Przez ostatnie dni jesteśmy świadkami niewątpliwej afery związanej z nie zaproszeniem na uroczystości rocznicowe w Auschwitz rodziny bohaterskiego rotmistrza W. Pileckiego. Zewsząd padają pytania dlaczego do tego doszło, dlaczego tak się stało...
Postaram się w skrócie, w sposób nieraz może nieco zawoalowany i tylko hasłowo odpowiedzieć na to pytanie... ku głębszej refleksji... odrzucając oficjalne pokrętne i mało wiarygodne tłumaczenia tego faktu.
Oceniając bowiem wszystko to, co działo i dzieje się wokół polskiego bohatera, to można dojść do wniosku, że rotmistrz W. Pilecki jest niewygodny dla środowisk żydowskich, amerykańskich, niemieckich i rosyjskich oraz oczywiście dla elit PRL i PRL-bis...
Niewygodny dlatego, że zarówno on jak i cała jego rodzina o pochodzeniu szlacheckim (herbu Leliwa) przez wieki była związana z polskim patriotyzmem i polską tożsamością, a więc stanowi dla niszczycieli polskiej historii i tradycji postać zasługującą na zapomnienie.
Niewygodny dlatego, że może stanowić wzór polskiego patriotyzmu i bohaterstwa, który dla obecnych młodych pokoleń może być autorytetem i źródłem dumy z polskości... tak przez wielu skutecznie wyplenianej od ponad 25 lat...
Niewygodny dlatego, że jest Polakiem (przez duże P) a nie Żydem (podobnie zresztą jak św. M. Kolbe)... a więc w niemieckim obozie zagłady byli nie tylko Żydzi a też Polacy i ludzie innej narodowości czy też reprezentujący mniejszości narodowe oraz tępione przez Niemców poglądy polityczne i wyznania religijne
Niewygodny, bo okazał się polskim a nie żydowskim bohaterem walki z niemieckim nazizmem i to bohaterem, któremu "do pięt" nie dorasta taki np. samozwańczy profesor W. Bartoszewski uwolniony przez Niemców z obozu ze względu na zły stan zdrowia (sic!) i sprzeciwiający się (na szczęście nieudanie) pośmiertnemu odznaczeniu W. Pileckiego orderem Orła Białego.
Niewygodny, bo przeczy obecnej dzisiaj, skrajnie antypolskiej narracji historycznej części żydowskich elit zmierzającej niejako do uznania Polaków za nazistów i antysemitów a tym samym podważa bezzasadne i wyimaginowane roszczenia iraelsko-amerykańskiego syjonistycznego "przedsiębiorstwa Holocaust" wobec Polaków o zapłatę przez nas 65 mld USD odszkodowań za mienie żydowskie.
Niewygodny, bo zadaje kłam próbom niemieckiego wybielania historii mającym na celu zdjęcie odium wojennych morderców z Niemców na jakichś mitycznych nazistów i nakierowanie opinii publicznej na szukanie owych nazistów wśród Polaków, co zresztą Niemcy wspólnie - jak już wspomniałem - realizują razem z częścią środowisk żydowskich (amerykańskich i izraelskich).
Niewygodny, bo amerykańscy Żydzi zignorowali jego raporty z Auschwitz (pisane od 1942 roku), pośrednio godząc się na holocaust swoich rodaków z rąk Niemców.
Niewygodny, bo od zawsze był antykomunistą i walczył z Sowietami w roku 1920 a w czasie wojny był żołnierzem AK dzielnie walczącym z hitlerowskim najeźdźcą.
Niewygodny, bowiem po wojnie był zwolennikiem radykalnych działań obronnych i uważał, że rezygnacja z walki mogła oznaczać przyzwolenie na wyniszczenie narodu.
Wreszcie niewygodny bo pojmali go ostatecznie, nadzorowali jego osądzenie, wydali wyrok i zakatowali go w 1948 roku, już w powojennej Polsce, żydokomuniści wespół z polskimi komunistami a wykonawcą wyroku śmierci - strzałem w tył głowy - był niejaki P. Śmietański, który po 1956 roku najprawdopodobniej uciekł do Izraela i któremu całkowicie "wyczyszczono" kartotekę personalną w oficjalnych archiwach PRL...
Czyż trzeba więcej argumentów, żeby odpowiedzieć na tytułowe pytanie?
Pozdrawiam
P.S.
Trochę o rotmistrzu W. Pileckim...
"Biografia Witolda Pileckiego uosabia wszystko, co najszlachetniejsze w naszej tradycji. Stanowi ona w pewnym sensie apogeum i podsumowanie losów wielu, często bezimiennych, bohaterów zmagań z dwudziestowiecznymi, antyludzkimi tyraniami - narodowym socjalizmem oraz komunizmem.
Urodzony w roku 1901 Witold Pilecki od najmłodszych lat walczył o ocalenie świata opartego na zasadach wolności, godności i szacunku do człowieczeństwa. W czasie przedwcześnie zakończonego życia, charakter Witolda Pileckiego oraz wartości, którym był wierny, wielokrotnie poddawane były najcięższym próbom (...)
W roku 1920 Witold Pilecki był jednym z tych, którzy na 20 lat odsunęli od Europy groźbę komunistycznego zniewolenia. W roku 1939 jako kawalerzysta odpierał agresję hitlerowskich Niemiec. We wrześniu 1940 r. – realizując misję dowództwa Armii Krajowej – dobrowolnie znalazł się w Konzentrationslager Auschwitz, gdzie otrzymał numer więźnia 4859. Stworzył tam podziemną organizację więźniów. Jej celem miało być wyzwolenie obozu poprzez wywołanie powstania więźniów, we współdziałaniu z Aliantami. Po brawurowej ucieczce w nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 r. Witold Pilecki kontynuował pracę w konspiracji. W roku 1944 walczył w Powstaniu Warszawskim. Po jego upadku trafił do oflagu, skąd – po zakończeniu wojny w Europie – wyjechał do Włoch. Na polecenie dowódcy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, Witold Pilecki został przerzucony do Polski.
Ujętemu przez komunistyczne władze oficerowi wytoczono pokazowy proces. Po brutalnym śledztwie, w czasie którego poddano go torturom, bohaterski konspirator z KL Auschwitz miał wypowiedzieć słynne zdanie: „Oświęcim to była igraszka.." Dyspozycyjny wobec władz komunistycznych sąd, skazał Witolda Pileckiego na śmierć. Prośby o ułaskawienie – w tym wnoszone przez uratowanych przez Rotmistrza Żydów – zostały odrzucone. Wyrok wykonano 25 maja 1948 r.
Swoje wstrząsające przeżycia z okresu uwięzienia w KL Auschwitz zawarł Witold Pilecki w napisanym w 1945 r. tzw. „Raporcie Witolda". Ze względu na głęboko humanistyczne przesłanie, ów unikalny dokument powinien stać się lekturą obowiązkową dla każdego [1]".
[1] http://michaltyrpa.blogspot.com/2008_03_01_archive.html
Więcej informacji o W. Pileckim też w wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/Witold_Pilecki
P.S.2 (dopisek po dyskusji pod tym postem na różnych forach - godz. 20:15)
Można też jeszcze wspomnieć, że:
- deprecjonowanie W. Pileckiego wynika też w wielu środowiskach z jego katolicyzmu (zob. komentarz: http://krzystofjaw.salon24.pl/628815,dlaczego-nie-zaproszono-rodziny-w-pileckiego#comment_9903006)
- W. Pilecki jest też wyrzutem sumienia dla polskich zdrajców komunistycznych po 1944 roku (a nawet wcześniej) i ich potomków tworzących dziś często "elity" polityczne, biznesowe i mainstreamowe. Dla tych polskich zdrajców jego postać i postawa pokazuje, że można było inaczej, i że w jego obliczu są małostkowymi zdrajcami Polski. ... Jak to boli i jak przekreśla ich tłumaczenie, że "takie wtedy były czasy"... Zresztą dla polskich zdrajców komunistycznych każdy polski bohater odbiera im prawo do obrony a wprost przeciwnie ... skłaniać winien do postawienia ich przed sądem (choć teraz nie wiem czy nie jest już za późno),
- jest wielce prawdopodobnym, że W. Pilecki znał być może niechlubną lub też propagandowo wyolbrzymianą przeszłość obozową wielu osób, m.in. takich jak Cyrankiewicz (wedle niektórych szpicel lub kapo obozowy) czy Bartoszewski. Być może był to - w przypadku Cyrankiewicza - jeden z kolejnych powodów jego śmierci, podobnie - jak w przypadku Bartoszewskiego - powód wściekłego zamazywania pamięci o W. Pileckim w III RP (zob. komentarz tequili pod moim tekstem: http://niepoprawni.pl/blog/krzysztofjaw/dlaczego-nie-zaproszono-rodziny-w-pileckiego-na-rocznicowe-obchody-w-auschwitz)
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Szczęście to codzienne odczuwanie własnej wolności od wszystkiego... Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
Moje posty
▼
czwartek, 29 stycznia 2015
niedziela, 25 stycznia 2015
Wielokierunkowy atak na polskie lasy i ziemię zaczyna przynosić efekty!
Oceniając z pewnej perspektywy wszystko to, co dzieje się wokół prywatyzacji lasów państwowych można dojść do wniosku, iż koalicja PO-PSL z niesamowitą precyzją i determinacją przygotowała plan sprzedaży (grabieży) polskich lasów o wartości 1 bln zł i tym samym oddanie w większości obce ręce około 30% powierzchni Polski .
Ów strategiczny plan przewidywał (przewiduje) w tym celu podejmowanie działań wielokierunkowych, które są tak wyznaczone, aby się uzupełniały a także w razie niepowodzenia jednego mogły być z powodzeniem zastępowane innymi. Oczywiście cel zawsze pozostaje ten sam: ograbienie Polaków z własności polskich lasów.
Sądzę, że nie wymienię wszystkich destrukcyjnych działań rządu w obszarze dążenia do prywatyzacji polskich lasów, ale wskażę na trzy najbardziej znane, które realizowane są niejako jednocześnie i wzajemnie się w dużej części warunkują.
Rząd więc wpierw podjął próbę osłabienia ekonomicznego przedsiębiorstwa Lasy Państwowe. Już w styczniu 2014 mocą nowelizacji ustawy przeforsowanej w ciągu 26 godzin, w ciągu dwóch nocy przez rząd Donalda Tuska zobowiązano Lasy Państwowe do przekazania budżetowi państwa w latach 2014 i 2015 po 800 mln zł. Zdecydowano też, że od 2016 r. Lasy będą rocznie przekazywać do państwowej kasy 2 proc. wartości sprzedanego drewna, co przy jej przychodach daje kwotę około 100-150 mln zł rocznie i to niezależnie od tego czy ich wynik finansowy w danym roku budżetowym, będzie zyskiem czy stratą... Od początku było chyba dla wszystkich jasne, że celem tych dodatkowych obciążeń było osłabienie a być może doprowadzenie do upadłości części nadleśnictw (by je w końcu sprywatyzować) lub nawet całości przedsiębiorstwa, tak aby ich majątek (lasy) w postaci masy upadłościowej zarządzanej zapewne przez powołaną przez Skarb Państwa nową spółkę można było sprzedać (czyli de facto sprywatyzować) i to na pewno raczej - ze względu na dużą wartość tegoż majątku - międzynarodowym organizacjom posiadających odpowiednią gotówkę.
Drugim kierunkiem działań rządu PO-PSL zmierzającym do prywatyzacji lasów była chęć zmiany Konstytucji. Zakończyło się to sławetną nocną próbą (17/18 grudnia 2014) jej zmiany, która umożliwiałaby niemal swobodną prywatyzację polskich lasów. Rządowa poprawka konstytucyjna była bowiem tak przygotowana, aby pod pozorem ochrony lasów dać możliwość otrzymania przyszłych profitów z ich sprzedaży. Poprawka mówiła, że lasy stanowiące własność Skarbu Państwa nie podlegałyby przekształceniom własnościowym. Wyjątkiem jednak od tej zasady byłyby przypadki uzasadnione celami publicznymi lub celami zrównoważonej gospodarki leśnej, które to określałaby odrębna ustawa. Czyż to nie był zabieg wprost genialny? Przyjęcie bowiem tak brzmiących zapisów praktycznie otwierałoby furtkę do nadużyć, bo cóż to znaczy „z wyjątkiem uzasadnionego celu publicznego”, kiedy nie bardzo wiadomo, co to są cele publiczne, które mogą być przecież różne (np. reprywatyzacyjne lub też wynikające z konieczności wypłacenia Żydom jakichś wyimaginowanych wojennych rekompensat) a dodatkowo określone odrębną ustawą. Taki zapis byłby prawnie niedookreślony, który można byłoby dowolnie interpretować, podobnie zresztą jak pojęcie „zrównoważonej gospodarki leśnej”.
Kolejnym działaniem rządu dotyczącym też losów lasów jest... brak działań i torpedowanie inicjatyw społecznych w sprawie kończącego się w dniu 1 maja 2016 roku dwunastoletniego okresu ochronnego uniemożliwiającego swobodny i bez ograniczeń masowy zakup (wykup) polskiej ziemi rolnej i leśnej przez podmioty zagraniczne. Innymi słowy od tego dnia zagraniczne podmioty będą mogły kupować ziemię rolną i leśną na identycznych zasadach jak podmioty polskie. Należy mocno ponownie podkreślić, że owa możliwość dotyczy - oprócz ziemi rolnej - także ziemi leśnej, co w kontekście ataku na polskie lasy ma bardzo istotne znaczenie.
Jak do tej pory nie udała się tylko nocna próba zmiany konstytucji. Zabrakło na szczęście 5 głosów.
Niestety dwa pozostałe kierunki działań rządu realizowane są w dalszym ciągu i sprzężone ze sobą już zaczynają przynosić pożądane przez rządzących efekty.
Owej bowiem sławetnej nocy odrzucono głosami koalicji projekt społecznego referendum (zebrano 2,5 mln podpisów!) w obronie Lasów Państwowych i polskiej ziemi rolnej i leśnej zawierającego m.in. postulat renegocjacji Traktatu Akcesyjnego w kwestii sprzedaży ziemi rolnej i leśnej obcokrajowcom, który stwierdzał, by cudzoziemcy mogli kupować ziemię rolną i leśną w Polsce dopiero od roku, w którym siła nabywcza średniej pensji Polaka będzie stanowiła minimum 90 proc. średniej siły nabywczej średniej pensji mieszkańców pięciu najbogatszych krajów UE. Tak więc w mocy pozostają dotychczasowe ustalenia akcesyjne i od 1 maja 2016 roku obcokrajowcy bez ograniczeń będą mogli kupować ziemię rolną i leśną.
W powyższym kontekście bardzo niebezpieczna jest sytuacja wynikająca z osłabienia ekonomicznego Lasów Państwowych. Otóż okazuje się, że przyjęty przez rząd wspomniany wcześniej dodatkowy "haracz" jaki Lasy Państwowe muszą płacić Skarbowi Państwa spowodował już zachwianie płynności finansowej części nadleśnictw, co w konsekwencji może prowadzić do ich upadłości a tak naprawdę do ich sprzedaży (prywatyzacji). Taka więc sytuacja może być już niebawem wygodnym pretekstem do prywatyzacji całych hektarów lasów. Będzie ana oczywiście hipokrytycznie tłumaczona jako konieczność, skoro publiczny zarząd nie potrafi tak zarządzać, aby zachować płynność finansową... choć przecież rząd celowo doprowadził to takiej sytuacji... Po 1 maja 2016 roku te "nierentowne" hektary polskich lasów będą mogły być kupowane przez obcokrajowców, bowiem będą stanowiły ziemię leśną...
Tak dygresyjnie... Aż trudno nie odnieść wrażenia, że owe 1, 6 mld zł "haraczu" po 800 mln w latach 2014 i 2015 jest niejako przygotowaniem złej kondycji finansowej LP przed tym nieszczęsnym dla Polski dniem 1 maja 2016 roku...
Podsumowując. Należy się cieszyć, że próba zmiany konstytucji, w wyniku której możliwa stałaby się prywatyzacja lasów państwowych, jak na razie się nie udała. Nie znaczy to jednak, że proces prywatyzacji (sprzedaży) lasów państwowych został zahamowany. Trwa w najlepsze dzięki innym wskazanym w tekście działaniom rządowym (są zapewne też i inne).
Możliwość upadku części nadleśnictw a nawet całego przedsiębiorstwa Lasy Państwowe a tym samym - po 1 maja 2016 roku - sprzedaży ich/jego masy upadłości zagranicznym podmiotom, wskazuje też jak ważna dla Polski (i mam nadzieję będzie ponownie) a niebezpieczna dla zdradliwego rządu PO-PSL była społeczna inicjatywa referendum w obronie Lasów Państwowych i w obronie polskiej ziemi rolnej oraz leśnej.
Z powyższego wynika, że broniąc lasów musimy jednocześnie dążyć do bezwarunkowego zakazu prywatyzacji lasów państwowych a także walczyć o ograniczenia - po 1 maja 2016 roku - w sprzedaży obcokrajowcom naszej ziemi rolnej i leśnej.
Pozdrawiam
P.S.
W kontekście "haraczu" jaki Lasy Państwowe płacą Skarbowi Państwa, to szykuje się kolejna "afera PO". Część bowiem z tych pieniędzy miała być przeznaczona na budowę polskich dróg i... zniknęła...
(http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/230576-gdzie-sa-pieniadze-zabrane-lasom-panstwowym-800-mln-podatku-mialo-pojsc-na-budowe-drog-ale-ministerstwo-rozklada-rece)
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Ów strategiczny plan przewidywał (przewiduje) w tym celu podejmowanie działań wielokierunkowych, które są tak wyznaczone, aby się uzupełniały a także w razie niepowodzenia jednego mogły być z powodzeniem zastępowane innymi. Oczywiście cel zawsze pozostaje ten sam: ograbienie Polaków z własności polskich lasów.
Sądzę, że nie wymienię wszystkich destrukcyjnych działań rządu w obszarze dążenia do prywatyzacji polskich lasów, ale wskażę na trzy najbardziej znane, które realizowane są niejako jednocześnie i wzajemnie się w dużej części warunkują.
Rząd więc wpierw podjął próbę osłabienia ekonomicznego przedsiębiorstwa Lasy Państwowe. Już w styczniu 2014 mocą nowelizacji ustawy przeforsowanej w ciągu 26 godzin, w ciągu dwóch nocy przez rząd Donalda Tuska zobowiązano Lasy Państwowe do przekazania budżetowi państwa w latach 2014 i 2015 po 800 mln zł. Zdecydowano też, że od 2016 r. Lasy będą rocznie przekazywać do państwowej kasy 2 proc. wartości sprzedanego drewna, co przy jej przychodach daje kwotę około 100-150 mln zł rocznie i to niezależnie od tego czy ich wynik finansowy w danym roku budżetowym, będzie zyskiem czy stratą... Od początku było chyba dla wszystkich jasne, że celem tych dodatkowych obciążeń było osłabienie a być może doprowadzenie do upadłości części nadleśnictw (by je w końcu sprywatyzować) lub nawet całości przedsiębiorstwa, tak aby ich majątek (lasy) w postaci masy upadłościowej zarządzanej zapewne przez powołaną przez Skarb Państwa nową spółkę można było sprzedać (czyli de facto sprywatyzować) i to na pewno raczej - ze względu na dużą wartość tegoż majątku - międzynarodowym organizacjom posiadających odpowiednią gotówkę.
Drugim kierunkiem działań rządu PO-PSL zmierzającym do prywatyzacji lasów była chęć zmiany Konstytucji. Zakończyło się to sławetną nocną próbą (17/18 grudnia 2014) jej zmiany, która umożliwiałaby niemal swobodną prywatyzację polskich lasów. Rządowa poprawka konstytucyjna była bowiem tak przygotowana, aby pod pozorem ochrony lasów dać możliwość otrzymania przyszłych profitów z ich sprzedaży. Poprawka mówiła, że lasy stanowiące własność Skarbu Państwa nie podlegałyby przekształceniom własnościowym. Wyjątkiem jednak od tej zasady byłyby przypadki uzasadnione celami publicznymi lub celami zrównoważonej gospodarki leśnej, które to określałaby odrębna ustawa. Czyż to nie był zabieg wprost genialny? Przyjęcie bowiem tak brzmiących zapisów praktycznie otwierałoby furtkę do nadużyć, bo cóż to znaczy „z wyjątkiem uzasadnionego celu publicznego”, kiedy nie bardzo wiadomo, co to są cele publiczne, które mogą być przecież różne (np. reprywatyzacyjne lub też wynikające z konieczności wypłacenia Żydom jakichś wyimaginowanych wojennych rekompensat) a dodatkowo określone odrębną ustawą. Taki zapis byłby prawnie niedookreślony, który można byłoby dowolnie interpretować, podobnie zresztą jak pojęcie „zrównoważonej gospodarki leśnej”.
Kolejnym działaniem rządu dotyczącym też losów lasów jest... brak działań i torpedowanie inicjatyw społecznych w sprawie kończącego się w dniu 1 maja 2016 roku dwunastoletniego okresu ochronnego uniemożliwiającego swobodny i bez ograniczeń masowy zakup (wykup) polskiej ziemi rolnej i leśnej przez podmioty zagraniczne. Innymi słowy od tego dnia zagraniczne podmioty będą mogły kupować ziemię rolną i leśną na identycznych zasadach jak podmioty polskie. Należy mocno ponownie podkreślić, że owa możliwość dotyczy - oprócz ziemi rolnej - także ziemi leśnej, co w kontekście ataku na polskie lasy ma bardzo istotne znaczenie.
Jak do tej pory nie udała się tylko nocna próba zmiany konstytucji. Zabrakło na szczęście 5 głosów.
Niestety dwa pozostałe kierunki działań rządu realizowane są w dalszym ciągu i sprzężone ze sobą już zaczynają przynosić pożądane przez rządzących efekty.
Owej bowiem sławetnej nocy odrzucono głosami koalicji projekt społecznego referendum (zebrano 2,5 mln podpisów!) w obronie Lasów Państwowych i polskiej ziemi rolnej i leśnej zawierającego m.in. postulat renegocjacji Traktatu Akcesyjnego w kwestii sprzedaży ziemi rolnej i leśnej obcokrajowcom, który stwierdzał, by cudzoziemcy mogli kupować ziemię rolną i leśną w Polsce dopiero od roku, w którym siła nabywcza średniej pensji Polaka będzie stanowiła minimum 90 proc. średniej siły nabywczej średniej pensji mieszkańców pięciu najbogatszych krajów UE. Tak więc w mocy pozostają dotychczasowe ustalenia akcesyjne i od 1 maja 2016 roku obcokrajowcy bez ograniczeń będą mogli kupować ziemię rolną i leśną.
