Moje posty

niedziela, 29 listopada 2020

Kilka refleksji na temat pandemii koronawirusa

Nie ulega wątpliwości, że wirus SARS-CoV-2 jest i się rozprzestrzenia. Podobnie wiadomo też, że wyprodukowała go ludzka ręka i należy dziś oczekiwać znalezienia winnych i pociągnięcia ich do odpowiedzialności. Niestety jakoś nic na temat poszukiwania winnych nie słyszymy i chyba już nigdy nie dowiemy się prawdy. A warto byłoby się np. dowiedzieć czy "uwolnienie" wirusa było celowe czy tylko przypadkowe. 

Koronawirus wywołuje chorobę COVID-19 i to też jest niezaprzeczalnym faktem. Nie każdy jednak zakażony koronawirusem choruje. Wielu przechodzi owe zakażenie bezobjawowo, ale część populacji (z nastawieniem na seniorów) może zachorować na tyle poważnie, że choroba może zakończyć się śmiercią. Większe prawdopodobieństwo zgonu występuje u osób mających inne poważne choroby współistniejące. Umierających tylko na COVID-19 jest zdecydowana mniejszość. 

Ogólnie zakresy i ilości zakażeń, zachorowań oraz śmiertelności  są niższe niż przypuszczano, choć i tak są duże i wymagają od nas odpowiednich zachowań, ze szczególnym naciskiem na zachowanie dystansu społecznego i częstej dezynfekcji rąk.

I to wszystko, co tak naprawdę wiemy o tym wirusie i chorobie a pytań jest wiele. Czy maseczki pomagają uniknąć zainfekowania? Kiedy zostaną wynalezione: skuteczna szczepionka przeciwwirusowa oraz lek na chorobę i czy będą one bezpieczne? Czy obecna fala pandemii jest drugą i ostatnią, czy też czekają nas lata walki z nią? Czy potrzebne są aż takie obostrzenia i budowanie przez to całkowicie "nowej normalności", gdzie człowiek powoli zostaje sprowadzany do roli ubezwłasnowolnionej i kontrolowanej masy jednostek? Jaki będzie tak naprawdę nasz świat po pandemii?

Maseczki. Wokół nich narosło wiele mitów. Jedni uważają, że w ogóle nie są nam obecnie potrzebne i nas wcale nie chronią przed zakażeniem, inni zaś, że są nieodzowne i radykalnie zmniejszają możliwość zainfekowania. Nie ma co się spierać a skoro istnieje szansa, że się nie zarazimy i sami nie będziemy zarażać to profilaktycznie winniśmy je nosić, przy czym nie w taki sposób, że jedną maseczkę używamy aż do zniszczenia a w międzyczasie zakładamy po prostu brudną.

Jak na razie jedynym lekiem na COVID-19 o w miarę potwierdzonej skuteczności jest lek na bazie osocza ozdrowieńców. Dużo mówiło się o Remdesivirze, który jest lekiem bardzo drogim, ale jego skuteczność w leczeniu okazała się minimalna. Zdaje się, że o wiele skuteczniejsze są leki oparte na chlorochininie czyli syntetycznej pochodnej chininy, która kiedyś była jedyną metodą leczenia malarii. Są one bardzo tanie i chyba właśnie dlatego preparaty te mają bardzo zło opinię w odniesieniu do leczenia COCID-19. Niemniej na dziś nie stworzono niezawodnego leku na tę chorobę a sądzę, że takie prace winny być dzisiaj na pierwszym miejscu - przed pracami nad szczepionką. Tyle tylko, że na szczepionkach można zarobić wielokrotnie więcej. 

Jeszcze gorzej jest właśnie w przypadku szczepionek, gdzie kilka koncernów farmaceutycznych ściga się o pierwszeństwo i poziom skuteczności swoich preparatów. Trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że tak naprawdę firmy te zaczęły swoje prace dopiero z początkiem obecnej pandemii, czyli gdzieś tak od marca 2020 roku. Wedle tego, co czytałem okres prac nad taką szczepionką winien wynieść co najmniej 5 lat wraz z badaniami klinicznymi. Więc jak można dziś wierzyć, że te oferowane już wkrótce (miesiąc-dwa) szczepionki będą skuteczne i bezpieczne? Minęło przecież niespełna dziewięć miesięcy pracy nad nimi i już mamy być ich pewni? Nie jestem wirusologiem ani biologiem i nie wnikam czym te szczepionki w rzeczywistości są i co zawierają. Niemniej jednak wiem wystarczająco dużo, aby być wobec nich nieufnym. Nie mam zamiaru dać sobie wstrzyknąć jakiegoś preparatu (podobno nawet z obcym fragmentem łańcucha genetycznego), dla którego nawet naukowcy nie są w stanie określić ani jego skuteczności, ani skutków ubocznych jego zastosowania. Poza tym nie wierzę, że wirus SARS-CoV-2 nie mutuje i w czasie kolejnych jego fal szczepionka na jedną wcześniejszą mutację będzie skuteczna na kolejną. Zresztą z tego też powodu nie szczepię się na grypę i nie wyobrażam sobie sytuacji, że szczepionka na kronawirusa mogłaby być obowiązkowa. 

Mamy teraz tzw. drugą falę pandemii, mówi się już o trzeciej. Czy ten cykl się zakończy i kiedy, tego nikt nie wie. Być może czekają nas lata obecności tego wirusa wśród nas i jeżeli tak - oby nie - się stanie to zmieni to nasze dotychczasowe życie, co zresztą już się dzieje. Dotkliwych i długotrwałych obostrzeń jest coraz więcej, jesteśmy izolowani od innych, pracujemy i komunikujemy się zdalnie, nie chodzimy m.in. do pubów i restauracji czy teatrów, doświadczamy powszechnej atomizacji społeczeństwa a przecież człowiek to "zwierzę stadne". Ponadto cały czas żyjemy pod presją strachu, co tylko wywołuje i potęguje różne skutki: od indywidualnych depresji do agresywnych zachowań ulicznych. Czy jako ludzie będziemy w stanie to wszystko długo wytrzymać? 

W takich sytuacjach pojawiają się różne tzw. "teorie spiskowe" i nie ma czemu się dziwić, skoro w niektórych decyzyjnych "chorych neomarksistowskich głowach" rodzą się pomysły np. wprowadzenia "indywidualnego indeksu społecznego", czyli czegoś na kształt oceny naszej przydatności do życia. W tym kontekście wymienia się dziś konieczność obowiązkowych szczepień na koronawirusa, co ma być przepustką m.in. do swobodnego poruszania się pomiędzy krajami. Ale czy czasem taki krok w zamyśle w/w "chorych głów" nie jest wstępem do całkowitego ubezwłasnowolnienia i zniewolenia nas? Może następne będą chipy, w których zapisane zostanie wszystko o nas wraz z ową naszą oceną przydatności do życia? Co jeszcze? Wbrew pozorom to już nie są bajania, ale być może realna post-orwellowska rzeczywistość przyszłości i faktycznie dla jej budowy taki koronawirus był niezbędny. 

Powiało pesymizmem, ale miejmy nadzieję, że już niedługo pandemię będziemy mieli za sobą. Oby!

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.