Moje posty

środa, 19 września 2012

AmberGold - może warto pozwać zbiorowo Premiera RP?

Wczoraj we wszystkich niemal mediach podano informację, że oszacowany majątek firmy AmberGold wynosi 100 milionów złotych a roszczenia wobec niej aż 330 milionów złotych. Jak wynika z tej informacji oszukani przez tą firmę ludzie nie będą mogli uzyskać w całości zwrotu swoich pieniędzy  lub też nie odzyskają ich wcale.

Zrodził mi się w tej sytuacji pomysł, który nie wiem czy ma szanse pozytywnej realizacji. Nie jestem bowiem prawnikiem, ale być może warto imać się wszystkiego, co pomoże w odzyskaniu pieniędzy ludziom, którzy zaufali, iż dopuszczona przez rządzących do funkcjonowania na polskim rynku firma jest uczciwa i prawa.

Jak wszyscy wiemy w dniu 24 maja 2012 roku ABW poinformowała Premiera RP o prawdopodobnej przestępczej działalności firmy AmberGold. Od tego dnia Premier RP - najwyższej rangi funkcjonariusz publiczny - powziął informację, która winna skutkować poinformowaniem przez niego prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez tą firmę. Był to jego prawny obowiązek! Jako też pełniący zaszczytną funkcję Premiera powinien ostrzec rządzonych przez siebie obywateli o tym fakcie. Premier tego nie uczynił a jedyną osobą, która być może dowiedziała z ust premiera się o prawdopodobnym przestępczym charakterze działalności tej firmy był jego syn.

Premier RP nie dopełnił tym samym prawnego obowiązku, czyli prawdopodobnie popełnił przestępstwo i stał się być może współwinnym strat poniesionych przez obywateli, którzy ulokowali swoje oszczędności w firmie AmberGold po 24 maja 2012 roku!

W związku z powyższym może warto byłoby, aby Ci klienci, którzy powierzyli swoje oszczędności firmie AmberGold po 24 maja 2012 roku wytoczyli pozew zbiorowy o zwrot wpłaconych sum przeciwko Premierowi RP?

To tylko  taka moja propozycja, którą można też rozszerzyć o czas powzięcia przez KNF (2009) informacji o być może przestępczej działalności firmy Marcina P.

Pozdrawiam

P.S.
Nie byłem i nie jestem klientem firmy AmberGold

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

niedziela, 16 września 2012

73 rocznica barbarzyńskiej i haniebnej agresji Sowietów na Polskę!

Jutro kolejna rocznica – już 73 – najbardziej tchórzliwego, barbarzyńskiego i chamskiego ataku na Polskę w całej jej historii. 17 września 1939 r., łamiąc traktaty międzynarodowe, w tym: obowiązujący polsko-sowiecki pakt o nieagresji, Armia Sowiecka wkroczyła na teren Rzeczypospolitej Polskiej, realizując tym samym nazistowsko-komunistyczne ustalenia zawarte w tajnym protokole zawartego 23.08.1939 roku paktu Ribbentrop-Mołotow a właściwie Stalin-Hitler. Ta zbrodnicza i barbarzyńska napaść na broniącą się cały czas Polskę była niczym innym właśnie jak realizacją IV Rozbioru Polski dokonanego przez socjalistycznych, marksistowskich oraz nizistowskich, niemieckich nieprzyjaciół, od zawsze nienawidzących Polski i Polaków.

Nie był to atak przypadkowy a jego przygotowania Sowieci rozpoczęli zaraz po swojej klęsce w wojnie z Polską w 1920 roku a nawet wcześniej. Był po prostu realizacją zapowiedzi - wcale nie uważającego się za człowieka rosyjskiego a nawet gardzącego rodowitymi Rosjanami i dowiezionego na rewolucję ze Szwajcarii - W.I. Lenina: "Im silniejszą Polska będzie, tym bardziej nienawidzić jej będą Niemcy, a my potrafimy posługiwać się tą ich niezniszczalną nienawiścią. Przeciwko Polsce możemy zawsze zjednoczyć cały naród rosyjski i nawet sprzymierzyć się z Niemcami".

Po wojnie polsko - bolszewickiej z 1920 roku w Moskwie stało się jasne, że sami sowieccy bolszewicy nie są w stanie pokonać Polski i rozszerzyć swojego panowania na całą Europę. Potrzebna im zatem była nowa wielka wojna, której sojusznikiem mogły być jedynie upokorzone - w swoim mniemaniu - Traktatem Wersalskim Niemcy - tak samo nienawidzący Polski i niezgadzający się na jej istnienie jak Sowieci. Oba kraje łączyła wspólna historia i dokonanie rozbiorów Polski, oba kraje w latach 20-tych XX wieku były geopolitycznie alienowane...

16 kwietnia 1922 roku komisarz spraw zagranicznych Rosji Gieorgij Cziczerin i minister spraw zagranicznych Niemiec Walther Rathenau podpisali we włoskim Rapallo układ militarno - handlowy. Zmieniał on diametralnie sytuację zarówno Niemiec jak i Rosji. Inicjatorami podpisania owego układu byli Sowieci. Niemniej zarówno dla nich, jak dla Niemców był to układ idealny. Niemcom pozwalał ominąć obostrzenia Traktatu Wersalskiego i swobodnie szkolić oraz zbroić się militarnie na terenach sowieckich, dla Rosjan był niezbędny dla budowy swojego przemysłu zbrojeniowego i swojej gospodarki.

Punktem zwrotnym współpracy sowiecko-niemieckiej było objęcie w Niemczech władzy przez socjalistę i szefa Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników (NSDAP), Adolfa Hitlera.  Program jego partii  oparty był - podobnie jak komunistów w Rosji Sowieckiej - na ideach K. Marksa i nie miał nic wspólnego z ówczesnym ruchem faszystowskim. Wielu nazistów wywodziło się z szeregów niemieckich komunistów. Sam Hitler uważał się za ucznia Stalina, choć obaj myśleli o sobie jako o wrogach konkurujących między sobą w dążeniu  do identycznego celu, jakim było wojenne opanowanie jak największej ilości narodów Europy a nawet swiata.

Kulminacyjnym aktem owej współpracy było podpisanie wspomnianego paktu Ribbentrop-Mołotow. Warto zwrócić uwagę, że inicjatorem jego tajnego protokołu - m.in. likwidującego ostatecznie Polskę - był sam J. Stalin. W. I. Lenin to właśnie jego obwiniał za klęskę z 1920 roku. J. Stalin z tej nienawiści nie chciał nawet, aby Polska istniała jako jedna z republik sowieckich. Dlatego też już w 1938 roku  zlikwidował polską sekcję kominternu (jako przyszłego zalążka komunistycznego rządu w Polsce) a jej członków wymordował. Już wtedy chyba zdecydował, że Polska w żadnej formie nie będzie istniała, nawet jako kolejna republika ZSRR.

Zgodnie z zapisami owego paktu CCCP miała graniczyć z Rzeszą na Wiśle. Ten IV Rozbiór Polski  dawał Sowietom ponad połowę naszego kraju, razem z prawobrzeżną częścią Warszawy. Ponadto zapisy paktu dawały Stalinowi: Łotwę, Estonię, Finlandię i część Rumunii. Oczywiście też Niemcy zyskali: Sowieci przekazali im olbrzymią ilość surowców, w tym stali, paliw i zboża, niezbędnymi dla rozwoju niemieckiej armii. Niemcy ponadto przekazali Rosjanom plany swych najlepszych pancerników i czołgów. W myśl postanowień umowy niemieccy doradcy pomagali w sowieckich fabrykach wprowadzać nowe technologie a sami uczyli się od Sowietów, jak wykorzystywać więźniów obozów do pracy. Uzgodniono też ścisłą współpracę NKWD z niemieckim gestapo, zwłaszcza w zwalczaniu polskiego ruchu oporu.

Jedną z tragiczniejszych kart naszej historii jest fakt, że treść paktu Ribbentrop-Mołotow  i jego tajnego załącznika znana była aliantom tuż po jego podpisaniu. Nie przekazano go jednak Polsce! Można to oceniać jedynie w kategoriach zdrady Polski dokonanej przez jej sojuszników: Anglię i Francję. Gdyby Polacy znali zapisy tajnego protokołu inaczej wyglądałaby cała kampania wrześniowa i inaczej musielibyśmy zareagować na sowiecką agresję! Inaczej też musieliby zachować się alianci w obliczu żądania przez Polskę pomocy w czasie agresji przez dwa ludobójcze totalitaryzmy. A my czekaliśmy naiwnie na pomoc aliantów w dniu 3 września i później...

Mimo tego - po agresji Niemiec - Polska broniła się.  16 września 1939 sytuacja Niemiec była bardziej niż beznadziejna. Brakowało paliwa i pojawiały się problemy logistyczne. Luftwaffe musiała odwołać szereg lotów. Straty w sprzęcie zmotoryzowanym wynosiły połowę stanu. Polskie wojska postępowały według planu defensywnego przygotowanego przed wojną, trwała bitwa nad Bzurą, którą - gdyby nie sowiecka agresja - mogliśmy nawet wygrać i zmienić losy kampanii wrześniowej. A. Hitler wielokrotnie wzywał J. Stalina do wypełnienia ich umowy i ataku na Polskę. Nastąpiła ona 17 września, po zakończeniu w dniu 16 września na wschodzie japońsko-sowieckiej bitwy nad Chałchin – Goł. J. Stalin musiał - zanim zaatakuje Polskę -  mieć pewność, że nie będzie walczył na "dwóch frontach".

