Moje posty

sobota, 11 listopada 2023

Doktor Oetker KG. Czy to wmawiana nam niemiecka wysoka jakość?

Przedwczoraj mogliśmy jeszcze oglądać kolejny odcinek programu "Magazyn Śledczy Anity Gargas" [1]. 

Tym razem dotyczył on - wielce prawdopodobnych, bo udokumentowanych poprzez filmiki i rozmowy z pracownikami - nieprawidłowości w płockiej firmie jednego z największych koncernów światowych, czyli niemieckiej firmie Doktor Oetker KG z siedzibą w Bielefeld w Nadrenii Północnej-Westfalii. 

W programie przedstawiono niemal pewny mechanizm oszukiwania przez tę firmę swoich klientów, który miał polegać na odświeżaniu starej żywności i sprzedawaniu jej z nowym terminem ważności. Wedle przekazu programu proceder miał  mieć różne formy działania. I tak np. w przypadku części deserów to po prostu je otwierano, wrzucano do kadzi zawartość opakowania i wprowadzano je ponownie do procesu produkcji oraz z powrotem je pakowano z nowym terminem przydatności do spożycia. Natomiast w przypadku choćby butelkowanego ekstraktu waniliowego to z nakrętek ścierano oznakowanie z informacją o terminie ważności i ponownie na nakrętkach drukowano nową datę. 

I podobno ten proceder w Płocku trwał prawdopodobnie od co najmniej od 2012 roku a samo zintensyfikowane dziennikarskie śledztwo ekipy programu trwało około roku. 

Firma została założona przez Augusta Oetkera w 1891 roku. Pierwszym opracowanym produktem był Backin, czyli odmierzona ilość proszku do pieczenia, który po zmieszaniu z 500 gramami mąki i innymi składnikami dawał możliwość wypieku ciasta.

Źródło: https://en.wikipedia.org/wiki/Dr._Oetker

Pierwotna firma Doktor Oetker KG jest dziś producentem m.in.: proszku do pieczenia, mieszanek do ciast, mrożonej pizzy, budyniu, dekoracji do ciast, płatków kukurydzianych, świeczek urodzinowych i różnych innych produktów.

Stanowi ona obecnie własność powstałej na jej podwalinach całej rodzinnej Grupy Oetker z siedzibą w Bielefeld w Niemczech.

Źródło: https://www.oetker-gruppe.de/de/startseite

Cała grupa obejmuje ponad 350 pojedynczych spółek działających w pięciu różnych branżach, w tym:  spożywczej (m.in. Dr. Oetker GmbH i Coppenrath & Wiese KG ), browarniczej (Grupa Radeberger), win musujących i wyrobów spirytusowych (Henkell & Co. Sektkellerei -  dziś Henkell&Freixenet), bankowej (Bankhaus Lampe) i „dalsze interesy” (m.in. chemia, finansowanie i partycypacja oraz szereg wysokiej klasy hoteli w całej Europie) [2].

Sama Grupa przedstawia siebie jako działająca w trzech obszarach biznesowych: żywność, piwo i napoje bezalkoholowe oraz "inne obszary" [3].

W Polsce Grupa Oetker posiada kilka zakładów a wśród nich są: fabryka koncentratów spożywczych w Gdańsku (zakład z 1922, przejęty ponownie przez Oetkerów), fabryka zapiekanek i pizzy Rigga, Ristorante oraz Guseppe w Łebczu (gmina Puck) oraz wspomniana fabryka słodkich dekoracji w Płocku, na osiedlu Ciechomice (w styczniu 2008 Dr. Oetker Polska wykupił zorganizowaną część przedsiębiorstwa spółki Hero Polska). Dodatkowo Grupa Oetker jest właścicielem firmy Henkell&Freixenet z polską filią w Toruniu (dawny Vinpol sp. z o.o.) [4].

O firmie Dr. Oetkera onegdaj pisałem tak:

"Dr. Oetker to firma, która w 2013 roku została zmuszona przez światową opinię publiczną do wyjaśnienia i potępienia jej współpracy z NSDAP. A ta współpraca została uznana jako typowy przykład związku niemieckiego przemysłu z nazistami oraz obrazuje źródło zgromadzenia potężnych fortun służących tym firmom do dzisiaj. 

"Richard Kaselowsky, który stał na czele firmy do 1944 roku, był gorliwym wyznawcą Hitlera - partnerów handlowych podobno obdarowywał wydaniami "Mein Kampf", chętnie też chwalił się spotkaniami z Führerem. Dzięki znajomościom nestora rodu spółka Dr. Oetker otrzymywała liczne korzyści finansowe ze strony reżimu, na przykład możliwość zakupu za bezcen browaru Groterjan, odebranego wcześniej żydowskim właścicielom. W ten sposób firma powiększyła się o rozlewnię napojów, których sprzedaż do dzisiaj stanowi ważną część przychodu koncernu.

Także następca Kaselowsky'ego Rudolf August Oetker nie unikał kontaktów z hitlerowcami - sam był członkiem Waffen-SS i na początku lat 40. trafił do szkoły oficerskiej SS w Dachau, gdzie pracował w referacie gospodarczym. Historycy twierdzą, że musiał wiedzieć, co się działo w obozie, bowiem codziennie miał chociażby kontakt z Żydami, którzy zajmowali się pracami porządkowymi w budynku, gdzie szkoleni byli oficerowie SS.

