frekwencji - takie jest doświadczenie z referendum dwudniowego europejskiego - to jest szansa na pogłębienie udziału obywateli w procesach demokratycznych - powiedział Komorowski. Zdaniem prezydenta w interesie polskiej demokracji jest to, żeby jak najwięcej ludzi chciało i mogło uczestniczyć w wyborach. - Dwudniowe wybory będę oceniał z tego właśnie punktu widzenia. (...) Frekwencja w czasie referendum europejskiego była większa między innymi dlatego, ze wtedy były te wybory dwudniowe - powiedział. Zastrzegł jednak, że decyzję w tej sprawie podejmie "w odpowiednim momencie". - Pragnę przypomnieć, że sprawa jest w Trybunale Konstytucyjnym, bo niektórzy zaskarżyli do Trybunału dwudniowe wybory, jak i inne elementy związane ze zmianami w ordynacji wyborczej. Będę czekał maksymalnie długo na wyrok TK. Jeżeli ten wyrok nie zapadnie, to wtedy do 6 sierpnia muszę podjąć decyzję na mocy obowiązującego prawa - powiedział Komorowski. Zgodnie z Konstytucją, prezydent zarządza wybory parlamentarne nie później niż na 90 dni przed upływem 4 lat od rozpoczęcia kadencji Sejmu i Senatu, wyznaczając je na dzień wolny od pracy, przypadający w ciągu 30 dni przed upływem 4 lat od rozpoczęcia kadencji parlamentu (...) Prezydent ma prawo zarządzić dwudniowe wybory parlamentarne. Przewidują to nowe zasady wyborcze zawarte w Kodeksie wyborczym, który wejdzie w życie 1 sierpnia i według którego odbędą się tegoroczne wybory. Kodeks wyborczy wprowadza również m.in. jednomandatowe okręgi wyborcze do Senatu oraz daje możliwość głosowania korespondencyjnego osobom przebywającym za granicą". (sic!!!!!)
Doprawdy uroczy jest nasz Ukochany Przywódca w dążeniu do coraz bardziej autorytarnego państwa... Zresztą nie jest w tym odosobniony. Podobnie postępują też globalistyczno-socjalistyczno-komunistyczni rządzący bohaterowie Folwarku Zwierzęcego G. Orwella w Unii Europejskiej (casus głosowania aż do wymaganego skutku w Irlandii lub zamiana Konstytucji w Traktat... gdy coś poszło totalitarystom nie tak i pospólstwo zagłosowało inaczej), USA czy Rosji.
Demokracja stała się farsą a słowo to w ustach obecnego nie mojego Prezydenta brzmi jak tragifarsa i hipokryzja najwyższych lotów.
Proponuję więc Przywódcy:
1. W celu zwiększenia frekwencji "skłonić" się do zarządzenia 365- dniowych permanentnych wyborów parlamentarnych. Prawdopodobnie frekwencja wtedy będzie relatywnie najwyższa a koszt ich przeprowadzenia zmniejszony do minimum! Poza tym zdecydowanie "pogłębiony zostanie udział obywateli w procesach demokratycznych" a wynik zawsze będzie taki, jaki będzie się chciało: każdej nocy można będzie przeliczyć głosy a kolejnego dnia manipulować tak, aby wynik i tak był po "słusznej stronie". Problem tylko w tym jak zapewnić "bezpieczeństwo" urn po każdorazowym zamknięciu lokali wyborczych i przed ponownym, kolejnego dnia ich otwarciem. Czy każdego kolejnego dnia będziemy liczyli już oddane głosy? Czy czekali na ich przeliczenie po wyborach za 365 dni?... Te i wiele innych pytań zapewne nie jest do ogarnięcia dla naszego Przywódcy (w końcu ma tyle spraw na głowie),
2. Zignorować tych "niektórych" mącicieli, którzy zaskarżyli do Trybunału Konstytucyjnego dwudniowe wybory i zarządzić właśnie 365 dniowe lub jeżeli Szanowny Pan dalej chce "antykonstytucyjne dwudniowe" i już!
3. Zignorować inne ich wątpliwości złożone do TK a dotyczące zapewne zmian w ordynacji wyborczej zawartych niejako w przedziwnym (ale nie dla totalitarystów oczywiście) jakimś Kodeksie Wyborczym omijającym zapisy prawne zawarte w Konstytucji RP...
