środa, 24 grudnia 2025

Radosnych Świąt Bożego Narodzenia...

Zbliżająca się Wigilia oraz Święta Narodzenia Pańskiego nastrajają (winny nastrajać zawsze) radośnie...

Tak wiem, że nie zawsze życie niesie ze sobą słoneczne i radosne chwile, ale tak by się chciało aby - gdy już się pojawią - trwały wiecznie...

Często wydaje nam się, że ciąg zdarzeń bywa albo pasmem uśmiechu i radości, bądź też wiecznych złych rzeczy i porażek nazywanych przez nas pechem, "takim życiem" czy też losem, na który nie mamy wpływu. TAK NIE JEST. Nawet cierpienie uczy nas, że życie jest warte by żyć i cieszyć się nawet chwilami szczęścia... tego subiektywnego, odczuwanego nieraz tylko przez nas i naszych najbliższych. Widocznie trzeba nieraz podźwigać ciężary, żeby docenić radość życia i wzmacniać się nawet cierpieniem...

Dzisiaj jest czas zapominania o winach, czas wybaczania, więc życzę Wam wszystkim...

RADOŚCI WSZELAKIEJ I ZADUMY GŁĘBOKIEJ!

Chciałbym z okazji Świąt Narodzenia Pańskiego życzyć Wam Wszystkim i Waszym Najbliższym codziennego uśmiechu i radości wszelakiej. Niech te Święta będące symbolem Dobrej Nowiny i dla Was staną się Nowym Początkiem Waszego lepszego życia.

Nie życzę żadnej "magiczności", którą natrętnie wpajają nam wielbiciele medialnych magii i czarów ale zwykłej Pogody Ducha i małych oraz dużych radości. Zwyczajnie kochajcie innych tak jak byście chcieli być kochanymi. Oby ten czas przypominał Wam o tym jak można być szczęśliwym wśród najbliższych... I zdrowia oczywiście... i na ciele i - w dobie wszechogarniającej głupoty - na umyśle ;)

Bądźcie SZCZĘŚLIWI każdego dnia, zostawiajcie za sobą ślady mądrości, dobra i przyzwoitości. Dawajcie innym cząstkę siebie... tak bezinteresownie ku satysfakcji i pięknej ich wdzięczności. Nie ma nic piękniejszego niż świadomość, że naszym życiem zbudowaliśmy trwałe o nas miłe wspomnienie... bo tak naprawdę każdy z nas indywidualnie jest tylko kamieniem, który może stać się piaskiem... ale wspólnie z innymi możemy stworzyć góry, które będą trwały wiecznie...

Niech też wśród śpiewu kolęd, kolorowej choinki, karpia, wśród najbliższych i ze wzruszeniem... znajdzie się mała chwila na zadumę nad Naszą Ojczyzną, Naszym Patriotyzmem, Polską i Polakami... Może jednak warto po raz kolejny zawalczyć o naszą tożsamość narodową, historię, tradycję i polskość!

Jeszcze raz... Zwykłych w swojej prostocie i pogodnych, rodzinnych, polskich i tradycyjnie pięknych oraz wzruszających, chrześcijańskich Świąt Narodzenia Pańskiego.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

poniedziałek, 22 grudnia 2025

Najkrótsza historia Ukrainy okiem Romualda Szeremietiewa...

W stosunku do Facebooka jestem typowym tzw. "lurkerem", ale nieraz trafiam na ciekawe – wedle mnie - posty autorów, których cenię. A takim autorem jest dr hab. Romuald Szeremietiew, który 20 sierpnia tego roku na swoim profilu przedstawił krótką historię Ukrainy. 

Oto ta historia...

-------------------------------------------------------------------------

„Ukraina” – (nazwa) oznaczała tereny leżące „u kraja” Rzeczypospolitej Obojga Narodów, szczególnie po Unii Lubelskiej w 1569 r. Ziemie te były częścią Korony Królestwa Polskiego, a ich mieszkańcy (Rusini) byli przodkami dzisiejszych Ukraińców.

Na Ukrainie toczą się dwie wojny. Wojna o utrzymanie suwerennego państwa ukraińskiego, niezależnego od Rosji i... wojna cywilizacyjna wewnątrz społeczności ukraińskiej o to w jakim kręgu ostatecznie znajdzie się Ukraina.

Ziemie obecnej Ukrainy (dawniej Ruś Kijowska) znajdowały się w obrębie Wielkiego Księstwa Litewskiego, które weszło w unię z Królestwem Polskim. Z czasem Wielkie Księstwo Litewskie przekazało tereny ruskie Koronie Królestwa Polskiego. Na tych terenach od dawna trwała praca cywilizacyjna Polaków przekazujących wartości cywilizacji łacińskiej. Było to szczególnie widoczne na tzw. Rusi Czerwonej i Lwowa.

Na wschodzie ziem ruskich znajdowały się tzw. Dzikie Pola. Tam powstała społeczność kozacka - wojowników i wolnych ludzi (głównie na Zaporożu, za porohami Dniepru) składająca się ze zbiegów, awanturników i chłopów poszukujących wolności i przygód, słynąca z odwagi, wojowniczości i niezależności, prowadząca najazdy na ziemie osmańskie, a później tworząca istotny czynnik polityczny i wojskowy.

Rzeczpospolita chciała włączyć kozaczyznę do swego państwa „obojga narodów” jako trzecią strukturę państwową. Miało powstać Księstwo Ruskie posiadające takie same prawa jak Korona Królestwa Polskiego i Wielkie Księstwo Litewskie. Społeczność kozacka uformowana w cywilizacji turańskiej odrzuciła to rozwiązanie. Dochodziło do licznych i niszczycielskich dla Rzeczypospolitej buntów kozackich (Chmielnicki). Ostatecznie kozacy wybrali panowanie Moskwy, także przynależnej do cywilizacji turańskiej.

Współczesna Ukraina nawiązująca do kozaczyzny i w konsekwencji do banderyzmu tkwi ciągle w kręgu cywilizacji turańskiej. Paradoks polega na tym, że prowadzi wojnę z Rosją przynależną do tej samej cywilizacji! W takim starciu dwu państw cywilizacji turańskiej słabsze będzie wyniszczone przez silniejsze.

Ukraina może uwolnić się od wpływów rosyjskich tylko wtedy, jeśli wybierze wartości cywilizacji łacińskiej. To może nastąpić dzięki związkom z Polską. Polacy ciągle promieniują wartościami cywilizacji łacińskiej okazując pomoc i wsparcie Ukrainie. Elity ukraińskie (prezydent Zełenski) tkwiące mentalnie w turanizmie jednak bronią się przed tym. Wielką pomoc jaką okazała Polska Ukrainie po napaści Rosji w 2022 r. nie spowodowała przełomu cywilizacyjnego na Ukrainie.

Taki przełom mógłby teraz nastąpić, gdyby udało się przeprowadzić ekshumację ofiar zbrodni nacjonalistów ukraińskich na Polakach. Jeśli tego nie będzie Ukraina pozostając w kręgu turanizmu przegra, tak jak kiedyś przegrała kozaczyzna!

    Rzeczypospolita Obojga Narodów czy... Trojga Narodów?


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 

© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

poniedziałek, 15 grudnia 2025

Kto podczas rządów A. Hitlera kolaborował z Niemcami?

Poniżej prezentuję drugi, zmodyfikowany tekst, który zapowiadałem w artykule: "Oczekujmy reparacji wojennych od Niemiec oraz milionów za każde zniesławianie Polski i Polaków! [1]. Dotyczy on przede wszystkim kolaboracji z nazistami niemieckimi podczas rządów Adolfa Hitlera i trwania jego III Rzeszy Niemieckiej. 

------------------

Nie mogę przejść obojętnie nad oszczerstwami dotyczącymi domniemanej pomocy a nawet współsprawstwa Polaków w Holocauście Żydów. Nie mogę też milczeć, gdy zarówno niemieckie, ale też np. żydowskie środowiska z taką determinacją próbują napisać fałszywą historię II Wojny Światowej i ludobójstwa dokonanego przez Niemców.  

Współsprawstwo Polaków w zagładzie Żydów jest wielkim kłamstwem, o którym musimy mówić i je prostować. 

Takie twierdzenia to obraza naszego narodu. Owszem. Jak w każdym narodzie, również w Polsce okresu wojennego czy nawet powojennego zdarzały się przypadki haniebnego zachowania Polaków. W obszarze prześladowania i ludobójstwa dokonywanego na Żydach tacy Polacy nazywani byli "szmalcownikami". Żądali oni np. okupu na ukrywających się Żydach lub szantażowali pomagających im Polaków. Według niektórych historyków (np. G.S. Paulsson) gangi szmalcowników działały przede wszystkim w dużych miastach, gdzie Niemcy tworzyli getta dla Żydów oraz tam, gdzie znajdowały się niemieckie obozy koncentracyjne (obozy zagłady). Liczbę szmalcowników trudno oszacować, ale np. w Warszawie było ich od 3 do 4 tysięcy. Polskie Państwo Podziemne (m.in. AK) od marca 1943 roku uważało szmalcowników za zdrajców i skazywało ich na śmierć.

W przeciwieństwie jednak do wielu (chyba wszystkich) podbitych przez Niemców krajów w Polsce nigdy nie było rządowych, politycznych i  wojskowych niemieckich struktur kolaboranckich a tym bardziej oddziałów tworzących odrębne jednostki organizacyjne w strukturach armii III Rzeszy. Wyjątkiem była politycznie a nie wojskowo działająca przez trzy miesiące "Narodowa Organizacja Radykalna" i całkiem oderwany od rzeczywistości ruch "Goralenvolk" przypisujący polskim góralom niemieckie pochodzenie.

Polska jako jedyna w czasie II WŚ utworzyła podziemne państwo walczące z najeźdźcą niemieckim, nazistowskim i jako jedyna utworzyła struktury wojskowe oraz pomocowe dla wielu prześladowanych przez niemiecki nazizm, m.in. Polaków i Żydów. A ludność cywilna narażona na śmierć (tylko w Polsce) też pomagała Żydom, o czym świadczy największa liczba Polaków, którym nadano żydowski tytuł "Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata".

W Polsce jak w każdym podbitym kraju Niemcy utworzyli też tzw. "policję" (w Polsce tzw. "granatową"), do której byli przymusowo wcielani (u nas pod groźbą śmierci) m.in. przedwojenni policjanci polscy. Ale polskiej oddolnej i dobrowolnej formacji politycznej czy wojskowej kolaborującej z III Rzeszą i pomagającej armii niemieckiej nie było.

W innych podbitych przez Niemców krajach były jeszcze przed wojną i powstawały podczas niej takie wojskowe formacje jak  np.:
- "Ustasze - Chorwacki Ruch Rewolucyjny" "Chorwacki Legion ochotniczy",
- ukraińskie - "14 Dywizja Waffen SS-Galizien" i Ukraińskie bataliony Schutzmannschaft" oraz "Legion Ukraiński", "OUN-UPA""Dywizja Von Stumpfeld""Oddział PuMa", "Ukraińska Armia Wyzwoleńcza", "Ukraińska Armia Narodowa", "Ukraińska Milicja Pomocnicza""Natchigall", "Pułki Polcji SS",
- duńska (skandynawska) - "11 Ochotnicza Dywizja Grenadierów Pancernych Waffen SS - Nordland",
- czeska - "Ochotnicza Kompania Świętego Wacława",
- francuskie - "33 Dywizja Grenadierów Waffen SS - Charlemage" i "Falanga Afrykańska",
- słowackie - "Domobrana" i "Heimatshutz Slovakia",
- belgijskie -  "Ochotniczy Legion Flandryjski" i " 28 Ochotnicza Dywizja Grenadierów Pancernych Waffen SS - Wallonien",
- holenderskie - "Ochotniczy Legion Holenderski" "23 Dywizja Grenadierów Pancernych Waffen SS  - Nederland",
- francuski - "Legion Ochotników do Walki przeciw Bolszewizmowi",
- jugosłowiańskie - "Dywizja Górska Waffen SS - Handschar" i "23 Dywizja Górska Wafefen SS - Kama,
- albańska - "21 Dywizja Górska Waffen SS - Skanderbeg" wspierana przez "Albańską Partię Faszystowską",
- słoweńska - "Gorejnjsko Domobranstvo",
- czarnogórska - "Samoobrona Ludowa",
- nadbałtycki (Litwa, Łotwa, Estonia) - "Legion Estoński" pod politycznym protektoratem policji dowodzonej przez P. Kubiliunasa i dodatkowo gen. O.  Dankersa wspierani przez "Front Litewskich aktywistów" i "Piorunokrzyżowców",
- różne formacje białoruskie - min.: "Dywizja Grenadierów SS",
- sowieckie -"Hilfswillige" ("Legiony Wschodnie", "Dywizja Grenadierów SS" i inne) i "Rosyjska Armia Wyzwoleńcza" wspierani przez "Partię Białoruskich Nacjonalistów" "Narodowo-Socjalistyczną Partię Rosji B. Kamińskiego" oraz "RONĘ""Dywizję Grenadierów SS""Rosyjską Armię Narodową", " Wschodnioturecki Związek Bojowy""Kozacki Korpus kawalerii Waffen SS", "Kaukaski Związek Bojowy SS", "Ochotniczy Pułk Desna",
- bułgarskie i rumuńskie pułki "Waffen SS",
- grecka -"Unia Narodowo-Demokratyczna gen. N. Zervasa" wspierana m.in. przez "Organizację Polityczną Narodowych Socjalistów (OEDE),
- "Ochotniczy Legion Arabski",
"Ochotniczy Legion Hinduski",
- brytyjski - Wolny Korpus",
... i wiele, wiele innych. 

