Bardzo rzadko to robię, ale sprawa jest na tyle poważna, że warto ze znacznymi zmianami i uzupełnianiami przypomnieć mój tekst z 14 lutego tego roku pt.: "W obronie polskiego złotego trzeba już teraz głośno krzyczeć!" [1], w którym stwierdziłem m.in., iż jedną z najważniejszych i antypolskich decyzji D. Tuska będzie "wyznaczenie daty przyjęcia przez Polskę nowej niemiecko-unijnej waluty, czyli Euro... bo po co nam waluta narodowa i centralny Narodowy Bank Polski, skoro w niemieckim Frankfurcie nad Menem jest EBC - Europejski Ban Centralny emitujący Euro!",
Stwierdziłem też, że ""frontalny atak na polską złotówkę nastąpi wtedy, gdy "koalicja 13 grudnia" rozpocznie ostateczną wojnę z NBP i jego prezesem prof. Adamem Glapińskim (..) a konieczność istnienia waluty Euro jest jednym z postulatów tych, którzy chcą stworzyć z UE jedno scentralizowane Państwo Europa ze stolicami w Berlinie i Brukseli. A niestety obecny rząd jest podnóżkiem elit unijnych i zgodzi się na wszystko, co nakaże mu Berlin, Paryż czy Bruksela z naciskiem oczywiście na Berlin"".
I cóż to mamy teraz? Nowy rząd pod wodzą D. Tuska i całe to środowisko "koalicji 13 grudnia" wysmażyło 68 stronnicowy dokument mający doprowadzić prezesa NBP, prof. dra hab. A. Glapińskiego do skazania go w procesie przed Trybunałem Stanu.
I chyba wszyscy zdają sobie sprawę, że chodzi tylko o jedno: odsunięcie A. Glapińskiego z funkcji kierowania naszym bankiem centralnym, bo stanowi on przeszkodę we wprowadzeniu w Polsce waluty Euro. A taki negatywny stosunek do Euro szef NBP wyrażał przecież wielokrotnie i nawet jeżeli nie podważał idei samej waluty unijnej to twierdził, że najpierw - i przed wprowadzeniem tej waluty - Polska musi ekonomicznie dołączyć do bogatych krajów unijnych a to zajmie jeszcze wiele lat.
Trzeba bowiem przypomnieć, że 6 letnia - druga i ostatnia - kadencja prezesa NPB kończy się dopiero w połowie 2028 roku a więc może się zdarzyć, że D. Tusk pomimo nawet 4 lat swoich rządów po prostu nie zdąży wprowadzić w Polsce Euro a przecież on już kiedyś zapowiadał, że ta waluta zostanie wprowadzona w naszym kraju już w 2012 roku.
Ale przecież nie tylko chodzi o samą walutę Euro ale też o polskie aktywa rezerwowe NBP, które na koniec grudnia 2023 roku wynosiły 193,8 mld dolarów, w tym złoto warte było 23,8 mld USD. Na koniec stycznie 2024 aktywa rezerwowe spadły o 4,3 mld dol. i osiągnęły poziom 189,6 mld dol.
Konieczne jest zwrócenie uwagi, że to właśnie prezes NBP A. Glapiński rozpoczął po wielu, wielu latach skupować dla Polski złoto, którego na koniec grudnia 2023 posiadaliśmy ok. 358,7 ton.
"Na koniec 2023 roku polskie rezerwy złota wynosiły 358,7 ton. Stawia to Polskę na 17. miejscu na świecie. Lub 15., jeśli ze statystyk wyłączyć instytucje międzynarodowe, czyli Europejski Bank Centralny (posiadający 506,5 ton złota) oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy (2 814 t) (...) Dokonujemy intensywnych zakupów złota, (...) chcemy dojść do 20 proc. rezerw w złocie (dziś - 12,6% - dop. kj), bo czasy są niespokojne, a ratingi międzynarodowe i handel międzynarodowy patrzy, ile rezerw złota ma dany bank. Jeśli ma duże rezerwy i dużą część w złocie znaczy, że to jest wiarygodny kraj (...) i w takim kraju się handluje i inwestuje – wyjaśnił na grudniowej konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński" [2].
A jakie są powody, że szef NBP przed wprowadzeniem waluty Euro najpierw chce doprowadzić Polskę do poziomu ekonomiczno-gospodarczego, który dziś charakteryzuje najbogatsze kraje unijne?
