Moje posty

środa, 20 stycznia 2010

Prawda o Prezydencie B.H. O'Bamie - Jego roczne władanie przestrogą wyborczą dla Polaków

Witam

Jeszcze wczoraj Marek Ostrowski pisał: "20 stycznia: dokładnie pierwszy rok prezydentury Obamy, a w stanie Massachusetts, mateczniku Demokratów, partia prezydencka może stracić fotel senatora po śmierci Edwarda Kennedy’ego. Jeśli straci, Obama zostanie pozbawiony wygodnej przewagi 60 miejsc w Senacie, a przez to może ugrząźć jedyne prawdziwe osiągnięcie pierwszego roku: reforma systemu ubezpieczeń zdrowotnych w USA. „To będzie jego Waterloo. To go złamie” – zapowiedział pół roku temu republikański senator Jim DeMint, ujawniając nastroje, które za oceanem mogliśmy przeoczyć: w Ameryce jest też wielu, którzy Obamie źle życzą, a już na pewno źle życzą jego sztandarowej reformie".

No i stało się. Jak podaje na swoim blogu woyzeck: "Po raz pierwszy od 1972 roku Massachusetts bedzie miec Republikanskiego senatora.This is the end of the world, Mrs. Ashe. Na polskie warunki, to jest mniej wiecej tak, jakby w Warszawie Andrzej Lepper wygral 80:20 z Donaldem Tuskiem w wyborach w 2007 roku (w sensie szans)". I to pomimo tego, że B.H. O'Bama osobiście zaangażował się w promocję kandydatki Demokratów, co jednak na co wskazywał woycek w innym swym poście zawsze kończy się niepowodzeniem wyborczym jego kandydatów: podobnie było m.in.w czasie w czasie wyborow gubernatorskich ani w New Jersey, ani w Wirginii 3 miesiace temu.

Rok rządów .H. Obamy zakończy się więc - wobec prawdopodobnego fiaska reformy w ochronie zdrowia - kompletną klapą. Już teraz Prezydent USA ma jedne z najniższych w historii USA wskaźników poparcia społecznego. Zmarnował przepięknie cały rok swojej prezydentury i ni pomogła mu w tym (a pewnie i zaszkodziła) najśmieszniejsza w historii Pokojowa Nagroda Nobla.

Jak pisze Wawrzyniec Smoczyński: "wyniki sondażu Gallupa dla dziennika „USA Today” wskazuje, że 72 proc. Amerykanów jest niezadowolonych z kierunku, w jakim zmierza ich kraj (84 proc. rok temu), 37 proc. uważa, że pod koniec kadencji Obamy ich kraj będzie w gorszej kondycji niż dzisiaj (25 proc. przed rokiem). Spadła liczba Amerykanów, którzy wierzą, że Obama poprawi opinię ich kraju w świecie (z 76 do 60 proc.) i że naprawi służbę zdrowia (z 64 do 40 proc.). Ogólne poparcie spadło w ciągu roku z 64 do 50 proc. Wiele z tych wyników można położyć na karb ciężkiej recesji, ale pod spodem coraz wyraźniej widać rozczarowanie i zniecierpliwienie powolnym tempem zmian. Dla Obamy tym groźniejsze, że z nadziei uczynił swoje hasło wyborcze, a ze zmiany swoją naczelną obietnicę (...) Jego notowania szybko zbliżają się do punktu, w którym sceptycyzm przechodzi w defetyzm. By tego uniknąć, prezydent USA musiałby odnieść niekwestionowany sukces w jednej z dwóch kluczowych spraw: reformie ubezpieczeń zdrowotnych lub wojnie w Afganistanie" (sic!).

Co się stało, że jakoś tak świat a już sami Amerykanie powoli maja dość Tego Politycznego Geniusza?

Przyczyn jest wiele: począwszy od kryzysu (którego źródłem jest tak naprawdę Partia Demokratyczna i jej wcześniejsi Prezydenci USA), nieudolności w jego pokonywaniu poprzez nieumiejętności rządzenia oraz sztucznie wykreowany wizerunkowo fałszywy PR (B.H. O'Bama jest tak papierkowo i PR-wo na kolorowo, opakowaniowo niestrawny i w środku pusty jak nasz D. Tusk!) aż po pierwotne kłamstwo i oszustwo wyborcze.