W powyższym kontekście bardzo niebezpieczna jest sytuacja wynikająca z osłabienia ekonomicznego Lasów Państwowych. Otóż okazuje się, że przyjęty przez rząd wspomniany wcześniej dodatkowy "haracz" jaki Lasy Państwowe muszą płacić Skarbowi Państwa spowodował już zachwianie płynności finansowej części nadleśnictw, co w konsekwencji może prowadzić do ich upadłości a tak naprawdę do ich sprzedaży (prywatyzacji). Taka więc sytuacja może być już niebawem wygodnym pretekstem do prywatyzacji całych hektarów lasów. Będzie ana oczywiście hipokrytycznie tłumaczona jako konieczność, skoro publiczny zarząd nie potrafi tak zarządzać, aby zachować płynność finansową... choć przecież rząd celowo doprowadził to takiej sytuacji... Po 1 maja 2016 roku te "nierentowne" hektary polskich lasów będą mogły być kupowane przez obcokrajowców, bowiem będą stanowiły ziemię leśną...
Tak dygresyjnie... Aż trudno nie odnieść wrażenia, że owe 1, 6 mld zł "haraczu" po 800 mln w latach 2014 i 2015 jest niejako przygotowaniem złej kondycji finansowej LP przed tym nieszczęsnym dla Polski dniem 1 maja 2016 roku...
Podsumowując. Należy się cieszyć, że próba zmiany konstytucji, w wyniku której możliwa stałaby się prywatyzacja lasów państwowych, jak na razie się nie udała. Nie znaczy to jednak, że proces prywatyzacji (sprzedaży) lasów państwowych został zahamowany. Trwa w najlepsze dzięki innym wskazanym w tekście działaniom rządowym (są zapewne też i inne).
Możliwość upadku części nadleśnictw a nawet całego przedsiębiorstwa Lasy Państwowe a tym samym - po 1 maja 2016 roku - sprzedaży ich/jego masy upadłości zagranicznym podmiotom, wskazuje też jak ważna dla Polski (i mam nadzieję będzie ponownie) a niebezpieczna dla zdradliwego rządu PO-PSL była społeczna inicjatywa referendum w obronie Lasów Państwowych i w obronie polskiej ziemi rolnej oraz leśnej.
Z powyższego wynika, że broniąc lasów musimy jednocześnie dążyć do bezwarunkowego zakazu prywatyzacji lasów państwowych a także walczyć o ograniczenia - po 1 maja 2016 roku - w sprzedaży obcokrajowcom naszej ziemi rolnej i leśnej.
Pozdrawiam
P.S.
W kontekście "haraczu" jaki Lasy Państwowe płacą Skarbowi Państwa, to szykuje się kolejna "afera PO". Część bowiem z tych pieniędzy miała być przeznaczona na budowę polskich dróg i... zniknęła...
(http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/230576-gdzie-sa-pieniadze-zabrane-lasom-panstwowym-800-mln-podatku-mialo-pojsc-na-budowe-drog-ale-ministerstwo-rozklada-rece)
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
piątek, 23 stycznia 2015
Pełzający 25-letni rozbiór Polski. Kto nas ostatecznie przejmie?
Ostatnio ogarniają mnie pesymistyczne myśli dotyczące naszej Polski, które można przelać na papier (monitor) jako tylko pewne hipotezy, które mogą być zupełnie błędne i nietrafione. I tak proszę traktować poniższą analizę. Być może jest ona błędna, czego osobiście bym sobie życzył i będę wdzięczny, gdy - po ewentualnej dyskusji - okaże się faktycznie, iż można ją po prostu odrzucić...
-----------------------------
Polska - według mnie - od 25 lat (niemal już 26) znajduje się w procesie pełzającego, kolejnego rozbioru dokonywanego tym razem chyba przez kondominium niemiecko-rosyjskie (często też tylko reprezentowane przez zniemczoną, zlewicowaną, ateistyczną i global-komunistyczną UE i same Niemcy) oraz być może Izrael (często reprezentowany przez USA czy też pewne syjonistyczne i istotne środowiska żydowskie). Ów rozbiór nie dotyczy tylko sfery materialnej (majątek, ekonomia), ale też sfery kultury, tradycji, historii, języka, wiary katolickiej i wartości kształtujących polską tożsamość narodową.
Współcześni zaborcy chcą nas zniszczyć totalnie pozbawiając nas wszelkiej - będącej fundamentem naszej państwowości - własności poprzez przejęcie lub likwidację naszych: aktywów ekonomiczno-gospodarczych (m.in. przedsiębiorstw i instytucji finansowych), zasobów naturalnych, lasów, wód, gór, jezior i naszej ziemi. Oprócz tego równolegle chcą nas zniszczyć pozbawiając nas szeroko rozumianej polskości bez której niemożliwe jest trwanie naszego narodu. Chcą z Polaków zrobić mało relatywnie liczną (15 mln ?), zubożoną (spauperyzowaną) i zatomizowaną masę niewolniczych pracowników najemnych bez wolności oraz własności i niestety im się to udaje. Doprowadzili do sytuacji, w której geopolitycznie Polska nie znaczy dziś nic a jesteśmy po prostu ich łupem bądź też niewolnikiem wykonującym ich rozkazy i polecenia. Sami zaś Polacy - zgodnie z ich planami - zarabiają relatywnie chyba najmniej w UE, pracują niemal najdłużej, mają coraz mniej dzieci, emigrują za pracą, ubezwłasnowolniają się kredytem i pozbywają się z konieczności swojej własności... a przede wszystkim przestają myśleć po polsku....
W interesie naszych w/w zaborców, a w szczególności UE i Niemców zlikwidowano (niestety rękoma usłużnych rodzimych niewolników, zdrajców i wykonawców obcych Polsce celów) konkurencyjny dla nich polski przemysł. Tak zniszczono lub oddano w obce ręce m.in. przemysły: stoczniowy jako konkurencyjny wobec niemieckiego, hutniczy, elektrotechniczny, cementownie, a teraz próbuje się zniszczyć górnictwo węgla kamiennego będące przecież konkurencyjne, szczególnie wobec kopalń niemieckich, którym grozi zamrożenie pomocy państwowej w 2018 roku. Jeżeli nawet od razu nie zlikwidowano polskich firm to pozwolono w tzw. procesie prywatyzacji wykupić ich tysiące przez zagraniczne podmioty, szczególnie z UE a przede wszystkim z Niemiec. Oddano w ten sposób lub zniszczono wiele branż nie wymienionych przeze mnie wcześniej... Często też (o ile nie zawsze) zakup tych polskich przedsiębiorstw był po prostu wrogim przejęciem, kończącym się z reguły ich likwidacją lub przekształceniem w coś na na kształt magazynów przyjmujących i dystrybuujących towary od firmy macierzystej. Ponadto z zakupionych firm swobodnie wyprowadzano środki finansowe i płacono zaniżone podatki lub też nie płacono ich w ogóle (dzięki m.in. strefom ekonomicznym działającym tak naprawdę na rzecz zagranicznych koncernów).
Nasi zaborcy robią wszystko, aby wydrenować Polskę z jej zasobów finansowych i majątkowych. Da się to zauważyć w przypadku stanowienia np. unijnych praw jawnie skierowanych niemal wyłącznie przeciw Polsce i jej rozwojowi, jak np. forsowanie i jednoczesne wyegzekwowanie od polskich zdrajców podpisania skrajnie niekorzystnego dla Polski pakietu energetyczno-klimatycznego. Podobnie jest z polską ziemią, którą zaborcy będą mogli swobodnie wykupować już od maja 2016 roku. Podobnie jest z polskimi lasami, które obecne rządy chcą usilnie prywatyzować, aby oddać je w obce ręce a ponadto z ich sprzedaży sfinansować jakieś roszczenia jednego z naszych - wedle mnie - zaborców...
Jesteśmy ponadto ubezwłasnowolnieni energetycznie od Rosji a nasi zaborcy i rodzimi zdrajcy robią wszystko, żeby tak pozostało m.in. poprzez: podpisanie długoterminowego i niekorzystnego dla Polski kontraktu gazowego z Rosją, budowę niemiecko-rosyjskiego rurociągu North Stream, torpedowanie wydobycia polskich: gazu i ropy z łupków, zaniechanie budowy elektrowni jądrowej czy też rządowy niemal sabotaż budowy gazoportu. Jesteśmy też pod negatywnym wpływem uwłaszczonej komunistycznej nomenklatury, która jest powiązana z postkomunistycznymi (i nie tyko nimi) służbami specjalnymi. Wedle wielu właśnie te służby (szczególnie powiązane z dawnymi WSI) w imieniu własnym, ale też przede wszystkim w imieniu zaborców rządzą dziś Polską.
Oddaliśmy też w ogromnej większości w obce ręce cały sektor finansowo-bankowy, którego de facto międzynarodowym właścicielem jest przeważnie prywatny kapitał etnicznie żydowski. Polska lawinowo zadłuża się w tych obcych nam prywatnych bankach oraz instytucjach kierowanych w większości też przez żydowski establishment finansowy: MFW, BŚ, EBC. Skutecznie przez te 25 (26) lat a szczególnie za rządów PO-PSL ubezwłasnowolniono finansowo Polskę długiem publicznym i zagranicznym. Na dziś dług publiczny jawny wynosi ok. 1,03 bln zł a dług ukryty około 3,1 bln zł. Ponadto mamy na koniec roku 2013 ok. 382,1 mld USD zadłużenia zagranicznego (E. Gierek zostawił nas z zadłużeniem rzędu około 24-25 mld USD i dopiero niedawno go spłaciliśmy). Obecnego zadłużenia Polski (jako państwa) nie spłacą przyszłe pokolenia a Polska będzie cały czas ubezwłasnowolniona tymi długami i zależna od decyzji finansowych, międzynarodowych "mędrców".
Warto też w tym miejscu szczególnie podkreślić fakt fałszywego i negatywnego PR-u Polski, który kreują na świecie w dużej części środowiska żydowskie skupione w żydowskich organizacjach międzynarodowych. Ta część Żydów uprawia antypolską politykę we wszystkich możliwych obszarach: od filmu, poprzez gospodarkę aż niemal do rewidowania historii. Próbują oskarżać Polskę o współwinę za holocaust a już nagminnie o antysemityzm. Ośmielają się nas oskarżać o skrajny antysemityzm, kiedy oni sami reprezentują w dużej części skrajny antypolonizm, co było widoczne kiedy Sowieci wtargnęli do Polski w 1939 roku (kolaboracja z najeźdźcami, wydawanie Polaków, wstępowanie do milicji, antypolska nienawiść) jak i kiedy jako żydokomuna (obok innych komunistów) mordowali polskich patriotów w latach 1944-1956 i później. Zresztą ich antypoolonizm jest widoczny cały czas. Próbują "pisać historię od nowa" oskarżając nas o wojenny antysemityzm i niemal współwinę za II WŚ, kiedy to właśnie Polska poniosła największe wojenne szkody materialne doznane od Niemców, ale i od Sowietów, kiedy to Polska jako pierwsza przeciwstawiła się Hitlerowi. To właśnie Polacy pomagali Żydom w czasie II WŚ mimo, że groziła za to śmierć całych polskich rodzin. Oczywiście zdarzały się wśród Polaków szumowiny, ale takie szumowiny były też po stronie Żydów, którzy służyli Niemcom i często sami wydawali w ich ręce swoich rodaków, ale także i Polaków...
Nie wiem z czego wynika ta - reprezentowana przez niektóre środowiska żydowskie - owa niemal nienawiść do Polaków i wszystkiego co polskie. Przecież tak naprawdę historycznie Żydzi winni nam być dozgonnie wdzięczni za przygarnięcie ich przez Kazimierza Wielkiego, kiedy wszędzie w ówczesnej Europie byli przeganiani niczym zaraza. To własnie wtedy nadano im w Polsce prawa, jakich nie mieli nigdzie indziej. Zamiast wdzięczności jest natomiast w wielu wypadkach nienawiść... No cóż... Może Polska im się tak spodobała, że chcą ją na własność? Może faktycznie niektórzy Żydzi marzą o mitycznej Judeopolonii i stąd np. fakt niemal hurtowego w ambasadzie polskiej w Izraelu wydawania polskiego obywatelstwa Żydom, którzy nieraz mają mgliste pojęcie o Polsce i nie znają języka polskiego? Czyżby może chodziło o możliwość swobodnego zakupu ziemi w Polsce i osiedlania się na jej terenie?
Innym zapewne wytłumaczeniem współczesnego antypolonizmu części środowisk żydowskich związanych z "przedsiębiorstwem Holocaust" jest chęć wymuszenia na Polsce wypłaty tym organizacjom jakichś mitycznych i nienależnych im odszkodowań za mienie pożydowskie pozostawione w Polsce a często zniszczone i zagrabione m.in. przez Niemców i komunistyczne Sowiety. Ta suma jest astronomiczna i wynosi około 65 mld USD. Te żądania "przedsiębiorstwa Holocaust" są nie tylko niezgodne z polskim prawem (odszkodowania mają być wypłacane w większości organizacjom żydowskim a nie indywidualnym spadkobiercom, których nie ma - w polskim prawie w takiej sytuacji mienie staje się własnością Skarbu Państwa) ale też są zupełnie bezpodstawne, bowiem po wojnie Polska już raz spłaciła Żydów kwotą 40 mln USD i za zgodą USA oraz Izraela po ewentualne dalsze roszczenia Żydzi winni zwracać się do USA... (a tak na marginesowe - lepiej do Niemiec).
Podsumowując.
Dzisiejsza UE - wedle mnie - jest niejako twórczym rozwinięciem budowy przez Niemcy mitycznej Mitteleuropy, dziś IV Rzeszy. Obserwując politykę niemiecką na przestrzeni dekad można dojść do wniosku, jakobyśmy mieli nieustająco do czynienia z realizacją tych samych celów w zmieniających się warunkach. Niemcy od zawsze dążyły do osiągnięcia dominacji w Europie, do której wielokrotnie Berlin zmierzał zarówno metodami zbrojnymi jak i ekonomicznymi. Zważywszy na geopolityczne położenie Polski, nasz kraj od zawsze był jedną z pierwszych przeszkód stojących na drodze niemieckich ambicji. Stąd właśnie współczesna polityka niemiecka jest powtórzeniem i twórczym rozwinięciem wywodzącej się z czasów I Wojny Światowej koncepcji „Mitteleuropa”, odnoszącej się do m. in. Polski. Zgodnie z tym zamysłem, nasz region (w tym przede wszystkim Polska) ma stać się obszarem spenetrowanym gospodarczo i podporządkowanym gospodarce niemieckiej, stanowiąc dla niej zaplecze oraz gospodarkę peryferyjną. Taka sytuacja wyklucza istnienie silnego polskiego przemysłu, polskiej bankowości czy polskiego wielkiego handlu. Mamy jedynie stanowić rynek zbytu dla obcej produkcji a także źródło taniej siły roboczej, bez jakichkolwiek ambicji gospodarczych. Obserwując poczynania zniemczonej UE, jak i samych Niemiec widać wyraźnie, że wszelkie działania wobec Polski mające doprowadzić do osiągnięcia zrewitalizowanych celów idei Mitteleuropy są z powodzeniem realizowane. Warto też dodać, że mityczna Judeopolonia (czyli niemal państwo zarządzane na terenie części Polski przez Żydów) też była po części składnikiem owej pierwotnej idei Mitteleuropy.
Oczywiście istnienie silnej Polski od zawsze było też militarnie lub politycznie torpedowane przez Rosję, i to niezależnie czy carską czy też komunistyczną. Rosja - podobnie jak Niemcy - była jednym z naszych zaborców a po Rewolucji Październikowej i powstaniu Rosji Sowieckiej jako pierwsza zaatakowała w roku 1920 odrodzone po 123 latach państwo polskie. Historyczna nienawiść Berlina i Moskwy do Polski dała też swój wyraz w sławetnym pakcie Ribbentrop-Mołotow i we wspólnej, dającej początek II WŚ, agresji niemiecko-sowieckiej na Polskę. Współcześnie więc kondominium niemiecko-rosyjskie skierowane przeciwko Polsce ma swoje historyczne korzenie a ze strony Moskwy istotnym jest też fakt, że chce ona - podobnie jak Niemcy - budować i odbudowywać swoją mocarstwową pozycję, też w krajach dawnego bloku komunistycznego. Stąd też zapewne zarówno w kręgach niemieckich, jak i rosyjskich żywa jest idea utworzenia Eurazji jako związku państw zarządzanych przez Moskwę i Berlin a będącego oczywiście częścią budowy syjonistycznego Nowego Porządku Światowego (NWO).
Występujące w Berlinie i Moskwie: wyraźna niechęć do Polaków a także silnej Polski oraz widoczna chęć jej ograbienia są naturalnymi czynnikami przybliżającymi do nich część syjonistycznych środowisk żydowskich. One to widzą ponadto w Polsce niejako drugą swoją "ziemię obiecaną", Judeopolnię. Stąd też próbują uczestniczyć w zawłaszczaniu Polski i wyniszczaniu jej substancji narodowej. Być może stąd się wzięło np. wyjazdowe - bodajże w lutym 2011 roku - posiedzenie rządu polskiego (na czele z premierem D. Tuskiem) w Izraelu połączone ze wspólnymi polsko-żydowskimi obradami (do dzisiaj nie wiemy, co tam ustalono) i być może z tych samych powodów nastąpiło też kuriozlane (ale chyba tylko dla niektórych) i zastanawiające (jakby na terenach własnych) posiedzenie w dniu 27.01.2014 roku izraelskiego Knesteu (parlamentu) w Krakowie.
Patrząc jednak szerzej na zamierzania władców tego świata, to być może rzeczywiście dla Polski nie ma tak naprawdę miejsca. Będziemy częścią Eurazji kierowanej przez Niemców i Rosjan a ta z kolei będzie częścią syjonistycznego NWO, zarządzanego przez Jeden Rząd Światowy. Na części zaś naszego terytorium faktycznie może w ramach tej Eurazji i NWO powstanie coś na kształt Judeopolonii?
-----------------------------
To tyle mojej pesymistycznej analizy obecnej - wedle mnie - rozbiorowej sytuacji Polski. Temat zapewne zasługuję na rozbudowanie, szczególnie w sferze niematerialnego degradowania Polaków (unionizm, gender, mulitikulturowość, laicyzm, poprawność polityczna, niszczenie szeroko pojmowanej polskości i narodowego patriotyzmu, itp).
Mam jednak nadzieję, że się mylę i moje konstatacje są hipotezą, którą łatwo można merytorycznie odrzucić i Polaków nie czeka smutny los niewolników we własnym kraju - bez poczucia własnej tożsamości narodowej, bez własności, własnej ziemi, lasów, bogactw naturalnych, przemysłu, itd... Może jednak czeka nas świetlana przyszłość?
Pozdrawiam
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
-----------------------------
Polska - według mnie - od 25 lat (niemal już 26) znajduje się w procesie pełzającego, kolejnego rozbioru dokonywanego tym razem chyba przez kondominium niemiecko-rosyjskie (często też tylko reprezentowane przez zniemczoną, zlewicowaną, ateistyczną i global-komunistyczną UE i same Niemcy) oraz być może Izrael (często reprezentowany przez USA czy też pewne syjonistyczne i istotne środowiska żydowskie). Ów rozbiór nie dotyczy tylko sfery materialnej (majątek, ekonomia), ale też sfery kultury, tradycji, historii, języka, wiary katolickiej i wartości kształtujących polską tożsamość narodową.
Współcześni zaborcy chcą nas zniszczyć totalnie pozbawiając nas wszelkiej - będącej fundamentem naszej państwowości - własności poprzez przejęcie lub likwidację naszych: aktywów ekonomiczno-gospodarczych (m.in. przedsiębiorstw i instytucji finansowych), zasobów naturalnych, lasów, wód, gór, jezior i naszej ziemi. Oprócz tego równolegle chcą nas zniszczyć pozbawiając nas szeroko rozumianej polskości bez której niemożliwe jest trwanie naszego narodu. Chcą z Polaków zrobić mało relatywnie liczną (15 mln ?), zubożoną (spauperyzowaną) i zatomizowaną masę niewolniczych pracowników najemnych bez wolności oraz własności i niestety im się to udaje. Doprowadzili do sytuacji, w której geopolitycznie Polska nie znaczy dziś nic a jesteśmy po prostu ich łupem bądź też niewolnikiem wykonującym ich rozkazy i polecenia. Sami zaś Polacy - zgodnie z ich planami - zarabiają relatywnie chyba najmniej w UE, pracują niemal najdłużej, mają coraz mniej dzieci, emigrują za pracą, ubezwłasnowolniają się kredytem i pozbywają się z konieczności swojej własności... a przede wszystkim przestają myśleć po polsku....
W interesie naszych w/w zaborców, a w szczególności UE i Niemców zlikwidowano (niestety rękoma usłużnych rodzimych niewolników, zdrajców i wykonawców obcych Polsce celów) konkurencyjny dla nich polski przemysł. Tak zniszczono lub oddano w obce ręce m.in. przemysły: stoczniowy jako konkurencyjny wobec niemieckiego, hutniczy, elektrotechniczny, cementownie, a teraz próbuje się zniszczyć górnictwo węgla kamiennego będące przecież konkurencyjne, szczególnie wobec kopalń niemieckich, którym grozi zamrożenie pomocy państwowej w 2018 roku. Jeżeli nawet od razu nie zlikwidowano polskich firm to pozwolono w tzw. procesie prywatyzacji wykupić ich tysiące przez zagraniczne podmioty, szczególnie z UE a przede wszystkim z Niemiec. Oddano w ten sposób lub zniszczono wiele branż nie wymienionych przeze mnie wcześniej... Często też (o ile nie zawsze) zakup tych polskich przedsiębiorstw był po prostu wrogim przejęciem, kończącym się z reguły ich likwidacją lub przekształceniem w coś na na kształt magazynów przyjmujących i dystrybuujących towary od firmy macierzystej. Ponadto z zakupionych firm swobodnie wyprowadzano środki finansowe i płacono zaniżone podatki lub też nie płacono ich w ogóle (dzięki m.in. strefom ekonomicznym działającym tak naprawdę na rzecz zagranicznych koncernów).
