Po raz kolejny europarlamentarzystka Zielonych Sylwia Spurek powtarza swój postulat, "aby osoby jedzące produkty odzwierzęce, świadomie narażające się na nowotwory, choroby serca czy cukrzycę typu 2, powinny płacić wyższą składkę na ubezpieczenie zdrowotne? Znając ryzyka i mając dostęp do innej żywności?".
U niej to już jest psychicznie chorobliwa wegańska fiksacja na temat spożywania mięsa i produktów odzwierzęcych, w tym mleka i jajek.
Próbuje za wszelką cenę fałszywie udowodnić, że mięsożercy celowo sprowadzają na siebie różne choroby i dlatego należy podnieść im składkę zdrowotną. Bowiem są już sztuczne syntetyczne mięsa a do wyboru możemy jadać też roślinne schabowe czy kabanosy.
No to ja mam propozycję.
65% Polaków świadomie wybrało strach i niebezpieczeństwo głosując nie na PiS. Więc jeżeli u nas zaczną się zamachy, gwałty, rozboje i akty terrorystyczne spowodowane przez sprowadzonych na siłę do Polski nielegalnych migrantów islamskich to może zanim nasz system ochrony zdrowia będzie ich musiał leczyć, to należałoby wpierw zapytać czy są w tej masie 65% i w zależności od tego dopiero podejmować się ich leczenia.
No bo chcieli tych imigrantów w Polsce, więc niejako ponoszą sami winę za skutki ich bytności w Polsce, nieprawdaż? Dlaczego więc polski ZUS miałby finansować ich leczenie?
Można też popuścić wodze fantazji i karać wyższą składką zdrowotną palaczy lub spożywających nadmiernie alkohol, choć akurat w przypadku nałogów to mogłoby być jakoś wytłumaczalne? A może też już powszechnie podwyższać ową składkę dla tych, którzy po prostu nadmiernie oddychają, więc wydalają w zwiększonej ilości "zabójczy" dla całej planety dwutlenek węgla? Jakiś dzienny limit oddychania? Któż to wie... A już metan wydalany przez krowy to niemal przestępstwo...
Często obserwuję słowne szaleństwa S. Spurek, która wygląda jak anorektyczka. Jako typowy mięsożerca śmieję się nieraz do rozpuku, ale ten śmiech zamiera, bo wśród elit unijnych jest bardzo dużo takich person.
Ale...
Czy można postawić też pytanie na temat życia owoców, warzyw, drzew i roślin ogólnie? Oczywiście że tak.
Przecież najpierw bezduszny człowiek zakopuje ich nasiona w ziemi, co musi napawać obrzydzeniem, bo kojarzy się ze śmiercią i pochówkiem.
Później z tych nasion wykluwają się małe roślinki tak jak potomstwo zwierząt. I bezduszny człowiek je "wychowuje" dbając o nie, nawadniając ziemię, aby mogły się rozwijać, opryskuje nawozami, by nie zjadły ich robaki, co też jest obrzydliwością bowiem robaki też żyją i nie można ich zabijać. Aby więc roślinka przetrwała i urosła to człowiek ją pielęgnuje do pewnego momentu... aż obrodzi owoce, zboża, warzywa. Wtedy tenże człowiek po prostu je zabija. Zrywa i je ich plony nie zdając sobie sprawy, że w ten sposób staje się niemal kanibalem. Wycina lasy, które też żyją życiem drzew i wszystkiego co się tam znajduje a później powstaje z tych barbarzyńskich wycinek drzew papier, którego weganie też nie powinni używać, podobnie jak drewnianych mebli. Jak tak można skoro lasy pochłaniają niezbędny dla nich CO2?
A przecież to wszystko jest niedopuszczalne. Jak można jeść owoce i warzywa, już martwe, gdy je zbierzemy. To tak jak spożywanie już martwego mięsa zwierzęcego. I tu i tu bowiem wcześniej musimy zabić, by cokolwiek zjeść. Jak tak można codziennie być przeciw naturze, której człowiek winien nie ruszać a już hodowla roślin winna być zakazana, podobnie jak hodowla każdych zwierząt, bo przecież i one żyją i gdy już odpowiednio się unormują to zostają zabijane i jedzone przez człowieka.
Ten człowiek to naprawdę jest jakimś wynaturzeniem przyrody. Mimo, że potrafi myśleć i być empatycznym to jednak zabija, aby przetrwać.
Ale nie martwmy się. Już niedługo nie będziemy nic jeść oprócz tabletek... tyle tylko, że do ich produkcji używane będą zarówno produkty odzwierzęce jak i odroślinne i - nie daj Boże - różnego rodzaju chemikalia zatruwające żyjącą przecież przyrodę. Z tym, że jeżeli ją zatruwają i niszczą to i większość odzieży pochodzenia tekstylnego też winna zniknąć, tym bardziej w przypadku odzieży naturalnej. I co wtedy?
Zostaje nam jedynie woda i nic więcej, choć i w wodzie są żyjątka, które ją pijąc zabijamy... a nie powinniśmy niczego zabijać: ani zwierząt hodowlanych czy każdych innych, ani roślin, ani drzew, ani zbóż, ani niczego, w tym żyjących bakterii i wirusów.
Odpada też z tychże powodów jakakolwiek wanna, prysznic czy pranie albo leczenie antybiotykami czy ziołami lub innymi lekami. Nie powinniśmy się też golić ani ścinać włosów, bo też żyją, skoro rosną, bo wszystko, co rośnie daje nam oznaki swojego życia.
Życzę więc fanatycznym weganom konsekwencji w swoim postępowaniu. Z pewnością biegając nago, bez jedzenia i bez picia ziszczą swoje ideały.
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję!
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814
Paypal: paypal.me/kjahog
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.