Wciąż czekam na sporządzenie i prezentację Polakom tzw. Bilansu Otwarcia rządu Zjednoczonej Prawicy pod kierownictwem premier B. Szydło. Zdaję sobie sprawę, że to wymaga czasu, ale jest niezbędne i musi ten bilans być jak najszybciej przygotowany w formie pisemnego raportu. Mam nadzieję, że powstanie już niedługo jako podsumowanie całości rządów PO-PSL a być może też całej III RP. I taki opublikowany bilans winien mieć formę szczegółową i obszerną dla fachowców oraz uproszczoną i pisaną zrozumiałym językiem dla tych wszystkich, którzy chcą wiedzieć a nie zawsze zagmatwany językowo i pojęciowo przekaz kierunkowo wykształconych specjalistów jest dla nich zrozumiały.
Po pierwsze finanse...
Wielokrotnie pisałem, że pieniądz odgrywa ważną rolę zarówno w skali mikroekonomicznej (jak gospodarstwa domowe i firmy) i makroekonomicznej (państwo, związki państw).
Z reguły pracujemy - jako pracownicy - w większości dla pieniędzy, są one często przedmiotem wielu emocjonalnych dyskusji, w miejscu pracy - do określonego poziomu - stają się podstawowym motywatorem pracodawców wobec pracowników. One dają nam poczucie bezpieczeństwa, ich niedostatek często nie pozwala na godne i szczęśliwie życie a już ich brak prowadzi do skrajnego ubóstwa, bankructwa lub różnych tragedii życiowych. Oczywiście jest źle, gdy dążenie do ich pomnażania przesłania nam inne piękne aspekty naszego bytu na tym ziemskim padole. Sztuką natomiast jest odpowiednia hierarchizacja naszych wartości i celów, aby cieszyć się zarówno z naszego wnętrza i wartości, które wyznajemy, jak i z radości odpowiedniego wydatkowania posiadanych zasobów gotówkowych.
Pieniądze dla firm, instytucji i państwa jako całości są oczywiście niezbędne do prawidłowego ich funkcjonaowania, stanowią "krwiobieg" gospodarki. Bez nich żadna firma nie jest w stanie egzystować. Brak finansowego kapitału krótkoterminowego powoduje zachwianie płynności finansowej i często bankructwo. Brak finansowego kapitału długoterminowego nie pozwala na inwestycje, planowanie działań i rozwój firm. Podobnie dzieje się z państwem jako całością.
W Europie i na świecie temat finansów państwa jest najważniejszym obszarem, którym interesują się zwykli wyborcy. Przecież od stanu finansów państwowych zależy wysokość podatków, pomocy socjalnej, wysokość świadczeń społecznych, poziom i dostępność usług medycznych czy oświaty, wysokość cen i naszych zarobków... Stan kasy państwowej dotyczy niemal każdej dziedziny naszego życia...
Aż dziwne, że w Polsce tak mało się mówi i pisze o tej stronie, najważniejszej naszego życia społeczno-gospodarczo-politycznego zastępując je tematami pobocznymi.
Oczywiście przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele... od strachu rządzących przed gniewem gawiedzi, chęć zachowania władzy aż po zupełnie już zrezygnowane i "otumanione propagandą" polskie społeczeństwo a także brak wiedzy Polaków w obszarze szeroko pojętej ekonomii ("kłania się" się tu obniżenie w ostatnim 27-leciu poziomu nauczania w szkołach wszystkich szczebli).
Niezależnie jednak od wszystkich przeciwności i oporów niektórych warto podejmować się opisywania oraz analizowania faktycznego stanu naszej gospodarki i jej finansów. Jest to tym bardziej konieczne, że powszechnie sprawy te są właśnie mało rozumiane a sam przekaz informacji bywa często zafałszowany oraz celowo podnosi się jego "skomplikowalność". Widać to szczególnie w swoistej nowomowie i nieraz bełkocie "specjalistów: ekonomistów/finansistów" a także w oficjalnych przekazach instytucji do tego powołanych. Łatwo wtedy o manipulację lub niewłaściwe zrozumienie istoty tychże informacji finansowych czy ogólnie gospodarczych.
