czwartek, 13 listopada 2025

NIE! Komuch Włodzimierz Czarzasty nie może zostać Marszałkiem Sejmu!

Dziś Szymon Hołownia złożył rezygnację z funkcji Marszałka Sejmu i zgodnie z umową koalicyjną "koalicji 13 grudnia" za kilka dni tę funkcję ma objąć komuch i sowieciarz Włodzimierz Czarzasty. 

Jeżeli tak się stanie to będzie dosłownie "chichot historii", bo drugą osobą w państwie zostanie człowiek o poglądach rodem z mrocznych czasów istnienia Polski uzależnionej od Sowietów, czyli PRL. Do komuszej PZPR W. Czarzasty wstąpił w jednym z najbardziej mrocznych okresów PRL, czyli w roku 1983, roku schyłkowym Stanu Wojennego. 

Polskim komunistom tak samo jak i ich liberalno-lewicowemu unijnemu odbiciu w postaci elit polskich i  unijnych nie wierzę nawet w jednym procencie. 

Warto sobie uzmysłowić, że w przypadku, gdyby - nie daj Boże -  naszemu Prezydentowi Karolowi Nawrockiemu coś się stało, to właśnie W. Czarzasty zacząłby pełnić obowiązki Prezydenta RP. I byłoby tak do czasu wyboru kolejnego prezydenta a to mogłoby trwać miesiące. Miesiące, w czasie których p.o. Prezydenta W. Czarzasty podpisałby wszystkie rozwiązania prawne przygotowane przez antypolską ekipę D. Tuska. 

Czy przesadzam? No nie wiem, ale czy ktoś przewidziałby tragedię nad Smoleńskiem w dniu 10 kwietnia 2010 roku? Albo strzały, które miały dopaść Prezydenta USA D. Trumpa? A trzeba dodatkowo pamiętać, że Karol Nawrocki trafił na listę osób ściganych przez rosyjską/putinowską  prokuraturę. Grozi mu w Rosji do 5 lat więzienia. 

Prezydent Karol Nawrocki winien być chroniony przez wojskową Gwardię Narodową a nie przez ludzi M. Kierwińśkiego. Tu trzeba dokonać jak najszybciej zmian legislacyjnych powołujących taką Gwardię Narodową. To też potrwa dość długo. 

A na dzisiaj trzeba zrobić wszystko aby fotela Marszałka Sejmu nie objął W. Czarzasty. 


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

środa, 12 listopada 2025

Polacy, Polsko! Z dumą dziękuję za wczorajszy Marsz Niepodległości...

Było pięknie i wzruszająco. 250 tysięcy ludzi mających w sercu Polskę przeszło spokojnie i radośnie  ulicami Warszawy by świętować odzyskanie przez Polskę niepodległości po 123 latach zaborów i wymazaniu Polski z mapy świata. 


Rozpierała mnie dumna z Was, choć nie mogłem bezpośrednio uczestniczyć w tym Marszu. Bo Polska to przecież nasz kraj, nasza Ojczyzna. Dla mnie zawsze piękna, choć bywa i brzydka, ale i tak przeze mnie kochana. Dla mnie i dla Was jest umiłowanym Domem Rodzinnym – macierzą będącą obiektem tęsknoty i westchnień, odniesieniem do najważniejszej przesłanki naszej tożsamości. I często przecież im jesteśmy od niej dalej (np. na stałej lub czasowej emigracji), tym staje się Ona dla nas piękniejsza, idealizujemy ją, gdzieś tam wewnętrznie zaczynamy doceniać jej dla nas ogromne znaczenie, przypominamy sobie już tylko raczej pozytywne z nią wspomnienia... Tęsknimy i może nieraz też żałujemy, że... ją opuściliśmy... że nie zrobiliśmy dla niej tego, co mogliśmy najlepszego i na co było nas stać. Bardzo często chyba też w takich przypadkach mamy poczucie, że nie docenialiśmy jej piękna i znaczenia, gdy byliśmy jej i ona była dla nas...

Utratę tej Ojczyzny i żal za popełnione błędy zapewne odczuwało wielu Polaków wtedy, gdy Polska na 123 lata straciła niepodległość i zniknęła z mapy świata zagrabiona przez Zaborców. Podobne odczucia towarzyszyły wielu naszym Rodakom (nie mówię tu o zdrajcach i konformistach życiowych oraz ideowych), gdy na przeszło 40 lat Polska znów straciła niepodległość zagrabiona tym razem przez jednego z byłych Zaborców, tym razem pod hasłami "ogólnoświatowej szczęśliwości" zwanej komunizmem czy też realnym, marksistowskim socjalizmem.

Boję się, że i tym razem popełniamy znów ten sam błąd tracąc niepodległość i suwerenność na rzecz tym razem nie ZSRR, ale jego twórczego rozwinięcia, który ja nazywam ZSRE (Związek Socjalistycznych Republik Europejskich). Dzisiejszy proces naszego zniewolenia (i nie tylko naszego) jest niestety bardziej niebezpieczny, bowiem odbywa się nie poprzez walkę zbrojną a walkę, w której orężem jest manipulacja socjotechniczna i puste werbalne frazesy o demokratycznej formie jednoczenia się ludzi...

Ale widząc te wczorajsze tłumy Polaków wierzę, że znów zwycięży w nas patriotyzm uwalniający nas z jarzma unijnej, totalitarnej dyktatury i utraty naszej Ojczyzny...

Wierzę, że znów poczujemy w naszych sercach dumę z Polski, dumę z tego, że jesteśmy Polakami! Dumę z naszej wielowiekowej historii, tolerancji, tradycji, symboli, wiary, ziemi, tożsamości narodowej, języka, kultury i sztuki. Dumę z naszych lasów, wód Bałtyku, jezior i gór, łanów zbóż, polskiej waluty, wypracowanego naszymi rękoma majątku narodowego i dumę z naszych Ojców i Dziadków, którzy za tą Polskę oddali swe życie.

Tak. Widząc Was wczoraj znów poczułem dumę, że jestem Polakiem! I dumny jestem nawet z tego, że nasi wrogowie tak nas nienawidzą... że Moskale i Niemcy tak się nas bali i boją, iż muszą ze strachu walczyć o nasze unicestwienie. Jestem dumny, że nie potrafili nas zniszczyć a musieli nam oddawać pruskie i ruskie hołdy.

Jestem dumny, że nasza historia tak razi naszych wrogów. Widać jesteśmy tak mocni duchem, że wzbudzamy nienawistny strach, ale i obiekt pożądania, który często wyrażany jest przez część nienawidzących polskości i Polaków Żydów, ale też i innych nacji.  

Ten strach przed polskością, naszą tożsamością jest ich porażeniem i wewnętrznym cierpieniem a jednocześnie bywa lichwiarską obrzydliwą pazernością oraz zawistną zazdrością wyrażaną wobec naszej państwowości, naszej ziemi, historii, naszej wiary i umiłowania polskości.

Szkoda jednak, że moja Ojczyzna przez wielu jest niestety znienawidzona, choć nigdy nie byliśmy pierwotnym agresorem wobec innych narodów a nasza dobroć i tolerancja były zawsze naszymi narodowymi cechami...

Po 123 latach zaborów odzyskaliśmy naszą Niepodległość i od razu zatrzymaliśmy najazd marksistowskich hord komunistycznych Sowietów. Uratowaliśmy świat przed barbarzyństwem klasowych morderców. Skutecznie dawaliśmy odpór rasowym, niemieckim, nazistowskim zbrodniarzom, by zostać pokonanymi dopiero wtedy, gdy pomogli im okupanci sowieccy…   W czasie okupacji tylko w Polsce istniało zorganizowane Państwo Podziemne i cały czas trwała walka zbrojna zakończona Powstaniem Warszawskim...  Przeżyliśmy komunizm, wobec którego przez całe lata stawialiśmy czynny opór. To w Polsce zrodził się ruch Solidarności a nasz Papież pokazał światu jacy naprawdę jesteśmy… przede wszystkim piękni duchem i miłością oraz tolerancją wobec innych.

Jakże często walczyliśmy „za naszą i waszą wolność” i jakże często nie usłyszeliśmy nigdy słów wdzięczności a bywało, że stawaliśmy się obiektem wrogości i nieracjonalnej wrogości. Gdy Żydzi tułali się – przeganiani wszędzie – po całej Europie… właśnie w Polsce zyskali schronienie dane im przez Kazimierza Wielkiego…  W czasie II Wojny światowej walczyliśmy na wszystkich frontach… by zostać zdradzeni w Jałcie. Zapoczątkowaliśmy - dzięki 10-milionowej Solidarności -  upadek komunizmu we wszystkich krajach a dziś świętuje się na świecie tylko „obalenie Muru Berlińskiego”…

Ale przecież nam niepotrzebna jest żadna wdzięczność! Po prostu tacy jesteśmy… Ludzcy, dobrzy, tolerancyjni, po chrześcijańsku miłujący siebie i innych oraz… kochający po prostu swój kraj, swoją Ojczyznę,  chronicznie nie znoszący zniewolenia a gloryfikujący prawdziwą Wolność!

Jako jedyni przecież w kontynentalnej Europie instytucjonalnie nie splugawiliśmy się współpracą z nazistowskimi Niemcami a w czasie wojny stworzyliśmy największy ruch oporu, czyli Polskie Państwo Podziemne. Pomagaliśmy też Żydom, choć groziła za to karta śmierci całych polskich rodzin. Obecnie zaś w odruchu serca wspaniale pomagamy Ukraińcom, choć przecież z tyłu głowy mamy to, że i oni kiedyś nas mordowali na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. I przyjmując uchodźców z Ukrainy nawet nie musieliśmy budować dla nich jakichś obozów dla uchodźców....

Tak więc cieszmy się, że jesteśmy Polakami i nie dajmy się skłócić wewnętrznie. Naszym antypolskim i niepolskim wrogom na tym zależy. A my przecież jesteśmy ponad ich prymitywny poziom umysłowy. Zdrajcy i wrogowie nie dorastają nam "do pięt". Bądźmy dumnymi z polskości i walczmy o nią wspólnie. Powtórzę: cieszmy się codziennie, że jesteśmy Polakami!

Dziś jednak w poczuciu dumy z tego, że jestem Polakiem marzy mi się znów Polska i świat, gdzie prawda jest prawdą a fałsz kłamstwem, dobo dobrem a zło złem, zdrajca zdrajcą a patriota patriotą, przestępca przestępcą a prawy człowiek właśnie takim... Po prostu świat, gdzie słowa znaczą to, co znaczą...

Marzy mi się Polska, w której rządzący wypełniają swoją misję i we wszystkich działaniach dbają o nasz kraj. Gdzie prawo jest traktowane powszechnie jako obowiązujące wszystkich w ten sam sposób. Jakże bym chciał cały czas żyć w wolnym i praworządnym kraju... Marzy mi się Wielka Polska... 


Na razie tak naprawdę dzisiaj powoli, bardzo powoli odbudowujemy naszą Ojczyznę.  Może jeszcze za mało, ale idziemy w dobrym kierunku i mam nadzieję, że ten kierunek zostanie utrzymany w następnej  kadencji rządów konserwatywnych. I musimy zwracać się do naszego prezydenta Karola Nawrockiego, aby położył kres kłótniom na polskiej prawicy, bo inaczej Polski może już niedługo nie być!

Polska to nasze państwo i chcę być z niego dumny. Żądam, aby była obowiązkiem Polaków, którzy nią rządzą. Tak jak zapewne obowiązkiem rządzących Izraelem Żydów są obowiązki izraelskie, rządzących Francją Francuzów są obowiązki francuskie, rządzących Niemcami Niemców są obowiązki niemieckie, rządzących Rosją Rosjan są obowiązki rosyjskie, rządzących Grecją Greków są obowiązki greckie...

Takie to proste, naturalne i oczywiste przecież... Wszakże chyba tylko dla tych jednak, którzy czują się narodowo tymi, którymi mają zaszczyt rządzić... Gdy tak nie jest stają się domniemanymi i realnymi zdrajcami obowiązków jakie im powierzono a tym samym zdrajcami mojej i Waszej Ojczyzny - Polski!