Pamiętam rok temu. Euforia! Wszędzie pełno o tym, że to nowy rozdział w życiu Ameryki. Pierwszy Afroamerykanin Prezydent USA. W każdym internetowym portalu, telewizji, gazecie przedstawiany był Jego oficjalny, starannie przefiltrowany życiorys. Harwardczyk, prawnik, działacz społeczny to wszystko można wyczytać wszędzie.

Swego czasu zastanawiałem się nad jego fenomenem. Skąd się wziął i jak mu się udało dojść tak wysoko w Partii Demokratycznej i wygrać wybory w USA?. Jego wykształcenie, zawodowe koleje losu, działalność społeczna i polityczna, są przecież typowe dla solidnych polityków amerykańskich wywodzących się z zamożnej klasy średniej lub też nawet z tzw.: establishmentu.

No właśnie zamożnej klasy średniej... On Afroamerykanin musiał więc, aby przejść przez te wszystkie szczeble nauki i kariery, bądź mieć solidne rodzinne zaplecze finansowe, bądź też wykorzystywać darowizny i stypendia... bo innej możliwości nie było.

Aby rozwikłać tę zagadkę wgłębiłem się w jego życiorys... I odkryłem, że jego zapleczem zarówno finansowym jak i ludzkim jest jego rodzina ze strony matki i sama matka: Stanley Ann Dunham, z pochodzenia majętna Żydówka (jej żydowskie korzenie sięgają: Irlandii, Niderlandów, Francji, Szkocji, i Niemiec)!. Mówi się też, że w matce Prezydenta płynie też drobniutka część czirokeskiej krwi indiańskiej.

No tak. Więc sprawa sfinansowania jego nauczania i osiągnięcia tak wysokie pozycji politycznej stałą się jasna! Barack Hussein O'Bama jako więc w prostej linii ŻYD przez całe swoje życie mógł liczyć na poparcie swoich bratnich dusz posiadających przeogromne wpływy w USA.

I nie rozumiem, dlaczego w czasie kampanii prezydenckiej informacja ta był raczej ukrywana lub wyraźnie nieeksponowana? (no poza mediami żydowskimi przeznaczonymi dla Żydów). Czy to był (jest) powód do wstydu, że Obecny Prezydent USA jest jednocześnie Afroamerykaninem i prawowitym po linii matki Żydem? I to majętnym oraz będącym członkiem Amerykańskiego Establishmentu!

Ciekawe ilu Amerykanów wie Kim tak naprawdę była matka obecnego Prezydenta?

Może dla Nas przybliżę.

Matka Prezydenta - Stanley Ann Dunham była Żydówką i to spowinowaconą z wielkimi żydowskimi rodzinami. Jej rodzice: Madelyn Payne i Stanley Armour Dunham byli obydwoje Żydami a poprzez swojego ojca matka Baracka Husseina Obamy (tym samym sam Prezydent) była spowinowacona rodzinnie m.in.z: Żydem i b. Prezydentem Harry'm Trumanem; Żydem i b. Wiceprezydentem Dickiem Cheneyem; Żydem i bardzo zamożnym brytyjskim bankierem Gustavem Anthony de Rothschildem (w prostej linii związanym bezpośrednio rodzinnie z Nathanem Mayerem Rothschildem współtwórcą finansowej potęgi Żydów niemieckich Rothscildów) i Żydem premierem Wielkiej Brytanii Winstonem Churchillem (jego matka Janette Jerome była Żydówka i córka amerykańskiego finansisty).
http://en.wikipedia.org/wiki/Barack_Obama_Sr
http://en.wikipedia.org/wiki/Ann_Dunham
http://en.wikipedia.org/wiki/Madelyn_Payne
http://en.wikipedia.org/wiki/Stanley_Armour_D...

W czasie kampanii prezydenckiej nawet pojawiły się informacje (L'Osservatore Romano), że jednym z przodków mamy Prezydenta był polski Żyd: Jakub Izaak z Przysuchy. (na konferencji prasowej temu poświęconej B. Obama pojawił się w ortodoksyjnym stroju chasydzkim i nie odpowiedział na żadne pytanie dotyczące jego żydowskiego pochodzenia). Natomiast ja nie znalazłem nigdzie takich śladów, ale nie jestem historykiem - więc, kto wie?

Reasumując: Tak, po linii matki B.H. O'Bama (mimo, ze po ojcu Murzynie jest mulatem) zgodnie z judaizmem jest Żydem. I to spowinowaconym z wielkim światem syjonistycznej polityki oraz finansjery.

