Moje posty

czwartek, 1 marca 2018

Żołnierze Niezłomni i jedni z ich wrogów!


W ostatnim swoim tekście [1] wskazałem, że obecny stan stosunków żydowsko-polskich i negatywny wpływ części obecnych Żydów na zdecydowane pogorszenie się tych relacji… może stać się swoistym historycznym katharsis, które po wielu, wielu latach pozwoli mówić i pisać prawdę o specyficznej roli dużych grup Żydów w dwóch najkrwawszych totalitaryzmach: narodowo-socjalistycznym nazizmie oraz klasowo-socjalistycznym komunizmie.

Pisałem m.in.: „Naturalną np. koleją rzeczy i po choć częściowym poznaniu prawdy o relacjach niemiecko-żydowsko-polskich oraz jednoznacznym określeniu nazistowskich Niemców jako katów a Żydów i Polaków jako ofiary a w przypadku Polaków też bohaterów… przyjdzie czas na powszechne poznanie niechlubnej roli niektórych Żydów w drugim największym ludobójczym totalitaryzmie a mianowicie w komunizmie. Wielu też zacznie się zaznajamiać z „żydowską duszą” zawartą w ich Talmudzie – choć będzie to trudne, bo jest on w swej treści zawiły oraz nadzwyczaj pilnie strzeżony przez Żydów. Przyjdzie też czas na zastanawianie się, kim byli lub przez kogo byli inspirowani francuscy i bolszewiccy krwawi rewolucjoniści, czym są tajne stowarzyszenia (np. masoneria) i kim są ich członkowie, kto faktycznie rządzi pieniądzem czy informacją, kto chce zniszczyć chrześcijaństwo i dlaczego lewacki demoliberalizm niszczy państwa i narody, itd., itp.”.

Dziś przypada Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”, polskich żołnierzy i partyzantów, którzy walczyli o naszą niepodległość z komunistycznym obcym tworem narzuconym nam przez decyzje zwycięzców w II WŚ: Anglię, USA i Sowiecką Rosję.

Komunizm (zwany też m.in. realnym socjalizmem) był krwawo wprowadzany w Polsce, szczególnie w okresie tzw.: „stalinizmu” w latach 1944-1956. Bolszewickie bojówki i NKWD wespół ze „SMIERSZEM”, posiadający polskie obywatelstwo komuniści i członkowie cywilnych oraz wojskowych zbrodniczych służb specjalnych (MBP/UB, Informacja Wojskowa), stalinowscy sędziowie i prokuratorzy oraz inni o podobnej ideologicznej proweniencji lub po prostu kosmopolityczni cynicy masowo eksterminowali polskich patriotów, członków AK, NSZ, WiN i ogólnie wszystkich Polaków nie zgadzających się na ponowną utratę niepodległości, tym razem na rzecz komunistycznych Sowietów.

Zginęło w owym okresie i w okrutny sposób dziesiątki tysięcy Polaków. Jedni ginęli w walce, innych aresztowano i po wielokroć traktowano ich gorzej niż w czasie okupacji czynili to Niemcy (1939-1945), Sowieci (1939-1941) lub Ukraińcy na Wołyniu (1943-1945). Było to ludobójstwo, o którym przez wiele lat milczano i starano się wymazać Żołnierzy Wyklętych z historii Polski lub też nadać im status „bandytów”, „polskiego bydła” i „oprawców”.

Cieszę się, że teraz o naszych, walczących z barbarzyństwem komunistycznym, bohaterach narodowych mówi i pisze się wiele i wiele dobrego. Honorowani są przez obecną Polskę, przypomina się ich heroiczną walkę, ich patriotyzm i oddanie za Ojczyznę.

Ale…

Odnoszę wrażenie, że w całym tym „świętowaniu” Żołnierzy Niezłomnych nie mówi się lub przemilcza to, z kim oni naprawdę walczyli. Owszem mówi się, że z komunistami, ale kim byli owi komuniści, szczególnie w komunistycznym aparacie przywódczym, który wydawał polecenia i rozkazy walki z polskim patriotyzmem. Kim byli owi liderowi decydenci wprowadzający komunistyczny totalitaryzm w Polsce?