Do całokształtu współpracy z nazistami niemieckimi należy bezwzględnie dodać kolaborację polityczno-ideologiczną  organizacji i rządów państw podbitych przez niemiecką III Rzeszą.  Niesławnymi w tym obszarze są m.in.:
- Unia Holenderska - "Narodowo-Socjalistyczny Ruch holenderski" i "SS Roosta van Tonningen" + "Nederlandse Landsturm", "Landdwacht Nederland",
- Protektorat Czech i Moraw - "Solidarność Narodowa""Czeski Obóz Narodowo-Społeczny""Narodowa Wspólnota Faszystowska""Narodowo-Socjalistyczna Partia Czeskich Robotników i Chłopów""Czeska Liga przeciw Bolszewizmowi",
- Norwegia - "Rada Państwowa"
- Francja - "Rządy Vichy" oraz "Francuska Partia Ludowa" i "Bretońska Partia Ludowa",
- Włochy - "Włoska Republika Socjalna" Benito Mussoliniego" - sojuszniczka (mierna i przegrana) nazistowskich Niemiec,  
- Węgry - "Rząd Narodowy Ferenca Szalasiego",
- Bułgaria i Rumunia - "Rząd Jedności" i "Rumuński Rząd Narodowy""Narodowy Ruch Socjalny" i "Porozumienie Bułgarsko - Niemieckie",
- Grecja - "Rząd Narodowy pod komendą generała Dertilisa" wspierany przez "Organizację Narodowych Socjalistów" i "Organizację Narodowych Sił Grecji",
- Serbia - m.in.: "Serbski Korpus Ochotniczy""Rosyjski Korpus Ochronny" składający się z "białych emigrantów" rosyjskich"
- Czarnogóra - "Rada Regencyjna/Rada Rządząca",
- Słowacja - "Rząd J. Tiso" wspierany przez "Gwardię Hinkowa" i "Słowacką Partię Ludową",
- Chorwacja - "Niezależne Państwo Chorwackie",
- Słowenia - "Rada Krajowa""Legija Smrti" i " Slovenski Narodni Varnostni Zbor"
- Albania - "Rząd S. Werlati" wspierany przez "Albańską Partię Faszystowską",
- Rumunia - "Żelazna Gwardia", 
- Bułgaria - "Porozumienie Bułgarsko-Niemieckie" i "Narodowy Ruch Socjalny",
- Macedonia - "VMOR",
- Węgry - "Rząd Narodowy Ferenca Szalasiego" wspierany wcześniej przez "Strzałokrzyżowców",
- Dania - "Narodowo-Socjalistyczna Partia Robotnicza Danii" i "Korpus Schalburga",
- Belgia - "Flamandzki Związek Narodowy""NiemieckoFlamandzkiZwiązek Pracy" i "Algemeene SS-Vlaanderen" i inne,
- Serbia - "Zbor" D. Ljoticia,
- Czarnogóra - "Unia Faszystów",
- Litwa, Łotwa i Estonia - kolaboranckie tzw. "Zarządy Krajowe", w tym np.: "Estoński Dyrektoriat Krajowy Hjalmarem Mae", litewskie policje polityczne:  "Sauguma" i "Szaulisi",
- obszar sowiecki i pośrednio obszar późniejszego ZSRR - m.in.: "Białoruska Narodowa Pomoc""Białoruski Komitet Zaufania""Białoruska Centralna Rada""Ukraińska Policja Pomocnicza""Wolny Korpus Samoobrony Białoruskiej".

(Więcej - trochę w innym ujęciu - w: https://pl.wikipedia.org/wiki/Kolaboracja_pod_okupacją_niemiecką_podczas_II_wojny_światowej)

Nie jestem historykiem, więc wymieniając powyższe wojskowo-polityczne obszary współpracy z niemieckimi nazistami w różnych krajach, korzystałem z informacji zawartych w Wikipedii oraz moich własnych źródeł książkowych. I mogłem też pominąć jeszcze wiele organizacji czy rządów wspierających III Rzeszę. Nie jestem też w stanie udowodnić (choć wiele na ten temat czytałem), że zarówno I, jak i druga II WŚ była wywołana przez międzynarodową sferę światowych lichwiarzy wspieranych przez podobny międzynarodowy przemysł korporacyjny i że te sfery nadają kierunek światowym zmianom politycznym w stronę budowy Jednego Rządu Światowego (NWO). 

Jednakowoż Polacy nigdy się nie poddali i nigdy nie było możliwe utworzenie pronazistowskiego rządu w Polsce. My jako Polacy byliśmy wyjątkowo negatywnie nastawieni do agresji niemieckiej i sowieckiej. I to jest fakt, z którego możemy być dumni: nigdy nie zhańbiliśmy się współpracą z marksistowskimi socjalistycznymi totalitaryzmami: komunizmem i nazizmem. 

Ponadto były też setki osób, które w różnych krajach - też w Polsce - współpracowały z III Rzeszą w formie np. agentów niemieckich wśród organizacji walczących z niemieckimi nazistami i też równymi im w antyludzkiej gehennie komunistami. Wielu takich nazistowsko-komunistycznych agentów było też w polskich formacjach podziemnych, np. w AK czy NSZ oraz WiN oraz po wojnie wśród Żołnierzy Wyklętych.

Ale proszę zważyć ciężar oporu wobec marksistowsko-komunistycznych, socjalistycznych i nazistowskich dyktatur: nazizmu i komunizmu. Polacy są jedynym krajem, który przeciw tym dyktaturom przeciwstawił się w sposób czynny, realny. I to w czasie II WŚ, jak i po niej.

I teraz ktokolwiek na świecie - zważywszy ile państw i narodowo-międzynarodowych organizacji służyło nazistom i komunistom - śmie nas pouczać? Nam powinni dziękować i darzyć nas szacunkiem, na jaki nie zasługuje żaden naród na świecie, bo niemal każdy naród (biernie i czynnie) zhańbił się współpracą z totalitaryzmami XX wieku lub oszukał swoich sojuszników, jak USA-Anglia-Francja Polskę w 1939 roku.  

Więc dlaczego Niemcy i niektóre środowiska żydowskie starają się zmienić historię XX wieku i uczynić z nas sprawców gehenny niemieckiej na narodach Europy i Żydach? 

Pośrednio odpowiedziałem na to pytanie w moim tekście, który wskazałem a opublikowałem kilka dni temu, ale dla potrzeb tegoż artykułu wspomnę tylko, że tak naprawdę Niemcom się nie dziwię. Oni chcą uwolnić się z win za II WŚ, cynicznie próbują przerzucić tą odpowiedzialność na mitycznych nazistów lub inne narody, w tym Polaków. Dziwię się natomiast antypolskim wypowiedziom i postawom części Żydów, zarówno aszkenazyjskich, jak i sefardyjskich a takie rozróżnienie jest wbrew pozorom bardzo istotne.

Wcześniej wskazałem na różne organizacje oraz rządy współpracujące z niemieckimi nazistami. Celowo pominąłem pronazistowskie i współpracujące z Niemcami instytucje stworzone przez samych Żydów oraz "szmalcowniczą"  działalność pojedynczych przedstawicieli tego narodu. 

O tych ostatnich nie warto mówić, bowiem hieny ludzkie zdarzają się w każdym narodzie. Natomiast muszę wspomnieć o proniemieckich żydowskich organizacjach i ich przywódcach, bez których niemożliwy byłby Holocaust Żydów, Żydów przede wszystkim wschodnioeuropejskich - aszkenazyjskich (chazarskich/turańskich?).

Jedna z najsłynniejszych żydowskich myślicielek XX wieku Hannah Arendt w 1963 roku wystąpiła w książce "Eichmann w Jerozolimie" z dramatycznym oskarżeniem przeciw żydowskim, wojennym Judenratom. Twierdziła, że bez ich udziału w rejestracji Żydów, koncentracji ich w gettach, a potem aktywnej pomocy w skierowaniu do obozów zagłady zginęłoby dużo mniej Żydów, ponieważ Niemcy mieliby więcej kłopotów z ich spisaniem i wyszukiwaniem. W okupowanej Europie naziści zlecali funkcjonariuszom żydowskim sporządzenie imiennych wykazów wraz z informacjami o majątku. Zapewniali oni także pomoc żydowskiej policji w chwytaniu i ładowaniu Żydów do pociągów transportujących do obozów koncentracyjnych. W swojej książce H. Arendt napisała: "Dla Żydów rola, jaką przywódcy żydowscy odegrali w unicestwieniu własnego narodu, stanowi niewątpliwie najczarniejszy rozdział całej tej ponurej historii".

Omawiając gehennę ludobójstwa dokonanego przez Niemców w czasie II Wojny Światowej i skupiając się na pogromie narodu żydowskiego oraz na uczestnictwie jego części w  Holocauście własnego narodu (co wielu Żydów chce wymazać te fakty z historii) musimy skupić się na trzech obszarach:

- udziale Żydów (niezależnie czy rodowitych, czy też pół lub ćwierć Żydów) w najwyższym aparacie/kierownictwie III Rzeszy,
- udziale Żydów (jw.) w armii niemieckiej okresu II WŚ,
- instytucjach żydowskich i ich przywódcach współpracujących w różnych formach i z różnymi intencjami z III Rzeszą, także ostatecznie w Holocauście własnego narodu.

Przedtem jednak warto wiedzieć, że od 1933 roku, czyli od objęcia przez A. Hitlera władzy w Niemczech aż do lata 1938 roku, czyli na rok przed wybuchem II WŚ z Niemiec wyemigrowało około 150 tysięcy etnicznych Żydów. Kierunkami tej emigracji były: UK (52 tys. osób), Francja (30 tys.), Polska (25 tys.), Belgia (12 tys.), Szwajcaria (10 tys.), kraje skandynawskie (5 tys.) [2]. Tej emigracji był przychylny i ją wspierał sam A. Hitler wraz ze swoimi najbliższymi współpracownikami i z reguły była to emigracja bardzo bogatych Żydów, których finansowo stać było na taką ucieczkę.

Ponadto - co też jest tematem tabu - A. Hitler w sierpniu 1933 roku porozumiał się z Żydami w sprawie ich emigracji do Palestyny (Brytyjskiego Mandatu Palestyny). Była to tzw. "umowa/ugoda Haavara (hebr: "umowa przewozu"), która podpisana została między Syjonistyczną Federacją Niemiec a III Rzeszą Hitlera. Umożliwiała ona wszystkim niemieckim Żydom, posiadającym świadectwo imigracyjne Agencji Żydowskiej, wyjazd i osiedlenie się w Ziemi Obiecanej, a także wywóz 1000 funtów szterlingów w walucie obcej oraz towarów na łączną sumę 20 tys. marek. Nie jest dokładnie znana liczba Żydów, którzy wyemigrowali na mocy tej umowy (podobno - według wiki - było to do roku 1939 około 2 mln Żydów - 1939,6 tys. osób) , ale warto w tym miejscu wspomnieć, że np. niemiecka linia promowa utworzyła bezpośrednie połączenie do Hajfy w Palestynie zapewniając "w pełni koszerne jedzenie na pokładzie, pod nadzorem hamburskiego rabinatu". Oczywiście znów nie muszę dodawać, iż tymi emigrantami byli przede wszystkim bardzo majętni Żydzi. [3,4,5, 5a].

Prawdopodobnie właśnie przedwojenna polityka A. Hitlera zezwalająca Żydom na emigrację była powodem haniebnego zachowania się Żydów amerykańskich (w większości sefardyjskich?), którzy ponoć nie uwierzyli w doniesienia J. Karskiego i W. Pileckiego o tym, że Niemcy prowadzą masową eksterminację wschodnioeuropejskich i przede wszystkim mało zamożnych i w większości aszkenazyjskich Żydów. Nawet tego nie chcieli sprawdzać i w żaden sposób nie pomogli swoim pobratymcom w Europie, co nie przeszkadzało też im i innym Żydom w stworzeniu po wojnie i trwającego do dzisiaj swoistego biznesu żydowskiego, co trafnie opisał żydowski pisarz N. Finkelstein w książce pt. "Przedsiębiorstwo Holocaust".

