sobota, 28 stycznia 2023

Jerzy Owsiak i wszystko jasne...



I kolejny już rok trzeba uzyskiwać przychody w świetnie prosperującym "Przedsiębiorstwie WOŚP" Jerzego Owsiaka i jego najbliższych. Specyficzne to przedsiębiorstwo, gdzie szczyt przypływów finansowych następuje z reguły w jednym miesiącu roku, czyli w styczniu i później można sobie z nich żyć przez kolejne miesiące aż do początku kolejnego roku. 

Że co? Jak tak mogę sucho i biznesowo o WOŚP mówić? A mogę i mam ku temu podstawy, o których wielokrotnie pisałem, m.in. w tekście z 12 stycznia 2020 roku pt.: "Przedsiębiorstwo WOŚP" Jerzego Owsiaka i jego najbliższych..." [1]. 

Niemal od zawsze - za wyjątkiem kilku pierwszych Orkiestr - byłem i jestem wobec J. Owsiaka i jego WOŚP sceptyczny. Przedstawiałem swoje poglądy i o nich opinie również obszerniej m.in. w swoich notkach sprzed wielu laty, m.in.: "No... i jednak Owsiak to pusty indoktrynator!" [2], "Owsiak to pusty Indoktrynator czy Oszołom?" [3] czy "Przystanek Woodstock i List Otwarty do Sekretarza Generalnego OPM!" [4].

Treści zawarte w owych postach nic nie straciły na swojej aktualności. Świadczą też o tym teksty blogera Matka Kurka (Piotra Wielguckiego), który obecnie w Polsce chyba najlepiej orientuje się w działalności Jerzego Owsiaka, ze szczególnym uwzględnieniem finansów i przepływów finansowych WOŚP. 

Nie mam powodu, żeby nie wierzyć Matce Kurce, bowiem jak na razie wygrał on chyba wszystkie procesy z J. Owsiakiem i jego fundacją i z pewnością jest "sennym koszmarem" całego "Przedsiębiorstwa WOŚP" a że jest to dobrze naoliwione i zyskowne przedsiębiorstwo nikomu nie trzeba udowadniać.

Oczywiście jak niemal w każdym przedsiębiorstwie opartym na prawie spółek handlowych ta hipotetyczna rodzinna i znajomych spółka pod nazwą "Przedsiębiorstwo WOŚP" musi mieć i Radę Nadzorczą i Zarząd. Prezesem każdego z tych organów jest wszechpotężny prezes J. Owsiak, który - wespół z rodziną i swoimi "znajomymi królika" – decyduje o wszystkim a przede wszystkim o wydawaniu pieniędzy ze społecznych (o zgrozo?) zbiórek. Proces wydawania tych pieniędzy nie jest transparentny, co wydaje się, iż powinno być normą w tego typu przedsięwzięciach.

Swego czasu bloger Matka Kurka skupił się na gotówce i przepływach finansowych WOŚP. Mnie jednak też zastanawia fakt posiadania przez "Przedsiębiorstwo WOŚP" bardzo dużych aktywów, w tym aktywów trwałych. Ciekaw jestem co enumerycznie wchodzi w skład tych aktywów trwałych... to też byłaby bardzo ciekawa informacja i dająca do myślenia.

Z informacji potwierdzonych to na pewno w ich skład wchodzą mieszkania i np. luksusowe centrum szkoleniowe, które w ramach WOŚP prowadzi inna spółka zależna od rodziny Owsiaków.  Jest to Centrum Wolontariatu Szadowo-Młyn, malowniczo położone na pojezierzu Iławskim. Centrum zapewnia doskonałe warunki nie tylko na szkolenia, ale również na sympozja, narady , konferencje, spotkania firmowe a także imprezy integracyjne. To, że Ośrodek posiada salę konferencyjną, salę kominkową o niepowtarzalnym klimacie, jadalnię oraz parking... to przecież oczywistość dla instytucji charytatywnej...

Oczywiście można wykazać, że taka działalność komercyjna jest źródłem dodatkowych dochodów dla WOŚP, dzięki którym zwiększa się pula finansowa na dodatkową pomoc charytatywną. Ale czy tak jest w istocie, czy też te zyski powiększają majątek osobisty rodziny Owsiaków?

Od zawsze też zastanawiam się (i w sumie pragnę pozostać w błogiej nieświadomości) nad wspomnianym przebiegiem procesów przetargowych na zakup sprzętu przez "Przedsiębiorstwo WOŚP" oraz ile to pieniążków zyskuje ten biznes dzięki odsetkom powstałym wskutek "leżakownia" naszych darów na kontach fundacji i jak suma tych odsetek jest wydatkowana: czy na działalność charytatywną czy znów powiększa majątek rodziny Owsiaków. 

Jest jeszcze jeden - bardzo kontrowersyjny - aspekt działania WOŚP. 

Otóż od wielu już lat pada pytanie o to, czy darowany (dzierżawiony) przez WOŚP sprzęt jest własnością szpitali czy też dalej jest własnością WOŚP. Temat ten jest dalej kwestią otwartą, bowiem mimo zapewnień J. Owsiaka darowany sprzęt jest własnością szpitala...., ale każde urządzenie medyczne przekazywane jest szpitalom w darze, ale jako darczyńca, Fundacja zgodnie z prawem zastrzega sobie prawo kontrolowania obdarowanego (klauzule w umowie darowizny) i nakłada na placówki, które ten sprzęt od nas dostają, zgodnie z art. 893 k.c., obowiązek wykonania szeregu poleceń, czyli gdy z jakiś powodów sprzęt ma być nie używany to wtedy fundacja ma prawo do decyzji co z nim dalej robi... Więc jak to jest? Czy sprzęt jest własnością szpitali czy też nie?

W sumie to... nawet zazdroszczę Jurkowi Owsiakowi. Znalazł sobie finansowo intratny sposób na życie. Stworzył firmę będącą swoistym "perpetuum mobile", które cyklicznie jest zaopatrywane w gotówkę bez niemal żadnego wkładu właściciela. 

Ale czy tak naprawdę on to wymyślił? 

Pewne światło mogące przybliżyć nam postać J. Owsiaka i jego przedsiębiorstwa zapala swoim tekstem Piotr Lisiewicz, który w niezależna.pl opublikował tekst p.t.: "Owsiak i Moskwa - układanka, w której pasują wszystkie klocki. Od towarzysza Oskina do Barbary Kurdej-Szatan" [5].

Wskazuje on, że tak naprawdę J. Owsiak jako syn funkcjonariuszy komunistycznej Milicji Obywatelskiej był tzw. "bezpiecznikiem postkomunistycznego systemu", którego celem było skanalizowanie i zneutralizowanie młodzieży w PRL, która z reguły była przeciwna komunistom. 

"W PRL Owsiak odniósł sukces umiarkowany, bo zbuntowana młodzież miała jednak rezerwę do tego, co leci w radiu. Ale w 1993 roku już był Bogiem i młodzież z wdzięczności za awans zaczęła słuchać sączonej przez niego ideologii" [5].

Ale autor posuwa się dalej i pisze:

"By uprawdopodobnić tezę, że Owsiak działa na rzecz Moskwy, należy przyjrzeć się jego postawie przez kolejne lata we wszystkich kluczowych momentach historii III RP. W 1993 roku, mając lat 21 lat, nie wszystko jeszcze rozumiałem, choć wiele się domyślałem. Przecierałem oczy, gdy oglądałem program „Róbta co chceta”, a w nim zdjęcia z rozbitej przez policję manifestacji w rocznicę obalenia rządu Jana Olszewskiego, który zablokował powstanie polsko-rosyjskich spółek joint ventures w dawnych sowieckich bazach. Manifestacja szła pod Belweder, gdzie urzędował Lech Wałęsa, który proponował koncepcję NATO-bis z udziałem Rosji. Byłem na tej manifestacji, widziałem bicie ludzi i radiowóz wjeżdżający w tłum. A potem „wolnościowego” Owsiaka przestrzegającego przed nienawiścią… manifestantów 

(...) 

Gdy tylko pozycja Wałęsy będzie zagrożona, Owsiak przystępować będzie do akcji. Jak w 2009 roku po ukazaniu się kluczowych książek na temat Wałęsy. „Dość tego szmaciarstwa”, „Jakby co mogę przyłożyć z baśki, czyli trzy razy mocno po pysku” – mówi po ukazaniu się książek Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka oraz Pawła Zyzaka. I ogłasza, że należałoby spalić teczki bezpieki. „Jeśli te sprawy się nie wyjaśniły przez 20 lat, to nie wyjaśnią się przez kolejne 200 lat” – stwierdza w TVN 24. Trudno sobie wyobrazić bardziej pożądany przez Moskwę, która bynajmniej dokumentów bezpieki PRL, które trafiły do Rosji, niszczyć nie zamierzała 

(...) 

