Moje posty

środa, 29 kwietnia 2020

Co się kołata w głowach totalnych?

Miałem nie pisać o moich przewidywanych obecnie ruchach totalnej opozycji. Argumentem wysuwanym przez jednego z komentatorów moich postów było to, żebym czasem im nie podpowiadał. Autor komentarza odnosił się do przewidywanych przeze mnie zamierzeniach J. Gowina, które ująłem tak:

"Po pierwsze być może - na co wskazują niektórzy publicyści - chce stworzyć nową koalicję lub ugrupowanie polityczne powstałe na bazie PSL z P. Kukizem i częścią upadającej PO-KO lub nawet z częścią PiS-u... co dziś może się wydawać nieprawdopodobne, ale polska scena polityczna już wiele widziała.

O wiele bardziej negatywna dla Polski może być jednak chęć doprowadzenia w niej do przesilenia politycznego, którego schemat można opisać tak:
– wystawienie przez opozycję J. Gowina na nowego Marszałka Sejmu, o czym już krążą plotki, że może to nastąpić już na początku przyszłego tygodnia,
– "wyciągnięcie" przez J. Gowina przynajmniej sześciu polityków jego Porozumienia z koalicji ZP, co doprowadziłoby do PiS-owskiej mniejszości w Sejmie,
– gromadne głosowanie tej szóstki wraz z całą opozycją (PO-KO+PSL+Lewica+Konfederacja) na nowego Marszałka Sejmu,
– w konsekwencji powyższego rządy mniejszościowe PiS-u z Solidarną Polską i częścią Porozumienia,
– upadek rządu i rozpisanie przedterminowych wyborów parlamentarnych".

Jak widać na razie (przynajmniej w całości) moje przewidywania okazały się na szczęście nietrafione, choć czas na ich realizację jeszcze jest, więc nie można jeszcze być do końca zadowolonym.

Tym niemniej po raz wtóry przedstawiam być może to, co kotłuje się w głowach totalnych. Nie zamierzam jednak im czegokolwiek podpowiadać, ale piszę to jako ostrzeżenie dla rządzących, bowiem opozycja totalna jest dziś zdolna do wszystkiego, do kompletnego zrujnowania naszego państwa i doprowadzenia też (w okresie epidemii - sic!) do chaosu prawno-konstytucyjnego mającego zakończyć się tzw. przesileniem politycznym, w czasie którego totalsi liczą na przejęcie władzy.

Oni planują, że jak w maju wygra A. Duda to chcą to zakwestionować i doprowadzić do swojego rodzaju Majdanu, co z resztą wciąż próbują od samego początku rządów ZP (PiS) - pamiętamy przecież tą próbę - nieudaną na szczęście - puczu w grudniu 2016 roku. Z tym, że teraz jest zakaz zgromadzeń, więc policja będzie musiała interweniować i oni też to chcą wykorzystać do podkreślenia niby totalitarnych rządów w Polsce.

To jest jeden kierunek przyszłych alternatyw wyboru dla totalnej opozycji. Druga strona to oczywiście zagranica i interwencja PE lub Komisji Europejskiej. To zlewaczałe i neomarksistowskie  środowisko - przez całe już przeszło 5 lecie rządów PiS - wciąż atakuje nasze państwo... wedle informacji przekazywanych im przez totalną opozycję. I opozycja chce te ich działania zintensyfikować, choćby poprzez ciągłe uruchamianie D. Tuska..., który sfrustrowany cały czas krytykuje Polskę. A dzisiaj znów coś PO-KO wymyśliło: "Andrzej Halicki, przewodniczący delegacji PO w Parlamencie Europejskim, zwrócił się do Europejskiego Inspektora Ochrony Danych o interwencję w sprawie decyzji polskiego resortu cyfryzacji o przekazaniu Poczcie Polskiej danych z bazy PESEL". (info za: https://wpolityce.pl/polityka/498015-halicki-chce-interwencji-instytucji-ue-ws-poczty-polskiej).

Totalna opozycja w postaci PO-KO nie chce teraz wyborów a domaga się wprowadzenia stanu nadzwyczajnego w formie tzw. stanu klęski żywiołowej. I dla niej nie jest ważne to, iż obecny rząd działa na podstawie uchwalonej przez nich ustawy z 2008 roku o stanie epidemii, która to została uchwalona właśnie po to, żeby nie było konieczności ogłaszania jednego ze stanów nadzwyczajnych.

Wtedy w 2008 roku ustawa ta była potrzebna PO-PSL, aby np. nie przesuwać wyborów prezydenckich, w których wygrał B. Komorowski, ale także wcześniejszej w sytuacji powodziowej lub śnieżnej, gdzie stanął niemal cały ruch przewozowy oraz wtedy, gdy mieliśmy pandemię świńskiej grypy. Wtedy było ok a dziś już nie? Hipokryzja totalnych nie zna granic.

Ale jest dużo gorzej, bo totalni z PO-KO chcą doprowadzić do ruiny finanse publiczne a tym samym apiać dążyć do kompletnego chaosu w naszym państwie, który ma być dla nich szansą ma przejęcie władzy. Należy w tym kontekście brać pod uwagę fakt, że taki stan nadzwyczajny niesie za sobą ciężkie i nie do przewidzenia koszty budżetowe (odszkodowania np. dla koncernów międzynarodowych) i zamiast pompować pieniądze na pomoc dla przedsiębiorców i pracowników trzeba byłoby płacić te odszkodowania. Ale co to obchodzi totalną opozycję? Oni chcą żeby w Polsce było jak najgorzej. Działają poniekąd jak zdrajcy stanu... ale o tym wiemy nie od dziś.