Dodatkowo warto sobie przyswoić (także w kontekście funkcjonowania obozu Auschwitz- Birkenau), że "ostateczną kwestią żydowską" Niemcy zajęły się dopiero późną jesienią 1941 roku a zaczęli ludobójstwo Żydów od końca stycznia 1942 roku. Wcześniej ich ostatecznym celem byli Polacy oraz pozostali Słowianie, Cyganie, homoseksualiści, chorzy psychicznie, itd. a sam oświęcimski niemiecki obóz koncentracyjny pierwotnie został wybudowany przede wszystkim dla Polaków. A tych obozów było wiele, nie tylko ten, który jest najbardziej znany.

Wracając jednak do wspomnianych trzech obszarów udziału części Żydów w niemieckim ludobójstwie i skupiając się na Holocauście Żydów europejskich to pierwszym z nich jest udział Żydów w najwyższym kierownictwie III Rzeszy.

Bardzo zaskakujące jest właśnie to, że w najwyższych gremiach III Rzeszy - o czym pisze m.in. w swojej książce pt.: "Bevor Hitler Kame - Bronder - Before Hitler Came - A Historical Study -English Translation - 1975" [6] historyk żydowskiego pochodzenia, Dietrich Bronder - było wielu Żydów. Trudno wprost uwierzyć, ale zalicza on (również w innych swoich pracach i nie tylko on) do ludzi pochodzenia żydowskiego (w różnej części określonej całości i różnym prawowitym zabarwieniu poprawności etnicznego żydowskiego pochodzenia: po matce, czy po ojcu) m.in.: Adolfa Hitlera (po ojcu i dziadku, choć wobec A. Hitlera wielu historyków obala jego żydowskiego pochodzenie), Rudolfa Hessa (po matce), Hermanna Goeringa, Gregora Strassera, Josefa Goebbelsa, Alfreda Rosenberga, Hansa Franka, Heinricha Himmlera (po matce i babce ze strony matki), Ullricha Friedricha Willy'ego Joachima von Ribbentropa, Reinharda Heydricha (po ojcu), Ericha von dem Bach-Zelewskiego (po matce), Adolfa Eichmanna (po matce) czy feldmarszałka Erharda Milcha. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na A. Eichmanna, który był kreatorem i głównym nadzorcą - sic! - "rozwiązania kwestii żydowskiej" a wcześniej pozwolił (zmusił?) do emigracji żydowskich członków swojej rodziny.

Drugim obszarem jest uczestnictwo Niemców żydowskiego pochodzenia w armii niemieckiej, armii III Rzeszy. Jest to równie zadziwiające jak ich obecność w kierownictwie hitlerowskich Niemiec. Zadziwiające, ale i symptomatyczne, bo - wedle terminologii niemieckiej - wielu pełnych, pół i ćwierć Żydów liczonych nawet na 150 tys. osób służyło w nazistowskiej narodowo-socjalistycznej armii niemieckiej i większość z nich było członkami NSDAP (o czym pisze m.in. prof. Marek Jan Chodkiewicz oraz amerykański historyk Bryan Mark Rigg) [7,8].

Trzecim zaś i chyba najbardziej porażającym obszarem uczestnictwa części Żydów w holocauście własnego narodu są organizacje (i liderzy) żydowskie współpracujące z Niemcami.

Najważniejszą z tych organizacji był niewątpliwie Judenrat, czyli Żydowska Rada Starszych. Była to organizacyjna forma sprawowania władzy przez przywódców żydowskich nad skupiskami żydowskimi (przede wszystkim w gettach) wprowadzona przez nazistów niemieckich w 1939 roku.

Rozkaz do tworzenia Judenratów wydał szef RSHA (jednej z komórek SS - Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy) Reinhard Heydrich dnia 21 września 1939 r. Nakazywał on tworzenie "Rad Starszych", które miały składać się z osób wpływowych w miejscowej społeczności, co miało być gwarantem sprawnie wykonywanych poleceń oraz jednocześnie prowadzić do skompromitowania tych osób w oczach owej społeczności żydowskiej.

Dnia 18 listopada 1939 r. Hans Frank sprawujący władzę w Generalnym Gubernatorstwie wydał zarządzenie ustanawiające ustrój i funkcję rady. W miejscowościach mniejszych Judenrat składał się z 12 członków, zaś w miastach powyżej 10 tys. mieszkańców musiał on liczyć 24 lub więcej osób.
Zwierzchnictwo nad Judenratem, sprawowały niemieckie władze administracyjne i zasadnicze decyzje dotyczące życia w gettach podejmowali wyłącznie Niemcy, zaś kompetencje Judenratów ograniczały się do wykonywania poleceń okupanta i zadań administracyjnych (zaopatrzenie w żywność, ewidencja ludności, służba zdrowia, pochówki). Ponadto Judenraty zobowiązane były do dostarczania robotników, organizowania wysyłki ludzi do obozów pracy, zbierania i przekazywania kontrybucji. W późniejszym okresie były zmuszone do współpracy przy organizowaniu deportacji do obozów zagłady. W ramach wymuszonej współpracy z władzami niemieckimi, Judenraty w wielu wypadkach zbierały i przekazywały informacje o miejscach pobytu zdemobilizowanych żołnierzy i innych poszukiwanych przez Niemców członków inteligencji: nauczycieli, kadrę naukowa ośrodków uniwersyteckich, byłych policjantów i innych. Judenratom częściowo podlegały jednostki policyjne wewnątrz getta, pozbawione jednak prawa posiadania i używania broni; wykorzystywano je do rekwizycji, łapanek, eskortowania przesiedleńców oraz w akcjach deportacyjnych. Większość Judenratów starała się lawirować między żądaniami Niemców, a obroną Żydów, myśląc, że w ten sposób uda się uratować choćby część ludności. Niemcy wykorzystywali je jednak skrupulatnie do własnych celów. Wielu członkom Judenratów jak np. Chaimowi Rumkowskiemu zarzucano nadgorliwą kolaborację z nazistami. [na podstawie -9]
Inną żydowską organizacją kolaborującą z hitlerowskimi Niemcami była Żagiew, czyli Żydowska Gwardia Wolności – kolaboracyjna organizacja żydowska w getcie warszawskim, powołana pod koniec 1940 r. przez żydowski referat Gestapo z członków Grupy 13 do infiltrowania żydowskich i polskich organizacji podziemnych, w tym niosących pomoc Żydom.

Żagiew pozostawała w ścisłej konspiracji udając grupę przemytniczą, dzięki czemu mogła kontrolować kanały przerzutu żywności do getta. Według różnych opinii zajmowała się też szmalcownictwem, tropiąc i wydając Niemcom Żydów ukrywających się w tzw. aryjskiej części Warszawy. Agenci Żagwi, uznawani za najbardziej wartościowych, posiadali wydane przez Gestapo pozwolenie na broń. Od początku zwalczana przez Żydowską Organizację Bojową i Żydowski Związek Wojskowy. Rozbita na początku 1941 r., szybko została odtworzona. W czasie powstania w getcie większość członków Żagwi straciło życie. Według niektórych relacji ocalał jej przywódca, Abraham Gancwajch [na podstawie: 10].

Kolejną organizacją, chyba najbardziej szkodliwą była tzw. Grupa 13, trzynastka, czyli Urząd do Walki ze Spekulacją – kolaboracyjna formacja policjantów żydowskich z warszawskiego getta pod kierunkiem kolaboranta Abrahama Gancwajcha, mająca oficjalnie na celu zwalczanie przemytu oraz spekulacji, a faktycznie kontrolowanie działalności Judenratu oraz infiltrowanie podziemnych organizacji działających w getcie i poza nim

"Założona została w grudniu 1940 roku, swoją nieoficjalną nazwę nosiła od budynku na ulicy Leszno 13, gdzie kwaterowała. Liczyła 300–400 osób. Wykonywała wyłącznie polecenia Gestapo, będąc faktycznie niezależną od Judenratu. Posiadała własne uniformy oraz własne więzienie. Pod naciskiem szefa Judenratu, Adama Czerniakowa, wskutek małej użyteczności dla Niemców, w sierpniu 1941 roku włączona do policji gettowej. Sam Gancwajch oraz niektórzy jego współpracownicy działali także za zgodą Gestapo na stronie aryjskiej, udając bojowników żydowskiego ruchu oporu. Członkowie trzynastki byli likwidowani jako kolaboranci zarówno przez Żydowską Organizację Bojową, Żydowski Związek Wojskowy, jak i podziemie polskie. Wyroku na Gancwajcha jednak nie udało się wykonać, a on sam zaginął [na podstawie - 11].

Koniecznym wydaje się też wspomnienie o Jüdischer Ordnungsdienst (dosł. Żydowskiej Służbie Porządkowej, potocznie zwanej policją żydowską albo tzw. odmani). Byli oni w okresie II wojny światowej podległymi  częściowo Judenratom, kolaborującymi z nazistowskimi Niemcami, żydowskimi jednostkami policyjnymi wewnątrz gett, obozów pracy oraz obozów koncentracyjnych. Wykorzystywano je do rekwizycji, łapanek, eskortowania przesiedleńców oraz akcji deportacyjnych.

Od grudnia 1940 pierwszym nadkomisarzem Żydowskiej Służby Porządkowej (SP) getta warszawskiego był Żyd Józef Andrzej Szeryński, który przeszedł na chrześcijaństwo i zmienił nazwisko z Szenkman, Szynkman bądź Szeinkman. Szeryński był znany ze swojego antysemityzmu i jest podawany jako przykład "nienawidzącego siebie Żyda" (ang. Self-hating Jew). Według historyka Raula Hilberga w getcie warszawskim służbę pełniło ok. 2500 żydowskich policjantów (komisarzem był Józef Andrzej Szeryński, a przejściowo Jakub Lejkin), w getcie łódzkim było 1200 osób, a w getcie lwowskim - 500 policjantów z Ordnungsdienstu. Jednostki te, pozbawione prawa posiadania i używania broni palnej, uzbrojone jedynie w pałki, były umundurowane oraz oznaczone odpowiednimi opaskami. Anatol Chari w swoich wspomnieniach z okresu służby w tych oddziałach opisuje pracę przy eskortowaniu dostaw żywności, ochronie magazynów żywności, kontroli pracowników piekarni, a także patrole nakierowane na konfiskatę żywności u mieszkańców. Wskazuje również na udział żydowskich służb porządkowych w oszustwach przy obrocie deficytową w getcie żywnością, wymuszaniu usług seksualnych za żywność. Dramatyczny wydźwięk mają relacje z przygotowania transportów do obozów zagłady, obejmujących coraz to nowe grupy mieszkańców getta. Funkcjonariuszami byli zwykle młodzi ochotnicy, zajmujący się utrzymaniem porządku w getcie, choć uczestniczący także w patrolach po getcie prowadzonych przez niemieckich żołnierzy oraz wartach przy wejściach do dzielnicy żydowskiej. Szczególnie negatywnie wśród mieszkańców gett odbierano udział funkcjonariuszy w pacyfikacji dzielnicy oraz ich pomoc w organizacji wywozu ludzi do obozów zagłady. W większości dużych gett funkcjonariusze policji żydowskiej zostali wymordowani lub wysłani do obozów koncentracyjnych w momencie likwidacji dzielnicy żydowskiej [na podstawie 12].

Oczywiście nie mogły istnieć kolaboracyjne organizacje żydowskie bez ich przywódców.  Do nich należeli m.in. Adam Czerniaków, Mojżesz Merin, Abraham Gancwajch, Chaim Rumkowski i inni.

