Donald Tusk w październiku 2022 roku nawoływał do powstania komisji śledczej ws. wpływu Rosji na energetyczną politykę PiS-u [1]. Co prawda pokrętnie nawiązywał też do tzw. "Afery Podsłuchowej", ale suma summarum ocenił, że w sprawie tzw. "Afery Podsłuchowej" komisja śledcza niezależna od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego "mogłaby wyjaśnić, na czym polega wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS-u" [2].
I cóż się stało? Ano PiS zareagował pozytywnie na apel D. Tuska, ale rozszerzył okres badania wpływów rosyjskich również na lata rządów PO-PSL i przegłosował, że ta komisja będzie badała cały okres od 2007 do 2022 roku, czyli zarówno czas rządów D. Tuska jak i czas rządów PiS (ZP). Prezydent podpisał tą ustawę i następczo skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego a to oznacza, że komisja ma otwartą drogę do rozpoczęcia działań. W ustawie zapisano też, że pierwszy raport z prac komisji będzie przyjęty w dniu 17 września 2023 roku, więc tempo jej prac będzie bardzo szybkie. Chodzą też słuchy, że szefową komisji ma zostać znienawidzona przez Donalda Tuska Małgorzata Wassermann, choć to nie jest jeszcze przesądzone.
No i zaczął się wielki histeryczny jazgot wszystkich, którzy już dziś boją się wyników prac tej komisji. Powstała swoista rozstrzępiona i mocno zdenerwowana "koalicja strachu" niemal całej polskiej opozycji: od PO (KO) poprzez PSL i Hołownię aż po wszystkie lewackie jaczejki w stylu Frakcji SLD w ramach Nowej Lewicy i innych powstałych lewicowych partyjek. Mało tego! Ta "koalicja strachu" rozlała się też na UE a szczególnie na elity niemieckie i dotarła aż za ocean do USA. Aktywowane do wściekłego ataku zostały też wszelakie możliwe polskie i zagraniczne media, celebryci, dyplomaci, pseudonaukowcy czy prawnicy.
Ma się wrażenie, że przeciw ujawnieniu prawdy o wpływach rosyjskich w Polsce gdzieś padło hasło: "wszystkie ręce na pokład", co już widać np. po tym, że pomimo wcześniejszych deklaracji, na tuskowy marsz 4 czerwca pójdą PSL i Polska 2050 Szymona Hołowni.
Mi to wszystko przypomina czasy nocnego obalenia rządu Jana Olszewskiego z 4 na 5 czerwca 1992 roku. Wtedy też ze strachu przed ujawnieniem komunistycznej agentury powstała taka "koalicja strachu" pod wodzą Lecha Wałęsy, co w konsekwencji doprowadziło do swoistego zamachu stanu. Wtedy na słynnej naradzie w gabinecie L. Wałęsy padło też tuskowe "Panowie, policzmy głosy". No i policzył. Wtedy mu się udało, ale teraz jakoś się przeliczył, bo pomimo jego wizyty w Sejmie (L. Wałęsa w owej nocy też się wybrał do Sejmu) odrzucono weto Senatu i ustawa została przyjęta oraz podpisana przez Prezydenta. I ta krajowa dzisiejsza nerwowość, ta histeria, ten strach są podobne do tych sprzed lat...
Jak trafnie zauważył Michał Karnowski: "Skumulowane działania prewencyjne (wizyta przestraszonego Tuska w Sejmie, szantażowanie prezydenta przyszłą karierą, uruchomione przez znajomości amerykańskie naciski) oraz próby represji następczych (otwarte groźby gazowania w komorze, wychodzenie z rad przy Prezydencie, medialna histeria) pokazują realny strach. Teraz nie chodzi o propagandową bitwę. Ta nawałnica świadczy, że teraz chcą za wszelką cenę zatrzymać komisję do spraw wpływów rosyjskich. Za wszelką cenę!" [3].