Nasi zaborcy robią wszystko, aby wydrenować Polskę z jej zasobów finansowych i majątkowych. Da się to zauważyć w przypadku stanowienia np. unijnych praw jawnie skierowanych niemal wyłącznie przeciw Polsce i jej rozwojowi, jak np. forsowanie i jednoczesne wyegzekwowanie od polskich zdrajców podpisania skrajnie niekorzystnego dla Polski pakietu energetyczno-klimatycznego. Podobnie jest z polską ziemią, którą zaborcy będą mogli swobodnie wykupować już od maja 2016 roku. Podobnie jest z polskimi lasami, które obecne rządy chcą usilnie prywatyzować, aby oddać je w obce ręce a ponadto z ich sprzedaży sfinansować jakieś roszczenia jednego z naszych - wedle mnie - zaborców...
Jesteśmy ponadto ubezwłasnowolnieni energetycznie od Rosji a nasi zaborcy i rodzimi zdrajcy robią wszystko, żeby tak pozostało m.in. poprzez: podpisanie długoterminowego i niekorzystnego dla Polski kontraktu gazowego z Rosją, budowę niemiecko-rosyjskiego rurociągu North Stream, torpedowanie wydobycia polskich: gazu i ropy z łupków, zaniechanie budowy elektrowni jądrowej czy też rządowy niemal sabotaż budowy gazoportu. Jesteśmy też pod negatywnym wpływem uwłaszczonej komunistycznej nomenklatury, która jest powiązana z postkomunistycznymi (i nie tyko nimi) służbami specjalnymi. Wedle wielu właśnie te służby (szczególnie powiązane z dawnymi WSI) w imieniu własnym, ale też przede wszystkim w imieniu zaborców rządzą dziś Polską.
Oddaliśmy też w ogromnej większości w obce ręce cały sektor finansowo-bankowy, którego de facto międzynarodowym właścicielem jest przeważnie prywatny kapitał etnicznie żydowski. Polska lawinowo zadłuża się w tych obcych nam prywatnych bankach oraz instytucjach kierowanych w większości też przez żydowski establishment finansowy: MFW, BŚ, EBC. Skutecznie przez te 25 (26) lat a szczególnie za rządów PO-PSL ubezwłasnowolniono finansowo Polskę długiem publicznym i zagranicznym. Na dziś dług publiczny jawny wynosi ok. 1,03 bln zł a dług ukryty około 3,1 bln zł. Ponadto mamy na koniec roku 2013 ok. 382,1 mld USD zadłużenia zagranicznego (E. Gierek zostawił nas z zadłużeniem rzędu około 24-25 mld USD i dopiero niedawno go spłaciliśmy). Obecnego zadłużenia Polski (jako państwa) nie spłacą przyszłe pokolenia a Polska będzie cały czas ubezwłasnowolniona tymi długami i zależna od decyzji finansowych, międzynarodowych "mędrców".
Warto też w tym miejscu szczególnie podkreślić fakt fałszywego i negatywnego PR-u Polski, który kreują na świecie w dużej części środowiska żydowskie skupione w żydowskich organizacjach międzynarodowych. Ta część Żydów uprawia antypolską politykę we wszystkich możliwych obszarach: od filmu, poprzez gospodarkę aż niemal do rewidowania historii. Próbują oskarżać Polskę o współwinę za holocaust a już nagminnie o antysemityzm. Ośmielają się nas oskarżać o skrajny antysemityzm, kiedy oni sami reprezentują w dużej części skrajny antypolonizm, co było widoczne kiedy Sowieci wtargnęli do Polski w 1939 roku (kolaboracja z najeźdźcami, wydawanie Polaków, wstępowanie do milicji, antypolska nienawiść) jak i kiedy jako żydokomuna (obok innych komunistów) mordowali polskich patriotów w latach 1944-1956 i później. Zresztą ich antypoolonizm jest widoczny cały czas. Próbują "pisać historię od nowa" oskarżając nas o wojenny antysemityzm i niemal współwinę za II WŚ, kiedy to właśnie Polska poniosła największe wojenne szkody materialne doznane od Niemców, ale i od Sowietów, kiedy to Polska jako pierwsza przeciwstawiła się Hitlerowi. To właśnie Polacy pomagali Żydom w czasie II WŚ mimo, że groziła za to śmierć całych polskich rodzin. Oczywiście zdarzały się wśród Polaków szumowiny, ale takie szumowiny były też po stronie Żydów, którzy służyli Niemcom i często sami wydawali w ich ręce swoich rodaków, ale także i Polaków...
Nie wiem z czego wynika ta - reprezentowana przez niektóre środowiska żydowskie - owa niemal nienawiść do Polaków i wszystkiego co polskie. Przecież tak naprawdę historycznie Żydzi winni nam być dozgonnie wdzięczni za przygarnięcie ich przez Kazimierza Wielkiego, kiedy wszędzie w ówczesnej Europie byli przeganiani niczym zaraza. To własnie wtedy nadano im w Polsce prawa, jakich nie mieli nigdzie indziej. Zamiast wdzięczności jest natomiast w wielu wypadkach nienawiść... No cóż... Może Polska im się tak spodobała, że chcą ją na własność? Może faktycznie niektórzy Żydzi marzą o mitycznej Judeopolonii i stąd np. fakt niemal hurtowego w ambasadzie polskiej w Izraelu wydawania polskiego obywatelstwa Żydom, którzy nieraz mają mgliste pojęcie o Polsce i nie znają języka polskiego? Czyżby może chodziło o możliwość swobodnego zakupu ziemi w Polsce i osiedlania się na jej terenie?
Innym zapewne wytłumaczeniem współczesnego antypolonizmu części środowisk żydowskich związanych z "przedsiębiorstwem Holocaust" jest chęć wymuszenia na Polsce wypłaty tym organizacjom jakichś mitycznych i nienależnych im odszkodowań za mienie pożydowskie pozostawione w Polsce a często zniszczone i zagrabione m.in. przez Niemców i komunistyczne Sowiety. Ta suma jest astronomiczna i wynosi około 65 mld USD. Te żądania "przedsiębiorstwa Holocaust" są nie tylko niezgodne z polskim prawem (odszkodowania mają być wypłacane w większości organizacjom żydowskim a nie indywidualnym spadkobiercom, których nie ma - w polskim prawie w takiej sytuacji mienie staje się własnością Skarbu Państwa) ale też są zupełnie bezpodstawne, bowiem po wojnie Polska już raz spłaciła Żydów kwotą 40 mln USD i za zgodą USA oraz Izraela po ewentualne dalsze roszczenia Żydzi winni zwracać się do USA... (a tak na marginesowe - lepiej do Niemiec).
Podsumowując.
Dzisiejsza UE - wedle mnie - jest niejako twórczym rozwinięciem budowy przez Niemcy mitycznej Mitteleuropy, dziś IV Rzeszy. Obserwując politykę niemiecką na przestrzeni dekad można dojść do wniosku, jakobyśmy mieli nieustająco do czynienia z realizacją tych samych celów w zmieniających się warunkach. Niemcy od zawsze dążyły do osiągnięcia dominacji w Europie, do której wielokrotnie Berlin zmierzał zarówno metodami zbrojnymi jak i ekonomicznymi. Zważywszy na geopolityczne położenie Polski, nasz kraj od zawsze był jedną z pierwszych przeszkód stojących na drodze niemieckich ambicji. Stąd właśnie współczesna polityka niemiecka jest powtórzeniem i twórczym rozwinięciem wywodzącej się z czasów I Wojny Światowej koncepcji „Mitteleuropa”, odnoszącej się do m. in. Polski. Zgodnie z tym zamysłem, nasz region (w tym przede wszystkim Polska) ma stać się obszarem spenetrowanym gospodarczo i podporządkowanym gospodarce niemieckiej, stanowiąc dla niej zaplecze oraz gospodarkę peryferyjną. Taka sytuacja wyklucza istnienie silnego polskiego przemysłu, polskiej bankowości czy polskiego wielkiego handlu. Mamy jedynie stanowić rynek zbytu dla obcej produkcji a także źródło taniej siły roboczej, bez jakichkolwiek ambicji gospodarczych. Obserwując poczynania zniemczonej UE, jak i samych Niemiec widać wyraźnie, że wszelkie działania wobec Polski mające doprowadzić do osiągnięcia zrewitalizowanych celów idei Mitteleuropy są z powodzeniem realizowane. Warto też dodać, że mityczna Judeopolonia (czyli niemal państwo zarządzane na terenie części Polski przez Żydów) też była po części składnikiem owej pierwotnej idei Mitteleuropy.
Oczywiście istnienie silnej Polski od zawsze było też militarnie lub politycznie torpedowane przez Rosję, i to niezależnie czy carską czy też komunistyczną. Rosja - podobnie jak Niemcy - była jednym z naszych zaborców a po Rewolucji Październikowej i powstaniu Rosji Sowieckiej jako pierwsza zaatakowała w roku 1920 odrodzone po 123 latach państwo polskie. Historyczna nienawiść Berlina i Moskwy do Polski dała też swój wyraz w sławetnym pakcie Ribbentrop-Mołotow i we wspólnej, dającej początek II WŚ, agresji niemiecko-sowieckiej na Polskę. Współcześnie więc kondominium niemiecko-rosyjskie skierowane przeciwko Polsce ma swoje historyczne korzenie a ze strony Moskwy istotnym jest też fakt, że chce ona - podobnie jak Niemcy - budować i odbudowywać swoją mocarstwową pozycję, też w krajach dawnego bloku komunistycznego. Stąd też zapewne zarówno w kręgach niemieckich, jak i rosyjskich żywa jest idea utworzenia Eurazji jako związku państw zarządzanych przez Moskwę i Berlin a będącego oczywiście częścią budowy syjonistycznego Nowego Porządku Światowego (NWO).
Występujące w Berlinie i Moskwie: wyraźna niechęć do Polaków a także silnej Polski oraz widoczna chęć jej ograbienia są naturalnymi czynnikami przybliżającymi do nich część syjonistycznych środowisk żydowskich. One to widzą ponadto w Polsce niejako drugą swoją "ziemię obiecaną", Judeopolnię. Stąd też próbują uczestniczyć w zawłaszczaniu Polski i wyniszczaniu jej substancji narodowej. Być może stąd się wzięło np. wyjazdowe - bodajże w lutym 2011 roku - posiedzenie rządu polskiego (na czele z premierem D. Tuskiem) w Izraelu połączone ze wspólnymi polsko-żydowskimi obradami (do dzisiaj nie wiemy, co tam ustalono) i być może z tych samych powodów nastąpiło też kuriozlane (ale chyba tylko dla niektórych) i zastanawiające (jakby na terenach własnych) posiedzenie w dniu 27.01.2014 roku izraelskiego Knesteu (parlamentu) w Krakowie.
Patrząc jednak szerzej na zamierzania władców tego świata, to być może rzeczywiście dla Polski nie ma tak naprawdę miejsca. Będziemy częścią Eurazji kierowanej przez Niemców i Rosjan a ta z kolei będzie częścią syjonistycznego NWO, zarządzanego przez Jeden Rząd Światowy. Na części zaś naszego terytorium faktycznie może w ramach tej Eurazji i NWO powstanie coś na kształt Judeopolonii?
-----------------------------
To tyle mojej pesymistycznej analizy obecnej - wedle mnie - rozbiorowej sytuacji Polski. Temat zapewne zasługuję na rozbudowanie, szczególnie w sferze niematerialnego degradowania Polaków (unionizm, gender, mulitikulturowość, laicyzm, poprawność polityczna, niszczenie szeroko pojmowanej polskości i narodowego patriotyzmu, itp).
Mam jednak nadzieję, że się mylę i moje konstatacje są hipotezą, którą łatwo można merytorycznie odrzucić i Polaków nie czeka smutny los niewolników we własnym kraju - bez poczucia własnej tożsamości narodowej, bez własności, własnej ziemi, lasów, bogactw naturalnych, przemysłu, itd... Może jednak czeka nas świetlana przyszłość?
Pozdrawiam
P.S. (dopisek z 24.01.2015 roku)
Tak jakoś w ferworze dyskusji prowadzonej pod tą notką na różnych forach naszła mnie jescze jedna poniższa refleksja...
Co ma też znaczyć obchodzenie żydowskiego Święta Chanuki w polskim Pałacu Prezydenckim lub w polskim Parlamencie? Czy możemy sobie wyobrazić, aby Wigilia Bożego Narodzenia (na ten przykład) była obchodzona w izraelskim Knesecie a izraelski Prezydent łamał się z innymi opłatkiem tak jak "nasz" Prezydent zapala żydowskie świece?. Czyż to nie jest jakiś nasz akt poddaństwa wobec zaborcy żydowskiego? A może świadczy to o tym, że syjonistyczni Żydzi są znaczącą i dominującą społecznośacią we władzach Rzeczpospolitej? Warto się nad tym zastanowić...
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
czwartek, 22 stycznia 2015
Ratujmy polskie zasoby naturalne, bogactwa narodowe!
W ostatnich postach i tych jeszcze dużo wcześniejszych (*) apelowałem o podjęcie walki Polaków w obronie polskich lasów, wód, gór i polskiej ziemi. Są to - wobec całkowitego niemal zniszczenia w ostatnich 26 latach polskiego przemysłu - ostatnie skarby narodowe, których nie możemy stracić, aby Polska jeszcze Polską była...
Ratując polskie lasy i polską ziemię oraz jeziora i rzeki jednocześnie ratujemy też polskie zasoby naturalne.
Nasze zasoby... Mamy ich naprawdę dużo i są one w sferze zainteresowania wielu państw, nieprzychylnych nam grup etnicznych, międzynarodowych banksterów oraz korporacji.
Oczywiście najwięcej mówi się o gazie i ropie łupkowej. Polskie złoża gazu łupkowego szacowane są obecnie na 350 - 1000 mld metrów sześciennych, co wystarczyłoby nam na 20-60 lat. Należy jednak pamiętać, że jeszcze niedawno szacowane były na 5,3 bln metrów sześciennych, co wystarczyłoby nam na 300 lat. Jaka jest prawda, jeszcze nie wiemy. Prawdopodobnie tyleż samo posiadamy też ropy łupkowej, o której w ogóle się nie wspomina ... (sic!)
Ale mamy też inne, cenne zasoby, które starałem się przybliżyć w poniższej tabeli. Są to oczywiście tylko szacunki, ale oddają rzeczywistą wartość naszej Polski (za ewentualne błędy przepraszam i proszę o ewentualną korektę). W tabeli przyjąłem wysokość złóż gazu łukowego na poziomie 5,3 bln metrów sześciennych. Nie uwzględniłem złóż ropy łupkowej, które mogą ilościowo i wartościowo być tożsame z gazem łukowym.
Posiadamy jeszcze złoto (nie wiem ile) oraz oczywiście źródła wód geotermalnych, które w przyszłości mogą skutecznie stanowić tani zasób energetyczny w Polsce, co udowodnił m.in. o. T. Rydzyk w Toruniu. Nie zapominajmy też o głębinowych wodach pitnych.
Reasumując. Mamy jeszcze wiele zasobów, o które musimy walczyć. Przegraliśmy już wiele i nie możemy sobie pozwolić na ostateczną grabież Polski! Polska pozostaje jeszcze bardzo bogatym krajem (i tym samym dużym "kąskiem" dla obcych) w postaci ziemi, lasów i bogactw naturalnych... i mimo, że już dużo straciliśmy to nie możemy stracić więcej! Musimy sobie też zdawać sprawę, że grabież lasów i naszej ziemi jest też bezpośrednio i pośrednio grabieżą naszych zasobów naturalnych!
Pozdrawiam
* Od lat apeluję o powstrzymanie grabieży Polski przez nieprzychylne nam państwa, grupy etniczne, korporacje i międzynarodowe instytucje finansowe. Napisałem na ten temat wiele postów a w przyszłości postaram się w jakiś sposób przedstawić to zjawisko w postaci jednego, skondensowanego tekstu.
P.S. (dopisek z 20.02.2016 roku)
Bloger Jurand wskazał jeszcze trochę inne szacunki. Warto znać.
--------
Zestawienie szacunkowej wartości głównych bogactw naturalnych Polski
1. Złoża metali w okolicach Suwałk (tytan, wanad, żelazo i metale ziem rzadkich)
Zasobność – 1 500 000 000 ton rudy (1,5 mld ton);
Wartość samego tytanu to 355 000 000 000 $ (355 mld $). Całkowita wartość złoża przekracza 1 000 000 000 000 $ (bilion $).
W USA Mówimy trylion dolarów, bowiem Anglosasi na miliard mówią bilion.
Rzecz w tym, że prócz 50 milionów ton tytanu złoże to zawiera najwyższej jakości rudy żelaza (w całej Europie, włącznie ze Szwecją i Uralem złoża rud żelaza akurat pokończyły się) oraz ogromne ilości bezcennych dla techniki tzw. metali ziem rzadkich. Bez tych metali nie jest możliwa żadna nowoczesna produkcja elektroniczna czy militarna.
2. Złoża molibdenu, wolframu, miedzi pod Myszkowem (Jura Krakowsko-Częstochowska). Obok tych metali zawsze występuje złoto, srebro i selen
Zasobność – 726 000 000 ton rudy (726 milionów ton);
Wartość samego tylko molibdenu – 14 520 000 000 $ (14,52 mld $).
3. Złoża niklu pod Ząbkowicami Śląski. Obok niklu w złożach występuje złoto i platynowce
Zasobność – 14 000 000 ton rudy (14 mln ton);
Wartość tylko niklu około 4 000 000 000 $ (4,00 mld $).
4. Złoża wysokiej jakości węgla kamiennego na Lubelszczyźnie. Węgiel „zanieczyszczony” jest złotem
Zasobność – 40 000 000 000 ton (40 mld ton);
Wartość – 4 800 000 000 000 $ (4 800 mld $ = 4,8 biliona $).
5. Złoża węgla brunatnego pod Legnicą
Zasobność – 15 000 000 000 ton (15 mld ton);
Wartość – 87 000 000 000 $ (87,00 mld $).
6. Złoża złota w różnych lokalizacjach głównie na terenie Dolnego Śląska
Zasobność – 350 ton kruszcu;
Wartość – 14 000 000 000 (14,00 mld $).
7. Złoża miedzi i złota w rejonie Bytomia Odrzańskiego
Zasobność:
Miedź – 8 000 000 ton metalu (8 mln ton)
Złoto – 100 ton kruszcu
Wartość razem około 62 500 000 000 $ (62,50 mld $).
8. Konwencjonalne (nie łupkowe) złoża gazu ziemnego, lokalizacja Ziemia Lubuska, Wielkopolska i Podkarpacie
Zasobność – 1,7 bln m3
Wartość – 510 000 000 000 $ (510 mld $)
RAZEM (podsumowując tylko wartość tytanu ze złoża pod Suwałkami) 5 847 020 000 000 $ (5 847,02 mld $ = 5,847 biliona / w USA 5,847 tryliona $)
Źródło: http://niepoprawni.pl/blog/jurand/czy-wiesz-drogi-rodaku-ze-siedzisz-na-ogromnej-stercie-zlota-czy-ktos-ci-o-tym#comment-1507494
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Ratując polskie lasy i polską ziemię oraz jeziora i rzeki jednocześnie ratujemy też polskie zasoby naturalne.
Nasze zasoby... Mamy ich naprawdę dużo i są one w sferze zainteresowania wielu państw, nieprzychylnych nam grup etnicznych, międzynarodowych banksterów oraz korporacji.
Oczywiście najwięcej mówi się o gazie i ropie łupkowej. Polskie złoża gazu łupkowego szacowane są obecnie na 350 - 1000 mld metrów sześciennych, co wystarczyłoby nam na 20-60 lat. Należy jednak pamiętać, że jeszcze niedawno szacowane były na 5,3 bln metrów sześciennych, co wystarczyłoby nam na 300 lat. Jaka jest prawda, jeszcze nie wiemy. Prawdopodobnie tyleż samo posiadamy też ropy łupkowej, o której w ogóle się nie wspomina ... (sic!)
Ale mamy też inne, cenne zasoby, które starałem się przybliżyć w poniższej tabeli. Są to oczywiście tylko szacunki, ale oddają rzeczywistą wartość naszej Polski (za ewentualne błędy przepraszam i proszę o ewentualną korektę). W tabeli przyjąłem wysokość złóż gazu łukowego na poziomie 5,3 bln metrów sześciennych. Nie uwzględniłem złóż ropy łupkowej, które mogą ilościowo i wartościowo być tożsame z gazem łukowym.
Posiadamy jeszcze złoto (nie wiem ile) oraz oczywiście źródła wód geotermalnych, które w przyszłości mogą skutecznie stanowić tani zasób energetyczny w Polsce, co udowodnił m.in. o. T. Rydzyk w Toruniu. Nie zapominajmy też o głębinowych wodach pitnych.
Reasumując. Mamy jeszcze wiele zasobów, o które musimy walczyć. Przegraliśmy już wiele i nie możemy sobie pozwolić na ostateczną grabież Polski! Polska pozostaje jeszcze bardzo bogatym krajem (i tym samym dużym "kąskiem" dla obcych) w postaci ziemi, lasów i bogactw naturalnych... i mimo, że już dużo straciliśmy to nie możemy stracić więcej! Musimy sobie też zdawać sprawę, że grabież lasów i naszej ziemi jest też bezpośrednio i pośrednio grabieżą naszych zasobów naturalnych!
Pozdrawiam
* Od lat apeluję o powstrzymanie grabieży Polski przez nieprzychylne nam państwa, grupy etniczne, korporacje i międzynarodowe instytucje finansowe. Napisałem na ten temat wiele postów a w przyszłości postaram się w jakiś sposób przedstawić to zjawisko w postaci jednego, skondensowanego tekstu.
P.S. (dopisek z 20.02.2016 roku)
Bloger Jurand wskazał jeszcze trochę inne szacunki. Warto znać.
