Szczęście to codzienne odczuwanie własnej wolności od wszystkiego... Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
niedziela, 28 kwietnia 2024
Gonitwa za władzą i pieniędzmi...
Więc wracam do mojej pisaniny i przepraszam, że raczej nie będę mógł na bieżąco komentować, bo korzystam z komputerowej gościnności.
-------------------------------------------
Wielu ludzi stroni od polityki i uważa, że wszyscy tylko chcą się dostać do władzy i pieniędzy wynikających z jej posiadania (tzw. koryta). I jest to po części prawda, ale trzeba zdawać sobie sprawę, że decyzje polityków u władzy dotyczą nas wszystkich, każdego z nas a więc brak zaangażowania społeczno-politycznego świadczy jedynie o niskim poziomie świadomości społecznej.
Natomiast to, że jakieś partie chcą władzy to jest ich podstawowa funkcja istnienia: są po to, aby tą władzę zdobywać. I nie ma się co dziwić, że tak jest.
No, ale przyjmijmy, że wszyscy kradną i to złodziejstwo jest po każdej stronie politycznej. Mam pytanie do nas wszystkich. Tak szczerze: Czy będąc u władzy nie robilibyśmy tego samego? Odpowiedzcie sobie w skrytości serca...
Natomiast jest bardzo ważne to czy z tego złodziejstwa coś dla nas, Polski i Polaków, zostanie do podziału. I w tym tkwi różnica pomiędzy opcją Zjednoczonej Prawicy (PiS+SP) i częściowo Konfederacji a opcją hordy D. Tuska. PiS przez 8 lat udowodnił, że nawet kradnąc zrobił relatywnie najwięcej dla Polski i Polaków od 1989 roku, natomiast kradnąca PO podczas swoich rządów zrobiła tyle, że Polska stała się państwem z dykty, gdzie były tylko: "ch..., dup... i kamieni kupa oraz "piniędzdzy nie ma i nie będzie" jak mówił człowiek bez PESEL, czyli V. Rostowski.
I jest jeszcze jedna diametralna różnica. Otóż ZP rządziła w Polsce i dla Polski natomiast D. Tusk rządzi w Polsce, ale dla Niemiec i zniemczonej UE. Jest po prostu zakładającym marynarki lokajem Brukseli i Berlina a jego rządy tak naprawdę mają służyć interesom Berlina. Nawiasem mówiąc to zastanawiam się czy on też nie zakłada spodni lub spódnic unijnym szefom, bo to by wiele tłumaczyło...
Trzeba sobie z tych oczywistości zdawać sprawę, bo jednak jest w Polsce wielu Polaków, którzy nawet w taki prosty sposób nie potrafią ogarniać rzeczywistości. Bo jeżeliby ją ogarniali to PO + TD + Lewica winni uzyskać maksymalnie 10% poparcia w wyborach, czyli głosowaliby na nich tylko ich aktywiści.
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję!
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814
Paypal: paypal.me/kjahog
piątek, 26 kwietnia 2024
Żyjmy prawdziwym życiem póki je mamy...
Nie mam zamiaru zbytnio epatować przebytym przeze mnie udarem, ale jest to sytuacja
dla mnie wyjątkowa, bo takie zdarzenia jak ten udar zmieniają niemal całkowiclaie oglądla rzeczywistości i zmieniają się preferencje w życiu i dostrzega się zupełnie inne jego lastrony. Ja i tak miałem szczęœście od Boga, że udar przeszedłem prawie bez dlaużych konsekwencji: myślę, chodzę trochę kulejąc, mam niedowład policzka i lekkie problemy z mową.
Ale pamiętajmy, żeby żyć prawdziwie każdego, bo życie bardzo szybko mija a do tego może być przerwane w jedną sekundę.
Im jesteśmy starsi
tym chyba coraz szybciej to życie umyka. Nie zauważamy jak szybko kolejne dni stają się
już przeszłymi...
