Witam
Dziś w Wiadomościach (niedługo będą zapewne do obejrzenia na stronach internetowych TVP) przytoczone zostały słowa Donalda Tuska, który w 2007 roku uważał, że wykorzystywanie śmierci Barbary Blidy w kampanii wyborczej jest obrzydliwe i nazwał je "nekrofilią polityczną".
Był to komentarz do dzisiejszego, "prywatnego" spotkania B. Komorowskiego z rodziną Barbary Blidy w ich domu... tym, w którym popełniła samobójstwo...
Szanowny Panie Donaldzie Tusku... dzisiaj usłyszawszy, że Bronisław Komorowski spotkał się z rodziną tragicznie zmarłej Barbary Blidy przyszło mi na myśl takie właśnie skojarzenie. I od razu (mimochodem i w wyniku oczywiście trwającej kampanii wyborczej) jakoś tak z ludzkim podziwem i nawet zazdrością prześledziłem w myślach zachowanie Jarosława Kaczyńskiego wobec tragizmu śmierci swojego brata i Marii Kaczyńskiej oraz wielu jego przyjaciół... Jego milczenie i opłakiwanie brata w sposób wskazujący na ogromną wewnętrznie przeżywaną ową śmierć i boleść, cechuje ludzi tracących w sposób nagły najbliższych, których autentycznie kochali miłością największą... Przypomniałem sobie jak Jarosława Kaczyńskiego próbowała w debacie sprowokować Monika Olejnik i z jaką klasą zachował się J. Kaczyński twierdząc, że w kampanii nie chce "grać" tragedią smoleńską...
Zapewne Sztabowi i mainstreamowi III RP to zachowanie J. Kaczyńskiego nie mieści się po prostu w głowie... przecież taki Bronek Komorowski... śmiał się (miał ubaw "po pachy") w momencie przylotu do Polski ciał zmarłych tragicznie w Smoleńsku...
Mało tego... lecąc teraz do Afganistanu.... grał śmiercią polskich tam żołnierzy... a teraz "politycznie nekrofilsko" wykorzystuje śmierć Barbary Blidy....
Pisałem niedawno:
"Jak mają się wobec tego czuć polscy żołnierze, którzy codziennie narażają swoje życie w niebezpiecznym Afganistanie a wielu z nich już niestety zginęło? Czy perfidne i małostkowe wykorzystywanie polskich żołnierzy i tragizmu naszej misji w Afganistanie (...) nie jest potraktowaniem tych żołnierzy jako "zwykłych pionków na szachownicy wyborczej PO"? Czyż B. Komorowski takim postępowaniem nie udowadnia swojej pogardy wobec tych żołnierzy i nie pokazuje swojego wyrafinowanego cynizmu (jak wtedy, gdy niespełna dwie godziny po tragedii smoleńskiej, nawet jeszcze nie wiedząc czy Lech Kaczyński naprawdę nie żyje... już ogłosił się - być może nawet niekonstytucyjnie - Pełniącym Obowiązki!). Na miejscu żołnierzy w Afganistanie odwróciłbym się plecami do stojącego przed nimi B. Komorowskiego, ściągną spodnie... (...) I teraz nie dziwmy się, że D. Tusk, B. Komorowski i cała ta "ferajna" od Niesiołowskiego po Wajdę i Bartoszewskiego myślała, że Jarosław Kaczyński będzie opierał swoją kampanię na tragicznej śmierci swojego brata śp. Prezydenta Profesora Lecha Kaczyńskiego! Każdy innych ocenia swoją miarą... Jeżeli teraz sztab Myśliwego posunął się do wykorzystywania misji w Afganistanie oraz tragizmu żołnierzy tam przebywających lub już nieżyjących... to wyobraźmy sobie, gdyby np. taki D. Tusk (albo jeszcze bardziej B. Komorowski - dop. dzisiejszy) miał brata bliźniaka i ten brat jako prezydent zginąłby w podobnych okolicznościach jak Lech Kaczyński... Toż przecież zapewne ta śmierć byłaby główną osią i podstawą jego ewentualnej kampanii prezydenckiej... (mam nadzieję, że się mylę... i jak ja bym chciał się mylić w ocenie PO i samego D. Tuska, ale jakoś nie potrafię znaleźć argumentów pozytywnych na ich rzecz)...".
Dzisiejsze zachowanie B. Komorowskiego było dla mnie niczym ostatnie "maźnięcie pędzlem remontowanej ściany"... mój do niej stosunek jest po dzisiejszym dniu tylko jeden... z podziwem i spokojem patrzę na tę nową jej fakturę i odświeżony kolor... jest piękna! Tak jak piękny, godny, szlachetny i po prostu ludzki jest mój stosunek do B. Komorowskiego. Wyrazić go mogę jedynie słowami: POGARDA i POLITOWANIE...
Kończąc chciałbym jednocześnie podziękować D. Tuskowi za jego wypowiedź sprzed trzech lat... Faktycznie bycie NEKROFILEM POLITYCZNYM jest zapewne czymś obrzydliwym i dyskwalifikującym polityka nie tylko właśnie jako polityka, ale i człowieka....
Pozdrawiam
P.S. (za wikipedią)
"Nekrofilia (gr. νεκρός – martwy, φιλία – miłość; ang. necrophilia; inne nazwy: tanatofilia, nekrolagnia) – zaburzenie preferencji seksualnych; stan, w którym bodźcem stymulującym seksualnie mogą być jedynie ludzkie zwłoki. Skłonność ta może być jednak wygeneralizowana do wszystkich obiektów, które danej jednostce kojarzą się ze śmiercią bądź zwłokami (np. śpiące osoby) (...)
(Nekrofilia - dop. kj)
– Jest szczególnym rodzajem fetyszyzmu, w którym rolę fetysza odgrywają zwłoki ludzkie.
– Zaburzenie to może być skojarzone ze skłonnościami sadystycznymi.
– Trzecią grupę osób, u których można diagnozować nekrofilię są osoby zawodowo kontaktujące się ze zwłokami, dla których profanacja zwłok może być wynikiem głodu seksualnego lub zastępczym działaniem seksualnym. Rysy nekrofilne mogą przejawiać się w skłonności do praktyk ze śpiącymi lub nieprzytomnymi (cechy tanatofilii). Profanacja zwłok w celach seksualnych może wiązać się także z: alkoholizmem, deficytem intelektualnym oraz zaburzeniami psychicznymi (jak schizofrenia czy nerwica natręctw)".
Definicji: "nekrofilia polityczna" chyba jeszcze oficjalnie nie ma, ale każdy może ją sobie zbudować sam na podstawie powyższego oficjalnego znaczenia sensu stricto... Ja dla swoich potrzeb sprowadzam go do zwrotu: "po trupach do celu"...
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.