Powody są dwa, przy czym jeden jest najważniejszy. Otóż na walucie Euro tak naprawdę skorzystały wyraźnie jedynie dwa kraje: Niemcy i Holandia. Niedawno związkowcy z Solidarności przypomnieli wyniki badań niemieckiego think tanku Centre for European Policy (CEP), który z okazji 20 lecia funkcjonowania waluty Euro postanowił sprawdzić jak ta waluta wpłynęła na bogactwo krajów, które tą walutę przyjęły. Wzięto pod uwagę tylko te kraje, które były najdłużej w UE.
"Euro w formie gotówkowej weszło do obiegu w 2002 roku, jednak już 3 lata wcześniej obowiązywało w transakcjach bezgotówkowych. Okazuje się, że w dwóch pierwszych dekadach funkcjonowania wspólnej europejskiej waluty na jej wprowadzeniu zyskały jedynie dwa kraje: Niemcy i Holandia. Przeciętny mieszkaniec Niemiec wzbogacił się w badanym okresie o ponad 23 tys. euro, a Holender o 21 tys. euro. Jeden kraj, czyli Grecja „wyszedł na zero”, cała reszta straciła i to sporo. Przeciętny Francuz zbiedniał z powodu przyjęcia wspólnej europejskiej waluty o 56 tys. euro, a Włoch aż o 73,5 tys. euro. Z raportu CEP wynika, że jedną z głównych przyczyn spadku dobrobytu po przyjęciu euro było obniżenie międzynarodowej konkurencyjności. Przed wprowadzeniem euro kraje mogły, przy wykorzystaniu narzędzi suwerennej polityki monetarnej, dewaluować swoje waluty, co sprawiało, że eksportowane produkty były tańsze na światowym rynku. Przyjmując wspólną, straciły taką możliwość. – Problem rozbieżnej konkurencyjności krajów strefy euro pozostaje nierozwiązany – napisali autorzy badania" [3]. Zmniejszenie konkurencyjności z międzynarodowego punktu widzenia” wpłynęło także na osłabienie wzrostu gospodarczego, zwiększenie bezrobocia i spadek dochodów podatkowych [4].
Powyższe dane można też pokazać tabelarycznie:
Źródło: https://300gospodarka.pl/news/kto-zyskal-a-kto-stracil-przez-20-lat-istnienia-euro-na-plusie-sa-tylko-trzy-kraje-raportDrugim powodem, ale o niejednoznacznej możliwości skwantyfikowania go jest to, że prawdopodobnie można się spodziewać upadku waluty Euro. Więc po co ponosić koszty samego wprowadzenia Euro, skoro i tak ono upadnie? Nie wiem, ile jest prawdy w tym, że np. w Niemczech cały czas utrzymywane są zdolności bicia monet i druku niemieckiej marki, ale onegdaj o tym gdzieś czytałem...
Zarzuca się wiele prezesowi NBP, ale zapomina się o tym, że NBP nie tylko ma dbać o wartość polskiego złotego i osiągać założone wartości stopy inflacji. Dla potrzeb tego tekstu warto jednak przypomnieć, że Polski bank narodowy pełni trzy podstawowe funkcje: banku centralnego, banku emisyjnego oraz banku banków. Jego działalność jest regulowana prawnie.
Narodowy Bank Polski realizuje szereg zadań zapisanych w Strategii Polityki Pieniężnej państwa. Do nich należą:
– utrzymanie stabilnego poziomu cen (założonej stopy inflacji),
– zarządzanie rezerwami dewizowymi Rzeczpospolitej Polskiej,
– emisja znaków pieniężnych (m.in. podaży polskiego złotego),
– rozwój systemu płatniczego,
– utrzymanie stabilności sektora bankowego,
– prowadzenie polityki pieniężnej (w tym tzw. "operacji wolnego rynku"),
– obsługa Skarbu Państwa,
– działalność edukacyjna i informacyjna.
Jeżeliby oceniać inflację to "koalicja 13 grudnia" od dawna pragnęła, żeby ona była jak największa i niemal forsowała "samospełniającą się przepowiednię" o inflacji powyżej 20%, która miała spowodować wzrost oczekiwań inflacyjnych po stronie podaży i popytu dóbr. Wielcy "pseudoeksperci ekonomiczni" po stronie rządowej zarzucali też, że szef NBP źle walczy z inflacją, bo radykalnie nie podwyższa stóp procentowych i nie "dusi" gospodarki, co wiązałoby się ze wzrostem bezrobocia i spadkiem PKB, czyli recesją. Takie "balcerowiczowskie", monetarystyczne sposoby walki z inflacją- tylko to zdają się znać te "eksperty".