Jednym z najważniejszych aspektów finansowych państwa (a także gospodarczych, czyli dotyczących wszystkich Polaków) jest jego zadłużenie mierzone długiem publicznym, zadłużeniem zagranicznym i stanem budżetu państwa oraz jego deficytem. Te miary można uzupełnić także o makroekonomiczny dochód per capita (nie tylko wartość samą w sobie i jej ilościowy wzrost, ale właśnie PKB w przeliczeniu na jednego mieszkańca i źródeł jego pochodzenia - dług czy wartość dodana pochodząca z produkcji), stan zadłużenia obywateli i ich poziom oszczędności (konsumpcyjnej akumulacji) oraz siłę nabywczą uzyskiwanych dochodów generującą bogactwo lub ubóstwo. Ważne też są mierniki inflacji i bezrobocia, bilansu płatniczego czy bilansu handlowego oraz wzrostu uprzemysłowienia (m.in. wzrost produkcji i ilości firm oraz ich zyskowności), wydajności, innowacyjności i produktywności. Na samym końcu a tak naprawdę na początku winien być określony miernik rozwoju (kategoria jakościowa) danego kraju spełniający warunki: dodatniego przyrostu dochodu narodowego, który winien być większy niż też dodatni przyrost naturalny (demografia!) i mniejszy niż wzrost konsumpcji a ten większy niż dodatni przyrost naturalny.
Postaram się w najbliższych postach omówić te mierniki. Jak wspomniałem wpierw zajmę się makroekonomiczną stroną finansową obejmującą na razie zadłużenie państwa polskiego jakie zostawiła po sobie PO. Na koniec postaram się uwidocznić współzależność tych danych, bowiem tak naprawdę nie mogą one być analizowane rozłącznie, ale jako całość sprzężonych zwrotnie ze sobą zależności ekonomicznych.
Jako przedsmak szczegółowej pierwszej analizy podam już wcześniej przedstawione przeze mnie fakty.
Rząd PiS (licząc dla uproszczenia lata 2006, 2007) zwiększył dług publiczny (wg. metody ESA95) z poziomu 463,02 mld zł na koniec roku 2005 do poziomu 529,83 mld zł na koniec roku 2007, czyli o 66, 81 mld zł. Za rządów PO-PSL (licząc dla uproszczenia lata 2008-2014) dług publiczny wzrósł z poziomu 529,83 na koniec roku 2007 do poziomu ok. 1032,3 mld zł na koniec roku 2014, czyli o 502,47 mld zł. W roku 2015 dług ten spadł o jakieś grubo ponad 153 mld zł a wynikało to z efektów kreatywnej księgowości V. Rostowskiego i z kradzieży naszych - Polaków - pieniędzy z OFE i Funduszu Rezerwy Demograficznej. Na koniec listopada 2015 roku (po kradzieży m.in. z OFE) oficjalnie było to około 837 mln. zł. Ten dług nie zawiera kwot, jakie państwo będzie musiało w przyszłości wydać na świadczenia dla przyszłych emerytów. Uwzględniając te wydatki dług publiczny (ukryty) sięga 3 a może i 5 bln. zł, co w przypadku pierwszej kwoty oznacza, że na jednego mieszkańca wypada nieco ponad 84 tys. zł.
Natomiast według danych NBP zadłużenie zagraniczne Polski na koniec roku 2013 wyniosło około 276,8 mld Euro t.j. 381,1 mld USD. W 2015 roku wyniosło 291,9 mld Euro (ok. 356 mld USD). Warto wspomnieć, że sławne już zadłużenie zagraniczne jakie zostawił nam po sobie E. Gierek w 1980 roku wynosiło w walutach wymienialnych 24,1 mld USD a wymagalne płatności z tytułu obsługi zadłużenia zagranicznego na rok 1981 wynosiły 10,9 mld USD. Dług ten - mimo umorzenia jego części - spłaciliśmy niedawno.
Koszty obsługi naszego zadłużenia (odsetki) to około 40 mld zł...
Roczny deficyt budżetowy w ostatnich 8 latach zwiększył się niemal aż 3-krotnie: z 16,0 (2007 r.) do 46,1 mld zł (2015 r.) przy jednoczesnej wyprzedaży majątku państwa sięgającej łącznie ponad 60 mld zł i tzw. ogromnej pomocy unijnej i dobrych wskaźnikach wzrostu gospodarczego.
I to tylko początek spustoszenia Polski przez rządy PO-PSL a tak naprawdę niemal wszystkie rządy III RP. Antypolskie rządy czyniące z Polaków i Polski jakiś skansen ubezwłasnowolnionych i zadłużonych niewolników....
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Zaden rzad nie zrobi NIGDY zadnego bilansu poprzedniego poniewaz kontynuuje ta sama polityke to ten sam stol te same karty tylko inne rozdania i oczywiscie gracze tez sie w tego pokera hazardowego moga zmieniac ...
OdpowiedzUsuń