Adam Czerniaków (ur. 30 listopada 1880 w Warszawie, zm. 23 lipca 1942 tamże) – inżynier, działacz gospodarczy, oświatowy i społeczny, senator II Rzeczypospolitej, publicysta, autor wierszy okolicznościowych w języku polskim, podczas okupacji niemieckiej w Polsce prezes Judenratu w getcie warszawskim. Urodził się jako syn Arona (zm. 1927). Dyplom inżyniera chemii uzyskał na Politechnice Warszawskiej, drugi dyplom na Wydziale Przemysłowym Politechniki w Dreźnie. W 1909 był więziony przez władze carskie za działalność niepodległościową. Był współorganizatorem Centralnego Związku Rzemieślników Żydów, a także radnym Warszawy. Przez wiele lat był radcą Gminy Żydowskiej w Warszawie. Autor licznych prac naukowych, m.in. nagrodzonej na konkursie w 1919 książki Silniki wybuchowe, a także rozpraw o cukrownictwie, piekarnictwie i wielu innych prac z zakresu chemii przemysłowej i użytkowej. W maju 1930 zdobył mandat senatora z listy Bloku Mniejszości Narodowych w powtórzonych z powodu uznanego protestu wyborach w województwie wołyńskim, jednak z powodu rozwiązania Parlamentu 30 sierpnia 1930 nie został zaprzysiężony i nigdy nie zasiadł w Senacie. 23 września 1939 został mianowany przez prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego komisarycznym prezesem Żydowskiej Gminy Wyznaniowej w Warszawie, pozostał nim także po zajęciu miasta przez Niemców. 4 października 1939 stanął na czele Judenratu w getcie warszawskim. Czerniaków współorganizował opór cywilny oraz opiekę społeczną, wspomagał tworzenie podziemnego archiwum getta, utrzymywał kontakty z działaczami konspiracji, przeciwstawiał się jednak dążeniom do zbrojnego wystąpienia. W gabinecie Czerniakowa w siedzibie Gminy Żydowskiej przez cały czas okupacji wisiał portret Józefa Piłsudskiego. Do 11 listopada 1940 Czerniaków mieszkał przy ulicy Wspólnej 58. W getcie zamieszkał wraz z żoną przy ulicy Elektoralnej 11, a od 13 grudnia 1941 (przyczyną kolejnej przeprowadzki było wyłączenie południowej strony Elektoralnej z getta) w Kamienicy pod Zegarem przy ulicy Chłodnej 20. W lipcu 1942, po rozpoczęciu Einsatz Reinhardt, odmówił żądaniu kierującego akcją zagłady w Warszawie SS-Sturmbannführera Hermanna Höfle podpisania obwieszczenia o przymusowym wysiedleniu Żydów, które oznaczało wywożenie ich do obozów zagłady. 23 lipca wieczorem, w dzień po rozpoczęciu przez Niemców masowych deportacji do obozu zagłady w Treblince, popełnił samobójstwo zażywając cyjanek potasu w swoim gabinecie znajdującym się na I piętrze gmachu Gminy Żydowskiej przy ul. Grzybowskiej 26/28. Następcą Czerniakowa został Marek Lichtenbaum [na podstawie - 13].



Kolejnym niechlubnym przywódcą kolaboracyjnych Żydów był Mojżesz (Mosze, Moniek) Merin (ur. 1905 w Sosnowcu, zm. ok. 1943 w Auschwitz-Birkenau) – przewodniczący Centrali Żydowskich Rad Starszych na Wschodnim Górnym Śląsku (Zentrale der Judischen Altestenrate in Oberschlesien) w czasie okupacji niemieckiej. Przed wojną cieszył się w Sosnowcu opinią politycznego lawiranta i hazardzisty. Według relacji świadków o wyborze na stanowisko przewodniczącego CŻRS zadecydowało jego zgłoszenie się na żądanie niemieckiego oficera, który nakazał wystąpienie spośród więźniów przetrzymywanych w piwnicach ratusza przedstawiciela społeczności żydowskiej. Stał się nie tylko przywódcą Judenratu w gettcie sosnowieckim, ale odpowiedzialny był za organizację zarządów wszystkich Judenratów w rejencji katowickiej, z wyjątkiem Bytomia, Zabrza i Gliwic oraz w rejencji opolskiej – Zawierciu i Blachowni. Od grudnia 1939 r., pełnił, z nominacji Hansa Dreiera, kierownika referatu do spraw żydowskich katowickiego gestapo, funkcję leitera (przełożonego nad wszystkimi Żydami zarządzanego obszaru). Merin był postacią dość kontrowersyjną, gdyż wyznawał zasadę, że tylko współpraca z Niemcami daje szansę przetrwania. Skupiał się na organizowaniu agitacji i sporządzał listy osób mających wyjechać na roboty do Niemiec. W początkowym okresie prezentowana przez niego koncepcja przetrwania Żydów Zagłębia dzięki pracy na rzecz okupanta i przez zachowanie bezwzględnego posłuszeństwa, przynosiła skutki i cieszyła się pewnym zaufaniem. Gdy prześladowania i deportacje do obozów zagłady nasiliły się – Żydzi coraz sceptyczniej podchodzili do polityki Merina. Według niektórych relacji na jego polecenie fabrykowano także listy od osób deportowanych do Auschwitz-Birkenau, w których miały one pisać o swoim bezpieczeństwie. Merin odrzucił także propozycję współpracy z ŻOB-em złożoną mu przez Mordechaja Anielewicza goszczącego w 1942 r. na Śląsku. Wezwany wraz ze swoimi współpracownikami 19 czerwca 1943 r., do siedziby Prezydium Policji w Sosnowcu, został aresztowany wraz z bratem Chaimem i zastępczynią, Fanny Czarną (Fani Czarny z d. Lubelski) (1911–ok. 1943), a następnie deportowany do obozu zagłady Auschwitz-Birkenau, gdzie został zamordowany. Był szwagrem Abrahama Gancwajcha, znanego kolaboranta, kierownika Urzędu do Walki ze Spekulacją w getcie warszawskim [na podstawie - 14].

Niewątpliwie jedną z najczarniejszych postaci żydowskich kolaborantów był Abraham Gancwajch (ur. w Częstochowie, zm. prawdopodobnie w 1943 w Warszawie) – nauczyciel, dziennikarz, działacz syjonistyczny w ramach Ha-Szomer Ha-Cair. Kolaborant pod okupacją niemiecką. Gancwajch uzyskał tradycyjną edukację żydowską, miał nawet dyplom rabina. Przed wojną był nauczycielem hebrajskiego i działaczem syjonistycznym. Zajmował się również dziennikarstwem, współpracując z prasą lokalną, m.in. jako korespondent z Belgii. W Wiedniu był współpracownikiem antyhitlerowskiego periodyku, w którym był specjalistą od spraw żydowskich. Wśród współpracowników pisma był jego przyjaciel, niejaki Ohlenbusch, będący szpiegiem niemieckim. Po zajęciu Austrii przez Niemcy w 1938 r. Gancwajch przyjechał do Łodzi, gdzie wydawał pismo Wolność prenumerowane przez wielu Żydów. Po zajęciu Łodzi przez Niemców wszyscy abonenci Wolności zostali zatrzymani jako antyhitlerowcy; Gancwajch nie został aresztowany, lecz Ohlenbusch zabrał go do Warszawy. Dzięki przyjaźni z Ohlenbuschem otrzymał rozmaite koncesje, m.in. na administrowanie ponad 100 budynkami, otrzymał też licencję na jedyne w getcie biuro afiszowe. Nie musiał nosić opaski z gwiazdą Dawida, w każdej chwili za zgodą Gestapo mógł z getta przejść na stronę aryjską; udawał tam członka żydowskiego ruchu oporu (był założycielem i przywódcą tzw. Grupy 13 oraz organizacji Żagiew). Jego osobistym przyjacielem był dr Schober z władz dystryktu. Wyrok na niego wydało podziemie żydowskie i polskie, jednak nie udało się go wykonać. Prawdopodobnie został zabity przez Niemców w 1943, ale jego los nie jest znany. Plotki o jego losach powojennych (miał rzekomo współpracować z NKWD albo wyemigrować do Izraela) nie zostały potwierdzone [na podstawie - 15].

Inną, bardzo kontrowersyjną postacią jest Chaim Mordechaj Rumkowski (ur. 27 lutego 1877 na Wołyniu, w miejscowości Ilin, powiat ostrogski, zm. pomiędzy 30 sierpnia a ok. 1 września 1944, zamordowany prawdopodobnie w komorze gazowej w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau) – przemysłowiec, działacz syjonistyczny. Przełożony (Prezes) Starszeństwa Żydów w Lodsch (od kwietnia 1940 r. - Litzmannstadt) do likwidacji getta w końcu sierpnia 1944 roku. Jego działalność w tym okresie jest przedmiotem skrajnych ocen. Od jednoznacznego potępienia (oskarżenie o kolaborację z nazistami) po umiarkowanie pozytywne.

Podsumowując ten wątek tekstu można stwierdzić - co wskazałem w tekście - że istniało wiele kolaborujących z Niemcami II Wojny Światowej organizacji wojskowych i politycznych a także było wiele pojedynczych osób na usługach III Rzeszy, ale tylko wśród części społeczności żydowskiej możliwa była tak zorganizowana krucjata własnego narodu przeciw własnemu narodowi. Dlaczego było to możliwe? - to pytanie, na które nie znajduję odpowiedzi.

P.S. 1.

Należy pamiętać, że ludobójstwo niemieckie/nazistowskie wcale nie ustępowało a nawet było i tak mniejsze niż ludobójstwo komunistyczne. Marksista (jak A. Hitler), klasowy socjalista i komunista J. Stalin skazał na śmierć głodową w latach 1932-1933 przeszło 6 milionów Ukraińców, zabijał swoich klasowo "nieodpowiednich" i "wywrotowych" rodaków. Sowieci mordowali też ludobójczo Polaków w czasie wojny i po wojnie. I tylko znów symptomatyczne jest, że większość najważniejszych marksistów a później ludobójczych komunistów było akurat pochodzenia żydowskiego: Karol Marks (Karl Heinrich Marx - Hirschel  Marx), Władimir Iljicz Lenin (po matce żydówce - Blank), Lew Trocki (Lew Dawidowicz Bronstein ), Róża Luksemburg ( Rozalia Luxenburg - córka Eliasza Luxenburga i Liny z domu Loewenstein), Julij  Martow (Cederbaum), Fedor Iljicz Dan (Gurwicz), Maksim Maksimowicz Litwinow (Meir Henoch Mojszewicz Wallach-Finkelstein), Łazar Moisiejewicz Kaganowicz i wielu, wielu innych... Żydzi ówcześnie stanowili też decyzyjną większość kierownictwa komunistycznego aparatu przymusu - zarówno u siebie (ZSRS) jak i w krajach podbijanych (m.in. w Polsce, tzw.: żydo-komuna), stanowili też w nadmiernej mierze trzon oraganizacyjno-wykonawczy tegoż aparatu.

P.S. 2.

Odpowiadając na pytanie "kto podczas rządów A. Hitlera kolaborował z Niemcami?"  należy też wskazać "oczywistą oczywistość", która teraz też nie dla wszystkich jest jasna: "największymi kolaborantami Niemiec A. Hitlera byli sami... Niemcy, którzy w ponad 90%  popierali swojego nazistowskiego przywódcę"

[1] https://krzysztofjaw.blogspot.com/2025/12/oczekujmy-reparacji-wojennych-od.html
[2] https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Holocaust
[3] http://wolna-polska.pl/reka-w-reke-z-hitlerem
[4] https://www.google.pl/amp/s/ussus.wordpress.com/2012/02/12/syjonizm-i-iii-rzesza-2/amp/?client=ms-android-samsung
[5] https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Historia_%C5%BByd%C3%B3w_w_Niemczech
[5a] https://ptto.wordpress.com/2013/06/21/zydzi-na-uslugach-hitlera-zydowscy-agenci-gestapo/
[6] http://translate.google.pl/translate?hl=pl&sl=en&tl=pl&u=http%3A%2F%2Fengforum.pravda.ru%2Findex.php%3F%2Ftopic%2F234509-before-hitler-came-by-dietrich-bronder-1964%2F
[7] http://hotnews.pl/artpolska-1229.html%29
[8] http://historia.wp.pl/title,Zydowscy-zolnierze-Hitlera,wid,16615636,wiadomosc.html?ticaid=11449e&_ticrsn=3
[9] http://pl.wikipedia.org/wiki/Judenrat
[10] http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BBagiew_%28organizacja%29
[11] http://pl.wikipedia.org/wiki/Grupa_13
[12] http://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%BCdischer_Ordnungsdienst
[13] http://pl.wikipedia.org/wiki/Adam_Czerniak%C3%B3w
[14] Mojżesz Merin
[15] http://pl.wikipedia.org/wiki/Abraham_Gancwajch

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

sobota, 13 grudnia 2025

44 rocznica wprowadzenia Stanu Wojennego...

Dziś mija 44 rocznica wprowadzenia w Polsce Stanu Wojennego, który utrącił na lata marzenia o wolnej Polsce.

Miał dwojakiego rodzaju cel: zniszczyć ruch I Solidarności i zabić w polskim narodzie nadzieję w dążeniu do prawdziwej suwerenności i niepodległości naszej Ojczyzny a także ochrony jej dotychczasowego kierownictwa i utrzymania jawnej bądź ukrytej „wałęsowsko-jaruzelskiej” ("bolkowo-wolskiej") kontroli nad związkiem.  I te cele zostały osiągnięte. Internowano 10 tys. osób, zabito bezpośrednio przeszło 100 osób a ile pośrednio (np. z powodu trudności w dostępie do służby zdrowia czy też osobistych dramatów rodzinnych)  do dziś nie jesteśmy w stanie policzyć, zmuszono w latach 1981-1983 do emigracji przeszło milion najbardziej patriotycznych Polaków, którzy mogli budować od nowa naszą Ojczyznę... jakże ich zabrakło w 1988 czy 1989 roku... No i udało się utrzymać Bolka u władz Solidarności wraz z tzw. konstruktywną, różową opozycją i jednocześnie eliminując z kierownictwa związku niemal wszystkie jednostki naprawdę patriotyczne.

