Czas mija bardzo szybko. Zanim się "obejrzałem" już minęło 3 miesiące od ostatniego mojego wpisu na blogu. Ten czas to był okres noszenia przeze mnie naręcznego gipsu, co raczej uniemożliwiało mi klikanie w klawiaturę...
Minęły w międzyczasie kolejne Święta Bożego Narodzenia, które dla wielu (w tym dla mnie) były religijnym przeżyciem w gronie rodzinnym. Dla
wielu jednak były tylko komercyjnym świętem, zasłużonym
odpoczynkiem zimowym w blasku kolorowych lampek na choince, podnieceniem
w oczekiwaniu na prezenty od najbliższych, szaleństwem zakupów i
ogólnej szczęśliwości (bynajmniej nie wynikającej z Narodzin Chrystusa).
Święta minęły, zaczął się nowy rok...
Może u jego początku warto pomyśleć co się z nami stało? Nami jako ludźmi, naszymi wartościami, ideami, marzeniami, naszym człowieczeństwem.
Może warto oderwać się choć na chwilę w dzisiejsze Święto Trzech Króli od codzienności i od ciężkiej
pracy. Często pracy stresującej, wysysającej całe "jestestwo" ku
osiągnięciu sukcesu wielkich korporacji.
Jesteśmy, jako Polacy gotowi do katorżniczej pracy w imię osiągnięcia
zadowalającego nas statusu materialnego. Pragniemy jak najszybciej
osiągnąć poziom stopy życiowej tego "zachodniego" świata o którym
marzyliśmy przez cały okres komuny. Chcemy nadrobić stracony czas. Ale
może warto pomyśleć, że idąc nieznaną drogą na skróty możemy zabłądzić
lub, niczym pies spuszczony z łańcucha, bezwiednie zginąć pod kołami
samochodu... Wszak "świat zachodni" budował swój dobrobyt przez 200 lat,
a my chcemy już teraz, już dziś...
Wiem. Jesteśmy bombardowani zewsząd ideą niezależności materialnej, jako
gwaranta wolności osobistej. Nie są w tej sytuacji ważne poglądy
osobiste, własne życiowe marzenia, rodzina i jej dobro, własny rozwój
osobisty. Najważniejszy jest fakt posiadania: domu na kredyt hipoteczny
(maksymalne ubezwłasnowolnienie wolności jednostki), samochodu również
na kredyt i innych dóbr materialnych... Ważny jest prestiż stanowiska i
związanego z nim obszaru władzy nad innymi.
Ale czy nawet, gdy osiągniemy ten materialny sukces, tą władzę to nie
jest to wszystko bardzo pozorne? Bo przecież nawet ta władza jest
kreowana i udostępniana tylko do takiego zakresu, który nie zagraża
funkcjonowaniu oraz egzystencji i "możnowładztwa" elit
polityczno-biznesowych a w tej grze jesteśmy tylko "pionkami" a nie
"figurami"...
Pomyślmy, czy złudne wrażenie, że na coś się wpływa, o czymś się
decyduje, coś się kreuje nie jest tylko "socjotechnicznym" zabiegiem
mającym za celu zniewolenie jednostki, nawet wybitnej?.
Potęgowanie, kreacja w/w zbioru takich potrzeb jest też wszechobecna w
"quasi niezależnych mediach" a dzisiejszy świat to świat przekazu
medialnego!.
Śmiem twierdzić, że tak naprawdę w ogromnej większości - w obecnym
świecie - nie ma niezależnych mediów. Dziennikarze - podobnie jak
pracownicy, nawet wybitni - są li tylko bezwolnymi wykonawcami założeń i
celów ustalanych przez "królów" posiadających ten współczesny "bożek":
pieniądz! oraz wpływy.
Stąd, dla usprawiedliwienia własnych działań, dziennikarze promują takie
prokonsumpcyjne postawy: nie ważne, kim jesteś, ale ważne ile masz i
jaki tak naprawdę masz wpływ na innych.
Mało tego! Kształcone na coraz niższym poziomie młode pokolenie Polaków
przejmuje bezwiednie te idee, nie zastanawiając się nad ich logiką ani
konsekwencjami.
Zastanawianie się nad przyczynami zjawisk (politycznych, gospodarczych,
cywilizacyjnych) jest już ponad możliwości intelektualne współczesnych
"cyborgów" medialnych.
Przerażająca jest prosta zależność: właściciel biznesowo lub/i
polityczny - dziennikarz (przekazujący w sposób uwłaczający
człowieczeństwu idee owego właściciela) - odbiorca, zwykły mieszkaniec
Europy, odbierający te informacje w sposób bezrefleksyjny a w
konsekwencji postępujący tak, jak chce owy właściciel
biznesowo-polityczny.
Aby zaś nie pozwolić na myślenie i zastanawianie się nad własnym bytem i
losem przez "zwykłego" obywatela, wcześniej to wykreowawszy, zalewa się
rynek produktami-ideami postępowej współczesności: nie chcesz być
bezwolnym, Europejczykiem? - jesteś zacofanym głupcem; myślisz
indywidualnie? - nie jesteś postępowy i cywilizowany, bo liczy się dobro
wspólne: Europa (jak w socjalizmie ZSRR); zadajesz niewygodne pytania?
- będziesz zepchnięty na margines i pozbawiony "konfitur" w postaci
jakże pożądanej "kasy"; dziwisz się, po co tak ogromne profity dla
Europosłów? - to proste: żeby zajęli się "sobą' a nie zadawali zbędnych
pytań jak Ty!
Stąd, w nagrodę za niemyślenie i zastanawianie się nad jestestwem,
pracownik określonej firmy dostaje bonusy, są cykliczne spotkania
(połączone z alkoholową libacją) najważniejszych pracowników, są quasi
nagrody (łącznie z uściśnięciem jakiegoś zagranicznego, Wielkiego
Prezesa), są wycieczki i premie... jest dużo kasy... byleby pracownik
nie miał swojego zdania i był bezwolnym wykonawcą wcześniej określonych
celów a jednocześnie czuł, ze osiągnął sukces (model kreowany przez
media).
Z wolnością nie ma to nic wspólnego. Jest to z tej wolności kpiarstwo i szyderstwo.
Gdy człowiek - jednostka, jest "pozbawiona możliwości myślenia",
zastanawiania się nad własnym sobą, losem świata i narodów... staje się
bezwolnym, pustym komunikatorem racji innych. Przestaje być w ogóle
Kimś, przestaje być dosłownie wart określenia: Homo Sapiens!.
Może więc czas na refleksję. Patrząc na świecącą jeszcze choinkę pomyślmy o nas
samych... w ogóle zacznijmy myśleć! I zapamiętajmy, że gdy nie myślimy
jesteśmy nikim... tylko rzeczą, przedmiotem.
A na ten Nowy Rok spóźnione ale szczere życzenia wszystkiego co najlepsze dla wszystkich moich czytelników!!!
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.