Oczywiście przy okazji przełożenia o kilka lub kilkanaście miesięcy wyborów prezydenckich, PO-KO też chce podmienić kandydatkę na prezydenta kimś innym, bo M. Kidawa-Błońska okazała się nietrafionym kandydatem. Tyle tylko, że PO-KO nie ma raczej jakiegoś odpowiedniego kandydata na stanowisko Prezydenta RP, więc może J. Gowin? - ten przypuszczalny "kret" z wybujałym ego w obozie Zjednoczonej Prawicy, który swoim zachowaniem rzucił jakby koło ratunkowe dla upadającej koalicji PO-KO.

No i jeszcze w tych głowach może się pałętać przeświadczenie, że kompletna porażka ich kandydatki (np. przegrana z Kosiniakiem-Kamyszem) będzie początkiem końca PO. Warto w tym miejscu zauważyć, że PO-KO nie ma żadnych fundamentalnych wartości (idei), na których może funkcjonować jako partia polityczna. Jest ona li tylko partią (koalicją) władzy i długookresowo - bez władzy - nie ma racji bytu.

Jakbyśmy źle nie oceniali np. lewicy, to jednak funkcjonuje na jakiś sowich ideach lewicowych, PSL stawia na poglądy centrowe, choć nie rezygnuje z fundamentu jakim jest polska wieś, PiS opiera się na fundamencie patriotyzmu i umiłowania tradycji naszej Ojczyzny działając prosocjalnie, Konfederacja zaś ma fundamenty partii narodowej, ale też wolnościowej, neoliberalnej. I właśnie jedynie PO-KO nie ma nic, na czym mogłaby się oprzeć... oprócz tzw. "europejskości".

A jakie są - doprecyzowując - jeszcze scenariusze możliwych działań, nie tylko totalnych, ale i rządu z prezentem?

Po pierwsze. Przyjmijmy, że sejm przyjmuje ustawę o powszechności wyborów korespondencyjnych np. w dniu 7 maja. Wtedy szybką ścieżką legislacyjną "wyląduje" u prezydenta tegoż samego dnia i zostanie podpisana również od razu. Wtedy na mocy tej ustawy Marszałek Sejmu będzie miał prawo przesunąć wybory na 17 (niedziela) lub 23 (sobota) maja, z czego na pewno skorzysta. I tematu już nie będzie, choć i tak totalni - zgodnie z tym co napisałem powyżej - będą kwestionowali wynik wyborczy, żeby doprowadzić do chaosu...itd...

Po drugie. Jeżeli ustawa nie zostanie przegłosowana w sejmie to - zgodnie z wymogami konstytucyjnymi - wybory muszą się odbyć tradycyjnie (dla seniorów też korespondencyjnie) w dniu 10 maja, co wydaje się - wedle mnie - raczej mało prawdopodobne, zważywszy na fakt, iż państwo przygotowało się na wybory korespondencyjne a do tego ma jeszcze kłopot z antypaństwowym buntem niektórych samorządowców i również antypaństwową blokadą w senacie ustawy dotyczącej glosowania korespondencyjnego. Ponadto według samorządów zgłosiło się za mało osób do obwodowych komisji wyborczych (gdyby wybory miałaby się odbyć drogą tradycyjną).

Co wtedy? Konsekwencji nie możemy przewidzieć, ale na pewno doprowadziłoby to do kompletnego chaosu prawno-konstytucyjnego i politycznego, chyba, że... w takiej sytuacji rząd z prezydentem podjęliby jednak decyzję o wprowadzeniu stanu nadzwyczajnego i wybory w ten sposób zostałyby przesunięte. Taka jednak decyzja, czyli wprowadzenie stanu nadzwyczajnego tylko dlatego, że trzeba przesunąć wybory byłaby katastrofalna w skutkach i byłaby niebezpiecznym casusem/precedensem decyzyjnym. Nietrudno sobie wyobrazić, że w latach kolejnych już inni rządzący wtedy, gdy ich notowania zaczną spadać nie będą chcieli znów podejmować takich decyzji, nawet z błahych powodów.  Ponadto w czasie epidemii nie jest nam potrzebne przedłużanie kampanii wyborczej i działanie najwyższych organów państwowych w stanie destrukcji politycznej/przesilenia politycznego. Kto tego chce, to a'priori możemy go nazwać zdrajcą naszego państwa.

Ale jeżeli już, to na podstawie konstytucji można by wprowadzić - w momencie zagrożenia ładu konstytucyjnego - stan wyjątkowy, bowiem w art. 230, paragraf 1 jest napisane: "W razie zagrożenia konstytucyjnego ustroju państwa, bezpieczeństwa obywateli lub porządku publicznego, Prezydent Rzeczypospolitej na wniosek Rady Ministrów może wprowadzić, na czas oznaczony, nie dłuższy niż 90 dni, stan wyjątkowy na części albo na całym terytorium państwa". Być może i na tym zależy totalniakom.

Mamy jeszcze kilka dni i sprawy się rozstrzygną... Oby dobrze dla Polski i Polaków.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.