Moje posty

piątek, 15 stycznia 2010

Precedencja, szacunek i wielkość tapczanu...

Witam
Tekst w nawiązaniu do AFERY TAPCZANOWEJ.

Precedencja to m.in. "także porządek pierwszeństwa (witania, przemawiania, zajmowania miejsc) podczas oficjalnych spotkań władz państwowych. W Polsce precedencja uzależniona jest od zajmowanego stanowiska. W niektórych krajach uzależniona jest od posiadanych tytułów szlacheckich, honorowych lub posiadanych odznaczeń".

Jest jedną z podstawowych elemenów składowych protokołu dyplomatycznego, którego "podstawowym zadaniem protokołu jest wykluczenie sporów i nieporozumień na tle pierwszeństwa między osobami reprezentującymi oficjalne stanowiska. Realizując te zadanie protokół przypomina o istnieniu zasad i potrzebie przestrzegania zasad suwerennej równości państw oraz zapewnienie odpowiedniego klimatu w czasie wizyt spotkań uroczystości. Protokół dyplomatyczny ma charakter międzynarodowy, jednakże w protokołach poszczególnych państw występują różnice wynikające z tradycji narodowych i miejscowych obyczajów".

Już w średniowieczu, jak pisze Sergiusz Sidorowicz  "W miarę powstawania stałych poselstw pojawił się problem precedencji - czyli (w pierwotnym znaczeniu-kj) pierwszeństwa - przedstawicieli dyplomatycznych. Skoro bowiem poseł lub ambasador, jak zaczęto już w XIII wieku nazywać posłów najbardziej liczących się w świecie monarchów - nie reprezentował na dworze siebie, lecz występował w imieniu władcy, a nawet swego państwa, nie mógł podczas ważniejszych uroczystości zajmować miejsca pośledniejszego od posła innego monarchy. Miejsce za innym posłem, późniejsze w kolejności wejście do sali audiencyjnej, wreszcie ustąpienie miejsca innemu posłowi stało się wyrazem obniżenia rangi własnego władcy na rzecz władcy innego kraju".

Jak zauważa dalej wskazany autor: "Problem precedencji zdominował stosunki dyplomatyczne aż do początku XIX wieku. Kilka wieków temu natomiast działy się rzeczy wręcz straszne. Kilkakrotnie zdarzyło się nawet, że w sali, w której miał się odbyć kongres, trzeba było wykuć taką liczbę drzwi, ilu było szefów delegacji, aby mogli przez nie wejść równocześnie, nie ujmując tym samym godności pozostałym państwom".

A już niedopuszczalnym było np. posadzenie gościa na niższym wobec gospodarza i innych dyplomatów krześle, fotelu... traktowane o było jako celowa obelga i poniżenie dyplomaty ze strony gospodarza.

Sergiusz Sidorowicz pisze również: "W XX wieku - wraz z upadkiem systemu kolonialnego, pojawieniem się nowych państw, powstaniem Ligi Narodów itp. - dyplomacja musiała znaleźć dla siebie nowe miejsce, a wraz z nią dostosować się musiał protokół. Pozostaje on jednak niezmiennie ważnym elementem stosunków międzynarodowych. Nadal dba o zachowanie zasady pierwszeństwa w kontaktach międzynarodowych, podczas wszelakich uroczystości i oficjalnych wizyt. Protokół decyduje, gdzie i kiedy powinno nastąpić powitanie przyjeżdżającej z wizytą głowy państwa, gdzie, kiedy i w jaki sposób powinna zostać zorganizowana określona w programie wizyty uroczystość z udziałem przedstawicieli korpusu dyplomatycznego czy reprezentantów innych państw". 

O traktowaniu dyplomatów określonej kategorii w sposób tożsamy (takie same krzesła, sztućce, talerze, przystawki, ułożenie i nakrycie stołu) nawet nie ma co wspominać... jest to OCZYWISTOŚĆ!.

I teraz przytoczę lekceważące zdanie Eli Barbura: "Afera z ambasadorem Turcji Celikkolem w Izraelu - usadzonym na za niskiej kanapce w izraelskim MSZ - wybiega daleko ponad ożywiony dialog Ankara-Jerozolima. Zaczęło się od bełkotu Erdogana, który poza zwyczajowym ludobójstwem oskarżył też Izrael o kradzież wody z południa Libanu. 
Z kolei wiceszef MSZ Izraela, Dani Ajalon - z pozycji wysokiego stołka skarcił Oguza Celikkola, siedzącego dużo niżej na przymałym tapczaniku. Wcześniej, gdy Celikkol wyczekiwał w hallu na spotkanie,  wyniesiono na jego oczach z sali turecką flagę z kanapkami & borekasami".

Pozostawiam bez komentarza

P.S. Jak ważne są symbole, gesty, protokoły dyplomatyczne dla różnych krajów niech świadczy chociażby AFERA RĘCZNIKOWA, która wybuchła w Krakowie. Otóż jak podaje Gazeta Wyborcza w tamtejszym hipermarkecie Real sprzedawano ręczniki na wagę "ozdobione" Gwiazdą Dawida i Menorą - które należą do najważniejszych symboli w judaizmie. Wywołało to burzę a Tadeusz Jakubowicz, przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Krakowie stwierdził, że: "Nie wiem, kto wpadał na ten pomysł, ale to niedopuszczalne, by żydowskie symbole religijne umieszczane były na ręczniku" i dodał, że w tej sprawie będzie interweniował...

Rozumiem oburzenie w tym momencie Żydów.

Fajnie byłoby też gdyby, nawet w drobniejszych sprawach, szanowali też przedstawicieli innych narodów w tym m.in. Turków... tyko tak, żeby nie narazać się na zarzuty hipokryzji lub nawet gorsze.

Pozdrawiam



ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.