Może warto w tym miejscu przypomnieć, kto – pod względem przywództwa – zbudował komunizm a później komunistyczny internacjonalizm, kto zainicjował rewolucje w latach 1905-1907 oraz Rewolucję Bolszewicką a później rozlał jej idee na powojenne kraje Europy Środkowo-Wschodniej, kto w Polsce i etnicznie w ogromnej części tworzył przedwojenny i powojenny „polski” ruch komunistyczny.

Wielokrotnie pisałem, że dwa socjalistyczne taotalitaryzmy: nazizm i komunizm posiadały jeden wspólny ideologiczny a nawet a’la etniczny fundament, t.j. marksizm. To ideologowie marksizmu byli autorytetami przywódców tworzących i realnie wprowadzających te systemy społeczno-polityczne.

Symptomatyczne jest, że większość najważniejszych marksistów a później ludobójczych komunistów było akurat pochodzenia żydowskiego: Karol Marks (Karl Heinrich Marx - Hirschel Marx), Władimir Iljicz Lenin (po matce żydówce - Blank), Lew Trocki (Lew Dawidowicz Bronstein ), Róża Luksemburg ( Rozalia Luxenburg - córka Eliasza Luxenburga i Liny z domu Loewenstein), Julij Martow (Cederbaum), Fedor Iljicz Dan (Gurwicz), Maksim Maksimowicz Litwinow (Meir Henoch Mojszewicz Wallach-Finkelstein), Łazar Moisiejewicz Kaganowicz i wielu, wielu innych... Żydzi ówcześnie stanowili też decyzyjną większość kierownictwa komunistycznego aparatu przymusu - zarówno u siebie (ZSRS) jak i w krajach podbijanych (m.in. w Polsce, tzw.: żydo-komuna), stanowili też w nadmiernej mierze trzon oraganizacyjno-wykonawczy tegoż aparatu [1].

Przedwojenne ruchy socjalistyczno-komunistyczne a później powojenne komunistyczne liderowo w dużej części były opanowane przez Żydów. Było to widoczne szczególnie w Polsce, gdzie ich procentowy udział w kierownictwie partii komunistycznych (KPP, KPZU, KPZB, komunistyczne organizacje młodzieżowe) był nieproporcjonalnie wysoki w stosunku do ogólnej liczebności Żydów w Polsce. Wedle badań L. Żebrowskiego wielu z nich nawet nie znało języka polskiego a niektóre obrady centralnych organów komunistycznych w Polsce prowadzone były w języku jidysz. Jak to było po wojnie (szczególnie w MBP/UB) też wiemy: Jakub Berman, Józef Różański, Adam Humer, Stefan Michnik, Anatol Fejgin, Zygmunt Wizelberg, Salomon Morel, Helena Wolińska, Józef Światło, Julia Brystygier, Mieczysław Widaj, Stanisław Supruniuk czy Jan Hryckowian… to tylko niektóre haniebne i żydowskie postaci antypolskich, wojennych i powojennych komunistów. Onegdaj – w 1994 roku - żydowski współprzewodniczący Rady Chrześcijan i Żydów stwierdził „Czuję się zawstydzony z powodu przestępstw popełnionych przez żydowskich komunistów”[1].

Niestety - jak wspomniałem - podobnie było w latach 1944-1956 a może nawet do i po 1989 (jako już liderzy III RP). To w dużej mierze Żydzi stanowili w powojennej Polsce trzon komunistycznego aparatu terroru i to często oni – jako szefowie - inicjowali i częstokroć osobiście – jako wykonawcy - prowadzili totalną wojnę z polskim, narodowym patriotyzmem reprezentowanym przez Żołnierzy Niezłomnych (Wyklętych) i to oni nazwani zostali tzw. „żydo-komuną”, co do której przyznaje się m.in. A. Michnik.

Oczywiście terror komunistyczny miał w obszarze wykonawczym i rdzennie polskich oprawców, którzy zapewne stanowili ich szubrawą większość, ale wśród jego liderów i przywódców odsetek Polaków był nieproporcjonalnie do ogółu polskiej ludności niewielki. Oprawcami byli też komunistyczni rdzenni Rosjanie. Mało tego! Nawet wśród Żołnierzy Niezłomnych zdarzali się też i wybitni Żydzi, polscy patrioci. Były to chlubne, ale niestety tylko wyjątki potwierdzające antypolski charakter komunistycznych Żydów, ale i antypolskość części całej społeczności żydowskiej związanej z niemal szowinistycznym ruchem - żydowskim ruchem syjonistycznym.

