Moje posty

wtorek, 28 lutego 2017

Komu przeszkadza polskie rolnictwo?

Całkiem niedawno pisałem, że ewentualne przyjęcie umowy CETA będzie początkiem końca naszego tradycyjnego rolnictwa produkującego jeszcze chyba najlepszą żywność w Unii Europejskiej. Wskazałem m.in, iż [1]:

"CETA jest realizacją wieloletnich marzeń wielkich korporacji o przejęciu tak naprawdę władzy nad państwami i ich mieszkańcami. Jest (będzie) źródłem już nieograniczonej ekspansji tych korporacji, które nie będą podlegały żadnej kontroli a dodatkowo będę uprzywilejowane w stosunku do władz państwowych oraz będą wpływać bezpośrednio na stanowienie państwowych praw. Kumulacja przyszłych zysków dla tych korporacji staje się wprost nieograniczona a ich monopol całkowicie wyprze mniejsze firmy i ostatecznie doprowadzi do likwidacji tzw. klasy średniej, w tym drobnego i średniego rolnictwa 

(...)

Zagrożony jest właśnie szczególnie cały sektor rolniczy w UE, który po prostu może przestać niemal istnieć tak jak to stało się np. w Meksyku po wprowadzeniu umowy NAFTA. Tania i niskiej jakości kanadyjska, ale też amerykańska żywność zaleje cały rynek europejski i to niestety może dosłownie "zabić" europejskich producentów żywności. Dotyczy to także rolnictwa polskiego. "Na tym etapie technologicznym nasze rolnictwo nie jest w stanie konkurować z wielkoformatowym rolnictwem kanadyjskim (też amerykańskim -dop.kj), które przypomina wielkie fabryki. Kanadyjczyków (i Amerykanów -dop.: kj)) stać na produkowanie dużej ilości tanich produktów. Co trzeba podkreślić: one są tanie, ale bardzo niskiej jakości. Nasi rolnicy wytwarzają produkty o wysokiej jakości. Często w sposób tradycyjny. To wpływa na to, że muszą być droższe. Część rolników już i tak musi sprzedawać swoje produkty po mocno zaniżonych cenach i balansuje na progu opłacalności. Nie mają więc szans konkurować z tanią żywnością. CETA wciąga Polskę w grę, która już na starcie jest przegrana przez naszych rolników. A jeżeli nasze rolnictwo padnie, to wszyscy to boleśnie odczujemy.

(...)
Umowa CETA niestety w zakresie handlu żywnością umożliwia swobodne i bez żadnej kontroli wprowadzenie na europejski (w tym polski) rynek tzw. "śmieciowego żarcia", które "króluje" w Kanadzie i USA. Obejmuje ono produkty rolnicze wytworzone w sposób przemysłowy przy użyciu chemikaliów, pestycydów, herbicydów, hormonów, a także żywność GMO. Warto szczególnie podkreślić fakt, że umowa CETA umożliwia zmasowany i niekontrolowany napływ do Europy żywności GMO, co jest wielkim sukcesem globalnej i bardzo kontrowersyjnej firmy "Monsanto Company" (uwaga: do września 2016 roku była to firma amerykańska a od września 2016 została przejęta za 66 mld USD przez niemiecki koncern chemiczno-farmaceutyczny "Bayer": m.in. aspiryna czy CyklonB - sic!), która jest monopolistą w oferowaniu jedynie jednorocznego siewnego materiału genetycznie zmodyfikowanego (GMO) (ziarna nie nadają się na ponowny zasiew) oraz takich produktów jak: Roundup, aspartam, Agent Orange, PCB, DDT, Cycle-Safe, Pisilac . Tak naprawdę więc tracą moc wszelkie europejskie obostrzenia dotyczące żywności GMO oferowanej na terenie poszczególnych państw europejskich i tą jedną umową przekreśla się wszystkie prawne i społeczne działania ograniczające obrót na terenie Europy żywnością GMO, która wedle wielu jest po prostu szkodliwa dla ludzi. Mało tego! Prawdopodobnie już nie będzie obowiązkowe umieszczanie na etykietach produktów żywnościowych  informacji o zawartości GMO, bowiem na terenie Kanady i USA takiego obowiązku nie ma".