Należy też  wskazać, że Francja i Anglia zdecydowały 12 września 1939 roku (podczas konferencji w Abbeville) o nie udzieleniu przez nich zbrojnej pomocy  Polsce w walce z Niemcami. Była to ich ostateczna zdrada, o której też wiedział J. Stalin i jego wówczas przyjaciel w walce A. Hitler.  Ci zdrajcy jeszcze okłamali Polskę, że uderzą właśnie 17 września.

Pod koniec dnia 16 września do oddziałów sowieckich zgromadzonych w strefie przygranicznej dotarł tajny rozkaz K. Woroszyłowa nr 16634 o treści: "Uderzać o świcie siedemnastego", czyli od samego początku wojny Sowieci byli gotowi do uderzenia...

Jakże wtedy pomiędzy 3 a 6 rano Józef Stalin musiał być zadowolony. Czekał tyle dni, bo aż 17 od momentu kiedy jego serdeczny, socjalistyczny przyjaciel Adolf Hitler napadł równie barbarzyńsko na Polskę - tego "koszmarnego bękarta Traktatu Wersalskiego" jak określał to jego przecież ukochany minister Wiaczesław Mołotow (często można tez spotkać łagodniejsze tłumaczenie tegoż cytatu - moim zdaniem łagodzone "na siłę": "poroniony płód traktatu wersalskiego").

Łącznie Sowieci skierowali do walki z "Polskimi Panami" prawie - według różnych źródeł - od 0,6 do 1,5 miliona żołnierzy, ponad 6 tys. czołgów i ok. 1800 samolotów. W sumie w starciach z Armią Czerwoną zginęło ok. 2,5 - 3 tys. polskich żołnierzy, a ok. 20 tys. było rannych i zaginionych. Do niewoli sowieckiej dostało się ok. 200 - 250 tys. żołnierzy, w tym ponad 10 - 18 tys. oficerów (dane zróżnicowane: zależnie od źródła i sposobu kwalifikacji). Wielu z tych oficerów i i innych znamienitych Polaków zostało później - w roku 1940 - bestialsko zamordowanych na terenie Rosji Sowieckiej w jednej z największych zbrodni ludobójstwa, tzw: Zbrodni Katyńskiej. Na obchody jej 70 rocznicy leciał w kwietniu 2010 roku do Katynia śp. Lech Kaczyński i wielu patriotów, którzy w dzisiejszych czasach walczyli o polskość i naszą niepodległość. Trudno oprzeć się wrażeniu podobnego celu jaki przyświecał śmierci tych elit... z roku 1940 i 2010...

W czasie wojny z sowietami i po niej, w wyniku, agresji, deportacji, przesiedleń zginęło około 2 miliony Polaków...

Warto o tej dacie przypominać, bo znów stała się niewygodna... choć stanowi jedną z najważniejszych i najbardziej haniebnych dat w historii stosunków sowiecko-polskich.

Jakże teraz możemy żałować, iż nie usłyszymy więcej takich słów:
http://www.youtube.com/watch?v=TZ7_FR-SPBU



Pozdrawiam


P.S.
Źródła informacji, które wykorzystałem i które były inspiracją niniejszego:
- http://krzysztofjaw.blogspot.com/2011/09/najgorszy-wrog-cham-i-tchorz-zadaje.html,
- http://pl.wikipedia.org/wiki/Agresja_ZSRR_na_Polskę,
- http://www.polskiedzieje.pl/pozostale-artykuly/agresja-zsrr-na-polske-17-wrzesnia-1939-roku.html,
- http://www.1939.pl/bitwy/sowieci/agresja-zsrr-na-polske/index.html,
- http://lju.nowyekran.pl/post/27006,17-wrzesnia-1939,
- http://blogmedia24.pl/node/51913
- http://krzysztofjaw.blogspot.com/2010/09/tak-to-juz-koniec-zyjemy-w-polszy-i.html,
- http://www.kresy.pl/kresopedia,historia,ii-wojna-swiatowa?zobacz/agresja-sowiecka-na-polske-17-ix-1939

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

sobota, 15 września 2012

Związek Socjalistycznych Republik Europejskich i NWO...

---------------------------------------

W wygłoszonym 12.09.2012 roku orędziu o stanie Unii Europejskiej szef komisji Europejskiej, naczelny jej  komisarz, José Manuel Barroso zaproponował, by UE kierowała się ku federacji państw narodowych i zapowiedział prace w tym kierunku nad odpowiednimi zmianami Traktatu Lizbońskiego. Już jesienią ma przedstawić plan na rzecz pogłębienia unii gospodarczej i walutowej.

Przedstawił ponadto Parlamentowi Europejskiemu „decydujący układ dla Europy”, który „...wymaga stworzenia szeroko zakrojonej i autentycznej unii gospodarczej, opartej na unii politycznej...".

Polityków broniących wartości narodowych nazwał „nacjonalistami i populistami” i uważa, że w obecnym kryzysie  federacja i ściślejsza integracja państw jest nowym kierunkiem i sposobem myślenia o Europie. Stwierdził, że trzeba iść ku tej federacji narodowych państw, bo wierzy, "...że to jest to czego nam potrzeba.To jest nasza przyszłość jaką widać na horyzoncie..." a ..."w tych czasach kryzysu, byłoby błędem pozostawić obronę państw nacjonalistom i populistom...”.

"Wierzę w Europę, gdzie ludzie są dumni ze swej narodowości, ale też dumni z tego, że są Europejczykami" - raczył też stwierdzić ten - w młodości - komunista. Zapowiedział jednocześnie „wielką debatę” europejską o przyszłości Europy, która ma być zbieżna czasowo z wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2014 r.

Zaś chyba szczytowanie własnej hipokryzji osiągnął stwierdzeniem: "Globalizacja wymaga większej europejskiej jedności. Większa jedność wymaga większej integracji. Większa integracja wymaga zaś więcej demokracji”.

(Źródła informacji i śródcytatów : http://ec.europa.eu/news/eu_explained/120912_pl.htm (również ten ostatni); http://wolnemedia.net/polityka/barroso-chce-superpanstwa/; http://nathanel.nowyekran.pl/post/73949,tow-komisarz-barroso-wzywa-do-tworzenia-euccp)


---------------------------------------

Innymi słowy szef Komisji UE zawezwał - już teraz bezpośrednio, nie siląc się na werbalną ekwilibrystykę - do stworzenia ZSRR - bis, czyli tak zwanego przeze mnie Związku Socjalistycznych Republik Europejskich a przez niektórych - określanego skrótem EUCCP.


Nie potrafię bez bardzo negatywnych emocji odnosić się do wypowiedzi tego socjalistycznego totalitarysty. Gdybym mógł napisać to, co kołacze się w mojej głowie to... padłoby z mojej strony zapewne wiele słów uznawanych powszechnie za uwłaczające i obraźliwe, choć - moim zdaniem - ten pan i cała ta unio-global-socjalistyczna ferajna zasługuje na każde takie słowo...

Ograniczę się więc do sparafrazowania niektórych moich wcześniejszych notek i komentarzy (m.in. do tekstów n/w Nathanela), bowiem jakoś tak właśnie w komentarzach do tekstów innych - z szacunku do nich - staram się ograniczać moje słowne emocje...

Warto zwrócić wpierw uwagę na kilka symptomatycznych dat i czasową synchronizację wydarzeń z nimi związanych:
- Traktat z Maastricht, oficjalnie Traktat o Unii Europejskiej, umowa międzynarodowa parafowana 11 grudnia 1991, podpisana 7 lutego 1992 w Maastricht w Holandii. TUE wszedł w życie 1 listopada 1993. UE jest integracyjną kontynuacją EWG i EWWiS,
- Wspólnota Niepodległych Państw – regionalne ugrupowanie integracyjne utworzone na mocy układu białowieskiego z 8 grudnia 1991 roku. Jest kontynuacją ZSRR i RWPG,
- ZSRR - istniało od 30 grudnia 1922 do 26 grudnia 1991 (de facto do 8 grudnia 1991),
- EWG i EWWiS - EWG działała od roku 1957 do 1 listopada 1993 (de facto do 11 grudnia 1991) a EWWiS od 1952 do 2002,
- RWPG - działała w okresie od 25 stycznia 1949 do 28 czerwca 1991.

Poza powyższymi... w dawnym RWPG istniała wspólna waluta, którą rozliczano wzajemne transakcje gospodarcze - tzw.: "rubel transferowy", w dzisiejszej UE mamy Euro... Komisarze byli tam i są tu...

I jeszcze... wraz z rozszerzeniem o kolejne kraje UE powstała też Unia Euroazjatycka (2000) wzorowana na UE i zrzeszająca kilka krajów WNP wraz z Rosją.