--------
Zestawienie szacunkowej wartości głównych bogactw naturalnych Polski
1. Złoża metali w okolicach Suwałk (tytan, wanad, żelazo i metale ziem rzadkich)
Zasobność – 1 500 000 000 ton rudy (1,5 mld ton);
Wartość samego tytanu to 355 000 000 000 $ (355 mld $). Całkowita wartość złoża przekracza 1 000 000 000 000 $ (bilion $).
W USA Mówimy trylion dolarów, bowiem Anglosasi na miliard mówią bilion.
Rzecz w tym, że prócz 50 milionów ton tytanu złoże to zawiera najwyższej jakości rudy żelaza (w całej Europie, włącznie ze Szwecją i Uralem złoża rud żelaza akurat pokończyły się) oraz ogromne ilości bezcennych dla techniki tzw. metali ziem rzadkich. Bez tych metali nie jest możliwa żadna nowoczesna produkcja elektroniczna czy militarna.
2. Złoża molibdenu, wolframu, miedzi pod Myszkowem (Jura Krakowsko-Częstochowska). Obok tych metali zawsze występuje złoto, srebro i selen
Zasobność – 726 000 000 ton rudy (726 milionów ton);
Wartość samego tylko molibdenu – 14 520 000 000 $ (14,52 mld $).
3. Złoża niklu pod Ząbkowicami Śląski. Obok niklu w złożach występuje złoto i platynowce
Zasobność – 14 000 000 ton rudy (14 mln ton);
Wartość tylko niklu około 4 000 000 000 $ (4,00 mld $).
4. Złoża wysokiej jakości węgla kamiennego na Lubelszczyźnie. Węgiel „zanieczyszczony” jest złotem
Zasobność – 40 000 000 000 ton (40 mld ton);
Wartość – 4 800 000 000 000 $ (4 800 mld $ = 4,8 biliona $).
5. Złoża węgla brunatnego pod Legnicą
Zasobność – 15 000 000 000 ton (15 mld ton);
Wartość – 87 000 000 000 $ (87,00 mld $).
6. Złoża złota w różnych lokalizacjach głównie na terenie Dolnego Śląska
Zasobność – 350 ton kruszcu;
Wartość – 14 000 000 000 (14,00 mld $).
7. Złoża miedzi i złota w rejonie Bytomia Odrzańskiego
Zasobność:
Miedź – 8 000 000 ton metalu (8 mln ton)
Złoto – 100 ton kruszcu
Wartość razem około 62 500 000 000 $ (62,50 mld $).
8. Konwencjonalne (nie łupkowe) złoża gazu ziemnego, lokalizacja Ziemia Lubuska, Wielkopolska i Podkarpacie
Zasobność – 1,7 bln m3
Wartość – 510 000 000 000 $ (510 mld $)
RAZEM (podsumowując tylko wartość tytanu ze złoża pod Suwałkami) 5 847 020 000 000 $ (5 847,02 mld $ = 5,847 biliona / w USA 5,847 tryliona $)
Źródło: http://niepoprawni.pl/blog/jurand/czy-wiesz-drogi-rodaku-ze-siedzisz-na-ogromnej-stercie-zlota-czy-ktos-ci-o-tym#comment-1507494
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
środa, 21 stycznia 2015
Ratujmy też polską ziemię!
Obok powszechnej mobilizacji Polaków wokół obrony polskich lasów [1] nie możemy zapominać o polskiej ziemi. Tak naprawdę bowiem późnym wieczorem 17 grudnia 2014 roku i 18 grudnia w nocy głosowano nie tylko nad zmianą polskiej Konstytucji umożliwiającą prywatyzację lasów państwowych (na szczęście przepadła 5 głosami), ale też odrzucono głosami koalicji społeczny wniosek o referendum w sprawie przyszłości przedsiębiorstwa Lasy Państwowe i w obronie polskiej ziemi. Zebrano 2,5 miliona podpisów, które koalicja po prostu "wyrzuciła do kosza", lekceważąc w ten sposób Polaków.
Zaiste... podczas jednego głosowania chciano dokonać całkowitego i ostatecznego zamachu na Polskę - jej ziemie, w dużej części jeziora i lasy. Atak na lasy na razie się nie powiódł, ale niestety (na dzień dzisiejszy) przepadła możliwość przeprowadzenia referendum w obronie polskiej ziemi. 1 maja 2016 kończy się bowiem dwunastoletni okres ochronny przed masowym jej wykupem a we wniosku o referendum zawarto postulat renegocjacji Traktatu Akcesyjnego w kwestii sprzedaży ziemi obcokrajowcom, który stwierdzał, by cudzoziemcy mogli kupować ziemię w Polsce dopiero od roku, w którym siła nabywcza średniej pensji Polaka będzie stanowiła minimum 90 proc. średniej siły nabywczej średniej pensji mieszkańców pięciu najbogatszych krajów UE. Jak na razie zarabiamy ponad pięciokrotnie mniej.
Nietrudno się domyślić, że gdyby doszło do referendum to zdecydowana większość Polaków opowiedziałaby się po stronie wnioskodawców i chciałaby dodatkowych obostrzeń dotyczących zakupu polskiej ziemi przez obcokrajowców. Rząd PO-PSL zrobi więc wszystko, aby do takiego referendum nie dopuścić... a przecież własnie instytucja referendum jest chyba najbardziej demokratyczną formą podejmowania ważnych dla obywateli danego kraju decyzji... No, ale demokracja to tylko frazes w ustach totalitarystów obecnie rządzących Polską (ale przecież i UE).
Tak więc zakup polskiej ziemi rolnej i leśnej będzie swobodnie możliwy przez cudzoziemców już od maja 2016 roku (działkę budowlaną mogą już kupować teraz). Pomimo tego szacuje się, że ziemię rolną i leśną już cudzoziemcy (szczególnie Niemcy) wykupują na potęgę poprzez tzw. podstawione "słupy" (podstawione osoby narodowości polskiej), ale - coraz częściej - wchodzą u nas w posiadanie gruntów rolnych poprzez nabywanie udziałów w polskich spółkach będących właścicielami ziemi. Obcokrajowcy mają kilka razy więcej ziemi rolnej, niż wynika z danych MSW, które wskazują iż w ciągu ostatnich piętnastu lat obcokrajowcy za zgodą MSW kupili 5,2 tys. hektarów ziemi rolnej.
Nietrudno się domyślić, że wielu obcokrajowców, w tym reprezentujących wrogie nam, antypolskie nacje nie może się doczekać tego maja 2016 roku, kiedy to już bez przeszkód będą mogli dosłownie wykupić niemal całą Polskę... resztę z tego jej majątku, który jest jeszcze w rękach polskich.
Ratujmy więc i polskie lasy, i polską ziemię! Bo lasy to 30% powierzchni Polski, reszta to wody, góry i polska ziemia... Ponadto...ratując polską ziemię ratujemy też przecież zasoby naturalne, które ona kryje...
V. Orban poprzez parlament Węgier wprowadził w swoim kraju zapisy ograniczające możliwość zakupu ziemi przez obcokrajowców w dniu 21 czerwca 2013 r., czyli na mniej niż rok (wiosna 2014) przed zakończeniem prolongaty Komisji Europejskiej w kwestii obowiązywania moratorium na zakup ziemi przez cudzoziemców. Regulacja maksymalnego obszaru gruntów rolnych i leśnych posiadanych na własność pozostała bez zmian i wynosi nadal 300 ha. Natomiast w wyniku ww. ustawy dotychczasowy maksymalny obszar gruntów użytkowanych (np. dzierżawa) przez jeden podmiot (2.500 ha) ograniczony został do 1.200 ha, a w przypadku hodowli zwierząt i producentów materiału siewnego do 1.800 ha. Umowy dzierżawy będzie można zawrzeć na maksymalny okres 20 lat. Podmiotami uprawnionymi do nabycia własności ziemi są wedle ustawy jedynie: krajowe osoby fizyczne, obywatele UE, kościoły, instytucje finansowe podlegające mocy ustawy o listach zastawnych i bankach hipotecznych – na czas określony w ustawie, samorządy lokalne, państwo (Narodowy Fundusz Ziemi). Ciekawym rozwiązaniem jest to, że zarówno krajowe osoby fizyczne, jak i obywatele UE będą mogli nabyć maksymalnie 1 ha ziemi na terenie Węgier jeżeli: nie będą umiały się wykazać wykształceniem rolniczym lub z zakresu gospodarki leśnej; lub nie będą prowadzić od trzech lat (w sposób udokumentowany), we własnym imieniu i na własne ryzyko działalności rolniczej lub leśnej na terenie Węgier, z której czerpią dochody albo brak dochodów pochodzących z tej działalności wynika z tego, że przedsięwzięta inwestycja rolno-leśna jeszcze się nie zwróciła; lub nie będą członkami rolno-leśnej spółdzielni produkcyjnej zarejestrowanej na Węgrzech (posiadającymi co najmniej 25% jej udziałów i wnoszącymi osobisty wkład pracy). Wedle tej ustawy nie będą uprawnione do nabycia własności ziemi na Węgrzech: zagraniczne osoby fizyczne spoza UE; inne państwa lub ich prowincje, obce samorządy i ich jakikolwiek organ; osoby prawne, które uzyskałyby w czasie lub przed obowiązywaniem nowej ustawy ziemie od swojego poprzednika prawnego w wyniku przekształcenia organizacyjnego (fuzja, podział, przyłączenie, wyodrębnienie), z wyjątkiem gdy mowa o uznanym przez państwo kościele. Dla ważności aktu sprzedaży ziemi, jak i zawarcia umów o przeniesienie praw dzierżawy konieczne jest - oprócz wymogu adwokata przy kupnie-sprzedaży ziemi i rygoru notarialnego dla dzierżawy - uzyskanie zezwolenia odpowiedniego urzędu (departament rolny centralnej administracji w terenie, szczebla wojewódzkiego). W postępowaniu zezwoleniowym urząd ten zobowiązany będzie zwrócić się o wydanie opinii w poszczególnych sprawach zakupu ziemi do nowo powstałych ‘lokalnych komitetów ziemskich’ (ciała przedstawicielskie rolników i spółdzielni, powstałe w obrębie granic administracyjnych danego samorządu lokalnego, w którym grunty miały być nabyte). Wydana przez komitety opinia w sprawie zakupu ziemi nie będzie wiążąca dla postępującego w sprawie urzędu wydającego ostateczne pozwolenie. Umowy o kupnie-sprzedaży będzie można zawierać tylko na formularzach o numerach porządkowych ściśle księgowanych przez państwo. [2].
No cóż... Przedstawiłem obszernie rozwiązania węgierskie, aby pokazać, że jednak można w UE dbać o swoje narodowe interesy. Wypada nam tylko żądać podobnych a nawet bardziej restrykcyjnych rozwiązań od naszego rządu, który podobno raczy o sobie mówić jako o rządzie polskim...
Chyba konieczna jest ponowna akcja zbierania podpisów w obronie polskiej ziemi i złożenie po raz kolejny wniosku o referendum w tej sprawie! Można by taki wniosek rozszerzyć o kwestie całkowitego zakazu prywatyzacji polskich lasów.
Musimy walczyć aż do skutku a czasu mamy naprawdę mało. Zróbmy wszystko, aby po raz kolejny nie obudzić się po szkodzie, tzn. w Polsce, która już nie jest nasza, która już nie jest Polską...
Pozdrawiam
[1] Dla przykładu, inicjatywa portalu niepoprawni.pl - http://ratujlasy.niepoprawni.pl/
[2] Na podstawie: http://www.informatorekonomiczny.msz.gov.pl/pl/europa/wegry/?printMode=true
P.S.
Pisząc ten tekst w części opierałem się o niektóre sformułowania zawarte w moich postach:
- http://krzysztofjaw.blogspot.com/2014/04/walczmy-o-nasza-polske-walczmy-o-jej.html
- http://krzysztofjaw.blogspot.com/2014/12/kolejny-strach-wadzy-nocne-gosowania.html
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Zaiste... podczas jednego głosowania chciano dokonać całkowitego i ostatecznego zamachu na Polskę - jej ziemie, w dużej części jeziora i lasy. Atak na lasy na razie się nie powiódł, ale niestety (na dzień dzisiejszy) przepadła możliwość przeprowadzenia referendum w obronie polskiej ziemi. 1 maja 2016 kończy się bowiem dwunastoletni okres ochronny przed masowym jej wykupem a we wniosku o referendum zawarto postulat renegocjacji Traktatu Akcesyjnego w kwestii sprzedaży ziemi obcokrajowcom, który stwierdzał, by cudzoziemcy mogli kupować ziemię w Polsce dopiero od roku, w którym siła nabywcza średniej pensji Polaka będzie stanowiła minimum 90 proc. średniej siły nabywczej średniej pensji mieszkańców pięciu najbogatszych krajów UE. Jak na razie zarabiamy ponad pięciokrotnie mniej.
Nietrudno się domyślić, że gdyby doszło do referendum to zdecydowana większość Polaków opowiedziałaby się po stronie wnioskodawców i chciałaby dodatkowych obostrzeń dotyczących zakupu polskiej ziemi przez obcokrajowców. Rząd PO-PSL zrobi więc wszystko, aby do takiego referendum nie dopuścić... a przecież własnie instytucja referendum jest chyba najbardziej demokratyczną formą podejmowania ważnych dla obywateli danego kraju decyzji... No, ale demokracja to tylko frazes w ustach totalitarystów obecnie rządzących Polską (ale przecież i UE).
Tak więc zakup polskiej ziemi rolnej i leśnej będzie swobodnie możliwy przez cudzoziemców już od maja 2016 roku (działkę budowlaną mogą już kupować teraz). Pomimo tego szacuje się, że ziemię rolną i leśną już cudzoziemcy (szczególnie Niemcy) wykupują na potęgę poprzez tzw. podstawione "słupy" (podstawione osoby narodowości polskiej), ale - coraz częściej - wchodzą u nas w posiadanie gruntów rolnych poprzez nabywanie udziałów w polskich spółkach będących właścicielami ziemi. Obcokrajowcy mają kilka razy więcej ziemi rolnej, niż wynika z danych MSW, które wskazują iż w ciągu ostatnich piętnastu lat obcokrajowcy za zgodą MSW kupili 5,2 tys. hektarów ziemi rolnej.
Nietrudno się domyślić, że wielu obcokrajowców, w tym reprezentujących wrogie nam, antypolskie nacje nie może się doczekać tego maja 2016 roku, kiedy to już bez przeszkód będą mogli dosłownie wykupić niemal całą Polskę... resztę z tego jej majątku, który jest jeszcze w rękach polskich.
Ratujmy więc i polskie lasy, i polską ziemię! Bo lasy to 30% powierzchni Polski, reszta to wody, góry i polska ziemia... Ponadto...ratując polską ziemię ratujemy też przecież zasoby naturalne, które ona kryje...
V. Orban poprzez parlament Węgier wprowadził w swoim kraju zapisy ograniczające możliwość zakupu ziemi przez obcokrajowców w dniu 21 czerwca 2013 r., czyli na mniej niż rok (wiosna 2014) przed zakończeniem prolongaty Komisji Europejskiej w kwestii obowiązywania moratorium na zakup ziemi przez cudzoziemców. Regulacja maksymalnego obszaru gruntów rolnych i leśnych posiadanych na własność pozostała bez zmian i wynosi nadal 300 ha. Natomiast w wyniku ww. ustawy dotychczasowy maksymalny obszar gruntów użytkowanych (np. dzierżawa) przez jeden podmiot (2.500 ha) ograniczony został do 1.200 ha, a w przypadku hodowli zwierząt i producentów materiału siewnego do 1.800 ha. Umowy dzierżawy będzie można zawrzeć na maksymalny okres 20 lat. Podmiotami uprawnionymi do nabycia własności ziemi są wedle ustawy jedynie: krajowe osoby fizyczne, obywatele UE, kościoły, instytucje finansowe podlegające mocy ustawy o listach zastawnych i bankach hipotecznych – na czas określony w ustawie, samorządy lokalne, państwo (Narodowy Fundusz Ziemi). Ciekawym rozwiązaniem jest to, że zarówno krajowe osoby fizyczne, jak i obywatele UE będą mogli nabyć maksymalnie 1 ha ziemi na terenie Węgier jeżeli: nie będą umiały się wykazać wykształceniem rolniczym lub z zakresu gospodarki leśnej; lub nie będą prowadzić od trzech lat (w sposób udokumentowany), we własnym imieniu i na własne ryzyko działalności rolniczej lub leśnej na terenie Węgier, z której czerpią dochody albo brak dochodów pochodzących z tej działalności wynika z tego, że przedsięwzięta inwestycja rolno-leśna jeszcze się nie zwróciła; lub nie będą członkami rolno-leśnej spółdzielni produkcyjnej zarejestrowanej na Węgrzech (posiadającymi co najmniej 25% jej udziałów i wnoszącymi osobisty wkład pracy). Wedle tej ustawy nie będą uprawnione do nabycia własności ziemi na Węgrzech: zagraniczne osoby fizyczne spoza UE; inne państwa lub ich prowincje, obce samorządy i ich jakikolwiek organ; osoby prawne, które uzyskałyby w czasie lub przed obowiązywaniem nowej ustawy ziemie od swojego poprzednika prawnego w wyniku przekształcenia organizacyjnego (fuzja, podział, przyłączenie, wyodrębnienie), z wyjątkiem gdy mowa o uznanym przez państwo kościele. Dla ważności aktu sprzedaży ziemi, jak i zawarcia umów o przeniesienie praw dzierżawy konieczne jest - oprócz wymogu adwokata przy kupnie-sprzedaży ziemi i rygoru notarialnego dla dzierżawy - uzyskanie zezwolenia odpowiedniego urzędu (departament rolny centralnej administracji w terenie, szczebla wojewódzkiego). W postępowaniu zezwoleniowym urząd ten zobowiązany będzie zwrócić się o wydanie opinii w poszczególnych sprawach zakupu ziemi do nowo powstałych ‘lokalnych komitetów ziemskich’ (ciała przedstawicielskie rolników i spółdzielni, powstałe w obrębie granic administracyjnych danego samorządu lokalnego, w którym grunty miały być nabyte). Wydana przez komitety opinia w sprawie zakupu ziemi nie będzie wiążąca dla postępującego w sprawie urzędu wydającego ostateczne pozwolenie. Umowy o kupnie-sprzedaży będzie można zawierać tylko na formularzach o numerach porządkowych ściśle księgowanych przez państwo. [2].
No cóż... Przedstawiłem obszernie rozwiązania węgierskie, aby pokazać, że jednak można w UE dbać o swoje narodowe interesy. Wypada nam tylko żądać podobnych a nawet bardziej restrykcyjnych rozwiązań od naszego rządu, który podobno raczy o sobie mówić jako o rządzie polskim...
Chyba konieczna jest ponowna akcja zbierania podpisów w obronie polskiej ziemi i złożenie po raz kolejny wniosku o referendum w tej sprawie! Można by taki wniosek rozszerzyć o kwestie całkowitego zakazu prywatyzacji polskich lasów.
Musimy walczyć aż do skutku a czasu mamy naprawdę mało. Zróbmy wszystko, aby po raz kolejny nie obudzić się po szkodzie, tzn. w Polsce, która już nie jest nasza, która już nie jest Polską...
Pozdrawiam
[1] Dla przykładu, inicjatywa portalu niepoprawni.pl - http://ratujlasy.niepoprawni.pl/
[2] Na podstawie: http://www.informatorekonomiczny.msz.gov.pl/pl/europa/wegry/?printMode=true
P.S.
Pisząc ten tekst w części opierałem się o niektóre sformułowania zawarte w moich postach:
- http://krzysztofjaw.blogspot.com/2014/04/walczmy-o-nasza-polske-walczmy-o-jej.html
- http://krzysztofjaw.blogspot.com/2014/12/kolejny-strach-wadzy-nocne-gosowania.html
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
wtorek, 20 stycznia 2015
Majątek Polskich Kolei Linowych już nie polski!
I stało się to, co już niemal od dwóch lat było pewne. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zezwoliło na przeniesienie majątku Polskich Kolei Linowych (PKL) do spółki Polskie Koleje Górskie (PKG), która w 99,77% kontrolowana jest przez luksemburską firmę Altura. Właśnie z powodu zagranicznego właściciela PGK potrzebna była zgoda MSW na przejęcie przez nią polskich nieruchomości leżących m.in. w Tatrach oraz w terenach przygranicznych na trenie Zakopanego, Kościeliska, Szczawnicy, Zawoi, Międzybrodzia Żywieckiego, Międzybrodzia Kobiernickiego oraz Krynicy - Zdroju.
Ciekawa i symptomatyczna jest historia owej prywatyzacji polskiego majątku i przejęcia go przez podmiot zagraniczny. Jak podaje portal money.pl: "spółkę PKG założyły cztery podhalańskie samorządy z inicjatywy byłego burmistrza Zakopanego Janusza Majchra. Spółka ta nabyła od PKP akcje PKL, ale pieniądze na transakcję (w wysokości niemal 215 mln zł - dop.: kj) wyłożył fundusz inwestycyjny Mid Europa Partners. Następnie fundusz przekazał swoje akcje specjalnie powołanej do tego celu spółce Altura zarejestrowanej w Luksemburgu. Altura posiada 99, 77 proc. akcji, pozostałe udziały należą do czterech podhalańskich samorządów: Zakopanego, Poronina, Kościeliska i Bukowiny Tatrzańskiej" [1].
Jak łatwo zauważyć plan prywatyzacji był misternie przygotowany i od teraz Polska nie jest już właścicielem swoich górskich aktywów, na które w większości pracowało wiele pokoleń Polaków. Jest to kolejny przykład grabieżczej i niszczącej polską własność polityki większości rządów III RP, a w szczególności rządów PO-PSL...
Jakże smutnym jest postawa polskich (?) ministerstw i instytucji mających dbać o nasze bezpieczeństwo. Zarówno Minister Obrony Narodowej, jak i Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie zgłosili sprzeciwu w sprawie przejęcia górskich nieruchomości, a zdaniem szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego nabycie tychże nieruchomości przez zagraniczną spółkę nie zagrozi bezpieczeństwu Państwa.