W czasach dzieciństwa i wczesnej młodości długim wydaje się z reguły
jeden tydzień, miesiąc czy dwa to wieczność a już pełny rok to nieznana
nieskończoność. W miarę jednak kolejnych "dziesiątek lat na karku"
upływu czasu jednak tak naprawdę nie
zauważamy. Często dostrzegamy go
patrząc na dorastające nasze dzieci, które jeszcze niedawno bawiły się w
piaskownicy, jeszcze niedawno je z czułością - by czasem nie przełamać -
kąpaliśmy i ze wzruszeniem słuchaliśmy ich pierwszych słów... A teraz
już studiują, mają własne rodziny, pracują, żyją w biegu - często
niestety biegnąc obok życia, tracąc kolejne lata na zdobywanie rzeczy a
nie na przeżywaniu życia każdego dnia, każdego dnia wolności od
wszystkiego a nie wolności do czegoś, każdego dnia szczęścia, czyli
codziennego odczuwania własnego istnienia...
Może warto nieraz zastanowić
się nad swoim życiem. Ale nawet wtedy tak jest, że dalej
biegniemy przed siebie bez chwili zastanowienia i refleksji. Cały czas
przesiadujemy na rozmowach komórkowych czy biegamy po Internecie lub
oglądamy bezrefleksyjnie setkaki kanałów TV. Nie potrafimy przystanąć choć
na chwilę i zastanowić się nad tym kim jesteśmy, dokąd zmierzamy, co
jest ważne w życiu a co tak naprawdę tylko takim się wydaje lub zostało
nam wmówione i wykreowane.
ak
Może jednak nieraz warto się zatrzymać, spojrzeć w lustro, wyjść z
siebie i spojrzeć na tę swoją twarz niejako innymi, obcymi oczami... i
zadać sobie pytania: Czy jestem takim jakim chciałem być w młodości? Czy
piękne idee i ideały nie uciekły gdzieś w miarę poruszania się w tym,
często brutalnym świecie? Czy nie zatraciliśmy własnego Ja? Czy tak
naprawdę My to naprawdę My... Ja to naprawdę Ja, czy już raczej Ktoś Nam
Obcy?... Może warto wtedy pomyśleć co się z nami stało? Nami jako
ludźmi, naszymi wartościami, ideami, marzeniami, naszym
człowieczeństwem.ak
Te chwile krótkiego oderwania się od codzienności, często stresującej i
wysysającej z nas całe "jestestwo" pracy zawodowej (ku chwale i
sukcesowi nie nas samych, ale często np. wielkich korporacji),
codziennej troski o spłatę kolejnych rat kredytu i ciągłej walki o
kolejne dobra materialne... nie powinny też być np. okresem właśnie owej
refleksji i przypomnieniu sobie jak to niedawno było kiedy np.
mówiliśmy sobie: Jeszcze tylko kilka miesięcy pracy po 16
godzin...Jeszcze tylko ten samochód i koniec... Ale koniec nie
nastąpił.. bo trzeba przecież było go zmienić na lepszy... a do tego
wciąż uwieszony ciężar kredytu hipotecznego, który tak naprawdę nas
ubezwłasnowalnia nieraz na całe życie nie pozwalając nam odpocząć... i
dalej musimy gonić, gonić... aby go spłacić jak najszybciej a przy
okazji awansować zawodowo i dalej o ten kolejny awans znów gonimy.
Nieraz się nam wszystko to udaje. I co przestajemy tak gonić?... nie, bo
może trzeba zmienić mieszkanie na lepsze i zdobywać coraz więcej nieraz
niepotrzebnych rzeczy... gromadzić i gromadzić... i tak bez końca.
Często w tej gonitwie zapominamy o rodzinie, dzieciach i nieraz życie
płynie i nagle zauważmy, że syn ma już 17 lat a córka 15: cały okres
dojrzewania, kiedy dzieci potrzebowały nas najbardziej utraciliśmy i
nawet nie wiemy jak z tymi dziećmi dziś rozmawiać i w ogóle o czym, bo
ich po prostu już nie znamy.
Oczywiście można tak żyć i na łożu śmierci - leżąc na złotym łóżku i
przykryty jedwabiami - rozejrzeć się wokół i z radością stwierdzić, że
ten basen, ta posiadłość, ta fortuna na koncie... to spełnienie mojego
życia. Można popatrzeć na te "kochające" Ciebie osoby otaczające Twoje
łoże i z "troską" w głosie pytające: Jak się czujesz?... Masz wtedy
setki telefonów od "przyjaciół"... Często jednak tak naprawdę to Ci
wszyscy otaczają troską nie Ciebie a zawartość Twego testamentu... W
końcu jak wszyscy umrzesz i po co to wszystko, ta bieganina,
pracoholizm, itd?
