Moje posty

wtorek, 16 marca 2010

B. Komorowski - Zrewitalizowany Nowy Produkt na rynku politycznym

Witam

Na rynku politycznym mamy obecnie do czynienia z realizacją niewiarygodnego wprost przedsięwzięcia: wprowadzenia na rynek Nowego Produktu w miejsce ugruntowanej pozytywnie w świadomości Polaków marki  z kategorii tzw. "dojnych krów" (terminologia używana przez Ph. Kotlera - guru od marketingu w USA), czyli produktu (w sensie rozszerzonym) nazywanego Donald Tusk. Ten Nowy Produkt to oczywiście Jamajka zwana Bronisławem Komorowskim.


Wyjątkowość owego przedsięwzięcia wynika z dwóch powodów. Po pierwsze: dotychczasowy produkt  oferowany jako marka D. Tusk posiadał bardzo wysoki udział w rynku i przynosił największe materialne i poza materialne korzyści dla przedsiębiorstwa powstałego w 1989 roku pod nazwą III RP i jej firmy zależnej Platformy Obywatelskiej. Po drugie: podjęto się karkołomnej strategii - rewitalizacji już istniejącego produktu ze znikomym udziałem w rynku i raczej o negatywnej konotacji w świadomości konsumentów... w Nowy Produkt nie zmieniając nawet jego nazwy ani znaku towarowego (dalej oferowany ma być jako Bronisław Komorowski).

Każdy marketingowiec wie, że taka strategia jest bardzo ryzykowna. Świadome (nawet czasowe) wycofywanie z rynku produktu o silnej pozycji i pozytywnym image wśród konsumentów i wprowadzanie w jego miejsce produktu"unowocześnionego", ale już wcześniej istniejącego niszowo, może być oczywiście sukcesem, ale również zakończyć się kompletna klapą i doprowadzić do bankructwa firmę. Ponadto wymaga bardzo dużych nakładów finansowych na wszelkie działania w zakresie marketingu-mix (produkt, cena, promocja, dystrybucja) oraz na wykreowanie popytu na nową markę (poczynając od kreacji wystąpienia określonych potrzeb u konsumentów, których zaspokojenie może nastąpić jedynie poprzez zakup wykreowanego na nowo produktu-Bronisława Komorowskiego).

Nie wspomnę też oczywiście, że takie przedsięwzięcie wymagało również wcześniejszego, szczegółowego opracowania "strategii wejścia" na rynek ze szczegółowym opisaniem wszystkich działań (w tym również z zakresu marketing politycznego i inżynierii socjotechnicznej/manipulacji/propagandy).

Dlaczego, mimo tego ryzyka podjęto się jednak realizacji przedsięwzięcia i wprowadza się B. Komorowskiego na rynek? I skąd wiadomo, że operacja się powiedzie?.

Pierwsze pytanie pozostawiam bez odpowiedzi. Powiem tylko, że dotychczasowy produkt pod nazwą D. Tusk o tym, że zostanie wycofany z rynku zapewne dowiedział się jako ostatni. Decyzja zapewne została podjęta na jednym z posiedzeń Zarządu III RP. Nie wiem, który z członków Zarządu wystąpił z ową propozycją i poddał ją pod głosowanie, ale sądzę, że raczej "padło" to ze strony SOWOWYCH, bowiem Nowy Produkt był i jest ich ulubionym od dawna.

Co do pewności, że operacja "wymiany" się powiedzie...

Proszę zauważyć, że przez ostatnie 4 lata (a nawet wcześniej) środowisko III RP realizowało wobec konkurencji ostrą strategie marketingową, którą można by nazwać "negatywną strategią frontalnego ataku" (pojęcie używane przez  również przez Ph. Kotlera, ale również przez innych marketingowców). Polegała ona mniej więcej na wykreowaniu w świadomości konsumentów negatywnej oceny najgroźniejszego produktu konkurencyjnego zwanego Lech Kaczyński. Ta nienawiść oczywiście miała się przenosić na samo przedsiębiorstwo zwane PiS. Tego typu walka konkurencyjna nawet często prawnie bywa zakazana, np. w reklamach nie można porównywać się z konkretnymi produktami na zasadzie ich porównawczej negacji (stąd np. nasz proszek jest lepszy od zwykłego proszku a nie od proszku konkretnej marki).

Tego typu negatywną strategię stosują z reguły firmy, które mają do zaoferowania produkty o niskiej jakości i małym potencjale rynkowym. Z braku możliwości pozytywnej walki konkurencyjnej, której przedmiotem bywają większe walory jakościowe, większy stopień zaspakajania potrzeb, innowacyjność, oryginalność, itd.. firmy te stosują najprostszą z możliwych i najbardziej prymitywną metodę: totalnej negacji firmy konkurencyjnej i jej produktów. Oczywiście celem jest zbudowanie w świadomości konsumentów wystąpienia u niech a'priori negatywnych skojarzeń z produktami konkurencji. I to niezależnie od jakości własnych produktów i obiektywnej prawdzie, co do faktycznej jakości produktów konkurencyjnych. Rodzi to oczywiście potrzebę wykorzystywania nawet najbardziej karygodnych metod: od insynuacji, poprzez kłamstwa i prowokacje. Nie będę tu opisywał tych metod... przez ostatnie kilka lat POznaliśmy je w miarę dokładnie. Z drugiej zaś strony - też w oderwaniu od rzeczywistości - należy wykreować pozytywny obraz naszej marki, niezależnie czy pod opakowaniem śmierdzi czy tez nie. w tym wypadku też ima się różnych, nawet dalekich od zgodnych z prawem, metod (np. obiecuje się, że nasz wyrób będzie leczył a dostajemy po nim obstrukcji lub rozwolnienia).