Wedle cytowanego wcześniej portalu "zastrzeżenia do transakcji zgłosił natomiast Minister Środowiska, ponieważ infrastruktura PKL leży na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego i Popradzkiego Parku Krajobrazowego. Jednak dyrektorzy obu parków stwierdzili, że ewentualne inwestycje będą podlegały wszelkim restrykcjom, zgodnie z obowiązującymi przepisami ochrony przyrody (...) Zastrzeżenia co do przejęcia nieruchomości przez obcy kapitał wyrażały lokalne władze. Przeciwni temu są m.in. starosta nowotarski i tatrzański oraz włodarze Zakopanego, Zawoi czy Krynicy (...) Na sprzedaż PKL wcześniej wyraził zgodę UOKiK. Sprawę prywatyzacji PKL badała też prokuratura, ale nie dopatrzyła się znamion przestępstwa. Prywatyzacji byli przeciwni m.in. politycy PiS" [1].
Cóż można więcej powiedzieć? Chyba tylko tyle, że zdrajcy Polski i jej niszczyciele kiedyś może w sposób adekwatny do czynów odpowiedzą za swoje działania... Może tak się stanie, choć jestem coraz bardziej co do takiego scenariusza sceptyczny...
Pozdrawiam
[1] http://prawo.money.pl/aktualnosci/wiadomosci/artykul/polskie-koleje-linowe-jest-zgoda-na,30,0,1696030.html
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Ciekawa i symptomatyczna jest historia owej prywatyzacji polskiego majątku i przejęcia go przez podmiot zagraniczny. Jak podaje portal money.pl: "spółkę PKG założyły cztery podhalańskie samorządy z inicjatywy byłego burmistrza Zakopanego Janusza Majchra. Spółka ta nabyła od PKP akcje PKL, ale pieniądze na transakcję (w wysokości niemal 215 mln zł - dop.: kj) wyłożył fundusz inwestycyjny Mid Europa Partners. Następnie fundusz przekazał swoje akcje specjalnie powołanej do tego celu spółce Altura zarejestrowanej w Luksemburgu. Altura posiada 99, 77 proc. akcji, pozostałe udziały należą do czterech podhalańskich samorządów: Zakopanego, Poronina, Kościeliska i Bukowiny Tatrzańskiej" [1].
Jak łatwo zauważyć plan prywatyzacji był misternie przygotowany i od teraz Polska nie jest już właścicielem swoich górskich aktywów, na które w większości pracowało wiele pokoleń Polaków. Jest to kolejny przykład grabieżczej i niszczącej polską własność polityki większości rządów III RP, a w szczególności rządów PO-PSL...
Jakże smutnym jest postawa polskich (?) ministerstw i instytucji mających dbać o nasze bezpieczeństwo. Zarówno Minister Obrony Narodowej, jak i Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie zgłosili sprzeciwu w sprawie przejęcia górskich nieruchomości, a zdaniem szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego nabycie tychże nieruchomości przez zagraniczną spółkę nie zagrozi bezpieczeństwu Państwa.
Wedle cytowanego wcześniej portalu "zastrzeżenia do transakcji zgłosił natomiast Minister Środowiska, ponieważ infrastruktura PKL leży na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego i Popradzkiego Parku Krajobrazowego. Jednak dyrektorzy obu parków stwierdzili, że ewentualne inwestycje będą podlegały wszelkim restrykcjom, zgodnie z obowiązującymi przepisami ochrony przyrody (...) Zastrzeżenia co do przejęcia nieruchomości przez obcy kapitał wyrażały lokalne władze. Przeciwni temu są m.in. starosta nowotarski i tatrzański oraz włodarze Zakopanego, Zawoi czy Krynicy (...) Na sprzedaż PKL wcześniej wyraził zgodę UOKiK. Sprawę prywatyzacji PKL badała też prokuratura, ale nie dopatrzyła się znamion przestępstwa. Prywatyzacji byli przeciwni m.in. politycy PiS" [1].
Cóż można więcej powiedzieć? Chyba tylko tyle, że zdrajcy Polski i jej niszczyciele kiedyś może w sposób adekwatny do czynów odpowiedzą za swoje działania... Może tak się stanie, choć jestem coraz bardziej co do takiego scenariusza sceptyczny...
Pozdrawiam
[1] http://prawo.money.pl/aktualnosci/wiadomosci/artykul/polskie-koleje-linowe-jest-zgoda-na,30,0,1696030.html
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
niedziela, 18 stycznia 2015
Czy górnicy dali się oszukać rządowi?
W swoim ostatnim poście napisałem m.in.: "Mam jednak nadzieję, że górnicy nie dadzą się oszukać... ani E. Kopacz, ani B. Komorowskiemu, ani G. Schetynie... Bowiem nie łudźmy się, że ewentualne powstrzymanie procesu likwidacji kopalń dziś (w czasie roku wyborczego) powstrzyma jutro zapędy elit III RP od zniszczenia polskiego górnictwa. Powstrzymanie dziś procesu zamykania kopalń będzie oczywistym kolejnym kłamstwem całej sitwy III RP, które to kłamstwo będzie miało na celu kolejne otumanienie Polaków i skłonienie ich do głosowania na B. Komorowskiego i PO a gdy kolejny raz wygrają wybory... to będą mieli już wolną rękę na kolejne lata i ponownie będą zapewne chcieli zamykać lub prywatyzować nie tylko przecież polskie kopalnie a Polskę doprowadzić do ostatecznego upadku, czyli maksymalnego spauperyzowania, zatomizowania Polaków i uczynienia z nich niewolników bez własności i wolności" [1].
Warto podkreślać zawsze i jak najczęściej, że jedną z podstawowych przyczyn dążenia rządu do częściowej lub całkowitej likwidacji polskiego górnictwa jest podpisanie przez E. Kopacz niekorzystnego pakietu klimatyczno-energetycznego o czym też już pisałem: "Szukając jednak przyczyn powolnej likwidacji polskiego górnictwa należy jeszcze bardzo mocno podnieść kwestię podpisania przez E. Kopacz (bodajże 24 października 2014 roku) skrajnie niekorzystnego dla Polski pakietu klimatycznego, który jest jeszcze bardziej restrykcyjny od zapisów przyjętych w 2008 roku przez rząd D. Tuska (słynne 3x20, a więc redukcję emisji CO2 o 20% w stosunku do roku 2005, zwiększenie do 20% udziału energii odnawialnej w całości zużywanej energii i 20% poprawę efektywności wykorzystania energii). Ten właśnie pakiet klimatyczny jest tak naprawdę skierowany przede wszystkim przeciw Polsce i Kopaczowa spełniła i nadal spełnia żądania zniemczonej UE. Zgoda na redukcję o co najmniej 40 procent emisji CO2 do roku 2030 (w stosunku do roku bazowego 2005) to uderzenie w polską gospodarkę, która i tak jest zdecydowanie słabsza od np. gospodarki niemieckiej czy francuskiej, to uderzenie też w polski przemysł wydobywczy a szczególnie w górnictwo węgla kamiennego. Jedną z konsekwencji - i chyba najtragiczniejszą dla Polski - tego pakietu jest właśnie konieczność radykalnego przestawienia się naszego kraju z węgla kamiennego na inne źródła pozyskiwania energii, w tym tzw. źródła energii odnawialnej, na które będziemy musieli wydać w najbliższych latach miliardy złotych. Naturalną wobec tego jest chęć obecnego rządu do zamykania kopalń i nie wynika to z ich obecnej sytuacji ekonomicznej a z antypolskich zobowiązań jakie przyjęła na Polskę E. Kopacz" [2].
Moje nadzieje na to, że górnicy nie dadzą się oszukać były jednak płonne. "Porozumienie" rządu z górniczymi związkami zawodowymi jest - moim zdaniem - tylko tymczasowym zapewnieniem rządowi spokoju do czasu kolejnych wyborów. Na pewno więc cały aktyw PO odetchnął z ulgą mając nadzieję, że górnicy w czasie kampanii wyborczej nie będą zbytnio "wierzgać" a podpisane "porozumienie" może ich skłonić do ponownego głosowania na PO. Zapewne również zadowolony jest B. Komorowski, który przed majowymi wyborami będzie miał oczyszczone i uspokojone śląskie (i nie tylko - "porozumienie" podcięło bowiem protestacyjne i gotowe do lotu "skrzydła" w innych branżach w Polsce) przedpole w kampanii wyborczej, choć w dalszym ciągu uważam, iż jego działania kreowane "w gabinecie cieni" maja na celu usunięcie E. Kopacz ze stanowiska premiera.
Oczywiście krótkookresowo zyskali górnicy, ale jest to pyrrusowe zwycięstwo, bowiem rząd jednak osiągnął zgodę górników na restrukturyzację KW, co zresztą było zapewne planem "B" premier E. Kopacz. Niemal bowiem identyczne rozwiązania zawarte we wczorajszym "porozumieniu" przedstawił już we wrześniu 2014 roku wiceminister gospodarki Tomasz Tomczykiewicz [3]. Nietrudno wobec tego wyciągnąć wniosek, że być może cała ta "afera" z likwidacją kopalń była li tylko elementem podjętej przez rząd "gry" z górnikami. Po prostu postraszono ich likwidacją kopalń, aby w momencie wycofania się z tego pomysłu górnicy przyjęli wszystko, co jeszcze wcześniej było dla nich nie do przyjęcia... czyli zgodzili się na restrukturyzację KW i całej branży górniczej zgodnie z wcześniejszymi planami rządowymi, których celem jest de facto długookresowa częściowa likwidacja kopalń i częściowa ich sprzedaż, np. inwestorom niemieckim...
Sądzę więc, że górnicy dali się jednak oszukać. Tym bardziej, że w "porozumieniu" brak jest jakichkolwiek odniesień co do konieczności renegocjacji przez Polskę pakietu klimatyczno-energetycznego, co winno być jednym z głównych obszarów podlegających negocjacjom górników z rządem. Podobnie brak jest tak naprawdę gwarancji, że większość kopalni w Polsce pozostanie w przyszłości w rękach polskich a rząd zrobi wszystko, żeby tak było.
Wierzę natomiast (chcę wierzyć), że owe oszustwo nie jest wynikiem jakichś tajnych porozumień ponad głowami zwykłych górników... porozumień rządu z etatowymi przywódcami związków zawodowych, co pachniałoby śląską "II Magdalenką". Jeżeliby jednak tak było, to niestety sytuacja jest katastrofalna dla przyszłości Polski (nie tylko górnictwa) i oprócz wspomnianych zdradliwych rozmów z Magdalenki i OS przypominałaby sytuację z marca 1981, kiedy to po prowokacji bydgoskiej niejaki Wałęsa vel. Bolek skutecznie wygasił zapał Polaków do strajku generalnego... Czyżby taką rolę - niemal Bolka II - spełniały dziś elity przywódcze związków zawodowych z P. Dudą na czele?
Tak czy inaczej niestety nie mogę oprzeć się wrażeniu, że po raz kolejny Polacy dali się zwieść PO - PSL i ich oszukańczej, krótkowzrocznej oraz wyniszczającej Polskę polityce i w dalszym ciągu jednak mam nadzieję, że nie przyczynili się do tego też przywódcy związkowi.
Pozdrawiam
[1] http://krzysztofjaw.blogspot.com/2015/01/czy-to-koniec-e-kopacz.html
[2] http://krzysztofjaw.blogspot.com/2015/01/jak-to-jest-z-polskim-gornictwem.html
[3] http://niezalezna.pl/63336-co-jest-grane-zalozenia-nowego-porozumienia-znane-juz-we-wrzesniu
[2] http://krzysztofjaw.blogspot.com/2015/01/jak-to-jest-z-polskim-gornictwem.html
[3] http://niezalezna.pl/63336-co-jest-grane-zalozenia-nowego-porozumienia-znane-juz-we-wrzesniu
P.S. (dopisek z dnia 19 stycznia 2015 roku)
Potwierdzeniem faktu, że cały rządowy plan "B" zawarty w "porozumieniu" (jako plan alternatywny do likwidacji kopalń) był gotowy na długo przed eskalacją konfliktu i ogłoszeniem przez E. Kopacz zamiaru likwidacji kopalń jest np. to, iż:
"Serwis Biztok.pl zwrócił uwagę na pozornie drobny szczegół kryjący się w dokumentacji nt. górnictwa przesłanej do mediów przez Ministerstwo Gospodarki. Jak się okazało, plik z prezentacją "Plan naprawczy dla Kompanii Węglowej S.A. Materiał na spotkanie Rady Ministrów" zawiera informację o autorze. I nie jest nim bynajmniej rząd. Dokument powstał w biurach Boston Consulting Group. W dodatku już 23 grudnia 2014 roku, a więc tak naprawdę na długo przed eskalacją wydarzeń wokół Kompanii Węglowej" [4].
No cóż... byliśmy świadkiem jednej wielkiej gry rządu i związków zawodowych w spektaklu dla pospólstwa. Smutne, ale prawdziwe...
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
środa, 14 stycznia 2015
Czy to koniec E. Kopacz?
Poniżej takie sobie moje dywagacje, które oczywiście w dużej części będą przez większość uznane niemal za tzw. teorię spiskową, ale mniejsza z tym.
B. Komorowski pozbawiony jest strategicznego zaplecza politycznego. Piszę strategicznego, bowiem taktyczno-operacyjnie jest nim na razie PO, przy czym nie jest to naturalne środowisko Namiestnika.
Wystarczy spojrzeć na jego najbliższe otoczenie aby zauważyć, że otacza się ludźmi związanymi z dawnymi strukturami PRL (np. ludźmi WSI) oraz zdrajcami Polski spod znaku dawnej Unii Demokratycznej/Unii Wolności a szerzej zdradliwymi, antypolskimi okragłostołowo-magdalenkowymi twórcami III RP czyli PRL -bis.
B. Komorowski podejmował już próby stworzenia sobie takiego fundamentu politycznego. Niewątpliwie takim miał być szeroki ruch jego przyjaciela J. Palikota (członka Komisji Trójstronnej - sic!), w którego szeregach znalazło się wielu anty-Polaków. Pomysł ostatecznie się nie powiódł, co z pewnością skłoniło B. Komorowskiego i jego doradców do innych, nowych działań.
Bardzo prawdopodobnym jest, że te nowe", inne działania nie są wcale nowe, ale są kontynuacją rozsadzania PO od środka a w konsekwencji odsunięcie w niej od wpływów "tuskowego stronnictwa", do którego należy E. Kopacz. Jest ona dziś - tak mi się wydaje - "rozgrywana" przez zwolenników Komorowskiego w PO i jest to tym łatwiejsze, że nie reprezentuje ona żadnego charyzmatycznego przywództwa a funkcja premiera ją wyraźnie przerasta.
W tym miejscu nasuwa się oczywiście G. Schetyna jako rządowy wykonawca i podwładny Komorowskiego i być może następca E. Kopacz na stanowisku premiera.
Nieudany zamach na lasy, konflikt z lekarzami był tylko preludium w tej walce o przyszła władzę w Polsce. Środowisko UD/UW od dawna żyje w ciągłej frustracji wynikającej z braku wystarczającego dla nich (czyli pierwszorzędnego) wpływu na losy Polski. Wymiana E. Kopacz na np. G. Schetynę dawałoby im szansę na choć częściowy powrót do władzy, choćby do "gabinetu cieni" z ukrycia zarządzającego Polską.
Nietrudno teraz sobie wyobrazić, że obecny konflikt rządu z górnikami (a być może nie tylko z nimi) wykorzysta B. Komorowski i stanie się nagle obrońcą uciśnionych górników, np. wetując ustawę o restrukturyzacji Kompanii Węglowej. Wykreuje się wtedy na zbawcę Polski, co może być dla niego bardzo korzystne z punktu widzenia zbliżających się wyborów prezydenckich, w których chce wygrać już w I turze.
Przesilenie polityczne w Polsce wynikające z porażki E. Kopacz w starciu z górnikami, czyli wymiana E. Kopacz np. na proprezydenckiego G. Schetynę jest też na rękę wielu działaczom PO, którzy chcieliby wygrać wybory parlamentarne... na co w obecnej konfiguracji politycznej (PO pod rządami E. Kopacz) raczej się nie zanosi. Zresztą już Schetyna często jest w konflikcie z częścią ministrów E. Kopacz a nawet samą premier, co np. wyraźnie widać w takim oto jego zdaniu "W ostatnich miesiącach bardzo spadły ceny węgla. Zamykanie kopalń w kampanii wyborczej-najgorsze, co się może zdarzyć" (G. Schetyna na antenie Radia ZET). Sądzę, że wielu działaczy a nawet ministrów PO podziela jego zdanie...
Tak więc można się spodziewać, że najbliższe dni, tygodnie a nawet miesiące będę naprawdę ciekawe i boję się jednak, że na całym konflikcie z górnikami może zyskać niestety B. Komorowski i środowisko zdrajców spod znaku UW/UD a także większość antypolskich geszefciarzy z PO, co może się skończyć ich wygraną na kolejne cztery lata.
Mam jednak nadzieję, że górnicy nie dadzą się oszukać... ani E. Kopacz, ani B. Komorowskiemu, ani G. Schetynie... Bowiem nie łudźmy się, że ewentualne powstrzymanie procesu likwidacji kopalń dziś (w czasie roku wyborczego) powstrzyma zapędy elit III RP od zniszczenia polskiego górnictwa. Powstrzymanie dziś procesu zamykania kopalń będzie oczywistym kolejnym kłamstwem całej sitwy III RP, które to kłamstwo będzie miało na celu kolejne otumanienie Polaków i skłonienie ich do głosowania na B. Komorowskiego i PO a gdy kolejny raz wygrają wybory... to będą mieli już wolną rękę na kolejne lata i ponownie będą zapewne chcieli zamykać lub prywatyzować polskie kopalnie a Polskę doprowadzić do ostatecznego upadku, czyli maksymalnego spauperyzowania, zatomizowania Polaków i uczynienia z nich niewolników bez własności i wolności.
Biorąc pod uwagę, że kłamstwo jest fundamentem całej III RP i większości jej rządów (a szczególnie tego ostatniego PO-PSL) a ich celem jest degradacja Polski, jedynym sposobem na uratowanie resztek Polski, w tym polskich kopalń jest oddolna rewolucja, która dosłownie zmiecie ze sceny politycznej obecnie rządzących, doprowadzi do nowych, przyspieszonych wyborów a także usunie ze stanowiska obecnego "strażnika żyrandola".
Pozdrawiam
P.S.
Rząd niesamowicie się spieszy z przeforsowaniem specustawy dotyczącej m.in. restrukturyzacji Kompanii Węglowej. Podobno już w czwartek ma być owa ustawa głosowana w Sejmie. Z pewnością uzyska większość, więc w kolejności zajmie się nią Senat. On też z pewnością ją przepchnie i ustawa trafi do prezydenta. Czy ją podpisze? Wbrew temu co napisałem wcześniej może okazać się, że jednak podpisze tłumacząc, że nie miał konstytucyjnych podstaw aby ją zawetować...
Tak czy inaczej ... musimy wstać z klęczek i wraz z górnikami walczyć o Polskę i jej przyszłość... Walczyć tu i teraz, w każdym miejscu swojego zamieszkania w Polsce... Walczyć i walką doprowadzić do odejścia obecnego rządu a w wyborach prezydenckich musimy pożegnać na trwałe B. Komorowskiego.
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
wtorek, 13 stycznia 2015
Jak to jest z polskim górnictwem i nie tylko z nim?
Śledząc przekaz mainstreamowy można zauważyć, że temat protestu górniczego jest omawiany niejako "obok" najważniejszych informacji i niemal zawsze podaje się jednocześnie informację o tym, że owe kopalnie (przeznaczone do likwidacji) są bankrutem, generują milionowe straty i budżet państwa musi do nich dopłacać.
Jakoś nikt nie próbuje jasno i przejrzyście wytłumaczyć dlaczego polskie górnictwo nagle stało się nieopłacalne, dlaczego mamy tak drogi węgiel, dlaczego subwencjonowanie polskiego przemysłu wydobywczego jest złe skoro w większości krajów UE jest dotowane, dlaczego najlepszym rozwiązaniem jest zamykanie kopalń a nie ich utrzymanie jako strategicznej gałęzi polskiego przemysłu i dlaczego normalne zarobki i przywileje pracownicze górników mają być postrzegane przez resztę nienormalnie nisko opłacanych i niewolniczo traktowanych przez III RP Polaków.
Odpowiedź na te pytania jest kluczowa, bowiem moim zdaniem celowo próbuje się zniszczyć resztkę polskiego przemysłu na życzenie zniemczonej UE, wykorzystując do tego celu niekorzystną obecnie światową koniunkturę na rynku węgla.
Musimy sobie zdawać sprawę z faktu, że w ciągu ostatnich pięciu lat cena węgla na światowych rynkach spadła z ponad 140 USD za tonę do 62 USD... Jest to sytuacja skrajnie niekorzystna dla polskiego górnictwa i stąd m.in. fakt, że obecnie Kompania Węglowa boryka się z problemami finansowymi a jeszcze w 2012 roku wygenerowała (mimo takich samych przywilejów górników) ponad 2 mld zł zysku. Aktualnie ceny energii są na rekordowo niskim poziomie, ale specjaliści od rynków surowców w USA czy w Australii prognozują, że w 2015 roku ten trend zostanie powstrzymany. W drugim półroczu ceny prawdopodobnie pójdą w górę [1]. Tak więc polskie górnictwo nie jest trwale nierentowne a jego obecne kłopoty to w dużej mierze wynik koniunktury światowej, która może w każdej chwili się zmienić i np. za rok sprawić, że wydobycie znów będzie opłacalne. Ze strategicznego punktu widzenia zamykanie więc dzisiaj polskich kopalń jest działaniem skrajnie nieodpowiedzialnym i krótkowzrocznym implikującym do poszukiwania innych niż ekonomiczne przyczyn podjęcia przez rząd takiej a nie innej decyzji... ...
Inną przyczyną bardzo drogiego polskiego węgla jest nadmierne opodatkowanie jego wydobycia i sprzedaży. "Z danych Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, opodatkowanie jednej tony węgla w Polsce w 2000 roku wynosiło 35 zł i 45 groszy. W 2013 roku było to już ok. 95 zł i 15 groszy, czyli niemal 3 razy więcej (...) Sprzedaż węgla kamiennego w Polsce jest opodatkowana najwyższą stawką podatku VAT spośród wszystkich krajów produkujących węgiel w Unii Europejskiej. W Polsce stawka ta wynosi 23 proc. Dla porównania w Czechach i Hiszpanii jest to 21 proc., w Niemczech 19 proc., a w Wielkiej Brytanii 20 proc." [2]. Dbając zatem o przyszłość i konkurencyjność strategicznej gałęzi polskiej gospodarki celowym byłoby obniżenie przez rząd stawek podatkowych, w tym VAT-u a nie od razu podejmowanie decyzji o likwidacji kopalń.