Każde rocznice skłaniają do refleksji, tym bardziej, iż dzisiaj - podobnie jak przez ponad już 35 lat - próbuje się w dalszym ciągu wybielać i zmieniać historię. Ze zdrajców, sowieckich agentów i morderców pogrobowcy PRL oraz III RP starają się zrobić ludzi honoru a z ludzi walczących wówczas i dziś o Polskę oraz prawdę niemal ówczesnych oprawców. Jest tak tylko z jednego powodu: III RP po 1989 roku była kontynuacją PRL a jej elity stanowili postkomuniści oraz ludzie będący ich zwolennikami, agentami (TW, KO), antypolakami i nie-Polakami a także szumowinami, które za komfort finansowy byli w stanie zrobić wszystko, ze zdradą włącznie. Brak lustracji i dekomunizacji był i jest największą zbrodnią dzisiejszych, opozycyjnych teraz elit PRL-bis i za to winniśmy ich rozliczyć. Już nie mówię o zdradzie i antypolskim Okrągłym Stole i Magdalence, które w większości były spotkaniami komunistów (czerwonych) i ich TW czy KO z tzw. różowej, czyli "konstruktywnej", ale mającej korzenie w większości komunistyczne (trockistowskie), opozycji. Zresztą trzon tych niby opozycjonistów stanowili w dużej mierze członkowie KOR-u, w większości niechętni Polsce Żydzi jak np. T. Gross, A. Michnik czy J. Kuroń. 

Warto też jeszcze głębiej zastanowić się nad tym, że według T. Fiszbacha, ówczesnego Wicemarszałka Sejmu Kontraktowego (lipiec 1989-listopad 1991) a wcześniej - w latach 1975–1982 - pełniącego funkcję  I sekretarza KW Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Gdańsku, na 58 wszystkich uczestników Okrągłego Stołu po obu stronach zasiadało aż 47 Polaków pochodzenia żydowskiego [1].

Ale też było i inne jeszcze spotkanie. Na dzień przed spotkaniem w Magdalence "Lech Wałęsa 15 września 1988 r. spotkał się w rządowym pałacyku na Zawracie z gen. Czesławem Kiszczakiem, Stanisławem Cioskiem i ks. Alojzym Orszulikiem, aby ustalić szczegóły zakulisowych rozmów między komunistyczną władzą a „konstruktywną opozycją". Wałęsa na widok szefa MSW od razu zadeklarował, że wcale nie chce „zakładać natychmiast »Solidarności«" [2]. Przypominam, że obrady Okrągłego Stołu zaczęły się dopiero 6 lutego 1989 i tak naprawdę służyły li tylko "przyklepaniu" decyzji podjętych już dużo wcześniej i był to "cyrk i igrzyska" dla "głupiego, polskiego luda". 

Jakże wielu z nas jednak im zaufało... i jak zostaliśmy oszukani... Nawet jeszcze dzisiaj niektórzy - i nieraz bardzo prawi ludzie - jeszcze tkwią w tym kłamstwie nie potrafiąc pokonać dysonansu poznawczego, czyli - tym przypadku - dysonansu politycznego. 

Najbardziej dziwne i oburzające jest to, że do dzisiaj ci ciemiężyciele Polaków wyprowadzający czołgi na ulice i zmuszający do opuszczenia kraju przez polskich patriotów, ci mordercy... unikają odpowiedzialności więziennej lub skazania za zdradę Polski a dodatkowo wielu z nich przez te ponad 30 lat było gloryfikowanych, choćby poprzez zbyt wysokie świadczenia społeczne i nazywanie ich ludźmi "honoru". Ich miejsce, czyli np. W. Jaruzelskiego czy Cz. Kiszczaka oraz dodatkowo miejsce zdrajców z tzw. "konstruktywnej opozycji" spod znaku Bolka, Michnika, Geremka, Mazowieckiego, Balcerowicza i wielu innych jest na śmietniku polskiej historii i za naszego życia powinni odpowiedzieć za zdradę Ojczyzny, zdradę Polski. Niestety tak się nie stało i chyba się nie stanie. Powoli odchodzą na wieczny spoczynek w poczuciu bezkarności. 

Od iluż już lat mówi się głośno o odebraniu stopnia generalskiego choćby generałom: W. Jaruzelskiemu i Cz. Kiszczakowi. Nawet choćby pośmiertnie, bo wolna Polska nie może w ten sposób gloryfikować katów naszego narodu. I... jakoś nie możemy się tego doczekać. 

Postkomuniści przeszli okres polskiej transformacji niemal bez żadnych szkód osobistych a było raczej przeciwnie: to Oni uwłaszczyli się na polskim majątku a wielu z nich do dzisiaj żyje w finansowym luksusie, gdzie tysiące a może i setki tysięcy Polaków, dzięki którym możliwe było powstanie I Solidarności jeszcze żyje lub już umarło w biedzie i w zapomnieniu. 

Ale jak mogło być inaczej, skoro swego czasu zobaczyliśmy jak w dwudziestą rocznicę wprowadzenia Stanu Wojennego do domu generała W. Jaruzelskiego przyszedł A. Michnik i stwierdził, że kocha W. Jaruzelskiego i zawsze będzie jego i Wałęsy bronił... a przecież to właśnie A. Michnik w dużej mierze kształtował polskie przemiany [3]. Te sceny miłości ze strony Michnika do generała były żenujące i powinny być dla Polaków po prostu obrzydliwe. 

Mnie Stan Wojenny zastał, gdy miałem niespełna 14 lat (ur. marzec 1968) i całe życie przed sobą..., ale dzięki rodzinie byłem już uświadomionym patriotycznie młodym Polakiem. Podjąłem wtedy walkę tak jak umiałem. Pisałem przepełnione uniesieniem i polskością wiersze, chodziłem na comiesięczne demonstracje, które kończyłem z gazowymi łzami w oczach, czytałem prasę i literaturę patriotyczno-historyczną wydawaną w drugim obiegu, uczestniczyłem w mszach świętych w intencji Ojczyzny, po których ZOMO-wcy wyskakiwali z jakichś pomieszczeń i pałowali jak popadło, odśpiewałem w szkole podstawowej Rotę na lekcji języka rosyjskiego... przez co mój ojciec miał wiele kłopotów, wybijaliśmy  z kolegami szyby w komendach miejskich MO i obiektach wojskowych, nosiłem "oporniki" w swetrze, kolportowałem ulotki, które pomagałem drukować moim starszym kolegom i... wierzyłem w Lecha Wałęsę...

Później, po śmierci bł. Jerzego Popiełuszki nadzieja na zwycięstwo Solidarności umarła. Byłem na jego wspaniałym pogrzebie w Warszawie, ale tak naprawdę pozostało mi tylko zdobywanie wykształcenia i wielogodzinne domowe oraz towarzyskie dyskusje. Ale nie był to czas nadziei a raczej czas poczucia, że została zmiażdżona polskość, czas smutku i marazmu...

W Stanie Wojennym coś umarło, umarła nadzieja na wolność czego skutki odczuwamy do dzisiaj...

Najgorsze - powtórzę - jest to, że ci wszyscy koncesjonowani opozycjoniści z Wałęsą, Geremkiem, Kuroniem, Michnikiem i innymi okazali się zdrajcami naszej walki o wolność Ojczyzny. Zdradzili nas przy OS i w Magdalence czego też skutki odczuwamy do dzisiaj...

Pamiętam początek strajków w 1980 roku i powstanie Solidarności. Wróciłem wtedy z kolonii (jako niemal 13 latek) i zobaczyłem radość w oczach mojego śp. Ojca (zresztą ideowego wtedy socjalisty). Cieszył się, że wreszcie nastąpi wolność i zwiększenie demokratycznych swobód, ale oczywiście w ramach tamtego ustroju. Nie pamiętam już czy "złożył" wtedy legitymację partyjną, czy też czekał na wewnętrzne reformy PZPR, ale od tego czasu – słuchając Radia Wolna Europa i Głosu Ameryki – codziennie prowadziliśmy kilkugodzinne dyskusje: ja (mając kontakt poprzez rodzinę z zarządem kilku Regionów Solidarności i czytając prasę podziemną) z pozycji chyba "radykała" opowiadającego się za koniecznością porzucenia idei komunistycznych w całości, ojciec zaś był zwolennikiem reform i wierzył w "błędy i wypaczenia"...

Pamiętam - o czym wspomniałem - Stan Wojenny, który całkowicie już pozbawił mojego ojca złudzeń, co do rzeczywistości i uznał, że tylko najgorsze "szuje" i karykatury emocjonalne oraz  pospolici tchórze i kryminaliści walczą z własnym narodem. Byłem wtedy dumny, że ojciec przyznał mi - w sumie "gówniarzowi" - rację...

Pamiętam comiesięczne pochody każdego 13-tego miesiąca i szalonych ZOMO-wców czy ORMO-wców biegających (w cywilu i w opakowaniu państwowego terrorysty) za nami z pałami na wierzchu... Jakże wtedy oni byli wściekli, przesłuchiwali, straszyli, ślinili się i chuchali przetrawionym alkoholem pieniąc się ze złości... a my im o prawach człowieka, o parszywym Stalinie i Hitlerze, do których są podobni... Jakże wtedy można było być dumnym z wewnętrznego człowieczeństwa patrząc na tchórzy, którym została już tylko siła, pała, gaz łzawiący, armatki wodne, brutalność i jakieś zezwierzęcenie. 

Pamiętam moment, kiedy niemal nakryto nas na kolportażu i drukowaniu... kajdanki, pałowanie, podrzucanie dowodów, prowokowanie, udowadnianie, że "prowadzimy działalność antypaństwową", "znieważamy organy państwowe", "jesteśmy groźnymi bandytami", itd... Jakże wtedy byliśmy już "twardzi"... Mieliśmy trzy lokale (dziś chyba trzy komputery lub kopie dysków w innych miejscach), gazetki rozprowadzaliśmy ukrywając matryce po każdych kilkuset sztukach (dziś chyba powiedzielibyśmy: kopiując na pendriwach zawartość twardych dysków i alokując je w rożnych miejscach), dla niepoznaki w szafach mieliśmy książki i gazetki komunistyczne, mieliśmy ukształtowaną "sieć" znajomych, którzy w razie "kotła" mieli informować nawet ludzi dobrej woli za granicą (dziś powiedzielibyśmy zapewne... mieli informować wszelkie organizacje na całym świecie zajmujące się ochroną praw człowieka i przestrzeganiem zasad demokracji), robiliśmy zdjęcia oprawcom (dziś można nawet i filmować telefonem komórkowym ich twarze oraz nagrywać nawet z innego mieszkania i przekazywać w świat...). Wtedy zdążyliśmy - ostrzeżeni - oczyścić lokal i nic nie znaleźli, ale i tak na komendzie spędziliśmy kilkanaście godzin, co dla takiego smarkacza jak ja było naprawdę traumatycznym przeżyciem.  Byłem nieletni, więc jakoś moi bliscy mnie stamtąd wyciągnęli.

Byłem w tej całej hierarchii opozycyjnego mojego środowiska chyba najmłodszym, więc za dużo nie miałem do powiedzenia i wykonywałem polecenia starszych kolegów, ale te wszystkie opowiedziane rzeczy doskonale pamiętam i chyba to one mnie ukształtowały i też sprawiły, że do dziś jestem gorącym polskim patriotą i antykomunistą.

[1] Kozakiewicz Mikołaj, Byłem marszałkiem kontraktowego..., rozdz.: Zapiski marszałka - Pierwsze dni urzędowania,  Polska Oficyna Wydawnicza BGW, Warszawa 1991, ISBN 83-7066-180-7, s. 131
[3] Filmik promujący "Magazyn Śledczy A. Gargas" o tym nocnym spotkaniu W. Jaruzelskiego z A. Michnikiem: https://www.youtube.com/watch?v=PBDfKQA7Dps&t=208s 

P.S. Jakoś tak zawsze myśląc o Stanie Wojennym przypomina mi się piosenka z tekstem:

Trzynastego grudnia roku pamiętnego
Wylęgła się WRON-a z jaja czerwonego.
Rozpostarła skrzydła od Gdańska po Kraków
Wtrąciła za kraty najlepszych Polaków.
Rozpostarła skrzydła i klepie slogany,
Aż otworzył oczy naród oszukany.
Prawdziwi Polacy w więzieniach siedzieli
Bo się o swój honor wreszcie upomnieli.
Że strzelać nie będzie, WRON-a obiecała
Tymczasem na Śląsku, znów się krew polała.
Rodacy, Polacy, nie dajcie się męczyć
Trzeba wreszcie WRON-ie podły łeb ukręcić
Śpiewa cała Polska, śpiewa naród cały,
Aż się z dupy WRON-ie pióra posypały.
Jak wiecie Rodacy, prawda nie upadła
Bo czerwoną WRON-ę „SOLIDARNOŚĆ” zjadła

-------------------------------------------------

I na koniec "epitafium" dla generała Wojciecha Jaruzelskiego...