Po Smoleńsku Owsiak zgodnie z interesem Moskwy angażuje się w dezawuowanie dochodzenia prawdy o Smoleńsku, choć chyba trudno mu uzasadnić, co ma to wspólnego z rockandrollową postawą życiową. Wywrzaskuje: „Nie mogę słuchać tej trucizny nienawiści, która jest z tych komunikatów pana Macierewicza i jego ekipy. Nie wątpię, że chcą być może to wyjaśnić, ale stokrotnie wątpię w ich intencje. Bo one są po prostu złe (…) Dosyć tego, po prostu k... dosyć! (…) Po raz kolejny przegraliśmy z idiotyzmem, z nienawiścią, z taką manią, żeby nas wszystkich zatruć. Panie Macierewicz, zostaw nas pan wszystkich ku... w spokoju! 

(...) 

Na Woodstocku w 2012 roku fetowany jest za to Bronisław Komorowski. Przypomnijmy, że jest to czas, w którym jest twórcą polityki polsko-rosyjskiego ocieplenia. W 2013 roku Janusz Palikot, znany z najbardziej obrzydliwych kpin z ofiar Smoleńska, w Radiu Zet stwierdza, że Owsiak powinien zostać nominowany do Nagrody Nobla

(...)

18 marca 2017 roku Owsiak z liście do Pierwszej Damy protestuje przeciwko eliminowaniu postkomunistycznych układów w wojsku: „Z polskiej armii w ostatnim czasie odeszło kilkudziesięciu generałów i kilkuset oficerów. Wszyscy cieszyli się bardzo dobrą opinią, mieli ogromne doświadczenie i wiedzę, byli super fachowcami”. 

Seanse nienawiści wobec PiS tradycyjnie kończące festiwale Owsiaka są za czasów niepodległościowych rządów na porządku dziennym i nikogo już nie dziwią. Po tym, gdy dochodzi do protestów tzw. Strajku Kobiet, podczas których niszczone są kościoły i zakłócane nabożeństwa, Owsiak zapowiada, że WOŚP „gra ze Strajkiem Kobiet” [5]. 


Ale mnie w sensie ludzkim zastanawia ten "fenomen" WOŚP. 

Te coroczne huczne obchody dnia oczyszczenia dla wszystkich, którzy - dokonując aktu skruchy za cały rok - wrzucą pieniążki do puszek, zlicytują serduszka i dokonają innych aktów z reguły jednokrotnego corocznie aktu miłosierdzia dla innych.  Jakże potem można z czystym spokojem i swoistym oczyszczeniem moralnym funkcjonować przez kolejny rok... często nie zwracając uwagi na krzywdę i cierpienie innych a nieraz do tej krzywdy i cierpienia innych samemu się przyczyniając...

Nie dotyczy to oczywiście wszystkich. Wielka rzesza ludzi nieraz naprawdę z dobrego serca i zawsze wspiera (w miarę swoich możliwości) potrzebujących traktując WOŚP jako tylko jeden z wielu kierunków własnej dobroczynności.  Dla nich nawet kontrowersyjność samej akcji jest na tyle mała wobec ewentualnych korzyści, że są skłonni i mimo wątpliwości stają się darczyńcami... z dumą nosząc na sobie czerwone serduszka. Dla nich chwała...

Dla jednorocznych hipokrytów, dla których to niemal zbiorowy akt niemej spowiedzi i rozgrzeszenia, pozostaje tylko... może współczucie? 

Z tym, że psychologiczny mechanizm takiego "jednokrotnego, rocznego oczyszczenia" jest dobrze znany i idealnie został przez J. Owsiaka wykorzystany. Widać tu rękę - jak to mówi S. Michalkiewicz - "pierwszorzędnych fachowców". 

Nie można pominąć też faktu nadzwyczaj szczególnego traktowania (i to do samego początku) WOŚP przez wszelkie media oraz władze państwowe i samorządowe. Jakoś inne fundacje, inni ludzie zaangażowani w całoroczną i bardziej skuteczną i efektywną pomoc charytatywną nie mogą liczyć na aż takie wsparcie (vide np. : CARITAS i jej cykliczne, trwające już od dziesiątek lat akcje oraz codzienna pomoc dla potrzebujących). Tym niemniej gdyby zliczyć wieloletnie koszty darmowej obecności WOŚP w mediach (szczególnie telewizyjnych) to mogłoby się okazać, że przewyższyłyby one wartość uzyskanych zbiórek. Bez mediów J. Owsiak nigdy by nie był w stanie stworzyć swojego przedsiębiorstwa. 

Szczerze zaś podziwiam zaangażowanie młodych ludzi w niesienie pomocy, w ich pracę jako wolontariuszy. Tylko nieraz szkoda, że nie znają tych, którym swoim zaangażowaniem chcieli lub nawet pomogli oraz nie zauważają, że są po prostu najnormalniej w świecie bezczelnie wykorzystywani. 

Dla mnie jest jednak coś żenującego w tym, że wykorzystuje się naturalną w człowieku chęć pomocy innym w taki sposób jak robi to WOŚP. Od lat stała się to nie tylko impreza komercyjna wspierająca całą pewną propagandową treść przekazu medialnego mającego "skanalizować" młodych ludzi wokół kolorowego, bezpłciowego świata unijnych, uśrednionych wartości, ale też właśnie wspierająca tylko pośrednio ludzi potrzebujących poprzez wspomaganie instytucji z reguły państwowych a nie osoby fizyczne.

Tak naprawdę to WOŚP skłania Polaków do dodatkowego i dobrowolnego opodatkowania na rzecz publicznej ochrony zdrowia.  Dodatkowo z owych pieniędzy wspiera się takie imprezy jak spędy "błotnej młodzieży" na przystankach woodstock'owych i prywatny biznes zrzeszony właśnie m.in. wokół firm samego guru, czyli J. Owsiaka i jego żony.

Na koniec pragnę tylko stwierdzić, że sam osobiście pomagam charytatywnie, ale przede wszystkim na konkretne osoby gdzie wiem, komu pomagam i dlaczego oraz tam, gdzie wiem na 100%, iż moje pieniądze są właściwie wydawane a działalność określonych organizacji jest transparentna. W razie jakichkolwiek wątpliwości  wstrzymuję się z pomocą i pieniążki przeznaczam na pomoc gdzie indziej. A naprawdę jest gdzie i nie musi to być akurat "Przedsiębiorstwo WOŚP".


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 814. 
Paypal: paypal.me/kjahog


piątek, 27 stycznia 2023

Alarm dla naszej państwowości – czy czekają nas powodzie i przesiedlenia?

To jest mój trzeci już tekst na ten temat. 

Obiecałem, że będę monitorował wszystko, co dzieje się wokół "zielonego światła" jakie w dniu 24.01.2023 roku dała na wprowadzenie zmian w traktacie o Unii Europejskiej Komisja Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności w Parlamencie Europejskim.  Propozycja tej komisji zakłada, że z kompetencji państw członkowskich UE wyjęte zostaną m.in. kwestie dotyczące lasów, zarządzania gruntami, ładem przestrzennym, wodami a także zarządzania finansami i energetyką [1].

Wczoraj też wskazałem, że musimy postawić weto w każdej z tych spraw, nie tylko dotyczącej lasów! [2]. Dodatkowo w jednym z komentarzy do tego tekstu napisałem, iż np. oddanie naszych gruntów w zarządzanie przez UE może też oznaczać m.in. roszczenie sobie UE do tego co jest pod powierzchnią gruntów, czyli naszych zasobów naturalnych! A tych zasobów mamy bardzo dużo [3]. 

Okazuje się jednak, że istnieje jeszcze wiele innych niebezpieczeństw związanych z proponowaną zmianą w traktatach unijnych. Za ich wskazanie dziękuję Pani minister klimatu i środowiska. Cieszę się, że Anna Moskwa śledzi losy tej niebezpiecznej dla nas (ale przecież nie tylko) propozycji i stara się pokazywać jakie skutki mogłyby wynikać z jej przyjęcia do realizacji. Potwierdza też, że Polska postawi wobec tych propozycji weto, które w tej sytuacji jest jeszcze możliwe.

Ale też w rozmowie z Katarzyną Gójską (niezależna.pl) dodaje, że: "w wyniku wydarzeń na Ukrainie i wojny powstała praktyka przyjmowania decyzji większością i UE, wykorzystując trochę tę sytuację, próbuje po cichutku poszerzać swoje kompetencje, ale w bardzo istotnych obszarach. Trzeba wskazać, jakie ma to konsekwencje - na przykładzie rybołówstwa, polska ryba nie jest już dzisiaj polską rybą według polityki unijnej, ale jest rybą wspólnotową, co oznacza, że Rada w formacie ministrów ds. rolnictwa, podejmuje decyzje, ile, kiedy i ryb jakiego gatunku może złowić polski rybak. Pomysł absolutnie dziwny, nieakceptowalny, odbierający kompetencje państwom - tak samo wyglądałoby to w lasach, wodach i na innych obszarach. UE decydowałaby o funkcji rekreacyjnej, gospodarczej lasu, możemy wyobrazić sobie, że byłyby okresy, kiedy możemy zbierać grzyby, a kiedy nie" [4].