Kłopoty polskiego górnictwa wynikają też z dopuszczenia przez rząd do importu taniego i gorszego węgla np. z Rosji. Najprawdopodobniej import i sprzedaż tegoż węgla jest po cenach dumpingowych, co dzisiaj badają polskie instytucje kontrolne. Czy więc zamiast od razu wygaszać wydobycie nie lepiej byłoby stworzyć prawo zabraniające lub ograniczające dumpingowy import węgla?
Innym problemem jest kwestia subwencjonowania przez rząd wydobycia polskiego węgla. Jakoś tak jest, że np. Niemcy czy Czesi - słusznie uważając, że węgiel jeszcze długo będzie jednym z najważniejszych strategicznych ich surowców energetycznych - dotują dużymi kwotami wydobycie i sprzedaż węgla przez swoje kopalnie. Co prawda "od kilku lat następuje co prawda stopniowe obniżanie rocznych subwencji na niemieckie kopalnie, ale nadal są one w dużej mierze utrzymywane przez państwo. W roku 2013 kopalnie węgla kamiennego kosztowały rząd 1,111 miliarda euro, w roku następnym już 1,172 miliarda. Przez ostatnią dekadę niemieckie kopalnie węgla kamiennego otrzymywały od państwa rocznie po około 1,5 miliarda euro. Natomiast w latach 1995-2004 do niemieckich kopalni dopłacono 35 miliardów euro" [3]. W Czechach każda tona węgla jest subsydiowana z podatków w wysokości ok 80 zł czyli dwu-trzykrotnie więcej niż w Polsce [4]. Obecna koniunktura na światowym rynku węgla powoduje, że tak naprawdę jego wydobycie jest niemal wszędzie nieopłacalne, niemniej poszczególne państwa go dotują... Dlaczego? Ano dlatego, że węgiel jest w wielu krajach jeszcze jednym z podstawowych surowców energetycznych i z punktu widzenia strategicznego ich bezpieczeństwa energetycznego jest koniecznym utrzymanie jego wydobycia, nawet w sytuacji okresowej nieopłacalności. Dla Polski zaś węgiel jeszcze długo będzie podstawą bezpieczeństwa energetycznego państwa i tym bardziej polski rząd winien dbać o długookresową egzystencję polskich kopalń. Jeżeli zaś chce je zamykać to jak winniśmy określać rząd E. Kopacz?
Kwestią do wyjaśnienia pozostaje jeszcze tak naprawdę skala obecnej pomocy państwa dla górnictwa i czy tak naprawdę jest ona tak wielkim obciążeniem dla budżetu. Otóż wydaje się, że nie i to górnictwo dopłaca do działalności państwa. "Od 2003 do 2013 r. sektor górniczy wpłacił do budżetu państwa blisko 100 mld zł - powiedział Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”. Jedynie w ubiegłym roku branża górnicza zasiliła budżet kwotą 7 mld 152 mln 694 tys. zł. (...) – W tym samym okresie górnictwo otrzymało niespełna 10 mld zł pomocy publicznej. W roku 2013 pomoc publiczna dla sektora przedsiębiorstw wyniosła 22 mld zł, z czego dla górnictwa niespełna 600 mln zł – wskazał Dominik Kolorz (...) [2]".
Szukając jednak przyczyn powolnej likwidacji polskiego górnictwa należy jeszcze bardzo mocno podnieść kwestię podpisania przez E. Kopacz (bodajże 24 października 2014 roku) skrajnie niekorzystnego dla Polski pakietu klimatycznego, który jest jeszcze bardziej restrykcyjny od zapisów przyjętych w 2008 roku przez rząd D. Tuska (słynne 3x20, a więc redukcję emisji CO2 o 20% w stosunku do roku 2005, zwiększenie do 20% udziału energii odnawialnej w całości zużywanej energii i 20% poprawę efektywności wykorzystania energii) [5], [6]. Ten właśnie pakiet klimatyczny jest tak naprawdę skierowany przede wszystkim przeciw Polsce i Kopaczowa spełniła i nadal spełnia żądania zniemczonej UE. Redukcja o co najmniej 40 procent emisji CO2 do roku 2030 (w stosunku do roku bazowego 2005) to uderzenie w polską gospodarkę, która i tak jest zdecydowanie słabsza od np. gospodarki niemieckiej czy francuskiej, to uderzenie też w polski przemysł wydobywczy a szczególnie w górnictwo węgla kamiennego. Jedną z konsekwencji - i chyba najtragiczniejszą dla Polski - tego pakietu jest właśnie konieczność radykalnego przestawienia się naszego kraju z węgla kamiennego na inne źródła pozyskiwania energii, w tym tzw. źródła energii odnawialnej, na które będziemy musieli wydać w najbliższych latach miliardy złotych. Naturalnym wobec tego jest chęć obecnego rządu do zamykania kopalń i nie wynika to z ich obecnej sytuacji ekonomicznej a z antypolskich zobowiązań jakie przyjęła na Polskę E. Kopacz.
Oczywiście niszczenie polskiego przemysłu i szerzej całej Polski jest niemal niejako celem strategicznym rządów PO-PSL i chyba - z małymi przerwami - całej III RP. Skutecznie zlikwidowano polski przemysł stoczniowy, gdy tymczasem dotowany kwitnie on w Niemczech. Teraz próbuje się to samo zrobić z górnictwem pozbywając się dodatkowo ostatniej grupy zawodowej, która skonsolidowana mogłaby skutecznie odsunąć te rządy od władzy. Wcześniej też "sprywatyzowano" lub zlikwidowano niemal wszystkie inne znaczące gałęzie polskiego przemysłu, oddano banki za grosze międzynarodowej lichwie. Celowo niebotycznie zadłuża się naszą Polskę, przeprowadza nocami "zamach" na resztki naszej własności jaką są lasy. Od 2016 roku będzie można bez zahamowań sprzedawać ziemię cudzoziemcom gdy tymczasem np. Węgry tworzą prawo, które ma temu zapobiec a np. we Francji czy Austrii zakup ziemi jest obwarowany restrykcyjnymi warunkami, które nie będą oczywiście obowiązywały w Polsce. Wydobycie polskich: ropy i gazu z łupków jest niemalże torpedowane przez obecny rząd... Trzeba więcej przykładów na celowe niszczenie polski przez niemal całe 25-lecie, co jest obecnie kontynuowane przez rząd E. Kopacz...?
Zważywszy, że zarówno D. Tusk, który obiecał górnikom, że nie będą zamykane kopalnie, jak i E. Kopacz są kłamcami to mam mam nadzieję, że górnicy nie dadzą się wykołować Kopaczynie, ale musi też pomóc cała Polska, musimy pomóc my wszyscy, którym zależy na naszej Ojczyźnie.
Dość już niszczenia i zubożania naszej Polski!!!
[1] http://actawista.salon24.pl/625925,kopalnie-kontra-kopacz
[2] http://www.naszdziennik.pl/ekonomia-gospodarka/123119,to-gornictwo-doplaca-do-dzialalnosci-panstwa.html
[3] http://niezalezna.pl/63172-niemcy-wspieraja-swoje-kopalnie-miliardami-euro-rzad-kopacz-nasze-chce-zamykac
[4] http://www.rtcc.org/2014/10/13/europe-spends-e10bn-a-year-on-coal-subsidies/
[5] http://krzysztofjaw.blogspot.com/2013/03/polska-przegraa-kolejna-walke-o-emisje.html
[6] http://zbigniewkuzmiuk.salon24.pl/600320,zaostrzenie-paktu-klimatycznego-zaciska-polsce-petle-na-szyi
P.S. (dopisek z dnia 14.01.2014)
Oczywiście nie wyczerpałem listy wszystkich powodów takiego a nie innego stanu polskiego górnictwa i listy okoliczności, które implikują takie haniebne postępowanie niby polskiego rządu.
Tak jak wspomniałem rząd PO-PSL nie dba o Polskę i polski przemysł. Co innego taka A. Merkel. "W 2007 roku Unia Europejska wydała rozporządzenie, aby subwencje państwowe dla kopalni węgla kamiennego w całej Unii były wypłacane tylko do 2014 roku i tylko dla tych kopalni, które do tego okresu zdecydują się na całkowicie zakończenie wydobycie. Angela Merkel wówczas skrytykowała propozycję Komisji Europejskiej i przy zadowoleniu niemieckich związków zawodowych wywalczyła dla swoich górników kilka dodatkowych lat spokoju" (2) (na razie do końca roku 2018, ale sądzę, że wywalczy jeszcze więcej)..
Dodam jeszcze inne informacje z sieci: 5,5 mld zł rocznie to ogółem dopłaty państwa do górnictwa (1,1 mld do kopalni reszta do emerytur górniczych), 7,15 mld zł rocznie to suma jaką wskazałem w tekście, którą kopalnie płacą do budżetów (państwa, samorządów). 300 zł to cena wydobycia tony węgla w Polsce a 800-900 zł to cena tony węgla dla konsumenta (1).
Jak widać kolejną przyczyną "nierentowności" węgla i trudności z ich sprzedażą jest bardzo wysoka cena dla ostatecznego konsumenta. Różnicę między 800-900 zł a 300 zł połykają dla własnych korzyści różni pośrednicy a wynika to m.in. z zakazu bezpośredniej sprzedaży węgla przez kopalnie. Rodzi to pole do nadużyć, korupcji i daje wiele intratnych stanowisk różnym firemkom pośredniczącym.
Jeszcze inną kwestią jest rozbudowana biurokracja i management spółek górniczych. Stanowiska te są tłustym kąskiem dla złodziei z PO i PSL...
Podobnie jest z całą niemal mafijną siecią spółek i spółeczek powiązanych z górnictwem, w tym poddostawców i spółek usługowych. One generują olbrzymie dodatkowe koszty, których obnizenie też zapewne byłoby idealnym posunięciem dla uzdrowienia polskiego górnictwa. Niestety owe niemal mafijne powiązania też są kreowane przez sitwę obecnie rządzącą, więc raczej "swój swojego nie ruszy"...
(1) http://naszeblogi.pl/52072-gornictwo-rachunek-zyskow-i-strat
(2) http://niezalezna.pl/63172-niemcy-wspieraja-swoje-kopalnie-miliardami-euro-rzad-kopacz-nasze-chce-zamykac
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Jakoś nikt nie próbuje jasno i przejrzyście wytłumaczyć dlaczego polskie górnictwo nagle stało się nieopłacalne, dlaczego mamy tak drogi węgiel, dlaczego subwencjonowanie polskiego przemysłu wydobywczego jest złe skoro w większości krajów UE jest dotowane, dlaczego najlepszym rozwiązaniem jest zamykanie kopalń a nie ich utrzymanie jako strategicznej gałęzi polskiego przemysłu i dlaczego normalne zarobki i przywileje pracownicze górników mają być postrzegane przez resztę nienormalnie nisko opłacanych i niewolniczo traktowanych przez III RP Polaków.
Odpowiedź na te pytania jest kluczowa, bowiem moim zdaniem celowo próbuje się zniszczyć resztkę polskiego przemysłu na życzenie zniemczonej UE, wykorzystując do tego celu niekorzystną obecnie światową koniunkturę na rynku węgla.
Musimy sobie zdawać sprawę z faktu, że w ciągu ostatnich pięciu lat cena węgla na światowych rynkach spadła z ponad 140 USD za tonę do 62 USD... Jest to sytuacja skrajnie niekorzystna dla polskiego górnictwa i stąd m.in. fakt, że obecnie Kompania Węglowa boryka się z problemami finansowymi a jeszcze w 2012 roku wygenerowała (mimo takich samych przywilejów górników) ponad 2 mld zł zysku. Aktualnie ceny energii są na rekordowo niskim poziomie, ale specjaliści od rynków surowców w USA czy w Australii prognozują, że w 2015 roku ten trend zostanie powstrzymany. W drugim półroczu ceny prawdopodobnie pójdą w górę [1]. Tak więc polskie górnictwo nie jest trwale nierentowne a jego obecne kłopoty to w dużej mierze wynik koniunktury światowej, która może w każdej chwili się zmienić i np. za rok sprawić, że wydobycie znów będzie opłacalne. Ze strategicznego punktu widzenia zamykanie więc dzisiaj polskich kopalń jest działaniem skrajnie nieodpowiedzialnym i krótkowzrocznym implikującym do poszukiwania innych niż ekonomiczne przyczyn podjęcia przez rząd takiej a nie innej decyzji... ...
Inną przyczyną bardzo drogiego polskiego węgla jest nadmierne opodatkowanie jego wydobycia i sprzedaży. "Z danych Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, opodatkowanie jednej tony węgla w Polsce w 2000 roku wynosiło 35 zł i 45 groszy. W 2013 roku było to już ok. 95 zł i 15 groszy, czyli niemal 3 razy więcej (...) Sprzedaż węgla kamiennego w Polsce jest opodatkowana najwyższą stawką podatku VAT spośród wszystkich krajów produkujących węgiel w Unii Europejskiej. W Polsce stawka ta wynosi 23 proc. Dla porównania w Czechach i Hiszpanii jest to 21 proc., w Niemczech 19 proc., a w Wielkiej Brytanii 20 proc." [2]. Dbając zatem o przyszłość i konkurencyjność strategicznej gałęzi polskiej gospodarki celowym byłoby obniżenie przez rząd stawek podatkowych, w tym VAT-u a nie od razu podejmowanie decyzji o likwidacji kopalń.
Kłopoty polskiego górnictwa wynikają też z dopuszczenia przez rząd do importu taniego i gorszego węgla np. z Rosji. Najprawdopodobniej import i sprzedaż tegoż węgla jest po cenach dumpingowych, co dzisiaj badają polskie instytucje kontrolne. Czy więc zamiast od razu wygaszać wydobycie nie lepiej byłoby stworzyć prawo zabraniające lub ograniczające dumpingowy import węgla?
Innym problemem jest kwestia subwencjonowania przez rząd wydobycia polskiego węgla. Jakoś tak jest, że np. Niemcy czy Czesi - słusznie uważając, że węgiel jeszcze długo będzie jednym z najważniejszych strategicznych ich surowców energetycznych - dotują dużymi kwotami wydobycie i sprzedaż węgla przez swoje kopalnie. Co prawda "od kilku lat następuje co prawda stopniowe obniżanie rocznych subwencji na niemieckie kopalnie, ale nadal są one w dużej mierze utrzymywane przez państwo. W roku 2013 kopalnie węgla kamiennego kosztowały rząd 1,111 miliarda euro, w roku następnym już 1,172 miliarda. Przez ostatnią dekadę niemieckie kopalnie węgla kamiennego otrzymywały od państwa rocznie po około 1,5 miliarda euro. Natomiast w latach 1995-2004 do niemieckich kopalni dopłacono 35 miliardów euro" [3]. W Czechach każda tona węgla jest subsydiowana z podatków w wysokości ok 80 zł czyli dwu-trzykrotnie więcej niż w Polsce [4]. Obecna koniunktura na światowym rynku węgla powoduje, że tak naprawdę jego wydobycie jest niemal wszędzie nieopłacalne, niemniej poszczególne państwa go dotują... Dlaczego? Ano dlatego, że węgiel jest w wielu krajach jeszcze jednym z podstawowych surowców energetycznych i z punktu widzenia strategicznego ich bezpieczeństwa energetycznego jest koniecznym utrzymanie jego wydobycia, nawet w sytuacji okresowej nieopłacalności. Dla Polski zaś węgiel jeszcze długo będzie podstawą bezpieczeństwa energetycznego państwa i tym bardziej polski rząd winien dbać o długookresową egzystencję polskich kopalń. Jeżeli zaś chce je zamykać to jak winniśmy określać rząd E. Kopacz?
Kwestią do wyjaśnienia pozostaje jeszcze tak naprawdę skala obecnej pomocy państwa dla górnictwa i czy tak naprawdę jest ona tak wielkim obciążeniem dla budżetu. Otóż wydaje się, że nie i to górnictwo dopłaca do działalności państwa. "Od 2003 do 2013 r. sektor górniczy wpłacił do budżetu państwa blisko 100 mld zł - powiedział Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”. Jedynie w ubiegłym roku branża górnicza zasiliła budżet kwotą 7 mld 152 mln 694 tys. zł. (...) – W tym samym okresie górnictwo otrzymało niespełna 10 mld zł pomocy publicznej. W roku 2013 pomoc publiczna dla sektora przedsiębiorstw wyniosła 22 mld zł, z czego dla górnictwa niespełna 600 mln zł – wskazał Dominik Kolorz (...) [2]".
Szukając jednak przyczyn powolnej likwidacji polskiego górnictwa należy jeszcze bardzo mocno podnieść kwestię podpisania przez E. Kopacz (bodajże 24 października 2014 roku) skrajnie niekorzystnego dla Polski pakietu klimatycznego, który jest jeszcze bardziej restrykcyjny od zapisów przyjętych w 2008 roku przez rząd D. Tuska (słynne 3x20, a więc redukcję emisji CO2 o 20% w stosunku do roku 2005, zwiększenie do 20% udziału energii odnawialnej w całości zużywanej energii i 20% poprawę efektywności wykorzystania energii) [5], [6]. Ten właśnie pakiet klimatyczny jest tak naprawdę skierowany przede wszystkim przeciw Polsce i Kopaczowa spełniła i nadal spełnia żądania zniemczonej UE. Redukcja o co najmniej 40 procent emisji CO2 do roku 2030 (w stosunku do roku bazowego 2005) to uderzenie w polską gospodarkę, która i tak jest zdecydowanie słabsza od np. gospodarki niemieckiej czy francuskiej, to uderzenie też w polski przemysł wydobywczy a szczególnie w górnictwo węgla kamiennego. Jedną z konsekwencji - i chyba najtragiczniejszą dla Polski - tego pakietu jest właśnie konieczność radykalnego przestawienia się naszego kraju z węgla kamiennego na inne źródła pozyskiwania energii, w tym tzw. źródła energii odnawialnej, na które będziemy musieli wydać w najbliższych latach miliardy złotych. Naturalnym wobec tego jest chęć obecnego rządu do zamykania kopalń i nie wynika to z ich obecnej sytuacji ekonomicznej a z antypolskich zobowiązań jakie przyjęła na Polskę E. Kopacz.
Oczywiście niszczenie polskiego przemysłu i szerzej całej Polski jest niemal niejako celem strategicznym rządów PO-PSL i chyba - z małymi przerwami - całej III RP. Skutecznie zlikwidowano polski przemysł stoczniowy, gdy tymczasem dotowany kwitnie on w Niemczech. Teraz próbuje się to samo zrobić z górnictwem pozbywając się dodatkowo ostatniej grupy zawodowej, która skonsolidowana mogłaby skutecznie odsunąć te rządy od władzy. Wcześniej też "sprywatyzowano" lub zlikwidowano niemal wszystkie inne znaczące gałęzie polskiego przemysłu, oddano banki za grosze międzynarodowej lichwie. Celowo niebotycznie zadłuża się naszą Polskę, przeprowadza nocami "zamach" na resztki naszej własności jaką są lasy. Od 2016 roku będzie można bez zahamowań sprzedawać ziemię cudzoziemcom gdy tymczasem np. Węgry tworzą prawo, które ma temu zapobiec a np. we Francji czy Austrii zakup ziemi jest obwarowany restrykcyjnymi warunkami, które nie będą oczywiście obowiązywały w Polsce. Wydobycie polskich: ropy i gazu z łupków jest niemalże torpedowane przez obecny rząd... Trzeba więcej przykładów na celowe niszczenie polski przez niemal całe 25-lecie, co jest obecnie kontynuowane przez rząd E. Kopacz...?
Zważywszy, że zarówno D. Tusk, który obiecał górnikom, że nie będą zamykane kopalnie, jak i E. Kopacz są kłamcami to mam mam nadzieję, że górnicy nie dadzą się wykołować Kopaczynie, ale musi też pomóc cała Polska, musimy pomóc my wszyscy, którym zależy na naszej Ojczyźnie.
Dość już niszczenia i zubożania naszej Polski!!!
[1] http://actawista.salon24.pl/625925,kopalnie-kontra-kopacz
[2] http://www.naszdziennik.pl/ekonomia-gospodarka/123119,to-gornictwo-doplaca-do-dzialalnosci-panstwa.html
[3] http://niezalezna.pl/63172-niemcy-wspieraja-swoje-kopalnie-miliardami-euro-rzad-kopacz-nasze-chce-zamykac
[4] http://www.rtcc.org/2014/10/13/europe-spends-e10bn-a-year-on-coal-subsidies/
[5] http://krzysztofjaw.blogspot.com/2013/03/polska-przegraa-kolejna-walke-o-emisje.html
[6] http://zbigniewkuzmiuk.salon24.pl/600320,zaostrzenie-paktu-klimatycznego-zaciska-polsce-petle-na-szyi
P.S. (dopisek z dnia 14.01.2014)
Oczywiście nie wyczerpałem listy wszystkich powodów takiego a nie innego stanu polskiego górnictwa i listy okoliczności, które implikują takie haniebne postępowanie niby polskiego rządu.
Tak jak wspomniałem rząd PO-PSL nie dba o Polskę i polski przemysł. Co innego taka A. Merkel. "W 2007 roku Unia Europejska wydała rozporządzenie, aby subwencje państwowe dla kopalni węgla kamiennego w całej Unii były wypłacane tylko do 2014 roku i tylko dla tych kopalni, które do tego okresu zdecydują się na całkowicie zakończenie wydobycie. Angela Merkel wówczas skrytykowała propozycję Komisji Europejskiej i przy zadowoleniu niemieckich związków zawodowych wywalczyła dla swoich górników kilka dodatkowych lat spokoju" (2) (na razie do końca roku 2018, ale sądzę, że wywalczy jeszcze więcej)..
Dodam jeszcze inne informacje z sieci: 5,5 mld zł rocznie to ogółem dopłaty państwa do górnictwa (1,1 mld do kopalni reszta do emerytur górniczych), 7,15 mld zł rocznie to suma jaką wskazałem w tekście, którą kopalnie płacą do budżetów (państwa, samorządów). 300 zł to cena wydobycia tony węgla w Polsce a 800-900 zł to cena tony węgla dla konsumenta (1).