Pisząc w ogóle o historycznie ciemnej stronie części społeczności żydowskiej, zawsze staram się opierać swoje sądy na odpowiednio poznanych i zweryfikowanych źródłach. Czynię to zarówno poprzez przypisy, jak i cytowanie – nieraz obszernych – fragmentów publikacji autorów, co do których mam merytoryczne zaufanie.

Nie będąc historykiem i tym razem odwołam się do opinii naukowca, tym razem do prof. J. R. Nowaka. Napisał on wiele szczegółowo udokumentowanych książek na temat roli Żydów w Polsce i naszych wzajemnych relacjach. Często pisał i pisze o niewygodnych faktach historycznych, faktach obciążających też Żydów, faktach przemilczanych lub „zdeformowanych” kłamstwem i oszustwem.
O roli zbolszewizowanych Żydów w stalinizacji Polski prof. J.R. Nowak też pisał wielokrotnie. Przypomnę tu fragmenty jego publikacji na ten temat [2].
-------------------------------------------------------------
„… Znany ze skrajnego filosemityzmu i równocześnie bardzo mocnych fobii wobec Polski i Polaków, Czesław Miłosz stwierdził w wywiadzie dla żydowskiego czasopisma „Tikkun” w USA (nr 2 z 1987 r.) na temat roli żydowskich komunistów: „Oni zajęli wszystkie czołowe pozycje w Polsce, również w bardzo okrutnej policji bezpieczeństwa (podkr. - J.R.N), ponieważ byli po prostu bardziej godni zaufania niż miejscowa ludność”. (They occupied All the top positisons in Poland and also in the very cruel security police, because they were more2 reliable, simply, than the local population).

W tym stwierdzeniu Miłosz nieco przesadził, bo były jednak i nieżydowskie postacie na szczycie zarówno partii komunistycznej jak i bezpieki (choćby B. Bierut i S. Radkiewicz). Generalnie biorąc jednak Miłosz trafnie ocenił wyjątkową, dominującą rolę komunistów żydowskich w stalinizacji Polski.

– Związany z Jerzym Giedroyciem i paryską „Kulturą” Instytut Literacki w Paryżu był jak najdalszy od ąntyżydowskości. Tym wymowniejszą w tej sytuacji była nader szokująca informacja zawarta w wydanej przez ten Instytut w 1967 r. książce Georga Fleminga (ewidentny pseudonim) „Polska mało znana”: „W okresie stalinowskim na przeszło sto dzienników, tygodników i miesięczników, wychodzących w samej tylko Warszawie było tylko dwóch nie Żydów”.

Warto przypomnieć, co pisał o zbrodniach ubeków żydowskiego pochodzenia na Śląsku znakomity dziennikarz żydowskiego pochodzenia z USA John Sack w dawno wyczerpanej i świadomie przemilczanej książce „Oko za oko”. Przez siedem lat Sack badał zbrodnie Salomona Morela i pomagających mu w tych zbrodniach żydowskich ubeków i ubeczek w obozie w Świętochłowicach,. Wymordowali tam w niecały rok – w 1945 r. ponad 1600 niewinnych Polaków i Niemców. Jak pisał John Sack: „W miejscach takich jak Gliwice Polacy stawali przy więziennych ścianach, a ludzie z Wydziału Wykonawczego przywiązywali ich do wielkich żelaznych pierścieni, mówili: „Gotów1 Cel! Pal! „zabijali ich i ostrzegali polskich strażników: „Trzymajcie język za zębami!”. Strażnicy jako Polacy nie byli tym zachwyceni, ale Jakubowie, Jozefowie i Pinkowie z wyższych szczebli Urzędu pozostali wierni Stalinowi, ponieważ uważali się za Żydów, nie zaś za polskich patriotów. Oto, dlaczego Dobra Wróżka Stalin (…) zatrudnił wszystkich Żydów i umieścił ich w Urzędzie Bezpieczeńs6twa Publicznego, swojej instytucji w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej”. (Podkr.- J.R.N) (Cyt. za: J. Sack: „Oko za oko”, Gliwice 1995, ss.228-229).