Rudolf August Oetker nie wzbraniał się także przed przejmowaniem mienia wywłaszczonych Żydów. Za bezcen kupił między innymi ogromną willę w bogatej dzielnicy Hamburga, której właściciel musiał uciekać z kraju. Nabył też sąsiednią posiadłość należącą do żydowskiej rodziny Lipmannów. Co więcej, w swoich fabrykach - w tym należącej wówczas do koncernu fabryce maszyn do szycia Koch Adler i w fabryce chemikaliów w Budenheim - Oetker senior zatrudniał robotników przymusowych, którym firma w 2000 roku wypłaciła zresztą odszkodowanie".

Jak wspomniałem w 2013 roku, blisko siedem dziesięcioleci po zakończeniu II wojny światowej ten niemiecki koncern spożywczy Dr. Oetker z Bielefeld zaczął wreszcie otwarcie mówić o nazistowskiej przeszłości firmy. – Mój ojciec był nazistą – przyznał wówczas August Oetker na łamach tygodnika „Die Zeit”. Wtedy 69-letni syn i następca wieloletniego szefa koncernu, Rudolfa-Augusta Oetkera, był przewodniczącym zarządu firmy. Stwierdził też, że ojciec „Był pewnie nazistą, bo ukształtowały go czas i ojczym Richard Kaselowsky”. 14.102013 roku ukazała się książka „Dr. Oetker i narodowy socjalizm”. Analizę przygotowaną przez historyków zleciła i opłaciła rodzina Oetker.

"Także po 1945 roku ojciec był sympatykiem skrajnie prawicowej ideologii, mówi dalej jego syn August Oetker. – Ci ludzie są nimi do dzisiaj. Ojciec nie był wyjątkiem – przyznaje".

Warto naprawdę zastanowić się nad tym zdaniem Augusta Oetkera, w którym mówi, że po wojnie i do dzisiaj jego ojciec i jemu podobni pozostawali i pozostają wierni ideologii nazistowskiej. I warto też wspomnieć, że nazizm to ideologia narodowo-socjalistyczna, co jest ważne w odniesieniu np. do dzisiejszych socjalistycznych rządów w Niemczech" [5] [6], [7]. 

Taka to była współpraca firmy z niemieckimi nazistami. A teraz okazuje się też, że w pogoni za zyskiem firma ta najprawdopodobniej oszukuje konsumentów i to w bezczelny sposób. I nie dotyczy to jedynie Polski, bo produkty z Płocka trafiają też do Niemiec czy Niderlandów (Holandii). Kroi się naprawdę międzynarodowa afera.

Kiedyś i dziś też inna niemiecka firma miała i ma problemy. Chodzi  o Volkswagena. Kiedyś ta firma musiała zapłacić USA aż 15 miliardów dolarów odszkodowania, w tym 10 mld dol. dla kierowców, 4,7 mld dol. na programy ochrony środowiska. Wynikało to z tego, że firma musiała zaakceptować ugodę obejmującą 480 tysięcy volkswagenów i audi z silnikiem diesla sprzedanych na amerykańskim rynku w latach 2009-2015. Samochody te pozytywnie przeszły testy emisji spalin tylko dzięki specjalnemu oprogramowaniu fałszującemu wyniki pomiarów. W rzeczywistości ilość spalin emitowanych przez te auta nawet 40-krotnie przekraczała dopuszczalne normy. Na całym świecie Volkswagen sprzedał 11 milionów takich samochodów [6]. Dziś Volkswagen ma problemy z produkcją samochodów elektrycznych ze względu na zachwianie "łańcucha dostaw". 

A ja o tej firmie onegdaj pisałem tak: 

"Volkswagen to już zupełna nazistowska specyfika. Firma została założona przez samych niemieckich nazistów. Podobno pomysł na "samochód dla ludu" podrzucił Ferdinandowi Porsche sam Führer, który podsunął też inżynierowi "żukowaty" kształt auta, na bazie którego potem oparto słynnego "Garbusa". "W 1998 roku firma przyznała, że dla jej potrzeb pracowało wtedy 15 tys. robotników przymusowych – wielu spośród nich na specjalne żądanie fabryki. Stanowili oni zdecydowaną większość siły roboczej w fabryce znajdującej się w dzisiejszym Wolfsburgu. Wielu z nich wywodziło się z obozów koncentracyjnych. Pod koniec wojny blisko 80 proc. robotników Volkswagena stanowili więźniowie" [6], [7].

Niemcy promują się jako kraj produkujący produkty najwyższej klasy światowej. No cóż... chyba należałoby zweryfikować to zakłamanie... Ponadto w Niemczech do dziś unosi się hitlerowsko-nazistowski oraz antysemicki swąd i nie mają one moralnego prawa do bycia liderem Europy. 

[7] Fortuny wielu niemieckich przemysłowców powstały na plecach robotników przymusowych i Żydów podczas II wojny światowej, napisał w opublikowanej niedawno książce "Nazistowscy miliarderzy. Czarna historia najbogatszych niemieckich dynastii” holenderski dziennikarz David de Jong.  Autor opisuje historię pięciu niemieckich rodzin, które wzbogaciły się dzięki współpracy z nazistami - Quandt, Flick, Von Finck, Porsche-Piëch i Oetker. Przypomina on, że dorobiły się one fortun m.in. na produkcji broni na dużą skalę oraz kupowaniu żydowskich przedsiębiorstw po okazyjnych cenach. Według autora te rodzinne dynastie są warte wiele miliardów euro i są obecnie głównymi udziałowcami największych europejskich firm, takich jak BMW, Porsche, Volkswagen i Dr. Oetkera. Liczne fundacje, siedziby, a nawet nagrody medialne otrzymały imiona ówczesnych zbrodniarzy wojennych" – napisał w recenzji książki dziennik "De Volkskrant".

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.