I już kolejny raz mam moralno-etyczny dylemat, bo muszę znów skrytykować Jorga Mario Bergoglia, który dziś pełni obowiązki papieża Franciszka.
Oczywiście jako katolik wiem, że można podważać słowa papieża w zakresie prowadzonej przez niego watykańskiej polityki, ale należy przyjmować bez zastrzeżeń jego postawę i wypowiedzi dotyczące istoty ewangelicznej nauki Kościoła Katolickiego w zakresie wiary. Tyle tylko, że ta granica różnych postaw i roli papieża bywa nieraz bardzo rozmyta i trudno jest jednoznacznie stwierdzić kiedy papież występuje w roli polityka i przywódcy państwa Watykan a kiedy jako papież staje się duchowym przywódcą religijnym. Bywa też i tak, że zauważamy, iż głowa KK odchodzi od istoty i nauczania samego kościoła w zakresie wiary i wtedy też - moim zdaniem - można poddawać jego postawę i wypowiedzi krytyce.
Załóżmy jednak, że moja krytyczna postawa wobec obecnego papieża dotyczy tylko i wyłącznie jego postępowania jako polityka i tylko trochę może być wyrazem mojej troski o zachowanie tradycyjnego nauczania zwartego w Katechizmie Kościoła Katolickiego.
Odniosę się więc do słów papieża Franciszka, które zostały opublikowane dzisiaj przez włoski dziennik "La Stampa" a są niejako promocją jego książki "Proszę was w imię Boże" apelującej o budowę pokoju i lepszego świata.
I cóż można tam wyczytać? [1].
Otóż papież prosi w imię Boże "aby położyć kres okrutnemu szaleństwu wojny". Odnosząc się zaś do słów poety Wergiliusza, który ponad dwa tysiące lat temu napisał, że wojna nie da ocalenia rzekł: "Trudno uwierzyć w to, że od tamtego czasu świat nie wyciągnął lekcji z barbarzyństwa, do jakiego dochodzi w konfliktach między braćmi, rodakami i krajami. Wojna jest najwyraźniejszym znakiem braku człowieczeństwa".
Dodał też: "Dzisiaj prosząc w imię Boże o to, aby położyć kres okrutnemu szaleństwu wojny, uważam jej utrzymywanie pośród nas za prawdziwą porażkę polityki".
Odnosząc się do wojny na Ukrainie powiedział, iż: "Wojna na Ukrainie, która poruszyła sumienia milionów osób z centrum Zachodu, w obliczu okrutnej rzeczywistości tragedii humanitarnej, panującej od dawna w różnych krajach, ukazała nam nikczemność grozy wojennej".
Przestrzegł też, iż "Dzisiaj jesteśmy świadkami trzeciej wojny światowej w kawałkach, które jednakże grożą tym, że mogą stać się coraz większe aż do osiągnięcia formy konfliktu globalnego".
Dalej zaś mówił, że nie ma zgody i miejsca na barbarzyństwa wojenne, zaapelował do polityków by położyli kres wszystkim wojnom, także tym zmanipulowanym, za które papież uważa te wszczynane przy pomocy wcześniej wykreowanych fałszywych uzasadnień (pretekstów) do ich podejmowania (po części to tzw: "false flag" - dop.: kj).
Papież Franciszek w tekście też stara się przekonać, że: "Nie istnieje okoliczność, w której wojnę można uznać za sprawiedliwą. Nigdy nie będzie rozwiązaniem".
Wyraził też przekonanie, "że należy działać, by zdołać na czas zatrzymać konflikty zanim wybuchną z użyciem siły militarnej" i, że "Potrzebne są dialog, negocjacje, słuchanie, umiejętności i kreatywność dyplomatyczna i dalekowzroczna polityka, zdolna zbudować system koegzystencji, który nie byłby oparty na sile broni".
Wyznał także, że dostrzega “sprzeczność u tych, którzy odwołują się do swoich chrześcijańskich korzeni, a potem podżegają do konfliktów zbrojnych jako sposobu rozwiązywania stronniczych interesów”. Nie! "Dobry polityk musi zawsze dążyć do pokoju; dobry chrześcijanin musi zawsze wybierać drogę dialogu. Jeśli dochodzimy do wojny, to dlatego, że polityka poniosła porażkę" oraz, że "Wszyscy możemy i musimy wziąć udział w społecznym procesie budowy pokoju"
— wezwał.
Zaapelował też: „Kierując moją prośbę w imię Boże wzywam, aby położono kres produkcji i międzynarodowemu handlowi broni (...) światowe wydatki na zbrojenia są jednym z najpoważniejszych skandali moralnych obecnej epoki i ukazują, ile jest sprzeczności między mówieniem o pokoju i jednoczesnym promowaniu i aprobowaniu handlu bronią”.
Odnosząc się do roli ONZ papież zauważył, ""że wojna na Ukrainie po raz kolejny ukazała potrzebę tego, aby znaleziono „skuteczniejsze drogi dla rozwiązywania konfliktów” a broń atomową uznał "za miecz Demoklesa" wiszącym nad ludzkością"". "Nie ma powodu, by być skazanym na terror atomowego zniszczenia. Możemy znaleźć drogi, dzięki którym nie będziemy w stanie zawieszenia w obliczu groźby katastrofy nuklearnej". Papież kolejny raz powtórzył, że "posiadanie broni nuklearnej jest „niemoralne”, a jej istnienie „zagraża przetrwaniu życia ludzkiego na Ziemi”. Jego zdaniem budowa świata bez broni nuklearnej "jest możliwa i konieczna".
