Niestety w naszej ukochanej Ojczyźnie - Polsce zamieszkują osoby, dla których "polskość to nienormalność" a ich rekcją na nią są u nich mdłości kończące się co jakiś czas werbalnym i nie werbalnym antypolskim "śmierdzącym rzyganiem", którego fetor jest nie do zniesienia.
Taką osóbką jest niejaki J. Żakowski, który już od dawna nurza się we własnych, antypolskich wymiocinach, które - jak się zdaje - potęgują jeszcze intensywność jego kolejnych torsji.
Ostatnio na łamach - wedle mnie - antypolskiego brukowca, czyli GW wyrzygał absolutnie obrzydliwie śmierdzący tekst, "w którym de facto obraża Polaków pomagających Ukraińcom. Jego zdaniem nie robią tego z powodu polskiej gościnności i miłości bliźniego, ale doszukuje się w tym interesowności i rusofobii. Ponadto Żakowski dołączył do osób, które najwyraźniej nie rozumieją, na czym polega różnica między uchodźcami z Ukrainy a imigrantami z Bliskiego Wschodu używanymi przez reżim Aleksandra Łukaszenki w wojnie hybrydowej przeciwko Polsce" [1].
Pierwszym rzygiem było stwierdzenie, że "bez rusofobii uzasadnionej historią maltretowania Polaków przez Rosję naszą reakcję na ukraińskie nieszczęście dyktowałaby ksenofobia, która dotyka uchodźców przedzierających się przez białoruską granicę" [1].
I nie zakończył tylko na tym. Kolejne rzygi posypały się jedne po drugich [1]:
"To wspaniale, że Polacy tak empatycznie traktują ofiary putinowskiej agresji na Ukrainę. Mielibyśmy dobry powód do dumy, gdyby nie to, że jednocześnie siepacze Błaszczaka ze zbrodniczym okrucieństwem wywożą do mroźnego lasu na białoruskiej granicy inne uchodźcze rodziny z dziećmi"
"Jeśli się porówna to, jak wielu Polaków nie chciało uchodźców w 2015 i 2021, z tym, jak wielu wita ich teraz z wielką ofiarnością, widać, że mamy z sobą problem"
Polacy pomagają Ukraińcom obecnie z dwóch powodów: "Po pierwsze – interesowność. Solidarność z Ukrainą to szansa, by odreagować cierpienia pod rosyjskim jarzmem. Rozbiory, Sybir, 17 września, PRL. Każda złotówka oddana na ukraińskich uchodźców ma wymiar moralny, ale też praktyczny: jako pocisk wystrzelony w Rosję, której boimy się dwa wieki z przerwami. W tej konkurencji bez szans są Syryjczycy, Kurdowie, Afgańczycy. Po drugie – problem rasy. Ukraińcy są tacy jak my. Po paru latach w Polsce wielu trudno odróżnić. Ich dzieci są jak nasze. O syryjskich ofiarach Putina&Co powiedzieć tego nie można. (…) A z obcymi mamy ten ksenofobiczny problem, który wielu z nas miało też z Ukraińcami, póki z tobołkami nie przekroczyli granicy, stając się braćmi w rusofobii nie mniej uzasadnionej niż nasza".
"Nawet wtedy, gdy pomagamy milionom Ukraińskich uchodźców, chrześcijańska miłość bliźniego i polska gościnność pozostają bajką dla grzecznych dzieci. Bo nasze zbiorowe sumienie obciążają trwające cierpienie i śmierć na polsko-białoruskiej granicy. Zbawienna rusofobia nie przekreśliła naszej ksenofobii. Tylko przejściowo złagodziła objawy".
Doprawdy nie mam zamiaru nurzać się wraz z nim w jego antypolskich rzygowinach. Niech sobie dalej rzyga na Polaków, ile chce, ale warto byłoby, aby robił to jednak poza granicami naszej Ojczyzny. Tutaj dla takich wiecznie zarzyganych antypolskością a'la śmierdzieli nie ma po prostu miejsca.
Szczególnie teraz, gdy ta nasza polskość rozświetliła się teraz pięknym światłem, które jeszcze bardziej powoduje u takich osóbek jak J. Żakowski zintensyfikowanie ich antypolskich mdłości.
Powiedziałbym do nich "paszoł won", ale oni jak pijawki przyssali się do naszego narodu i na nim pasożytują. Bez nas byliby niczym, dlatego - mimo wielokrotnych zapowiedzi - nigdy nas nie opuszczą i musimy jakoś znosić ten ich ojkofobiczny [2] fetor. A najlepszym sposobem na nich jest po prostu rozkwit naszej wspaniałej polskości, która niczym pięknie pachnący kwiat swoim urzekającym zapachem zneutralizuje ich śmierdzącą woń.
[2] "Ojkofobia, także oikofobia (gr. οἶκος + φόβος „strach przed domem, rodziną”) – termin wprowadzony przez Rogera Scrutona oznaczający odrzucenie (od rezerwy do nienawiści) rodzimej kultury i apologię innych systemów wartości (...) Jako skrajną formę ojkofobii określana jest nienawiść do rodziny, ojczyzny, kultury narodowej i wspólnoty cywilizacyjnej, wyobcowanie połączone z niezadomowieniem, lękiem i frustracją (...) Deklarowanym celem działania ojkofobów jest stworzenie inkluzywnego, otwartego, społeczeństwa wielokulturowego. W opinii Scrutona część tzw. elit intelektualnych i politycznych Europy popada w ojkofobię. Postawę wyrzeczenia się dziedzictwa i domu, wyrażaną hasłem „tam moja ojczyzna, gdzie mi dobrze”, przypisuje instytucjom międzynarodowym (takim jak Unia Europejska) oraz szeroko rozumianym intelektualistom kosmopolitycznym, pragmatycznym i postmodernistycznym. Przyczyn ojkofobii autor tego pojęcia upatruje w zeświecczeniu społeczeństwa. Jako remedium wskazuje powrót do metafizyki realistycznej, antropologii i w konsekwencji – klasycznej cywilizacji chrześcijańskiej". Zob: https://pl.wikipedia.org/wiki/Ojkofobia
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję!
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814
Paypal: paypal.me/kjahog
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.