Dalej autor felietonu zastanawia się skąd ten i polski, i zagraniczny strach przed tą komisją skoro o postawie ekipy Tuska wiemy przecież dość dużo: reset i współpraca "taką, jaka ona jest"; bliskie i poddańcze kontakty z dyplomacją rosyjską; przyzwolenie na infiltrację Polski przez rosyjskie służby specjalne; otwarcie na biznes z Rosji; mały ruch graniczny; niekorzystne uzależnienie gazowe Polski od Rosji na dziesięciolecia; odrzucenie budowy amerykańskiej "tarczy antyrakietowej", bo W. Putin "nie był entuzjastą tego projektu”; zwijanie armii (szczególnie tej na wschodzie Polski); katastrofa lotnicza Casy w Mirosławcu w styczniu 2008 roku; tragedia smoleńska i wszystko to, co działo się przed i po niej - rozdzielenie wizyt premiera i prezydenta Polski do Katynia; oddanie śledztwa Rosjanom na podstawie wadliwej przyczyny prawnej; "seryjny samobójca i "nieszczęśliwy wypadek", kontynuowanie i makabryczne pogłębianie - mimo tej tragedii - przyjaźni z W. Putinem i jej kontynuowanie nawet po zajęciu Krymu przez Rosję [4].
Tyle tylko jak pyta M. Karnowski: "to wszystko wiemy i dużo więcej, więc co jeszcze może nam wyświetlić komisja?" I odpowiada tak:
"W każdym ze wspomnianych wyżej wątków są pewnie szafy pełne kompromitujących dokumentów, w pamięci ludzkiej zapisano wiele spraw, decyzji, wypowiedzi, które ekipę Tuska kompromitują. Ale tak naprawdę uważam, że najbardziej boją się jednej sprawy: roli Niemiec w tym wszystkim (...) Tym tłumaczę tak brutalne wejście do gry strony amerykańskiej. Pełni ona tutaj rolę zastępczego reprezentanta Berlina (...) W sensie politycznym Donald Tusk i Angela Merkel mają krew na rękach. Ich polityka pozwalania Putinowi na coraz więcej doprowadziła do takiego poczucia bezkarności, takiego rozbestwienia, że zdecydował się na barbarzyńską napaść na Ukrainę. Jak koordynowali swoje działania? Jak bardzo szczegółowe były instrukcje przysyłane z Berlina do Warszawy na temat „otwierania się” na Rosję? Czy tam też decydowano o tym gdzie państwo polskie ma się cofnąć, co ma jeszcze zlikwidować? Bardzo możliwe. Im więcej wiemy, im chłodniejszym okiem na tamten okres patrzymy, tym mocniej dostrzegamy jak bardzo ograniczona była wtedy polska suwerenności i do jakiej tragedii by ten kurs doprowadził, gdyby nie został przerwany w roku 2015. Pamiętajmy zatem: rozkaz przyjęcia kursu prorosyjskiego przez Polskę przyszedł z Niemiec. Wyświetlenia tego faktu, opisu jak to działało na linii Putin-Merkel-Tusk, najbardziej się boją" [3].
PE i KE ma się zająć ustawą o powołaniu omawianej komisji podobno jeszcze w tym tygodniu. Nietrudno się domyślić, że inicjatorem negatywnych działań PE i KE wobec Polski i naszej komisji są Niemcy - w końcu UE to tak naprawdę Unia Niemiecka, która ma się stać po federalizacji czymś na kształt IV Rzeszy Niemieckiej, ZSRR-bis.
Niemcy naprawdę muszą się bać, ponieważ boją się naszej niezależności badań komisji ds. wpływów rosyjskich. Jakby taka komisja - o co apeluje prezydent A. Duda - powstała dla całej UE to Niemcy spaliby spokojniej, bo tam mają ogromne możliwości wpływu i nacisku na ewentualnych członków europejskiej komisji śledczej a przecież cały czas panuje niemiecka narracja o braku jakiejkolwiek winy A. Merkel w obszarze stosunków z Rosją.
Warto teraz obserwować kto i jak atakuje naszą przyszłą komisję śledczą, bo wtedy łatwiej będzie oddzielić zdrowe ziarna od prorosyjskich plew...
[4] W stosunku do felietonu M. Karnowskiego rozszerzyłem trochę katalog prorosyjskich zachowań ekipy D. Tuska
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą.
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję!
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814
Paypal: paypal.me/kjahog
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.