Kontynuując swoją wypowiedź Pani minister stwierdza, iż: "Jest jednocześnie rozporządzenie o odtworzeniu zasobów. (...) Mówi o renaturyzacji terenów leśnych, jak i wszystkich rzek w Europie, czyli zburzeniu wszystkich budowli wodnych, przeciwpowodziowych. Niemcy się chwalą, że taki plan już przygotowują. To szersza koncepcja, która różnymi drobnymi działaniami jest w UE wdrażana, i o ile ta ścieżka poszerzenia kompetencji traktatowych UE jest obwarowana jednomyślnością, o tyle to rozporządzenie w podstawie prawnej wskazuje większość kwalifikowaną. Króciutkie, ogólnymi zdaniami napisane o dbaniu o ekosystem, ale gdy głębiej się w nie wejdzie i spojrzy w intencje, zarządzanie glebami, jakość upraw. Jednocześnie jest tam takie zdanie, że KE przekazuje swoje zalecenia, które państwo członkowskie ma obowiązek wdrożyć. Niby nic, a jednak bardzo silne narzędzie. Jest to miękki zapis, ale gdy spojrzymy z perspektywy orzecznictwa i Trybunału, bardzo mocny i niebezpieczny, bokiem wprowadzony" [4].

Hipotetycznie wskazuje też, że: ""Wyobraźmy sobie, że nie możemy prowadzić żadnych inwestycji na Odrze i wszystkich działań przeciwpowodziowych, które są niezbędne, czy na Ziemi Kłodzkiej, czy na innych ziemiach, ze względu na ekosystem, priorytet gospodarki wodnej rozumianej tylko jako środowisko. Nikt nie jest sobie w stanie tego wyobrazić, natomiast pamiętam spotkanie w Brukseli, także z jedną z polskich urzędniczek, która pytała, czy w Kotlinie Kłodzkiej dla budowania jednego ze zbiorników dokonaliśmy analizy wariantów alternatywnych. Zapytałam, jakie to warianty, bo przecież ludzie mieszkają tam od zawsze i teren jest zalewowy, to urzędniczka zapytała, czy rozważyliśmy wariant wysiedlenia tych 100 tys. osób mieszkających, bo jest "to jakaś możliwość", być może korzystniejsza dla środowiska. Te ostatnie lata nie były dużym sukcesem tzw. organizacji ekologicznych, wykorzystują końcówkę pracy KE na różne pomysły, a także parlament, który jest coraz bardziej "zielony"" [4]. 

Celowo obszernie przytoczyłem wypowiedzi Pani minister, bo po ich wnikliwej analizie rysuje się koszmarny obraz przyszłego Jednego Państwa Europa ze stolicą w Berlinie, które jest m.in. zafiksowane "zielonym ładem". 

A elity unijne są zdolne do największych absurdów. Siedzą sobie oderwani od rzeczywistości i po prostu coraz bardziej głupieją. 

Czy można sobie wyobrazić, że kiedyś będziemy kupować bilety na wejście do lasu i zabronione zostaje nam grzybobranie? Oczywiście tak a monitoring będzie śledził każdy nasz ruch! 

Czy możliwe jest zburzenie w Polsce instalacji przeciwpowodziowych? Ależ tak, bo już teraz UE chce renaturyzacji terenów leśnych, jak i wszystkich rzek w Europie, czyli zburzeniu wszystkich budowli wodnych, przeciwpowodziowych! 

Czy w imię terroryzmu ekologicznego możliwe jest przymusowe wysiedlenie setki tysięcy ludzi, którzy pozbawieni zostaną swojej własności? Ależ tak, na co też wskazuje Pani minister! 

Proponuję popuścić wodze fantazji i wyobrazić sobie co też jeszcze w tych zakutych, unijnych łbach może absurdalnego powstać... 

Ostatnio UE dopuściła do konsumpcji świerszcze i jakieś inne a'la robaki. Naciska na kraje unijne, aby na ich rynek została wprowadzona np. mąka ze świerszczy. I to się już dzieje! 

Czy następnym krokiem nie będzie czasem wprowadzenie tabletek żywieniowych, które zastąpią nam wszystkie dotychczas konsumowane produkty spożywcze? A owszem, bo "ślad węglowy" i ochrona środowiska wskażą, iż takie tabletki są bardzo ekologiczne. 

Naprawdę zastanówmy się czy w takiej Unii Europejskiej chcemy być...


[3] Pisałem o polskich zasobach naturalnych i ich szacowanej wielkości  m.in. w: https://krzysztofjaw.blogspot.com/2014/04/walczmy-o-nasza-polske-walczmy-o-jej.html

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... © Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 Paypal: paypal.me/kjahog

czwartek, 26 stycznia 2023

Alarm w sprawie naszej państwowości - weto dotyczące lasów nie wystarczy!

Wczoraj napisałem tekst, w którym alarmująco wskazałem, iż: "Komisja Ochrony środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności w Parlamencie Europejskim w dniu 24.01.2023 roku dała zielone światło na wprowadzenie zmian w traktacie o Unii Europejskiej. Propozycja zakłada, że z kompetencji państw członkowskich UE wyjęte zostaną m.in. kwestie dotyczące lasów, zarządzania gruntami, ładem przestrzennym, wodami a także zarządzania finansami i energetyką" [1].

W odpowiedzi na wiele komentarzy do tego tekstu wyrażałem swoje wielkie zdziwienie, że temat ten prawie w ogóle nie wybrzmiał jeszcze w polskiej przestrzeni medialno-politycznej. A przecież jakby te postulaty unijne wprowadziło się w życie to oznaczałoby to całkowitą utratę państwowości, suwerenności i niepodległości poszczególnych krajów unijnych, w tym także oczywiście Polski. Tak naprawdę wtedy by powstały już zręby Jednego Scentralizowanego Państwa Europa ze stolicą w Berlinie, o czym tak marzą niemieckie i lewacko-demoliberalne chore elity unijne. 

Cieszę się więc, że dzisiaj w Radiu Wnet rzecznik rządu Piotr Müller zapowiedział, iż "absolutnie w ogóle nie ma możliwości rozszerzania kompetencji unijnych nawet o skrawek dodatkowych rzeczy związanych z lasami" [2] i na pytanie czy Polska postawi w tej sprawie weto odrzekł, że "oczywiście tak".

No wszystko fajnie, ale gdzie jest zapowiedź postawienia naszego weta również w sprawach przejęcia kontroli UE nad naszymi gruntami, polskim ładem przestrzennym, wodami, finansami i energetyką? Takiej zapowiedzi weta we wszystkich tych sprawach oczekuję od rządu i to natychmiast. 

Nie wiem jak będą procedowane owe propozycje zmian w traktacie o UE. Czy będą obejmowały jednocześnie wszystkie propozycje, czy też będą przedstawiane do akceptacji poszczególne jej części składowe. Niezależnie jednak od tego, to polski głos w tej sprawie musi być jasny i czytelny – "Postawimy weto w każdej z tych spraw", nie tylko dotyczącej lasów!

Będę starał się monitorować losy tej propozycji zmian traktatowych, bo moim zdaniem jest ona  rzeczywiście rozwiązaniem, który ma już doszczętnie zniszczyć państwa narodowe: ich suwerenność i niepodległość a tym samym stać się "kamieniem węgielnym" budowy Jednego Państwa Europa.

Liczę też, że w końcu sprawa ta dotrze do Polaków i zrozumieją, że należy poważnie brać pod uwagę możliwość naszego Polexitu. 




Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 

Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

środa, 25 stycznia 2023

Alarm! UE chce zarządzać naszą własnością!

3 marca 2022 roku napisałem tekst p.t.: "Pilnujmy interesów Polski. Zwłaszcza teraz!", w którym m.in. stwierdziłem, że: "Nie miejmy zatem żadnych złudzeń, że wojna na Ukrainie coś zmienia lub zmieni w obszarze działań naszych dotychczasowych nieprzyjaciół, a szczególnie tych z lewacko-demoliberalnych elit unijnych i ich odpowiedników w Polsce w postaci totalnej opozycji, ale - co jest smutne - nie tylko jej. A może też okazać się, że właśnie teraz w cieniu wojny te wrogie nam działania zostaną zintensyfikowane lub nawet dopiero teraz uruchamiane i to na różnych polach. Wiele też takich działań zostaje "zamrożonych" do czasu zakończenia konfliktu - o tym też nie możemy zapominać" [1]. 