W swoim poście Co nas czeka? Jeden rząd światowy? wskazałem, że obecnie już istnieją inne unie lub  znajdują się takowe w planach:
- Eurazja od Władywostoku do Lizbony jako docelowy model tzw. przyszłego Związku Europy czy też Wielkiej Unii Euroazjatyckiej, która ma powstać z dotychczasowej Unii Europejskiej i tworzonej właśnie Małej Unii Euroazjatyckiej,
- Unia Amerykańska (Unia Północnoamerykańska), w której skład mają wejść USA, Kanada, Meksyk. Oczywiście planowana jest - wzorem Euro - wspólna waluta i rozwiązania w stylu dezintegracji narodowej dokonywanej obecnie w UE,
- Unia Afrykańska (UA), czyli organizacja o charakterze politycznym, wojskowym i gospodarczym, obejmująca swym zasięgiem wszystkie państwa afrykańskie (oprócz Maroka) powołana w miejsce Organizacji Jedności Afrykańskiej 9 lipca 2002 roku na szczycie w Durbanie. Zarzewie ewentualnego oporu zostało zlikwidowane poprzez rewolucje: egipską, tunezyjską, i libijską (sic!),
- Unia Narodów Południowoamerykańskich (w języku hiszpańskim UNASUR: Unión de Naciones Suramericanas, w języku portugalskim UNASUL: União de Nações Sul-Americanas), która jest wspólnotą polityczną i ekonomiczną dwunastu krajów południowoamerykańskich ustanowioną 8 grudnia 2004 w Cusco w Peru podczas III Szczytu Południowoamerykańskiego,
 - W przypadku zaś "resztówek" Azji, w tym części arabskiej największym problemem w realizacji idei globalnej i ogólnoświatowej integracji stanowią: Chiny, Iran, Półwysep Arabski, Japonia i Korea (przyszłościowo po "upadku reżimu komunistycznego" traktowana jako jedno państwo). Izrael realizuje od dawna wyznaczone cele, które obejmują rozwiązanie kwestii palestyńskiej - w ich obszarze zainteresowań pozostaje też cały czas Iran. Podejmowane są kroki urzeczywistniające idee Recepta Erdogana dotyczącego powstania imperium islamskiego, czyli Unii Turecko-Arabskiej.

Czyż w tym wszystkim nie jest coś zastanawiającego, co skłania do postawienia hipotezy, że wszystkie te wydarzenia w Europie i na świecie były starannie zaplanowane przez jakąś grupę nadrzędnych strategów, jakąś grupę ludzi starających się sterować i zarządzać globalnie całym światem?

Czy tak jest?

Wiele osób skłania się do tego, że nie można być może inaczej oceniać bliskich nam - historycznych i bieżących - wydarzeń jak tylko właśnie poprzez pryzmat sprawczego ich kreowania przez takież właśnie gremium, nazywane "rządem światowym" dążącym do realizacji jakiejś chorej idei Nowego Porządku Świata (NWO).

W przytoczonym wcześniej moim tekście podsumowująco napisałem: "...I tak dochodzimy powoli do tzw. Jednego Rządu Światowego powstałego na zgliszczu np. cywilizacyjnego i wykreowanego konfliktu islamsko-chrześcijańskiego, ale nie tylko... Jawią się tutaj niemal stuletnie przygotowania do wskazywanej przez niektórych depopulacji ludzi, obniżania poziomu ich inteligencji, kreowania konfliktów (w tym: I i II Wojna Światowa), kreowania niby przeciwstawnych systemów (jedynie w warstwie ideologicznej a nie rzeczywistej: kapitalizmu i komunizmu), itd... Do tego dochodzi zawłaszczenie ekonomiczne ludzi i ich ubezwłasnowolnienie oraz być może kreacja przedziwnych chorób jak np. AIDS (podobno nigdy nie wyodrębniono laboratoryjnie wirusa HIV a jedynie jego przeciwciała (sic!) a AIDS jest po prostu grupą innych chorób znanych wcześniej jak: zapalenie płuc, marskość wątroby, itd). Ponadto w planach jest genetyczne zmodyfikowanie ludzi oraz ich zniewolenie, także w sposób pośredni poprzez zmonopolizowanie rynku żywności przez GMO, likwidację medycyny naturalnej i uzależnienie ludzi od leków "przewlekłych", szczególnie psychotropowych (...) Czy to wszystko jest jakąś li tylko teorią spiskową? Chciałbym żeby tak było, ale raczej jest to realny wytwór chorych ludzi uważających się za wybranych nadludzi... Nam pozostaje odpowiednie ich zdiagnozowanie i wybranie dla nich miejsca odosobnienia... jakiś Madagaskar czy lasy Amazonii a może jeszcze coś innego... ;)"

Wracając zaś i ograniczając się jeno tylko do naszej UE, tak już zupełnie refleksyjnie...

Doprawdy, nie jestem w stanie zrozumieć, że są jeszcze ludzie, którzy nie widzą do czego to wszystko zmierza oraz wierzą w przekazy medialne i werbalne zapewnienia o dążeniu unionistów do pełnej, przyszłej szczęśliwości i bezpieczeństwa ludzi.

Przecież to wszystko jest jasne i wszystko już było. Mechanizmy są identyczne, tylko teraz środki, które się wykorzystuje są bardziej wysublimowane. Już nie trzeba zabijać i walczyć konwencjonalną bronią. Dziś wystarczy najnowocześniejsza technika, media, obniżanie poziomu wykształcenia i tym samym zdolności logicznego myślenia ludzi (ich ogłupianie) oraz grabież ekonomiczna poparta - znaną wcześniej - centralizacją polityczną (totalitaryzacją).

Czyż tak trudno zrozumieć i zaobserwować, że obecny kryzys UE jest - z jednej strony - celowo i świadomie wygenerowany przez samych unio-syjo-socjalistów dzięki właśnie powstaniu UE i waluty Euro (posiadaniu centralistycznej władzy w Brukseli) a - z drugiej strony - spowodowany jest właśnie powstaniem tej UE i waluty Euro? Cel jest jeden - kryzys UE i strefy Euro ma być argumentem nie do rezygnacji z tych rozwiązań, ale - jakże hipokrytycznie - do jeszcze większej integracji i zmiany TL w stronę ostatecznej likwidacji państw i gospodarek narodowych oraz utraty suwerenności i niepodległości państw tworzących UE.

Chce się leczyć chorobę zwiększeniem dawki trucizny, która spowodowała tąż chorobę? Kuriozalne? Nie dla globalistycznych marksistów! Można tu przypomnieć o próbach reform wypaczeń socjalizmu powrotem do pierwotnej idei socjalizmu i intensyfikacją jego wprowadzania ("socjalizm tak wypaczenia nie"). Tak właśnie dziś gaworzy szef Komisji UE: to nie unia jest winna, to brak całkowitej unii jest winien kryzysowi. Zapomina, że bez UE tego kryzysu by nie było.

UE i waluta Euro jest pierwotną przyczyną obecnego europejskiego chaosu i trzeba powrócić do rozwiązań EWG-wskich: swobody przepływu towarów, ludzi i kapitału pomiędzy niezawisłymi państwami Europy, bez żadnej brukselskiej centrali! Dygresyjnie... Jeżeli teraz komuś przyszła myśl, że kryzys przyszedł z USA, to pragnę przypomnieć, że B. Obama to typowy socjalista a USA dążą do Unii Amerykańskiej (Północnoamerykańskiej).

Doprawdy nie rozumiem, jak my - kiedyś pod władaniem ZSRR - nie widzimy jako ogół tego, że obecna Unia Europejska zmierza do identycznej struktury jak CCCP, tylko budowanej w inny, bardziej wyrafinowany sposób. Widzą to Węgrzy i Czesi, widzą to Finowie, Grecy i Brytyjczycy a my?

Warto mówić to wielokrotnie: przyczyną kryzysu jest sama UE, dzięki której można też było dodatkowo ów kryzys zintensyfikować lub nawet go wygenerować, aby wykorzystać ten kryzys do całkowitego zniewolenia narodów Europy!

To taka sama hipokryzja jak wykreowanie przez USA zagrożenia terroryzmem w celu ograniczenia wolności obywateli w imię zapewnienia im bezpieczeństwa i ochrony przed tym... wykreowanym niebezpieczeństwem, terroryzmem. Podobnie było w Rosji i wykreowanym zagrożeniem czeczeńskim...

Widać "globalni chłopcy"  mają jedną metodą, ale skuteczną niestety. Wojnami zbrojnymi nie udało się zniewolić ludzkości, to próbują inaczej... Niestety... na razie im się to udaje...

Na koniec obrazowo: nie zgadzajmy się dalej na leczenie choroby spowodowanej mrozem przez wystawianie nas na większe mrozy! Musimy w końcu ogrzać się rozpalając ogień!

Pozdrawiam

P.S.
Dwa cytaty z tekstów blogera Nathanela:
"Pomysł "integracji" nie jest wcale nowy. Wielcy socjaliści III Rzeszy marzyli przecież o tym bez ustanku. W książce pod tytułem, nomen omen, Wspólnota Europejska z 1940roku skazany w Norymberdze nazistowski minister gospodarki Walther Funk pisał proroczo o potrzebie „centralnej Unii Europejskiej” i „europejskiej strefy ekonomicznej” akcentując że żaden naród w Europie nie może osiągnąć samodzielnie najwyższego poziomu wolności ekonomicznej współmiernej z wymogami socjalnymi... Formacja wielkich obszarów ekonomicznych jest konsekwencją naturalnych praw rozwoju…. Musi istnieć gotowość do podporządkowania własnych interesów… interesowi wspólnoty. Inny nazistowski teoretyk Heinrich Hunke pisał, Klasyczna gospodarka narodowa przestała istnieć… wspólnota przeznaczenia którą jest gospodarka europejska, jej los i zakres europejskiej współpracy zależy od nowego wspólnego planu gospodarczego. Wtórował mu jeszcze inny nazistowski specjalista od wspólnot, Gustav Koenig, Przed nami wielkie zadanie Wspólnoty Europejskiej…"
(Źródło: http://nathanel.nowyekran.pl/post/73979,barroso-rozkazal-idzie-europejska-pierestrojka)

"Czyż nie miał racji minister propagandy III Rzeszy Joseph Goebbels który już dawno od teorii przeszedł do czynów. W 1940 nakazał tworzenie …wielkoskalowej integracji gospodarczej w Europie wierząc że …w ciągu 50 lat nikt nie będzie myślał w kategoriach państw narodowych".
(Źródło: http://nathanel.nowyekran.pl/post/73949,tow-komisarz-barroso-wzywa-do-tworzenia-euccp)


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...  
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

piątek, 14 września 2012

Amber Gold, refleksje...

