Dzisiaj cały dzień media były wzmożone informacją, że wewnątrz Rosji następuje przewrót wojskowy i J. Prigożyn ze swoją prywatną armią - "Grupą Wagnera" chce obalić W. Putina i zdobyć Moskwę. Nawet relacjonowano, że faktycznie jego żołnierze "idą na stolicę Rosji".
Ja od razu byłem sceptyczny, co do hurraoptymizmu niektórych dziennikarzy i specjalistów od wojny, że już W. Putin jest tak słaby, iż nie jest w stanie powstrzymać wagnerowców i niebawem straci władzę.
A ja uważam co innego, ale zanim przejdę do własnej analizy to chcę przybliżyć Państwu postać Jewgienija Wiktorowicza Prigożyna (ros. Евгений Викторович Пригожин; ur. 1 czerwca 1961 w Leningradzie).
Jest on rosyjskim biznesmenem i bardzo bliskim współpracownikiem Władimira Putina. Posiada tzw. fabryki trolli oraz jest ściśle powiązany z prywatnym przedsiębiorstwem wojskowym "Grupą Wagnera", której jest założycielem. Podobno jego armia liczy między 30 a 50 tysięcy żołnierzy, w większości przestępców, morderców i złodziei. Jest właścicielem holdingu Konkord (ros. Конкорд), w skład którego wchodzi między innymi Konkord Management i Consulting oraz jest założycielem przeszło 27 przedsiębiorstw. W 2016 roku jego majątek wyceniono na ponad 7,14 mld rubli, w 2020 r. na 16 mld rubli. Przezywany jest „kucharzem Putina” (po raz pierwszy nazwała go tak agencja prasowa Associated Press w 2003 r.), ponieważ firma cateringowa Konkord Catering, należąca do Prigożyna, obsługiwała spotkania prezydenta. Od 2021 roku ścigany jest listem gończym przez FBI za ingerencję w wybory w USA. Jest również odpowiedzialnym za rozmieszczanie najemników Grupy Wagnera na Ukrainie oraz odnosił korzyści z dużych zamówień publicznych rosyjskiego Ministerstwa Obrony po aneksji Krymu i okupacji wschodniej Ukrainy przez wspieranych przez Rosję separatystów.
I taki człowiek miał się przeciwstawić W. Putinowi? Wolne żarty!
Owszem jest cały czas krytykiem i jest skonfliktowany z Siergiejem Szojgu, ministrem obrony Federacji Rosyjskiej, ale też takim ukrytym krytykiem ministra obrony jest sam W. Putin. I razem przyjaciele od lat postanowili upiec dwie a nawet trzy pieczenie na raz.
W. Putin musiał mieć kozła ofiarnego dotychczasowych niepowodzeń na Ukrainie a takim właśnie idealnym kandydatem na tegoż kozła jest/był minister obrony Rosji S. Szojgu. Z tym, że W. Putin bał się reakcji armii rosyjskiej na dymisję zasłużonego i mającego posłuch wśród armii rosyjskiej S. Szojgu.
I z pomocą przyszedł mu skonfliktowany z S. Szojgu J. Prigożyn, który odegrał świetną rolę w teatrze "zdobywania Moskwy", bo na 200 km przed Moskwą wycofał swoje oddziały z troski o nieprzelewanie krwi wewnątrzrosyjskiej. Toć to będzie w Rosji okrzyknięty bohaterem!
No a teraz to już W. Putin będzie mógł swobodnie zdymisjonować S. Szojgu, aby nie przelewać krwi Rosjan i zwalić na niego niepowodzenia na Ukrainie!
Mało tego! "Grupa Wgnera" ma się teraz udać na Białoruś. No a wtedy A. Łukaszenko zostanie postawiony "pod ścianą" i będzie zmuszony do włączenia się Białorusi w agresję na Ukrainę.
Nie dziwię się więc, że premier ma jutro udać się na naszą granicę z Białorusią, bo czeka nas wzmożony atak "imigrantów" z Białorusi, którzy teraz będą wzmocnieni najemnikami J. Prigożyna.
Także byłbym daleki do skreślania W. Putina. Dalej trzyma wszystko "w ręku" i jest coraz bardziej niebezpieczny. Wszak tonący "brzytwy się chwyta"!
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.