Witam
Każde wybory parlamentarne, samorządowe czy prezydenckie są też okazją do ewentualnego ich kontestowania lub zastanawiania się nad różnymi, często konfabulacyjnymi i nierealnymi scenariuszami przyszłych - tylko hipotetycznych oczywiście - wydarzeń.
Można nieraz przestać ograniczać się do logicznego wnioskowania i oddać się niemalże sennej rozkoszy przedstawiania hipotez lub tez, których nie da się zweryfikować ani udowodnić... bowiem nigdy nawet nie można z chociaż małą dozą prawdopodobieństwa ich przyjąć lub założyć. Często też taki scenariusz jawi się jako przerażający i nierzeczywisty sen w postaci sekwencji nierealnych makiawelistycznych zamierzeń lub działań.
Takie zapewne konfabulacyjne scenariusze, dzięki którym tworzy się nierzeczywistą rzeczywistość nieraz warto przedstawić w formie ich opisu... ku przestrodze dla wszystkich nami obecnie lub w przyszłości rządzących i jako wołanie o normalność oraz poszanowanie godności zwykłych wyborców.
Więc niniejszym przedstawiam w punktach taką - tylko subiektywnie moją - nierealistyczną prognozę sekwencji wydarzeń, która nie ma prawa się zdarzyć. Uważam ją za mało lub w ogóle nieprawdopodobną. Niemniej, ten krótki post w swojej przypuszczającej treści musiałem napisać... dla przyszłej czystości mojego sumienia:
1) PiS nie może wygrać tych wyborów, ale niestety wygra... Takie mam przeczucie i takie fikcyjno-konfabulacyjne przekonanie,
2) PiS wygra te wybory minimalną przewagą głosów i oczywiście stworzy rząd mniejszościowy, bowiem wszystkie inne partie będą w opozycji a PiS na pewno nie uzyska większości bezwzględnej do utworzenia rządu samodzielnie (czyli powyżej 50%),
3) Rząd PiS będzie "panował" bardzo krótko i zakończy swoją misję nawet po pół roku w warunkach powszechnego kryzysu ogólnoświatowego, przy czym kryzys w Polsce może być bardzo dotkliwy. Upadek rządu PiS będzie ostateczną kompromitacją "polskiej a'la prawej sceny politycznej" bowiem skutkami kryzysu polskojęzyczne, obce Polsce media obciążą PiS. Dla przeciętnego wyborcy nie będzie ważne to, iż do katastrofy gospodarczej doprowadziło PO z D. Tuskiem na czele... Nie dotrze do niego w żaden sposób przekaz o kreatywnej księgowości V. Rostowskiego i "nadmuchiwaniu balona zadłużenia" w taki sposób, aby przetrwać do wyborów... Media skutecznie pokażą, że przecież 800 mld zł (według niektórych źródeł nawet 3000 mld zł) długu publicznego, 100 mld zł deficytu budżetowego oraz 250 mld USD zadłużenia zagranicznego... czyli sytuacja, w której Polska przekroczyła wszystkie finansowe bariery ostrożnościowe nie jest winą D. Tuska a PiS lub wynika z kryzysu światowego, któremu PiS nie umie się przeciwstawić! (w domyśle jak my... kreując tzw.: "zieloną wyspę"). Ponadto od jesieni zamierać będą powoli, napędzane tylko organizacją EURO2012, inwestycje a na nowe będziemy musieli jeszcze poczekać na kolejny budżet unijny (te 300 mld euro obiecane przez D. Tuska wespół z J. Lewandowskim, to kolejne potencjalne wyborcze kłamstwo i cuda bez pokrycia!),