W poczuciu dumy z polskości walczmy zawsze o naszą Ojczyznę każdego dnia, każdej sekundy, każdej minuty. Bądźmy patriotami wszędzie, nawet poza granicami Polski. Mamy wspaniałą Polonię i niech ona też stawia nas na piedestale swoich nadrzędnych wartości. Bo Polska to piękny kraj, bo Polska to piękni ludzie, zawsze tolerancyjni i życzliwi dla innych, gdzie też byliśmy w stanie walczyć za innych, choć nie zawsze spotykaliśmy się tych innych wdzięcznością.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
kjahog@gmail.com 

niedziela, 2 listopada 2025

Brońmy gotówki i złotówki przed ich likwidacją!

W UE dzieje się to, co w zakresie pieniądza od dawna przewidywałem. Jak donosi portal salon24.pl:

"Unia Europejska wprowadza cyfrowe euro, które ma zmienić sposób, w jaki przechowujemy i wydajemy pieniądze. Europejski Bank Centralny postanowił przygotować się na nową erę finansów. Prace nad cyfrowym euro rozpoczęły się w 2023 roku, a zakończona właśnie faza przygotowawcza dała zielone światło do wdrożenia projektu. Według planu, cyfrowe euro ma zostać wprowadzone do powszechnego użytku w 2029 roku. Wcześniej, w 2027 roku, ruszy jego pilotaż. Jak tłumaczy Europejski Bank Centralny, nowa forma waluty ma być cyfrowym odpowiednikiem gotówki – publicznym dobrem, nad którym kontrolę będą mieć banki centralne, a nie prywatne korporacje. Według szacunków EBC, stworzenie infrastruktury dla nowej waluty pochłonie około 1,3 miliarda euro, a jej utrzymanie będzie kosztować około 320 milionów euro rocznie. Choć cyfrowe euro ma być projektem dla całej Unii Europejskiej, nie wszystkie kraje od razu odczują jego skutki. Polska, która nie przyjęła jeszcze wspólnej waluty, będzie obserwować proces z boku – przynajmniej na początku" [1].

W artykule wskazano też, że wspólna cyfrowa waluta UE ma ją uniezależnić od płatności w dolarach amerykańskich a tym samym jest elementem wyparcia USA z UE (Europy) oraz w sposób zawoalowany będzie wymuszał na krajach posiadających swoją walutę  narodową do przyjęcia waluty Euro. W takiej sytuacji jest Polska i ciekawe czy UE – mimo tego, że u nas obowiązuje waluta narodowa – nie zażąda od nas już teraz opłaty na sfinansowanie wprowadzenia wspólnej waluty cyfrowej Euro. 

Jednakże należy pamiętać, że własna waluta, nieskrępowany obrót gotówkowy, własność prywatna, rodzina, państwa narodowe i chrześcijańskie wartości  to nasze miecze w walce z lewackimi i globalistycznymi  dążeniami do naszego zniewolenia. Musimy robić wszystko, aby nie dopuścić do tego, by pozbawiono nas tych atrybutów, bo inaczej nie będziemy wolni, suwerenni i niepodlegli!

Onegdaj napisałem tekst o konieczności zachowania własnej waluty, czyli polskiej złotówki [2], gdzie zawarłem m.in. takie słowa:

"Frontalny atak na polską złotówkę nastąpi wtedy, gdy "koalicja 13 grudnia" rozpocznie ostateczną  wojnę z NBP i jego prezesem prof. Adamem Glapińskim. Będzie to trudne, ale "koalicja 13 grudnia" już pokazała, że prawo i praworządność to dla niej puste słowa! Trzeba bowiem uzmysłowić sobie, iż konieczność istnienia waluty Euro jest też jednym z postulatów tych, którzy chcą stworzyć z UE jedno scentralizowane Państwo Europa ze stolicami w Berlinie i Brukseli. A niestety obecny rząd jest podnóżkiem elit unijnych i zgodzi się na wszystko, co nakaże mu Berlin, Paryż czy Bruksela z naciskiem oczywiście na Berlin". I cały czas przygotowuje się do przejęcia NBP urabiając światową finansjerę poprzez media zewnętrzne [3].

Teraz postaram się odpowiedzieć dlaczego musimy też walczyć o pierwszy i w konsekwencji drugi atrybut wolności, czyli gotówkę i nie pozwolić, aby gotówka została wyeliminowana na rzecz pieniądza elektronicznego.  

1. W czasie kryzysu finansowego w Grecji władze tego kraju zdecydowały się na ograniczenie wypłat z bankomatów. Każdy klient banku mógł dziennie wybrać w gotówce maksymalnie 60 euro ze swojego rachunku (...) Grecka gospodarka przed tą decyzją należała do grupy mocno uzależnionych od płatności gotówkowych – zgodnie z danymi EBC ponad 90 proc. transakcji detalicznych opierało się na banknotach i monetach (...) Opłacanie większych zakupów kartą płatniczą stała się więc nie kwestią wygody, ale wręcz konieczności. Podpisując dekret o „bankowych wakacjach”, greckie władze zafundowały obywatelom przymusowy kurs obsługi płatności bezgotówkowych [4].

2. Pod m.in. hasłem "walki z szarą strefą" rząd w Indiach dokonał w 2016 roku największej w świecie wymiany pieniędzy. Indie z dnia na dzień usunęły z obiegu 86 proc. gotówki. Bez wcześniejszych zapowiedzi władze kraju postanowiły unieważnić banknoty o dwóch nominałach - 1000 i 500 rupii, które były najbardziej popularnymi nominałami w Indiach (...) W efekcie powstał poważny kryzys w państwie, ludzie ustawiali się w gigantycznych kolejkach, doszło do zamieszek, w których były ofiary śmiertelne. Część ludzi zostało z bezwartościową gotówką, która nie zapewniała im środków do życia [5].

3.Sukcesywna walka z gotówką trwa na wielu frontach w wielu krajach. Cyfryzacja i stopniowe odejście od gotówki postępuje m.in. w Danii, Estonii, Finlandii, Wielkiej Brytanii, Singapurze czy Korei Południowej. Prym w transakcjach bezgotówkowych wiodą jednak Stany Zjednoczone i Unia Europejska. Natomiast Szwecja idzie w tych zmianach najdalej. Według Królewskiego Instytutu Technologicznego w Sztokholmie, 80 proc. transakcji w Szwecji przeprowadzanych jest elektronicznie. Kraj zamierza po 2030 r. całkowicie zrezygnować z tradycyjnego pieniądza. Jak zakładają skandynawscy analitycy, gotówka za 5-6 lat będzie wykorzystywana marginalnie [6] i jest to zgodne z przedstawionymi planami UE w zakresie likwidacji gotówki.

4. W Polsce też planowano drastycznie ograniczyć płatności gotówkowe. Od 1 stycznia 2024 roku obrót w gotówce między przedsiębiorstwami miał zostać ograniczony do 8 tysięcy złotych z obowiązujących od 2017 roku 15 tys. zł (od stycznia 2017 roku ów limit i tak został zmniejszony z 15 tys. Euro na 15 tys. zł). Natomiast transakcje konsument-firma i konsument-konsument ograniczone zostały do 20 tys. zł. Wynikało to z założeń tzw. "Polskiego Ładu". Na szczęście w walce o gotówkę zaangażowało się wiele organizacji i wielu Polaków [7]. Przyniosło to efekt w  połowie 2023 roku w postaci rezygnacji z tych nowych  limitów i od stycznia 2024 roku obrót gotówką przez konsumentów nie jest ograniczony a dla firm wynosi owe 15. tys. zł.

5. Kiedyś firma PayPal, obsługująca przelewy bezgotówkowe, zablokowała konto chrześcijańskiej organizacji dobroczynnej "GiveSendGo", gdyż zbierano na niej fundusze na ochronę prawną uczestników protestów pod Kapitolem - poinformowała sama spółka. "GiveSendGo" reklamuje się jako pierwsza organizacja chrześcijańska tworząca zbiórki społeczne, która nie pobiera żadnej prowizji. Zamknięte zostało również konto należące do Ali Alexandra, jednego z organizatorów spotkania w Waszyngtonie (...) Już wcześniej PayPal zablokował konto należące do organizacji "Joy in Liberty" (dosłownie "Radość w Wolności"), ze względu na to, że opłaciła ona podróż części zwolenników D. Trumpa do Waszyngtonu. Nie ujawniono, czy chodzi o osoby biorące bezpośredni udział w zajściach, czy zwykłych demonstrantów. Tym samym PayPal staje się kolejnym gigantem, który rozpoczyna atak na Donalda Trumpa i jego najbliższe otoczenie. Wcześniej np. Twitter poinformował, że od piątku zawiesił ponad 70 000 kont, ze względu na "złamanie regulaminu" - w tym konto samego Trumpa. Szereg dużych amerykańskich firm, w tym AT&T Inc, American Express i Dow Inc, zapowiedziało, że odetnie finansowanie kampanii polityków republikańskich, którzy wypowiadali się o możliwych nieprawidłowościach podczas wyborów.

6. "Na podstawie ustawy Szef Krajowej Administracji Skarbowej może zlecić każdemu bankowi i SKOK-owi natychmiastowe zablokowanie rachunku przedsiębiorcy na okres 72 godzin (bez sobót i dni wolnych od pracy). Możliwe jest przedłużenie blokady na okres do trzech miesięcy a nawet do 6 miesięcy na wniosek prokuratury z możliwością przedłużenia o kolejne 6 miesięcy. (…) Zgodnie z nową regulacją, bank lub SKOK nie może informować przedsiębiorcy o samym fakcie blokady, jej przyczynach, okresie. Informacje o blokadzie przekazuje wyłącznie Szef KAS” [7].

Przytaczam powyższe, aby uzmysłowić Szanownym Czytelnikom, co może się zdarzyć, gdy w obrocie finansowym zabraknie gotówki a nasze transakcje wykonywane będą jedynie poprzez zapisy elektroniczne. W każdej bowiem chwili możemy być zablokowani przez banki i zamknięty przez nie może być nam dostęp do naszych pieniędzy. To nie żadne czarnowidztwo, ale realna groźba. 

A powodów do zablokowania naszego dostępu do kont w niedalekiej przyszłości może być wiele. Choćby to, że np. nie zaszczepimy się podczas trwania jakiejś faktycznej czy mitycznej zarazie lub będziemy mieli za mało "punktów przydatności społecznej lub zaufania społecznego". Takie punkty już są przydzielane w Chinach a to one dziś stają się pierwszą potęgą świata [8]. 

Według chińskiej punktacji "jej wartość zawiera się w granicach od 350 do 950, a użytkownikowi przypisywana jest jedna z pięciu możliwych ocen opisowych: nie najlepsza (350–550), umiarkowana (550–600), dobra (600 650), doskonała (650–700) oraz super (700–950). Ci z najwyższą punktacją mogą liczyć na szereg udogodnień: brak konieczności pozostawiania depozytu podczas wynajmu roweru, samochodu lub mieszkania, szybsze zameldowanie w hotelu czy na lotnisku, a nawet lepszą ekspozycję na portalach randkowych. Dobry rating pomaga również w dostępie do usług publicznych. Można liczyć na szybsze załatwienie spraw wizowych czy mieć pierwszeństwo w przyjęciu do szpitala" [9]. Tak jest na razie, ale system totalnej inwigilacji obywateli chińskich jest cały czas udoskonalany i zmierza do całkowitego ubezwłasnowolnienia ludzi. 

To komunistyczne marzenie totalnego sterowania ludźmi i ich inwigilowania wreszcie dla neomarksistów spełnia się na naszych oczach i nie sądzę, żeby ten mechanizm nie podobał się lewackim światowym i neomarksistowskim elitom, choćby w UE czy obecnie w USA. Już niedługo takie punktacje mogą być wprowadzane w obrębie cywilizacji zachodniej, której upadek też dzieje się na naszych oczach. A najdoskonalszą formą nacisku na obywateli byłaby oczywiście możliwość zablokowania im dostępu do własnych pieniędzy a to może gwarantować jedynie wycofanie gotówki z obiegu. Wtedy wystarczyłby tylko przycisk "enter" i już byłoby po sprawie, czyli jeżeli ktoś miałby złą punktację "przydatności społecznej" mógłby pożegnać się z dostępem do własnych pieniędzy. Czy wobec takiej groźby obywatele postępowaliby wbrew obowiązującym lewackim standardom? Pytanie wydaje się retoryczne. 

