Moje posty

piątek, 17 lipca 2020

Czy można mówić o niemieckiej UE?

Bardzo wielu obserwatorów uważa chyba słusznie, że największym beneficjentem istnienia UE są Niemcy.

Posiadają największą gospodarkę z największym PKB wynoszącym rocznie około 21-22% całej Unii Europejskiej. Drugim krajem jest Francja z 15% unijnego PKB. Dla przykładu Polska znajduje się na miejscu 7 z niemal 3% udziałem w unijnym PKB.

Niemcy są też największym eksporterem w UE a nawet drugim na świcie po Chinach, stale posiadającym nadwyżkę handlową (eksport-import). Eksport jest też największym "udziałowcem" w rozwoju ekonomicznym kraju. ""Siła niemieckiego eksportu wiąże się między innymi z dominującą pozycją Niemiec w Unii Europejskiej. Niemcy są największym płatnikiem netto w Unii Europejskiej, ale jednocześnie najwięcej zyskują na wspólnym rynku. Jak wskazuje Przemysław Żurawski vel Grajewski: „Niemiecka rola płatnika UE nie jest więc rolą charytatywną, lecz dobrze skalkulowanym interesem gospodarczym (...)"” [1], [2].

Przeszło rok temu ukazał się raport niemieckiego think tanku Centre for European Policy (CEP), który przygotował analizę skutków gospodarczych wprowadzenia wspólnej europejskiej waluty po dwudziestu latach jej istnienia. Okazuje się, że jest tylko trzech beneficjentów, z czego jeden ledwo wychodzi na plus. Dane dotyczą lat 1999-2017.

Zdecydowanie najbardziej na istnieniu euro oczywiście skorzystały w tym czasie Niemcy. CEP wyliczyło, że dzięki wspólnej walucie kraj ten - jako najbardziej konkurencyjny w strefie Euro -  wzbogacił się o prawie 1,9 biliona euro, co oznacza wzrost zamożności o ponad 23 tys. euro na osobę. Drugim krajem, który zyskał, jest Holandia, która wzbogaciła się o 345 miliardów euro, co daje niewiele mniejszą niż w przypadku Niemiec kwotę na jednego mieszkańca – 21 tys. euro. Trzecim krajem, który teoretycznie wyszedł na plus, jest Grecja, jednak bilans na rok 2017 pokazuje zaledwie 2 miliardy euro zysku, czyli 190 euro na mieszkańca. CEP zauważa, że Grecja w pierwszych latach po wprowadzeniu euro bardzo zyskała na przyjęciu wspólnej waluty, ale od 2011 roku notuje ogromne straty [3].

Wszystkie z pozostałych "starych" ośmiu przeanalizowanych krajów strefy euro są na minusie – Włochy straciły aż 4,3 miliarda euro, a Francja 3,6 miliarda, co daje odpowiednio 73,6 i 56 tys. euro na jednego mieszkańca [3].

CEP w swoim raporcie zauważył, że mijająca 1 stycznia 2019 roku okrągła rocznica wprowadzenia euro nie była hucznie świętowana, ponieważ trwający od 2009 roku kryzys wspólnej waluty nie daje o sobie zapomnieć, a w 2012 roku o włos uniknęliśmy rozpadnięcia się strefy euro. Unia walutowa bowiem wciąż nie poradziła sobie z problemem dużych różnic w konkurencyjności poszczególnych jej członków a poszczególne kraje zostały pozbawione możliwości przeprowadzenia dewaluacji, żeby zachować konkurencyjność z międzynarodowego punktu widzenia a to z kolei spowodowało osłabienie wzrostu gospodarczego, zwiększenie bezrobocia i spadek dochodów podatkowych.

Z kolei ostatnio opublikowano raport prof. Timo Baasa pt. „Korzyści ekonomiczne wynikające z członkostwa krajów nowej Unii w UE”. Wynika z niego, że Niemcy i Luksemburg najbardziej skorzystały na przystąpieniu nowych członków do UE po 2004 roku [4].  

Autor raportu stworzył kilka alternatywnych scenariuszy, w których 13 krajów - Bułgaria, Chorwacja, Cypr, Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Malta, Polska, Rumunia, Słowacja, Słowenia, Węgry - nie jest członkami UE. Taką sytuację porównał z obecnym stanem (cała 13 jest w UE). W każdym z tych scenariuszy Niemcy okazały się największym beneficjentem gospodarczym przystąpienia nowych krajów do UE. Dalej są wspomniany Luksemburg a następnie Belgia, Dania, Austria, Wielka Brytania i Szwecja. Autor raportu wskazuje też, "że kraje Europy Południowej odnoszą znacznie mniej korzyści z integracji europejskiej z powodu słabych więzi handlowych i niewielkiej migracji, co wydaje się wynikać z kryzysu ekonomicznego dotykającego je w ostatniej dekadzie" [4]. 

Reasumując. Gdzie się  "nie obejrzysz" w Unii Europejskiej to gospodarczo Niemcy są jej hegemonem i najwięcej zyskują na wspólnym rynku, i one mają w UE najwięcej do powiedzenia. Ta ich pozycja jeszcze wzrosła po Brexicie.

A hegemon bardzo dba o to, aby takim pozostać, więc nie dziwmy się, że Niemcom nie jest "w smak" wzrost znaczenia gospodarczego Polski i innych, nowych krajów UE. Poza tym wprowadzenie waluty Euro było również majstersztykiem Niemiec, które na wspólnej walucie znów najwięcej zyskały kosztem biedniejszych krajów starej UE.

[1] https://pl.wikipedia.org/wiki/Gospodarka_Unii_Europejskiej
[2] https://pl.wikipedia.org/wiki/Gospodarka_Niemiec
[3] https://300gospodarka.pl/news/kto-zyskal-a-kto-stracil-przez-20-lat-istnienia-euro-na-plusie-sa-tylko-trzy-kraje-raport
[4] https://forsal.pl/swiat/unia-europejska/artykuly/7774205,unia-europejska-niemcy-luksemburg-korzysci-z-integracji-raport.html

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.