Przez kilka długich tygodni trochę odpoczywałem od bieżącej polityki. Moje ostatnie posty dotyczyły raczej fundamentalnych spraw funkcjonowania mnie samego jak i mojej Polski. Bywają bowiem sprawy ważniejsze od ulotnych spraw teraźniejszych. No...  chyba, że ich tragiczne konsekwencje naruszają  owe fundamenty a tak jest ze sprawą AmberGold.

Afera ta ukazuje nam kompletną degrengoladę obecnej władzy, która stworzyła z Polski państwo quasi mafijne.  W każdym normalnym kraju pogrążyłaby premiera, jako tego, który wiedział a nie zareagował odpowiednio do swojej funkcji narażając na straty i oszukiwanie zwykłych obywateli.  Nosi to znamiona zaniechania koniecznych czynności prawnych w momencie powzięcia informacji o potencjalnym przestępstwie, działanie na szkodę publiczną, brak właściwego nadzoru i - w przypadku nie czytania raportów ABW premiera będącego jednocześnie ich koordynatorem - niedopełnienie czynności służbowych. To winno rodzić konsekwencje prawne, do oskarżenia włącznie. Do tego dochodzi jeszcze potencjalne poinformowanie syna o pracach służb specjalnych.

Powtórzę: w każdym normalnym kraju dziś D. Tusk nie byłby już premierem i zasiadałby raczej na ławie oskarżonych! Ostatnia zaś afera z nagraną rozmową z sędzią byłaby tylko dodatkowym dowodem oskarżenia.

Tak naprawdę to cały okres rządzenia przez D. Tuska i jego PO wespół z PSL stanowiłby jeden wielki oskarżycielski materiał dowodowy: od samego przebiegu wyborów w 2007 roku, poprzez aferę stoczniową i katarskie kłamstwa wraz ze związaną z nimi "Misiakgate", aferę hazardową, uzależnienie Polski od drogich dostaw rosyjskiego gazu, wprost fatalnie wysokie dla Polski opłaty za emisję  CO2 aż po prywatyzacyjną wyprzedaż majątku narodowego, prawdopodobne morderstwo smoleńskie i obecną aferę AmberGold.

Gwoli porównania warto przypomnieć, że np. w takim normalnym kraju jak Niemcy, prezydent podał się do dymisji jedynie ze względu na podejrzenie otrzymywania bezprocentowych pożyczek od zaprzyjaźnionych biznesmenów... zanim został prezydentem... No cóż... tam, ktoś taki jak D. Tusk i jego ferajna nie mieliby szans na żadną karierę polityczną...

Wracając do samej afery AmberGold to sądzę, że stanowi ona tylko jeden mały element przestępczo-wasalnego charakteru naszego państwa rządzonego przez D. Tuska. W tej aferze - podobnie jak w aferze hazardowej - zarówno premier, politycy PO, szef AmberGold czy młody Tusk są chyba tylko "figurantami". Jeżeli tak jest , to zasadne pozostaje więc pytanie o to, kto "trzymał nad tą firmą parasol ochronny", kto ma dziś w Polsce taką "władzę z cienia", że ma wpływ na tak wiele organów państwa i dlaczego akurat teraz i po co?

Zdaje się, że D. Tusk już dawno jest właśnie polityczną marionetką, o czym musiał dobitnie się przekonać, gdy prawdopodobnie dostał "prikaz" rezygnacji z prezydentury na rzecz... Komorowskiego, blisko związanego z WSI (jako jedyny z PO głosował przeciw rozwiązaniu WSI a o jego powiązaniach szeroko pisał A. Ścios), który nie miał żadnych szans z L. Kaczyńskim. Stąd zapewne D. Tusk zaproponował L. Kaczyńskiemu również rezygnację z wyborów prezydenckich. Wielokrotnie stawiałem i stawiam tezę (do udowodnienia), że po prostu B. Komorowski musiał wygrać te wybory za wszelką cenę. Dlaczego? Z jednej strony był niewygodny dla kręgów putinowskich i doprowadził ich do wściekłości w przypadku Gruzji. Z drugiej zaś strony chodziło o geopolityczny powrót Polski w orbitę kremlowską i zapobieżenie m.in. eksploatacji gazu łupkowego i łupkowej ropy naftowej (lub przejęcie polskich złóż). Dodatkowym elementem była być może "dziejowa Konieczność" ostatecznego zawłaszczenia już całej Polski przez dawne spec-służby komunistyczno-sowieckie.

Od momentu rezygnacji Tuska jest on tylko wykonawcą, choć wydaje się, że nieraz działa nie tak jak chcą mocodawcy. Jego prounijne nastawienie zbliża go do Niemiec a - mimo deklarowanej przyjaźni - Rosja nie za bardzo chce wpływów niemieckich w "swojej" - jak uważa do dzisiaj - strefie wpływów. Ostatnio podpadł putinowcom uniemożliwiając im przejęcie polskiego przemysłu chemicznego (Azoty). Nie sprzedaje Lotosu, choć już Kreml prawie, że go kupił. Czyżby za te Azoty taki "prztyczek" i ostrzeżenie?

Ponadto jest jeszcze drobny a może wcale nie drobny szczegół: Tusk nie wywiązał się z danej syjonistom obietnicy zapłaty przez Polskę wydumanych odszkodowań dla Żydów w wysokości 65 mld USD. Trzeba pamietać, że w 2011 roku niemal wszyscy ministrowie debatowali w Izraelu na wspólnym posiedzeniu obu rządów. Co tam uzgodniono i o czym tam deliberowano? Trudno znaleźć gdzieś szczegóły tych rozmów, ale sam ich fakt być może należy traktować jako przerażający w swej antypolskiej wymowie.

Reasumując. Trudno dziś przesądzać czym zakończy się obecna afera... Może warto obserwować, co zdarza się wokół niej i osoby samego premiera... a tam widać jedno... przygotowywanie się naszego premierka do ucieczki na stanowisko unijnego Komisarza... I znów będzie go chronił immunitet...

Pozdrawiam
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

poniedziałek, 10 września 2012

Tragedia smoleńska - czy był to ostateczny zamach na Polskę?

Minęło już 29 miesięcy od tragedii smoleńskiej, największej hekatomby polskich elit w historii.

Na stronach Zespołu Parlamentarnego do zbadania przyczyn katastrofy  rządowego TU 154M o numerze bocznym 101, która wydarzyła się w dniu 10 kwietnia 2010 roku został opublikowany raport podsumowujący 28 miesięcy prac tego gremium.

Ten niepełny i nieostateczny zapewne raport datowany jest na sierpień 2012 roku... W jego wstępie czytamy podsumowanie, które stwierdza jednoznacznie: "...najbardziej prawdopodobną przyczyną tragedii były eksplozje, które zniszczyły samolot w powietrzu, a to oznacza, że bezpośrednią odpowiedzialność za tragedię ponoszą nie piloci i warunki atmosferyczne, ale wciąż nieustalone „osoby trzecie”". Zaś w jego zakończeniu możemy poznać sugestie twórców raportu wskazujące, aby odrzucić hipotezę błędu załogi statku powietrznego jako przyczynę katastrofy i koniecznie zająć się badaniem w pierwszej kolejności hipotezy „działania osób trzecich” jako przyczynę katastrofy.

Długo musieliśmy czekać na ten raport, bardzo długo. Dobrze, że już jest, ale trzeba dalej wyjaśniać przyczyny i  przebieg tragedii aż do momentu, gdy poznamy faktograficzną prawdę.

Przez ten okres 29 miesięcy wiele razy pisałem o moim smutku, ale też o zmienności emocji: od rozpaczy poprzez złość, modlitwę, gniew i chęć zemsty. Emocje w końcu trochę opadły a dziś niemal pewna hipoteza zamachu tylko potwierdza moje pierwsze, tragiczne przypuszczenia powodu rozbicia się polskiego samolotu, czyli tak naprawdę chyba zamachu, zbrodni dokonanej na pasażerach.

Dokonałem dziś retrospekcji moich notek na temat tej tragedii i ponownie odkryłem, że tak naprawdę od pierwszego dnia gdzieś w podświadomości czułem, że przystąpiono do ostatecznej bitwy z Narodem Polskim… w wojnie o pozbawienie Polaków Ojczyzny, tożsamości narodowej, wiary, majątku i zasobów naturalnych, poczucia wspólnoty a w końcu utratę przez Polskę suwerenności i niepodległości.

To, co się stało jest jakby ukoronowaniem chyba zdrady narodowej dokonanej przy "okrągłym stole", gdzie w imię „pojednania” do rozmów przystąpiły dwie strony: kaci i ofiary. Chociaż i to jest kłamstwo, bo tak naprawdę przy okrągłym stole ofiar nie było, tak naprawdę to też byli to tylko prawie kaci udający pokrzywdzonych ludzi opozycji.