Często w takich chwilach jakże mogącym sprawić ból jest wymowa takiego np. mojego dwuwersu (kiedyś pisałem wiersze i sztuki):..Idąc krętą ścieżką swojego życia...
"Wdepnąłem w kałużę...
Obejrzałem się... a za mną była pustka..."
Zróbmy wszystko, aby wdepnięcie w tą kałużę nie następowało u kresu
naszego życia, ale o wiele wcześniej... wcześniej na tyle, żebyśmy
jeszcze zdążyli "...zostawić za sobą dobra, miłości i mądrości
ślady..." i dane nam było zaznać prawdziwego szczęścia, "szczęścia
odczuwania codziennej własnej wolności od wszystkiego i poczucia, że to
My istniejemy..." I nie traćmy tego życia na "bzdety"...
Mi osobiście teraz pomógł Bóg i to drugi raz. Wcześniej pomógł, bo niestety onegdaj wdepnąłem w
tą kałużę po same kolana, na szczęście nie "nad trumną" i - dzięki Bogu -
stwierdziłem, że tak naprawdę muszę przystanąć i zmienić siebie,
wyrzucić pracoholizm i też zmieniać otaczający mnie świat. Żyć tak, aby
abym kładąc się do snu mógł stwierdzić: tak… dzisiaj żyłem, byłem,
istniałem, coś zrobiłem dla siebie i innych, dałem też komuś uśmiech,
dobre słowo, gest, część siebie… no i po prostu już byłem i ponownie
myślałem (nie nad smakiem ostatnio zjedzonej grillowanej kiełbasy... oj
nie...).
Zawsze chciałem być lekarzem-chirurgiem, bo pochodzę w sumie z
lekarskiej rodziny, ale niestety (lub stety) trafiłem na ekonomię a po
tym był wyścig szczurów w wielkich korporacjach. Trwałem tak niemal
dziesięć lat i się doszczętnie wypaliłem zawodowo. Pomogła mi praca w
sektorze ochrony zdrowia i mimo, że byłem tylko od spraw ekonomicznych
to i tak moja satysfakcja z pracy była pozytywna.
Ale przebywanie na oddziale neurologicznym (udarowym) napatrzyłem się wielu tragedii ludzi, którzy przed momentem funkcjonowali jako normalni by w sekundę stracić wszystko i leżeć jak roślina...
Niestety jest tak, że gdy jednostka pozbawiona jest możliwości myślenia
oraz empatii lub nie potrafi myśleć i czuć siebie i innych, gdy nie
zastanawia się nad własnym sobą, losem świata i narodów, gdy nie potrafi
dawać i otrzymywać miłości... staje się bezwolnym, pustym komunikatorem
racji innych. Przestaje być w ogóle kimś, przestaje być dosłownie warta
określenia mianem człowieka!
Warto pamiętać, że gdy nie myślimy i nie potrafimy dawać innym dobra,
miłości i mądrości to jesteśmy nikim... tylko rzeczą, przedmiotem -
podobnie gdy żyjemy obok życia pędząc "do nieokreślonego przodu".
Ktoś kiedyś powiedział i napisał: "Dokądkolwiek byśmy nie szli, zawsze
idziemy ku śmierci... a sztuką życia jest dostrzeżenie i pełne
wykorzystanie tego krótkiego przebłysku rozświetlającego pośród
bezkresnej ciemności niebo... podczas burzy, tuż przed grzmotem!"
A zastanawiając się cóż to znaczy "pełne wykorzystanie przebłysku"
pamiętajmy o słowach: Jana Pawła II – "Człowiek jest wielki nie przez
to, co posiada, ale kim jest, nie przez to, co ma, lecz przez to czym
dzieli się z innymi", słowach E. Burke: "Wolność bez mądrości i cnoty?
To jest zło największe z możliwych" oraz słowach Bł. J. Popiełuszki:
""Zło dobrem zwyciężaj". Tylko to jest dla mnie na dziś pełnią życia.
I mam do Was wszystkich prośbę. Dbajcie o siebie. Monitorujcie swoje ciśnienie, cholesterol., trójglicerydy....
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję!
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814
Paypal: paypal.me/kjahog
poniedziałek, 22 kwietnia 2024
Modlitwa za Polskę...