Dalej w tekście opisałem niektóre działania, które mimo wojny trwają w najlepsze jak: cykliczne i stałe unijne rezolucje nieprzychylne wobec Polski, brak wypłaty środków z KPO,  brak reformy unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 (EU ETS) czy też brak zaniechania (może radykalnej reformy) fatalnego "Zielonego Ładu" (Fit for 55), który jest katastrofalny przecież nie tylko dla Polski. Dodatkowo wskazałem też, iż: "Guy Verhofstadt, przewodniczący grupy liberalnej w Parlamencie Europejskim, proponuje (wykorzystując wojnę na Ukrainie) Konwencję Konstytucyjną w celu budowy unijnego superpaństwa".

Całkiem niedawno zaś i to w środku trwania wojny na Ukrainie, elity unijne (przede wszystkim niemieckie) zaatakowały istniejące w traktatach unijnych prawo weta oznaczające konieczność zgody wszystkich państw na konkretne prawne postulaty unijne. Chcą doprowadzić do tego, aby decyzje zapadały większością głosów, co jest bardzo niekorzystne dla niemal wszystkich krajów unijnych oprócz Niemiec i Francji.  ""W połowie lipca 2022 roku kanclerz Niemiec Olaf Scholz w wywiadzie dla Frankfurter Allgemeine Zeitung powiedział, że należy podjąć działania w celu zachowania jedności Unii Europejskiej. Zaznaczył, że oznacza to "koniec egoistycznego blokowania decyzji europejskich przez poszczególne państwa członkowskie". "Po prostu nie możemy już sobie pozwolić na krajowe weta, na przykład w polityce zagranicznej, jeśli chcemy być nadal słyszalni w świecie konkurujących ze sobą wielkich mocarstw" - stwierdził Scholz"" [2]. W podobnym tonie wypowiadało się wielu polityków niemieckich, ale też i europarlamentarzystów oraz Komisja Europejska. 

Ale jeżeli ktoś myślał, że te niemieckie oraz liberalno-lewackie marzenia o powstaniu Jednego Sfederalizowanego Państwa Europa na razie skończyły się na ewentualnym zniesieniu prawa weta to jest w ogromnym błędzie!!!

Chore, utopijne unijne umysły pragną metodą faktów dokonanych przejąć centralną władzę nad wszystkimi krajami unijnymi...

(Proszę w skupieniu przeczytać tekst poniżej i spróbować ocenić co to faktycznie oznacza dla Polski i innych unijnych krajów).

"Komisja Ochrony środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności w Parlamencie Europejskim dała wczoraj (24.01.2023 rok) zielone światło na wprowadzenie zmian w traktacie o Unii Europejskiej. Propozycja zakłada, że z kompetencji państw członkowskich UE wyjęte zostaną m.in. kwestie dotyczące lasów, zarządzania gruntami, ładem przestrzennym, wodami a także zarządzania finansami i energetyką" [3].

Anna Zalewska, europoseł PiS na antenie Telewizji Republika powiedziała, że: "Mamy klasyczne zachęcenie do przejęcia przez Komisję Europejską zarządzania krajami członkowskimi, podejmowania za kraje członkowskie decyzji i to tych najbardziej strategicznych (...) Propozycja przedstawiona w PE zakłada, że Komisja Europejska miałaby pełnić "funkcję rządu europejskiego" [3]. Europoseł PiS zwróciła również uwagę na zachowanie polskich europosłów z opozycji, którzy również zasiadają w Komisji Ochrony środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności w Parlamencie Europejskim - Ewy Kopacz, Bartosza Arłukowicza oraz Adama Jarubasa. Zalewska wskazała, że wskazani europosłowie zagłosowali "za" tą propozycją".


I co Państwo na to? 

Nasze lasy, wody, grunty, zagospodarowanie przestrzenne, energetyka i finanse mają przejść w centralne zarządzanie unijne!!! Toż to tak naprawdę oddanie całej Polski we władanie UE a to oznaczałoby całkowitą rezygnację z naszej państwowości i tych zrębków suwerenności, które jeszcze mamy!

Lasy to dobro narodowe polskie i precz z komunistycznymi i lewackimi łapami od nich. To jest nasz zielony majątek i pozostanie nasz! Podobnie wody! Kto z UE miałby nimi zarządzać i jak? A zagospodarowanie przestrzenne? Przecież to zawsze będzie zależało tylko od nas i won od niego! A grunty? Mają należeć do KE? A wara od nich. Ziemia jest polska w granicach naszej państwowości i taka pozostanie!

Mam nadzieję, że te chore pomysły w końcu upadną, choć może się stać, iż np. zgoda na nie Polski okaże się kolejnym kamieniem milowym, które Polska musi spełnić, aby dostać środki z KPO (FO). 

Tym tekstem biję na alarm, bo w cieniu wojny na Ukrainie możemy łatwo nie zauważyć działań zmierzających do utraty naszego państwa, naszej Polski, o wolność której walczyło tyle pokoleń naszych ojców, dziadów i pradziadów!


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 
Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

niedziela, 22 stycznia 2023

Upór Niemców ws. Leopardów 2 jest dla nas korzystny!

W bazie wojskowej w Ramstein w południowych Niemczech, odbyło się spotkanie natowskich sojuszników w sprawie dostarczenia na Ukrainę ciężkiego sprzętu wojskowego, w tym m.in. niemieckich  czołgów Leopard 2. 

""To był „wielki thriller czołgowy” – podkreśla „Bild”, opisując piątkowe spotkanie ministrów obrony i wysokich rangą wojskowych w bazie lotniczej Ramstein (Nadrenia-Palatynat). Nowy niemiecki minister obrony Boris Pistorius (SPD) spotkał się tam ze swoim amerykańskim odpowiednikiem - Lloydem Austinem. To była walka między Niemcami a USA o dostawę czołgów bojowych na Ukrainę”, ale w piątek nie zawarto porozumienia w tym transatlantyckim sporze. Jak dowiedział się „Bild”, kanclerz O. Scholz odmówił pójścia na ustępstwa, a Stany Zjednoczone również pozostały uparte”" [1].

Na teraz sytuacja jest więc taka, że Niemcy odmawiają pozwolenia krajom sojuszniczym na przekazanie przez nie posiadanych czołgów Leopard na Ukrainę a taka zgoda jest niezbędna, bowiem w umowach między członkami NATO jest zapis, że ewentualne przekazanie lub odsprzedaż sprzętu wojskowego krajowi nie będącemu członkiem NATO wymaga zgody kraju producenta tegoż sprzętu.  

"Niemcy znalazły się w osamotnieniu, albowiem poza tym krajem praktycznie wszyscy sojusznicy Ukrainy doszli do porozumienia w sprawie dostawy czołgów — zauważa profesor Dirk Rochtus, specjalista ds. międzynarodowych uniwersytetu w Leuven, cytowany w weekendowym wydaniu dziennika „Het Laatste Nieuws”. Rochtus twierdzi, że kolejne argumenty podawane przez kanclerza Niemiec to klasyczne wymówki. Scholz najpierw powiedział, że chce zgody wszystkich swoich sojuszników. Potem wymyślił kolejną wymówkę: Niemcy dostarczą czołgi tylko wtedy, gdy Stany Zjednoczone wyślą czołgi Abrams. Zdaniem naukowca Berlin ciągle obawia się urazić Rosję i przypomina, że ważną rolę odgrywają także powiązania gospodarcze" [2]. 

Wśród krajów, które najbardziej naciskają na zmianę decyzji Niemców są: USA, UK, Polska, Finlandia czy też kraje bałtyckie. Podkreśla się, że bardzo mocną presję na Niemcy wywiera Polska. 

Ostatnio rzadko mam powody do chwalenia międzynarodowych posunięć naszego rządu, ale w tym przypadku nacisk na Niemcy w sprawie przekazania Leopardów na Ukrainę jest bardzo dobrą strategią Polski. 

Oczywiście wynika ona z dotychczasowej postawy rządu i Polaków, którzy od początku wojny liderują w pomocy Ukrainie i to zarówno w postaci przyjmowania uchodźców wojennych oraz pomocy humanitarnej, jak i pomocy wojskowej. 

Niemcy natomiast cały czas uchylają się od takowej pomocy, licząc zapewne na szybkie zakończenie wojny i wznowienie bardzo dobrych gospodarczych i politycznych stosunków z Rosją. Podobnie jak  Rosja Niemcy myśleli, że wojna potrwa tydzień, no może maksymalnie miesiąc i wszystko "powróci do tego jak było"... a tu od 24 lutego 2022 roku trawa w najlepsze, ale Ukrainie potrzeba cały czas dostaw uzbrojenia, w tym ciężkiego. 

Nietrudno zauważyć, że blokowanie przez Niemców przekazywania Ukrainie czołgów Leopard jest działaniem typowo prorosyjskim i nastawionym na zwycięstwo Rosji w tej wojnie. To widzi cały świat a Niemcy same pozbawiają się jakichkolwiek argumentów do bycia liderem w Europie. 

