Moje posty

środa, 29 lipca 2009

R. GIERTYCH - UPIORNY KAMELEON?

Pisałem kiedyś jak to Donald Tusk (co by nie mieć wobec niego zarzutów o ciągoty autorytarne) przejmował TVP za pośrednictwem Romana Giertycha. Był to istny plan-majstersztyk w swojej genialności i prostocie: wykorzystać istniejące jeszcze w Radzie Nadzorczej TVP wpływy Romana Giertycha, zagospodarować dla siebie drzemiące w Nim pokłady ogromnej frustracji powstałej po zniknięciu ze sceny politycznej, spożytkować dla swoich celów chęć Jego zemsty na braciach Kaczyńskich za odsunięcie Go od tak ukochanej władzy a w przyszłości może pozwolić mu na jakieś ponowne zaistnienie w polityce. 

Plan niemal się udał. Rządy Farfała to niemal wewnętrzny demontaż TVP. Na szczęście zapędy totalitarne i chamstwo oraz arogancja władzy PO spowodowały, że jak na razie proponowana przez nią ustawa medialna jest daleka od wprowadzenia w życie.

Ale przecież Roman Giertych (a jakże), obecnie znany już adwokat, cały czas marzy o powrocie do Wielkiej Polityki. Nie wiem, co mu Donald Tusk obiecał za umożliwienie przejęcia TVP i odsunięcia Prezesa A. Urbańskiego, ale po ostatnich zaskakujących wypowiedziach samego R. Giertycha możemy się powoli domyślać. 

Otóż R. Giertych w tekście opublikowanym w dzienniku „Polska” sugerując bliska koalicję PiS z SLD pisze: „„Na naszych oczach powstaje brunatno-czerwona koalicja, która jeśli zacznie rządzić, może doprowadzić Polskę do ekonomicznej katastrofy”. Zdaniem Giertycha porozumienie Kaczyński – Napieralski to tylko kwestia czasu. I nie ma tu niczego doraźnego ani przypadkowego. Będzie to wynik wykalkulowanego działania obu stron, którego celem ma być odepchnięcie Platformy Obywatelskiej od władzy. A wtedy, lamentuje Giertych, dojdzie właśnie do ogólnonarodowej katastrofy. Dalej w swych zaskakujących dywagacjach pisze o potencjalnej koalicji brunatno-czerwonej: „Tolerowanie siły ugrupowań radykalno-socjalistycznych jest absolutnym zagrożeniem dla demokracji i stabilności państwa. W tym kontekście w sposób oczywisty istnieje konieczność zniesienia finansowania partii politycznych i umożliwienia biznesowi wspierania ugrupowań politycznych”.

Po powyższych deklaracjach już raczej nikt nie powinien mieć wątpliwości, kto tak naprawdę obecnie rządzi w TVP, po co R. Giertych potajemnie spotykał się w swoim domu z D. Tuskiem i G. Schetyną oraz co tak naprawdę znaczyły słowa R. Giertycha w sms-ie do R. Sikorskiego: „Dorznęliśmy watahę w telewizji”.

I właśnie z wianem TVP R. Giertych oficjalnie występuje po stronie PO zachwalając jej pomysł zniesienia finansowania partii politycznych oraz przedstawiając PiS jako radykalną, brunatną siłę polskiej sceny politycznej, która może współpracować z socjalistami z SLD. Aż dziwne, że nie krzyknął i nie zająknął się o rodzeniu się w Polsce narodowego socjalizmu!

Nie wiem czy R. Giertych sam wymyślił absurdalne niebezpieczeństwo kolacji PiS-SLD. Może jest inspirowany przez PO, która tym samym chce zniechęcić SLD do poparcia veta Prezydenta do ustawy medialnej i w ogóle do jakichkolwiek głosowań tej partii wspólnie z PiS a przeciw PO?. Znając makiaweliczne środowisko Tuska-Strusia i jego samego nie wykluczałbym takiej możliwości. 

Być może R. Giertych sam postanowił przypomnieć się swoim przyjaciołom z PO, co by nie zapomnieli o nim w najbliższych wyborach samorządowych lub parlamentarnych. Trudno też ocenić ewentualną reakcję lemingowego elektoratu na księżycowe dywagacje jeszcze niedawnego, właśnie „brunatnego” i upiornego R. Giertycha. Pewnie poczekają na instrukcje z central „okołogazetowowyborczych” i „okołotvnowych”.

Niemniej jednak zastanawiam się jak tragicznie w swoim zakłamaniu, małostkowości i hipokryzji skończył Roman Giertych. Jest też przerażającym jak pragnienie posiadania władzy potrafi zrobić z człowieka obrzydliwego kameleona zmieniającego "kolor" własnych wartości, przekonań i poglądów od możliwości dzierżenia choćby jej namiastki. I jakim tak naprawdę musi być człowiek, który potrafi tak sie przepoczwarzyć.

Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.