Wobec powyższego nawet G. Orwell pisząc swój "Rok 1984" wydaje się dziś słabo przewidującym  przyszłość ludzkości. To do czego dążą dziś nemorksistowscy totalitaryści jest o wiele bardziej przerażające. Będą nami rządzić i sterować naszymi zrachowaniami wybrańcy a my będziemy niewolnikami pozbawionymi własności, rodziny, indywidualizmu. Będziemy tak postępować jak będą oni chcieli i od nas wymagali. Staniemy się bezwolnymi wykonawcami ich poleceń. A jeżeli zaczniemy się buntować to zostaniemy obywatelami ostatniej kategorii, którym nic się nie należy i którzy będą skazani na wegetację lub sami - jak w "Seksmisji" - będziemy tworzyli jakieś obozy wolnościowych  odszczepieńców.  

Wracając do gotówki. Trend na świecie jest taki, że coraz mniej transakcji wykonuje się gotówkowo. W Polsce jest to już poniżej 50%. Oczywiście dla lewackich macherów, rządów i banków to sytuacja jak najbardziej pożądana, bo gotówka to wolność a jej brak spowoduje wiele niekorzystnych dla każdego z nas następstw, do których - abstrahując już od strategicznych celów neomarskistów - możemy zaliczyć [10]: 

– 100 % kontrolowanie nas przez Państwo i przez banki, przy czym żaden indywidualny zakup nie ujdzie ich uwadze,
– brak normalnego rozporządzania swoimi pieniędzmi i np. dawania ich komuś,
– automatyczne opodatkowanie każdej transakcji, i to co do każdego grosza, a nie będzie można się już obronić przed nieograniczonymi zakusami fiskalnymi władzy,
– w razie wybuchu jakiegokolwiek kryzysu finansowego, krachu na giełdzie, czy też wojny nie będzie można już pójść do bankomatu i wyjąć swoich pieniędzy, aby je uchronić przed stratą,
– dzięki likwidacji gotówki banki będą miały monopol na „strzyżenie” nas z naszych pieniędzy na koncie,
– w przypadku załamania się systemów bankowości elektronicznej stracić możemy cały swój dorobek życia, albo przez pewien czas nie będziemy mieć do niego dostępu, 
– jeśli władza będzie osłabiała wartość pieniądza i powodowała inflację to już nie będzie można się przed tym uchronić,
– likwidacja gotówki to skrajne uprzywilejowanie jednego rodzaju przedsiębiorców (tj. banków) kosztem wszystkich innych podmiotów i przyznanie im ogromnej władzy w stosunku do każdego z nas bez jakichkolwiek nawet pozoru demokratycznego wpływu obywateli na te podmioty,
– jeśli władza spróbuje wprowadzić tzw. wariant cypryjski (przymusowy skok Państwa na pieniądze wszystkich obywateli do wysokości pewnej kwoty) to już nie będziemy mogli się przed tym uchronić wyjmując gotówkę z bankomatu, bo jej nie będzie,
– jeśli będziemy niewygodni dla władzy to nasze konta mogą być automatycznie wyzerowane.

Musimy zrobić wszystko, aby nie dopuścić do tego, aby pozbawiano nas gotówki w obiegu. No i oczywiście też o zachowanie złotówki. 

Czy nam się to uda? Mam w tej sprawie duże wątpliwości, ale cuda się zdarzają. A takim cudem byłby albo upadek UE w jej dzisiejszym demoliberalnym i lewackim kształcie  albo nasze wyjście z UE, co pozwoliłoby nam na: obrót gotówką i zachowanie złotówki. 


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

sobota, 25 października 2025

"Tusk, odejdź!" i inne pieśni oraz pioseneczki...

Mamy teraz bardzo dziwne czasy. Mi to przypomina PRL, ale nie jest tak do końca, bo jeżeli już mielibyśmy tak porównywać to jest to jakaś wykrzywiona i bardziej wysublimowana oraz zdeformowana forma postkomunizmu i polskich lat komuny. 

Z mojego 57 letniego oglądu rzeczywistości to teraz pod pewnymi względami jest nawet gorzej niż w czasach PRL a już na pewno obecne, ponowne dwuletnie rządy D. Tuska są najgorszymi dla Polski od 1989 roku. Nawet – pod względem antypolskości – przebijają rządy ówczesnego dra Leszka Balcerowicza i jego szemranej świty.

Więc cóż nam pozostało czynić skoro mamy się bać? Najpewniej mówić i pisać po prostu prawdę a – dla uniknięcia konsekwencji ze strony obecnego reżimu prawnego i instytucjonalnego (czyli pełzającego zamachu stanu) – stosować mieszankę satyry i powagi. 

Mam więc dla Państwa zestaw poważnych pieśni i satyrycznych piosneczek. Obie te formy skłaniają do myślenia... Życzę miłego słuchania i oglądania.












Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

piątek, 17 października 2025

Nie pozwólmy okraść Polski z rezerw złota!

Onegdaj w swoim przedwyborczym tekście pt. "Pierwsze, przerażające 100 dni D. Tuska! Zachęcam do uzupełniania listy!" napisałem m.in., że jedną  z najważniejszych decyzji D. Tuska jako powtórnego premiera Polski będzie [1]:

"Wyznaczenie daty przyjęcia przez Polskę nowej waluty niemiecko-unijnej, czyli Euro... bo po co nam waluta narodowa i centralny Narodowy Bank Polski, skoro w niemieckim Frankfurcie nad Menem jest EBC - Europejski Ban Centralny emitujący Euro!"

Jak na razie ten postulat publicznie nie został zgłoszony przez obecny rząd, ale nie ma co się łudzić, że temat ten został porzucony. Jestem bowiem pewien, iż w bardzo niedługim czasie rząd D. Tuska zacznie propagandowo "urabiać" Polaków, aby zmniejszyć ich opór przed wprowadzeniem waluty Euro w Polsce. A frontalny atak na polską złotówkę nastąpi wtedy, gdy "koalicja 13 grudnia" rozpocznie ostateczną  wojnę z NBP i jego prezesem prof. Adamem Glapińskim. Będzie to trudne, ale "koalicja 13 grudnia" już pokazała, że prawo i praworządność to dla niej puste słowa!

Trzeba sobie też uzmysłowić, iż konieczność istnienia waluty Euro jest też jednym z postulatów tych, którzy chcą stworzyć z UE jedno scentralizowane Państwo Europa ze stolicami w Berlinie i Brukseli. A niestety obecny rząd jest podnóżkiem elit unijnych i zgodzi się na wszystko, co nakaże mu Berlin, Paryż czy Bruksela z naciskiem oczywiście na Berlin. 

Dlatego też już dzisiaj musimy głośno krzyczeć i zawczasu pokazać D. Tuskowi, że jako Polacy nie zgodzimy się na utratę przez Polskę własnej waluty, bo to jest dla nas po prostu skrajnie niekorzystne, zarówno pod względem ekonomiczno-finansowo-gospodarczym, jak i społeczno-politycznym. 

O zaletach i wadach posiadania przez państwo własnej waluty napisano dziesiątki artykułów, odbyto wiele konferencji naukowych, uczy się też o tym na uczelniach czy kierunkach ekonomicznych.

Skupiając się na pozytywach posiadania własnej waluty to ogólnie całość dyskusji na ten temat można sprowadzić do kilku podstawowych konstatacji, które stanowią clou korzyści z posiadania własnej waluty [2], [3], [4], [5], [6]. Wskazując zaś pozytywy łatwo zidentyfikować - jako przeciwstawne - wady z braku posiadania krajowej waluty i wprowadzenia w to miejsce np. Euro.

Zanim jednak przejdziemy do szczegółów to warto wiedzieć, że Polska obecnie posiada  już ponad 520 ton złota, składowanego głównie przez Narodowy Bank Polski. Zwiększa to znacząco rezerwy kraju, plasując Polskę w światowej czołówce banków centralnych pod tym względem. Mamy więcej złota niż unijny EBC a jego wartość przekracza 240 miliardów złotych. Celem zwiększania zasobów złota jest wzmocnienie stabilności finansowej Polski, dywersyfikowanie ryzyka i budowanie bezpieczeństwa gospodarczego państwa a złoto jest jednym z kluczowych aktywów rezerwowych, które zwiększa zaufanie do polskiej gospodarki, zwłaszcza w czasach kryzysów. 

Przyjęcie teraz waluty Euro byłoby zamachem UE na polskie zasoby złota czyli w prostej linii należy uznać, iż byłoby to zwykłe okradzenie Polaków przez zniemczoną UE i jej Europejski Bank Centralny.  

I tu trzeba widzieć rolę D. Tuska, który ma po prostu umożliwić tą kradzież polskiego złota i już kiedyś też gaworzył o przyjęciu Euro przez Polskę i to już w 2012 roku. 

I. PIENIĄDZ: RYS HISTORYCZNY I STAN OBECNY.

Historia pieniądza takiego jak dziś znamy jest bardzo długa i sięga czasów Fenicjan ok. 1000 r. p.n.e.

Jednak handel w Europie kwitł już w neolicie i bardzo długo była to wymiana "towar za towar" (barterowa) a u schyłku tej wymiany pojawiły się pieniądze towarowe i tzw. płacidła, czyli wybrane towary pełniące funkcję środka płatniczego (np. bydło w regionie śródziemnomorskim, konie na stepach Euroazji, zboże na Bliskim Wschodzie, herbata w Azji Południowo-Wschodniej, ziarna kakaowca w Ameryce Środkowej, sól) czy też przedmioty, które jedynie symbolizowały wartość i pozwalały ludziom oszczędzać lub kupić dowolny towar (np. muszle w Chinach, Indiach, Japonii, Afryce, Azji i Oceanii, kamienne toporki w Nowej Gwinei i Europie Środkowej, krążki marmuru na Nowych Hybrydach, agaty na Borneo czy nefryty w Chinach). 

Później pojawił się pieniądz kruszcowy, gdzie za określone towary płacono metalami o akceptowanej powszechnie wartości, które bito m.in z żelaza, brązu czy miedzi, by ostatecznie wskazać, że metalami wymiany będą złoto i srebro. I właśnie monety srebrne i złote stały się miernikiem wartości wszelkich dóbr. Bite monety musiały wtedy zawierać określoną ilość srebra a przede wszystkim złota. W tym mniej więcej czasie datuje się też powstawanie nazw walut, które związane były z określonym obszarem ich bicia i uznawania takiej waluty i najczęściej dotyczyły konkretnych miast, regionów i państw. Tak powstały m.in takie waluty jak: polski złoty, czeska korona, niemiecka marka, angielski funt, rosyjski rubel, węgierski forint, etc. Na monetach często bito sylwetki władców (królów), biskupów czy symbole narodowe takie jak godła państwowe.

U dołu: polski grosz z 1539 roku (Zygmunt I Stary - miasto Gdańsk).

Źródło: archiwum wcn.pl.

Bicie cennych monet było kosztowne a do tego transakcje były niewygodne ze względu chociażby na wagę monet. Pojawił się więc pieniądz papierowy, którego pierwowzorem były kwity wydawane przez złotników a oznaczające potwierdzenie zdeponowania u nich złota. Z czasem te kwity oznaczały potwierdzenie coraz mniejszej ilości tego kruszcu przy zachowaniu określonego parytetu złota, co spowodowało rozkwit bankowości, pieniądza dłużonego oraz umożliwiło niemal nieskrępowaną kreację pieniądza przez banki. Ostatecznie zaś banknoty i monety przestały mieć oparcie w dobrach materialnych (jak np. złoto) i tak powstał powszechny dzisiaj pieniądz fiducjarny, którego źródłem  wartości jest z reguły dekretowane prawnie monopolu w wykorzystaniu go na danym obszarze jako legalnego środka płatniczego oraz na popycie generowanym przez instytucje państwowe, głównie przez pobór podatków. Wartość pieniądza fiducjarnego opiera się na zaufaniu do emitenta.

