Najprawdopodobniejszy scenariusz drugiej tury wyborów, o ile oczywiście do takiej tury dojdzie, co nie jest przesądzone.
Zastanawiałem się czy w ogóle podejmować się przedstawienia takiego scenariusza, bowiem już o Pani M.Kidawie-Błońskiej pisałem kilka razy i raczej w negatywnym sensie. Ogólnie uważam, że jest to najmniej trafna osoba kandydująca obecnie na prezydenta Polski. Nie reprezentuje sobą żadnych wartości a króluje w niej pustka leczona prompterem.
W bezpośrednich rozmowach z wyborcami operuje jakimś koślawym językiem polskim, mówi przerywanymi zdaniami, chaotycznie i nieraz w zakresie ich zawartości wzajemnie sprzecznymi. Myli pojęcia i znaczenia słów. Gubi się w swoich dywagacjach na każdy niemal temat. Ma jeden zestaw odpowiedzi prawie na każde pytanie: tworzenie wspólnoty, wyższość UE nad polskim prawem, itd. Aż trudno uwierzyć, że taką osobę zafundowała nam PO-KO.
Jesteśmy jeszcze przed kulminacją kampanii wyborczej i przed ogłoszeniem przez kandydatów swojego programu o ile M. Kidawa - Błońska taki program ma. Ale znów mamy plebiscyt PiS kontra anty-PiS i moim zdaniem taki będzie niestety wybór Polaków. To nic, że A. Duda przerasta M. Kidawę - Błońską o dwie długości in plus, ważne żeby nie został prezydentem i to dla wielu totalsów wystarczający argument, bez żadnego oglądania się na realną rzeczywistość.
A realizm (nie marzenia) podpowiada wybranie jedynie A. Dudy na kolejną kadencję. Wiem, że nie wszystkim on - nawet w naszym gronie - się podoba, popełnił sporo błędów, ale czy można sobie wyobrazić M. Kidawę-Błońską na stanowisku prezydenta RP? Wolne żarty. To byłaby kompromitacja jeszcze większa niż w przypadku B. Komorowskiego.
Na pewno M. Kidawa-Błońska może liczyć na swój twardy i w dużej części zidiociały elektorat. Nie mogę tego inaczej nazwać, bo - jak wskazałem - sam wybór kandydatki wydaje się całkowicie nietrafiony. Ona nic po prostu nie umie, ma braki w wiedzy a mowę ma krótką i pełną gaf. Jak można na kogoś takiego głosować? To żenujące. Ale za pomocą hejtu utrzyma to swoje poparcie w granicach 20-25% a dla jej wyborców nawet nie jest konieczna - co powinno być normą - znajomość przez nią języków obcych. Więc jak ma zadbać o interes Polski w kuluarowych rozmowach bez tłumacza? A przecież właśnie takie rozmowy są najważniejsze. Na razie wiemy na pewno, że języki obce zna A. Duda i K. Bosak. Prawdopodobnie też R. Biedroń. Nic nie wiemy na temat W. Kosiniaka-Kamysza i pozostałych kandydatów.
Jak w ewentualnej II turze zagłosują inni? PO-KO spoko na M.K-B. Konfederaci raczej nie pójdą do wyborów, Lewica może rozłożyć swoje głosy ze wskazaniem na M.K-B. Wyborcy skrajnej lewicy Zandberga też ze wskazaniem na M.K-B. Wyborcy PSL-u rozłożą swoje głosy na PAD-a i M.K-B. A jeszcze niezdecydowani? To trudno oszacować.
Niemniej spodziewam się w drugiej turze niższego w wartościach procentowych głosowania Polaków. Może być niższa frekwencja a to promować będzie M.K-B, bo zacietrzewienie jej zwolenników już przerasta jakikolwiek granice przyzwoitości, mamy do czynienia z agresją słowną, ale też i fizyczną. Te okrzyki na spotkaniach A. Dudy z wyborcami, ta nachalna promocja LGBTQ i gender, to poniżanie nas Polaków i ta zaciekłość na twarzy... To już wyraz bezsilności i bezradności wyborców totalsów, ale to bywa groźne, bo wtedy "tonący brzytwy się chwata" i ta kampania zapowiada się na brutalną ze strony totalsów.
Jak na razie przebieg kampanii wyborczej został przez kandydatów zupełnie zmieniony w stosunku do planów a winien temu jest koronawirus. W najgorszym scenariuszu wirus może doprowadzić do przełożenia daty wyborów prezydenckich.
W dobie tej ewentualnej epidemii bardzo dobrze zdaje egzamin polski rząd razem z prezydentem A. Dudą. Ich działania "wytrącają" zasadność krytyki obecnych władz przez totalnych. Tym samym zyskuje w oczach wyborców obecny prezydent A. Duda. Z reguły jest tak, że w przypadku jakichś klęsk i zachwiania tym samym bezpieczeństwa Polaków i w przypadku gdy rządzący sprawdzają się w tak kryzysowym czasie, to właśnie oni zyskują wzrost poparcia społeczeństwa i jak sądzę będzie tak i teraz.
Nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak dynamicznie będzie rosła liczba zainfekowanych koronawirusem. Na razie jest dobrze, choć specjaliści uważają, że to może być tylko preludium ewentualnej pandemii. Oby nie, choć prognozy nie są najlepsze, bo jesteśmy stosunkowo dużym krajem pod względem ilości ludności a to może sprzyjać wzrostowi liczby chorych.
Na ten moment jednak koronawirus odstawił walkę wyborczą na dalszy plan i mimo, iż totalna opozycja dalej próbuje grać wyborczo tym zagrożeniem to i ona przyznała w końcu, że polski rząd zachowuje się w tej sytuacji poprawnie.
Jest jeszcze jeden bardzo istotny wniosek płynący z tego zagrożenia koronawirusem. Okazuje się, że w takich przypadkach niezbędne jest bardzo silne państwo (nie tylko polskie). Daje to asumpt do takiej oto refleksji: forsowana przez totalnych regionalizacja samorządowa państwa polskiego przejawiająca się np. w postaci likwidacji wojewodów i wzrostu znaczenia samorządów jest błędna i to błędna zdecydowanie. Czy można sobie wyobrazić, żeby teraz same samorządy prowadziły i koordynowały ogólnopolską akcję na rzecz zminimalizowania skutków koronawirusa? Nie powinno być trudności z odpowiedzią na tak zadane pytanie.
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.