Nie ukrywam, że z geopolitycznego punktu widzenia taka postawa Niemic jest bardzo korzystna dla Polski. Z jednej strony - co już wspomniałem - degraduje uzurpacyjną przywódczą rolę Niemiec w Europie a z drugiej strony radykalnie podnosi polityczne znaczenie naszego kraju. Dodatkowym ważnym dla nas elementem jest to, że Niemcy swoim postępowaniem pokazują też egoistyczną postawę wobec całego NATO, przedkładając ewentualne przyszłe korzyści wynikające z kontaktów z Rosją nad zobowiązania wynikającymi z przynależności do NATO. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, iż Niemcy pokazały, że są niemal rosyjskim "koniem trojańskim" w Europie i NATO. 

Sądzę, że w końcu - o ile wojna będzie jeszcze trwała - kanclerz Olaf Scholz ulegnie presji USA i zezwoli na przekazanie tych czołgów na Ukrainę. Ale to już nic nie zmieni w negatywnej, międzynarodowej ocenie tego kraju. 

No chyba, że Niemcy zdecydują się na zaostrzenie konfliktu z USA, co mogłoby dla nich stać się katastrofą. Musimy sobie bowiem zdawać sprawę z faktu, że Niemcy nie są do końca wolnym krajem i do 2099 roku są ubezwłasnowolnione przez aliantów z II WŚ: Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię i Francję. 

21 maja 1949 roku podpisany został tajny traktat (der Geheime Staatsvertrag) ograniczający suwerenność przyszłej Bundesrepublik. Jego sygnatariuszami była tworząca się administracja niemiecka oraz trzy mocarstwa okupacyjne: Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja. W tym dokumencie zapisano, iż do roku 2099, czyli przez 150 lat od jego zawarcia, każdy kolejny kanclerz Republiki Federalnej Niemiec musi podpisać mocarstwom okupacyjnym lojalkę zwaną potocznie der Kanzlerakte. Ogranicza ona suwerenność Niemiec w kluczowych obszarach związanych z szeroko rozumianym bezpieczeństwa państwa i najpierw jest podpisywany podczas pierwszej wizyty nowego kanclerza Niemiec w USA [3].

Dlatego też nasze naciski na Niemcy muszą być jeszcze bardziej intensywne, bo doprowadzenie jednak do zmiany decyzji przez Olaf Scholza może w konsekwencji radykalnie popsuć przyszłą współpracuję niemiecko-rosyjską, co z naszego punktu widzenia (ale też wielu innych krajów europejskich i USA) jest bardzo pożądane. 

[3] https://niepoprawni.pl/blog/rafal-brzeski/kanclerska-lojalka. Kolejne rządy niemieckie starają się poddawać w wątpliwość istnienie tegoż dokumentu a jego kopię uważają za fałszywkę. Niemniej różne przecieki i wypowiedzi niemieckich polityków (nawet zawoalowane byłych kanclerzy) czy naukowców raczej pozwalają na potwierdzenie jego istnienia.




Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 Paypal: paypal.me/kjahog

czwartek, 19 stycznia 2023

Plan Marshalla - cała o nim prawda i jedno ze źródeł obecnej gospodarczej potęgi Niemiec

W jednym z komentarzy do mojego tekstu: "Źródła wojennej i powojennej gospodarczej potęgi Niemiec" [1] autorstwa niejakiego komentatora o pseudonimie "szpak68" przeczytałem, że "Źródłem dobrobytu Niemiec po wojnie jest przede wszystkim ich pracowitość i oszczędność. Bezpośrednio po II Wojnie Światowej w na terenach zawiadywanych przez Anglię, Francję i USA panowała nieporównywalna nawet do ówczesnej Polski bieda. Znane jest orędzie arcybiskupa Kolonii, który praktycznie dozwolił na kradzież, gdyby to kradnącego miało uchronić od śmierci głodowej.
W rodzinach niemieckich, pozbawionych podówczas bardzo często głowy rodziny, pracowały także dzieci i obracało się w dłoni każdą markę, zanim się ją wydało. Czy Niemcy sobie zasłużyli na ten los - to inna sprawa, natomiast bajdurzenie, jakoby źródłem przyszłej niemieckiej potęgi gospodarczej było wyzyskiwanie niewolniczej siły roboczej i Plan Marshalla jest argumentacją niepoważną i świadczącą o kompletnej nieznajomości tematu".

W odpowiedzi napisałem, że "to raczej Pan nie ma pojęcia o czym Pan mówi. Szkoda, że mamy tak myślących germanofilskich Polaków" i podtrzymuję to zdanie. 

Propaganda i polityka historyczna Niemiec zrobiły swoje a my w dużej części nie potrafimy doceniać własnych siebie ulegając forsowanej przez naszych wewnętrznych i zewnętrznych wrogów "polityce wstydu". A to wskazujemy na nazistowskie firmy, które zbiły majątek na wojnie jak BMW czy Volkswagen i udowadniamy ich solidność i wysoką jakość a to wychwalamy solidność i pracowitość Niemców. 

A prawda jest inna na co wskazałem w w/w tekście. Poniżej wskazuję na jedno z przedstawionych przeze mnie źródeł obecnej gospodarczej potęgi Niemiec, czyli Plan Marshalla. Mógłbym tutaj opisywać szczegółowo ten plan, ale zamiast tego proponuję jego opis dokonany w trzyodcinkowym  wykładzie dra Zbigniewa Dylewskiego na ten temat. Jakie korzyści odniosły z niego Niemcy autor przedstawia w drugiej części. 

Można się z autorem nie zgadzać, ale winna to być dyskusja ad meritum a nie jakieś wygłaszanie propagandowych dyrdymałów, tym bardziej, że autor mówi ciekawie i zajmująco. Niemniejszym też dziękuję komentatorowi "klmrft" za wskazanie tych wykładów [3].




I co Pan na to Panie "Szpak68"? Dalej Pan i Panu podobni uważają, że moja argumentacją przedstawiona w tekście ""Źródła wojennej i powojennej gospodarczej potęgi Niemiec" jest niepoważna i świadcząca o kompletnej nieznajomości przeze mnie tematu? 

Ja wiem, że być może część moich czytelników będzie uważało, że niepotrzebnie sobie zawracam głowę jakimś tam komentarzem, ale dzięki temu mam sposobność analitycznego przedstawienia istoty Planu Marshalla. 

Autor wykładu może być przez niektórych uważany za kontrowersyjnego, szczególnie w ocenie korzyści jakie z tego planu wynikały dla USA. Tym niemniej naprawdę warto poświęcić ten czas na poznanie jego oceny tegoż planu i to tym bardziej, że z tych wykładów wynika, iż ekonomia tak naprawdę jest nauką prostą "jak budowa cepa", co ja też co jakiś czas próbowałem udowadniać. I ten ostatni argument też sprawił, że postanowiłem polecić Państwu ten wykład. 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

środa, 18 stycznia 2023

Niemiecka wioska Luetzerath a unijny Fit for 55

W grudniu 2020 roku w stolicy Francji państwa zobowiązały się, że podejmą działania na rzecz zatrzymania globalnego ocieplenia na poziomie 2 st. C - a w razie możliwości jedynie 1,5 st. C - powyżej średniej temperatur sprzed rewolucji przemysłowej, co znacznie obniży skutki zmiany klimatu. Była to deklaracja nowych zasad ochrony środowiska, natomiast szczegóły polityczne i techniczne miały zostać ustalone podczas kolejnych COP-ów. Mimo tego ustalono wtedy nowy cel redukcji CO2 dla Unii Europejskiej na rok 2030 - o co najmniej 55 proc. w stosunku do roku 1990. 

Te ustalenia zostały uwzględnione 14 lipca 2021, kiedy to Unia Europejska ogłosiła pakiet “Fit for 55” (“Gotowi na 55”), czyli zestaw nowych przepisów klimatycznych. Jak wskazałem 55 odnosi się do 55 procent, czyli nowego celu przejściowego redukcji emisji w Unii Europejskiej na 2030 rok. Wcześniej UE miała cel redukcji emisji gazów cieplarnianych o 40 proc. względem 1990 roku. Ów pakiet ma być drogą do osiągnięcia neutralności klimatycznej w 2050 roku w całej UE i ma obowiązywać już od 2024 roku.

