Zapowiadałem, że już o Donaldzie Tusku nie będę pisał, bo na to nie zasługuje. Po prostu zwykła "pustka" nie zasługuje nawet na krytykę, bo tylko jakaś wartość jest warta polemiki. A on nie reprezentuje żadnej wartości. Aż dziw, że był w Polsce długoletnim premierem a później ważną osobistością w strukturach Unii Europejskiej. Zresztą w niej jest do dzisiaj - dzięki jego protegowanej A. Merkel - szefem największego klubu w Parlamencie Europejskim , czyli EPL.
A. Merkel już wkrótce odda władzę innym a to oznacza, że D. Tusk też straci jej poparcie i sądzę, że już niedługo skończy na śmietniku historii. Owszem, został wysłany na powrót do Polski przez - jak to mówi S. Michalkiewicz - "Złotą Panią", czyli A. Merkel, ale nie spełnił jej nadziei. Miał przyjechać na "białym koniu" i doprowadzić do upadku obecnego polskiego rządu. To mu się nie udało a wprost przeciwnie: jego działania doprowadziły do pikowania w dół poparcia Polaków dla jego partii PO.
Zresztą on od zawsze był chyba po prostu osobą, która jest przesiąknięta pustką. Kiedyś, gdy miał nadzieję na prezydenturę w Polsce był nawet w stanie ożenić się po katolicku i po kilkunastu latach (a może i więcej) ze swoją żoną. Wcześnie zakładał swoją partię, czyli KLD za pieniądze niemieckiej BND i przez wielu uważany jest dotychczas za niemieckiego agenta o pseudonimie "Oscar". Nie udowodniono mu tego, ale poszlaki - jak stwierdzenia ancymonka Piskorskiego - za tym przemawiają.
Czy pamiętamy, że onegdaj mówił, że "polskość to nienormalność" lub gdy zawsze uciekał na urlopy - nawet jak był premierem - a działo się coś niedobrego dla naszego kraju? Ostatnio też się schował na kilkanaście dni w czasie kryzysu na granicy polsko-białoruskiej.
A ponadto jest lisio mściwy i nie wybacza swoim wrogom, którzy w jakikolwiek sposób są jego przeciwnikami. To osoba, która trwa tylko dzięki temu, że ma medialną ochronę niektórych mediów i trwa w polityce tylko dlatego, że jest łasy na komplementy i tym się politycznie żywi.
Ale też jest po prostu lokajem na unijnej arenie. Wszyscy widzieliśmy jak usłużnie ubierał w marynarkę alkoholika i szefa Komisji Europejskiej Jeana-Clauda Junckera. To taki właśnie typ człowieka - mściwy mitoman i megaloman, a i to jest, i tak delikatnie powiedziane, bowiem jest on w stanie poświęcić wszystko dla władzy. A do tego kłamie jak z nut, choćby w obszarze jego wypowiedzi na temat polskiej obrony granic: wpierw krytykował obecny rząd za budowanie murów na granicy z Białorusią a teraz mówi, że zawsze był za zdecydowaną obroną polskiej granicy - Himalaje hipokryzji.
Ale... po tych kilkunastu dniach się objawił dwoma wywiadami i odpowiedziami na pytania dziennikarzy. Dziennikarze red. Miłosz Kłeczek z TVP Info i Patrycjusz Wyżga z WP doprowadzili do tego, że mit Donalda Tuska jako sprawnego polityka, lidera największej partii opozycyjnej i kandydata na przyszłego premiera, legł po prostu w gruzach. Miotał się w odpowiedziach, brnął w nicość a w każdym zdaniu mówił o konieczności wygrania z PiS. Żadnego programu dla Polski. Smutne.
I jak nie leci, to nie leci. Chyba z tej wściekłości na Polskę i polski rząd postanowił sobie jechać ponad sto kilometrów w obszarze zabudowanym i... dostał 500 zł mandatu, 10 punktów karnych i odebrane mu zostało prawo jazdy na 3 miesiące.
Czy jest to idol opozycji? Jeżeli tak to ja się cieszę, bowiem bardzo łatwo przegra z kretesem z obecną władzą a Ci, którzy do tej pory uważali, że jego wymuszony przez A. Merkel przyjazd do Polski jest dla nich zbawieniem, mocno się rozczarują.
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.