Moje posty

czwartek, 17 marca 2011

Czyżby kolejne ruchy WSI - GRU na polskiej scenie politycznej? Oby to tylko fantazje...

Witam

Nie chcę zanadto się powtarzać, ale wielokrotnie mówiłem, że od 1980 roku (czasów Towarzysza Generała vel. Wolskiego) Polską rządzą  cały czas grupy związane ściśle z wywiadem wojskowym naszych wschodnich braci związanych z Moskwą i KGB-GRU-FSB.

Skąd u nich taka dążność do chęci zdominowania Polski i zarządzania naszym krajem? Może upraszczając: kompleks intelektualnej niższości? Niestety, gdy brak umiejętności wynikających z dość dużej ilości synaps i wielości połączeń nerwowych w górnej części naszego ciała, tym bardziej liczy się siła i wykorzystywanie tych nielicznych "sprawnych" do tkania misternej pajęczyny pokonywania i zdobywania chyba wyimaginowanych wrogów.

Polska bowiem z nieznanych dotąd przyczyn jest  od zawsze traktowana przez Rosję jako wróg publiczny numer jeden. Nie wiem, ale wydaje mi się, że właśnie wynika to przede wszystkim z jakowegoś dziwnego kompleksu mniejszości wąskiej liczby Rosjan wobec Polaków. Ta wąska grupa zawsze skupiona była wokół elit rządzących Rosją: carów, generalissimusów, I Sekretarzy, Putionowo-Miedwiediewów, itd. Sami zwykli Rosjanie i Polacy to przecież wspaniali ludzie - Słowianie, mający wiele cech wspólnych i dobrze się rozumiejący a nawet żyjący w przyjaźni.

Ta wprost niezwykła na arenie publicznej zawiść wobec Polaków powierzchownie wydawać by się mogła nawet czymś, co można byłoby nazwać jakąś awersją paranoidalno-maniakalną. W tej chwili nie będę wdawał się w szczegóły historyczne takie np. jak te, że Polska jako jedyna zdobyła Moskwę ruszając na nią spod Smoleńska (sic!) czy też sprawy polityczno-gospodarcze dotyczące złóż gazu łupkowego w Polsce zagrażające strategicznym interesom Rosji (a nawet jej egzystencji). To jest w tej chwili temat na oddzielną notkę.

Pokrótce - tylko punktowo, ku refleksji (i też trochę z braku mojego czasu) - chciałbym jedynie zasygnalizować prawdopodobny charakter zachodzących w Polsce zmian na arenie politycznej:

1. Donald Tusk i jego PO zostali skreśleni w momencie, kiedy o tym, że sam Słońce Peru nie będzie kandydował na Prezydenta dowiedział się bodajże on sam ostatni (nawet pisałem kiedyś o tym, że chyba już w 2005 roku po przegranych wyborach - nie stawia sie w polityce na przegranych!). Był to grudzień 2009 roku, kiedy polityk z 2-3% poparciem, niejaki B. (k...) został mianowany przez Towarzyszy Wszelkiej Maści na Następcę i Namiestnika Polski,

2. Dygresyjnie: zawsze mnie zastanawiało, jak polityk z ostatniego szeregu ewentualnych prezydenckich kandydatów, ziewający Marszałek Sejmu, miałby wygrać z Lechem Kaczyńskim? Marka Donald Tusk miał szanse, ale fałszywy hrabia i myśliwy - zaproszony przez KGB do Rosji i tam w latach 90-tych polujący na głuszce wspólnie z Januszem Palikotem? Oczywiście jakimś "cudem" lub też strategicznie marketingowym majstersztykiem B. (k...) wybory prezydenckie wygrał,

3. Każdy polityk na szczytach władzy winien mieć zaplecze polityczne. Takiego zaplecza B. (k...) nie miał. Wygrał tylko dzięki poparciu Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej. Naturalną rzeczą więc było stworzenie takiego ruchu. Oczywiście już powstał w postaci Ruchu Poparcia niejakiego J. Palikota (tego, z którym B. (k...) na zaproszenie KGB polował na głuszce w Rosji),

4.  Nowa Partia musi mieć ideowego przeciwnika politycznego. Z oczywistych względów nie mógłby to być PiS, więc z jego struktur Chłopcy być może powołali niejaki PJN (jak ja naprawdę chciałbym się mylić w tej kwestii - może kiedyś będę szczęśliwy, że były to tylko moje niczym nieuzasadnione konstatacje...),

... i tu skończę swoje być może fantazyjne konkluzje z pogranicza tzw. teorii spiskowych. Może faktycznie im ulegam? Jeżeli tak to wszystkich z góry przepraszam i postaram się dokonać myślowej autonaprawy.

Zakończę jednak kilkoma cytatami z wypowiedzi Janusza Palikota podczas jego rozmowy z K. Durczokiem: "Poparcie (Ruchu) jest około 4%. To nie żadna rewelacja, ale jak jeżdżę po Polsce - a jestem co tydzień w innym miejscu (...) to na wszystkich tych spotkaniach - niezależnie czy to miasta pisowskie, platformiane czy lewicowe - wszędzie jest ta sama atmosfera znużenia, zgorzknienia i braku serca do Platformy i do PiS-u" (3: 25-3:58). "Całe paliwo Platforma-PiS się wypala" (8:04-8:05). "Ja wuważam, że Platforma nie wygra tych wyborów" (8:56). "Ja uważam, że to się rozegra między Ruchem (mojego poparcia - dop: kj), PJN i SLD". (10:00-10:08). Jako ostatni cytat z początku rozmowy: "Ja uważam, że Ruch Poparcia wygra te wybory" (2:45-2,47).

Mam niejasne przeczucia... Prawie, że spoza sfery realnej i być może to jakieś moje fantazje - oby takowe tylko były. Spekulować nieraz można a domysły i "political fiction" nie są w żadnym wypadku, ani w żadnej mierze insynuacjami, nieprawdaż? B. (k...) miał też tylko kilka procent poparcia i był prorokiem rozprawiając o tym, że może kiedyś gdzieś prezydent L. Kaczyński poleci i wszystko się zmieni (listopad 2009).

Czyżbyśmy w postaci jego kompana od polowań niejakiego J. Palikota poznali kolejnego proroka, który już dziś wie, że jego Ruch Poparcia wygra wybory a w październiku okaże się, że tak faktycznie sie stało?

Cudów tkanych obcymi nićmi w Polsce ostatnio (i chyba od kilkudziesięciu lat) jest jednak aż nadto, żeby całkowicie przestać w nie wierzyć....

Pozdrawiam













ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

1 komentarz:

  1. stek bzdur i insynuacji.wspolczucia dla malzonki............................

    OdpowiedzUsuń

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.