Tak, więc nie dziwmy się, że Prezydent otoczył się ludźmi z dawnego otoczenia (administracji) Billa Clintona, która to w przeszło 80% składała się wyłącznie z Żydów oraz tak wspiera amerykańskich finansistów w dobie kryzysu!.

I w tym miejscu pojawiły się u mnie się wątpliwości o etyczność wykorzystywania swojego koloru skóry w kampanii prezydenckiej przez B.H. Obamę. Amerykanie potrzebowali zmiany po rządach nieudacznika i głupca (jak określił to Olvier Stone) G. Buscha juniora. Potrzebowali też nowej jakości: tą nowa jakość dawali Demokraci. I to w dwóch wymiarach: 1) Pierwsza Kobieta Prezydent USA, 2) Pierwszy Afroamerykanin Prezydent USA.

Cała walka pomiędzy Obamą a H. Clinton była po prostu jednym wielkim spektaklem marketingowym stworzonym i zrealizowanym dla, w większości raczej mało rozgarniętych intelektualnie, Amerykanów. Elita wiedziała swoje: niezależnie, kto wygra i tak będziemy u władzy (jakby wygrała Clinton to zapewne B. Obama zajmowałby się polityką zagraniczną - oj hipokryzja).

Uzyskano jeszcze dodatkowy efekt tej niby kłótni: Partia Demokratyczna jak nigdy dotąd pozyskała i zaktywizowała ogromne raczej do tej pory mało angażujące się w wybory - elektoraty Afroamerykanów i amerykańskich kobiet.

Niestety elity zdominowane są w większości przez Amerykanów pochodzenia żydowskiego. Przeciętny Afroamerykanin jest naprawdę (niczego nie ujmując, a zresztą z własnej winy) mało inteligentny (nawet infantylny). Zresztą wśród białych jest podobnie. A kampania B. Obamy była perfekcyjna. Kobiety widziały w nim drugiego Kennedyego a Murzyni swojego kompana z ulicy. Ciekawe jakby głosowali wiedząc, że jest to jeszcze jeden z tych bogatych "dupków" spowinowacony dodatkowo z bogatymi żydowskimi "białasami"? A może właśnie teraz to do nich zaczyna docierać?








Ale! Wracając do jego faktycznej Proamerykańskości - przecież powiedzą niektórzy - B. Obama ma piękną żonę Murzynkę i fajniusie czarniutkie dzieciaczki. Tak to prawda ale i tu NIESPODZIANKA!. Okazuje się, że kuzyn jego żony jest jednym z najbardziej znanych w USA czarnych rabinów!!! Michelle Obama, żona Prezydenta, i czarny jak smoła rabin Capers Funnye, duchowy przywódca synagogi w chicagowskiej South Side, są kuzynostwem drugiego stopnia. Matka rabina Funnye, Verdelle Robinson Funnye była bowiem siostrą dziadka pani Obamy. Rabin Funnye jest naczelnym rabinem hebrajskiej kongregacji etiopskiej Beth Shalom B'nai Zaken w południowo zachodnim Chicago. W kręgach żydowskich jest znany głównie, jako pośrednik pomiędzy głównym nurtem judaizmu a małą i dosyć wyizolowaną kongregacją czarnych Żydów, nazywanych niekiedy czarnymi Hebrajczykami lub Izraelczykami. Rabin Funnye często apeluje do wspólnoty żydowskiej o większą akceptację w stosunku do Żydów, którzy nie są biali.
(żródło: Anthony Weiss, Michelle Obama Has a Rabbi in Her Family,
Forward Jewish Daily Sep 02, 2008).



Oceniając rok tej Prezydentury staje się jasne, że wybór B.H. O'Bamy był pomyłka wyborczą Amerykanów uwiedzionych i zmanipulowanych "marketingową papką propagandowo-socjotechniczną" zafundowaną im przez samego kandydata i jego spin-doktorów.

Zresztą B.H. O'Bama nie potrafił zadbać również o swoich rodzimych wyborców. Mocno rozczarował - jako jeden z kategorii Przywódców: Leniwców Pospolitych (jak nasz Donek) - mieszkańców rodzinnego Chicago i Stanu Illinois. Jak podaje PAP: Pierwszy rok prezydentury Baracka Obamy nie był tak korzystny dla Chicago, jak tego oczekiwano Obama odwiedził swoje rodzinne miasto zaledwie trzy razy, tyle samo co np. kraje skandynawskie (…) Mieszkańcy Chicago mieli (płonną – jak się okazało – kj) nadzieję, że rodzinne miasto byłego senatora z Illinois, a obecnie 44. prezydenta Stanów Zjednoczonych, zyska na popularności, podobnie jak było w przypadku innych miejsc zamieszkanych niegdyś przez byłych prezydentów USA, a chętnie odwiedzanych obecnie przez turystów.  Ponadto, mimo osobistego zaangażowania Prezydenta Chicago już w pierwszej turze głosowania w Kopenhadze odpadło z rywalizacji o prawo do organizowania letnich igrzysk olimpijskich w 2016 roku".