Co w tym pakiecie się znalazło albo znajdzie? Ano m.in.: [1]

1. Reforma obecnego systemu handlu emisjami (EU ETS), tak zwany mini ETS, czyli objęcie nowych sektorów gospodarki uprawnieniami do emisji. Reforma ma przede wszystkim dostosować EU ETS do ambitniejszych celów redukcyjnych. Liczba darmowych uprawnień miałaby kurczyć się szybciej niż teraz, a zatem przyczyniać do wzrostu – i tak bardzo szybko rosnących dziś – cen uprawnień do emisji CO2. Ponadto pakiet rozszerzy EU ETS o nowe sektory jak transport morski i lądowy oraz budownictwo

Do tych rozwiązań jest sporo zastrzeżeń. Na przykład, analizy pokazują, że cena pozwoleń na emisje musiałaby być bardzo wysoka, żeby mieć jakikolwiek wpływ na emisje w sektorze transportu. Mechanizm wzbudza też kontrowersje, ponieważ przewiduje się, że może nierównomiernie obciążyć biedniejszych obywateli UE.

2. Cło węglowe na granicy UE, które miałoby być opłatą wyrównującą różnicę w kosztach produkcji w UE i krajach spoza UE, które nie stosują rygorystycznych zasad klimatycznych. W wyniku opłat emisyjnych unijni producenci będą ponosić wyższe koszty niż zagraniczna konkurencja. Ta nierównowaga może prowadzić do przeniesienia produkcji za granicę, co szkodziłoby gospodarce w UE i klimatowi. Przychody CBAM (od Carbon Border Adjustment Mechanism) mają stać się jednym z pierwszych w historii źródeł własnych UE.

Jest jednak wiele wątpliwości wynikających m.in. ze spójności z zasadami WTO oraz ryzykiem nadmiernego wsparcia podmiotów europejskich. Dlatego też propozycja KE obejmie tylko wybrane produkty, m.in. cement, stal, elektryczność, aluminium, nawozy.

3. Wyższe cele OZE w UE. "Udział energii odnawialnej w miksie energetycznym w 2030 roku najprawdopodobniej wzrośnie z planowanych dotąd 32 proc. do 38-40 proc. Do tego dyrektywa podniesie cele szczegółowe, np. dotyczące udziału OZE w transporcie, w ciepłownictwie, a także udziału biopaliw. W ogóle zaostrzone zostaną również regulacje dotyczące biopaliw.  Mają m.in. ograniczyć zużycie drewna jako odnawialnego źródła energii".

4. Bardziej surowe normy emisyjne dla sektora transportu lądowego. Zakłada się spadek emisyjności nowych aut i przyspieszenie zeroemisyjnej transformacji w transporcie. "Zakłada się, że w unijnym portfelu producentów samochodów osobowych emisja powinna spaść o 37,5 proc. do 2030 roku w porównaniu do 2021 roku, natomiast wśród vanów o 31 proc. Propozycja KE przewiduje także wprowadzenie mechanizmu przyspieszającego wymianę floty samochodów na pojazdy zero- i niskoemisyjne” – pisze polskie Forum Energii".

Ogólnie Polski nie stać na zaakceptowanie ambitnego pakietu klimatycznego Fit for 55 - wypowiadał się  w styczniu 2022 roku minister Aktywów Państwowych Jacek Sasin i inni politycy obozu władzy. I to by wystarczyło jako komentarz do tego horrendalnie głupiego i ideologicznego pakietu "Fit for 55" bowiem tak naprawdę zresztą przedmiotowego tematu w ogóle nie powinno być, bo tzw. Globalne Ocieplenie (Globalne Ocipienie), które stało się pretekstem globalistów do walki z emisją gazów cieplarnianych oraz do wykreowania świetnego i dochodowego biznesu, jest fikcją.

No i wybuchła wojna na Ukrainie, która zmieniła wszystko i pokazała, że te wszystkie klimatyczne bzdury wobec wywołanego przez nią kryzysu energetycznego są nieistotne, bo liczy się gospodarka poszczególnych krajów a nie jakaś tam walka z klimatem. 

Niech przykładem hipokryzji w tym obszarze będą Niemcy, które to lubią nas strofować i wymuszać np. zamykanie naszych kopalń węgla kamiennego i brunatnego (np. w kompleksie Turowa, ale też i kopalń na Śląsku). 

A co obecnie robią Niemcy?

Otóż kryzys energetyczny zmusił ich do powrotu do tradycyjnych źródeł pozyskiwania energii m.in. w postaci właśnie węgla. Mają zamiar zburzyć (już burzą) niemiecką wioskę Luetzerath po to, aby gigant energetyczny RWE mógł wznowić tam wydobycie węgla.

Ta decyzja spotkała się z protestem ekologów, co doprowadziło do ostrych starć niemieckich służb porządkowych (policji) z ekoterrorystami. Po kilku dniach niemiecka policja uzyskała zgodę na siłowe stłumienie demonstracji i tak się stało. Aresztowano na jeden dzień np. biedną i zmanipulowaną dziewczynkę Gretę Thunberg [2] a buldożery zrównują z ziemią wspomnianą wioskę. 

I nie dzieje się nic ze strony UE. Żadnego potępienia Niemic, żadnego odwoływania się do pakietów klimatycznych. Nic!

Czy wyobrażają sobie Państwo co by się działo, gdyby to w Polsce zaistniała taka sytuacja? Przecież byłby rwetes na cały świat. UE by nas potępiła, nałożyła jakieś kary a nasi opozycyjni Targowiczanie znów nawoływaliby do krytyki naszego rządu ze strony UE. A w samej Polsce? Toż to byłoby trzęsienie ziemi. D. Tusk i spółka wołaliby, że PiS to bezduszni i krwawi faszyści oraz buduje państwo totalitarne podobne do Rosji czy Białorusi a nawet Korei Północnej, itd, etc. 

A tu nic. Na temat rozruchów i niemieckiej polityki surowcowej cisza w Polsce i w całej UE. Hipokryzja w czystej postaci i do tego nierówne traktowanie Polski na arenie UE, gdzie np. cały czas są naliczane nam kary za funkcjonowanie Turowa, nie mówiąc już o naszym KPO i wstrzymanej wypłacie nam środków z nim związanych.

No tak... Można by tłumaczyć, że takie ruchy jak w wiosce Luetzerath wynikają tylko z kryzysu energetycznego wywołanego przez wojnę na Ukrainie. 

Otóż nie! Niemcy są krajem poważnym i dbają przede wszystkim o siebie oraz swoją gospodarkę. I dla jej dobra oraz rozwoju nie liczą się z jakimiś bzdurnymi i ideologicznymi pakietami w stylu "Fit for 55". Z jednej strony cały czas klimatycznie strofują Polskę a sami np. w 2020 roku (przed wojną na Ukrainie!) z 9-letnim opóźnieniem oddały do użytku nową elektrownię węglową Datteln 4 w Zagłębiu Ruhry. Niby ze wszystkich napędzanych węglem elektrowni niemieckich ta jest najbardziej przyjazna środowisku, ale przecież to od Polski żąda się wygaszania kopalń i elektrowni węglowych a Niemcy sobie budują mimo całego tego zgiełku klimatycznego. Ta ich nowa elektrownia ma moc 1100 megawatów i powstała mimo ustaleń tych wszystkich "szczytów klimatycznych" [3] . Wojna tu nie miała znaczenia, bo wybuchła dopiero za dwa lata...

Także dbajmy o siebie a nie bezwolnie wykonujmy polecenia płynące z Brukseli... co dedykuję naszym władzom.



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

wtorek, 17 stycznia 2023

Źródła wojennej i powojennej gospodarczej potęgi Niemiec

Niemal zawsze jak nawet trochę negatywnie piszę o Niemczech lub Niemcach to od razu pojawiają się głosy, że przecież jesteśmy zdani na współpracę z nimi, bo to jest największa gospodarka na kontynencie europejskim. Oczywiście faktycznie niemiecka gospodarka jest bardzo silna, ale trzeba sobie zadać pytanie dlaczego tak jest i co jest źródłem ich gospodarczej potęgi. 

Od 12 stycznia "na warszawskim Krakowskim Przedmieściu (przed Domem Polonii) można oglądać wystawę plenerową „Gospodarka III Rzeszy”, przygotowaną przez IPN z inicjatywy prezesa dr. Karola Nawrockiego. Autorem scenariusza jest prof. Tomasz Panfil (...) Ekspozycja ukazuje źródła dzisiejszej niemieckiej potęgi gospodarczej: infrastrukturę i technologie z czasów Wehrwirtschaft, czyli gospodarki wojennej, opartej na grabieży mienia i wyzysku ludności z państw pobitych przez Niemcy w czasie II wojny światowej" [1].

