Moje posty

czwartek, 25 listopada 2021

Prawda i normalność - tego boją się unijne lewackie elity!

Całkiem niedawno, bo ponad miesiąc temu premier RP Mateusz Morawiecki przemawiał w Parlamencie Europejskim podczas debaty na temat polskiej praworządności. 

Wówczas powiedział m.in., że:

"integracja europejska to dla nas wybór cywilizacyjny i strategiczny. Tu jesteśmy, tu jest nasze miejsce i nigdzie się stąd nie wybieramy (...) nie możemy milczeć, gdy Polska jest atakowana w niesprawiedliwy i stronniczy sposób (...) niedopuszczalne jest podejmowanie decyzji bez podstawy prawnej i używanie szantażu finansowego (...)  Podczas swojego wystąpienia szef polskiego rządu mówił o nierównościach społecznych, inflacji, które uderzają we wszystkich obywateli Europy, a także o zagrożeniach zewnętrznych, rosnącym długu publicznym, nielegalnej imigracji i kryzysie energetycznym zwiększającym wyzwania polityki klimatycznej, które przekładają się na niepokoje społeczne (...) wokół naszych granic jest coraz bardziej niespokojnie. Na południu napór milionów ludzi uczynił basen Morza Śródziemnego miejscem tragicznym. Na wschodzie mierzy się z agresywną polityką Rosji, która posuwa się nawet do wojen, żeby zablokować wybór europejskiej drogi wśród krajów naszego sąsiedztwa (...) dziś stoimy u progu kryzysu gazowego i energetycznego wywołanego celowo przez rosyjskie firmy. Skala tego kryzysu już w najbliższych tygodniach może wstrząsnąć Europą (...) wiele przedsiębiorstw może zbankrutować, a dziesiątki milionów ludzi kryzys gazowy może wpędzić w ubóstwo przez niekontrolowany wzrost kosztów w całej Europie (...) premier mówił również, że dziś, gdy wschodnia granica UE „jest obiektem ataku cynicznie wykorzystującego migrację z Bliskiego Wschodu, to Polska daje Europie bezpieczeństwo, stanowiąc wraz z Litwą i Łotwą zaporę, która chroni tę granicę”. Morawiecki podziękował służbom polskim, litewskim i łotewskim i wszystkim państwom południa Europy za trud i profesjonalizm w ochronie granic Unii (...) Premier podkreślił podczas debaty w PE, że gdy dziś w państwach, „które zakładały wspólnotę, poziom zaufania do Unii spadł do historycznie niskich poziomów  jak np. 36 proc. we Francji, w Polsce to zaufanie do Europy utrzymuje się na najwyższym poziomie (...) Mój rząd, większość parlamentarna, która za tym rządem stoi, jest częścią tej proeuropejskiej większości w Polsce. Nie oznacza to, że Polacy nie przeżywają dziś wątpliwości i niepokojów o kierunek zmian w Europie. Ten niepokój jest widoczny i niestety uzasadniony (...) niedopuszczalne jest rozszerzenie kompetencji, działanie metodą faktów dokonanych – mówił. – Niedopuszczalne jest narzucanie innym swojej decyzji bez podstawy prawnej. Tym bardziej niedopuszczalne jest używanie do tego celu języka szantażu finansowego, mówienie o karach, czy używanie jeszcze dalej idących słów wobec niektórych państw członkowskich (...) odrzucam język gróźb, pogróżek i wymuszeń. Nie zgadzam się na to, by politycy szantażowali i straszyli Polskę. By szantaż stał się metodą uprawiania polityki, wobec któregoś z państw członkowskich. Tak nie postępują demokracje. Jesteśmy dumnym krajem, Polska jest jednym z państw o najdłuższej historii państwowości i rozwoju demokracji [1]". 

