Od lat 60-tych XX wieku mamy do czynienia - szczególnie w Europie Zachodniej - z rewolucją kulturalną tzw. Nowej Lewicy, którą można też nazwać "komunizmem kulturowym".
Ideową podstawę tej rewolucji tworzą myśli i poglądy takich filozofów jak K. Marks, F. Nietzsche, Voltaire czy już bardziej współcześnie J.P. Sartre i A. Gramsci.
Wszyscy oni byli - w dzisiejszym ujęciu - skrajnymi liberalno-lewakami i piewcami zarówno Rewolucji Francuskiej, jak i - w przypadku filozofów żyjących w tamtym i późniejszym okresie - Rewolucji Bolszewickiej a wielu wprost identyfikowało się z ideami komunistycznymi, ale kładło największy nacisk na władzę w sferze tzw. nadbudowy, czyli władzę polityczną (aparat państwowy i administracja) i władzę kulturową (władzę nad duchem i umysłem, władzę nad intelektem i moralnością).
Tak naprawdę jednak najważniejszym celem było wtedy dla nich a dzisiaj też dla współczesnych lewaków uzyskanie władzy kulturowej, metapolitycznej, umiejscowionej w instytucjach religijnych, oświatowych, naukowych, artystycznych i w mediach.
Niewątpliwie dla dzisiejszych lewaków ideologicznym i filozoficznym idolem jest twórczo udoskonalony marksista-leninista i komunista A. Gramsci, którego można wskazać jako kreatora tzw. IV Rewolucji zdolnej kruszyć narzędziami subtelniejszymi niż czołgi Armii Czerwonej i metody śledcze oprawców ze służb bezpieczeństwa tkankę moralną i intelektualną społeczeństw, których dotąd nie udało się „wyzwolić i unowocześnić”. Dla Gramsciego pozostała ważna leninowska zasada "szturmu na centralne ośrodki władzy" kapitalistycznej jednak wskazał wyższość zdobycia wpierw władzy duchowej i intelektualnej poprzez opanowanie instytucji opiniotwórczych, konstytuujących, a nawet kreujących świadomość, jak ambony, szkoły, katedry uniwersyteckie, domy wydawnicze, redakcje czasopism i rozgłośni radiowych (a dla dzisiejszych jego wyznawców i kontynuatorów także oczywiście telewizji i mediów elektronicznych). Ta jego bierna rewolucja, prowadząca wojnę pozycyjną, była precyzyjnie opracowanym scenariuszem komunistycznego Kulturkampf, realizowanego jako marsz przez instytucje władzy nazywanej później metapolityczną, a zapewniającej zdobycie hegemonii najpierw kulturalnej, a wreszcie i politycznej.
Współcześni lewacy dziś dominują w UE, dominują w sferze politycznej i kulturalnej, w tym medialnej. Cała idea budowy Unii Europejskiej była dziełem spadkobierców i kontynuatorów myśli i wskazówek m.in. A. Gramsciego i innych filozofów totalitarnie wskazujących na konieczność narzucenia społeczeństwu - wedle nich - nowoczesnych idei "wolności, równości i braterstwa", ale w znaczeniu takim jaki oni uznają za słuszny i lewacko właściwy. W ich rozumieniu tylko oni mają rację a tych - nawet jeśliby stanowili większość danej społeczności - którzy myślą i działają inaczej należy "uśmiercić" intelektualnie i moralnie za wszelka cenę.
Ta lewacka, rewolucyjnie totalitarna "konieczność i nowoczesność dziejowa" to współczesna politpoprawność relatywizująca naturalne pojęcia dobra i zła, kłamstwa i prawdy. Jedynym dobrem i prawdą dla wyznawców marksistowsko-leninowsko-demoliberalnej "mikstury" są tylko ich własne idee oparte ma fanatycznej tolerancji bez granic etyczno-moralnych, bez Dekalogu, chrześcijańskich wartości, naturalnych praw i norm.