""O dynamice wzrostu gospodarczego wojujących Niemiec decydowały dwa główne czynniki – tanie surowce pochodzące z grabieży oraz tania praca. Już przed wojną władze niemieckie założyły, że Wehrwirtschaft oparta będzie na pracy przymusowej i niewolniczej ludności krajów podbitych. W styczniu 1940 r. Hans Frank, generalny gubernator ziem polskich powiedział: „Otrzymałem polecenie objęcia administracji […] wraz ze szczególnym rozkazem bezwzględnego eksploatowania tego terytorium jako obszaru wojennego i kraju zdobytego, uczynienia z niego kupy gruzów zarówno w dziedzinie gospodarczej, jak i socjalnej, kulturalnej i politycznej” – napisał prof. Panfil (...) Wszyscy fachowcy polskiego pochodzenia mają być wykorzystani w naszym przemyśle wojennym. Później znikną Polacy ze świata, nakazywał Reichsführer Himmler. Wśród niewolników III Rzeszy były polskie dzieci: Himmler nakazał zatrudniać nawet 12- latków. W gettach do pracy zmuszano dzieci 7-8 letnie. Z niewolniczej i przymusowej pracy więźniów obozów koncentracyjnych i zagłady, jeńców wojennych korzystało w okresie istnienia III Rzeszy 90 proc. ówczesnych niemieckich firm"" [1].

Ogólnie zaś można powiedzieć, że źródłami dzisiejszej potęgi gospodarczej Niemiec były/są: 

I. Właśnie zdobyty wojenny kapitał firm niemieckich.

Firmy te bardzo wzbogaciły się  na II WŚ, m.in wykorzystując tanią i niewolniczą siłę roboczą z krajów podbitych przez Niemców lub ludzi, których nazizm prześladował (Słowianie, w tym Polacy; Żydzi, Cyganie, etc.) a także grabież firm oraz całych gospodarek przejętych przez te firmy w podbitych krajach. Wielu twórców i prezesów tych firm było nazistami. Do dzisiaj w niektórych firmach niemieckich stoją popiersia  nazistowskich szefów tych firm a firmy te kontynuują działalność przynajmniej od sprzed II WŚ. 

""Fortuny wielu niemieckich przemysłowców powstały na plecach robotników przymusowych i Żydów podczas II wojny światowej, napisał w opublikowanej niedawno książce "Nazistowscy miliarderzy. Czarna historia najbogatszych niemieckich dynastii” holenderski dziennikarz David de Jong"" (...) Autor opisuje historię pięciu niemieckich rodzin, które wzbogaciły się dzięki współpracy z nazistami - Quandt, Flick, Von Finck, Porsche-Piëch i Oetker. Przypomina on, że dorobiły się one fortun m.in. na produkcji broni na dużą skalę oraz kupowaniu żydowskich przedsiębiorstw po okazyjnych cenach"" [2].

Pozytywne recenzje "Nazistowskich miliarderów" ukazały się m.in. w amerykańskich dziennikach "The New York Times" i "Wall Street Journal", a także prasie brytyjskiej (dziennik "The Times") i niderlandzkiej (dziennik "De Volkskrant").

"Te rodzinne dynastie są warte wiele miliardów euro i są obecnie głównymi udziałowcami największych europejskich firm, takich jak BMW, Porsche, Volkswagen i Dr. Oetkera. Liczne fundacje, siedziby, a nawet nagrody medialne otrzymały imiona ówczesnych zbrodniarzy wojennych" – napisał w recenzji dziennik "De Volkskrant" [2].

Innymi niemieckimi firmami o największym zdobytym wojennym kapitale, które funkcjonują nawet do dzisiaj były też: Continental, Mercedes-Benz, Siemens, Bayer/BASF, Agfa, Hugo Boss, Allianz, Deutsche Reichsbahn (który przejął całą polską infrastrukturę kolejową), Lufthansa, Deutsche Bank, H. Boss, Krupp [3].

1. Continental z opracowywanych przez siebie mieszanek gum produkowała podeszwy doświadczalnych butów. Do chodzenia w nich zmuszano więźniów obozu w Sachsenhausen. Więźniowie ze specjalnej drużyny – Schuhläufer-Kommando – maszerowali setki, tysiące kilometrów, aż do wyczerpania sił i w rezultacie śmierci. Z wyników testów korzystały również firmy Salamander, UHU, Deutsche Linoleum-Werke AG (obecnie Gerflor DLW Gmbh),

2. Bayerische Motoren Werke AG (BMW) miała świetne układy na szczytach władzy w czasach rządów nazistów. Ogromny kapitał, jakim dziś dysponuje jedna z najpotężniejszych dynastii niemieckich przedsiębiorców, został zgromadzony między innymi dzięki przejmowaniu firm, których właścicielami byli przedsiębiorcy żydowskiego pochodzenia. Kilka lat temu Gabriel Quandt, potomek Günthera Quandta, i jego syn Herbert zostali zmuszeni do przyznania, że firmy należące do rodziny, stosowały dyskryminację wobec ludności żydowskiej i zatrudniały ponad 50 tys. przymusowych robotników, spośród których tysiące było więźniami obozów koncentracyjnych. 

Ówczesny nestor rodu Günther Quandt wstąpił do partii nazistowskiej 1 maja 1933 roku, kiedy Adolf Hitler zaledwie od miesiąca był kanclerzem Rzeszy. Günther wykorzystywał potem swoje członkostwo w partii oraz znajomości w Wermachcie, by zdobywać lukratywne kontrakty dla swojej firmy. Zapewne pomogła mu w tym także jego była żona (rozwiedli się w 1929 roku) - pozostawał z nią w przyjacielskich stosunkach, a kobieta została życiową partnerką mistrza propagandy, Josefa Goebbelsa.

W 1937 r. Günther został mianowany przez samego Hitlera na Wehrwirtschaftsführera - stał się w ten sposób odpowiedzialny za całą gospodarkę wojenną Rzeszy, co dało mu nieograniczony dostęp do siły roboczej z nazistowskich obozów koncentracyjnych oraz jenieckich. W fabrykach Quandtów więźniowie pracowali przy produkcji amunicji, broni palnej, artyleryjskiej oraz baterii do łodzi podwodnych [4].

4. Volkswagen to już zupełna nazistowska specyfika. Firma została założona przez samych niemieckich nazistów. Podobno pomysł na "samochód dla ludu" podrzucił Ferdinandowi Porsche sam Führer, który podsunął też inżynierowi "żukowaty" kształt auta, na bazie którego potem oparto słynnego "Garbusa". 

W 1998 roku firma przyznała, że dla jej potrzeb pracowało wtedy 15 tys. robotników przymusowych – wielu spośród nich na specjalne żądanie fabryki. Stanowili oni zdecydowaną większość siły roboczej w fabryce znajdującej się w dzisiejszym Wolfsburgu. Wielu z nich wywodziło się z obozów koncentracyjnych. Pod koniec wojny blisko 80 proc. robotników Volkswagena stanowili więźniowie.

5. H. Boss. Krawiec był członkiem NSDAP i produkował m.in. mundury i odzież dla niemieckich żołnierzy a dla dla SS, SA i Hitlerjugend przygotował między innymi pierwowzory uniformów tych organizacji, 

6. Bayer i BASF, które ówcześnie wchodziły w skład znanego między innymi z produkcji śmiercionośnego gazu Cyklonu B koncernu I.G. Farben. I.G. Farben dostarczała niemieckiej armii między innymi materiały niezbędne na froncie, w tym syntetyczny kauczuk, paliwo do samolotów, proch i materiały wybuchowe. Według powojennych amerykańskich śledczych to właśnie I.G. Farben był "sercem" niemieckiego nazistowskiego przemysłu pracującego dla NSDAP,

7. Krupp AG. Największy niemiecki koncern stalowy, który aktywnie (m.in. finansowo) wspierał NSDAP i był głównym dostawcą stali dla wojennego przemysłu niemieckiego. Dziś funkcjonuje jako ThyssenKrupp AG,

7. Siemens AG. W latach 30-tych i w okresie wojny większość produkcji koncernu nakierowana była  na potrzeby armii i obejmowała między innymi produkcję pocisków V-1 i V-2, których części elektryczne wytwarzały więźniarki z podobozów skupionych wokół Ravensbrück. Siemens zatrudniał zresztą więźniów w kilku zakładach zlokalizowanych w pobliżu obozów koncentracyjnych, w tym Siemens und Halske AG położony przy obozie koncentracyjnym Groß-Rosen. Niedaleko Auschwitz-Birkenau z kolei powstał zakład urządzeń silnoprądowych Siemens Schuckertwerke GmbH. Więźniowie z podobozu w Bobrku wytwarzali przełączniki elektryczne do niemieckich samolotów i okrętów podwodnych. Koncern nie tylko wykorzystywał pracę więźniów, jeńców wojennych oraz wywiezionych do Niemiec robotników przymusowych, uczestniczył także w grabieży przemysłowej krajów okupowanych (w tym Polski i ZSRR). Siemens opracował projekty krematoriów w obozie Auschwitz-Birkenau oraz zamontował w nich urządzenia gazowe. Ogólnie na rzecz Siemensa pracowali niewolnicy w obozach w Auschwitz, Buchenwald, Flossenberg, Gross Rosen, Mauthausen, Neuengamme, Ravensbruck oraz Sachsenhausen.