W 2014 roku uniknęliśmy na szczęście zaostrzenia przepisów unijnych dotyczących tradycyjnego wędzenia naszych wędlin. Jest to nasz sukces, bo pomimo późnego zgłoszenia naszego sprzeciwu to jednak uniknęliśmy wprowadzenia tych restrykcyjnych norm. Możemy nadal  produkować wędzone wędliny według starych norm w sytuacji zarejestrowania ich jako produktów regionalnych/tradycyjnych (zawartość aromatycznych związków powstających podczas wędzenia -  WWA do 30 mikrogramów na 1 kilogram wędlin) -  oraz - w przypadku innych produktów - przy zmniejszeniu tych związków do 12 mikrogramów. Niestety w pierwszym przypadku nie możemy jednak intensywnie wędzonych wędlin eksportować, co może być nawet naszym atutem, bo trzeba jednak przyjechać do Polski , żeby skosztować najlepszych wędlin w Unii Europejskiej. Niestety jeżeli nasza trzoda chlewna zostanie skażona paszą GMO, to ten nasz atut szybko zostanie zniwelowany a dodatkowo nasze rolnictwo nie wytrzyma konkurencji z zagranicą. 

Mamy też dzisiaj wydumany spór o umierające drzewa, których wycinka przez lewaków jest traktowana niemal jak gorsze zło niż mordowanie nienarodzonych dzieci. Podobnie są przez nich traktowane zwierzęta, dla których żądają praw większych niż dla malutkich ludzkich dzieci. To jest jakaś hipokryzja, ale już protestować przeciw rytualnemu i barbarzyńskiemu ubojowi zwierzyny dokonywanemu przez Żydów jakoś nie za bardzo chcą...

Niestety nasz rząd też jakoś nie mówi głośno o zawetowaniu CETA a ponadto wymyśla jakieś kuriozalne przepisy dla rolników. 

Okazuje się, że w Ministerstwie Sprawiedliwości zostały przygotowane nowelizacje ustaw o ochronie zwierząt, wedle których rolnikowi może grozić nawet 3 lata więzienia za dokonany bez obowiązkowego zezwolenia ubój świń, nawet na własne potrzeby [2]. Mało tego! Takiemu rolnikowi, który co najmniej 24 godziny przed dokonaniem uboju nie zgłosi jego zamiaru do powiatowego lekarza weterynarii oraz do powiatowego oddziału ARiMR i nie uzyska wymaganego zezwolenia, za ten ubój będzie grozić kara od 1000 do nawet 100 tysięcy złotych! Aby jeszcze było śmieszniej, w tych projektach znajduje się zapis o możliwości orzekania przez sądy wobec rolnika dokonującego niedozwolonego uboju przepadku mienia a nawet zakazu wykonywania zawodu rolnika!

Projektowi sprzeciwia się Krajowa Rada Izb Rolniczych. 

Jak podaje portal polskaracja.com [3]:  "To nie pierwszy tego typu zakaz w historii Polski. Za czasów okupacji hitlerowskiej za zabicie świni bez zezwolenia także groziły wysokie kary. W tym pierwszym wypadku groziła kara grzywny 500 marek, w wypadku powtórnego wykroczenia można było nawet trafić do obozu koncentracyjnego. Za komuny tropieniem nielegalnego uboju zajmowała się milicja przy wydatnej pomocy ORMO. W razie wpadki rolnik płacił wysoką grzywnę albo i szedł siedzieć".

Tak się refleksyjnie zastanawiam... Komu zależy na likwidacji polskiego rolnictwa?

Pozdrawiam

[1] http://krzysztofjaw.blogspot.com/2017/02/ceta-koszmarne-uwadzowienie-korporacji.html
[2] https://legislacja.rcl.gov.pl/docs//2/12293454/12401257/12401258/dokument264624.pdf 
[2] http://polskaracja.com/okupacji-3-lata-wiezienia-100-tys-zl-grzywny-zabicie-swini-bez-zezwolenia/


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.