Stąd dziś powszechnie obowiązujący w większości krajów europejskich (ale nie tylko) nakaz multikulturowości (multi-kulti), laicyzacji społeczeństwa i wypleniania wartości chrześcijańskich, gloryfikowania dewiacji i promowania mniejszości w stylu LGBT. Stąd cała gama ideologii i zachowań postmodernistycznych, ruch lub idea "gender" czy "new age" i inne tego typu. Stąd intelektualno-manipulacyjna próba stworzenia "nowego człowieka" - nihilisty, konsumpcjonisty i konformisty. Człowieka bez kośćca etyczno-moralnego i tolerującego śmierć dziecka w łonie matki (aborcja) czy śmierć chorego i starego (eutanazja). Człowieka pozbawionego własnej ojczyzny, więzi rodzinnych, religii, tożsamości narodowej czy seksualnej, tradycji, historii, kultury i sztuki narodowej. Człowieka wyjałowionego duchowo, wyzwolonego ze wszystkich granic etyczno-moralnych i "żyjącego chwilą". Człowieka zdegradowanego, zatomizowanego i pozbawionego indywidualności oraz umiejętności własnego myślenia. Człowieka zniewolonego odgórnie narzuconą lewacką politpoprawnością.
Najważniejszą więc dla totalitarnych lewaków jest ich oraz ich idei dominacja w szeroko pojmowanych obszarach: kultury, oświaty, sztuki, wartości, zwyczajów i obyczajów, norm etyczno-moralnych, mediów, itp. To w tej sferze, kształtującej świadomość i kreującej pożądane myślenie jednostek i społeczeństw, współczesne lewactwo dąży do władzy absolutnej, dzięki której może degradować człowieczeństwo i kształtować poszczególnych ludzi wedle własnych założeń i celów. To ten obszar, obszar ducha i umysłu jest od lat pod szczególnym nadzorem ludzi wprowadzających politpoprawny i totalitarny lewacko-liberalny komunizm kulturowy. Propagandowymi i manipulacyjnymi nośnikami tych ich idei są zaś nauka (szczególnie humanistyczna), media, literatura, spektakle teatralne, filmy, moda, obrazy, instalacje artystyczne i wszelkiego rodzaju nośniki audio-wizualne oraz słowotok wypowiadanych "prawd objawionych" przez wykreowane przez lewactwo autorytety.
Czyż możemy się tedy dziwić, że zapowiedź polskiego rządu o powrocie do normalności i tradycyjnych wartości ogólnoludzkich w tej - dotychczas zarezerwowanej dla szalonych lewaków - sferze ducha i umysłu a potwierdzone mianowaniem ministra kultury i dziedzictwa narodowego wiceministrem musiało wywołać ogromny strach i poruszenie wśród lewackich towarzyszy? Czyż mogliśmy się spodziewać, że bez walki zaprzepaszczą lata prowadzonej lewackiej manipulacyjnej indoktrynacji intelektualno-duchowej Polaków? Chyba nie.
I chociaż nie udało im się pokonać i zlewicować naszego polskiego ducha ani naszych polskich umysłów, naszej wiary, wartości, historii, tradycji, dumy i tożsamości narodowej to będą robić wszystko aby dalej jednak mieć w tej materii władzę nad Polakami.
Teraz zaatakowano poprzez prowokację wicepremiera P. Glińskiego. Prowokacja ta miała na celu ośmieszenie i skompromitowanie go już na starcie oraz sprawienie, że zrezygnuje z części swoich zamierzeń albo przynajmniej będzie się bał być zbyt radykalny. Dodatkowo była to próba zbudowania pewnego społecznego fundamentu potencjalnej akceptacji do atakowania kolejnych - kreowanych przez lewaków jako "antywolnościowe" i "cenzorskie" - spodziewanych działań ministra. Jeszcze na pewno było to działanie pośrednio i w sposób żenująco manipulacyjny kreujące Nowoczesną na prawdziwie "wolnościową" partię polityczną.