Może historia wyboru B.H. O'Bamy i treść jego Prezydentury będzie dla Nas, Polaków - w nadchodzącym czasie wyborczych decyzji - Przestrogą? Oby... tym bardziej, że nam powinno być łatwiej - poznaliśmy przecież jak nieudolnym Przywódcą jest D. Tusk i jak Pustą, Skompromitowaną i Antypolską partią jest cała Platforma Obywatelska!


Życzę nam Wszystkim abyśmy przy urnach wyborczych dokonali dobrego dla Nas i Naszej Ojczyzny wyboru!

Pozdrawiam

Poniżej: ciekawe i szczegółowe notki biograficzne rodziców Prezydenta

MATKA PREZYDENTA -
Stanley Ann Dunham (29.11 1942 – 07.11.1995, później znana jako Dr. Stanley Ann Dunham Sutoro była antropologiem specjalizującym się w rozwoju obszarów wiejskich. Urodziła się w Forcie Leavenworth w stanie Kansas w USA. Jej rodzice, Madelyn Payne i Stanley Dunham, spotkali się w Wichita (Kansas), a związek małżeńskii zawarli 05 maja 1940 roku. Po ataku na Pearl Harbor Stanley Dunham – jej ojciec (który nie posiadał wykształcenia wyższego) wstąpił do armii amerykańskiej a po wojnie rodzina Ann przeniosła się do Tekasau a następnie w 1956 do Waszyngtonu. Tam 13 letnia Ann uczęszczała do Mercer Island High School. Ojciec zajmował się handlem meblami a jej matka - Ann Madelyn Dunham pracowała w lokalnej bankowości. Ann Madelyn (babka Prezydenta) była bezpośrednio córką Falmoutha Kearneya – irlandzkiego żydowskiego emigranta, rolnika, który osiadł w Jefferson Township i podobno miała dalekich przodków z indiańskiego plemienia Czirokezów. W 1960 roku rodzice Ann przenieśli się na Hawaje, gdzie Madelyn (mataka Ann) została - jako pierwsza kobieta - Viceprezesem Banku Hawaje. Ojciec Ann (dziadek Prezydenta) Stanley Armour Dunham z pochodzenia Żyd - poprzez swojego przodka Mareena Duvalla (zamożnego żydowskiego, ale katolickiego – Hugenod - kupca) był związany rodzinnymi więzami krwi m.in. z: Żydem i b. Prezydentem Harry'm Trumanem; Żydem i b. Wiceprezydentem Dickiem Cheneyem ; Żydem i bardzo zamożnym brytyjskim bankierem Gustavem Anthony de Rothschildem (w prostej linii związanym bezpośrednio rodzinnie z Nathanem Mayerem Rothschildem – współtwórcą finansowej potęgi Żydów niemieckich Rothscildów) i Żydem premierem Wielkiej Brytanii Winstonem Churchillem (jego matka Janette Jerome była Żydówka i córka amerykańskiego finansisty).
Kontynuując: Rodzina Ann (matki Prezydenta) w roku 1960 przeniosła się na Hawaje a Ann rozpoczęła studia na Uniwersytecie Hawajskim. Tam poznała Baracka Obamę Seniora i wyszła (pomimo sprzeciwu obydwu rodzin „młodych”) za niego za mąż oraz w wieku 18 lat urodziła Berrego - Baracka Obamę Juniora (obecnego Prezydenta USA). Małżeństwo nie trwało długo, tylko do roku 1964. W 1967 roku poślubiła indonezyjskiego studenta Lolo Soetoro i wyjechała do Indonezji. Póżniej wiele podróżowała. W 1992 uzyskała doktorat z antropologii, działała społecznie na rzecz rozwoju biednych obszarów afrykańskich, współpracowała z wieloma rzadmi państw, fundacjami miedzynarodowymi, pomagała m.inb. w Pakistanie. Zmarła na raka jajnika i szyjki macicy w roku 1995 w wieku 52 lat. http://en.wikipedia.org/wiki/Ann_Dunham)