Wraz z upływem lat i postępem techniczno-technologicznym pojawiły się: pieniądz bezgotówkowy i elektroniczny. Wyrażają je czeki, weksle, rachunki bankowe i przelewy bankowe oraz karty magnetyczne (karty kredytowe i obciążeniowe są połączone z kontem, z którego jest pokrywane zadłużenie z karty; karty debetowe to karty, z których wypłaty są ograniczone do stanu rachunku). Regulowanie płatności finansowych za pomocą kart magnetycznych może następować wprost z domu, owymi kartami możemy płacić w sklepach, stacjach paliw, a także za pomocą bankomatów możemy wypłacać gotówkę z naszego konta bankowego.

Funkcjonowanie pieniądza fiducjarnego jest jednak uzależnione od systemu bankowego. Płatności elektroniczne nie zawsze funkcjonują, mogą być zablokowane. Przelewy międzybankowe trwają od kilku godzin do kilku dni, podlegają kosztom transakcyjnym (szczególnie przelewy międzynarodowe), kontroli organów państwa. Pieniądz papierowy podlega inflacji, a więc nie jest dobrym środkiem dla tezauryzacji (przechowywania wartości), ponieważ może być dodrukowany przez państwo. W celu wyeliminowania tych wad walut tradycyjnych wynaleziono w 2009 roku pierwszą kryptowalutę Bitcoin, a wkrótce potem kolejne kryptowaluty. Bitcoin jest dobrem rzadkim (nie powstanie nigdy więcej niż 21 milionów jednostek waluty) oraz bardzo szybkim i łatwym do przesłania (transfer możliwy nawet w ciągu 10 minut). Obecnie ta waluta staje się legalnym środkiem płatniczym w wielu  krajach.

Obok całego historycznego rozwoju pieniądza od dawna też formułowane są mrzonki o jednej walucie światowej, która stałaby się walutą międzynarodową wypierając tym samym złoto i dolara amerykańskiego jako waluty światowej.  Pomysły te są szczególnie forsowane przez elity globalistyczne, które chcą zarządzać światem w ramach Jednego Rządu Światowego (NWO). W latach 40. XX wieku brytyjski ekonomista John Maynard Keynes zachęcał do utworzenia światowego banku centralnego, którego zadaniem byłoby m.in. wypuszczenie jednostki monetarnej o nazwie "bancor". Także administracja prezydenta USA Franklina Roosevelta optowała za jedną walutą, tyle że o nazwie "unitas". Później próbowano stworzyć komunistyczną walutę o nazwie "rubel transferowy", ale od początku ta waluta nie spełniała żadnej funkcji pieniądza międzynarodowego i upadła wraz z rozpadem ZSRR. Dnia 1 stycznia 2002 roku w formie gotówkowej wprowadzono zaś nową walutę Euro w większości krajów UE i części państw będących poza UE. Walutę Euro można uznać jako pierwszą i dla niektórych udaną próbę wprowadzenia wspólnej waluty, która obowiązuje w różnych krajach i stanowi w nich oficjalny środek płatniczy. Niemniej utworzenie jednej waluty światowej cały czas jest forsowane, czego dowodem była propozycja wysunięta w 2009 roku przez prezydenta Kazachstanu Nursułtana Nazarbajewa, który w swojej stolicy Astanie* stwierdził: "Stworzenie światowej waluty powinno znaleźć się na porządku dziennym wszystkich ważniejszych organów politycznych i gospodarczych, szczytów i spotkań, w tym G8 i G20". Propozycję Nazarbajewa poparł m.in. Ronbert Mundell, który w 1999 r. otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii za opracowanie systemu teoretycznego stanowiącego fundament wprowadzenia Euro.

II. KONIECZNOŚĆ POSIADANIA WŁASNEJ WALUTY. POWODY? [7], [8], [9], [10], [11], [12]

Po pierwsze. 

Posiadanie własnej waluty jest warunkiem niezależnej państwowości, atrybutem suwerenności. W dzisiejszym świecie suwerenność państwa jest w wielu aspektach ograniczana przez różnego typu uwarunkowania międzynarodowe, w tym unijne, bo do tej UE jednak weszliśmy. Na szczęście są takie obszary, w których nasz kraj wciąż zachowuje swoją suwerenność. Takim obszarem jest polityka pieniężna. Jest to bardzo ważny atut Polski. Z prawem do prowadzenia własnej polityki pieniężnej wiąże się prawo do posiadania własnej waluty narodowej. Co prawda przystępując do UE daliśmy możliwość rezygnacji dla niej z własnej waluty, ale nie został określony żaden termin, kiedy tego dokonamy. I dobrze, bo to możemy przeciągać w nieskończoność a dzisiejszy szef NBP podkreśla, że Polski na razie nie stać na przyjęcie feralnego dla krajów Południa Europy Euro. I oby nas nie było stać do czasu, kiedy ta wspólna europejska waluta upadnie, a tego jestem pewien. 

Po drugie. 

Własna waluta jest narzędziem zarządzania gospodarką. Manipulując w sensie pozytywnym stopami procentowymi czy też kursem walut oraz kosztami transakcyjnymi istnieje możliwość wpływania na stan i rozwój gospodarki. I jest to wielki atut. Jak wskazują dane od początku funkcjonowania strefy euro kraje dojrzałe posiadające własne waluty narodowe osiągają szybsze tempo rozwoju gospodarczego niż strefa euro ogółem. Co więcej, na poziomie społecznym, czyli odnoszącym się do uwarunkowań na rynku pracy, sytuacja krajów dojrzałych posiadających własne waluty narodowe jest także korzystniejsza. Kraje te charakteryzują się niższym poziomem stopy bezrobocia niż strefa euro. Dotychczasowe doświadczenie pokazuje więc, że możliwe jest osiągnięcie sukcesu gospodarczego, doprowadzenie do szybkiego poziomu wzrostu gospodarczego i dobrej sytuacji na rynku pracy bez likwidacji waluty narodowej. Także wiele krajów o nieco niższym poziomie wzrostu gospodarczego albo nawet krajów jeszcze biedniejszych zachowało swoją walutę narodową i własny bank centralny prowadzący krajową politykę pieniężną. Warto zauważyć, że spośród krajów UE własne waluty zachowały: Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Dania, Polska, Rumunia, Szwecja i Węgry. Do tego grona jeszcze niedawno należała również Wielka Brytania, ale po Brexicie jest już traktowana jako kraj poza Unią. I jak na razie nie widać chęci tych krajów do przyjmowania wspólnej waluty. 

Po trzecie i chyba najważniejsze. 

Własna waluta jest niezbędna w okresach kryzysów i przeciwdziałania im. Stanowi najważniejszy element ochrony własnej gospodarki przed kryzysem. Kiedy gospodarka kraju słabnie, spada popyt wewnętrzny, obywatele mają mniej pieniędzy i mniej kupują, rząd mniej wydaje na inwestycje, wówczas jedyną nadzieją pozostaje trzeci składnik PKB – eksport. W czasach kryzysu waluta krajowa słabnie, rosną kursy walut zagranicznych, co powoduje iż ceny naszych produktów są dla zagranicznych kontrahentów bardziej atrakcyjne. Wówczas jest szansa, że eksport się zwiększy i nadrobi ubytek w części popytu wewnętrznego czy inwestycji rządowych. Dzięki temu bezrobocie ma szansę przestać rosnąć, wpływy do budżetu spadać, gospodarka przestanie się kurczyć. Łatwiej będzie wyjść z kryzysu. Powtarzam: doświadczenie różnych krajów pokazuje, że w sytuacjach osłabienia koniunktury gospodarczej kurs waluty narodowej zazwyczaj się osłabia. Dzięki temu rośnie rentowność eksportu oraz poprawia się opłacalność krajowej turystyki. Pozwala to łatwiej wyjść z okresów stagnacji bądź wręcz recesji. Takich możliwości nie ma, gdy nie ma się własnej waluty i jest się uzależnionym np. od decyzji EBC (Europejskiego Banku Centralnego), który dba dziś tylko o interes Francji i Niemic (ewentualnie Holandii). Posiadanie własnej waluty umożliwia też płynną, dokonywaną przez bank centralny regulację kursu waluty poprzez tzw. interwencje na rynku walutowym, czyli aprecjację lub deprecjację (dewaluację) własnej waluty. Jeśli więc kurs jest za wysoki i tworzy w ten sposób warunki niesprzyjające rozwojowi gospodarczemu, to można go próbować obniżyć poprzez taką interwencję. Ta operacja działa także w drugą stronę. "Nazywa się to wojną walutową. Wtedy gospodarka kraju, który zdewaluował własną walutę jest bardziej konkurencyjna w stosunku do gospodarek sąsiadów. Produkuje taniej. Czy to się sąsiadom może nie podobać? Może. Często się nie podoba. Ba, nawet zawsze. Czy u progu idei powstania wspólnej waluty, nie było przypadkiem pozbawienie gospodarczych konkurentów tego właśnie narzędzia stymulowania własnej gospodarki? Pytanie, moim zdaniem, retoryczne" [4]. Ponadto jest możliwe swobodne regulowanie/ustalanie stopy procentowej, która decyduje o dostępności pieniądza na rynku (oprocentowania kredytów), czyli jego podaży. To też jest bardzo ważny atrybut, gdy gospodarka zaczyna stopniowo popadać w kryzys. Można to zobaczyć na przykładzie obecnego kryzysu koronawirusowego, kiedy to NBP obniżał stopy procentowe, aby polscy przedsiębiorcy mogli (mogą) uzyskiwać tańszy pieniądz a tym samym jakoś uchronić się przed bankructwem. 

PODSUMOWANIE

Bez własnej waluty Polska byłaby bezbronna w razie dużych kryzysów i nie mogłaby się rozwijać w takim tempie jak do niedawna, czyli przed koronakryzysem i trwającą wojnę na Ukrainie. Bylibyśmy zdani - z walutą Euro - na łaskę EBC a tym samym moglibyśmy tylko liczyć na jałmużnę od bogatszych od nas krajów, które chcemy dogonić gospodarczo. Bez złotego ta pogoń nigdy się nie uda, bo wielkim krajom w postaci Niemic czy Francji nie zależy, żeby nasza gospodarka dynamicznie się rozwijała i była konkurencyjna w stosunku do nich. Już to przerobiły kraje Południa Europy, gdzie ich konkurencyjność po przyjęciu Euro drastycznie spadła i musiały się po prostu zadłużać ponad miarę. Na walucie Euro najbardziej zyskały Niemcy.  Po wprowadzeniu wspólnej waluty Niemcy stały się „Chinami Europy” odnotowując z roku na rok znaczną nadwyżkę w bilansie handlowym z innymi państwami unii walutowej. A pomyśleć, że D. Tusk deklarował, iż Polska może przyjąć Euro nawet w 2012 roku... Ale co mógł wówczas deklarować człowiek całkowicie wspierający niemiecką politykę i gospodarkę?

Tak na zakończenie jeszcze jeden atut posiadania własnej waluty. Mając ją własną Polska jest względnie bezpieczna i nie podzieli losu Grecji sprzed lat . Oczywiście, atak spekulacyjny na polski dług jest możliwy, ale mało prawdopodobny. Co wtedy może zrobić kraj, odcięty od źródeł zewnętrznego finansowania? W ostateczności uruchomić drukarki banku centralnego. NBP mógłby, po drobnej przeróbce ustawy o NBP, skupować polski dług obniżając jego rentowność. Tak jak robi to FED oraz Bank of Japan. Oczywiście wszystko we właściwych proporcjach i przy właściwym ukierunkowaniu strumieni pieniądza w gospodarce.

* Astana jest piękną stolicą budowaną od podstaw od roku 1990. Przez wielu jest uważana za jedną ze stolic lub wręcz stolicę Iluminatów i Masonów: https://forsal.pl/galeria/684933,astana-zobacz-wybudowana-za-petrodolary-stolice-kazachstanu-galeria.htmlhttps://www.youtube.com/watch?v=FpBHDJM2ap4https://www.salon24.pl/u/niewiarygodne/799479,astana
 
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com


środa, 17 września 2025

86 rocznica agresji Sowietów na Polskę!