Witam wszystkich moich Czytelników i Komentatorów, również tych, którzy nie zgadzają się z moimi poglądmi. Piszę do Was ze szpitalnego oddziału rehabilitacji poudarowej. Nie mam dostępu do komputera i korzystam z niego gościnnie, więc moje wpisy będą rzadkie, ale postaram się pisać co jakiś czas.
Więc do rzczy i w sumie dość ogólnie, ale treść jest bardzo iostotna.
Dzisiaj Polska jest zagrożona. Jej istnienie "wisi na włosku" jak nigdy od czasów II Wojny Światowej. W takiej sytuacji musimy odwołać się do Boga i Maryji, Królwej Polski. Dlatego też napisałem poniżej coś na ksztalt modlitwy za Naszą Ojczyzn, Polskę i moich rodaków
MODLITWA ZA POLSKĘ I POLAKÓW
Boże Ojcze, Jezusie Chrystusie - Jego Synu i Maryjo – Matko Boża i Królowo Polski
W imię Ojca I Syna I Ducha Świętego...
Sprawcie, aby nasz kraj ponownie nie zniknął z mapy świata. A to nam grozi ze strony niemieckiej Unii Europejskiej, która chce zbudować Superpaństwo, czli ZSRR-bis, które ja nazywam Związkiem Socjalistycznych Republik Eoropejskich (ZSRE). W takim Superpańatwie nie będzie już wolnych, suwerennych i niepodleglych państw a będą jakieś landy, regiony czy województwa. Decyzje będą podejmowane przez jakiś super rząd czyli KE. Nie będzie żadnej waluty narodowej, wtym polskiego złotego.
Pamiętajcie, że Polska jest ostoją katolicyzmu I w ogóle crześcijaństwa w Europie. Jest największym krajem katolickim I chrześcijańskim w Europkie. I to na nas sapoczywa utrzymanie chrzcijaństwa w Europie.
A
Polska to piękny I dumny kraj. Dla prawdziwych Polsków zawsze
piękny, choć bywa i brzydki, ale i tak przez nich kochany. Dla
wielu mi podobnych jest umiłowanym Domem Rodzinnym – macierzą
będącą obiektem tęsknoty i westchnień, odniesieniem do
najważniejszej przesłanki naszej tożsamości. I często przecież
im jesteśm od niejn dalej (np. na stałej lub czasowej emigracji) od
tej naszej Polski, tym staje się Ona dla nas piękniejsza,
idealizujemy ją, gdzieś tam wewnętrznie zaczynamy doceniać jej
dla nas ogromne znaczenie, przypominamy sobie już tylko raczej
pozytywne z nią wspomnienia... Tęsknimy i może nieraz też
żałujemy, że... ją opuściliśmy... że nie zrobiliśmy dla niej
tego, co mogliśmy najlepszego i na co było nas stać. Bardzo często
chyba też w takich przypadkach mamy poczucie, że nie docenialiśmy
jej piękna i znaczenia, gdy byliśmy jej i ona była dla
nas...
Utratę tej Ojczyzny i żal za popełnione błędy
zapewne odczuwało wielu Polaków wtedy, gdy Polska na przeszło 100
lat straciła niepodległość i zniknęła z mapy świata zagrabiona
przez Zaborców. Podobne odczucia towarzyszyły wielu naszym Rodakom
(nie mówię tu o zdrajcach i konformistach życiowych oraz
ideowych), gdy na przeszło 40 lat Polska znów straciła
niepodległość zagrabiona tym razem przez jednego z byłych
Zaborców, tym razem pod hasłami "ogólnoświatowej
szczęśliwości" zwanej komunizmem czy też realnym,
marksistowskim socjalizmem. Ale jednak Polska była na mapie
świata.
Boję się, że i tym razem popełniamy znów ten sam
błąd tracąc niepodległość i suwerenność na rzecz tym razem
nie ZSRR, ale jego twórczego rozwinięcia, który ja nazywam ZSRE
(Związek Socjalistycznych Republik Europejskich). Dzisiejszy proces
naszego zniewolenia (i nie tylko naszego) jest niestety bardziej
niebezpieczny, bowiem odbywa się nie poprzez walkę zbrojną a
walkę, w której orężem jest manipulacja socjotechniczna i puste
werbalne frazesy o demokratycznej formie jednoczenia się
ludzi...