A tak w ogóle to zastanawiam się po co ten Pan wspomina w ogóle o TK skoro i tak dla niego Konstytucja RP nic nie znaczy? Przecież chyba każdy umiejący czytać rozumie zdanie z Konstytucji RP: "... wyznaczając je na dzień wolny od pracy, przypadający w ciągu 30 dni przed upływem 4 lat od rozpoczęcia kadencji parlamentu...". Chodzi o jeden "dzień wolny od pracy, przypadający"... a nie "dni (2 czy więcej?) wolne od pracy, przypadające"... nieprawdaż? I nic to nie zmieni, że antykonstytucyjnie Pana koledzy z niejakiego PO i rządu Tuska przyjęli jakiś Kodeks Wyborczy, który zezwala na dwudniowe wybory... Jeżeli zostaną takowe zarządzone to ex post Prezydent Bronisław Komorowski winien stanąć przed Trybunałem Stanu niezależnie czy TK zdąży odnieść się do ustawy o Kodeksie Wyborczym!
Niestety... stanie się prawdopodobnie tak, że Trybunał Konstytucyjny "nie zdąży się wypowiedzieć" (bo musiałby uznać niekonstytucyjność dwudniowych wyborów i zmian w ordynacji) do 6 sierpnia 2011 roku więc Prezydent zarządzi wybory dwudniowe zgodnie z obowiązującym od 1 sierpnia nowym "kodeksem wyborczym" (z definicji obecnie niekonstytucyjnym aczkolwiek przyjętym przez polski Parlament - smutek i tragedia). Następnie TK ogłosi niekonstytucyjność "kodeksu" i dwudniowych wyborów... I co wtedy? Formalnie Prezydent nie złamał Konstytucji bo czekał na opinie TK. Podjął decyzje zgodnie z Konstytucją, ale według zapisów nowego kodeksu, o którego niekonstytucyjności dowiedział się po terminie zmuszającym go konstytucyjnie do rozpisania wyborów, które to rozpisał... Konstytucja nie przewiduje takiej sytuacji, więc należałoby jeszcze przed wyborami zmienić zapisy konstytucyjne: umożliwiające dwudniowe wybory lub też umożliwiające Prezydentowi ponowne rozpisanie jednodniowych wyborów, ale czy to będzie konstytucyjne posunięcie?... Czy grozi nam jeszcze przed wyborami Kryzys Konstytucyjny? Historycznie brzmi to dla Polski złowrogo!
Nie jestem prawnikiem... może jednak się mylę, ale jeżeli nie to cała ta operacja to MAJSTERSZTYK KPINY Z PRAWA NASZYCH TOTALITARYSTÓW SPOD ZNAKU PLATFORMY I BRONKA oraz szczyt próżniaczej kpiny z nas wszystkich!
Smutno patrzę na tę roześmiana mordeczkę i widzę personę, która...
Obejmując urząd jako jeszcze Marszałek Sejmu prawdopodobnie złamała Konstytucję (objęła urząd zanim było wiadomo prawnie o śmierci śp. L. Kaczyńskiego) a w czasie przysięgi prezydenckiej popełniła chyba dyskwalifikujący błąd... a teraz gaworzy o jakimś prawie, demokracji, polskim interesie oraz TK.
Nie szanuje, choć na razie moralnie, prawa własności i przekazuje Dom Narutowicza w ręce jeszcze dziwniejszej persony... a jednocześnie ma czelność wzywać do uregulowania spraw własności wobec rodziny Narutowicza? Toż to jakaś karkołomność i swoisty sposób szydzenia i lekceważenia innych ludzi cechujący jednostki pozbawione jakichkolwiek cech empatycznych i zbliżający je do ludowego określenia ich jako obleśnych chamów (mam wielką nadzieję, że tak nie jest a raczej jest to wynik tylko krótkotrwałego napawania się próżnością cechującą włodarzy posiadających władzę absolutną... pewnie niedługo te próżniacze cechy miną jak zeszłoroczna woda zniknęła w Bałtyku).
Która jako jedyna śmiała się na lotnisku podczas przywiezienia zwłok śp. Lecha Kaczyńskiego... A teraz ma czelność mówić coś do Polaków w telewizji publicznej?
I krótka uwaga do portalu wp: Jakim prawem piszą Państwo, że prezydent ma prawo zarządzić wybory dwudniowe skoro Kodeks wchodzi z dniem 1 sierpnia a jest zaskarżony w trybunale Konstytucyjnym?
Pozdrawiam
P.S.
Moje:
"próżna władza z próżności upada..., bowiem jej instynkt samozachowawczy topnieje w miarę pogrążania się w blichtrze rządzenia a nie w samym rządzeniu..."
Władysław Grzeszczyk — Parada paradoksów
"Przychodzi moment, że na odwagę jest za późno. I wtedy - tchórz staje się szlachetną świnią",
Jedna ze zwrotek wiersza J.Tuwima: ""Całujcie mnie wszyscy w dupę"
"I ty fortuny skurwysynu,
Gówniarzu uperfumowany,
Co splendor oraz spleen Londynu
Nosisz na gębie zakazanej,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu,
Całujcie mnie wszyscy w dupę".
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com