4) Po upadku rządu mniejszościowego PiS mogą wystąpić dwie opcje, ale każda stanowi powrót do władzy obecnej ekipy oraz kontynuację polityki globalistycznej, prounijnej i długookresowo antypolskiej. Pierwszą opcją jest powołanie przez Prezydenta RP tzw.: "rządu fachowców", na który składać się będą przedstawiciele partii (również pozaparlamentarnych), środowisk samorządowych, think-thanków, instytutów naukowych, itd. Możliwe jest wtedy też wykorzystanie - w przypadku nie wejścia do parlamentu - np. J. Palikota czy innych JKM-ów... Drugą możliwością jest powołanie rządu składającego się z członków partii parlamentarnych poza PiS. Będzie to oczywiście "rząd jedności narodowej" i "wielka proreformatorska i antykryzysowa koalicja zbawców Polski": PO, SLD, PJN, RPP, PSL. Partia Prawo i Sprawiedliwość zostanie ostatecznie zmarginalizowana a tym samym chyba definitywnie zablokuje się w Polsce drogę do odbudowy środowisk o propolskim nastawieniu w działaniu, t.j.: endeckich, narodowych, konserwatywnych, chadeckich, republikańskich... określanych jako prawicowe. Stanie się tak tylko dlatego, że upadek PiS-u będzie kreowany jako historyczna porażka idei Europy Ojczyzn na rzecz zwycięstwa globalnego, nowego rządu w Europie i nie tylko, który uratuje świat przed kryzysem, w tym również tym w Polsce. A przecież nowa koalicja będzie jednym z filarów tego "światowego gremium ratującego świat, a które wpierw doprowadziło ten świat do ruiny",
Czy czeka nas więc taki sobie matrix wyborczy, który być może już został "przyklepany" przez Miedwiediewa i Putina oraz Komorowskiego i Tuska, Kaczyńskiego i Obamę (np. dwukrotne spotkanie podczas wizyty Prezydenta USA w Polsce), Buzka i Barroso w połączeniu z marksistą/socjalistą, Niemcem Schulzem (przyszłym zamiennikiem Buzka)? Czy może dalej w Polsce "rozgrywana" jest po prostu realizacja umów "okrągłego stołu" i podpisanego w 1991 roku UKŁAD EUROPEJSKIEGO, który już wtedy przyszłościowo uwzględniał stopniową i dobrowolną rezygnację Polski z własnej suwerenności i niepodległości?
Przecież słynne cztery reformy rządu J. Buzka były niczym innym jak realizacją w/w tegoż "układu". Wtedy to została Polska podzielona na wielkie regiony (dzielnice?), które są niczym innym jak elementem stopniowej terytorialnej dezintegracji kraju. Zobaczmy na działania RAŚ, niedawno powstał Ruch Autonomii Mazur (sic!)... niedługo będzie zapewne coraz więcej takich autonomii... Ta regionalizacja powoduje "ciążenie": Śląska do Niemiec, Mazur i Warmii do Niemiec, Rosji i Prus; Kaszub do Prus, itd... Co zostanie nam Polakom z naszych historycznych ziem? A może w ogóle Polski ma nie być a będzie jakieś miejsce o przewadze kultury judaistycznej?
Może ten wspomniany matrix trwa - nie tylko w Polsce - od 1986-1987, kiedy to M. Gorbaczow obiecał Niemcom przyszłe zjednoczenie NRD i NRF... a my się obecnie np. w kraju ekscytujemy sztuczną walką PO i PIS, które celowo atomizują polski naród... jednocześnie neutralizując w swoich szeregach wszystkich patriotycznie nastawionych i patriotycznie działających Polaków? Wybieramy też europosłów, których rolą jest jedynie "dyskusja o dyskusji", bowiem PE nie ma żadnej mocy decyzyjnej (takową ma Komisja Europejska - niewybieralna zresztą przez wyborców).
Dosłownie... trywialnie śmieszna jest ta nasza tzw.: "scena polityczna" oraz wszelkie jej zmiany. Zauważmy, że być może taka przybudówka jak PJN jest kreowanym celowo przyszłym odświeżeniem PiS a Ruch Palikota tym samym w odniesieniu do PO. SLD i PSL maja źródła oczywiste. Przez lata zaś JKM skutecznie zneutralizował i ośmieszył ideę konserwtywno-liberalną, Liga Republikańska się rozpadła a "polscy narodowcy" również skutecznie zapobiegli powstaniu nowoczesnej i współczesnej endecji...