Pozwólcie
nam
na to abyśmy znów zwyciężyli naszych wrogów dajcie nam, siłę
patriotyzmu uwalniającego nas z jarzma unijnej, totalitarnej
dyktatury i utraty naszej Ojczyzny...
Wlejcie
w nasze dusze dumę z Polski, dumę z tego, że jesteśmy Polakami!
Dumę z naszej wielowiekowej historii, tolerancji, tradycji, symboli,
ziemi, tożsamości narodowej, języka, kultury i sztuki. Dumę z
naszych lasów, jezior i gór, łanów zbóż, polskiej waluty,
wypracowanego naszymi rękoma majątku narodowego i dumę z naszych
Ojców i Dziadków, którzy za tą Polskę oddali swe życie.
Nie
pozwólcie
aby na świecie postrzegali nas jako agresorów czy nienwidzących
Żydów (antysemitów). Nigdy nie byliśmy agresorami a Żydom
pomagaliśmy zawsaze od czasów Kazimiwerza Wielkiego do czasu I w
czasie II WŚ.
Wstrząśnijcie
moimi rodakami. Polska to nasze państwo i musimy być z niego dumni.
Winna być naszym obowiązkiem.
Uchrońcie nas od zalewu ideowych lewaków hołdujących ideologii gender I LGBTQ+. Niech ta minimalna w granicach 2% populacja wstrętnych dewiantów spełnia swoje zachcianki w domowych pieleszach a nie terroryuje I gorszy nasze dzieci na ulicach a niedługo już w szkołach.
Nie pozwólcie aby w Polsce mordowano nienarodzone dzieci czy dokonywano masowwej eutamazji.
Uchrońcie nas przed komunistycznymi wpływami A. Gramsciego, A. Spinellego czy w :Polsce rzSzkoły Frankfurckiej. To komunistyczne ideały dotyczące I chcące zmienić nasze myślenie I nasze dusze. Komuniści przecież od zawsze są wściekłymi wrogami chrześcijaństwa. Stara Europa już przez ich idee upadła duchowo I musi osiągnąć dno, aby się zmienić. Polska jest do uratowania, ale bez Waszego wsparcia to się nie uda.
Królowo Polski, Maryjo! Za Twoim wstawiennictwem już wielokrotnie nasza Ojczyzna zyskiwała wiele. Masz “chody” u swojego Syna Jezusza Chrystusa a nasz kraj przecież szczególnie sobie updobałaś. Dziś w Polsce rządzi antypolskie zło a Ty potrafisz zgnieść pod swoimi stopami Szatana, który boi się Ciebie zawsze. Więc wiesz, że Polska potrzebuje Twojego wstawiennictwa I działania. Chroń moją Ojczyznę!!!
Amen...
P.S. Przepraszam za literówki i na razie nie będę mógł odpowiadać na komentarze za co również przepraszam...
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję!
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814
Paypal: paypal.me/kjahog
niedziela, 14 kwietnia 2024
Widziane ze szpitalnego okna...
Nasze indywidualne przebywanie na tym ziemskim padole jest relatywnie - w stosunku do całej historii ludzkości - bardzo krótkie, zdecydowanie za krótkie...
Jest niczym chwilowe lśnienie na niebie pojawiające się podczas trwania burzy tuż przed grzmotem... Cały kunszt życia polega tak naprawdę na dostrzeżeniu owego błysku i wykorzystaniu go w pełni do zobaczenia jak największych połaci rozświetlonego nim tegoż nieba...
Można zobaczyć ten błysk, i chłonąć widoczne dzięki niemu piękne widoki naszego życia. I starać się każdego dnia świadomie odczuwać własne istnienie, każdego dnia zostawiać za sobą nasze ślady... ślady naszej bytności na ziemi, które zostaną choć we wspomnieniach innych albo też będą zawarte w naszych, stworzonych przez nas dziełach wszelakich.... Wtedy to naprawdę My żyjemy... i chwytamy każdy dzień (carpe diem).
Można też albo celowo zamknąć oczy i funkcjonować pośród otaczających nas ciemności, lub tylko ulec ułudzie światła, którego wygląd i rozświetlające możliwości przyjmujemy z opowieści innych. Wtedy też żyjemy, choć życiem innych...
Można też po prostu zasnąć, przespać burzę... i nic nie czuć, nic nie słyszeć, nic nie widzieć a nawet zamknąć swoje wnętrze na opinie i zdania wyrażane przez innych... Wtedy tak naprawdę nie przeżywamy naszego życia, nie żyjemy a przechodzimy obok niego zadowalając się prymitywną powierzchownością kolejnych dni.
