Moje posty

piątek, 21 lutego 2020

Między polityką a światem realnym

Świat polityki, mediów, celebrytów jest całkowicie oderwany od życia realnego, od życia zwykłych ludzi. Tak jest na całym świecie, nie tylko w Polsce.

Polityka to współcześnie "działalność polegająca na przezwyciężaniu sprzeczności interesów i uzgadnianiu zachowań współzależnych grup społecznych i wewnątrz nich za pomocą perswazji, manipulacji, przymusu i przemocy, kontestacji, negocjacji i kompromisów, służąca kształtowaniu i ochronie ładu społecznego korzystnego dla tych grup stosownie do siły ich ekonomicznej pozycji i politycznych wpływów. Realia dziejów ludzkości i współczesności dowodzą, że polityki korzystnej dla wszystkich po równo zazwyczaj nie ma (...) Za podstawę nowożytnych definicji polityki uchodzą teorie Maksa Webera, twierdzącego, że polityka to dążenie do udziału we władzy lub do wywierania wpływu na podział władzy, czy to między państwami, czy też w obrębie państwa, między grupami ludzi, jakie to państwo tworzą. I uściślającego wcześniejsze definicje konstatacją, iż istotną właściwością polityki jest "odwoływanie się do przemocy", bo w sferze stosunków politycznych "groźba przemocy i, ewentualnie, jej zastosowanie jest jednak swoistym środkiem, a zawsze ultima ratio, gdy inne środki zawiodą". Definicja ta jest o tyle uniwersalna, że akcentuje dwa wymiary polityki: wewnętrzny (wewnątrzpaństwowy) i zewnętrzny (międzypaństwowy). Ze względu na upływ czasu od powstania tej definicji (1. połowa XX wieku), dziś należałoby ją uzupełnić o stosunki państw narodowych z organizacjami międzynarodowymi oraz o stosunki między tymi organizacjami i w ich obrębie (zwłaszcza w kontekście Unii Europejskiej).  W amerykańskiej literaturze współcześnie popularne jest definiowanie polityki jako sztuki bycia wybieranym (zdobywania władzy). Inne definicje zakładają, iż "Polityka" to stosunek między tym, co rząd próbuje robić, a tym, co się naprawdę dzieje. Andrzej Jabłoński w Leksykonie politologii pod redakcją Andrzeja Antoszewskiego i Ryszarda Herbuta [wyd. V, Wrocław 1999] ukazuje pięć ujęć polityki:

- że jest to orientacja formalnoprawna, czyli polityka to działalność instytucji państwowych (aparatu państwowego),
- podejście behawioralne, czyli dowolny układ stosunków społecznych, w których występuje wyraźna obecność kontroli, wpływu, władzy lub autorytetu (za: R.A. Dahl, Modern Political Analysis, Prentice Hall 1991),
- orientacja funkcjonalna rozumiana jako funkcja systemu społecznego zapewniająca jego rozwój poprzez rozwiązywanie konfliktów,
-  podejście racjonalne, podejmowanie decyzji w ramach procesu sprawowania władzy i gry o władzę, w którym biorą udział rozmaite podmioty,
- stanowisko postbehawioralne przez które polityka rozumiana jest jako służba dążąca do zmniejszenia, czy też usuwania ograniczeń w zaspokajaniu potrzeb ludzi [1]".

Podaję tak szerokie pojęcia polityki nieprzypadkowo, bowiem okazuje się, iż z tego bełkotu wyłania się polityka jako sztuka uzyskiwania władzy i właśnie chyba to jest sednem polityki. Każda partia dąży bowiem do przejęcia władzy i robi wszystko aby ją zdobyć lub utrzymać. Wszystkie działania polityków dążą do tego celu i winniśmy sobie zdawać z tego sprawę.

Naturalną więc jest sytuacja, że wobec władzy jednych powstaje opozycja do nich, ale ile to ma wspólnego z nami, zwykłymi ludźmi? Tylko tyle, że politycy starają się nam udowodnić, że akurat dana frakcja polityczna jest najlepsza i będzie dobrze rządzić dla ogółu, przy czym - też zgodnie z jedną z powyższych definicji - to jest tylko umiejętność zdobywania sobie wyborców (w krajach tzw. demokratycznych) po to, aby właśnie tą władzę pozyskać lub utrzymać.

Tak pojmowana polityka jest więc czymś, czego zwykły człowiek nie rozumie i musi nauczyć się, że każde działanie władzy i opozycji jest tylko drogą do tejże władzy. Z tego punktu wiedzenia możemy sobie łatwo wytłumaczyć, że określone wybory ludzi zależą tak naprawdę od umiejętności polityków zbliżenia się do zwykłych ludzi, do elektoratu i największe szanse mają ci, co tą sztukę opanowali. Abstrakcyjna bowiem polityka staje się wówczas dla ludzi czymś realnym i doświadczalnym.