Dzisiaj kolejna 86 rocznica najbardziej tchórzliwego, barbarzyńskiego i chamskiego ataku na Polskę w całej jej historii.

17 września 1939 r., łamiąc traktaty międzynarodowe, w tym: obowiązujący polsko-sowiecki pakt o nieagresji, Armia Sowiecka wkroczyła na teren Rzeczypospolitej Polskiej, realizując tym samym nazistowsko-komunistyczne ustalenia zawarte w tajnym protokole zawartego 23.08.1939 roku (i zmodyfikowanego we wrześniu) paktu Ribbentrop-Mołotow a właściwie Stalin-Hitler. Ta zbrodnicza i barbarzyńska napaść na broniącą się cały czas Polskę była niczym innym właśnie jak realizacją IV Rozbioru Polski dokonanego przez socjalistycznych, sowieckich, marksistowskich oraz nazistowskich, marksistowskich, niemieckich nieprzyjaciół, od zawsze nienawidzących Polskę i Polaków. Sowieci tym samym "wbili nam nóż w plecy" i ostatecznie doprowadzili w kampanii wrześniowej do naszej tragicznej w skutkach klęski.

Nie był to atak przypadkowy a jego przygotowania Sowieci rozpoczęli zaraz po swojej klęsce w wojnie z Polską w 1920 roku a nawet wcześniej. Był po prostu realizacją zapowiedzi - wcale nie uważającego się za człowieka rosyjskiego a nawet gardzącego rodowitymi Rosjanami i dowiezionego na rewolucję ze Szwajcarii - W.I. Lenina: "Im silniejszą Polska będzie, tym bardziej nienawidzić jej będą Niemcy, a my potrafimy posługiwać się tą ich niezniszczalną nienawiścią. Przeciwko Polsce możemy zawsze zjednoczyć cały naród rosyjski i nawet sprzymierzyć się z Niemcami".

Po wojnie polsko - bolszewickiej z 1920 roku w Moskwie stało się jasne, że sami sowieccy bolszewicy nie są w stanie pokonać Polski i rozszerzyć swojego panowania na całą Europę. Potrzebna im zatem była nowa wielka wojna, której sojusznikiem mogły być jedynie upokorzone - w swoim mniemaniu - Traktatem Wersalskim Niemcy - tak samo nienawidzący Polski i niezgadzający się na jej istnienie jak Sowieci. Oba kraje łączyła wspólna historia i dokonanie rozbiorów Polski, oba kraje w latach 20-tych XX wieku były geopolitycznie alienowane...

16 kwietnia 1922 roku komisarz spraw zagranicznych Rosji Gieorgij Cziczerin i minister spraw zagranicznych Niemiec Walther Rathenau podpisali we włoskim Rapallo układ militarno - handlowy. Zmieniał on diametralnie sytuację zarówno Niemiec jak i Rosji. Inicjatorami podpisania owego układu byli Sowieci. Niemniej zarówno dla nich, jak dla Niemców był to układ idealny. Niemcom pozwalał ominąć obostrzenia Traktatu Wersalskiego i swobodnie szkolić oraz zbroić się militarnie na terenach sowieckich, dla Rosjan był niezbędny dla budowy swojego przemysłu zbrojeniowego i swojej gospodarki.

Punktem zwrotnym współpracy sowiecko-niemieckiej było objęcie w Niemczech władzy przez socjalistę i szefa Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników (NSDAP), Adolfa Hitlera.  Program jego partii  oparty był - podobnie jak komunistów w Rosji Sowieckiej - na ideach K. Marksa i nie miał nic wspólnego z ówczesnym ruchem faszystowskim. Wielu nazistów wywodziło się z szeregów niemieckich komunistów. Sam Hitler uważał się za ucznia Stalina, choć obaj myśleli o sobie jako o wrogach konkurujących między sobą w dążeniu  do identycznego celu, jakim było wojenne opanowanie jak największej ilości narodów Europy a nawet świata.

Kulminacyjnym aktem owej współpracy było podpisanie wspomnianego paktu Ribbentrop-Mołotow. Warto zwrócić uwagę, że inicjatorem jego tajnego protokołu - m.in. likwidującego ostatecznie Polskę - był sam J. Stalin. W. I. Lenin to właśnie jego obwiniał za klęskę z 1920 roku. J. Stalin z tej nienawiści nie chciał nawet, aby Polska istniała jako jedna z republik sowieckich. Dlatego też już w 1938 roku zlikwidował polską sekcję kominternu (jako przyszłego zalążka komunistycznego rządu w Polsce) a jej członków wymordował. Już wtedy chyba zdecydował, że Polska w żadnej formie nie będzie istniała, nawet jako kolejna republika ZSRR.

Zgodnie z zapisami owego paktu CCCP miała graniczyć z Rzeszą na Wiśle. Ten IV Rozbiór Polski  dawał Sowietom ponad połowę naszego kraju, razem z prawobrzeżną częścią Warszawy. Ponadto zapisy paktu dawały Stalinowi: Łotwę, Estonię, Finlandię i część Rumunii. Oczywiście też Niemcy zyskali: Sowieci przekazali im olbrzymią ilość surowców, w tym stali, paliw i zboża, niezbędnymi dla rozwoju niemieckiej armii. Niemcy ponadto przekazali Rosjanom plany swych najlepszych pancerników i czołgów. W myśl postanowień umowy niemieccy doradcy pomagali w sowieckich fabrykach wprowadzać nowe technologie a sami uczyli się od Sowietów, jak wykorzystywać więźniów obozów do pracy. Uzgodniono też ścisłą współpracę NKWD z niemieckim gestapo, zwłaszcza w zwalczaniu polskiego ruchu oporu.

Jedną z tragiczniejszych kart naszej historii jest fakt, że treść paktu Ribbentrop-Mołotow  i jego tajnego załącznika znana była aliantom tuż po jego podpisaniu. Nie przekazano go jednak Polsce! Można to oceniać jedynie w kategoriach zdrady Polski dokonanej przez jej sojuszników: Anglię i Francję. Gdyby Polacy znali zapisy tajnego protokołu inaczej wyglądałaby cała kampania wrześniowa i inaczej musielibyśmy zareagować na sowiecką agresję! Inaczej też musieliby zachować się alianci w obliczu żądania przez Polskę pomocy w czasie agresji przez dwa ludobójcze totalitaryzmy. A my czekaliśmy naiwnie na pomoc aliantów w dniu 3 września i później...

Mimo tego - po agresji Niemiec - Polska broniła się.  16 września 1939 sytuacja Niemiec była bardziej niż beznadziejna. Brakowało paliwa i pojawiały się problemy logistyczne. Luftwaffe musiała odwołać szereg lotów. Straty w sprzęcie zmotoryzowanym wynosiły połowę stanu. Polskie wojska postępowały według planu defensywnego przygotowanego przed wojną, trwała bitwa nad Bzurą, którą - gdyby nie sowiecka agresja - mogliśmy nawet wygrać i zmienić losy kampanii wrześniowej. A. Hitler wielokrotnie wzywał J. Stalina do wypełnienia ich umowy i ataku na Polskę. Nastąpiła ona 17 września, po zakończeniu w dniu 16 września na wschodzie japońsko-sowieckiej bitwy nad Chałchin – Goł. J. Stalin musiał - zanim zaatakuje Polskę -  mieć pewność, że nie będzie walczył na "dwóch frontach", co charakteryzowało poczynania Niemców.

Należy też  wskazać, że Francja i Anglia zdecydowały 12 września 1939 roku (podczas konferencji w Abbeville) o nie udzieleniu przez nich zbrojnej pomocy  Polsce w walce z Niemcami. Była to ich ostateczna zdrada, o której też wiedział J. Stalin i jego wówczas przyjaciel w walce A. Hitler.  Ci zdrajcy jeszcze okłamali Polskę, że uderzą właśnie 17 września.

Pod koniec dnia 16 września do oddziałów sowieckich zgromadzonych w strefie przygranicznej dotarł tajny rozkaz K. Woroszyłowa nr 16634 o treści: "Uderzać o świcie siedemnastego", czyli od samego początku wojny Sowieci byli gotowi do uderzenia...

Jakże wtedy pomiędzy 3 a 6 rano Józef Stalin musiał być zadowolony. Czekał tyle dni, bo aż 17 od momentu kiedy jego serdeczny, socjalistyczny przyjaciel Adolf Hitler napadł równie barbarzyńsko na Polskę - tego "koszmarnego bękarta Traktatu Wersalskiego" jak określał to jego przecież ukochany minister Wiaczesław Mołotow (często można też spotkać łagodniejsze tłumaczenie tegoż cytatu - moim zdaniem łagodzone "na siłę": "poroniony płód traktatu wersalskiego").

Łącznie Sowieci skierowali do walki z "Polskimi Panami" prawie - według różnych źródeł - od 0,6 do 1,5 miliona żołnierzy, ponad 6 tys. czołgów i ok. 1800 samolotów. W sumie w starciach z Armią Czerwoną zginęło ok. 2,5 - 3 tys. polskich żołnierzy, a ok. 20 tys. było rannych i zaginionych. Do niewoli sowieckiej dostało się ok. 200 - 250 tys. żołnierzy, w tym ponad 10 - 18 tys. oficerów (dane zróżnicowane: zależnie od źródła i sposobu kwalifikacji). Wielu z tych oficerów i i innych znamienitych Polaków zostało później - w roku 1940 - bestialsko zamordowanych na terenie Rosji Sowieckiej w jednej z największych zbrodni ludobójstwa, tzw: Zbrodni Katyńskiej. Na obchody jej 70 rocznicy leciał w kwietniu 2010 roku do Katynia śp. Lech Kaczyński i wielu patriotów, którzy w dzisiejszych czasach walczyli o polskość i naszą niepodległość. Trudno oprzeć się wrażeniu podobnego celu jaki przyświecał śmierci tych elit... z roku 1940 i 2010...

W czasie wojny z sowietami i po niej, w wyniku, agresji, deportacji, przesiedleń zginęło około 2 miliony Polaków...

Warto o tej dacie przypominać, bo znów dla wielu staje się niewygodna... choć stanowi jedną z najważniejszych i najbardziej haniebnych dat w historii stosunków sowiecko-polskich.


Źródła informacji, z których korzystałem i które były inspiracją niniejszego tekstu:
http://krzysztofjaw.blogspot.com/2011/09/najgorszy-wrog-cham-i-tchorz-zadaje.html,
https://krzysztofjaw.blogspot.com/2013/05/pakt-ribbentrop-mootow-nadal-trwa.html
http://pl.wikipedia.org/wiki/Agresja_ZSRR_na_Polskę,
http://www.polskiedzieje.pl/pozostale-artykuly/agresja-zsrr-na-polske-17-wrzesnia-1939-roku.html,
http://www.1939.pl/bitwy/sowieci/agresja-zsrr-na-polske/index.html,
http://lju.nowyekran.pl/post/27006,17-wrzesnia-1939,
http://blogmedia24.pl/node/51913
http://krzysztofjaw.blogspot.com/2010/09/tak-to-juz-koniec-zyjemy-w-polszy-i.html,
http://www.kresy.pl/kresopedia,historia,ii-wojna-swiatowa?zobacz/agresja-sowiecka-na-polske-17-ix-1939


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 

© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

Drodzy Rodzice! Macie czas tylko do 25 września!

Poniżej apel do rodziców Barbary Nowak w imieniu "Katolicy z Karolem Nawrockim" a pod nim kilka moich słów komentarza:

-----------------------------------------------------------

Drodzy Rodzice, idźcie do szkół i wypiszcie dzieci z zajęć, które mają je zdeprawować. Musicie zdążyć przed 25 września.

Z ogromną troską o polskie dzieci i przyszłość naszej Ojczyzny zwracamy dziś Waszą uwagę na ogromne niebezpieczeństwo ich zdeprawowania!