Ludzie myślący, działający, aktywni, dążący do prawdy, dający siebie innym, rozwijający w sobie człowieka i ludzkie wartości... żyją naprawdę. Ci, co nie potrafią mieć własnego zdania i przyjmują bezkrytycznie świat jaki jest oraz w swoim działaniu ograniczają się jedynie do jego akceptacji... też choć subiektywnie odczuwają jakąś własną formę życia. Natomiast Ci, co śpią i bezmyślnie przyjmują wszystko, co im się narzuca... konformistycznie wzbraniając się przed krytyczną oceną rzeczywistości a raczej konsumpcyjnie ją afirmując... tylko wegetują i po nich nic nie zostanie... nawet wspomnienie...
Zastanówmy się nieraz nad naszym życiem... Może warto w nim coś zmienić... Może warto zajrzeć do swojego wnętrza i zobaczyć kim tak naprawdę jesteśmy: Czy jeszcze ludźmi, czy już tylko konsumentami dóbr? Czy zostawiamy za sobą ślady dobra, miłości i mądrości oraz wspomnienie o nas jako ludziach, czy też jedynym śladem po nas będzie tylko samochód i kilka garniturów...
I w tej naszej drodze życia warto też pamiętać, że dokądkolwiek byśmy nie szli, zawsze idziemy ku doczesnej naszej śmierci... a w jej obliczu warte jest tylko to, co tkwi wewnątrz nas samych a nie to, co zdążyliśmy zewnętrznie zgromadzić... Więc walczmy o to, żeby idąc krętymi drogami naszej ziemskiej egzystencji w momencie wdepnięcia "w kałużę" i obejrzenia się za siebie... nie zobaczyć jeno pustki...
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
wtorek, 2 kwietnia 2024
19 lat minęło... Trzeba dziś powrócić do spuścizny św. Jana Pawła II, naszego papieża!
Odszedł wtedy ktoś, kto ukształtował całe pokolenie Polaków i również ja dojrzewałem z nim i czerpałem od niego siłę do pokonywania kolejnych moich dni życia. Moja droga istnienia na tym świecie była drogą jaką on mi wskazywał i choć nie zawsze go słuchałem... to w końcu dał mi jednak łaskę wiary, której tak pragnąłem.
I jakoś tak zawsze w rocznicę Jego śmierci myślę właśnie o latach, które przeżyłem i o tym jak mało jest dziś w Polakach realizacji Jego słów kierowanych do nas... Myślę o swoim dzieciństwie, młodości i powolnym dorastaniu do obecnej, choć jeszcze zbyt małej ludzkiej dojrzałości...
Miałem dokładnie 10 lat, gdy zapłakała wzruszeniem ze szczęścia cała Polska... gdy te łzy zamieniały się niepostrzeżenie w uśmiech, radość, nadzieję i wiarę w lepsze jutro.
Stała się rzecz ówcześnie wprost nieprawdopodobna: nowym papieżem nie został Włoch a został nim nasz rodak Karol Wojtyła... kardynał zza "żelaznej kurtyny". Wpierw było niedowierzanie, szok... by ta radosna wieść tzw.: "pocztą pantoflową" rozeszła się błyskawicznie i dotarła do wszystkich Polaków.
W tamtejszej, komunistycznej prasie (np. w Trybunie Ludu) następnego dnia ukazały się tylko lakonicznie krótkie informacje, które niemalże ze wstydem i z zażenowaniem raczyły przekazywać fakt wyboru Polaka na Stolicę Piotrową.
Przez następne 27 lat Jan Paweł II był zawsze dla mnie - niezależnie jak mocno trwałem lub oddalałem się od wiary – postacią wyjątkową a dla Polski okazał się być największym obrońcą i ostoją jej tożsamości narodowej, faktycznym wybawicielem jej spod jarzma komunizmu.
Dziś jednak zadaję sobie wciąż pytanie: Co stało się z naszym narodem...Co się z nami stało, że w dużej mierze zapomnieliśmy o naszym świętym papieżu?
Odpowiedzi należy szukać chyba daleko wstecz.