Jak widać kolejną przyczyną "nierentowności" węgla i trudności z ich sprzedażą jest bardzo wysoka cena dla ostatecznego konsumenta. Różnicę między 800-900 zł a 300 zł połykają dla własnych korzyści różni pośrednicy a wynika to m.in. z zakazu bezpośredniej sprzedaży węgla przez kopalnie. Rodzi to pole do nadużyć, korupcji i daje wiele intratnych stanowisk różnym firemkom pośredniczącym.
Jeszcze inną kwestią jest rozbudowana biurokracja i management spółek górniczych. Stanowiska te są tłustym kąskiem dla złodziei z PO i PSL...
Podobnie jest z całą niemal mafijną siecią spółek i spółeczek powiązanych z górnictwem, w tym poddostawców i spółek usługowych. One generują olbrzymie dodatkowe koszty, których obnizenie też zapewne byłoby idealnym posunięciem dla uzdrowienia polskiego górnictwa. Niestety owe niemal mafijne powiązania też są kreowane przez sitwę obecnie rządzącą, więc raczej "swój swojego nie ruszy"...
(1) http://naszeblogi.pl/52072-gornictwo-rachunek-zyskow-i-strat
(2) http://niezalezna.pl/63172-niemcy-wspieraja-swoje-kopalnie-miliardami-euro-rzad-kopacz-nasze-chce-zamykac
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
piątek, 9 stycznia 2015
Czy J. Owsiak jest przestępcą?
Niemal od zawsze - za wyjątkiem kilku pierwszych Orkiestr - byłem i jestem wobec J. Owsiaka i jego WOŚP sceptyczny. Przedstawiałem swoje poglądy i o nich opinie obszerniej m.in. w swoich notkach sprzed kilku lat lat: WOŚP. Jak długo jeszcze?, No... i jednak Owsiak to pusty indoktrynator!, Owsiak to pusty Indoktrynator czy Oszołom? czy Przystanek Woodstock i List Otwarty do Sekretarza Generalnego OPM!.
Treści zawarte w owych postach nic nie straciły na swojej aktualności a wobec ostatnich wydarzeń wokół przedsiębiorstwa WOŚP i jego prezesa nabrały dodatkowego wymiaru.
Przebieg procesu jaki wytoczył J. Owsiak blogerowi Matce Kurce potwierdził moje wątpliwości co do niejasności finansowych związanych z WOŚP i firmami kierowanymi przez rodzinę Owsiaków: "Złoty Melon" i "Mrówka Cała" [1], [2], [3]. Poza tym brak transparentności działań WOŚP i jej firm zależnych wskazują jasno, że J. Owsiak ma wiele do ukrycia i że całe to jego przedsięwzięcie jest też prywatnym jego i jego rodziny czystym osobistym biznesem.
Podobnie, ostatnie zachowania i wypowiedzi J. Owsiaka, m.in. nakazanie swojemu ochroniarzowi wyrzucenie z konferencji prasowej dziennikarza TV Republika M. Rachonia za zadawanie trudnych pytań dotyczących finansów firm Owsiaków a także niemal przyrównanie krytyki jego osoby i fundacji do ostatniego zamachu islamistów w Paryżu [4], [5] ukazują po raz kolejny osobę J. Owsiaka jako nie tylko megalomana i mitomana (a może i coś więcej), ale też cynicznego biznesmena reagującego strachem i agresją na jakiekolwiek próby dociekania prawdy o jego interesach [6].
Mnie dziś natomiast najbardziej zastanawia, czy - w świetle odmowy przez J. Owsiaka udzielenia sądowi do wglądu dokumentacji finansowej jego firm, m.in. Mrówki Całej - osoba J. Owsiaka jest przestępcą? A jeżeli tak jest to dlaczego do tej pory sąd nie nakazał prokuraturze i organom ścigania zdobycia tych dokumentów i zatrzymania J. Owsiaka pod zarzutem nie wykonania zaleceń/wyroków sądowych? Niezmiernie też jestem ciekawy jaka okrutna dla J. Owsiaka prawda tkwi w tych dokumentach....
Nie jestem prawnikiem... ale czy jest zgodne z polskim prawem lekceważenie i nie podporządkowywanie się decyzjom niezawisłych sądów?
Może jakiś prawnik jest w stanie całą tę sytuację wytłumaczyć?
Pozdrawiam
[1] http://niezalezna.pl/61139-uzasadnienie-wyroku-miazdzy-owsiaka-sad-potwierdza-fakty-podane-przez-blogera
[2] http://kontrowersje.net/owsiak_przegra_proces_karny_i_przegrywa_cywilny_niestety_wszystko_po_11_stycznia_2015_r
[3] http://kontrowersje.net/uzasadnienie_wyroku_matka_kurka_pisa_o_faktach_zeznania_owsiaka_dobiesa_i_pilarskiej_niewiarygodne
[4] http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/228869-dzika-furia-jerzego-owsiaka-dla-mnie-nie-jestes-dziennikarzem-wezcie-go-stad-to-zulik
[5] http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/228751-odlot-owsiak-porownuje-zamach-w-paryzu-do-krytyki-jego-dzialan-kto-moze-powiedziec-wiecej-o-nienawisci-niz-ja-czy-sa-granice-tej-megalomanii
[6] http://wpolityce.pl/polityka/228904-siema-sciema-ostatnia-zbiorka-na-owsiaka-jurka-czyli-pokaz-odwagi-mediow-iii-rp
P.S.
W obronie haniebnego zachowania J. Owsiaka nakazującego wyrzucenie dziennikarza z konferencji prasowej stanął rzecznik TVP Jacek Rakowiecki, który stwierdził m.in. że "utożsamienie człowieka, który zachowuje się jak awanturnik (...), z dziennikarstwem, jest hańbiące dla każdego posiadającego choćby minimalne rozumienie dla przyzwoitości" [7]. Jeżeli byłoby tak, że J. Owsiak jest przestępcą to takie wypowiedzi rzecznika TVP nie dziwią. Wszakże to TVP2 będzie transmitowała i promowała jego oraz WOŚP w najbliższą niedzielę. A jeżeliby nawet okazało się, że jak na razie nie ma podstaw do uznania J. Owsiaka za przestępcę to przecież właśnie z powodu owej transmisji TVP musi robić wszystko, aby prawdy o J. Owsiaku i jego przedsiębiorstwie pod nazwą WOŚP nie ujrzały miliony Polaków... Zresztą cała III RP boi się owej prawdy...
[7] http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,17227624,Rzecznik_TVP_o_wyrzuceniu_dziennikarza_z_konferencji.html#BoxSlotIMT
P.S.2
Podnoszę po raz kolejny jeszcze jeden - bardzo kontrowersyjny - aspekt działania WOŚP. Otóż - wedle informacji z sieci - prawie cały sprzęt zakupiony przez tę fundację pozostaje cały czas... jej własnością (sic!) i jest tylko użyczany placówkom ochrony zdrowia. Tak więc wspieramy tak naprawdę wzrost posiadanych aktywów przez samą fundację WOŚP a nie konkretnie określone instytucje ochrony zdrowia. Czy jest to prawdą?
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Treści zawarte w owych postach nic nie straciły na swojej aktualności a wobec ostatnich wydarzeń wokół przedsiębiorstwa WOŚP i jego prezesa nabrały dodatkowego wymiaru.
Przebieg procesu jaki wytoczył J. Owsiak blogerowi Matce Kurce potwierdził moje wątpliwości co do niejasności finansowych związanych z WOŚP i firmami kierowanymi przez rodzinę Owsiaków: "Złoty Melon" i "Mrówka Cała" [1], [2], [3]. Poza tym brak transparentności działań WOŚP i jej firm zależnych wskazują jasno, że J. Owsiak ma wiele do ukrycia i że całe to jego przedsięwzięcie jest też prywatnym jego i jego rodziny czystym osobistym biznesem.
Podobnie, ostatnie zachowania i wypowiedzi J. Owsiaka, m.in. nakazanie swojemu ochroniarzowi wyrzucenie z konferencji prasowej dziennikarza TV Republika M. Rachonia za zadawanie trudnych pytań dotyczących finansów firm Owsiaków a także niemal przyrównanie krytyki jego osoby i fundacji do ostatniego zamachu islamistów w Paryżu [4], [5] ukazują po raz kolejny osobę J. Owsiaka jako nie tylko megalomana i mitomana (a może i coś więcej), ale też cynicznego biznesmena reagującego strachem i agresją na jakiekolwiek próby dociekania prawdy o jego interesach [6].
Mnie dziś natomiast najbardziej zastanawia, czy - w świetle odmowy przez J. Owsiaka udzielenia sądowi do wglądu dokumentacji finansowej jego firm, m.in. Mrówki Całej - osoba J. Owsiaka jest przestępcą? A jeżeli tak jest to dlaczego do tej pory sąd nie nakazał prokuraturze i organom ścigania zdobycia tych dokumentów i zatrzymania J. Owsiaka pod zarzutem nie wykonania zaleceń/wyroków sądowych? Niezmiernie też jestem ciekawy jaka okrutna dla J. Owsiaka prawda tkwi w tych dokumentach....
Nie jestem prawnikiem... ale czy jest zgodne z polskim prawem lekceważenie i nie podporządkowywanie się decyzjom niezawisłych sądów?
Może jakiś prawnik jest w stanie całą tę sytuację wytłumaczyć?
Pozdrawiam
[1] http://niezalezna.pl/61139-uzasadnienie-wyroku-miazdzy-owsiaka-sad-potwierdza-fakty-podane-przez-blogera
[2] http://kontrowersje.net/owsiak_przegra_proces_karny_i_przegrywa_cywilny_niestety_wszystko_po_11_stycznia_2015_r
[3] http://kontrowersje.net/uzasadnienie_wyroku_matka_kurka_pisa_o_faktach_zeznania_owsiaka_dobiesa_i_pilarskiej_niewiarygodne
[4] http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/228869-dzika-furia-jerzego-owsiaka-dla-mnie-nie-jestes-dziennikarzem-wezcie-go-stad-to-zulik
[5] http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/228751-odlot-owsiak-porownuje-zamach-w-paryzu-do-krytyki-jego-dzialan-kto-moze-powiedziec-wiecej-o-nienawisci-niz-ja-czy-sa-granice-tej-megalomanii
[6] http://wpolityce.pl/polityka/228904-siema-sciema-ostatnia-zbiorka-na-owsiaka-jurka-czyli-pokaz-odwagi-mediow-iii-rp
P.S.
W obronie haniebnego zachowania J. Owsiaka nakazującego wyrzucenie dziennikarza z konferencji prasowej stanął rzecznik TVP Jacek Rakowiecki, który stwierdził m.in. że "utożsamienie człowieka, który zachowuje się jak awanturnik (...), z dziennikarstwem, jest hańbiące dla każdego posiadającego choćby minimalne rozumienie dla przyzwoitości" [7]. Jeżeli byłoby tak, że J. Owsiak jest przestępcą to takie wypowiedzi rzecznika TVP nie dziwią. Wszakże to TVP2 będzie transmitowała i promowała jego oraz WOŚP w najbliższą niedzielę. A jeżeliby nawet okazało się, że jak na razie nie ma podstaw do uznania J. Owsiaka za przestępcę to przecież właśnie z powodu owej transmisji TVP musi robić wszystko, aby prawdy o J. Owsiaku i jego przedsiębiorstwie pod nazwą WOŚP nie ujrzały miliony Polaków... Zresztą cała III RP boi się owej prawdy...
[7] http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,17227624,Rzecznik_TVP_o_wyrzuceniu_dziennikarza_z_konferencji.html#BoxSlotIMT
P.S.2
Podnoszę po raz kolejny jeszcze jeden - bardzo kontrowersyjny - aspekt działania WOŚP. Otóż - wedle informacji z sieci - prawie cały sprzęt zakupiony przez tę fundację pozostaje cały czas... jej własnością (sic!) i jest tylko użyczany placówkom ochrony zdrowia. Tak więc wspieramy tak naprawdę wzrost posiadanych aktywów przez samą fundację WOŚP a nie konkretnie określone instytucje ochrony zdrowia. Czy jest to prawdą?
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
wtorek, 6 stycznia 2015
A. Michnik nakazuje: "Wszystkie ręce na pokład"!
Wczoraj u T. Lisa gościł był niejaki A. Michnik a jako, że ów program bywa nieraz przecież manipulacyjnym politycznym przesłaniem dla mainstreamu i elit III RP to warto przeto dowiedzieć się co takiego naczelny nadredaktor miał do powiedzenia na początku roku 2015.
Otóż - co było do przewidzenia - przez całą rozmowę gość nie mógł wyjść z podziwu dla B. Komorowskiego a nawet E. Kopacz i z wielkim strachem oraz przerażeniem przestrzegał przed PiS-em i J. Kaczyńskim.
Odnosząc się do wyborów prezydenckich i jednocześnie z właściwym sobie szyderstwem wobec katolicyzmu oraz z niezachwianym przekonaniem stwierdził m.in.: "Jeśli Komorowski przejedzie po pijaku, na pasach niepełnosprawną zakonnicę w ciąży, to może nie wygrać… To bardzo dobry prezydent! (...) Mamy szczęście do prezydentów. Wszyscy nasi prezydenci mieli poczucie odpowiedzialności za państwo i społeczeństwo. Komorowski ma wyczucie historyczności polskiego losu - on potrafi wiązać te sprzeczne polskie losy… Powinniśmy robić wszystko, by w Polsce nie było dziś piekła, jeśli chodzi o pamięć, personalne nienawiści…".
Natomiast wybór między PiS a Platformą A. Michnik porównał do wyboru między denaturatem a herbatą. Stwierdził też, że obecny podział w Polsce to "podział na Polskę autorytarną, ze skłonnością do budowy państwa policyjnego i Polskę demokratyczną, ze skłonnością do rozmaitych chorób właściwym państwom demokratycznym. (…) Bądźmy poważni - nie wiem, ile w Madrycie przepuścili politycy z PiS, ale nie jestem tego ciekaw. To szkodliwi dla Polscy politycy, źli! Oni chcą nam zafundować państwo strachu i podejrzliwości! (...) I PiS, i Korwin-Mikke - oni coś takiego wiedzą o tej części społeczeństwa, która na nich głosuje, czego druga strona nie wie. Podejrzewam, co to jest - to jest coś takiego, co się nazywa sprawiedliwy podział szacunku, uznania, prestiżu… Moim zdaniem, gdybym ja mógł doradzić pani premier Kopacz, to ja bym jej to doradzał: jak zdobyć tych ludzi, oddając to, czego im najbardziej brakuje… (…) Jest część polskiego społeczeństwa, która się czuje niedowartościowana, poniżona i mentalnie wykluczona…".
Wybory w 2015 roku przyrównał do referendum nad tym jakiego państwa chcemy: "Czy chcemy państwa, w którym będzie się opowiadało o zamachu smoleńskim, o kondominium rosyjsko-niemieckim, w której będzie się urządzało prowokacje polityczne wobec premiera - jak w przypadku Leppera?! Czy może chcemy państwa niedoskonałego, które ma potknięcia, ale o 6:00 rano dzwoni tylko mleczarz…".
Wyrażany przez niego werbalnie i pozawerbalnie (m.in. nerwowe zaciąganie się elektronicznym papierosem) strach przed powrotem PiS-u do władzy w sposób jaskrawy było widać w jego wypowiedzi: "Były hasła Budapesztu w Warszawie… Mam nadzieję, że to marzenie ściętej głowy. Ale to może się stać. Ja wiem, że jeżeli blisko 30% głosuje na PiS, w eurowyborach 8 procent z czymś głosowało na partię Korwin-Mikkego..." oraz w stawianiu w jednym szeregu takich przywódców jak: Janukowycz, Putin, Orban i... (tutaj A. Michnik zawiesił głos zapewne dając odbiorcom czas na uzupełnienie jego wypowiedzi J. Kaczyńskim).
A. Michnik wypowiadał się też na temat kościoła z żalem stwierdzając, że obecny KK jest inny niż kiedyś: "Tamten Kościół dla takich ludzi z zewnątrz spoglądał być może nieufnie, ale z przyjaźnią (...) Skąd (dziś - dop.kj) tyle złości, niechęci, agresji?! Zastanawiam się nad tym i nie mam odwagi wprost formułować diagnozy, ale w moim przekonaniu szczęściem naszego Kościoła był Jan Paweł II. Ale i nieszczęściem…".
Poruszył też temat Rosji i Putina stwierdzając, że tak naprawdę W. Putin już jest przegrany i swoim postępowaniem "strzela sobie w stopę" a odnosząc się do poparcia Rosjan dla swojego prezydenta z charakterystycznym dla siebie jadem wobec II RP oraz manipulacyjnie kreowanej negatywnej konotoacji nacjonalizmu powiedział: "W 1938 roku polskie wojsko wkroczyło do Czechosłowacji wspólnie z hitlerowską armią. Niech pan spojrzy na ówczesne gazety, jaka euforia była wtedy. Ten naród dostał takiej samej euforii jak Rosjanie po Krymie. Nacjonalizm to jest ten rodzaj narkotyku, który wyjątkowo łatwo wchodzi w umysły ludzkie i dlatego jest tak niebezpieczny…"
Nadredaktor odniósł się także do osoby R. Sikorskiego wychwalając go stwierdzeniem, że "Sikorski to herbata z dobrym koniakiem" a maglowanie tematu jego kilometrówek to "warcholstwo". Ponadto dodał -jednocześnie promując swoje zdradliwe magdalenkowo-okrągłostołowe środowisko, że "był bardzo dobrym ministrem spraw zagranicznych, wytworzył bardzo dobry wizerunek Polski! A dawanie sygnału całemu światu, że my, Polacy jesteśmy jak Czesi i będziemy niszczyć nasze autorytety… Jak Havla w Czechach, gdzie był niszczony, opluwany… W Polsce tego nie mieliśmy? Wałęsa, Mazowiecki, Kuroń, Geremek? Teraz Sikorski…".
W odniesieniu do służby zdrowia raczył był chwalić fachowość polskich lekarzy stwierdzając jednak, że trzeba dać kredyt zaufania E. Kopacz a "ogromnym błędem ze strony pani premier Kopacz byłaby dymisja Arłukowicza". Ponadto uznał, że niemal 100% winy za dzisiejszą sytuację ponoszą lekarze a nie politycy. Zapomniał przy tym chyba, że zarówno E. Kopacz jak i B. Arłukowicz są też lekarzami (sic!)
Ale chyba najważniejszym przesłaniem A. Michnika na 2015 rok było jego kilkukrotnie wypowiadane stwierdzenie, iż Polska ostatnich 25 lat to najwspanialszy okres w ciągu jej ostatnich czterystu lat i że nie można tego "spieprzyć"... w domyśle oczywiście oddaniem władzy PiS-owi . Mówił m.in. : "W tym roku przede wszystkim życzyłbym sobie, po pierwsze, jakiegoś wyprostowania spraw za naszą wschodnią granicą. A po drugie – życzyłbym sobie, by Polska utrzymała status kraju stabilnego, który ma wzrost gospodarczy, gdzie funkcjonują instytucje demokratyczne, który ma bardzo dobry wizerunek na świecie. Nigdy Polska nie miała tak pozytywnego wizerunku na świecie, jak ma dzisiaj. To ogromny wspólny sukces Polaków". Nadredaktor uznał, że 2015 roku to "moment niesłychanej odpowiedzialności za Polskę" wymagający ogromnego wysiłku. W sposób niemal rozkazujący stwierdził był na koniec rozmowy: "Wszystkie ręce na pokład! Jeżeli my tę Polskę spieprzymy, to będzie to wina nie tylko pani premier Ewy Kopacz, ale nasza wspólna wina. To moment, gdy trzeba wielkiego wysiłku intelektualnego i mentalnościowego. Musimy pomyśleć na serio - to, co pisał Norwid - że ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek…".
Reasumując.
A. Michnik vel. Szechter goszcząc na początku roku u T. Lisa dał odpowiedni rozkaz swoim "podwładnym" by w nadchodzącym roku zrobili wszystko, aby nie dopuścić w Polsce do zmiany władzy. Rozkaz ten jest podszyty ogromnym strachem przed "polskim Budapesztem" i PiS-em, który może do niego doprowadzić a który to owy "polski Budapeszt" byłby końcem III RP i zdradliwego układu magdalenkowo-okrągłostołowego. Musiałby też odsłonić pełną prawdę o całym PRL-bis i jego elitach, czego tak boi się ogromnie A. Michnik i cały obecnie rządzący układ polityczny.
Ten porażający strach przed prawdą i konsekwencjami jej ujawnienia było widać i słychać w całym wywiadzie T. Lisa z A. Michnikiem. Obaj panowie zresztą wyrażali ów strach całą swoją postawą i wypowiedziami.
Jednym z czynników sprawczych tego - aż nadto widocznego - strachu przed Polską i Polakami jest zapewne zwycięstwo PiS w wyborach do sejmików wojewódzkich w skali, jakiej - poprzez fałszerstwa - nie znamy. Ale na pewno A. Michnik, mainstream i cały układ rządzący ją zna... Innym faktem budzącym przerażenie środowiska "michnikowszczyzny" i PRL -bis jest z pewnością budząca się świadomość narodowa, szczególnie wśród młodych Polaków a także coraz mniejsza skuteczność społeczna medialnych manipulacji dotyczących sposobu i jakości rządzenia obecnej koalicji.
Ale ten strach ma też jeszcze głębsze podstawy dotyczące ewentualnej odpowiedzialności obecnych elit okrągłostołowo-magdalenkowych za zdradę Ojczyzny i dopuszczenie do jej upadku. Stąd te zaklęcia o najlepszym dla Polski 25-leciu mimo, iż był to i jest dalszy okres zniewalania Polski i Polaków. Stąd ta awersja do II RP, która była przecież na przestrzeni ostatnich wieków jedynym okresem prawdziwej wolności i niepodległości państwa polskiego. Stąd wreszcie ten rozpaczliwy rozkaz wydobywający się z gardła A. Michnika: "wszystkie ręce na pokład"...
I to ostatnie stwierdzenie musi budzić nas niepokój... Możemy spodziewać się frontalnego ataku obecnych elit rządzących i wspierających je mediów na opozycję i środowiska niepodległościowe a w konsekwencji kolejnego sfałszowania wyborów. Możemy spodziewać się ataku PR-owo dorównującego a może nawet przekraczającego czarną kampanię manipulacyjnych oszczerstw i pomówień wobec śp. L. Kaczyńskiego i pierwszych rządów PiS-u. Możemy spodziewać się naprawdę wszystkiego, co najgorsze...