Wcześniej w tej samej, znakomicie napisanej i bardzo znaczącej intelektualnie książce „Oko za oko” John Sack pisał (s.96): „ Dlaczego więc Stalin był stronniczy wobec Żydów (…) Z jego rozkazu pewien Żyd, którego ojciec zginął w Treblince, miał zostać szefem Urzędu Bezpieczeństwa, a szefami wszystkich jego departamentów mieli także zostać Żydzi, aczkolwiek od tego momentu ich nazwiska nie miały być żydowskie, tylko takie jak „generał Romkowski”, albo „pułkownik Różański”. Z czasem ci ludzie wyznaczyli wszystkich dowódców bezpieczeństwa w Polsce”.

Sack powoływał się na informacje Pinka Mąki, byłego sekretarza Urzędu Bezpieczeństwa publicznego na terenie Śląska, że w podległym mu regionie liczba żydowskich oficerów bezpieczeństwa wynosiła od 150 do 225. Według Sacka, od 70 do 75 procent oficerów bezpieczeństwa na tym terenie było Żydami. (Por. J. Sack: op.cit.,s.174).

P. Zychowicz cytuje w swej książce pt.: „Żydzi” (s.115) bez odpowiedniego krytycznego komentarza
wypowiedź żydowskiego naukowca – prof. Anthony Polonskego, pomniejszającą rolę Żydów w kierowaniu komunistyczna bezpieka w Polsce. Polonsky stwierdził (tamże,s.115): „Andrzej Paczkowski zbadał ten problem i okazało się, że Żydzi zajmowali 29 procent stanowisk kadry kierowniczej UB. To spory odsetek, ale większość funkcjonariuszy komunistycznej policji politycznej była Polakami”. Polonsky tłumaczył też ukształtowany w Polsce „stereotyp Żyda ubeka” tylko tym: „Bo na wysokich szczeblach zasiadali tacy ludzie jak Berman czy Fejgin, którzy byli bardzo widoczni”. A jaka była prawda? Zgodnie z tym, co powiedział Polonszky „większość funkcjonariuszy komunistycznej policji politycznej była Polakami”, tylko, że byli usadowieni na niskich szczeblach bezpieki i nie mieli dosłownie nic do powiedzenia, gdyż w bezpiece całkowicie dominowali wysocy funkcjonariusze żydowskiego pochodzenia. Całą komunistyczną bezpieką dyrygował Jakub Berman, przez cały okres stalinowski pełniący najważniejszą funkcję członka Biura Politycznego KC PZPR, odpowiedzialnego za bezpiekę. To Berman (mający równocześnie ogromny wpływ w sferze życia ideologicznego i kultury) nadzorował nieubłaganą walkę z wieloma sferami polskiego dziedzictwa narodowego. Robił to zgodnie z głoszoną przez siebie zasadą, że „wszelki flirt z polskim uczuciem narodowym” doprowadzi do „wypuszczenia złych duchów Polski”, z antysemityzmem włącznie. (Por. książkę filozofa A. Walickiego: „Zniewolony umysł po latach”, Warszawa 1993,s.329). To Berman już w 1944 roku jako pierwszy zaczął oskarżać AK o rzekomą współpracę z gestapo i nazywał akowców bandytami. Znany był ze szczególnej bezwzględności i okrucieństwa wobec więźniów politycznych. Zapamiętano powiedzenie Bermana w odniesieniu do ułaskawionych więźniów, którzy później rzekomo ginęli śmiercią „samobójczą”: „Towarzysz Bierut was ułaskawił, ale ja was nie ułaskawię”. (Cyt. za: Pamięć ofiar, „Tygodnik Solidarność” z 14 marca 2003 r.) P. Zychowicz całkowicie, a niechlubnie milczy o niebywałych rozmiarach walki z polskim patriotyzmem ,którą prowadzili obok Bermana także inni czołowi żydowscy komuniści. Dość przypomnieć powiedzenie osławionego dyrektora X Departamentu stalinowskiego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Polsce Anatola Fejgina: „Trzeba zabić polską dumę, rozstrzelać patriotyzm”.