Większość przecież tzw. strony opozycyjnej to byli socjaliści, trockiści, dla których internacjonalistyczne idee socjalistyczne były zawsze najważniejsze. Wielu z nich było przecież TW, a dla tych, którzy – o ile nie byli TW – raczej idea odrodzenia wolnej i suwerennej Polski była zupełnie obca, tym bardziej, że wielu z nich było i jest nam etnicznie obca. Kiedyś ktoś powiedział, że przy okrągłym stole spotkali się czerwoni i różowi, TW i ich prowadzący oraz, że chcieli tylko jednego: aby w spokoju przejść okres transformacji i znów być największymi beneficjentami Nowej Polski lub też po prostu ją choć w części zawłaszczyć dla siebie w imię wyimaginowanej w chorej wyobraźni europejskiej stolicy talmudyczno-rabinicznych syjonistycznych Żydów, tzw.: Judeopolonii.

Teraz już wiemy, że "okrągły stół" był w sumie wymyślony przez sowieckie KGB i GRU ( w sensie dopuszczenia do współrządzenia tzw,: „konstruktywnej”- czyt. naszej – opozycji). Wiedzieli o tym "nasi" opozycjoniści z Bolkiem na czele, którzy wyeliminowali z obrad niemal wszystkich polskich patriotycznie nastawionych opozycjonistów. Wiedzieli o tym dobrze wstrętni prosowieccy komuniści w postaci Wolskiego czy Kiszczaka.

Nieżyjący już profesor Wieczorkiewicz w wywiadzie opublikowanym po jego śmierci przez Rzeczpospolitą tak przedstawiał sytuację (wytłuszczenie - pytania dziennikarza):

„…Panie profesorze, czy w swoich analizach nie przecenia pan roli tajnych agentów i służb?
Historyk, który mówi krytycznie o tak zwanej spiskowej teorii dziejów, jest historykiem niepoważnym, hołdującym historii dla idiotów lub prostaczków, którzy wierzą w to, co widzą w telewizji i czytają w gazetach. Jest bowiem historia prawdziwa i historia medialna, fasadowa. Ta prawdziwa w dużej mierze toczy się za kulisami. A za nimi działają przede wszystkim tajne służby.

W Polsce także?
Oczywiście. Weźmy choćby sprawę wyjazdu Michnika do Moskwy w 1989 roku...

Nie sugeruje pan chyba, że Michnik był agentem?
Agentem nie był. Był natomiast potężnym graczem, działającym właśnie za kulisami. W 1989 roku pojechał do Związku Sowieckiego, aby dogadać się z tamtejszymi towarzyszami ponad głową Jaruzelskiego. Był zbyt inteligentnym, zbyt ambitnym człowiekiem, żeby nie dojść do wniosku, że sam III RP nie zbuduje i nie zrealizuje swoich koncepcji. Dlatego próbował podjąć współpracę z Moskwą, ale podkreślam – nie była to współpraca natury agenturalnej, tylko rodzaj gry politycznej. Michnik tłumaczył to sobie zapewne mniej więcej tak, że idzie z tymi progresywnymi, liberalnymi towarzyszami spod znaku Gorbaczowa, żeby poprawić komunizm. Hasło Michnika i Gorbaczowa było przecież takie samo: socjalizm z ludzką twarzą.

(…)
Rozumiem, że skłania się pan do tezy, że upadek komunizmu był operacją służb specjalnych?
Tak. Wiele źródeł wskazuje, że była to gigantyczna, przemyślana i kontrolowana operacja. W szczegółach oczywiście mogła się wymknąć spod kontroli, bo każda taka akcja ma swoją dynamikę. Ale ostatecznie wszystko się udało. Celem służb było bowiem zachowanie kontroli nad finansami podczas transformacji ustrojowej. Następnie zaś dzięki tym pieniądzom oraz powiązaniom i doświadczeniu przejęcie kontroli nad państwami byłego imperium i nowo powstałą Rosją.

Dlaczego komunistyczne służby miałyby coś takiego zrobić?
KGB doszło do wniosku, że należy położyć kres istnieniu pasożyta, za jaki uważało partię. Przecież organizacja ta stała się całkowicie zbędnym czynnikiem. Służby były tak potężne, że za pomocą zakulisowej gry mogły doskonale same kontrolować imperium. Mieć władze i zarabiać pieniądze. Aby to jednak osiągnąć, trzeba było usunąć komunistów. Już wcześniej ludzie, którzy kierowali bezpieką – Jeżow, Beria i inni – próbowali zrobić mniej więcej coś podobnego. Stalin, a później Chruszczow potrafili się jednak obronić (…)”.

Czyż w takim ujęciu śmierć tylu Wybitnych Polaków, Patriotów z prezydentem na czele mogła być przypadkiem? Oczywiście nie, co udowadnia nam raport Sejmowej Komisji Parlamentarnej.

Pytanie jest jedno (wraz z uzupełniającym): Kto był inicjatorem a kto bezpośrednim wykonawcą zamachu? I czy Oni działali wspólnie i w porozumieniu? Można postawić dodatkowe pytanie: Kto najbardziej - wewnętrznie i zewnętrznie wobec Polski - na tym zyskał?

Nie znamy ostatecznych odpowiedzi na te pytania. Niemniej uważam, że beneficjenci III RP postawili wszystko na jedną kartę lub ten "wypadek" tylko przyspieszył bieg zdarzeń. Postawili wszystko "na powrót" do dawnych stref wpływów ustalonych po II Wojnie Światowej… teraz już nie bez przewodniej roli ideologii komunistycznej, ale liberalno-globalistycznej. Ich kierunek jest dla mnie jasny: ponowna wasalizacja Polski wobec Rosji i niemieckiej Unii Europejskiej z domieszką apriorycznie chorych celów judaizacji naszej Ojczyzny.

I mam takie przeczucie, graniczące z pewnością, że ta śmierć była na rękę właśnie zarówno chyba Rosji, UE i polskich piewców III RP… ale także być  może USA czy Izraela.

Bo tak naprawdę obecnie w świecie liczą się własne interesy największych. O’Bama jest miałkim politykiem, figurantem realizującym  cele gremium nadrzędnego. Europa stała się dla USA w sumie garbem i ciężarem. Tylko ten polski gaz łupkowy, tylko ta polska ropa łupkowa... UE jest zdominowana przez Niemcy, które są przychylne wobec Rosji i gotowe porozumieć się w sprawie „zasięgu wzajemnych wpływów”. Rosja próbuje odbudować swoją potęgę imperialną ponownie „skupiając” wokół siebie dawne republiki radzieckie i kraje postsocjalistyczne. To „skupianie” ma nieraz formę uzależnienia ekonomicznego, energetycznego (Polska i inne kraje z przewagą rosyjskich dostaw nośników energii), nieraz oficjalnej wojny (jak z Gruzją w 2008 roku), dokonywania przewrotów rękami swoich agentów (Kirgistan w kwietniu 2010), czy też poprzez „demokratyczne” wybory, które wygrywają prorosyjscy kandydaci (Janukowycz na Ukrainie). Organizacje żydowskich syjonistów natomiast cały czas żądają od nas zapłaty wyimaginowanych przez nich odszkodowań za minie utracone podczas II WS w wysokości niebotycznych 65-67 mld USD i prowadzą antypolską kampanię na całym świecie, która próbuje nas obarczyć o wojenny holocaust.

W tym kontekście przede wszystkim polityka wschodnia L. Kaczyńskiego, który skupił wokół siebie takie kraje jak: Litwa, Łotwa, Estonia, Ukraina, Gruzja, częściowo Kazachstan i Azerbejdżan… była szczególnie dla Putina ciosem i musiała wzbudzać po prostu wściekłość. Mało tego L. Kaczyński potrafił powstrzymać Rosję przed zaanektowaniem Gruzji, uratował jej niepodległość i stał się Bohaterem Narodu Gruzińskiego.

L. Kaczyński mając poparcie owych krajów i stając na ich czele zbudował bardzo silny geopolitycznie „podmiot międzynarodowy”, z którym zaczęli się liczyć już wszyscy: i z zaciśniętymi zębami oraz ze zdziwieniem Unia Europejska, i w sumie z podziwem, ale i irytacją USA oraz z nieskrywaną złością Rosja.

Jakże symptomatycznie brzmią dzisiaj więc słowa Prezydenta Kazachstanu Nursułtana Nazarbajewa (z początku marca 2010 roku), który stwierdził: „…w czasie (…) spotkania z prezydentem Rumunii Traianem Basescu w Astanie wyraził przekonanie, że kazachska ropa mogłaby być dostarczana nowo zbudowanym rurociągiem przez Azerbejdżan i Gruzję do Morza Czarnego, skąd tankowcami byłaby przewożona do rumuńskiego portu Konstanca, a stamtąd rurociągiem docierałaby do Triestu nad Adriatykiem”.

Według zaś Financial Times: „Nowy szlak eksportowy dopomógłby Kazachstanowi w zmniejszeniu zależności od rosyjskich rurociągów, przez które obecnie przepływa większość kazachskiej ropy eksportowanej na rynki zachodnie (…) W ocenie analityków Nazarbajew znów jest przekonany, że kaukaska ropa może być eksportowana na Zachód przez region płd. Kaukazu. W czasie krótkiej wojny rosyjsko-gruzińskiej w sierpniu 2008 roku miał co do tego wątpliwości”.