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

piątek, 12 grudnia 2025

Oczekujmy reparacji wojennych od Niemiec oraz milionów za każde zniesławianie Polski i Polaków!

Zgodzę się z redaktorem R. Ziemkiewiczem, który ostatnio dostrzega wzmożenie propagandy antypolskich syjonistów dotyczące jakowegoś – wedle mnie – skrajnie wielkiego "antysemityzmu Polaków wyssanego z mlekiem matki". Zauważa on, że takie nasilenie owej kłamliwej propagandy może być preludium do zrobienia Polsce jakiegoś kolejnego "międzynarodowego świństwa"

Dlatego też zdecydowałem się opublikować w formie zmodyfikowanej, uwspółcześnionej i skróconej moje 2 teksty, pisane niemal 9 lat temu. Mimo upływu tych lat nie straciły one swojej aktualności a nawet przeciwnie: opisywane zjawiska są teraz jeszcze bardziej wyraźne. 

Pierwszy tekst poniżej.

------------------------------

Polska po II WŚ nie prowadziła żadnej zewnętrznej polityki historycznej. Nie starała się szerzyć prawdy o niemieckich i sowieckich mordach oraz prześladowaniach w Polsce i nie tylko na Polakach.

Owszem za czasów PRL wewnętrznie była wybiórczo pielęgnowana pamięć o gehennie zadanej Polakom, Żydom w postaci Holocaustu, Cyganom i innym przez Niemców, niemieckich nazistów/hitlerowców. Pomijano oczywiście komunistów jako ludobójców nawet większych niż Niemcy i chyba był to jeden z powodów zamilczania za granicą polskiego tragizmu wojennego i powojennego. Były to jednak - nawet w przypadku Niemców -  jedynie działania wewnętrzne, które dotyczyły tylko nas-Polaków a nie były rozpowszechniane w europejskich krajach zachodnich czy też w USA lub Izraelu.

W tym czasie w Niemczech od zakończenia wojny były i są realizowane działania mające krok po kroku (jak to Niemcy uwielbiają) zdjąć odium ludobójczego niemieckiego nazizmu/hitleryzmu z narodu niemieckiego i przypisać go jakiemuś sztucznemu pojęciowemu wytworowi lub innemu narodowi. Stąd owi beznarodowi mityczni naziści i Polacy jako owi naziści.  I dla nich nie jest ważne, że 90% Niemców popierało A. Hitlera. Ich celem jest jedno: oczyścić siebie z własnych win i - w miarę upływu czasu, czyli powolnemu umieraniu świadków II WŚ - zmienić historię, zmienić podręczniki historyczne i zamienić Niemców z katów w niemal w ofiary a co najmniej w niewinny ludobójstwu naród.

Jednocześnie przez cały okres powojenny Niemcy - zdając sobie sprawę ze swoich przewinień - spełniały wszystkie powojenne roszczenia Żydów, czym oczywiście musiały sobie zaskarbić pewną przychylność owego umęczonego przez Niemcy narodu. Wedle oficjalnych informacji Niemcy już oddały Żydom wszystko, czego oni za tę wojnę od nich oczekiwali. Stąd pewna przychylność Żydów wobec Niemców nie może budzić zdziwienia, bowiem pewne kręgi środowisk żydowskich  z Holocaustu własnych pobratymców postanowiły zrobić sobie firmę nastawioną na zysk, czyli Przedsiębiorstwo Holocaust a wykorzystywały i wykorzystują do tego celu m.in. powstałą w 1913 roku żydowską Ligę Przeciwko Zniesławieniu (Anti-Defamation League - ADL). 

Zastanawiająca jest to organizacja, która jakoś w czasie wojny nie była skłonna uwierzyć m.in. Polakom w niemiecki Holocaust ani pomagać mordowanym przez Niemców Żydom w Europie (w tym w Polsce), a po wojnie nagle dąży do odszkodowań i walczy z każdym rodzajem antysemityzmu, który uzna za antysemityzm. Zadziwiające jest też to, że szkalując Polaków dąży do tego, abyśmy wypłacili jako Polska mityczne, bezzasadne i bezprawne  odszkodowania wojenne i powojenne dla Żydów, które sobie obliczyli na kwotę około od 65 do 350 mld USD i kwota ta będzie zapewne rosła bez ograniczeń. 

Jakkolwiek byśmy nie oceniali narodu żydowskiego, to zawsze znacząca jego część utożsamiana jest na świecie z dążnością do zdobywania kapitału finansowego, który dawał i daje mu w dalszym ciągu poczucie władzy i spaja - obok religii - naród, nawet kiedy jest rozproszony po całym ziemskim globie. Tak było chyba od niemal zawsze i od niemal zawsze to Żydzi przede wszystkim dążyli do opanowania sektorów: lichwiarskiego (banki) i handlowego, co zresztą im się udawało i udaje po dziś dzień.

Jest też pewna cecha dużej części narodu żydowskiego, która dla mnie jest niezrozumiała i której nie potrafię do końca wytłumaczyć. Tą cechą jest antypolonizm, niemal fanatyczny i aberracyjny antypolonizm. I ten antypolonizm jest dziś widoczny w Polsce i na świecie, w tym w Izraelu i USA. Jestem nim zdziwiony tym bardziej, iż to Polska jako jedyne wówczas państwo za czasów Kazimierza Wielkiego udzieliła schronienia Żydom wyganianym z innych europejskich krajów a do tego dała im przywileje, których nigdy nawet wtedy w marzeniach nie mogli sobie wyobrazić. To w Polsce przed wojną mieszkało spokojnie i dostatnio najwięcej Żydów w Europie. To Polacy z narażeniem życia (tylko w Polsce za pomoc Żydom groziła z rąk Niemców śmierć całych polskich rodzin) ratowali Żydów przed krwiożerczymi Niemcami i to Polaków jest najwięcej spośród odznaczonych żydowskim odznaczeniem:  "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata".

Nad tym żydowskim antypolonizmem reprezentowanym przez część środowisk żydowskich zresztą wielokrotnie się zastanawiałem i mimo mojego zdziwienia zdołałem skonstatować pięć hipotetycznych jego przyczyn: 

– syjonizm talmudyczno-rabiniczny wywyższający etnicznych Żydów ponad innymi narodami, narodami gojów a takim narodem gojów są m.in. Polacy nie zasługujący na szacunek,
– judaizm (też w/w syjonizm), kwestionujący mesjaństwo Jezusa Chrystusa a tym samym uważający chrześcijaństwo (w tym katolicyzm) za herezję godną jedynie zwalczania i upokarzania a przecież Polacy to najbardziej chyba na świecie wewnętrznie spójny naród katolicki,
– reprezentowana przez niektóre syjonistyczne środowiska idea "nowej ziemi obiecanej", którą ma stanowić dla nich zarządzana przez nich część Polski zwana przez nich Judeopolonią,
– chciwość t.j. chęć wyłudzenia od Polski miliardów dolarów w ramach wspomnianych już mitycznych odszkodowań, 
– kompleks niższości wobec Polaków wynikający z wielowiekowej niezniszczalnej państwowości polskiej i inteligencji oraz wiedzy reprezentowanej przez Polaków. 

Można w tym obszarze - choć to wymaga oddzielnej analizy - jeszcze wspomnieć o patriotyzmie i antykomunizmie Polaków, które są sprzeczne z wyrosłymi na ideach żydowskich teoretyków: K. Marksa i F. Engelsa i królującymi obecnie w świecie postawami komunistyczno-lewackimi i demoliberalnymi, które to z kolei mają na celu zniszczenie chrześcijaństwa i narodowych tożsamości oraz doprowadzenie do powstania jednego beznarodowego społeczeństwa zarządzanego przez Jeden Rząd Światowy (NWO).

W całym okresie powojennym i dzisiaj cele polityki historycznej Niemiec (wraz też z niemieckim antypolonizmem) w jakiś sposób zazębiły się z lichwiarską a do tego antypolską postawą części środowisk żydowskich. Zapewne duży wpływ na taki proces miało też to, że tak naprawdę wielu najwyższych rangą i znaczeniem hitlerowców miało częściowo pochodzenie żydowskie (choćby wspomniany wcześniej A. Eichmann - nomen omen "nazistowski nadzorca kwestii żydowskiej")  a sam Holocaust nie mógł być realizowany przez Niemcy bez wsparcia wielu samych Żydów i ich pronazistowskich organizacji [1].

Z tego połączenia celów i postaw obydwu narodów (ich części) narodziło się dążenie do historycznej zmiany roli Polaków w czasie II WŚ. Z roli jej ofiar i walczących z Niemcami próbuje się od lat zrobić z Polaków katów i oprawców. Stąd właśnie najpierw wypromowano mityczne pojęcie nazistów, mające na celu redukcję naturalnego utożsamiania Niemców z ludobójczym hitleryzmem. Stąd następnie fałszywie kreowano i demonizowano polski antysemityzm i podpierano go zniesławiającymi Polskę i Polaków twierdzeniami o "polskich obozach koncentracyjnych""polskich obozach śmierci" i "mordach Polaków na Żydach", których - wedle T. Grossa i innych - Polacy zabili więcej niż Niemców. Stąd teraz próbuje się już ostatecznie przypisać nazizm Polakom a nie Niemcom.

Dzisiaj widzimy już niemal historyczno-informacyjną wojnę niemiecko-polską o historyczną prawdę, iż to Niemcy a nie Polacy tworzyli obozy koncentracyjne m.in. na terenie Polski i to Niemcy a nie Polacy mordowali inne narody, w tym Polaków i Żydów. A słowa premiera iż część roszczeń w postaci indywidualnych odszkodowań za zbrodnie niemieckie może pokryć Polska tylko umacniają antypolski przekaz niemiecko-żydowski. 

Proszę zwrócić uwagę jak są przekraczane kolejne granice. Zwrot "polskie obozy koncentracyjne" też na początku był artykułowany nieśmiało. Z czasem zaczęto go powielać na całym świecie i jednak udało się wdrukować do świadomości dużej części międzynarodowej opinii publicznej przeświadczenie, że te obozy faktycznie były polskie i to Polacy - jako oczywiście znani antysemici - byli sprawcami (współsprawcami) Holocaustu Żydów. Czy teraz "polskie SS" będzie tak samo manipulacyjnie rozsiewane po całym świecie, by w końcu przekonać wszystkich, iż SS to były jednak polskie formacje nazistowskie?

Ogólnie brak spójnej polskiej polityki historycznej okazał się zaniechaniem najcięższej narodowej wagi. W okresie PRL a szczególnie III RP nie prowadzono wobec tego skutecznych skoordynowanych działań przeciwstawiających się niemiecko-żydowskiemu kłamstwu historycznemu. Często tylko ograniczano się (o ile w ogóle) do pisemnych sprzeciwów, monitów czy też żądania jakichś sprostowań.

Oddolnie jednak - jak widzimy teraz - poszczególni Polacy często indywidualnie starali się odkłamywać historię. Robiła to też Polonia i organizacje polonijne. Ich skutkiem było powstanie w kraju portali internetowych i organizacji chcących bronić dobrego imienia Polski i Polaków, jak założona przez M. Świrskiego "Reduta Dobrego - Polska Liga przeciw Zniesławieniom".

Dobrze, że tak jest, ale sądzę, że trzeba jednak zsynchronizować działania i w końcu określić treść polskiej polityki historycznej. Jest to tym bardziej niezwłocznie konieczne, bowiem - z różnych przyczyn - w ostatnim okresie można zauważyć nasilenie się działań zakłamujących historię i skierowanych przeciwko Polakom.

Niezależnie jednak od przygotowań tej polityki (strategii) trzeba naprawdę chyba zmienić zasadniczo formę teraźniejszych protestów. Naprawdę monity, pisma, żądania sprostowań i przeprosin czy wycofania określonych publikacji nie są wystarczająco efektywne i skuteczne. 

Uważam, że kłamstwa historyczne, insynuacje i obrażanie nas powinny za każdym razem być przedmiotem pozwów sądowych (i innych działań) z żądaniem wielomilionowych odszkodowań na rzecz polskiego Skarbu Państwa lub wybranych polskich organizacji społeczno-politycznych czy charytatywnych. I musi to być realizowane przez państwo polskie z wykorzystaniem dobrych kancelarii prawniczych.