Szkoła pod rządami lewackiego rządu premiera Tuska i realizującej ideologiczną agendę minister Barbary Nowackiej nie jest już bezpieczna dla dzieci i młodzieży! Nie nauka i wychowanie, ale demoralizacja ma być im serwowana na zajęciach tzw. Edukacji zdrowotnej! Uczniowie będą okłamywani w fundamentalnym postrzeganiu siebie i swojej roli społecznej. Usłyszą, że płeć mogą sobie zmienić, że rodzina to różne związki partnerskie, w tym jednopłciowe i że czymś normalnym jest poszukiwanie przyjemności seksualnej w przypadkowych związkach. Nie dowiedzą się już o tym jak ważna jest miłość wzajemna mężczyzny i kobiety, budowanie trwałej rodziny i wychowywanie w trosce i miłości dzieci. Nie usłyszą też o tym, jak ważne jest każde życie, jak jest bezcennym darem Bożym i że należy je chronić od naturalnego poczęcia aż po naturalną śmierć. Ciążą będą straszeni jako kłopotem, którego trzeba się pozbyć zabijając własne dziecko. Dziecko w systemie ideologii lewackiej jest stygmatyzowane jak przeszkoda w wygodnym życiu.

Drodzy Rodzice,

Wasze dzieci już są na te zajęcia tzw. Edukacji zdrowotnej zapisane decyzją Pani minister Barbary Nowackiej!

Teraz ona zgodnie z hasłem z parad dumy lgbtq+ rości sobie prawo do decydowania o Waszych dzieciach, odbiera Wam naturalne i konstytucyjne prawo do decydowania o tym, jak mają być wychowywane Wasze dzieci! Ona ich nie kocha, to Wy je kochacie, ona chce je zdeprawować! Minister Nowacka realizuje plan ideologii nomarksizmu niszczenia człowieka, tak aby nie budował trwałej rodziny, nie wychowywał kolejnych pokoleń w poczuciu tożsamości narodowej i nie budował pomyślności Ojczyzny. Zdeprawowany seksualnie młody człowiek, nie ma szansy sam być szczęśliwy, nie da szczęścia drugiemu i nie zadba o dobro wspólne Narodu Polskiego i Ojczyzny.

Polacy są dumnym narodem, od wieków zdolnym do ofiar największych w imię miłości do rodziny, Boga i Ojczyzny Polski - nie pozwólmy zniszczyć dorobku cywilizacyjnego naszych przodków! Chrońmy i brońmy nasze dzieci! Nie dajcie się oszukać lewackim kłamstwom pod płaszczykiem niewinnych, a czasem rozsądnie brzmiących haseł. Za uśpioną czujność płacą dziś rodzice i dzieci w krajach zachodnich takich jak Francja, Niemcy, Anglia czy Hiszpania.

W Polsce - to Rodzice a nie lewaccy ideolodzy decydują o tym, jak są i będą wychowywane młode pokolenia Polaków!

DRODZY RODZICE, KTÓRZY TWORZYCIE WSPÓLNOTĘ DUMNEJ KATOLICKIEJ POLSKI,

IDŹCIE DO SZKÓŁ I WYPISZCIE DZIECI Z ZAJĘĆ, KTÓRE MAJĄ JE ZDEPRAWOWAĆ. MUSICIE ZDĄŻYĆ PRZED 25 WRZEŚNIA!

NIE DLA DEPRAWACJI! TAK DLA EDUKACJI!


-----------------------------------------------------------

Opublikowałem ten apel, bowiem obecnie panuje aksjologiczny chaos spowodowany królowaniem antykatolickiego i postmarksistowskiego świata, świata lewackiej rewolucji postkomunistycznej, która chce zniszczyć takie wartości jak: Bóg, rodzina, tradycja, własność, wolność, indywidualność jednostki ludzkiej i nasze państwo narodowe - niepodległą i suwerenną Polskę, i... nie tylko Polskę, ale niemal wszystkie narody Europy a nawet świata.

Tyle tylko, że lewacy wiedzą, iż nie osiągną tych celów mając u boku warstwę starszego społeczeństwa, które z reguły bardzo rzadko odchodzi od źródeł swojego wczesnego wychowania i nauczania. Im potrzeba jak najszybciej "nowego człowieka" wychodowanego i nauczonego wedle ich nowych i rewolucyjnych oraz  chorych zasad!

Nie jest to bynajmniej żadne odkrycie. Już lewacy A. Hitler i J. Stalin budowali to nowe społeczeństwo od podstaw, wychowywali i nauczali młodych ludzi od najwcześniejszego dzieciństwa. Właśnie Komsomoł i Hitlerjugend były klasowosocjalistycznymi i narodowosocjalistycznymi organizacjami młodzieżowymi odpowiednio, służącymi indoktrynacji ideologicznej i wojskowej młodych ludzi w Związku Sowieckim (ZSRR) i III Rzeszy. 

Dziś wiemy, że takie organizacje nie miałyby racji rzeczywistego bytu, więc współcześni, lewaccy spadkobiercy K. Marksa chcą przymusem wcielać swoje chore idee w szkołach. To już się udało w zachodniej części Europy i za Atlantykiem a teraz to samo chcą zrobić w krajach środkowoeuropejskich, w tym w Polsce. 

Nie możemy na to pozwolić, bo "takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie".

Powyższy cytat pochodzi z aktu fundacyjnego Akademii Zamojskiej, która powstała wówczas jako jedna z trzech wyższych uczelni w Polsce i została sfinansowana w całości przez hetmana wielkiego koronnego Rzeczypospolitej Obojga Narodów Jana Zamojskiego herbu Jelita (+19.03.1542 - +03.06.1605). 

Niestety w Polsce częściowo już mamy swoisty "zalew" i "zwycięstwo" lewackich idei w umysłach  wielu młodych i dzisiejszych rodzicach i ja nie mam pretensji do nich, ale tak naprawdę do naszego pokolenia ludzi, którzy zdążyli jeszcze poznać "zalety" komuny oraz tradycyjnego wychowania i nauczania. To właśnie my, pokolenie 50+ jest odpowiedzialne za to, iż nie wychowało kolejnych pokoleń Polaków w duchu patriotyzmu i miłości do Ojczyzny, w duchu normalnych zasad i wartości  społecznych. A przynajmniej nie wychowało ich w wystarczającej ilości. I Ci młodzi rodzice nieraz bezwiednie i bezmyślnie przyjmują "prawdy oświeconych" lewackich elit, i zgadzają się na to, aby w polskich szkołach zatriumfował "tęczowy duch genderyzmu". 

Ale uwaga! Dziś jeszcze mamy wybór do 25 września, aby uchronić nasze dzieci przed szkolną nienormalnością, choćby ona miała trwać tylko do czasu zmiany władzy. Żadnego bowiem dnia trwania tej nienormalnej indoktrynacji moralnej nie da się "odzobaczyć" ani zapomnieć, szczególnie przez młode umysły Polaków! 

Tak, ja sobie zdaję sprawę, że dzisiejszy świat "pędzi jak szalony". Gdy my dorastaliśmy nie było Internetu, nie było smartfonów, portali społecznościowych i tego całego ogromnego szumu informacyjnego, który dociera dziś do umysłów młodych ludzi.  

Ja sam nieraz mam problem z ogarnięciem tego wszystkiego, ale wtedy odwołuję się do wartości w jakich zostałem wychowany i to pozwala mi spojrzeć na teraźniejszość i przyszłość niejako z boku i z osobistym dystansem, także wobec siebie. Jest to bardzo trudne dla mnie a u młodych ludzi występuje przecież jeszcze bardzo duża i naturalna potrzeba ciekawości, akceptacji i przynależności oraz cechuje ich młodzieńczy bunt wobec zastanej rzeczywistości. Stąd nieraz trudno im być jednostkowo "niezależnymi" i często po prostu ulegają presji "tłumu" i dołączają do  większości – i tej realnej a jeszcze bardziej tej wirtualnej, tworzonej często przez różnego rodzaju manipulatorów.  

Dlatego też uważam, że najważniejszą rzeczą dla Polski jest dziś wychowywanie i edukacja nowych pokoleń Polaków. To jest właśnie to, co każdy patriota może zrobić dla Ojczyny. I to nie tylko w sferze instytucjonalnej jak szkoły czy uczelnie wyższe, ale też indywidualnie w rodzinie. Za moich czasów - dzisiejszego 57 letniego zgreda czy jak to się teraz mówi - to rodzina stanowiła ostoję polskości. To rodzina przekazywała nam polskość i wiedzę o przeszłości. To rodzina wpajała nam wartości, które są zaszczepione do dzisiaj i stanowią fundament naszego człowieczeństwa i postępowania w życiu.  

I właśnie rodzina jest tym obszarem, który też winien być hołubiony przez polskich patriotów. Zawsze jak widzę całe rodziny na różnych patriotycznych marszach to "ściska mnie w dołku" ze wzruszenia.  

Chrońmy więc rodzinę i młodych Polaków przed zalewem lewackiej indoktrynacji i w domu i w szkołach, chrońmy i wychowujmy je tak, aby potrafiły np. z dystansem i negatywnie ocenić występ tańczącej pary kobiet w nowej serii "Tańca z gwiazdami" Polsatu... Może w następnej  serii wystąpi "para" mężczyzn" a idąc dalej jakaś "para" transseksualistów? Bo tak właśnie działa lewacka indoktrynacja: przekracza kolejne granice/normy tak, byśmy uznawali za normalne coś, co kiedyś wydawało się nam anormalne i stanowiło nieprzekraczalną granicę/normę. Zjawisko "przekraczania nieprzekraczalnych granic" idealnie opisuje Zofia Nałkowska w powieści "Granica"... Szkoda, że powieści tej już nie poznają młodzi, bo "wypadła" z grona lektur obowiązkowych... 

Na koniec teraz to ja apeluję: Drodzy Rodzice! Zawalczcie o Wasze Dzieci. Macie czas tylko do 25 września!

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 

© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

piątek, 5 września 2025

Decyzje Prezydenta RP K. Nawrockiego – na razie nie wstydzę się moich łez i dumy z Polski!

Długo czekałem na zaprzysiężenie takiego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej jak dr Karol Nawrocki, bardzo długo i za długo... Nawet bałem się, że za mojego żywota to już nie nastąpi, ale w końcu - mimo obaw i turbulencji - ten dzień w końcu stał się faktem a moje serce napełniło się wtedy łzami oraz dumą z Polski i nas Polaków, którzy wybrali w wyborach takiego a nie innego Prezydenta.

Ale to była chwila patriotycznego wzruszającego uniesienia a później pojawiły się wątpliwości, bo ileż to razy już to przeżywałem. Na początku jako student radowałem się z "prawie wygranych" wyborów w  czerwcu 1989 roku, kiedy to wydawało mi się, iż jako Polacy pokonaliśmy komunizm. Okazało się, że ta moja wiara była płonna, bo tak naprawdę ta niby "wolna" Polska stała się jakimś postkomunistycznym potworkiem. W międzyczasie były krótkie rządy Jana Olszewskiego, które zostały obalone z powodu chęci przeprowadzenia lustracji i dekomunizacji. Później była wygrana ś.p. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i zwycięstwo PiS w wyborach. Niestety Prezydent został brutalnie usunięty z tego świata a rządy PiS-u - za wyjątkiem rządu Premier Beaty Szydło - nie przyniosło wystarczających i długookresowo wymiernych korzyści dla Polski. Owszem, trzeba docenić zrealizowane i częściowo zrealizowane duże projekty infrastrukturalne takie jak projekt CPK, Via Carpatia, Baltic Pipe czy Przekop Mierzei Wiślanej, dobre finansowe kryzysowe zarządzanie w okresie Covid-19, utrzymywanie w "ryzach" finansów publicznych, wzrost wydatków na zbrojenia, ale na niekorzyść tych rządów przemawia przede wszystkim zbytnia uległość wobec UE, w tym zgody na: uwspólnotowienie długów, podatki unijne i mechanizm "pieniądze za praworządność". W czasie rządów PiS mieliśmy dwie kadencje Prezydenta RP dra Andrzeja Dudy. Dwukrotnie głosowałem na tę kandydaturę i niestety znów się poniekąd zawiodłem, choć to była nasza prezydentura i zdecydowanie  lepsza od ewentualnej prezydentury Bronisława Komorowskiego czy później Rafała Trzaskowskiego.