(Źródło: strony WWW – umieszczone przeze mnie a nie autora prof. J.R.Nowaka)

Komunistyczna bezpieka była całkowicie zdominowana przez Żydów, poza jednym wyjątkiem – ministrem bezpieczeństwa Stanisławem Radkiewiczem. Tyle, że był on faktycznie ubezwłasnowolnionym. Nici wszystkich spraw w bezpiece znajdowały się wyłącznie w rękach żydowskich podwładnych Radkiewicza. Wiedzieli oni bowiem, podobnie jak na górze J. Berman o bardzo kompromitującej tajemnicy Radkiewicza, która ułatwiała całkowite trzymanie go w ręku. Chodziło o to, że Radkiewicz po aresztowaniu przed wojną jako sekretarz KZMP podpisał na policji tzw. lojalkę. (Wg. notatek R. Romkowskiego (właśc. Nasieka (Natana) Grinszpan-Kikiela – w książce S. Marata i J. Snopkiewicza; „Ludzie bezpieki”, Warszawa 1990,s.141). W mojej książce „Nowe kłamstwa Grossa” (Warszawa 2006, ss. 171-172) całą stronę wypełnia przytoczony przez mnie wykaz szefów polskiej bezpieki żydowskiego pochodzenia. Przypomnijmy tu, że sowiecki ambasador w Warszawie Wiktor Lebiediew, który „nieźle znał Polskę” (w ocenie historyka prof. A. Paczkowskiego) w raporcie wysłanym do Moskwy 10 lipca 1949 r. zwrócił uwagę, że „w MBP (Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego- J.R.N.), poczynając od wiceministrów, poprzez dyrektorów departamentów, nie ma ani jednego Polaka. Wszyscy są Żydami”. (Podkr.- J.R.N.). (Cyt. za: A. Paczkowski: Żydzi w UB: próba weryfikacji stereotypu, w: „Komunizm, ideologia, system, ludzie”, red. T. Szarota, Warszawa 2001, s. 2020.

Wybielaczom roli Żydów w UB i w stalinizacji Polski warto przypomnieć również jakże uczciwe świadectwo Polaka żydowskiego pochodzenia Andrzeja Wróblewskiego (do roku 1940 noszącego rodowe nazwisko Fejgin). Andrzej Wróblewski, wybitny krytyk teatralny, ojciec redaktora „Polityki” Andrzeja Krzysztofa Wróblewskiego i dziadek obecnego naczelnego redaktora ‘Wprost” Tomasza Wróblewskiego, stanowczo protestował przeciwko relatywizowaniu spraw żydowskiej odpowiedzialności za UB. Jednoznacznie akcentował: „Proporcjonalnie więcej było Żydów wśród katów niż wśród ofiar. I chociaż nie wszyscy Żydzi byli równie gorliwi, to jednak powszechnym odbiorze postrzegana była ich aktywność. Przeważnie przedwojenni komuniści, często ze stażem więziennym, byli zaślepieni wiarą, że rzeczywiście biorą udział w walce o nowy wspaniały świat. Nie zdawali sobie sprawy, że swoim postępowaniem wywołują zjawisko antysemityzmu”. (Por. A. Wróblewski: „Być Żydem”, Warszawa 1993,s.181). W innym miejscu swej książki Wróblewski ubolewał, że w 1968 roku „pod płaszczykiem dotkniętej godności wyjeżdżali z kraju Żydzi, którzy służyli w UB, byli sędziami czy prokuratorami z rękami umaczanymi po łokcie w krwi”. (Podkr.- J.R.N.).

Najwybitniejszy chyba polski twórca pochodzenia żydowskiego w okresie po 1945 r., zawsze niezależny i „niepoprawny politycznie” Leopold Tyrmand tak pisał w 1972 r. w niegodnie przemilczanej dotąd w Polsce „Cywilizacji komunizmu”: „Amerykańskie uniwersytety przygarniają dziś Żydów, którzy przez ponad 25 lat swych służb w policjach politycznych Europy Wschodniej ciężko prześladowali ludzi – w tym także innych Żydów – walczących o prawo do niezawisłości i sumienia,. Dziś Żydzi ci chronią się za swe niegdyś tak łatwo zapomniane żydostwo (Podkr.- J,R.N.) (…) ludzie ci nie mają moralnego prawa do obrony przede wszystkim jako niestrudzeni architekci tej rzeczywistości, w której po 25 latach dojść mogło do tak karykaturalnych zwyrodnień myśli i pojęć, jako inżynierowie tej struktury, w której monstrualne kłamstwo tak łatwo jest uczynić prawem życia. Trudno jest zapomnieć ich fanatyczną wiarę w zło, jaką głosili w komunistycznych wgazetach, książkach, artykułach, filmach”.

