Witam
Mieszają się we mnie różne emocje (uczucia)... od złości, gniewu poprzez zażenowanie, rozpacz i chęć odwetu...
Gdyby ktoś zabił mi syna, wtargnął do mojego domu i mnie okradł lub tylko próbował, ktoś zdeprawowałby mi dziecko, zgwałcił żonę, napluł w twarz, zniesławił, perfidnie oszukał lub zadrwił i wykorzystał mnie - okłamując - do dokonywania czynów hańbiących... naturalną reakcją byłaby chęć odwetu, zemsta, złość, gniew.
Jako zwykły człowiek nie wiem czy potrafiłbym wybaczyć oprawcy. Nie wiem, czy jako ojciec wybaczyłbym zabicie mego dziecka strzałem w tył głowy w Katyniu, męczarnie mojej żony na Syberii, krwawe i brutalne przesłuchania mojego brata przez UB-eków, sowieckie NKWD czy niemieckie, nazistowskie SS lub SD.
Nie wiem, czy zdołałbym się powstrzymać przed oddaniem strzału do oprawcy, który na Wołyniu z nacjonalistyczną, ukraińską nienawiścią zabijał i ćwiartował zwłoki moich sąsiadów i ich dzieci. A już we wrześniu 1939 roku oddałbym chyba życie za to, aby zdziczały sowiecki agresor nie gwałcił mi małej córeczki lub siostry (moja babcia opowiadała mi jak wtedy - aby uchronić kobiety i dziewczynki przed chucią tej wschodniej i pijanej rosyjskio-sowieckiej swołoczy - ukrywano je w okolicznych, lubelskich lasach, jak nocą uciekano też przed Ukraińcami z UPA, zostawiając nieraz dobytek całego życia i ukochaną ziemię... a poźniej tracono ze starchu przytomność po przystawieniu do skroni niemieckej lufy karabinu).
Nie wiem też jakie uczucia by mną targały wobec ludzi, którzy chcąc mnie złamać groziliby mi śmiercią najbliższych (typowe działania UB, WSI i im podobnych Chłopców) a już na pewno nie byłbym pokorny i spolegliwy jeżeliby jednak w jakis sposób skrzywdzono mi najbliższych.
Tylko Wielcy ludzie potrafią wybaczać i zło dobrem zwyciężać. Jan Paweł II wybaczył swojemu zamachowcowi, Jerzy Popiełuszko za życia wybaczył swoim przyszłym oprawcom (miał świadomość rychłej śmierci z rąk gnid UB-eckich), itd...
Ja nie jestem wielki. Jestem zwykłym, normalnym człowiekiem, który ewentualny sens wybaczenia mógłby znaleźć tylko w wierze, w krzyżu. Chrześcijaństwo jest religią miłości i przebaczenia. Gloryfikuje człowieczeństwo i szacunek wobec innych, nawet tych złych, oprawców, prześladowców i morderców. Mam tą wiarę w sobie... Mają ja obrońcy Krzyża w Warszawie, którzy na oszalałą, fanatyczną agresję odpowiadają modlitwą i świadectwem wiary. Ja nie wiem, czy bym wytrwał, czy negatywne emocje (w słusznej skądinąd sprawie) nie zwyciężyłyby we mnie pokory i poszanowania wrogów... byc może nie. Dlatego zostałem w domu rzucając woreczkami z piaskiem, ze złości i chęci jej rozładowania, o ścianę...
I tak sobie myślę dziwiąc się wielce. Prosowiecka, antypolska, WSI-owa swołocz z B. (k...) i PO na czele walczy z krzyżem, symbolem miłości i poświęcenia za innych, nawet grzeszników i morderców.
Chłopcy! Czy Wy poszaleliście! Chcecie wyplenić wiarę i tożsamość narodową z Polaków... jednocześnie... kpiąc z nich, gardząc nimi, wykorzystując ich do niecnych celów, lekceważąc ich każdego dnia, pomiatając nimi, nie spełniając obietnic, okłamując, szydząc, wystawiając pomniki sowieckim mordercom i oprawcom ich polskich przodków z 1920 roku, wyzywając ich od ciemniaków i bezmyslnych fanatyków, ogłupiając ich codziennymi informacjami tv, przyjmując ordery z rąk sowieckich, lekceważąc pamięć zmarłych i zamordowanych, ukrywając prawdziwe przyczyny i powody śmierci kolejnych wybitnych Polaków....itd...
Oj Chłopcy!... W ten sposób kręcicie "bat zemsty" dla samych siebie... gdy zabijecie w nas wiarę, gdy zabijecie krzyż... to zostaną tylko w nas zwykłe, ludzkie emocje. Takie, które targają zwykłych (nie świętych) ludzi wtedy, gdy czyni im sie krzywdę, morduje najbliższych, gwałci ich dzieci, oszukuje lub okrada, niszczy duchowość i ich człowieczeństwo...
Zważcie... cobyście potem nie żałowali... i pamiętajcie... "Gdy nie szanujesz innych i jesteś wobec nich pełny pogardy, to inni mogą się ciebie bać, ale szanować nie będą nigdy a gardzić będą zawsze" a gdy strach zniknie to... tylko miłosierdzie wynikające z naszej wiary pozwoli na ewentualne przebaczenie...
Każecie w imię pojednania zapomnieć o przewinach oprawców, zapomnieć o prawdzie? Możemy przebaczyć, ale tylko po wyznaniu win, pokazaniu prawdy i szczerym żałowaniu za haniebność dokonywanych uczynków...
Pamięć pozostanie! Jej nie wyplenicie, nie zabijecie! A im mocniej będziecie tego chcieli i im mocniej od nas tego "wymagali" tym siła "naszej reakcji" będzie większa... A jak jeszcze doprowadzicie do tego, że zniknie w nas miłosierdzie wyznawanej przez nas wiary to serdecznie wam współczuję... niemalże nazistowsko-komunistyczni, globalistyczni POPAPRAŃCY...
Szczerze pragnę Waszego opamiętania, refleksji i zastanowienia się nad sobą i waszymi czynami. Może i dla Was nie jest jeszcze za późno, może i dla Was wykrzesamy z siebie te zachowane resztki miłosierdzia. Tylko... pośpieszcie się. Błagam i proszę!
Pozdrawiam
P.S.
1. Tak dla przypomnienia... wielu już próbowało zniszczyć Polskę i Polaków. Komu się udało?
2. "Kłamstwo ma krótkie nóżki"... więc mierzcie ich długość każdego dnia... niedługo może i do tego celu zapałka będzie nawet dla Was i Waszych "nóżek" za długa?
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Właśnie o to chodzi, że Polskość w Polakach jest nienaruszalna.
OdpowiedzUsuń