Natomiast prezes NBP był bardzo ostrożny w podnoszeniu stóp procentowych i cały czas zapowiadał, że inflacja będzie w czasie systematycznie spadać i zresztą wszystkie jego przewidywania się sprawdziły, co tylko po prostu ośmieszyło rządowych ekonomistów i wytrąciło im z ręki zarzut o złej polityce tłumienia inflacji przez szefa NBP.
Źródło: https://businessinsider.com.pl/gospodarka/polska-wyzej-w-rankingu-inflacji-wyprzedzamy-juz-szesc-krajow/k9wj11l?utm_campaign=cb, kolor niemiecki - Polska, kolor żółty - średnia UE
Wzrost cen według harmonizowanego koszyka dla UE, zmiana rok do roku w lutym 24 (%, HICP)
Źródło: https://businessinsider.com.pl/gospodarka/polska-wyzej-w-rankingu-inflacji-wyprzedzamy-juz-szesc-krajow/k9wj11l?utm_campaign=cb"3,7 proc. rok do roku. Tyle według metodyki Eurostatu wyniosła w Polsce inflacja harmonizowana (HICP — ten sam koszyk inflacyjny i ta sama metodyka dla wszystkich członków UE) w lutym 2024 roku. Dla porównania przypomnijmy, że GUS podawał inflację według jego metodyki na poziomie 2,8 proc. Ale gusowski wskaźnik trudno porównywać z innymi krajami, bo ma inne parametry, w tym głównie inny skład koszyka (...) 3,7 proc. rdr to najniższy roczny wzrost cen HICP od lutego 2021 r., choć lepiej, żebyśmy się do tak niskich poziomów nie przyzwyczajali, bo wkrótce w górę do 5 proc. przywrócony zostanie VAT na żywność. To znacząco zmieni wartość wskaźnika w górę, tj. o około 0,9 pkt proc., jak przewiduje NBP" [5].
Z powyższych danych widać, że wszystkie kraje unijne borykały się w ostatnich latach ze wzrostem inflacji, która najpierw wynikała z pandemii Covid-19 a później dramatycznie wzrosła ze względu na cenowy szok energetyczny po rozpoczęciu przez W. Putina pełnoskalowej wojny z Ukrainą. Z wykresu odczytać można, że na na luty 2024 średnia unijna inflacja wynosiła 2,8% a inflacja w Polsce była tylko trochę wyższa i wynosiła 3,7%. Jeszcze w grudniu 2023 roku byliśmy blisko podium inflacyjnego a w lutym 2024 roku już w sześciu krajach unijnych ceny rosły szybciej. Świadczy to tylko o tym, że długookresowo (strategicznie) polityka walki z inflacją prowadzona przez NBP była prawidłowa i przy spadku inflacji uniknęliśmy radykalnego wzrostu bezrobocia i relatywnie dużej recesji.
No i na koniec znów powtórzę zalety z posiadania własnej waluty.
O zaletach i wadach posiadania przez państwo własnej waluty napisano dziesiątki artykułów, odbyto wiele konferencji naukowych, uczy się też o tym na uczelniach czy kierunkach ekonomicznych. Skupiając się na pozytywach posiadania własnej waluty to ogólnie całość dyskusji na ten temat można sprowadzić do kilku podstawowych konstatacji, które stanowią clou korzyści z posiadania własnej waluty [6], [7], [8], [9], [10], [11], [12], [13], [14], [15], [16]. Wskazując zaś pozytywy łatwo zidentyfikować - jako przeciwstawne - wady z braku posiadania krajowej waluty i wprowadzenia w to miejsce np. Euro.
Po pierwsze.
Posiadanie własnej waluty jest warunkiem niezależnej państwowości, atrybutem suwerenności. W dzisiejszym świecie suwerenność państwa jest w wielu aspektach ograniczana przez różnego typu uwarunkowania międzynarodowe, w tym unijne, bo do tej UE jednak weszliśmy. Na szczęście są takie obszary, w których nasz kraj wciąż zachowuje swoją suwerenność. Takim obszarem jest polityka pieniężna. Jest to bardzo ważny atut Polski. Z prawem do prowadzenia własnej polityki pieniężnej wiąże się prawo do posiadania własnej waluty narodowej. Co prawda przystępując do UE daliśmy możliwość rezygnacji dla niej z własnej waluty, ale nie został określony żaden termin, kiedy tego dokonamy. I dobrze, bo to możemy przeciągać w nieskończoność a dzisiejszy szef NBP podkreśla, że Polski na razie nie stać na przyjęcie feralnego dla krajów Południa Europy Euro. I oby nas nie było stać do czasu, kiedy ta wspólna europejska waluta upadnie, a tego jestem pewien.