Żydowska badaczka sytuacji Żydów we współczesnej Polsce Irena Irwin Zarecka pisała w wydanej w 1989 r. książce o sytuacji w Polsce w pierwszych klatach po wojnie m.in.:„Nowy reżim był przynajmniej początkowo reżimem obcym, z minimalnym tylko poparciem wewnątrz polskiego społeczeństwa. Był to reżim okrutny, szczególnie w swej fazie stalinowskiej, choć nie tak okrutny jak jego sowiecki autor. A Żydzi znaleźli się w szeregach jego najokrutniejszych sił (podkr.- J.R.N.), przy o wielu więcej Żydach wspierających go w bardziej pasywny sposób”. (Według: I. I Zarecka: „The Jew in Contemporary Poland”, New Brunswick 1989, s.58). Słynny znawca historii Polski prof. Norman Davies napisał w 1986 r. wręcz o „tysiącach polskich Żydów, którzy utracili twarz poprzez związanie się z okrutnym powojennym reżimem stalinowskim” (Por. tekst N. Daviesa w „”The New York Review of Books” z 20 listopada 1985).

Przypomnijmy tu też, co pisała przed laty znana publicystka żydowskiego pochodzenia Alina
Grabowska, po 1989 r. „wsławiona” jako tropicielka rzekomego polskiego „antysemityzmu”. Otóż jeszcze w 1969 roku napisała ona w paryskiej „Kulturze”: „W pierwszych latach powojennych (a nawet później) znakomitą, niestety, większość pracowników UB stanowili Żydzi”. (Por. A. Grabowska: Raj utracony – raj odzyskany, paryska „Kultura” 1969, nr 12,
s.127).

Można by długo wyliczać podobne oceny roli Żydów w UB i polskim życiu publicznym. Oto na przykład świadectwo najwybitniejszej polskiej pisarki po 1945 roku Marii Dąbrowskiej, zapisane w jej słynnym dziennikach pod data 17 czerwca 1947 roku: „UB, sadownictwo są całkowicie w ręku Żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden Żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków”. (Por. M. Dąbrowska: „Dzienniki powojenne 1945-1965”, Warszawa 1996, t.1,s.146).
(…)
Yuri Slezkinow, naukowiec żydowski, przybyły do Stanów Zjednoczonych w 1982 r. z Rosji Sowieckiej napisał podstawowe wręcz dzieło o udziale Żydów w komunizmie „Wiek Żydów” (Warszawa 2006 ), niestety w Polsce już od dawna niedostępne, bo wykupione. O dziwo, książkę tę chwalił nawet J. T. Gross, choć odpowiednio przekręcił przy cytowaniu. Otóż Slezkine stwierdza jednoznacznie (op.cit.,s.106 ), że: „W Polsce „etniczni” Żydzi stanowili większość w pierwszym kierownictwie (przedwojennym – dop.kj) partii komunistycznej (7 z około 10). (Podkr.- J,.R.N.). W latach trzydziestych stanowili 22- 26 procent wszystkich członków partii, 51 procent członków młodzieżówki komunistycznej (1930), około 65 procent ogółu komunistów warszawskich (1937), 75 procent aktywistów Międzynarodowej Organizacji Pomocy Rewolucjonistom i większość członków Komitetu Centralnego KPP”. Faktycznie ze środowiska żydowskiego wywodził się trzon kierownictwa Komunistycznej Partii Polski, w tym sam jej przywódca Adolf Warszawski (Warski).