I niestety w dużej mierze ta prowokacja się udała. Teatr finansowany z publicznych pieniędzy i kierowany przez lewaka a jednocześnie posła Nowoczesnej przedstawił promocyjną informację o wystawianej sztuce ze szczegółowym opisem treści i obrazów pornograficznych, które jakoby byłyby również jej częścią a dodatkowo przekazał informację, że w owej sztuce będzie występowało też dziecko. Okazało się, że tak naprawdę przedstawiony opis był w dużej mierze nieprawdziwy a w sztuce pornografia ma znaczenie marginalne i śladowe. Ale poprzez ową zapowiedź skłoniła - co jest oczywiste - wicepremiera do odpowiedniej rekcji. I takowa nastąpiła, ale być może w takiej formie jakiej spodziewali się zapewne prowokatorzy. Było to oczywiście draństwo i manipulacja do jakiej są zdolni tylko przedstawiciele liber-lewackich, amoralnych i zdegradowanych osobowościowo elit. Tym bardziej wtedy gdy tracą władzę i wpływ na ludzkie dusze i umysły.
Ale ta prowokacja świadczy też o tym, że lewactwo poczuło, iż dla niego nadchodzą ciężkie chwile, które mogą spowodować klęskę ich wieloletnich działań propagandowych... Zrozumieli, że obecny rząd naprawdę chce realizować swoje obietnice i powrócić do normalnych, naturalnych podstaw oraz celów funkcjonowania kultury i sztuki opartych na wolności artystycznej i tolerancji, ale też szanujących ogólnoludzkie, podstawowe wartości etyczno-moralne i obowiązujące prawo.
Będąc na miejscu prof. Glińskiego pewnie postąpiłbym tak samo. Zareagował tak jak przyzwoity i prawy człowiek powinien zareagować, jak zareagować powinien polski minister kultury, sztuki i dziedzictwa narodowego.
Oceniając post factum może i należało być bardziej ostrożnym i powściągliwym, bowiem lewactwo jest zdolne do każdej podłości, tym większej im bardziej traci swoje wpływy w społeczeństwie. Pamiętajmy o jego intelektualnych i duchowych mentorach uznających swoją prawdę za jedyną i gotowych ją wprowadzać totalitarnie, wbrew wszystkim i wszystkiemu. Ale to przecież tylko epizod rozdmuchany do granic absurdu przez piewców "kultury śmierci". Nie ma co "rozdzierać szat" i dalej konsekwentnie działać mimo ich jazgotu i histerii. Działać dla dobra Polaków i szerzej dla dobra i odbudowy "kultury życia".
Politpoprawność i lewackie idee niemal zniszczyły już większość narodów europejskich, które teraz zaczynają to dostrzegać. Pozbawione zostały własnej cywilizacyjnej tożsamości a teraz są puste i bezbronne, np. wobec ataku cywilizacji islamskiej. Polacy w swojej większości nigdy oddolnie im nie uległy chociaż one dalej dominują w przestrzeni medialno-politycznej. Proces ich wypleniania został rozpoczęty i trzeba go bezwzględnie kontynuować dla dobra naszego narodu, naszych przyszłych pokoleń, dla naszej wolności, niepodległości i suwerenności, naszej tożsamości i godności narodowej.
Musimy jednakże spodziewać się dalszych perfidnych ataków ze strony lewactwa, ataków nie tylko dotyczących sfery kultury i sztuki, ale każdej innej, w tym też na pewno polityki historycznej lub też edukacji, oświaty. Już widzę ten lament i histerię, kiedy rząd zacznie reformować media publiczne czy np. zmieniać kanon lektur szkolnych...
Wierzę, że my Polacy, wspólnie z naszym rządem i prezydentem potrafimy jednak powrócić do normalności i odbudować naszą Polskę. Błędów i potknięć nie unikniemy, ale trzeba się na nich uczyć i w dalszych działaniach ich nie popełniać. Nie mogą jednak nas powstrzymać przed działaniem dla naszego, wspólnego dobra.
Pozdrawiam
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.