"Tonący brzytwy się chwyta" nie bacząc na odnoszone rany... Bo tak naprawdę cała antypolska"michnikowszczyzna" i równie antypolski układ magdalenkowo-okragłostołowy chwieje się w posadach, tonie... tym bardziej należy się spodziewać, że nie będą baczyli na rany broniąc samych siebie...
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Otóż - co było do przewidzenia - przez całą rozmowę gość nie mógł wyjść z podziwu dla B. Komorowskiego a nawet E. Kopacz i z wielkim strachem oraz przerażeniem przestrzegał przed PiS-em i J. Kaczyńskim.
Odnosząc się do wyborów prezydenckich i jednocześnie z właściwym sobie szyderstwem wobec katolicyzmu oraz z niezachwianym przekonaniem stwierdził m.in.: "Jeśli Komorowski przejedzie po pijaku, na pasach niepełnosprawną zakonnicę w ciąży, to może nie wygrać… To bardzo dobry prezydent! (...) Mamy szczęście do prezydentów. Wszyscy nasi prezydenci mieli poczucie odpowiedzialności za państwo i społeczeństwo. Komorowski ma wyczucie historyczności polskiego losu - on potrafi wiązać te sprzeczne polskie losy… Powinniśmy robić wszystko, by w Polsce nie było dziś piekła, jeśli chodzi o pamięć, personalne nienawiści…".
Natomiast wybór między PiS a Platformą A. Michnik porównał do wyboru między denaturatem a herbatą. Stwierdził też, że obecny podział w Polsce to "podział na Polskę autorytarną, ze skłonnością do budowy państwa policyjnego i Polskę demokratyczną, ze skłonnością do rozmaitych chorób właściwym państwom demokratycznym. (…) Bądźmy poważni - nie wiem, ile w Madrycie przepuścili politycy z PiS, ale nie jestem tego ciekaw. To szkodliwi dla Polscy politycy, źli! Oni chcą nam zafundować państwo strachu i podejrzliwości! (...) I PiS, i Korwin-Mikke - oni coś takiego wiedzą o tej części społeczeństwa, która na nich głosuje, czego druga strona nie wie. Podejrzewam, co to jest - to jest coś takiego, co się nazywa sprawiedliwy podział szacunku, uznania, prestiżu… Moim zdaniem, gdybym ja mógł doradzić pani premier Kopacz, to ja bym jej to doradzał: jak zdobyć tych ludzi, oddając to, czego im najbardziej brakuje… (…) Jest część polskiego społeczeństwa, która się czuje niedowartościowana, poniżona i mentalnie wykluczona…".
Wybory w 2015 roku przyrównał do referendum nad tym jakiego państwa chcemy: "Czy chcemy państwa, w którym będzie się opowiadało o zamachu smoleńskim, o kondominium rosyjsko-niemieckim, w której będzie się urządzało prowokacje polityczne wobec premiera - jak w przypadku Leppera?! Czy może chcemy państwa niedoskonałego, które ma potknięcia, ale o 6:00 rano dzwoni tylko mleczarz…".
Wyrażany przez niego werbalnie i pozawerbalnie (m.in. nerwowe zaciąganie się elektronicznym papierosem) strach przed powrotem PiS-u do władzy w sposób jaskrawy było widać w jego wypowiedzi: "Były hasła Budapesztu w Warszawie… Mam nadzieję, że to marzenie ściętej głowy. Ale to może się stać. Ja wiem, że jeżeli blisko 30% głosuje na PiS, w eurowyborach 8 procent z czymś głosowało na partię Korwin-Mikkego..." oraz w stawianiu w jednym szeregu takich przywódców jak: Janukowycz, Putin, Orban i... (tutaj A. Michnik zawiesił głos zapewne dając odbiorcom czas na uzupełnienie jego wypowiedzi J. Kaczyńskim).
A. Michnik wypowiadał się też na temat kościoła z żalem stwierdzając, że obecny KK jest inny niż kiedyś: "Tamten Kościół dla takich ludzi z zewnątrz spoglądał być może nieufnie, ale z przyjaźnią (...) Skąd (dziś - dop.kj) tyle złości, niechęci, agresji?! Zastanawiam się nad tym i nie mam odwagi wprost formułować diagnozy, ale w moim przekonaniu szczęściem naszego Kościoła był Jan Paweł II. Ale i nieszczęściem…".
Poruszył też temat Rosji i Putina stwierdzając, że tak naprawdę W. Putin już jest przegrany i swoim postępowaniem "strzela sobie w stopę" a odnosząc się do poparcia Rosjan dla swojego prezydenta z charakterystycznym dla siebie jadem wobec II RP oraz manipulacyjnie kreowanej negatywnej konotoacji nacjonalizmu powiedział: "W 1938 roku polskie wojsko wkroczyło do Czechosłowacji wspólnie z hitlerowską armią. Niech pan spojrzy na ówczesne gazety, jaka euforia była wtedy. Ten naród dostał takiej samej euforii jak Rosjanie po Krymie. Nacjonalizm to jest ten rodzaj narkotyku, który wyjątkowo łatwo wchodzi w umysły ludzkie i dlatego jest tak niebezpieczny…"
Nadredaktor odniósł się także do osoby R. Sikorskiego wychwalając go stwierdzeniem, że "Sikorski to herbata z dobrym koniakiem" a maglowanie tematu jego kilometrówek to "warcholstwo". Ponadto dodał -jednocześnie promując swoje zdradliwe magdalenkowo-okrągłostołowe środowisko, że "był bardzo dobrym ministrem spraw zagranicznych, wytworzył bardzo dobry wizerunek Polski! A dawanie sygnału całemu światu, że my, Polacy jesteśmy jak Czesi i będziemy niszczyć nasze autorytety… Jak Havla w Czechach, gdzie był niszczony, opluwany… W Polsce tego nie mieliśmy? Wałęsa, Mazowiecki, Kuroń, Geremek? Teraz Sikorski…".
W odniesieniu do służby zdrowia raczył był chwalić fachowość polskich lekarzy stwierdzając jednak, że trzeba dać kredyt zaufania E. Kopacz a "ogromnym błędem ze strony pani premier Kopacz byłaby dymisja Arłukowicza". Ponadto uznał, że niemal 100% winy za dzisiejszą sytuację ponoszą lekarze a nie politycy. Zapomniał przy tym chyba, że zarówno E. Kopacz jak i B. Arłukowicz są też lekarzami (sic!)
Ale chyba najważniejszym przesłaniem A. Michnika na 2015 rok było jego kilkukrotnie wypowiadane stwierdzenie, iż Polska ostatnich 25 lat to najwspanialszy okres w ciągu jej ostatnich czterystu lat i że nie można tego "spieprzyć"... w domyśle oczywiście oddaniem władzy PiS-owi . Mówił m.in. : "W tym roku przede wszystkim życzyłbym sobie, po pierwsze, jakiegoś wyprostowania spraw za naszą wschodnią granicą. A po drugie – życzyłbym sobie, by Polska utrzymała status kraju stabilnego, który ma wzrost gospodarczy, gdzie funkcjonują instytucje demokratyczne, który ma bardzo dobry wizerunek na świecie. Nigdy Polska nie miała tak pozytywnego wizerunku na świecie, jak ma dzisiaj. To ogromny wspólny sukces Polaków". Nadredaktor uznał, że 2015 roku to "moment niesłychanej odpowiedzialności za Polskę" wymagający ogromnego wysiłku. W sposób niemal rozkazujący stwierdził był na koniec rozmowy: "Wszystkie ręce na pokład! Jeżeli my tę Polskę spieprzymy, to będzie to wina nie tylko pani premier Ewy Kopacz, ale nasza wspólna wina. To moment, gdy trzeba wielkiego wysiłku intelektualnego i mentalnościowego. Musimy pomyśleć na serio - to, co pisał Norwid - że ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek…".
Reasumując.
A. Michnik vel. Szechter goszcząc na początku roku u T. Lisa dał odpowiedni rozkaz swoim "podwładnym" by w nadchodzącym roku zrobili wszystko, aby nie dopuścić w Polsce do zmiany władzy. Rozkaz ten jest podszyty ogromnym strachem przed "polskim Budapesztem" i PiS-em, który może do niego doprowadzić a który to owy "polski Budapeszt" byłby końcem III RP i zdradliwego układu magdalenkowo-okrągłostołowego. Musiałby też odsłonić pełną prawdę o całym PRL-bis i jego elitach, czego tak boi się ogromnie A. Michnik i cały obecnie rządzący układ polityczny.
Ten porażający strach przed prawdą i konsekwencjami jej ujawnienia było widać i słychać w całym wywiadzie T. Lisa z A. Michnikiem. Obaj panowie zresztą wyrażali ów strach całą swoją postawą i wypowiedziami.
Jednym z czynników sprawczych tego - aż nadto widocznego - strachu przed Polską i Polakami jest zapewne zwycięstwo PiS w wyborach do sejmików wojewódzkich w skali, jakiej - poprzez fałszerstwa - nie znamy. Ale na pewno A. Michnik, mainstream i cały układ rządzący ją zna... Innym faktem budzącym przerażenie środowiska "michnikowszczyzny" i PRL -bis jest z pewnością budząca się świadomość narodowa, szczególnie wśród młodych Polaków a także coraz mniejsza skuteczność społeczna medialnych manipulacji dotyczących sposobu i jakości rządzenia obecnej koalicji.
Ale ten strach ma też jeszcze głębsze podstawy dotyczące ewentualnej odpowiedzialności obecnych elit okrągłostołowo-magdalenkowych za zdradę Ojczyzny i dopuszczenie do jej upadku. Stąd te zaklęcia o najlepszym dla Polski 25-leciu mimo, iż był to i jest dalszy okres zniewalania Polski i Polaków. Stąd ta awersja do II RP, która była przecież na przestrzeni ostatnich wieków jedynym okresem prawdziwej wolności i niepodległości państwa polskiego. Stąd wreszcie ten rozpaczliwy rozkaz wydobywający się z gardła A. Michnika: "wszystkie ręce na pokład"...
I to ostatnie stwierdzenie musi budzić nas niepokój... Możemy spodziewać się frontalnego ataku obecnych elit rządzących i wspierających je mediów na opozycję i środowiska niepodległościowe a w konsekwencji kolejnego sfałszowania wyborów. Możemy spodziewać się ataku PR-owo dorównującego a może nawet przekraczającego czarną kampanię manipulacyjnych oszczerstw i pomówień wobec śp. L. Kaczyńskiego i pierwszych rządów PiS-u. Możemy spodziewać się naprawdę wszystkiego, co najgorsze...
"Tonący brzytwy się chwyta" nie bacząc na odnoszone rany... Bo tak naprawdę cała antypolska"michnikowszczyzna" i równie antypolski układ magdalenkowo-okragłostołowy chwieje się w posadach, tonie... tym bardziej należy się spodziewać, że nie będą baczyli na rany broniąc samych siebie...
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
poniedziałek, 5 stycznia 2015
Bezsens naszych politycznych emocji i dokonywanych wyborów?
Trochę smutno, refleksyjnie i nieco prowokacyjnie...
Mamy początek roku 2015, roku politycznych wyborów prezydenckich i parlamentarnych.
I chyba my wszyscy - choć trochę zaangażowani politycznie - podsycani przez media i polityków, cały czas ekscytować będziemy się polską walką polityczną pomiędzy PO i PiS oraz innymi ugrupowaniami politycznymi. Jak zwykle oceniać będziemy, w większości z wielkim zaangażowaniem i emocjami, fatalne rządy Platformy Obywatelskiej i PSL. Emocje zapewne będą ogromne, podobne do tych, które rozpalały nas do czerwoności podczas ostatnich wyborów samorządowych i tuż po nich, kiedy okazało się, że w dużej mierze zostały one sfałszowane...
Nam wszystkim wydaje się, że takie emocje są ze wszech miar naturalne i nawet konieczne do trwania demokracji, ale przecież demokracji tak naprawdę nie mamy a nasz wybór jest w sumie nieistotny i bezsensowny.
Nasze zaangażowanie polityczne jest niczym "bicie piany" i z zewnątrz wygląda jak zabawa dzieci w piaskownicy... piaskownicy, którą kontrolują i pilnują wyznaczeni "dorośli" mający swoje siedziby raczej poza granicami Polski.
Tak naprawdę bowiem przecież nie ma znaczenia kto wygra wybory prezydenckie! Czy B. Komorowski, czy A. Duda czy też jakaś nowa "zjawa" polityczna! Nie ma też większego znaczenia kto wygra wybory parlamentarne! Czy PO, czy PiS czy Polska Partia Miłośników Zorzy Polarnej...
...bo tak naprawdę Polska dzisiaj nie ma nic istotnego i strategicznego do powiedzenia na temat wyboru swojej polityki wewnętrznej i międzynarodowej...
...realizuje i będzie realizować wszystko to, co UE i mocarstwa światowe sobie wymyślą i rozkażą!
Mam wrażenie, że my cały czas żyjemy czasem przeszłym. Żyjemy złudzeniami, że mamy wpływ na Polskę dzięki naszym decyzjom wyborczym. Żyjemy w jakimś politycznym matrixie...
W momencie jednak podpisania Traktatu Lizbońskiego już niemal nic przecież od nas w sensie globalnym (w tym: makroekonomicznym) nie zależy a przyszłość - jeżeli dalej będziemy pozwalali na dyktat UE - jawi się jeszcze gorzej...
Zwróćmy przeto uwagę, że prawie 80% naszego prawa powstaje w Unii Europejskiej a nami rządzi tak naprawdę Komisja Europejska i Parlament Europejski a nasza Konstytucja jest (ma być?) wedle ustaleń prawnych UE aktem niższego rzędu niż Traktat Lizboński (Konstytucja Europejska).
Więc jakie znaczenie ma nasz Prezydent skoro nadrzędnym nad nim i tak będzie tzw. Prezydent Europy? Więc jakie znaczenie ma nasz Parlament RP skoro jego rola obecnie ogranicza się w większości jedynie do tłumaczenia wytycznych z Unii Europejskiej oraz dostosowywaniu polskiego prawa do unijnego? (na marginesie: tak naprawdę Polski Parlament powinien w 80% składać się z Biura Legislacyjnego ze specjalistami-tłumaczami i prawnikami). Więc jakie znaczenie ma nasz rząd i jego Premier skoro podlega Komisji Europejskiej i jej szefowi?
Czy nietrudno zauważyć, że - z perspektywy brukselskiej i szerzej międzynarodowej - nasze emocjonalne ekscytacje wewnętrznymi wyborami wyglądać będą nieco śmiesznie?
Czy - z perspektywy czasu i obserwując dokąd teraz zmierza UE - nie dociera do nas, że tak naprawdę najważniejszego i najgorszego dla Polski wyboru dokonaliśmy przystępując do takiej a nie innej UE a już ostatecznie przekreśliliśmy swoją tożsamość narodową podpisując Traktat Lizboński!
Polska powoli przestaje istnieć a stajemy się regionem państwa Europa i dzieje się tak na nasze własne życzenie...
Choć może nie tylko nasze, ale przede wszystkim na życzenie "mędrców świata" marzących o mitycznym, jednym, centralnym rządzie światowym. Ci ludzie są w stanie zrobić wszystko, aby zrealizować swoje cele i niestety je osiągają nawet poprzez odpowiednie manipulowanie społeczeństwami w taki sposób, aby one wierzyły, że mają na coś wpływ i coś od nich zależy, że żyją w demokratycznym świecie a ich emocje polityczne mają jakikolwiek sens...
Czy jest jeszcze wobec tego nadzieja, że my-Polacy będziemy mieli w przyszłości jeszcze jakiś wpływ na swój los? O to samo chyba moglibyśmy zapytać i inne narody zrzeszone w różnych uniach (Co nas czeka? Jeden rząd światowy? - http://krzysztofjaw.blogspot.com/2012/02/co-nas-czeka-jeden-rzad-swiatowy.html).
W takim smutnym nastroju pozdrawiam noworocznie...
P.S.
A może się mylę i nasze emocje, i wybory polityczne mają jednak sens? Może - mimo wszystko a nawet wbrew wszystkim - rok 2015 stanie się w naszym kraju przełomem polityczno-ekonomiczno-społecznym, który uwolni Polskę od zdradliwego układu magdalenkowo-okrągłostołowego oraz od bezrefleksyjnych apologetów niewolniczego charakteru naszej obecności w zniemczonej UE i ponadto sprawi, iż w Polsce zaczną rządzić ludzie, którym zależy na naszej Ojczyźnie, na jej wolności, niepodległości i suwerenności? Może jednak nie wszystko stracone? Oby!
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Mamy początek roku 2015, roku politycznych wyborów prezydenckich i parlamentarnych.
I chyba my wszyscy - choć trochę zaangażowani politycznie - podsycani przez media i polityków, cały czas ekscytować będziemy się polską walką polityczną pomiędzy PO i PiS oraz innymi ugrupowaniami politycznymi. Jak zwykle oceniać będziemy, w większości z wielkim zaangażowaniem i emocjami, fatalne rządy Platformy Obywatelskiej i PSL. Emocje zapewne będą ogromne, podobne do tych, które rozpalały nas do czerwoności podczas ostatnich wyborów samorządowych i tuż po nich, kiedy okazało się, że w dużej mierze zostały one sfałszowane...
Nam wszystkim wydaje się, że takie emocje są ze wszech miar naturalne i nawet konieczne do trwania demokracji, ale przecież demokracji tak naprawdę nie mamy a nasz wybór jest w sumie nieistotny i bezsensowny.
Nasze zaangażowanie polityczne jest niczym "bicie piany" i z zewnątrz wygląda jak zabawa dzieci w piaskownicy... piaskownicy, którą kontrolują i pilnują wyznaczeni "dorośli" mający swoje siedziby raczej poza granicami Polski.
Tak naprawdę bowiem przecież nie ma znaczenia kto wygra wybory prezydenckie! Czy B. Komorowski, czy A. Duda czy też jakaś nowa "zjawa" polityczna! Nie ma też większego znaczenia kto wygra wybory parlamentarne! Czy PO, czy PiS czy Polska Partia Miłośników Zorzy Polarnej...
...bo tak naprawdę Polska dzisiaj nie ma nic istotnego i strategicznego do powiedzenia na temat wyboru swojej polityki wewnętrznej i międzynarodowej...
...realizuje i będzie realizować wszystko to, co UE i mocarstwa światowe sobie wymyślą i rozkażą!
Mam wrażenie, że my cały czas żyjemy czasem przeszłym. Żyjemy złudzeniami, że mamy wpływ na Polskę dzięki naszym decyzjom wyborczym. Żyjemy w jakimś politycznym matrixie...
W momencie jednak podpisania Traktatu Lizbońskiego już niemal nic przecież od nas w sensie globalnym (w tym: makroekonomicznym) nie zależy a przyszłość - jeżeli dalej będziemy pozwalali na dyktat UE - jawi się jeszcze gorzej...
Zwróćmy przeto uwagę, że prawie 80% naszego prawa powstaje w Unii Europejskiej a nami rządzi tak naprawdę Komisja Europejska i Parlament Europejski a nasza Konstytucja jest (ma być?) wedle ustaleń prawnych UE aktem niższego rzędu niż Traktat Lizboński (Konstytucja Europejska).
Więc jakie znaczenie ma nasz Prezydent skoro nadrzędnym nad nim i tak będzie tzw. Prezydent Europy? Więc jakie znaczenie ma nasz Parlament RP skoro jego rola obecnie ogranicza się w większości jedynie do tłumaczenia wytycznych z Unii Europejskiej oraz dostosowywaniu polskiego prawa do unijnego? (na marginesie: tak naprawdę Polski Parlament powinien w 80% składać się z Biura Legislacyjnego ze specjalistami-tłumaczami i prawnikami). Więc jakie znaczenie ma nasz rząd i jego Premier skoro podlega Komisji Europejskiej i jej szefowi?
Czy nietrudno zauważyć, że - z perspektywy brukselskiej i szerzej międzynarodowej - nasze emocjonalne ekscytacje wewnętrznymi wyborami wyglądać będą nieco śmiesznie?
Czy - z perspektywy czasu i obserwując dokąd teraz zmierza UE - nie dociera do nas, że tak naprawdę najważniejszego i najgorszego dla Polski wyboru dokonaliśmy przystępując do takiej a nie innej UE a już ostatecznie przekreśliliśmy swoją tożsamość narodową podpisując Traktat Lizboński!
Polska powoli przestaje istnieć a stajemy się regionem państwa Europa i dzieje się tak na nasze własne życzenie...
Choć może nie tylko nasze, ale przede wszystkim na życzenie "mędrców świata" marzących o mitycznym, jednym, centralnym rządzie światowym. Ci ludzie są w stanie zrobić wszystko, aby zrealizować swoje cele i niestety je osiągają nawet poprzez odpowiednie manipulowanie społeczeństwami w taki sposób, aby one wierzyły, że mają na coś wpływ i coś od nich zależy, że żyją w demokratycznym świecie a ich emocje polityczne mają jakikolwiek sens...
Czy jest jeszcze wobec tego nadzieja, że my-Polacy będziemy mieli w przyszłości jeszcze jakiś wpływ na swój los? O to samo chyba moglibyśmy zapytać i inne narody zrzeszone w różnych uniach (Co nas czeka? Jeden rząd światowy? - http://krzysztofjaw.blogspot.com/2012/02/co-nas-czeka-jeden-rzad-swiatowy.html).
W takim smutnym nastroju pozdrawiam noworocznie...
P.S.
A może się mylę i nasze emocje, i wybory polityczne mają jednak sens? Może - mimo wszystko a nawet wbrew wszystkim - rok 2015 stanie się w naszym kraju przełomem polityczno-ekonomiczno-społecznym, który uwolni Polskę od zdradliwego układu magdalenkowo-okrągłostołowego oraz od bezrefleksyjnych apologetów niewolniczego charakteru naszej obecności w zniemczonej UE i ponadto sprawi, iż w Polsce zaczną rządzić ludzie, którym zależy na naszej Ojczyźnie, na jej wolności, niepodległości i suwerenności? Może jednak nie wszystko stracone? Oby!
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com