Po drugie.
Własna waluta jest narzędziem zarządzania gospodarką. Manipulując w sensie pozytywnym stopami procentowymi czy też kursem walut oraz kosztami transakcyjnymi istnieje możliwość wpływania na stan i rozwój gospodarki. I jest to wielki atut. Jak wskazują dane od początku funkcjonowania strefy euro kraje dojrzałe posiadające własne waluty narodowe osiągają szybsze tempo rozwoju gospodarczego niż strefa euro ogółem. Co więcej, na poziomie społecznym, czyli odnoszącym się do uwarunkowań na rynku pracy, sytuacja krajów dojrzałych posiadających własne waluty narodowe jest także korzystniejsza. Kraje te charakteryzują się niższym poziomem stopy bezrobocia niż strefa euro. Dotychczasowe doświadczenie pokazuje więc, że możliwe jest osiągnięcie sukcesu gospodarczego, doprowadzenie do szybkiego poziomu wzrostu gospodarczego i dobrej sytuacji na rynku pracy bez likwidacji waluty narodowej. Także wiele krajów o nieco niższym poziomie wzrostu gospodarczego albo nawet krajów jeszcze biedniejszych zachowało swoją walutę narodową i własny bank centralny prowadzący krajową politykę pieniężną. Warto zauważyć, że spośród krajów UE własne waluty zachowały: Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Dania, Polska, Rumunia, Szwecja i Węgry. Do tego grona jeszcze niedawno należała również Wielka Brytania, ale po Brexicie jest już traktowana jako kraj poza Unią. I jak na razie nie widać chęci tych krajów do przyjmowania wspólnej waluty.
Po trzecie i chyba najważniejsze.
Własna waluta jest niezbędna w okresach kryzysów i przeciwdziałania im. Stanowi najważniejszy element ochrony własnej gospodarki przed kryzysem. Kiedy gospodarka kraju słabnie, spada popyt wewnętrzny, obywatele mają mniej pieniędzy i mniej kupują, rząd mniej wydaje na inwestycje, wówczas jedyną nadzieją pozostaje trzeci składnik PKB – eksport. W czasach kryzysu waluta krajowa słabnie, rosną kursy walut zagranicznych, co powoduje iż ceny naszych produktów są dla zagranicznych kontrahentów bardziej atrakcyjne. Wówczas jest szansa, że eksport się zwiększy i nadrobi ubytek w części popytu wewnętrznego czy inwestycji rządowych. Dzięki temu bezrobocie ma szansę przestać rosnąć, wpływy do budżetu spadać, gospodarka przestanie się kurczyć. Łatwiej będzie wyjść z kryzysu. Powtarzam: doświadczenie różnych krajów pokazuje, że w sytuacjach osłabienia koniunktury gospodarczej kurs waluty narodowej zazwyczaj się osłabia. Dzięki temu rośnie rentowność eksportu oraz poprawia się opłacalność krajowej turystyki. Pozwala to łatwiej wyjść z okresów stagnacji bądź wręcz recesji. Takich możliwości nie ma, gdy nie ma się własnej waluty i jest się uzależnionym np. od decyzji EBC (Europejskiego Banku Centralnego), który dba dziś tylko o interes Francji i Niemic (ewentualnie Holandii). Posiadanie własnej waluty umożliwia też płynną, dokonywaną przez bank centralny regulację kursu waluty poprzez tzw. interwencje na rynku walutowym, czyli aprecjację lub deprecjację (dewaluację) własnej waluty. Jeśli więc kurs jest za wysoki i tworzy w ten sposób warunki niesprzyjające rozwojowi gospodarczemu, to można go próbować obniżyć poprzez taką interwencję. Ta operacja działa także w drugą stronę. "Nazywa się to wojną walutową. Wtedy gospodarka kraju, który zdewaluował własną walutę jest bardziej konkurencyjna w stosunku do gospodarek sąsiadów. Produkuje taniej. Czy to się sąsiadom może nie podobać? Może. Często się nie podoba. Ba, nawet zawsze. Czy u progu idei powstania wspólnej waluty, nie było przypadkiem pozbawienie gospodarczych konkurentów tego właśnie narzędzia stymulowania własnej gospodarki? Pytanie, moim zdaniem, retoryczne" [17]. Ponadto jest możliwe swobodne regulowanie/ustalanie stopy procentowej, która decyduje o dostępności pieniądza na rynku (oprocentowania kredytów), czyli jego podaży. To też jest bardzo ważny atrybut, gdy gospodarka zaczyna stopniowo popadać w kryzys. Można to zobaczyć na przykładzie obecnego kryzysu koronawirusowego, kiedy to NBP obniżał stopy procentowe, aby polscy przedsiębiorcy mogli (mogą) uzyskiwać tańszy pieniądz a tym samym jakoś uchronić się przed bankructwem.