Niebezpieczeństwo utraty milionów z pewnością będzie skuteczniejszą bronią przeciw zniesławianiu Polski i narodu polskiego niż nawet najlepiej zredagowane zapisane słowa, protesty czy internetowe przedsięwzięcia. W tym obszarze możemy się wiele nauczyć od Żydów i ich ligi ADL - nie tylko w kwestiach finansowych...

Musimy jako państwo i razem zadbać o prawdę historyczną... wszelkimi sposobami, skutecznymi sposobami, także jeszcze w obszarze polsko-niemieckich politycznych kontaktów międzynarodowych. 

W tej całej kuriozalnej sytuacji w stosunkach niemiecko-polskich musimy też wykorzystywać naszą potencjalnie bardzo istotną kartę przetargową - niemieckie reparacje wojenne wobec Polski.

Nic chyba nie stoi na przeszkodzie abyśmy i my - wobec zmasowanego ataku Niemców, fałszowania przez nich historii obozów zagłady i formacji SS oraz wrogiemu przejmowaniu polskiej własności przez niemiecki przemysł (w tym media) - podobnie jak Żydzi (i np. Grecy) wspomnieli na arenie międzynarodowej  o naszych roszczeniach wojennych wobec Niemiec. 

Jest to tym bardziej możliwe, że zrzeczenie się w 1953 roku prawa do roszczeń przez polskie władze komunistyczne nie ma tak naprawdę mocy prawnej, ponieważ:

– Polska nie była wówczas niepodległym państwem a okupowanym przez ZSRR,
– Polska posiadała (w odróżnieniu od innych demoludów) oficjalny rząd polski na uchodźstwie, który nigdy nie zrzekł się prawa do reparacji wojennych Niemiec na rzecz Polski;
– nawet polscy komuniści nie dopełnili formalności i nie nie zarejestrowali swojej decyzji o zrzeczeniu się w Sekretariacie Generalnym ONZ, co tym samym międzynarodowo czyni tą decyzję bezprawną. Grzegorz Kostrzewa-Zorbas - który jako pierwszy wskazał na ten błąd komunistów i samych Niemiec - postuluje w tej sprawie negocjacje, w których "ani w nich ani przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości pozycja Niemiec nie byłaby mocna".

Bracia Lech i Jarosław Kaczyńscy wielokrotnie wskazywali na fakt braku odszkodowań dla Polski ze strony Niemiec za gehennę Polski w czasie niemieckiej II WŚ. Już w 2004 roku, na polecenie ówczesnego prezydenta Warszawy ś.p. Lecha Kaczyńskiego oszacowano, że straty jakie poniosła stolica wynoszą 45,3 mld dolarów. J. Kaczyński stwierdził, że „My naprawdę pomocy, jeżeli chodzi o demokrację, ze strony Niemiec nie potrzebujemy. Tu jest ciągle wielka, bardzo wielka kwestia rozliczenia naszych wzajemnych stosunków i tego wszystkiego, co Niemcy są nam winni, a są nam winni bardzo, bardzo dużo w każdym wymiarze, począwszy od moralnego, skończywszy na ekonomicznym (...) a mogę powiedzieć tylko jedno – ten rachunek krzywd po polskiej stronie jest ogromny i powtarzam, w ciągu tych 70 już lat, które minęły od końca wojny, te sprawy nie zostały nigdy załatwione i w sensie prawnym są aktualne, bo jak wiemy, to zostało niedawno przez pana Kostrzewę-Zorbasa odkryte, ta nasza rezygnacja z odszkodowań nigdy nie została zarejestrowana przez odpowiedni organ rejestracji Organizacji Narodów Zjednoczonych, czyli w sensie prawnym tego w ogóle nie ma. Droga jest otwarta i w Niemczech też się powinno o tym pamiętać”.

Uważam, że Niemcy o tym pamiętają i dobrze znają stanowisko lidera PiS. Być może jest też to jedna z przyczyn histerycznego ataku Niemiec na Polskę.

Niemniej chyba warto od czasu do czasu Niemcom o tym przypominać i to publicznie na arenie międzynarodowej, podobnie zresztą jak na fakt, iż niemieckie firmy w Polsce nielegalnie transferują (transferowały) środki finansowe do Niemiec w kwocie około 40 mld zł.

Może takie umiędzynarodowienie problemu przyniesie efekty w postaci zamknięcia (choć częściowego) ich antypolskich "szczekaczek" wspieranych przez "polskich" nie-Polaków i polskich "taragowiczan"? Kto wie... przecież dla Niemiec dzisiaj - inaczej niż w czasach Hitlera - orężem uzyskania "przestrzeni życiowej" nie jest armia a finanse i ekspansja firm niemieckich w Europie a "kasa" jest dla nich priorytetem.

Jestem pewien, że musimy walczyć o prawdę historyczną i dobre imię Polski wszelkimi sposobami. 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

środa, 10 grudnia 2025

"A jeśli nie możesz wykorzystać Europy, uczyń przynajmniej Niemcy swoim partnerem"!

To niebywałe co w odpowiedzi na nową strategię USA i krytykę krajów Unii Europejskiej powiedział wczoraj podczas konferencji prasowej w Moguncji (Mainz) do Prezydenta USA D. Trumpa  Kanclerz Niemiec Friedrich Merz:

"America First" ("Najpierw Ameryka") jest w porządku, ale "America Alone" (Sama Ameryka) nie może leżeć w twoim interesie. Potrzebujesz partnerów na świecie, a jednym z tych partnerów może być Europa. A jeśli nie możesz wykorzystać Europy, uczyń przynajmniej Niemcy swoim partnerem" [1].

I tak to Niemcy ustami swojego Kanclerza już oficjalnie pokazały swój stosunek do projektu Unii Europejskiej. Mówiąc prostym językiem. Mają całą UE w "czarnej d...", bo i tak one są w Europie najważniejsze i gdyby takie mocarstwo jak USA nie chciało współpracować z UE to powinno przynajmniej współpracować z nimi, Niemcami. Zero jakichś tam unijnych wartości czy wspólnoty niezawisłych państw. Liczą się w Europie tylko Niemcy (Nur Deutschland). 

Warto, aby to do nas Polaków w końcu dotarło... i warto sobie odpowiedzieć jakie z tych słów Kanclerza mogą płynąć przyszłe konsekwencje dla nas i dla Europy...


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

niedziela, 7 grudnia 2025

Najwyższy czas poznać i przyjąć prawdę o bestialskim mordzie na bł. ks. Jerzym Popiełuszce!

Od dawna w opisie mojej osoby wskazuję, że moim patronem duchowym jest bł. ks. Jerzy Popiełuszko. 

Przytaczam też skromną i subiektywną kwintesencję jego myśli: 

    – "Prawda jest niezmienna. Prawdy nie da się zniszczyć taką czy inną decyzją, taką czy inną ustawą"
    – "Gdyby większość Polaków w obecnej sytuacji wkroczyła na drogę prawdy, stalibyśmy się wolnymi już teraz",
    – Zło Dobrem zwyciężaj".

Oczywiście są to tylko myśli wybrane z dziesiątek, które należałoby przytoczyć, aby ukazać prawdziwą postać błogosławionego księdza. Pokazuje jednak to, co towarzyszyło mu zawsze: umiłowanie prawdy, wolności, dobroci i skromności. 

Więc w imię tej prawdy zapewne on też woła o prawdę na temat prawdziwych okoliczności swojej śmierci, bo to co jest oficjalną wersją jest jednym wielkim kłamstwem. 

Po pierwsze. Błogosławiony Ksiądz Jerzy Popiełuszko nie został zamordowany 19 października 1984 roku, ale pięć dni później czyli 25 (24?) października.

Po drugie. Morderstwa nie dokonali skazani sądownie esbeccy (MSW) sprawcy porwania księdza Jerzego, ale zginął on z rąk torturowanych przez niego przez pięć dni funkcjonariuszy bezpieki wojskowej (WSW) przy współpracy z sowieckim KGB i/lub GRU.

Po trzecie. Miejscem jego śmieci jest bunkier WSW w Kazuniu koło Nowego Dworu Mazowieckiego, do którego został on przewieziony po przekazaniu go przez esbeków w ręce funkcjonariuszy bydgoskiej WSW.

Powyższe fakty wskazują iż, tzw.: "mord założycielski III RP" był najprawdopodobniej zlecony nie tylko przez najwyższych funkcjonariuszy polskiej komunistycznej bezpieki (Cz. Kiszczak, W. Jaruzelski), ale też przez najwyższe czynniki bezpieki sowieckiej a prawdziwi zleceniodawcy i sprawcy śmierci księdza J. Popiełuszki nigdy nie zostali skazani za to morderstwo i nie ponieśli żadnych innych konsekwencji. Do dziś część z nich jest niestety traktowana przez obecną większość polskich elit politycznych za współtwórców III RP i architektów "pokojowej zmiany ustroju" przy – moim zdaniem – zdradliwym  Okrągłym Stole.

Jak długo jeszcze prawda o śmierci ks. J. Popiełuszki będzie stanowiła swoiste "tabu" w Polsce?





Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

czwartek, 4 grudnia 2025

Premier D. Tusk chce płacić za niemieckie zbrodnie pieniędzmi Polaków!

"Tego jeszcze nie grali". W czasie lennej* wizyty w Niemczech polski premier zadeklarował możliwość częściowej spłaty niemieckich wojennych zobowiązań wobec Polaków.. pieniędzmi Polaków!

To jest jakieś Tuskowe horrendum**. Jeżeli ktoś jeszcze miał jakieś wątpliwości komu służy D. Tusk to po tej deklaracji już nie może mieć chyba żadnych złudzeń – "nasz" premier niechybnie jest wasalem, podnóżkiem i służącym Niemiec. Jedynym pozytywnym aspektem tej wizyty było to, że chociaż na nią D. Tusk porządnie się ubrał.  

Zresztą po słynnym już jego uroczystym hymnie wobec Niemiec też można było uświadomić sobie jego stosunek do zachodniego sąsiada Polski:


Zresztą nie tylko D. Tusk zachowuje się tak jakby był faktycznie wasalem Niemiec. Jego naburmuszony ministerek ds. zagranicznych R. Sikorski również ma na swoim koncie złożenie hołdu lennego wobec Niemiec. 28 listopada 2011 r.  R. Sikorski, wygłosił w Deutsche Gesellschaft für Auswärtige Politik w Berlinie przemówienie, w którym zwrócił się z następującym apelem do Niemiec:

"[…] z racji rozmiarów i historii Waszego kraju, ponosicie specjalną odpowiedzialność, aby chronić pokój i demokrację na naszym kontynencie. Jak mądrze stwierdził Jurgen Habermas, “Jeśli projekt europejski upadnie, pojawi się pytanie jak wiele trzeba będzie czasu, aby odzyskać status quo. Przypomnijmy sobie rewolucję niemiecką z 1848 r.: po jej klęsce potrzeba było stu lat, aby doprowadzić do tego samego poziomu demokracji”. Co, jako minister spraw zagranicznych Polski, uważam za największe zagrożenie dla bezpieczeństwa i dobrobytu Europy dziś, w dniu 28 listopada 2011 roku? Nie jest to terroryzm, nie są to Talibowie, i już na pewno nie są to niemieckie czołgi. Nie są to nawet rosyjskie rakiety, którymi groził Prezydent Miedwiediew, mówiąc, że rozmieści je na granicy Unii Europejskiej. Największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa i dobrobytu Polski byłby upadek strefy euro. I domagam się od Niemiec tego, abyście – dla dobra Waszego i naszego – pomogli tej strefie euro przetrwać i prosperować. Dobrze wiecie, że nikt inny nie jest w stanie tego zrobić. Zapewne jestem pierwszym w historii ministrem spraw zagranicznych Polski, który to powie: Mniej zaczynam się obawiać niemieckiej potęgi niż niemieckiej bezczynności. Niemcy stały się niezbędnym narodem Europy. Nie możecie sobie pozwolić na porażkę przywództwa [1].  

Warto też zwrócić uwagę na to, że premier Polski bardzo sprytnie oddzielił same reperacje wojenne Niemiec wobec państwa polskiego od indywidualnych odszkodowań za osobiste krzywdy poniesione w czasie II WŚ przez poszczególnych Polaków. Mówił raczej o tej drugiej kwestii wskazując, że w sumie trzeba się pośpieszyć, bo indywidualne ofiary niemieckich zbrodni coraz szybciej "odchodzą z tego świata" i jest ich z roku na rok coraz mniej. 