Polska w osobie Głowy Państwa i jego współpracowników byłaby jednym z sygnatariuszy podpisania umowy o budowie takiego rurociągu, co było już całkiem realne po przedwstępnym podpisaniem przez L. Kaczyńskiego listu intencyjnego dotyczącego jego budowy. Dodatkowo rozpoczęcie intensywnej eksploatacji polskich: gazu łupkowego i ropy łupkowej uniezależniłoby Polskę od rosyjskich dostaw a rurociąg bałtycki stałby się nieefektywny ekonomicznie...

Odnosząc się natomiast do ewentualnych wewnętrznych przyczyn dokonania zamachu nie pozostaje mi nic innego jak przytoczyć moje własne słowa z postu Dlaczego zginął Lech Kaczyński? (wciąż polecam analizę przedstawionej tam grafiki): "...W sumie nałożyło się na prawdopodobną konieczność zamachu wiele powodów, ale najważniejszym, który może dać odpowiedzieć na inne oraz przybliżyć moment odkrycia sprawców jest odkrycie kto w Polsce zyskiwał najbardziej na zgładzeniu polskich elit, a szczególnie na śmierci śp. Lecha Kaczyńskiego. Otóż - odnosząc się tylko do wewnętrznych powodów zgładzenia śp. Lecha Kaczyńskiego - skłaniam się do postawienia hipotezy, że osobą, która najbardziej - sensu stricto - zyskiwała na śmierci śp. Lecha Kaczyńskiego był B. Komorowski a - sensu largo - ludzie, którzy postanowili usadowić go na fotelu prezydenta Polski..."

Pisząc o tym niczego oczywiście nie insynuuję, ale przedstawiam po prostu fakty zewnętrzne, które spowodowały m.in. brak na pogrzebie śp. Pary Prezydenckiej przywódców USA i UE… a przybycie np. Włodarza Rosji. Pamiętam też jak jeszcze przed wyborami prezydenckimi gen. M. Dukaczewski (ostatni szef WSI) już mroził szampana, którego zamierzał wypić za zwycięstwo wyborcze B. Komorowskiego.

Jaka jest przecież sytuacja wewnętrzna w Polsce to wszyscy wiemy. Pisałem o tym wielokrotnie… niech kwintesencją będzie tylko stwierdzenie, że po 1989 roku (a tak naprawdę od czasów Wolskiego, czyli 1980) Polską nieformalnie prawdopodobnie rządzi środowisko związane z dawnymi służbami specjalnymi powiązane bardzo mocno z czarną i szarą strefą mafijno-biznesową.

-------------

Byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, gdyby te moje tylko blogerskie przypuszczenia i hipotetyczne wnioski oraz tezy okazały się całkowicie nieprawdziwe i z gruntu fałszywe. Po prostu wtedy posypię sobie głowę popiołem i stwierdzę, żem jest faktycznie "oszołom" i muszę zmądrzeć... i stwierdzić, że tragedia smoleńska nie była ostatecznym zamachem na Polskę...

P.S.
Dziś też opublikowano tajne dokumenty USA na temat ludobójczego morderstwa Polaków w Katyniu i innych miejscach, dokonanego przez sowieckich zbrodniarzy w roku 1940. Mam nadzieję, że ich publikacja sprawi, iż odtajnione zostaną wszystkie inne tajne dokumenty aliantów nt. tej zbrodni, szczególnie brytyjskie...

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

niedziela, 9 września 2012

Jestem dumny, że jestem Polakiem!

Polska to mój kraj. Dla mnie zawsze piękny, choć bywa i brzydki, ale i tak przeze mnie kochany.  Dla wielu mi podobnych jest umiłowanym Domem Rodzinnym – macierzą będącą obiektem tęsknoty i westchnień, odniesieniem do najważniejszej przesłanki naszej tożsamości. I często przecież im jesteśmy dalej (np. na stałej lub czasowej emigracji) od tej naszej Polski, tym staje się Ona dla nas piękniejsza, idealizujemy ją, gdzieś tam wewnętrznie zaczynamy doceniać jej dla nas ogromne znaczenie, przypominamy sobie już tylko raczej pozytywne z nią wspomnienia... Tęsknimy i może nieraz też żałujemy, że... ją opuściliśmy... że nie zrobiliśmy dla niej tego, co mogliśmy najlepszego i na co było nas stać. Bardzo często chyba też w takich przypadkach mamy poczucie, że nie docenialiśmy jej piękna i znaczenia, gdy byliśmy jej i ona była dla nas...

Utratę tej Ojczyzny i żal za popełnione błędy zapewne odczuwało wielu Polaków wtedy, gdy Polska na przeszło 100 lat straciła niepodległość i zniknęła z mapy świata zagrabiona przez Zaborców. Podobne odczucia towarzyszyły wielu naszym Rodakom (nie mówię tu o zdrajcach i konformistach życiowych oraz ideowych), gdy na przeszło 40 lat Polska znów straciła niepodległość zagrabiona tym razem przez jednego z byłych Zaborców, tym razem pod hasłami "ogólnoświatowej szczęśliwości" zwanej komunizmem czy też realnym, marksistowskim socjalizmem.

Boję się, że i tym razem popełniamy znów ten sam błąd tracąc niepodległość i suwerenność na rzecz tym razem nie ZSRR, ale jego twórczego rozwinięcia, który ja nazywam ZSRE (Związek Socjalistycznych Republik Europejskich). Dzisiejszy proces naszego zniewolenia (i nie tylko naszego) jest niestety bardziej niebezpieczny, bowiem odbywa się nie poprzez walkę zbrojną a walkę, w której orężem jest manipulacja socjotechniczna i puste werbalne frazesy o demokratycznej formie jednoczenia się ludzi...

Mam jednak nadzieję, że znów zwycięży w nas patriotyzm uwalniający nas z jarzma unijnej, totalitarnej dyktatury i utraty naszej Ojczyzny...

Wierzę, że znów poczujemy w naszych sercach dumę z Polski, dumę z tego, że jesteśmy Polakami! Dumę z naszej wielowiekowej historii, tolerancji, tradycji, symboli, ziemi, tożsamości narodowej, języka, kultury i sztuki. Dumę z naszych lasów, jezior i gór, łanów zbóż, polskiej waluty, wypracowanego naszymi rękoma majątku narodowego i dumę z naszych Ojców i Dziadków, którzy za tą Polskę oddali swe życie.


Tak. Jestem dumny, że jestem Polakiem! I dumny jestem nawet z tego, że nasi wrogowie tak nas nienawidzą... że Moskale i Niemcy tak się nas bali i boją, iż muszą ze strachu walczyć o nasze unicestwienie. Jestem dumny, że nie potrafili nas zniszczyć a musieli nam oddawać pruskie i ruskie hołdy.

Jestem dumny, że nasza historia tak razi naszych wrogów. Widać jesteśmy tak mocni duchem, że wzbudzamy nienawistny strach, ale i obiekt pożądania, który często wyrażany jest przez część nienawidzących polskości i Polaków Żydów.

Ten strach przed polskością, naszą tożsamością jest ich porażeniem i wewnętrznym cierpieniem a jednocześnie bywa lichwiarską obrzydliwą pazernością oraz zawistną zazdrością wyrażaną wobec naszej państwowości, naszej ziemi, historii, naszej wiary i umiłowania polskości.

Szkoda jednak, że moja Ojczyzna przez wielu jest niestety znienawidzona, choć nigdy nie byliśmy pierwotnym agresorem wobec innych narodów a nasza dobroć i tolerancja były zawsze naszymi narodowymi cechami...

Dziś jednak w poczuciu dumy z tego, że jestem Polakiem marzy mi się znów Polska i świat, gdzie prawda jest prawdą a fałsz kłamstwem, dobo dobrem a zło złem, zdrajca zdrajcą a patriota patriotą, przestępca przestępcą a prawy człowiek właśnie takim... Po prostu świat, gdzie słowa znaczą to, co znaczą...

Marzy mi się Polska, w której rządzący wypełniają swoją misję i we wszystkich działaniach dbają o nasz kraj. Gdzie prawo jest traktowane powszechnie jako obowiązujące wszystkich w ten sam sposób. Jakże był chciał znów żyć w wolnym i praworządnym kraju...

Polska to nasze państwo i chcę być z niego dumny. Żądam, aby była obowiązkiem Polaków, którzy nią rządzą. Tak jak zapewne obowiązkiem rządzących Izraelem Żydów są obowiązki izraelskie, rządzących Francją Francuzów są obowiązki francuskie, rządzących Niemcami Niemców są obowiązki niemieckie, rządzących Rosją Rosjan są obowiązki rosyjskie, rządzących Grecją Greków są obowiązki greckie...

Takie to proste, naturalne i oczywiste przecież... Wszakże chyba tylko dla tych jednak, którzy czują się narodowo tymi, którymi mają zaszczyt rządzić... Gdy tak nie jest stają się domniemanymi i realnymi zdrajcami obowiązków jakie im powierzono a tym samym zdrajcami mojej Ojczyzny - Polski!

W poczuciu dumy z polskości zacznijmy o nią walczyć, zbudujmy nasze polskie domy!

Pozdrawiam

P.S.1


Krzysztof Kamil Baczyński, Polacy, 23 XII 1942 r.

Oto rozmawiam z cieniami rycerzy
w głuchej, wygasłej urnie mojej ziemi,
a głosy jak organy rosną i strudzeni,
tyle wieków zwalając, co nad nimi leżą,
tyle serc w jeden kamień skutych, nim odwalą,
jak ciemność stygną we mnie i jak wiatr się żalą.