Reasumując
Bez własnej waluty Polska byłaby bezbronna w razie dużych kryzysów i nie mogłaby się rozwijać w takim tempie jak do niedawna, czyli przed koronakryzysem i trwającą wojnę na Ukrainie. Bylibyśmy zdani - z walutą Euro - na łaskę EBC a tym samym moglibyśmy tylko liczyć na jałmużnę od bogatszych od nas krajów, które chcemy dogonić gospodarczo. Bez złotego ta pogoń nigdy się nie uda, bo wielkim krajom w postaci Niemic. Holandii czy Francji nie zależy, żeby nasza gospodarka dynamicznie się rozwijała i była konkurencyjna w stosunku do nich. Już to przerobiły kraje Południa Europy, gdzie ich konkurencyjność po przyjęciu Euro drastycznie spadła i musiały się po prostu zadłużać ponad miarę. Na walucie Euro najbardziej zyskały Niemcy i Holandia. Po wprowadzeniu wspólnej waluty Niemcy stały się „Chinami Europy” odnotowując z roku na rok znaczną nadwyżkę w bilansie handlowym z innymi państwami unii walutowej. A pomyśleć, że D. Tusk deklarował, iż Polska może przyjąć Euro nawet w 2012 roku... Ale co mógł wówczas deklarować człowiek całkowicie wspierający niemiecką politykę i gospodarkę?
Tak na zakończenie jeszcze jeden atut posiadania własnej waluty. Mając ją własną Polska jest względnie bezpieczna i nie podzieli losu Grecji sprzed lat . Oczywiście, atak spekulacyjny na polski dług jest możliwy, ale mało prawdopodobny. Co wtedy może zrobić kraj, odcięty od źródeł zewnętrznego finansowania? W ostateczności uruchomić drukarki banku centralnego. NBP mógłby, po drobnej przeróbce ustawy o NBP, skupować polski dług obniżając jego rentowność. Tak jak robi to FED oraz Bank of Japan. Oczywiście wszystko we właściwych proporcjach i przy właściwym ukierunkowaniu strumieni pieniądza w gospodarce.
P.S.
Prezesowi NBP zarzuca się też bezpodstawne dodrukowywanie polskiej złotówki, czyli zbyt dużą jej podaż na rynku, ponoć nielegalne działania w obszarze "operacji wolnego rynku", zbytnie zadłużenie państwa oraz tzw. "upolitycznienie NBP".
Moim zdaniem te zarzuty są bezpodstawne i krzywdzące. Przeszliśmy "suchą stopą" koronakryzys dzięki różnym "rządowym tarczom antykryzysywym" i stabilizowaniu rynku przez NBP. Jak na razie nawet wojna na Ukrainie nie zachwiała polskiego systemu gospodarczo-finansowego a rezerwy walutowe cały czas rosną.
Atak na prof. A. Glapińskiego jest kolejną "hucpą" antypolskiego obecnego rządu i to musi w końcu do nas dotrzeć!!!
[11] https://nbp.pl/wp-content/uploads/2022/09/operacje-otwartego-rynku.pdf; https://pl.wikipedia.org/wiki/Operacje_otwartego_rynku
* Astana jest piękną stolicą budowaną od podstaw od roku 1990. Przez wielu jest uważana za jedną ze stolic lub wręcz stolicę Iluminatów i Masonów: https://forsal.pl/galeria/684933,astana-zobacz-wybudowana-za-petrodolary-stolice-kazachstanu-galeria.html; https://www.youtube.com/watch?v=FpBHDJM2ap4; https://www.salon24.pl/u/niewiarygodne/799479,astana
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą.
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję!
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814
Paypal: paypal.me/kjahog
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.