Ale demokracja ma to do siebie, że wybory odbywają się raz na 4 czy 5 lat i jest to największa jej wada, bowiem tak naprawdę przez całe cztery lata trwa ciągła kampania wyborcza a jakakolwiek długookresowa polityka jest bezcelowa, bo może zostać zmieniona, gdy kto inny dojdzie do władzy. Politycy więc działają krótkookresowo "od wyborów do wyborów". Takie "płytkie" działanie nie pozwala przyjmować długookresowych celów, które nie przynoszą w krótkim odstępie czasu określonych skutków, które miałaby przekonać wyborców. Przede wszystkim dlatego jestem monarchistą, gdzie władza ma długookresowy wymiar i można spokojnie realizować cele strategiczne wobec państwa i jego obywateli.

Zresztą "władza ludu" jest niemożliwa do realizacji, bowiem okazuje się, iż przeciętny wyborca nie jest przygotowany do dokonywania świadomych wyborów i opiera się na emocjach a te są "najgorszym doradcą" jakichkolwiek decyzji. Dlatego też jestem za tym, aby ograniczyć prawa wyborcze do ludzi powyżej 25 roku życia, bo jest to jakiś kwantyfikator dojrzałości, przynajmniej społecznej oraz doświadczenia życiowego. Posłem można by zostać po 35 roku życia a senatorem po 45 roku życia, podobnie jak i prezydentem. Kryterium wieku wydaje się jedynym, który w jakiś sposób sprawiłby, że władzę otrzymywaliby luzie już doświadczeni, z jakimś dorobkiem życiowym a nie tylko politycy o zawodzie polityka, ludzie oderwani od rzeczywistości realnej.

Niestety w obecnej demokracji zachodniej występuje całkowicie inna tendencja a mianowicie próbuje się za wszelką cenę obniżyć wiek prawa wyborczego do ludzi, którzy np. skończyli 16 lat. Jest to koncepcja zupełnie nie do obrony, bowiem jak człowiek posiadający 16 lat jest zdolny dokonywać merytorycznych decyzji wyborczych? No jak to jest możliwe?

Wracając jednak do świata realnego. To nasz świat, świat codziennych decyzji o swoim i swoich najbliższych istnieniu i funkcjonowaniu. To codzienne sprawy: praca, dom, zakupy, przyjaciele, rodzina, tradycja, wiara, miłość i tym żyjemy, tu na dole a nie żyjemy polityką.

No chyba, że mamy do czynienia naprawdę z władzą dążącą  do naszego dobra, która ustala prawa dobre dla nas wszystkich. I chyba to winno być wyznacznikiem naszych wyborów, bo nasz rodzinny kraj składa się właśnie ze zwykłych ludzi, z gospodarstw domowych, małych ojczyzn. I o tym należy dyskutować politycznie i merytorycznie a nie na fundamencie emocjonalnym. Tyle tylko, że gdy brakuje merytorycznych argumentów politycy próbują dzielić społeczeństwo kreując sztuczne emocjonalne problemy. Nie mówi się wtedy o podatkach, konkretnych ustawach i prawach, które mają przemożny wpływ na nasze życie realne. Bo choć celem polityki jest władza to już dojście do niej może być różne: albo zgodne z interesem narodowym albo też zupełnie się z nim mijające.

W takim ujęciu winniśmy wybierać takich polityków, którzy spełniają swoje obietnice wyborcze, bo to jest najważniejsze dla nas wyborców. W długoletnich demokracjach niemal wszystkie partie polityczne miały swoje momenty rządzenia i mogły się wykazać skutecznością i merytorycznością oraz udowodnieniem, że za werbalnymi deklaracjami stoją realnie podejmowane działania. 

Polska ma stosunkowo krótki okres panowania demokracji, ale i u nas do tej pory wszystkie liczące się partie miały szanse wykazać się jakością rządzenia. Proponuję zatem ostudzenie emocji i - jak zaproponował jeden z moich komentatorów - wzięcie kartki i przedzielenie jej na pół i spisanie dokonań i spełnionych obietnic wyborczych dwóch największych ugrupowań w Polsce. Napisać szczerze i porównać a wtedy okaże się, która partia i który jej przedstawiciel powinien w Polsce rządzić i być prezydentem. Powinni zrobić tak przede wszystkim ci, którzy raczej nie biorą udziału w wyborach uważając, że wszystko im jedno kto rządzi, bo każdy jest "złodziejem". Otóż tak nie jest, bo jeżeli nawet każdej formacji zależy na władzy, to już nie każda formacja jest zdolna skutecznie i uczciwe rządzić i nie każda władza może być traktowana jako służba dążąca do zmniejszenia, czy też usuwania ograniczeń w zaspokajaniu potrzeb ludzi a tak chciałbym widzieć politykę.

[1] https://pl.wikipedia.org/wiki/Polityka

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.