Teraz też stanęliśmy raczej przed wyborem "mniejszego zła". Przynajmniej ja tak to odbierałem pomny doświadczeń prezydentury Prezydenta A. Dudy. Dla polskiego patrioty nie mogło być innej kandydatury jak dr Karol Nawrocki. Na szczęście wygrał mimo bardzo brudnej kampanii wyborczej środowisk reprezentowanych przez jego kontrkandydata Rafała Trzaskowskiego. 

Jak na razie ten wybór Polaków wreszcie okazał się wyborem sprawczo propolskim. Prezydent Karol Nawrocki do tej pory spełnia swoje obietnice wyborcze i potrafi twardo walczyć o Polskę i Polaków. Wetuje wszystkie antypolskie ustawy przygotowane przecież przez rząd do podpisu przez Rafała Trzaskowskiego, który miał wygrać te wybory... 

Dla mnie testem były weta Prezydenta do ustawy wiatrakowej i ustawy mającej na celu dalsze uprzywilejowanie Ukraińców w Polsce. Prezydent Karol Nawrocki zawetował obydwie te ustawy i tym samym zdał egzamin z polskości, która dla niego nie jest nienormalnością a najwyższą wartością. 

Takiego Prezydenta Polska potrzebowała i - może też dzięki interwencji z Góry - dostała. I to w chwili, kiedy jeszcze mamy ostatnią szansę na uratowanie niepodległości i suwerenności naszej Polski.  

Prezydent Karol Nawrocki zaczął też budować pozycję Polski na arenie międzynarodowej. Wizyta w USA i we Włoszech to pasmo sukcesów i swoiste "wejście smoka" naszego Prezydenta na scenie światowej polityki. 

Tak trzymać Panie Prezydencie!


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

niedziela, 24 sierpnia 2025

D. Tusk płynie już tylko "rozpaczliwcem"!

Obecne działania rządu mają charakter "ostatnich podryg konających ostryg" i nieuchronnie prowadzą do jego upadku i zejścia ze sceny politycznej. 

I byłoby najlepiej jakby dla dobra Polski ten upadek nastąpił jak najszybciej... Tego chce już coraz większy odsetek  Polaków (55,6% ocen negatywnych) [1], ale też można zauważyć zdecydowany i zaskakujący dla niektórych spadek poparcia dla D. Tuska ze strony elit unijnych czyli przede wszystkim niemieckich.

Tak naprawdę D. Tusk został całkowicie osamotniony a jak wiadomo "tonący brzytwy się chwyta" i jego zachowania stają się nieracjonalne. 

A jak do tego doszło?

Po pierwsze. 

D. Tusk postawił na rząd koalicyjny, którego jedynym spoiwem miała być nienawiść do PiS-u i chęć rozliczenia go za jakieś wyimaginowane przewinienia. Okazało się jednak, że te przewinienia PiS-u niby były... ale jakby ich nie było i de facto nie ma kogo i za co karnie ścigać. No i w tym ferworze ścigania kierowany przez D. Tuska rząd złamał i łamie polskie prawo, za co poszczególni ministrowie i sam premier będą po ich odsunięciu od władzy sami odpowiadali przed sądami za rzeczywiste już ich  przestępstwa. 

W konsekwencji braku wizji dla Polski i wobec wypalenia się "ognia rozliczeń" ten rząd nie wie co ma robić... więc nic nie robi, albo robi to, czego oczekują od niego elity unijne (czytaj: niemieckie).

Z polskiego punktu widzenia taka sytuacja jest wręcz fatalna: rządzi nami mentalny Niemiec i jego mentalnie proniemiecki rząd, który w dodatku nic nie umie a już rządzić w szczególności.

Po drugie.

Plan D. Tuska był następujący: najpierw za wszelką cenę odsunąć PiS od władzy i przejąć media publiczne, następnie ostatecznie pogrążyć (zagłodzić) PiS odbierając mu dotacje państwowe, później usadowić na fotelu Prezydenta RP Rafała Trzaskowskiego by ostatecznie oddać Polskę Unii Europejskiej a dokładniej Niemcom. 

Ów plan udał się tylko połowicznie a tak naprawdę "spalił na panewce". Co prawda udało się odsunąć PiS od władzy, ale tylko dlatego, że PiS z własnej zresztą winy nie miał po zwycięskich wyborach parlamentarnych zdolności koalicyjnej a PO potrafił scalić wokół siebie przeciwników  PiS. Udało się też przejęcie mediów publicznych, ale "nagle" pojawiły się dwie profesjonalne i konserwatywne stacje telewizyjne: Republika i wPolsce24, które - obok TV Trwam - skutecznie neutralizują prorządową propagandę sączoną w mediach publicznych. Natomiast resztę planu "szlag trafił". Najpierw - o zgrozo dla D. Tuska i elit unijnych - wybory prezydenckie w USA wygrał D. Trump. Mimo zabrania PiS-owi dotacji, jej kandydat na prezydenta poprzez zbiórkę publiczną zebrał fundusze na kampanię wyborczą i... wygrał wybory.  

Po trzecie.

Wygranie wyborów przez K. Nawrockiego, czyli "nie dowiezienie" przez D. Tuska kandydatury R. Trzaskowskiego na Prezydenta RP, przy jednoczesnym zwycięstwie D. Trumpa w USA,  to też koniec D. Tuska na arenie międzynarodowej.  

D. Tusk postawił wszystko na dwie karty: na zwycięstwo w USA komunistki K. Harris oraz na zwycięstwo w Polsce R. Trzaskowskiego. Obie karty okazały się "blotkami" o ujemnej punktacji i D. Tusk jest już praktycznie skończony, tym bardziej, że wcześniej na różne sposoby poobrażał D. Trumpa i jest traktowany w USA jako "persona non grata". 

A teraz prawdopodobnie następuje proces "nowego geopolitycznego podziału świata" a w tym procesie nie może zabraknąć D. Trumpa więc taki D. Tusk, którego "nie trawi" Prezydent USA, już nikomu nie jest potrzebny.  

Do tego wszystkiego nowy Kanclerz Niemiec Friedrich Merz też osobiście ma awersję do polskiego premiera bo był on traktowany przez A. Merkel jako "piąte koło u wozu" a przecież D. Tusk był protegowanym tejże - mówiąc S. Michalkiewiczem - "złotej Pani". 

Podsumowując.

Obecnie D. Tusk "stoi pod ścianą" i znikąd nie widać pomocy. Wykonuje więc ruchy "na oślep" i jedyne jakie zna, czyli próbuje znów uruchomić "przemysł pogardy" wobec Prezydenta K. Nawrockiego (jak to onegdaj było wobec śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego), scala koalicję strasząc ją utratą władzy a jednocześnie dając jej "marchewkę" w postaci np. darmowych mieszkań, ucieka na urlop w czasie newralgicznych zdarzeń wewnętrznych i zewnętrznych, rotuje bezsensownie składem rządu (dokonuje jego rekonstrukcji), ale... przede wszystkim nie rządzi! 

Nie wiem jak długo jeszcze D. Tusk będzie "pływał tym rozpaczliwcem", ale chyba najwyższy czas wyciągnąć go z tej wody, osuszyć, dać jeść i pić oraz usadowić go z dala od polskiej polityki, polskich spraw.


P.S.

W ostatnim moim tekście z 11 sierpnia nawoływałem aby Prezydent K. Nawrocki wystąpił z Orędziem do Polaków tłumaczącym weto do  tzw. ustawy wiatrakowej. Sądzę, że miałem rację i takie Orędzie było potrzebne i... dalej jest potrzebne. 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

poniedziałek, 11 sierpnia 2025

Panie Prezydencie! Potrzebne Orędzie do Narodu!

Czas pędzi jak szalony. Każdy dzień niesie ze sobą nowe newralgiczne w skutkach wydarzenia. I to zarówno na arenie międzynarodowej jak i krajowej.  Taka ich intensywność jest swoistą "zmorą" dziennikarzy, vlogerów, komentatorów czy blogerów politycznych, bo tak naprawdę nie nadążamy z opisywaniem tych faktów: zanim coś opublikujemy to często bywa tak, że ten komentarz czy tekst jest już nieaktualny. 

Z powyższych okoliczności wynika to, iż trzeba subiektywnie "wyłuskiwać" rzeczy ważne, mniej ważne i nieistotne.  

Osobiście zawsze deklarowałem, że jestem wyborcą PiS i tym samym głosowałem w wyborach prezydenckich na dra Karola Nawrockiego. 

Jako więc wyborca obecnego prezydenta apeluję, aby wygłosił on Orędzie do Narodu tłumaczące zawiłości tzw. "ustawy wiatrakowej" i okoliczności jej powstania. 

Chodzi mi o to, aby Prezydent RP jasno wskazał jaką to "minę" przygotował mu rząd D. Tuska łącząc w jednej ustawie proniemieckie udogodnienia dotyczące turbin wiatrowych z..  przedłużeniem zamrożenia do końca roku cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych. 

Takie wytłumaczenie Polakom jest niezbędne, bo propaganda rządowa krytykuje Prezydenta za to, że nie chce owego zamrożenia cen energii.

Orędzie mogłoby być wygłoszone razem z prezydenckim projektem ustawy zamrażającej ceny energii do połowy 2026 roku z możliwością przedłużenia tego okresu. 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

poniedziałek, 4 sierpnia 2025

6 sierpnia trzeba być w Warszawie sercem oraz ciałem lub duchem...

"Ja nie wierzę D. Tuskowi w niemal żadne jego słowo, natomiast skłonny jestem uwierzyć w każdą jego nikczemność"

Tak napisałem w jednym z moich ostatnich tekstów przed miesięcznym "resetem", czyli całkowitym odseparowaniu się od wszelakiej elektroniki i od szumu informacyjnego, który sączy się z różnorodnych mediów.

Oczywistym faktem jest, że podtrzymuję swoją opinię o obecnym premierze Polski. 

Dlatego też apeluję do wszystkich patriotów, aby tłumnie zgromadzili się w Warszawie 6 sierpnia, czyli w dniu zaprzysiężenia nowego Prezydenta RP dra Karola Nawrockiego. 

Nie wierzę aby D. Tusk pogodził się  już z przegraną R. Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich i może szykować jakieś działania, które zastopują zaprzysiężenie K. Nawrockiego. 

Osobiście mam nadzieję, że żadnych tego typu działań nie będzie, ale warto zgromadzić się w Warszawie aby dać wyraz poparcia dla nowego prezydenta bądź też np. – gdy zajdzie taka potrzeba – "wprowadzić" go do Parlamentu i przypilnować proces zaprzysiężenia.

A dla tych, którzy z różnych przyczyn nie mogą być 6 sierpnia w Warszawie  proponuję modlitwę za nowego prezydenta i oglądanie telewizyjnej transmisji lub retransmisji tego doniosłego wydarzenia w Republice, wPolsce24 czy też w TV Trwam.    

Niestety ja ze względów zdrowotnych nie mogę być w Warszawie ale moją najbliższą rodzinę reprezentować będzie mój brat cioteczny ze swoim synem. 

Zaprzysiężenie dra Karola Nawrockiego to wielki dzień dla polskich patriotów. Drugiego takiego dnia już chyba nie będzie dane nam przeżyć. 

Nie mam zamiaru pisać tutaj o moich obawach związanych z ewentualnymi prowokacjami ekipy D. Tuska, które mogłyby być możliwe do realizacji w czasie procesu zaprzysiężenia nowego prezydenta. Nie mam bowiem ochoty podpowiadać premierowi co mógłby negatywnego zrobić aby nie dopuścić do owego zaprzysiężenia. Wierzę jednak, że wszystko przebiegnie bez zakłóceń, ale trzeba "trzymać rękę na 
pulsie". 

P.S.

O moich obserwacjach w czasie resetu napiszę wkrótce.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

niedziela, 29 czerwca 2025

"Odmęty szaleństwa" i pełny odlot...