OJCIEC PREZYDENTA-
Barack Hussein Obama senior (1936 / 24 listopad 1982). Barack Obama senior urodził się w Kenii w miejscowości Kanyadhiang, powiat Rachuonyo na brzegu Jeziora Wiktorii. Należał do grupy etnicznej Luo. Był synem czarnego muzułmanina Onyango Obama (ok. 1895-1979), który miał co najmniej trzy żony. Obama senior w 1954 roku jako osiemnastolatek ożenił się z przedstawicielką wojego plemienia o imieniu Kezia, z którą miał czworo dzieci. Od 1950 do 1953 roku, studiował na Maseno National School, ekskluzywnej uczelni chrześcijańskiej prowadzonej przez kościół anglikański. pokład szkoły w Maseno, który był prowadzony przez Kościół anglikański Kenii (stypendium na studiowanie ekonomii uzyskał od nacjonalistycznego Afrykanera Toma Mboya). Po czym dzięki fundacji Kennedych (promujących wybitnych studentów z Czarnego Ladu) zaczął studiować (przez rok) w USA na Uniwersytecie Stanforda. W wieku 23 lat Obama senior podjął studia ekonomiczne na Uniwersytecie Hawajskim na Manoa. Pozostawił swoją żonę (Kezię) w ciąży i z trójką dzieci. Na Hawajach poznał Ann Dunham, z która ożenił się 02.02.1961 roku, w międzyczasie odchodząc od Islamu i stając się ateistą. Ciekawostka jest fakt , że Ann Dunham (matka prezydenta USA) nie wiedziała, że jej nowy mąż jest już żonaty i ma czwórkę dzieci . Ta informacje uzyskała duzo później już po rozwodzie z Obamą Seniorem. Po ukończeniu w 1962 roku uniwersytetu hawajskiego wyjeżdża do USA by studiować na Uniwersytecie Harwarda W 1964 roku rozwiódł się z Ann Dunham (swojego syna, obecnego Prezydenta USA odwiedził tylko raz, gdy młody Obama miał 10 lat – w roku 1971). Wrócił do Kenii, gdzie został Głównym Ekonomista w Kenijskim Ministerstwfie Finansów. Był socjalistą. W roku 1965 napisał książkę: „Problemy socjalizmu”. Po konflikcie z prezydentem Kenii stracił stanowiska a jego kariera legła w gruzach. Zaczął pić, stracił wszystkie pieniadze. Stracił pracę, w wypadku samochodowym spowodowanym pod wpływem alkoholu stracił dwie nogi. Kolejnego w 1982 roku w Nairobi już nie przeżył. Zmarł w 1982 roku w wieku 46 lat.
http://en.wikipedia.org/wiki/Barack_Obama_Sr)

P.S. WAŻNE!!!

Jeden z blogerów (DoktorNo) zarzucił mi, że w podanych linkach do Wikipedii, na które się powołuję nic nie ma o żydowskich korzeniach rodziny B.H. Obamy. A ponadto stwierdza, że mój tekst to "znowu kreatywne cytowanie i oszukiwanie inteligencji czytelników".
 Otóż oświadczam, że część mojego niniejszego postu obejmująca informacje o żydowskim pochodzeniu O'Bamy jest kopią fragmentu mojego postu napisanego rok temu, zaraz po wyborze O'Bamy na Prezydenta. Wówczas, korzystając z tych linków w styczniu 2009 roku, wszystkie podane wtedy tego typu informacje były dostępne na stronach wikiopedii rodziny O'Bamów (sam osobiście je tłumaczyłem) i sprawdzałem także w innych źródłach.
Faktycznie. Teraz sprawdziłem i informacje znikły. Cholera... Pogrzebię..., ale zostały wyczyszczone nawet z informacji o dziadkach O'Bamy...
Smutne.
I proszę mnie nie oskarżać o kreatywne cytowanie i oszukiwanie czytelników. Nigdy sobie na to nie pozwoliłem i nigdy tak nie robiłem. Wykorzystałem część swojego postu napisanego rok temu w wierze, że informacje te nie zostały w wikipedii zmienione. Niestety pomyliłem się i nie jestem w posiadaniu zrzutu ówczesnych stron wikipedii, ... ale obiecuję, że dokopię się do informacji...  i je wyciągnę choćby spod ziemi...


ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.