Trzeba przyznać, że owa negatywna strategia prowadzona przez PO i całą firmę III RP przyniosła nad wyraz pozytywne dla nich skutki. Rzeczywiście konsumenci mają w większości zakodowany negatywny obraz największej firmy konkurencyjnej i jej produktów. Do tego stopnia wykreowano tą negację, że nawet gdy PO sprzedaje "buble" to przez konsumentów i tak są oceniane jako lepsze od nawet najlepszych jakościowo produktów PiS. Kuriozalne? Nie... zważywszy ile nakładów poniesiono, ile osób zatrudniono (np. media, michnikowszczyzna), ile pracy i wysiłku włożono w proces budowy takiej a nie innej świadomości konsumentów... oderwanej od racjonalności i rzeczywistości niestety.

Teraz wracając do wprowadzenia Nowego Produktu (rewitalizacji starego). Z tego co napisałem powyżej wyraźnie widać, że najistotniejszym sukcesem firmy III RP było zbudowanie negatywnego image konkurencji i jej produktów, negatywnego mimo wszystko, negatywnego absurdalnie i bez podstaw, ale zawsze negatywnego. W takim kontekście każdy produkt oferowany przez nich zawsze będzie miał lepszą pozycję u konsumentów niż "złe i brzydkie a'priori" produkty firmy konkurencyjnej a w szczególności te dwa: wywołujący odruch wymiotny Lech Kaczyński czy odruch nienawiści J. Kaczyński.

Zapewne podczas badań otoczenia (niezbędnych w czasie budowy strategi wejścia z produktem na rynek) okazało się, że D. Tusk wcale nie jest silną marką a jego mocna pozycja na rynku wynika przede wszystkim z negatywnej konotacji u konsumentów konsumentów produktów konkurencyjnych. Innymi słowy: klienci kupują Tuska nie dlatego, że jest to Tusk tylko dlatego, że nie chcą kupić Kaczyńskiego (którego nawet nie chcą spróbować, bo wywołuje u nich obrzydzenie sam widok opakowania i nazwa - brawa dla III RP!).

Tak wykreowany rynek i jego cechy oczywiście implikuje do jakże racjonalnego stwierdzenia: niezależnie jaki produkt zaoferujemy i tak szybko uzyska zaufanie konsumentów i będzie miał większy udział w rynku niż znienawidzony konkurencyjny! A bardziej przyziemnie: Spec-Zarząd Cieni III RP skonstatował, że już dość rządów  niepewnych cywili i polityków. Czas wyjść z cienia i porządzić sobie wreszcie z pierwszego szeregu z naszym Chłopcem na czele.

Oczywiście wprowadzenie nowego produktu wymaga rozwagi a nie działań pochopnych. Skutecznie też można przy okazji pozyskać też nowych konsumentów, tak aby jednocześnie nie zrazić starych. Sąd na początek zaoferuje se jeszcze drugi (niby konkurencyjny produkt) zbliżony trochę do tego wycofywanego D. Tuska. Niech zaktywizuje sprzedaż, dotrze do nowych segmentów rynku, skłoni do ponownego zakupu, dotrze do młodych konsumentów... a później oczywiście całe odium sukcesów tego zamiennika (R. Sikorski) przeniesie się umiejętnie na Nowy Produkt, czyli Naszego B. Komorowskiego. R. Sikorski może nawet później stać się jakimś produktem komplementarnym (może i Premierem, podobnie jak w USA Pani Clinton w rządzie ""niby" konkurenta O'Bamy.

Dla firmy konkurencyjnej jest tylko jeden sposób i jedna metoda na zwiększenie udziału w rynku i wygranie walki konkurencyjnej... to zaoferowanie również Nowego Produktu, ale nowego pierwotnie (nie rewitalizowanej staroci)... Wtedy cała strategi III RP legnie w gruzach.... Tylko czy PiS tego chce?, czy go na to stać? i czy zdąży taki produkt wykreować i wyprodukować?... No chyba, że B. Komorowski okaże się jako produkt spożywczy tak "niestrawny i śmierdzący, że nawet przychylni wobec niego konsumenci z obrzydzeniem wyrzucą go na śmietnik.... To już temat na inną notkę...

Pozdrawiam

P.S. Ciekawe jak czuje się produkt D. Tusk, kiedy okazało się, że naprawdę jest tylko produktem i bez odpowiedniej promocji oraz działań socjotechnicznych jest ludzką pustką, o której rynek zapomniał bardzo szybko - teraz trendy są: Komorowski i Sikorski.... śmieszny człowieczek z tego Tuska... on chyba naprawdę uwierzył w swoją wielkość i dziejowe przeznaczenie!

ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...

3 komentarze:

  1. Normalnie szok. Analiza każdym fragmentem trafia w sedno. Ok. Ale to post-factum . Teraz trzeba wymyślić strategię marketingową dla tej - "IV RP" (lub innej, wchodzącej na rynek) - firmy konkurencyjnej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Marku
    Dzięki. No trzeba koniecznie coś wymyślić.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. PIS nie ma teraz zdolności koalicyjnej. Jedyna szansa to jakiś nowy twór na scenie politycznej. Czyli wejść należy z jakimś produktem lub kilkoma mniejszymi?
    No i kwestia progu. Jestem przeciw JOW, ale może to jest jakieś wyjście?

    OdpowiedzUsuń

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.