O! straszne, straszne dzieje. Widzę morza głuche,
ziemię z niebem złączoną, a jak step w posuchę,
i tętent burz pod ziemią, i tłumy wśród ogni
wijące się jak węże pocięte w kawały,
i twarze, twarze groźne, o! twarze podobne
obliczom w śnie zabitych. To znów nagle wały,
mury, miecze się wznoszą, krzyk rozcina ziemię;
a potem cisza. Tylko stoją nieme
posągi bohaterów - trzech lub dwu herosów,
a popod nimi przepaść zieje - do dna głosu.


Jeszcze, jeszcze pochody na dalekich lądach,
gdzie huragany armat rwą na strzępy ziemię,
na morzach lśniących, gdzie zamknięci w prądach
mocują się z żyłami golfstromów pod niemi.
I jeszcze, jeszcze da1ej - gdzie stąpną - zwycięscy.
I tam jeszcze, w ojczyźnie, z dłońmi zgorzałemi,
tam zawsze podeptani, tam zawsze na klęsce
jak na trumnie orkanu - wieniec serc na ziemi.


I tak mijają lata: rzeki, miasta niosą
jak czarną krę pożogi odbitą aż do dna,
i ciemność, ciemność głuchą. Wyje ziemia głodna
rykiem z pól wyoranym, wydartym z pogromów,
a na niej stoją widma rozrąbanych domów,
gdzie na zgwałconych sercach pohańbione ciała,
jakby się męka boża w ludziach ciałem stała.


O straszne, straszne dzieje. Huczy czas nad nami.
Kiedy z szubienic dzwony sinych ciał zagrają,
wywloką nas na bruki pokrajane łzami,
na oświęcimskie kaźnie i warczącą zgrają
do gardeł nam przypadną. My będziemy żyli
i tysiąc lat po śmierci w gałęziach szubienic,
płoszący życie z ślepi tych, co nas zabili.


Ja rozmawiam z cieniami umarłych rycerzy,
nad grobowiskiem ziemi, sam jak krzyż zgorzały,
i mówię:
"O, przeklęty ten, który nie wierzy
wystygłym prochom ludu i serc żywych grozie;
bo kto na swojej klęsce - klęskę ducha mierzy,
O! tego nie wybawi płomienisty orzeł.
Bo kto nie kochał kraju żadnego i nie żył
chociaż przez chwilę jego ognia drżeniem,
chociaż i w dniu potopu w tę miłość nie wierzył,
to temu żadna ziemia nie będzie zbawieniem"
.

O, wybudujcie domy, o, nazwijcie wreszcie
Polskę - Polską, nie krzywdą, a miłość - miłością,
i niechaj biegną rzeki, a na każdym mieście
niech słup srebrzystych skrzydeł tryśnie jako - kościół,
kościół ciał odkupienia. Każdy jako posąg
śród liści, nie z marmuru, stoi - sobie mały,
ale rosnący w kształtach jak jabłka dojrzałe,
wszyscy razem w kopułę, co odbije głosy
walnych trąb archanielskich jak lawiny nieba,
by chleb był dla miłości, nie miłość dla chleba,
by czas był tym rosnącym, a nie krwi łakomym.
O, wybudujcie domy, jasne, wielkie domy.


P.S. 2
Profesor J. Szaniawski, Być dumnym Polakiem, marzec 2012



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

sobota, 8 września 2012

Myślmy samodzielnie!

Może warto nieraz usiąść wygodnie i zastanowić się nad samym sobą, pomyśleć chwilę nad naszym życiem... Odpowiedzieć sobie na pytanie: Czy myślimy samodzielnie?

Czas mija bardzo szybko. Już za moment kolejna jesień, później zima, Święta Bożego Narodzenia i kolejny Nowy Rok. Dla wielu z nas dni upływają w zastraszającym tempie. Żyjemy z dnia na dzień zapominając, że każda chwila naszego życia może być tą ostatnią, albo pierwszą naszego nowego, odrodzonego istnienia.

Może warto nieraz przystanąć i pomyśleć nieraz co się z nami stało? Nami jako ludźmi, naszymi wartościami, ideami, marzeniami, naszym człowieczeństwem. Może warto zatrzymać się w tym pędzie donikąd i spojrzeć za siebie... Czy aby tam za nami nie zostawiliśmy jeno pustki? Może taka chwila zadumy pozwoli nam oderwać się od codzienności i od ciężkiej pracy. Często pracy stresującej, wysysającej całe "jestestwo" ku osiągnięciu sukcesu np. wielkich korporacji.

 Jesteśmy, jako Polacy gotowi do katorżniczej pracy w imię osiągnięcia zadowalającego nas statusu materialnego. Pragniemy jak najszybciej osiągnąć poziom stopy życiowej tego "zachodniego" świata o którym marzyliśmy przez cały okres komuny. Chcemy nadrobić stracony czas. Ale może warto właśnie pomyśleć, że idąc nieznaną drogą na skróty możemy zabłądzić lub, niczym pies spuszczony z łańcucha, bezwiednie zginąć pod kołami samochodu... Wszak "świat zachodni" budował swój dobrobyt przez 200 lat, a my chcemy już teraz, już dziś i tak samo.

Ale czy wiemy czego pragniemy i do czego tak naprawdę zmierzamy i chcemy dotrzeć?

Wiem. Jesteśmy bombardowani zewsząd ideą niezależności materialnej, jako gwaranta wolności osobistej. Nie są w tej sytuacji ważne poglądy osobiste, własne życiowe marzenia, rodzina i jej dobro, własny rozwój osobisty. Najważniejszy jest fakt posiadania: domu na kredyt hipoteczny (maksymalne ubezwłasnowolnienie wolności jednostki), samochodu również na kredyt i innych dóbr materialnych... Ważny jest prestiż stanowiska i związanego z nim obszaru władzy nad innymi.

Ale czy nawet, gdy osiągniemy ten materialny sukces, tą władzę to nie jest to wszystko bardzo pozorne? Bo przecież nawet ta władza jest kreowana i udostępniana tylko do takiego zakresu, który nie zagraża funkcjonowaniu oraz egzystencji i "możnowładztwa" elit polityczno-biznesowych a w tej grze jesteśmy tylko "pionkami" a nie "figurami"...

 Pomyślmy, czy złudne wrażenie, że na coś się wpływa, o czymś się decyduje, coś się kreuje nie jest tylko "socjotechnicznym" zabiegiem mającym za celu zniewolenie jednostki, nawet wybitnej?

 Potęgowanie, kreacja w/w zbioru takich potrzeb jest też wszechobecna w "quasi niezależnych mediach" a dzisiejszy świat to świat przekazu medialnego,  świat ubezwłasnowolnienia pieniądzem!

Śmiem twierdzić, że tak naprawdę w ogromnej większości - w obecnym świecie - nie ma niezależnych mediów. Dziennikarze - podobnie jak pracownicy, nawet wybitni - są li tylko bezwolnymi wykonawcami założeń i celów ustalanych przez "królów" posiadających ten współczesny "bożek": pieniądz! oraz wpływy.

Stąd, dla usprawiedliwienia własnych działań, dziennikarze promują takie prokonsumpcyjne postawy: nie ważne, kim jesteś, ale ważne ile masz i jaki tak naprawdę masz wpływ na innych.

Mało tego! Kształcone na coraz niższym poziomie młode pokolenie Polaków przejmuje bezwiednie te idee, nie zastanawiając się nad ich logiką ani konsekwencjami. Dla nich nich prosty i zmanipulowany przekaz medialny jest tak prawdziwy jak fakt ich narodzin. Zastanawianie się nad przyczynami zjawisk (politycznych, gospodarczych, cywilizacyjnych) jest już ponad możliwości intelektualne współczesnych odbiorców medialnych.

Przerażająca jest prosta zależność przyczynowo-skutkowa:
– właściciel biznesowo lub/i polityczny
– dziennikarz (przekazujący w sposób uwłaczający człowieczeństwu idee owego właściciela)
– odbiorca, zwykły mieszkaniec Polski czy Europy, odbierający te informacje w sposób bezrefleksyjny a w konsekwencji postępujący tak, jak chce owy właściciel biznesowo-polityczny.

Aby zaś nie pozwolić na myślenie i zastanawianie się nad własnym bytem i losem przez "zwykłego" obywatela, wcześniej to wykreowawszy, zalewa się rynek produktami-ideami postępowej współczesności:
– nie chcesz być bezwolnym, Europejczykiem? - jesteś zacofanym głupcem,
– myślisz indywidualnie? - nie jesteś postępowy i cywilizowany, bo liczy się dobro wspólne: Europa (jak w socjalizmie ZSRR),
– zadajesz niewygodne pytania? - będziesz zepchnięty na margines i pozbawiony "konfitur" w postaci jakże pożądanej "kasy",
– dziwisz się, po co tak ogromne profity dla Europosłów? - to proste: żeby zajęli się "sobą" a nie zadawali zbędnych pytań jak Ty!

Stąd, w nagrodę za niemyślenie i zastanawianie się nad jestestwem, pracownik określonej firmy dostaje bonusy, są cykliczne spotkania (połączone z alkoholową libacją) niby ważniejszych pracowników, są quasi nagrody (łącznie z uściśnięciem ręki jakiegoś zagranicznego, Wielkiego Prezesa), są wycieczki i premie... jest dużo kasy... byleby pracownik nie miał swojego zdania i był bezwolnym wykonawcą wcześniej określonych celów a jednocześnie czuł, ze osiągnął sukces...