Nieraz nie mogę oprzeć się wrażeniu, że nasza Polska i my wszyscy, zwykli ludzie jesteśmy jako niemal takie dzieci bawiące się w piaskownicy... a tą zabawę kreują sobie i nas "obserwują" różni dorośli siedzący wokół niej... nie tylko Polacy (a może właśnie przede wszystkim nie-Polacy).
Trudno nam może w to uwierzyć, ale Polska powoli przestaje istnieć. Jesteśmy ubezwłasnowolnieni długiem, nie mamy prawie już armii zdolnej obronić nasz kraj oraz nie mamy własnego majątku (jego resztki, np.: LOTOS jest już prawie sprzedany (być może ) Rosjanom... zostają szpitale, grunty, nieruchomości, lasy państwowe, rzeki, jeziora, góry... ?). Wyzbywamy się też surowców naturalnych: powoli koncesje na poszukiwanie złóż gazu łupkowego przejmują Rosjanie (i jeszcze TU!), wydobycie gazu łupkowego już przekazaliśmy USA (zaraz po katastrofie smoleńskiej!), wydobycie węgla maleje i będzie maleć (limity CO2)... Utrącane lub nie wspierane wystarczająco są inicjatywy związane z wykorzystaniem wód geotermalnych i źródeł energii odnawialnej, stawia się różnorodne bariery w poszukiwanie ropy naftowej... a jednocześnie uzależnia się nas energetycznie od Rosji...
Spójrzmy też... Polskie prawo jest w 80% stanowione w Unii Europejskiej!... Więc po co nam parlamentarzyści? Może wystarczy nam wybór 100 tłumaczy i prawników "dostosowywaczy rozwiązań prawnych do uwarunkowań lokalnych"?
No cóż... mam tylko nadzieję oraz wierzę w to, że jednak nasz głos będzie istotny a mój pesymistyczny i być może "spiskowy" scenariusz wydarzeń w Polsce oraz na świecie jest tylko moją konfabulacją... Ufam jednak, że może nawet "malutka" wygrana PiS będzie zaczątkiem takich zmian jak na Węgrzech (jednak można!). I oczywiście pozostaje jeszcze ta - historycznie uprawdopodobniona - nadzieja, że Unia Europejska szybko się po prostu rozpadnie i powrócimy do rozwiązań charakterystycznych dla EWG (ale z większą ilością krajów)...
Przecież upadły takie sztuczne, odgórnie tworzone twory jak: Cesarstwo Rzymskie, III Rzesza Niemiecka, ZSRR... więc Związek Socjalistycznych Republik Europejskich... też pewnie upadnie... i miejmy nadzieję, że w miarę szybko...
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/; kjahog@gmail.com
Prośba: "Jeżeli korzystasz z wikipedii to sprawdź, czy treść informacji nie została ocenzurowana przez administratorów/cenzorów polskiej jej wersji - porównaj treść hasła z jego brzmieniem na obcojęzycznych stronach wikipedii, szczególnie tej anglojęzycznej!"
Wygrana w tym wypadku może być klęską. PO dwoi się i troi aby przegrać te wybory i zachować swój stan posiadania. Najchętniej w nowej koalicji przyjęliby rolę PSLu. Idą naprawdę ciężkie czasy i oni to wiedzą.
OdpowiedzUsuńPiS nie może wygrać tzw. wyborów bo jego szef to mały gruby kordupel żądny władzy i ludzie go nie lubią.
OdpowiedzUsuńPiS może wygrać wybory ale to nie zmieni sytuacji Polski bo jego szef to mały gruby kordupel żądny władzy i tyle...
acp.sopot