Abstrahując od tego, czy w pełni, czy tylko częściowo zgadzam się ze stwierdzeniami premiera, to na pewno owe przemówienie musiało bardzo zezłościć lewackie, unijne elity, które opanowały Parlament Europejski i uważają się za ostateczną ideologiczną wyrocznię wszelkich europejskich poglądów. Nie tylko bowiem M. Morawiecki w większości oznajmiał oczywistą i logiczną prawdę, to jeszcze "śmiał" kategorycznie przeciwstawić się  obecnemu kierunkowi rozwoju UE, czyli dążenia jej do stworzenia jednego, scentralizowanego europejskiego Superpaństwa, które ja chyba jako pierwszy od dawna nazywam ZSRE (Związkiem Socjalistycznych Republik Europejskich).  

Te niby europejskie elity uzurpujące sobie wyłączność na prawdę nie znoszą kiedy ta ich prawda o rzeczywistości jest podważana. Nienawidzą też pokazywania normalności, która jeszcze całkiem niedawno była podwaliną chrześcijańskich norm i towarzyszyła przez wieki rozwojowi niemal wszystkich krajów europejskich. Teraz dla nich liczy się ideologia gender, LGBT+, New Age a nie rodzina i prawa naturalne oparte na Przykazaniach Bożych.

Na celowniku tychże elit stały się dwa państwa: Polska i Węgry, przy czym to nasz kraj ma kluczowe znaczenie, bo zneutralizowanie Polski będzie końcem normalnej Europy. 

Jak bardzo mocno ówczesne przemówienie M. Morawieckiego było dla lewackich elit unijnych niewygodne, to mogliśmy zauważyć w ostatnich dniach, gdzie PE odmówił polskiemu premierowi wzięcia udziału w dyskusji o Białorusi [2]. "Rzecznik prasowy PE przekazał RMF FM, że odmówiono polskiemu premierowi wystąpienia ze wzgląd na to, że „w tego rodzaju debacie wszystkie kraje są już reprezentowane przez półroczną prezydencję Rady UE”. W tym wypadku chodzi o ministra Słowenii, który zabierze głos na początku debaty" [2]

Odmówienie zatem obecności naszego premiera, który - jako, że to przecież my aktualnie bronimy polskiej i unijnej granicy - jest kuriozalne. Można tylko płakać nad tą decyzję, ale trzeba robić swoje. Stąd polski premier i tak wystąpił w PE z listem, który przeczytał na forum europoseł PiS prof. Ryszard Legutko. I dobrze, że tak się stało, bo znów unijni lewacy musieli usłyszeć mocną krytykę. 

Prof. Ryszard Legutko nawiązując do listu premiera Morawiecki powiedział m.in.:

"Premier rządu mojego kraju Mateusz Morawiecki miał tu przyjechać. Niestety nie umożliwiono mu tego, ale poprosił mnie, żebym przekazał treści, które chciał tutaj wyrazić. Czynię to tym chętniej, że one odzwierciedlają poglądy mojej grupy, wielu milionów moich rodaków, a także mieszkańców Europy. Rozpoczął Ryszard Legutko, który występował w imieniu frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR). W tej chwili kilkanaście tysięcy polskich funkcjonariuszy i żołnierzy patroluje wschodnią granicę Unii Europejskiej. Po raz pierwszy od czasów żelaznej kurtyny integralność granic Polski i krajów bałtyckich jest zagrożona. To jest długi cień neoimperialnej polityki Rosji. Od kilkunastu tygodni Łukaszenka posyła każdego dnia na granicę setki cywilów. I to nie jest wcale powtórzenie kryzysu migracyjnego z 2015 roku. Mamy do czynienia z zaplanowaną akcją prowokacyjną, której migranci są tylko narzędziami Łukaszenki, a celem jest destabilizacja w Europie.

