Taki napis jak w tytule od jakiegoś czasu możemy zaobserwować na zakończenie niektórych seriali czy programów rozrywkowych...
Przedziwna, ale zgodna z prawem to informacja bombardująca nas swoją treścią na pomarańczowym paseczku u dołu ekranu... Jej konieczność wynika z treści niedawnej nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji (Dz.U. z 2011 r. Nr 85, poz. 459) dokonanej zgodnie dyrektywą Unii Europejskiej 2010/13/UE wprowadzającą właśnie pojęcia "lokowanie produktu" oraz "lokowanie tematu" (z angielskiego: product placement)
Jej podstawową wartością informacyjną jest przekazanie telewidzowi, iż we właśnie kończącej się audycji (serialu) reklamowano określone produkty.
Kiedyś takie "lokowanie" produktu określano wprost tzw.: "reklamą ukrytą" czy "kryptoreklamą". Jej warunkiem koniecznym był brak informacji o tym, że jest to jakakolwiek reklama czy promocja a widz miał stać się podmiotem (przedmiotem?) perswazji tegoż przekazu, czyli podświadomie utożsamiać się z określonym, pozytywnym wizerunkiem produktu, który wybierają (używają, konsumują) ulubieni aktorzy, gwiazdy czy celebryci występujący w znanych i lubianych programach (serialach) telewizyjnych. Ostatecznym sukcesem tej "kryptoreklamy" miało być dokonanie przez tegoż widza (lub jego otoczenie) świadomego lub intuicyjnego wyboru (zakupu) określonej marki. Innym celem było wykreowanie u konsumenta (widza) pożądanej użyteczności określonego produktu w zakresie realizacji przez niego pewnych funkcji pozamaterialnych jak: nowoczesność, moda, światowość, niezbędność, "collowatość"(;), itp. (np. właścicielka danej firmy korzysta z usług określonej sieci komórkowej, uznając ją za najlepszą a kamera infantylnie najeżdża na torbę z logo tej sieci i pokazuje ją przez kilka sekund zaburzając fabułę serialu).
Tego typu perswazyjny przekaz reklamowy zawsze wzbudzał kontrowersje ze względu na oddziaływanie na odbiorcę w sposób pośredni - na jego podświadomość bez przekazywania oczywistej i otwartej reklamy. Często też wykorzystuje się w nim tzw. promocyjne formy reklamy podprogowej.
Osobiście cieszę się, że wreszcie zaczęto informować widza, iż takie "lokowanie" w danym serialu (czy programie) podstępnie zostało wprowadzone do scenariusza. Cieszę się, że prekursorami tej informacji była telewizja publiczna, która swoje flagowe seriale przepoczwarzyła w niekończący się blok reklamowy... Śmiesznie i kuriozalnie to wygląda, kiedy dosłownie "na siłę" i wbrew logice fabuły w sposób dosłownie infantylny "lokuje się" jakiś bank czy sieć telefonii komórkowej... Podobnie jest w telewizjach prywatnych...
Dla mnie osobiście jest to tak groteskowe a sama kryptoreklama na tyle nieetyczna, że zniechęca mnie do zakupu tych produktów... Jestem przekorny i sądzę, że wielu z nas też woli, aby traktować ich podmiotowo a nie przedmiotowo... Może jednak zachęciłaby mnie do zakupu dodatkowa informacja po zakończeniu serialu (programu, audycji), iż ulokowano "za określoną odpłatnością" następujące produkty (i tu lista...) w następujących momentach i scenach filmu (tu lista...) wraz z podaniem celu owego przekazu przyjętego w strategii promocyjnej.
Sądzę też, że samo stwierdzenie o "lokowaniu" produktu nie jest wystarczającym informacyjnym wypełnieniem ustawowego obowiązku przyjętego we wspomnianej nowelizacji, choć zapewne - jako, że taka promocja jest prawnie dozwolona - byłoby trudno udowodnić jakiekolwiek przestępstwo.
Natomiast problemem prawnym jest ewentualne stosowanie w mediach - zakazanego w Polsce - tzw.: "lokowania tematu", czyli jakiegokolwiek przekazu handlowego nawiązującego do "lokowanego" towaru, usługi lub ich znaku towarowego w scenariuszu lub liście dialogowej audycji w zamian za opłatę lub podobne wynagrodzenie...
U mnie wczoraj - w związku z powyższym - zrodziło się pytanie... Czy TVP nie popełniła przestępstwa przy "ulokowaniu" w serialu "M jak Miłość" sieci komórkowej "T-Mobile" poprzez umieszczenie - w nawiązaniu to tejże sieci - na liście dialogowej serialu następującego zwrotu: "Mamy wreszcie telefony służbowe. Wreszcie!"...
Odpowiedź na to pytanie pozostawiam dla KRRiT konkurencji sieci T-Mobile... ;)
Pozdrawiam
P.S.
Od jakiegoś czasu zastanawiam się, czy obecny szef TVP - w formie i wyrazie upodabniając jej funkcjonowanie i treść programową do stacji komercyjnych - nie działa być może na jej szkodę... ku uciesze mediów prywatnych...
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Panowie, nie przesadzajcie. Nie ma nazwy sieci. Skąd ktoś może wiedzieć, że chodzi o tego lub innego operatora. Serial to tylko fikcja, równie dobrze może przedstawiać nie tylko fikcyjną fabułę ale i fikcyjne marki, fikcyjne firmy.
OdpowiedzUsuńWitam
OdpowiedzUsuńJest kilka znaków identyfikujących markę: nazwa, znak graficzny, znak słowno-graficzny. Każdy z tych elementów winien byc tak zaprojektowany (wykreowany) aby nawet oddzielnie jasno identyfikowała markę w świadomości odbiorców (klientów). Najazd na charakterystyczne różowe kwadraciki tworzące linie przerywaną zakończoną litera T jednoznacznie określa świadomie i podświadomie właśnie tą markę.. Lokowanie tematu następuje w momencie nawiązania do tej marki w trakcie wskazywania na jeden ze znaków znajdujących się na określonym nośniku reklamowym (torba, długopis, itd). A tak było właśnie w tym przypadku.
Poza tym tekst nie odnosił się tylko do samego faktu promowania akurat tej sieci komórkowej, ale do zjawiska reklamy ukrytej, kryptoreklamy...
Pozdrawiam