Ale mimo wszystko jeszcze trwaliśmy i to dzięki naszemu papieżowi. Jak jeszcze żył JPII mieliśmy jakieś odniesienie, jakiś autorytet, fundament. Mogliśmy zawsze liczyć na jego słowa i obronę naszej Polski... Przekonywał, że Polska może odnowić UE, aby powróciła do swoich chrześcijańskich wartości i fundamentów. Po 2005 roku zupełnie - jako naród - pogubiliśmy się... Ale też śmierć naszego Papieża pozostawiła zagubioną całą Europę i zapoczątkowała triumfalny do dzisiaj pochód lewacko-demoliberalnych elit odcinających się od chrześcijaństwa i powoli tworzących Związek Socjalistycznych Republik Europejskich - ZSRR-bis.
Dziś ze smutkiem mogę tylko stwierdzić, że w 19 lat po jego śmierci My, Naród Polski, obecnie mamy tylko jedną szansę na przetrwanie... W tych czasach odradzającej się ekspansji sowiecko-germańskiej, w czasach pauperyzacji i promowania kosmopolitycznej bezpaństwowej (quasi znów komunistycznej) europejskości, w czasie budowania amoralnej i totalitarnej politpoprawności i multikulturowości, w czasie próby stworzenia beznarodowego jednego społeczeństwa bez wiary i wartości... musimy przypomnieć sobie nauczanie naszego św. Jana Pawła II, jego postawę, jego patriotyzm i jego duchową WIELKOŚĆ!
Dla mnie osobiście zawsze był i pozostał autorytetem moralno-etycznym. Na różnych forach internetowych opisując swoją osobę przytaczam cztery cytaty Jana Pawła II, które wyznaczają mi drogę i jakość mego życia:
"Jeśli ktoś lub coś każe Ci sądzić, że jesteś już u kresu, nie wierz w to! Jeśli znasz odwieczną Miłość, która Cię stworzyła";
"Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, ale kim jest, nie przez to, co ma, lecz przez to czym dzieli się z innymi";
"Nie sposób inaczej zrozumieć Człowieka, jak w tej wspólnocie jaką jest Naród";
"Musicie być mocni mocą wiary i nadziei".
Jakże wiele można z nich wyczytać a przecież jest jeszcze wiele setek podobnych, tyle słów już zapomnianych... powróćmy do nich i czerpmy z nich wiarę i nadzieję w moc dobra, przyzwoitości i międzyludzkiej miłości. Bądźmy mocni mocą wiary i nadziei na lepsze jutro nas samych i naszej Ojczyzny...
Teraz - po wyborach parlamentarnych w roku 2023 - nie mamy już wyjścia. Po prostu musimy powrócić do dziedzictwa naszego Papieża, które możemy zawrzeć w stwierdzeniu: wolność jest prawem każdego człowieka, każdego narodu i tylko poprzez wyzwalającą prawdę i negację kłamstwa tą wolność można mieć i ją zachować. Po prostu musimy znów oprzeć się na fundamencie nauk naszego rodaka aby uratować naszą niepodległość, suwerenność i wolność...
Za 8 dni 10 kwietnia, już 14 rocznica zamachu smoleńskiego... dzień smutku i łez oraz chyba bezsilności wobec ogromu ZŁA otaczającego nas wówczas ze wschodu, zachodu i ze "środka".
Pamiętajmy jednak, że Jan Paweł II podtrzymał w Nas-Polakach narodową dumę z polskości, chrześcijaństwa oraz dał Nam duchową moc przetrwania i wierzę, że nigdy się nie poddamy i odbudujemy naszą Polskę... I to mimo tego, że dziś rządzą nami antypolacy z kręgów PO (KO), TD i Lewicy!
Za życia JPII był już świętym, teraz jest już pośmiertnie świętym. Niech ta świadomość, świadomość Jego świętości pozwoli nam uwierzyć, że warto trwać, walczyć hartem i niezłomnością ducha, że miejsce zhańbionych zawsze w końcu znajdzie się na "zgniłych i wstydliwych kartach historii" a wydobywający się z nich "nieprzyjemny fetor" zostanie zneutralizowany zapomnieniem...
Módlmy się codziennie, aby Jego święte wstawiennictwo w Domu Pana pozwoliło odrodzić się naszej Ojczyźnie, pozwoliło odrodzić się nam samym, pozwoliło przetrwać wojnę prowadzoną wobec nas przez światowe i krajowe elity lewacko-demoliberalne.
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com