Zamiarów Łukaszenki nie trzeba dowodzić. On sam dostarcza takich dowodów. „Zmasakrujemy wszystkie szumowiny, które wy, czyli Zachód, finansowaliście”. Te słowa nie padły na tajnej naradzie. Wypowiedział je Łukaszenka w telewizji BBC. Rosja Władimira Putina od lat konsekwentnie dąży do odbudowania pozycji imperialnej i podporządkowania sobie części Europy. Jej siłą jest nasza bierność. Kiedy napadała na Gruzję, nie byliśmy się w stanie jej przeciwstawić. Kiedy wydzierała Ukrainie Krym, nie byliśmy w stanie jej powstrzymać. Kiedy Łukaszenka fałszował wybory prezydenckie zabrakło nam determinacji, by obronić naród białoruski przed dyktaturą. Kiedy sam Władimir Putin zaczynał rozgrywkę, której celem było rozgrywanie poszczególnych krajów europejskich, zabrakło na solidarności, która postawiłaby tamę budowie gazociągu Nord Stream 2. 

Na granicy polsko-białoruskiej toczy się regularna bitwa o przyszłość Europy. Czas najwyższy, abyśmy to sobie uświadomili — zaapelował Mateusz Morawiecki w liście odczytywanym przez eurodeputowanego i zaproponował w 7 punktach dalsze działania.

Po pierwsze żadnych ustępstw. Sprawy zaszły za daleko. Rosja i Białoruś przekroczyły wszystkie granice i na więcej pozwolić nie można. Po drugie nic o nas bez nas. Każda próba rozwiązania konfliktu musi bazować na porozumieniu. Każda próba negocjacji z pominięciem niektórych państw, to sukces Władimira Putina. Po trzecie solidarność wobec wspólnego zagrożenia. Ta sprawa nie dotyczy Litwy, Łotwy, Polski i Estonii - to jest sprawa szersza. Po czwarte słowa już nie wystarczą. Musimy działać zdecydowanie m.in. przez sankcje. Po piąte współpraca transatlantycka. Ten konflikt ma wymiar starcia cywilizacyjnego i wymaga to stosowanej odpowiedzi nie tylko w ramach UE, ale także poszerzenia współpracy o NATO. Po szóste wspólna polityka energetyczna. Unia jest przedmiotem szantażu energetycznego Rosji dlatego, że nadal w polityce energetycznej gramy przeciw sobie, a nie dla siebie nawzajem. Dopóki to się nie zmieni możemy być pewni, że Putin będzie rozgrywał te interesy na swoją korzyść. Po siódme Europa to więcej niż UE. Państwa, które pozostają poza Unią, takie jak Ukraina czy Mołdawia muszą dostać sygnał, że nie zostaną same na pastwie neoimperialnej polityki Moskwy [3]. 

Czy wobec odmówienia wystąpienia naszego premiera na forum PE można przejść do porządku dziennego? Oczywiście, że nie i polska dyplomacja musi wyciągnąć z tego wnioski, bo być może faktycznie nam już nie jest po drodze z UE w jej obecnym kształcie?

Faktycznie Polacy w zdecydowanej większości popierają nasze członkostwo w UE, ale czy takie jej decyzje jak blokowanie wypowiedzi naszego premiera powoli nie doprowadzi jednak, że to poparcie zdecydowanie spadnie? I jeżeli moi rodacy przyjmą do wiadomości, że obecna UE jest zupełnie inna niż ta, do której przystępowaliśmy, to nie nastąpi czasem zdecydowany odwrót poparcia naszego w jej  członkostwa. 

Ja osobiście wielokrotnie mówiłem, że w końcu powinna w Polsce rozpocząć się prawdziwa debata na temat ewentualności Polexitu. Bo tak jak dziś jesteśmy w niemieckiej UE traktowani jest niedopuszczalne! Powtórzę słowa premiera "Jesteśmy dumnym narodem o wielowiekowej tradycji państwowości i demokracji".  Należy nam się wobec tego szacunek i równe nas traktowanie w ramach podpisanych przez nas unijnych traktatów!


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.