Doprawdy w obliczu wojny na Ukrainie papież Franciszek powinien lepiej milczeć a nie prawić takie miłosierne truizmy. Jest mi wstyd, że on w ogóle nie rozumie otaczającej go rzeczywistości.
Dobrze, że jest zwolennikiem pokoju na świecie. Ja też jestem, ale jakim prawem uważa on, że "nie istnieją okoliczności, w których wojnę można uznać za sprawiedliwą. Nigdy nie będzie rozwiązaniem".
Zaprzecza on tym samym odwiecznemu, katolickiemu postrzeganiu wojny sprawiedliwej, która w punkcie 2309 Katechizm Kościoła Katolickiego wymienia cztery warunki wojny sprawiedliwej które wymagają [2]:
– aby szkoda wyrządzana przez napastnika narodowi lub wspólnocie narodów była długotrwała, poważna i niezaprzeczalna;
– aby wszystkie pozostałe środki zmierzające do położenia jej kresu okazały się nierealne lub nieskuteczne;
– aby były uzasadnione warunki powodzenia;
– aby użycie broni nie pociągnęło za sobą jeszcze poważniejszego zła i zamętu niż zło, które należy usunąć.
Natomiast św. Tomasz z Akwinu wymieniał trzy warunki wojny sprawiedliwej [2]:
– musi zostać wypowiedziana przez prawowitą władzę publiczną;
– przyczyna wojny musi być sprawiedliwa;
– prowadzeniu wojny musi towarzyszyć uczciwa intencja;
Bez konotacji religijnych współcześnie za sprawiedliwą wojnę uważa się wojnę, w której [2]:
– jest ona obronna, która stanowi odpowiedź na bezprawną agresję;
– istnieje realna szansa na jej wygranie;
– celem ataku nie jest ludność cywilna;
– przemoc stosuje się tylko w przypadkach uzasadnionych.
Trzeciego warunku nie można spełnić w przypadku wojny nuklearnej, jednak taki odwet można uważać za adekwatny w przypadku, gdy państwo posiadające broń nuklearną zostało zaatakowane taką samą bronią.
Oczywiście oceniając całą tę wypowiedź papieża widać jego zatroskane dążenie do pokoju i słusznie uważa on, że dzisiaj mamy już trzecią wojnę światową w kawałkach, która może przybrać postać wojny globalnej. Ale dlaczego nie dostrzega faktu, iż - dajmy na to - wojna na Ukrainie ma dwa podmioty ją prowadzące: agresora i obrońcę. Agresorem jest Rosja a obrońcą Ukraina. Czyż w takim razie papież nawołuje do braku obrony przez zaatakowany kraj? Dlaczego do tej pory dobitnie i jednoznacznie nie skrytykował Rosji i W. Putina? Tego nie rozumiem.
Idąc dzisiejszym torem myślenia Franciszka to np. żaden kraj nie powinien walczyć zbrojnie w obronie własnej ojczyzny podczas II Wojny Światowej wywołanej przez Niemcy. Należałoby w tym przypadku szukać dialogu z niemieckim agresorem. To tylko przykład, że wielkie idee o doskonałym społeczeństwie są i będą dalekie od wymyślonego ideału.
Papież nie zauważa też faktu, że posiadanie broni jądrowej ma też - oprócz negatywów - także wartość odstraszającą potencjalnych agresorów przed napaścią i rozpoczęciem wojny, a jeżeli i agresor, i obrońca ją posiadają to praktycznie wojna taka nie ma prawa wybuchnąć. Dotyczy to też obrony sojuszników, którzy takiej broni nie mają, jak w przypadku NATO.
Czyż powiedzenie "gdy chcemy pokoju to szykujmy się do wojny (zbrójmy się)" nie współgra też ze zdaniem Franciszka iż "należy działać, by zdołać na czas zatrzymać konflikty zanim wybuchną z użyciem siły militarnej"?
W ogóle też wydźwięk tego artykułu (i tym samym książki) jest moim zdaniem nawet groźny, bo papież mówi, że należy zbudować "nowy świat bez wojen" podkreślając jednocześnie rolę ONZ w tym obszarze. Przemycona w wypowiedzi Franciszka została też sparafrazowana fraza z zawołania masonów podczas Rewolucji Francuskiej: "Wolność, równość, braterstwo" (w oryginale dodawano też "albo śmierć"). W słowach papieża przebija się więc chęć budowy nierealnego nowego świata (NWO), który byłby lepszy, bez wojen a ludziom żyło się dostatnio i pokojowo.
[1] Fragmenty artykułu i wypowiedzi papieża Franciszka przytaczam za: https://wpolityce.pl/kosciol/618370-franciszek-wojna-nigdy-nie-jest-usprawiedliwiona
[2] https://pl.wikipedia.org/wiki/Wojna_sprawiedliwa
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą.
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję!
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814
Paypal: paypal.me/kjahog
Niestety, papieżem jest dosyć słabym - takie moje, osobiste zdanie. Można zrobić więcej...
OdpowiedzUsuń