Tylko niewielu Żydów lub Polaków żydowskiego pochodzenia przeprosiło za zbrodnie popełnione przez Żydów w UB na Polakach. Tym bardziej warto przypomnieć dziś już zupełnie zapomnianą wypowiedź Stanisława Krajewskiego, żydowskiego współprzewodniczącego Rady Chrześcijan i Żydówz 1994 r. Krajewski zdobył się wówczas na publiczne przyznanie: „Czuję się zawstydzony z powodu przestępstw popełnionych przez żydowskich komunistów”. (Por. „Gazeta Wyborcza” z 10 lipca 1998 r.). P{przypomnijmy tu również wystąpienie w 2001 r. odważnego Polaka żydowskiego pochodzenia Anatola Lawiny, niegdyś więzionego za udział w anty-PRL-owskiej opozycji, a po 1989 r. zdecydowanego tropiciela afer gospodarczych III RP. W nawiązującym do sprawy zbrodni S. Morela tekście publikowanym na łamach „Rzeczpospolitej” z 5 czerwca 2001 r. Lawina zdecydowanie wystąpił przeciwko tym, którzy próbują zanegować konieczność przeproszenia przez Żydów za popełnione przez ich ziomków zbrodnie na Polakach. Pisał m.in.: ‘Jestem gotów przeprosić za tych Żydów, którzy jak Lila Potok, Szlomo Morel, Pinka Mąka, przeżyli obozy hitlerowskie i przyznając sobie prawo odwetu, sami stali się okrutnymi oprawcami, wręcz zbrodniarzami, będąc, komendantami w obozach przez siebie zorganizowanych, w Gliwicach, w Świętochłowicach i innych miejscowościach na Śląsku „. (Por. „Rzeczpospolita” z 5 czerwca 2001). Przypomnijmy tez, co mówił w wywiadzie w 2001 r. architekt i działacz polityczny żydowskiego pochodzenia Czesław Bielecki, wówczas przewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. W wywiadzie udzielonym „Najwyższemu Czasowi” Bielecki powiedział m.in.: „Są sprawy, za które też Żydzi musza przepraszać. Nie może być tak, że jeżeli prokurator Helena Wolińska zabiła sądowo naszego bohatera, gen. Emila Fieldorfa, to społeczność żydowska nie jest za to odpowiedzialna’. (Por. „Najwyższy Czas” z 7lipca 2001 ).

Na koniec przypomnę tu jakże niesłusznie zapomniany i niestety, nigdy nie wysłuchany jakże mądry „List Żydów z Izraela do Żydów w Polsce” z listopada 1946 r. Podpisany przez 120 Żydów izraelskich list znajdujący się w Arch. Deleg. Win, Dział II A. zawierał m.in. oceny: (…) Nie możemy jednak oprzeć się stwierdzeniu, że rządzące dziś w Polsce komunistyczne sfery żydowskie nie nauczyły się niczego (…) Nie nauczyły się wielkiej i praktycznej prawdy, że do szczęścia i niepodległości własnego narodu nie można zdążać przez nieszczęście i niewolę drugiego narodu (Podkr.- J.R.N.). Żydzi rządzący w Polsce, a należący do partii komunistycznej, myślą o sobie, a nie o ludności żydowskiej w Polsce i
dlatego powiązali się z tymi obcymi czynnikami, którym zależy na tym, aby Polska pozostała krajem małym, słabym i bezwolnym narzędziem w ich ręku. Niech nad tym postępowaniem komunistycznej żydowskiej góry w Polsce zastanowią się prawdziwi żydowscy patrioci (…) Może przyjść zawierucha i zamieszanie w Europie i Żydzi będą tak przyparci do muru, że nie znajdą innego wyjścia, jak szukać schronienia w Polsce i u Polaków. Wtedy może być za późno”. (Podkr.- J.R.N.) (Cyt. za „Myśl Polska” z 17 czerwca 2001 r.)


Można uznać, że powyższa publikacja prof. J.R. Nowaka jest „antyżydowsko” tendencyjna. Jednak, jeżeli ktokolwiek tak sądzi, to warto zważyć na zakres przedmiotowy publikacji, który odnosi się właśnie do roli zbolszewizowanych Żydów w stalinizacji Polski a jeżeli ktokolwiek uważa, iż autor napisał nieprawdę to warto wskazać konkretnie: gdzie i w jakim zakresie.

I jeszcze powtórzę. Tylko na prawdzie można budować teraźniejsze i przyszłe dobre relacje społeczne, narodowe i polityczne. Jej fałszowanie czy zamilczanie jest jedynie przyczyną nawarstwiania się wzajemnych animozji a w tym obszarze kreowaniem negatywnych zjawisk: antypolonizmu i postaw antyżydowskich, antyizraelskich.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.