Jego Ekscelencja, Szanowny Premier RP D. Tusk raczył był zapytać czy obecna Głowa Państwa, Szanowny A. Duda, Szanowny Prezydent Elekt K. Nawrocki i Szanowny Prezes PiS J. Kaczyński nie są ciekawi jakie są prawdziwe wyniki wyborów prezydenckich w Polsce. 

Otóż Szanowny Panie Premierze wybory odbyły się 1 czerwca i cała Polska w nocy z 1 na 2 czerwca z "wypiekami na twarzy" śledziła kształtowanie się wyników wyborów w miarę ich napływu z Komisji Wyborczych by ostatecznie poznać ich wyniki nad ranem 2 czerwca. Prezydentem elektem ostatecznie został Szanowny K. Nawrocki. 

I co teraz Szanowny Panie Premierze? Chce Pan nam wmówić, że pierwszy raz na świecie to w Polsce opozycja a nie rządzący mogła sfałszować wybory! Uważa Pan nas - Polaków za idiotów? A może ten przekaz o możliwym fałszerstwie wyborczym dokonanym przez opozycję jest kierowany tylko do Pana fanatycznych wyborców i to ich Pan uważa za idiotów?

Miał Pan przecież całą machinę państwową pracującą na wygraną Pana partyjnego podwładnego Rafała Trzaskowskiego - od mediów po państwowe służby mundurowe i nie mundurowe. Do tego też miał Pan za sobą wsparcie unijnego demoliberalnego lewactwa, które nawet powstrzymywało się przed decyzjami uderzającymi w Polaków do czasu powyborczego.  

I pomimo tego wszystkiego jednak Pana protegowany przegrał. I ja się ogólnie nie dziwię, że całe Pana środowisko jest do dzisiaj w szoku i nie może uwierzyć w takie rozstrzygnięcie wyborów. 

Ostatnio pisałem mniej więcej tak: ""Z mojego "wróżenia z fusów" minimalna wartość wyników wynosiła 55% do 45% dla dra K. Nawrockiego i ta wygrana dra K. Nawrockiego była na tyle wysoka, że pomimo wszelakich nadzwyczajnych i zdwojonych starań aparatu państwa i instytucji unijnych przeciw naszemu kandydatowi to on jednak te wybory wygrał! Stąd chyba była ta zafrasowana Pana mina Szanowny D. Tusku po pierwszych wynikach "exit poll". Zresztą zapewne nie tylko Pan wiedział ile i jakich podjęto działań przeciw naszemu kandydatowi i jaki efekt miały one przynieść... i skoro nie przyniosły to... po prostu Pana kandydat przegrał"" [1]. No może w tych szacunkach trochę się zagalopowałem i ta różnica w głosach nie była dwumilionowa, ale mogła sięgnąć od ośmiuset tysięcy do jednego miliona głosów na rzecz Szanownego dra K. Nawrockiego.

Kiedyś i w odniesieniu do wyborów samorządowych w 2014 roku, w których faktycznie mogło dojść do fałszerstwa na rzecz PSL ówczesny Prezydent RP B. Komorowski raczył był stwierdzić: "Nie ma zgody na kwestionowanie uczciwości wyborów na przykład poprzez lansowanie szkodliwej tezy o konieczności ponownego rozpisania wyborów... To odmęty szaleństwa"

Podtrzymując taką linię argumentacji obecnie napisałem: "Można też pokusić się o szczegółową ocenę postaw i wypowiedzi premiera D. Tuska odnosząc się do jego osobowości i stanu psycho-fizycznego, ale zostawiam to innym bo nie jestem ani psychologiem, ani też psychiatrą. Natomiast każdy z nas ma prawo do indywidualnej oceny i widzi jak jest...[1].

Ale odrzućmy te wszystkie dywagacje natury a'la zdrowotnej bo ja nie wierzę w żadne w tej materii ułomności Szanownego Pana Premiera i traktuję Pana całkiem poważnie.

Niestety jeżeli to wszystko co Pan mówi i robi jest działaniem świadomym to jest to dla Polski i Polaków porażające i przerażające. 

W kontekście zaś dywagacji na temat niby fałszerstwa wyborów ciekawym jest krótki fragment z podsłuchanych rozmów Pana R. Giertycha (01:11 - 02:02):

Ów fragment pokazuje myślenie całego obozu KO, gdzie najważniejsze jest to aby przekonać opinię publiczną nawet do kłamstwa (zła). Gdy to się uda to wtedy można już wygadywać każdą głupotę jak tę o fałszerstwach wyborczych. 

Powstało już wiele materiałów w sieci na temat tych bzdur wokół uznania wyników wyborów. Ja polecam poniższy i na tym chciałbym prawie poprzestać bo naprawdę już mam dosyć tego tematu:


Napisałem "prawie" bo muszę wspomnieć o wchodzeniu Pana R. Giertycha  już na "Himalaje szaleństwa" twierdząc, że fałszował wybory niejaki internetowy i groteskowy vloger Wojciech Olszański oraz jakaś grupa "bracia kamraci". Doprawdy przypomina to wywiad D. Tuska i jego powoływanie się na dziwnego J. Murańskiego - pełny odlot... Oni się niczego nie uczą! Panu R. Giertychowi pozostało już chyba tylko oskarżenie kosmitów o sfałszowanie wyborów. 


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

środa, 18 czerwca 2025

Dajmy im przeżyć "żal po stracie" ale bądźmy czujni!

"Ja nie wierzę D. Tuskowi w niemal żadne jego słowo, natomiast skłonny jestem uwierzyć w każdą jego nikczemność".

Powyższe to moje słowa z ostatniego postu pt. "Zgoda narodowa? To nie dla D. Tuska!" [1]. 

Oznaczają one ni mniej ni więcej to, że w odniesieniu do polskich, realnych procesów polityczno-społeczno-gospodarczych obecny premier prawie zawsze kłamie a jak już zdarza mu się wyartykułować  jakąś prawdę to niestety z dużą dozą prawdopodobieństwa można domniemywać, że służy mu ona osiągnięciu jakichś niecnych celów, jak m.in. tych z obszaru inżynierii socjotechnicznej (manipulacji społeczno-psychologicznej).

Można też pokusić się o szczegółową ocenę postaw i wypowiedzi premiera D. Tuska odnosząc się do jego osobowości i stanu psycho-fizycznego, ale zostawiam to innym bo nie jestem ani psychologiem, ani też psychiatrą. Natomiast każdy z nas ma prawo do indywidualnej oceny i widzi jak jest...

Z przytoczonej frazy wynika też, że - wedle mnie - jeżeli D. Tusk będzie miał jakikolwiek wpływ na Polskę to należy spodziewać się po nim wszystkiego najgorszego dla naszego kraju. Udowodnił to aż nadto przez ostatnie 1,5 roku a każdy następny miesiąc jego rządów jest dla Polski wykładniczo coraz bardziej szkodliwy. 

W innym zaś poście napisałem, że [2]: 

"Mimo brudnego uruchomienia całej struktury polskiego państwa przeciw naszemu kandydatowi to jednak wygraliśmy! I sądzę, że rzeczywista przewaga naszego kandydata nad Rafałem Trzaskowskim była zdecydowanie wyższa od oficjalnej, ale realnie na tyle wysoka, że wyborów nie udało się "skręcić"". 

Jaka to mogła być przewaga? Z mojego "wróżenia z fusów" to jej minimalna wartość wynosiła 55% do 45% dla dra K. Nawrockiego i była właśnie na tyle wysoka, że pomimo wszelakich nadzwyczajnych i zdwojonych starań aparatu państwa i instytucji unijnych przeciw naszemu kandydatowi to on jednak te wybory wygrał! Stąd chyba była ta zafrasowana mina D. Tuska po pierwszych wynikach "exit poll" i podobno jego stwierdzenie: "No to przegraliśmy". Zresztą zapewne nie tylko on wiedział ile i jakich podjęto działań przeciw naszemu kandydatowi i jaki efekt miały one przynieść... i skoro nie przyniosły to... przekonanie o przegranej zanim ok. godz. 23 podano pierwsze wyniki "late poll". 

Jakże groteskowo więc i udowadniając kompletny brak wiedzy na temat metodologii badań statystycznych wykazała się duża część działaczy KO (PO), która przez dwie godziny świętowała nowego prezydenta w osobie R. Trzaskowskiego. 

Reakcja KO i jej fanatycznych wyborców po przegranych wyborach jest też zupełnie normalna i charakteryzuje się psychologicznym mechanizmem "żalu po stracie" składającego się z kolejnych etapów [3]:

1. Szok i zaprzeczenie:
Początkowa reakcja na stratę, kiedy osoba nie może uwierzyć w to, co się stało. 

2. Gniew:
Pojawia się poczucie niesprawiedliwości i złość, często kierowana na różne osoby lub sytuacje. 

3. Targowanie się:
Próba negocjacji z losem, szukanie sposobów na odzyskanie tego, co utracone, nawet jeśli jest to nierealne. 

4. Depresja:
Stan głębokiego smutku, przygnębienia, izolacji i utraty zainteresowania życiem. 

5. Akceptacja:
Stopniowe pogodzenie się ze stratą, odzyskanie równowagi i zdolności do funkcjonowania w nowej rzeczywistości. 

Obecnie widzimy, że zachowanie KO-wców obejmuje już trzy pierwsze etapy. 

To doszukiwanie się jakichś fałszerstw czy próba podważania wyników wyborów to tylko przykłady, ale z punktu widzenia takich Giertychów (liderów KO-PO) mają też na celu skanalizowanie gniewu własnych fanatycznych wyborców oraz podtrzymanie ich podwyższonego stanu emocjonalnego, który ma trwać minimum do wyborów parlamentarnych w 2027 roku.

Owszem, można dopatrywać się  w działaniach Giertychów polskiej wersji rozstrzygnięcia rumuńskiego czyli jakiejś próby unieważnienia wyborów, ale są to dziania pozorne i bezcelowe. 

Zresztą w przypadku żądań wykrycia domniemanych fałszerstw wyborczych jesteśmy jedynym krajem na świecie gdzie to opozycja a nie rządzący miałaby się tych fałszerstw dopuścić. 

Nam pozostaje jedynie czekać aż fanatyczny elektorat PO (KO) jakoś pogodzi się ze stratą, choć trzeba być cały czas czujnym bo widzimy, że środowisko "koalicji 13 grudnia" się rozpada i po tamtej stronie mamy do czynienia z "walką buldogów pod dywanem", co może przynosić zaskakujące rozstrzygnięcia. 

Na koniec taka krótka historyjka.

Pod koniec września 2024 roku  przechodziłem operację wszczepienia bajpasów, po której miałem  dwutygodniową zapaść a moje czynności życiowe podtrzymywane były przez zewnętrzne płuco-serce. 

Na szczęście powróciłem do żywych a po odzyskaniu świadomości moim pierwszym pytaniem skierowanym do personelu było: "Kto wygrał wybory w USA?". To pytanie wywołało uśmiech pielęgniarki, bo przecież do wyborów w USA zostało jeszcze niemal trzy tygodnie. 

No i w końcu doczekałem się tej odpowiedzi po wyborach w USA, które na szczęście wygrał D. Trump! 

I wtedy już w 50% uwierzyłem, że w Polsce też może wygrać kandydat prawicowy. Moja pewność wzrosła do 90%, gdy padły słowa: "You will win" czyli wygrasz, które w kontekście polskiej walki wyborczej raczył przed ostatecznym głosowaniem i w swoim "Gabinecie Owalnym" oraz bezpośrednio zapewnić dra K. Nawrockiego prezydent USA D. Trump. A już w momencie gdy jako pierwsza lub druga zagraniczna osoba pogratulowała wygranej K. Nawrockiemu Ursula von der Leyen to już wiedziałem, że dr K. Nawrocki jest już de facto Prezydentem RP i przez elity unijne został wykluczony  polski wariant rumuński czy jakiś inny. 

Trzeba mieć jednak świadomość, że "tonący brzytwy się chwytają"...


[3] Przegląd od AI

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com