Takie postawienie sprawy można by jeszcze zrozumieć pod warunkiem, że byłaby możliwość wystawienia Niemcom rachunku za polską pomoc ofiarom II WŚ. I powinniśmy mieć gwarancję, że taki rachunek będzie przez państwo niemieckie respektowany i spłacony Polsce, ale przy jednoczesnym nie wiązaniu go z innymi i należnymi nam reparacjami wojennymi. A takich niemieckich gwarancji nie ma i przy tym naszym rządzie z pewnością nigdy nie będzie!

No cóż... Doczekaliśmy się takich "elit" na jakie zasłużyliśmy, bo przecież nikt za nas głosów wyborczych nie oddawał i nawet teraz KO zamiast "szurać po dnie" ma około 35% poparcia Polaków lub osób tylko omyłkowo zamieszkujących w Polsce. 

Ja zawsze kiedy myślę o tej części wyborców to mam przed oczami Panią K. Jandę, która za rządów PiS czuła się tak jakby ktoś jej cały czas srał na głowę. Mam do tej Pani i jej podobnych tylko jedną radę – zostawcie nas wreszcie w spokoju i zamieszkajcie, jak wielu z was deklarowało, gdzieś poza Polską!  

* hołd lenny – ceremonia, podczas której wasal składał seniorowi przysięgę wierności i zobowiązywał, się do wypełniania swoich obowiązków,
** horrendum -  coś, co budzi odrazę, lęk lub jest okropne,
*** słowa D. Tuska przetłumaczone na język polski "jakoś" zniknęły z sieci. Dlatego też przytaczam je w niemieckiej, oryginalnej wersji
 
[1] https://www.salon24.pl/u/nanofiber/692122,berlinski-hold-lenny-sikorskiego-i-jego-implikacje,

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 


piątek, 28 listopada 2025

"Desipere est juris gentium"*, ale nie może świadomie szaleć na szczytach władzy!

Przeglądając Internet natknąłem się na ciekawy tekst autora "Opozycyjny Psotek" a jako, że konstatacje zawarte w tekście w dużej mierze są mi bliskie to pozwalam sobie przytoczyć ów tekst w całości.

-------------------------------------------------

No i stało się. Stary komuch został Marszałkiem Sejmu, co dla innych starych komuchów jest jak otwarcie ich politycznych trumien, z których mogą wypełzać niczym ideologiczne zombie wlokąc za sobą swoje młode. Jeszcze zatęsknimy za Sz. Hołownią, bo W. Czarzasty to przykład człeka, którego nieraz spotykałem na drodze swojej kariery zawodowej: twarzą w twarz się do ciebie uśmiecha a jak zobaczy twoje plecy to nie zawaha się wbić w nie szpilę albo i nóż. 

D. Tusk najwyraźniej już otrząsną się po sromotnej porażce w wyborach prezydenckich i wobec zbliżających się wyborów w 2007 roku zaczął coś robić a jako, że nic więcej nie potrafi to rządzi poprzez strach. I to strach w kilku wymiarach: od zastraszania własnego zaplecza politycznego przed utratą władzy i konfitur z niej płynących oraz przed odpowiedzialnością karną za łamanie prawa w czasie swoich rządów poprzez strach zasiewany wśród Polaków przed totalitarnymi represjami politycznymi władzy sądowniczej i rządowej aż po wzbudzanie strachu u pogardzanego polskiego pospólstwa** przed sabotażem i dywersją a nawet interwencją zewnętrzną W. Putina. 

Ale w zarządzaniu państwem przez D. Tuska jest chyba coś jeszcze gorszego, co niestety zauważają nieliczni. 

Otóż - wedle mnie - doprowadza on państwo polskie do stanu chaosu, nieładu i niebytu. Zauważmy, że praktycznie w Polsce nic nie działa prawidłowo. Umiera służba zdrowia, rolnictwo i bezpieczeństwo. Sądownictwo jest w kompletnym chaosie a praworządności dziś trudno się po prostu doszukać. Upadają firmy lub drastycznie ograniczają zatrudnienie. W zastraszającym tempie rośnie nasze zadłużenie a stan finansów Polski jest najgorszy od wielu, wielu lat i gdyby nie działania NBP (choćby wieloletni zakup złota) to groziłoby nam bankructwo. Rząd nie prowadzi żadnych znaczących inwestycji rozwojowych i zaniechał niemal wszystko, co planował w tym obszarze PiS. 

Zamiast więc sprawnie działającego państwa mamy jego szybki upadek przy wtórze fałszujących tuskowych fanfar ścigających Z. Ziobrę. 

Czy - wedle mnie - niszczenie przez D. Tuska polskiego państwa jest przypadkowe? Czy nie stać byłoby go na powołanie mądrych ministrów a nie takich, którzy - jak się wydaje - mają w danej dziedzinie merytoryczny deficyt szarych komórek? Odpowiedzi brzmią: "nie" i "tak".

Na pewno spośród szerokiego kręgu ludzi KO można by wyłuskać kilka mądrych głów myślących po polsku i dla Polski. Niestety przecież dla D. Tuska "polskość to nienormalność" i on raczej nie myśli po polsku i dla Polski albo myśli w takim zakresie: co Polska może mu dać lub dać jego zachodnim bądź wschodnim mocodawcom. 

Na dziś D. Tusk prawdopodobnie nie dostał żadnej intratnej propozycji objęcia stanowiska w UE i to takiego, dzięki któremu byłby on chroniony immunitetem przed polskim wymiarem sprawiedliwości. 

Więc skąd u niego takie nagłe wzmożenie działalności? Wskazane przeze mnie wybory w 2027 roku to tylko część wytłumaczenia, bo wydaje mi się, że dostał on propozycję zastępczą, t.j. właśnie zniszczenia państwowości polskiej, czyli - jak wyżej napisałem - doprowadzenie państwa polskiego do stanu chaosu, nieładu i niebytu.

A dlaczego celem rządu jest "zgaszenie nad Polską światła"? I tutaj mamy najistotniejszą odpowiedź, która jest kwintesencją całego mojego tekstu: 

POLSKA MA PRZESTAĆ DZIAŁAĆ DLATEGO, ŻEBY ŁATWO MOŻNA BYŁO JĄ ODDAĆ WE WŁADANIE UNII EUROPEJSKIEJ. 

Czyli mówiąc inaczej: Polska ma być państwowo na tyle słaba, aby była skora przekazać poszczególne atrybuty swojej państwowości i suwerenności do Unii Europejskiej. 

Ma nie działać u nas bezpieczeństwo militarne i mamy być bezradni wobec ewentualnych wrogich działań W. Putina - no to już jest lekarstwo: oddać nasze wojsko we władanie i dowództwo unijne zapominając o tym, że jesteśmy w NATO a naszym gwarantem bezpieczeństwa są przede wszystkim USA. Ma nie działać u nas prawo i polskie sądownictwo - no to już przekazać go sądownictwu unijnemu czyli nasza Konstytucja i polskie prawo ma być niżej w hierarchii niż Traktaty unijne, wytwory bez (prawne) PE i KE oraz wyroki TSUE. Upada gospodarka i polskie finanse - no to już trzeba zaaplikować u nas unijną walutę Euro i przekazać zasoby NBP Europejskiemu Bankowi Centralnemu. Bankrutuje u nas system ochrony zdrowia - no to już jest furtka do wielkiej prywatyzacji szpitali. Mamy swoisty "burdel" w edukacji - no to już należy poddać nasze dzieci edukacji unijnej. 

A w międzyczasie cały czas następują próby przemycania u nas pozatraktatowych rozwiązań prawno-ustrojowych, które są w Polsce bezprawne i niezgodne z polską Konstytucją jak np. ostatnio próba nakazania nam legalizacji związków nieheteroseksualnych zawartych w innych krajach unijnych. 

I tak ma być ze wszystkim, bo UE szykuje dla nas utratę naszego państwa, naszej wolności i suwerenności na rzecz budowy Jednego Scentralizowanego Państwa Europejskiego czyli Związku Socjalistycznych Republik Europejskich, gdzie będziemy jakimś regionem, województwem czy landem europejskim (niemiecko-brukselskim). A przy okazji może też nastąpi kolejny rozbiór Polski przez dwóch największych zaborców i to na linii Wisły, co przecież wprost wynikało z planu obronnego dla Polski w czasie pierwszych rządów D. Tuska. 

Jedynym hamulcowym tego procesu staje się Prezydent Karol Nawrocki, który ma szansę zostać polskim bohaterem narodowym i zapisać się złotymi zgłoskami w naszej historii. I znów jak zawsze Polska ma trzech albo i czterech czy pięciu wrogów - troje z nich to tradycyjnie: wschodni i zachodni sąsiedzi oraz "polscy" zdrajcy wewnętrzni z tzw. "partii niepolskiej". 

Na D. Tuska i jego zachodnich mocodawców padł blady strach, kiedy to Prezydent Karol Nawrocki publicznie ale w sumie tylko hasłowo wyartykułował nasze obawy związane z przyszłością i kierunkiem rozwoju UE. 

Stąd ataki na Prezydenta i jakieś infantylne przykazania sformułowane przez D. Tuska, gdzie zawarty jest wprost zakaz krytykowania UE z danym glejtem na krytykowanie W. Putina.

Warto więc przypomnieć Panu Premierowi, że to Prezydent Karol Nawrocki a nie on Premier jest ścigany listem gończym przez W. Putina i że to on Premier a nie Prezydent Karol Nawrocki prowadził reset z Rosją zakończony tragedią nad Smoleńskiem w kwietniu 2010 roku. No i jeszcze to pilnowanie aby do dobrze naoliwionych trybów współpracy D. Tuska z W. Putinem "nikt jakiegoś tam piachu nie sypał"....

Geopolitycznie w takiej sytuacji po prostu musimy postawić na USA, choć wiąże się to też z koniecznością siermiężnej bo siermiężnej, ale współpracy z Izraelem, który rzadko wobec naszego narodu bywa życzliwym...

A co z UE? Już kiedyś pisałem, że obecny kierunek rozwoju UE jest dla nas nie do przyjęcia. Wstępowaliśmy do innej UE niż jest teraz. Wtedy chodziło o swobodny przepływ ludzi, towarów i kapitału pomiędzy członkami UE. W tej materii podpisaliśmy umowy traktatowe, które miały obowiązywać wszystkie kraje UE. A dziś mamy do czynienia z UE, która chce zbudować Jedno Scentralizowane Państwo ze stolicami w Berlinie i Brukseli. 

W takiej UE nie ma miejsca na państwa narodowe, nie ma miejsca na wolność i suwerenność poszczególnych państw, w tym Polski. Mamy po prostu przekazać UE wszystkie atrybuty suwerennego państwa: obronność (wojsko), bezpieczeństwo wewnętrzne, sądy i wymiar sprawiedliwości, własną walutę, edukację i inne. UE chce wprowadzić zmiany traktatów unijnych, które są radykalne i w Polsce część z nich jest niekonstytucyjne. Zmiany te dotyczą 267 zmian zawartych na 110 stronach wydruku i dotyczą m.in.: "eliminacji zasady jednomyślności w głosowaniach w Radzie UE w 65 obszarach i transfer kompetencji z poziomu państw członkowskich na poziom UE poprzez utworzenie dwóch nowych kompetencji wyłącznych UE - w zakresie ochrony środowiska oraz bioróżnorodności (art.3 TFUE) oraz znaczne rozszerzenie kompetencji współdzielonych (art.4), które obejmowałyby osiem nowych obszarów: politykę zagraniczną i bezpieczeństwa, ochronę granic, leśnictwo, zdrowie publiczne, obronę cywilną, przemysł i edukację" (1).




No i tak na koniec zdjęcie hańby i jednocześnie śmieszności D. Tuska w czasie powitania w Angoli. Popatrzcie na Premiera Polski od głowy aż po buty... Żenada i małostkowość w pełnej krasie i to niezależnie czy taki ubiór był celowy, aby odegrać się na przywódcach unijnych za niezaproszenie go do Genewy na rozmowy dotyczące zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej czy też wynikał z faktu jego "przegrzania" w wysokiej temperaturze, czy też D. Tusk chciał upokorzyć przywództwo i mieszkańców Czarnego Lądu, czy wreszcie chciał upokorzyć Polskę i Polaków.

*"Desipere est juris gentium" - w znaczeniu: "prawem ludzi jest głupota",
** Pospólstwo - jako: negatywny i pogardliwy synonim tłumu, motłochu, gawiedzi lub plebsu.

[1] https://samorzad.infor.pl/wiadomosci/6346711,267-propozycji-zmian-w-obu-traktatach-dot-ue-ograniczenie-zasady-jednomyslnosci-i-uproszczenie-procedury-zawieszania-w-prawach-czlonka-ue.html i https://bydgoszcz.tvp.pl/74247508/krzysztof-szczucki-o-propozycjach-zmian-traktatow-unijnych

Strefa Opozycyjnego Psotka


--------------------------------------------------------------

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com