Z wolnością nie ma to nic wspólnego. Jest to z tej wolności kpiarstwo i szyderstwo. Aby bowiem być wolnym, to trzeba być wolnym nie do czegoś, ale wolnym od czegoś... Gdy człowiek - jednostka, jest "pozbawiona możliwości myślenia", zastanawiania się nad własnym sobą, losem świata i narodów... staje się bezwolnym, pustym komunikatorem racji innych. Przestaje być w ogóle Kimś, przestaje być dosłownie wart określenia: Homo Sapiens!.

 Może więc czas na refleksję. Patrząc na dzisiejszy świat pomyślmy więc o nas samych... w ogóle zacznijmy myśleć indywidualnie! I zapamiętajmy, że gdy nie myślimy jesteśmy nikim... tylko rzeczą, przedmiotem.

Pozdrawiam

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

wtorek, 4 września 2012

Co z niepodległością naszych europejskich narodów?

Od trzech lat obowiązuje w Polsce i Unii Europejskiej Konstytucja Europejska zwana dla niepoznaki Traktatem Lizbońskim. Unia Europejska literalnie prawnie - poprzez nadanie jej osobowości prawnej - stała się państwem federacyjnym z marionetkowym Prezydentem i równie egzotyczną na arenie międzynarodowej Minister Spraw Zagranicznych. Stało się tak mimo pierwotnych referendalnych sprzeciwów wobec Konstytucji Europejskiej: Holandii i Francji i - po zmianie jej nazwy na Traktat Lizboński - takowego sprzeciwu Irlandii. Totalitarni i zsocjalizowani unijni włodarze zakpili z demokracji i wprowadzili w życie swoje chore zamierzenia mimo demokratycznego ich odrzucenia przez wybrane kraje oraz wielu głosów zwracających uwagę na aprioryczną bezsensowność utworzenia tak mocno zintegrowanego tworu europejskiego.

Dziś UE przeżywa jeden permanentny kryzys, na zwalczenie którego receptą są - dla biurokratów unijnych - działania intensyfikujące jeszcze bardziej proces integracji. Wspólna polityka fiskalna, uwspólnotowienie długów niosące za sobą konieczność ich spłaty przez wszystkie kraje niezależnie od udziału tych krajów w ich stworzenie, przeniesienie niemal wszystkich istotnych dla poszczególnych krajów decyzji do Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, konieczność akceptacji krajowych budżetów przez unijnych biurokratów, jeden bank centralny (EBC) oraz tak naprawdę - wynikająca z polityki fiskalnej - wspólna polityka podatkowa i finansowa a w przyszłości wspólni ministrowie już chyba nawet bez krajowych "marionetek"... Do tego dążą obecnie skompromitowani unioniści.

Powoli poszczególne kraje europejskie tracą swoją suwerenność i niepodległość. Stajemy się świadkami twórczej budowy nowego ZSRR, tym razem marksistowskiego Związku Socjalistycznych Republik Europejskich (ZSRE). Nawet wspólna waluta w postaci Euro jest twórczą kontynuacją tzw. "rubla transferowego", nawet są komisarze...

I niestety wcale proces ten nie trwa od momentu przyjęcia Traktatu Lizbońskiego! Bo swoją niepodległość i suwerenność kraje europejskie powoli i systematycznie traciły od momentu przekształcenia EWG w twór najpierw quasi-państwowy a teraz już z definicji prawnej ściśle już państwowy, ale powiedzmy, że wielce eksperymentalny i pionierski. Traciły w sposób płynny a najważniejszym elementem tej utraty było powolne oddawanie podstawowego atrybutu państwowej niezależności i suwerenności jaką jest możliwość stanowienia własnych praw obowiązujących nadrzędnie na terenie danego kraju!

Do niedawna jeszcze strażnikiem tych resztek suwerenności były konstytucje narodowe jako akty normatywne zakreślające granice wpływu prawa unijnego na prawo danego państwa. Z dniem wejścia w życie Traktatu Lizbońskiego de facto mamy do czynienia z sytuacją, w której dotychczasowe zapisy w konstytucjach narodowych możemy traktować jako niebyłe, już historyczne. Wszak zapisy TL są nadrzędne wobec narodowych konstytucji!

Nasza Konstytucja (podobnie jak i innych państw członkowskich) stała de facto się martwym aktem prawnym. Tak naprawdę od kilku lat w Polsce nie obowiązują już zapisy konstytucyjne zawarte w naszym, dotychczas najwyższym, akcie prawnym a przepisy zawarte w Traktacie Lizbońskim! Czyż nie jest to utrata atrybutu niepodległości i suwerenności?

Aż dziw, że w Polsce, tak przywiązanej do tradycji własnej państwowości i przez dziesiątki lat jej pozbawianej, fakt ten nie wzbudza jakichś emocjonalnych dyskusji i oporów, nie generuje demonstracji  a przede wszystkim chęci powrotu do naszego narodowego porządku konstytucyjnego. Czyżbyśmy zapomnieli już o tych naszych  wątpliwościach związanych z ratyfikowaniem TL?

Dziś TL jest naszym kagańcem, kagańcem naszej wolności! Ale mimo wszystko - nawet wykorzystując jego prawne paragrafy - możemy walczyć o naszą niepodległość i suwerenność, podobnie jak czynią to chociażby Węgrzy.

Oczywiście! Stała się rzecz wielce zmieniająca funkcjonowanie świata. Powstało nowe państwo: Unia Europejska składająca się z czegoś na miarę poszczególnych stanów w USA lub poszczególnych republik w dawnym ZSRR!

Mało tego!. Ograniczenie wolności i utrata przez poszczególne narody własnych państwowości obyły się po raz pierwszy bez rozlewu krwi a nawet przy społecznym poparciu ludzi zniewolonych i zmanipulowanych współczesnymi socjotechnikami, mediami i charakterem globalnej informacji. Twórcom Unii Europejskiej udało się ją stworzyć przy kosmicznie rozrośniętych biurkach administracyjnych, tworzących coś na kształt Komitetu Centralnego ZSRR do którejś tam potęgi. I nawet metodami niedemokratycznymi oraz z pominięciem praw zawartych w dotychczas obowiązujących w państwach członkowskich najwyższych aktach prawnych (konstytucje).

Doprawdy! Hipokryzja Eurokratów sięgnęła najwyższych lotów: w imię demokracji wprowadzili niedemokratycznymi metodami ustrój federacyjny zbliżony niemalże do totalitaryzmu! Czyż nie jest to genialne! Czyż Stalin nie zaśmiewa się w grobie! Powstało i będzie zapewne bronione "do ostatniej kropli krwi", wreszcie idealne beznarodowe państwo federacyjne z Centralnym Kierowaniem, Planowaniem, i Stanowieniem Praw takich samych dla wszystkich! Ba chyba nawet K. Marks i jego uczniowie nie myśleli, że można tak prawnie i szczegółowo ingerować w każde, nawet najbardziej prywatne, obszary funkcjonowania jednostki! Czyż Hitler nie pije "za zdrowie" ziszczonej wreszcie idei Wielkiej Rzeszy (zmodyfikowanej dzisiaj o jeszcze 2, 3 największe dotychczasowe państwa Europy) otoczonej miękkimi buforami świadczącymi na jej rzecz usługi i jej podporządkowanej (te bufory to oczywiście państwa średnie i małe, których głos liczy się coraz mniej, systematycznie coraz mniej). Nie wspomnę już o grobowych konwulsjach śmiechu wydobywających się zapewne z piersi i ust G. Orwella!

I nie dziwmy się, że dla pozorów powołano na dzień dzisiejszy tak mało charyzmatycznych przywódców i z małych krajów. Dzisiaj silny Prezydent UE czy silny Minister Spraw Zagranicznych jeszcze mogliby być postrzegani przez wielu jako faktyczny zamach na własnych narodowych przywódców. Ale nie martwmy się: kolejni będą coraz bardziej wyraziści i będą coraz więcej deprecjonowali znaczenie lokalnych wodzów ograniczając ich rolę do mniej więcej roli Gubernatorów Stanowych w USA.

Niestety dzisiaj nam Polakom ale i innym narodom europejskim (przynajmniej wśród niezlemingowanych części społeczeństw) pozostaje rzewne wspomnienie takich pojęć jak: patriotyzm, narodowość, suwerenność, niepodległość, Ojczyzna...

I tylko mam nadzieję, że jak każdy sztucznie tworzony twór federacyjny w historii (Cesarstwo Rzymskie, ZSRR, III Rzesza i inne) Unia Europejska w końcu musi jednak upaść! Jej upadek dokonuje się już dziś. Szybciej niż ktokolwiek się spodziewał!

Niezależnie jednak jak długo ten upadek potrwa to wydaje się, że  UE jest skazana na ten rozpad.  Musimy więc myśleć strategicznie! Musimy obecnie budować plany naszego, polskiego funkcjonowania w nowej, po-unijnej rzeczywistości! Równie ważne są taktyczno-operacyjne  plany walki z bieżącym  i nadchodzącym kryzysem gospodarczym...

Niestety... nie ma wśród naszych rządzących mężów stanu potrafiących myśleć takimi, średnio i długookresowymi kategoriami... A może "oni" nie chcą lub nie mogą?

W takim razie winniśmy ich zastąpić, teraz oddolnie, jak najszybciej i niekoniecznie tylko poprzez akt wyborczy.  Może uda nam się przywrócić naszą i nie tylko naszą, niepodległość i suwerenność!?

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com