Jak umarł syn L. Wałęsy powiedziałem mojej mamie: szkoda, bo każde życie jest ważne i oby ten kretyn nie wykorzystał tej śmierci do bieżącej walki politycznej. Moja kochana mama powiedziała, że chyba nie, że to jest niemożliwe bo to byłoby antyludzkie.
Niestety myliła się.
L. Wałęsa raczył powiedzieć: "Mam tego serdecznie dość, mój syn też tego nie wytrzymał psychicznie i przez tych Cenckiewiczów i innych skrócił sobie życie".
Nawet S. Cencekiewicz uznał jego potrzebę żałoby, co rozumiem, bo zawsze szanuję tych, którzy kończą życie na tym ziemskim padole.
Naprawdę, rzygać mi się chce. Zaraz po śmierci swojego syna ten karzeł moralny walczył na FB ze swoimi przeciwnikami i śmierć jego syna była dla niego czymś poza jego świadomością. Naprawdę nie wiem, co w jego synapsach się rodzi, ale wedle mnie to człowiek chyba chory psychicznie z nienawiści wobec propolskich władz i naprawdę (po raz trzeci) wymaga zbadania przez biegłych lekarzy. Nie jestem w stanie pojąć jego rozumowania, ale chyba sprzedawczyk zawsze się będzie bronił przed swoją degrengoladą własnej osoby, nawet kosztem swoich dzieci. Koszmar... koszmar...
Pozdrawiam
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.