8. Allianz (dziś Allianz SE). Ta firma ubezpieczeniowa ściśle współpracowała z nazistami wspierając finansowo NSDAP a także ubezpieczając m.in. mienie i personel obozów koncentracyjnych, w tym Auschwitz czy Dachau. Prezes zarządu Allianz Kurt Schmitt, który zaoferował nazistom dotację 10 tys. marek na kampanię wyborczą, w latach 1933-35 był ministrem gospodarki Rzeszy. Był też honorowym członkiem SS, a Himmlera regularnymi dotacjami wspierał nawet po odejściu z rządu, kiedy został szefem rady nadzorczej koncernu AEG. Dzięki takim związkom hitlerowcy uzyskali od dyrektora generalnego Allianz, także związanego z najbliższym otoczeniem Hitlera, decyzję blokady wypłat świadczeń ubezpieczeniowych na rzecz Żydów poszkodowanych podczas Nocy kryształowej (zorganizowanego przez nazistów pogromu, podczas którego między innymi zniszczono tysiące sklepów i setki domów żydowskich), a należne im odszkodowania przejęło państwo. Przedstawiciele firmy wielokrotnie wizytowali obozy, aby sprawdzić warunki pracy ubezpieczanych.  W 2021 r. przychody Allianz SE wyniosły 148,5 miliarda euro.

9. Dr. Oetker to firma, która w 2013 roku została zmuszona przez światową opinię publiczną do wyjaśnienia i potępienia jej współpracy z NSDAP. A ta współpraca została uznana jako typowy przykład związku niemieckiego przemysłu z nazistami oraz obrazuje źródło zgromadzenia potężnych fortun służących tym firmom do dzisiaj. 

"Richard Kaselowsky, który stał na czele firmy do 1944 roku, był gorliwym wyznawcą Hitlera - partnerów handlowych podobno obdarowywał wydaniami "Mein Kampf", chętnie też chwalił się spotkaniami z Führerem. Dzięki znajomościom nestora rodu spółka Dr. Oetker otrzymywała liczne korzyści finansowe ze strony reżimu, na przykład możliwość zakupu za bezcen browaru Groterjan, odebranego wcześniej żydowskim właścicielom. W ten sposób firma powiększyła się o rozlewnię napojów, których sprzedaż do dzisiaj stanowi ważną część przychodu koncernu.

Także następca Kaselowsky'ego Rudolf August Oetker nie unikał kontaktów z hitlerowcami - sam był członkiem Waffen-SS i na początku lat 40. trafił do szkoły oficerskiej SS w Dachau, gdzie pracował w referacie gospodarczym. Historycy twierdzą, że musiał wiedzieć, co się działo w obozie, bowiem codziennie miał chociażby kontakt z Żydami, którzy zajmowali się pracami porządkowymi w budynku, gdzie szkoleni byli oficerowie SS.

Rudolf August Oetker nie wzbraniał się także przed przejmowaniem mienia wywłaszczonych Żydów. Za bezcen kupił między innymi ogromną willę w bogatej dzielnicy Hamburga, której właściciel musiał uciekać z kraju. Nabył też sąsiednią posiadłość należącą do żydowskiej rodziny Lipmannów. Co więcej, w swoich fabrykach - w tym należącej wówczas do koncernu fabryce maszyn do szycia Koch Adler i w fabryce chemikaliów w Budenheim - Oetker senior zatrudniał robotników przymusowych, którym firma w 2000 roku wypłaciła zresztą odszkodowanie" [3].

Jak wspomniałem w 2013 roku, blisko siedem dziesięcioleci po zakończeniu II wojny światowej ten niemiecki koncern spożywczy Dr.Oetker z Bielefeld zaczął wreszcie otwarcie mówić o nazistowskiej przeszłości firmy. – Mój ojciec był nazistą – przyznał wówczas August Oetker na łamach tygodnika „Die Zeit”. Wtedy 69-letni syn i następca wieloletniego szefa koncernu, Rudolfa-Augusta Oetkera, był przewodniczącym zarządu firmy. Stwierdził też, że ojciec „Był pewnie nazistą, bo ukształtowały go czas i ojczym Richard Kaselowsky”. 14.102013 roku ukazała się książka „Dr. Oetker i narodowy socjalizm”. Analizę przygotowaną przez historyków zleciła i opłaciła rodzina Oetker [4].

"Także po 1945 roku ojciec był sympatykiem skrajnie prawicowej ideologii, mówi dalej jego syn August Oetker. – Ci ludzie są nimi do dzisiaj. Ojciec nie był wyjątkiem – przyznaje" [4].

Warto naprawdę zastanowić się nad tym zdaniem Augusta Oetkera, w którym mówi, że po wojnie i do dzisiaj jego ojciec i jemu podobni pozostawali i pozostają wierni ideologii nazistowskiej. I warto też wspomnieć, że nazizm to ideologia narodowo-socjalistyczna, co jest ważne w odniesieniu np. do dzisiejszych socjalistycznych rządów w Niemczech. 
10. Deutsche Reichsbahn przejęła polską infrastrukturę kolejową. Zarekwirowanym taborem woziła żołnierzy, zaopatrzenie, Żydów na zagładę i więźniów do obozów, robotników przymusowych, zrabowane dobra. Za te usługi pobierała wynagrodzenie od instytucji III Rzeszy.

11. Lufthansa na własną rękę wyszukiwała w podbitych krajach wykwalifikowanych techników i mechaników, których zatrudniała jako robotników przymusowych w swoich zakładach remontujących samoloty bojowe Luftwaffe. Wykorzystywała również pracę dzieci. 

A to tylko część tych firm.

Niemiecki historyk Götz Aly obliczył, że zagrabione przez Niemców dobra miałyby dzisiaj wartość co najmniej 2 bln euro. Wiele ukradzionych w całej Europie dóbr kultury do dziś znajduje się w rękach niemieckich i nawet dziś bezczelnie są wystawiane na aukcjach. Trzeba byłoby jeszcze ocenić wartość pomordowanych przez Niemców ludzi w podbitych krajach, wyliczyć utracone zyski gospodarek ze względu na wybuch II WŚ oraz wartość gospodarczych grabieży i pracy niewolniczej w czasie wojny a to już będą wielobilionowe straty, kilkukrotnie (o ile nie więcej) przekraczające te 2 biliony Euro. Sama Polska wyliczyła wielkość strat na poziomie 6,22 bilionów złotych (około 1,5 - 1,7 bln Euro w zależności od kursu polskiej waluty). 

Oczywiście nie tylko niemiecki przemysł pomagał i wspierał A. Hitlera. Robiły to też firmy spoza Niemiec jak np. zakłady H. Forda. "H. Ford miał w zwyczaju na urodziny dawać Hitlerowi prezent w postaci czeku na 100 tysięcy marek. Niemiecki dyktator zrewanżował się Amerykaninowi rok przed wybuchem wojny, odznaczając go Orderem Orła Niemieckiego, najbardziej prestiżowym odznaczeniem, jakie Trzecia Rzesza mogła przyznać cudzoziemcowi. Innymi amerykańskimi firmami wspierającymi rzeczowo i finansowo NSDAP były też np. General Electric, International Telephone and Telegraph (ITT) czy powiązany z Rockefellerami Standard Oil. 

II. Plan Marshalla

Obejmował on 16 państw a Niemcy Zachodnie (RFN) otrzymały 1448 mln dolarów. Więcej od nich dostały jedynie: Wielka Brytania (3297 mln USD) i Francja (2296 mln USD ). My też mieliśmy propozycję skorzystania z tego planu, ale oczywiście ZSRR nie wyraził na to zgody. 

III. Zjednoczenie Niemiec

Pozwoliło ono Niemcom zostać najliczniejszym państwem w Europie nie licząc oczywiście Rosji – 84 316 622 osób. 

IV. Gospodarczy drenaż krajów Starej Europy, ale też i krajów nowo przyjętych do UE

Jest to możliwe dzięki wprowadzeniu waluty Euro, na której Niemcy uzyskały najwięcej powodując zmniejszenie konkurencyjności gospodarek unijnych, szczególnie południa Europy, np. Włoch. Również na otwarciu gospodarek nowo przyjętych do UE najwięcej też skorzystały firmy niemieckie. 

V. Najniższe w UE koszty pozyskiwania energii 

Tak było do niedawna dzięki m.in. najniższym cenom zakupu nośników energetycznych z Rosji, co wpływało na zwiększenie konkurencyjności kosztowej niemieckich firm,

VI. Specyficzny model zarządzania,

Wyróżnia się on ustalaniem planów strategicznych na wiele, wiele lat do przodu a Niemcy dążą do nich "drobnymi kroczkami". Niektórzy nawet mówią o pewnej toporności niemieckich firm. 

To ostatnie można uznać w sumie za pozytyw, ale tak funkcjonujące firmy niemieckie nie są kreatywne i są drobiazgowymi naśladowcami rozwiązań wymyślonych w innych, bardziej kreatywnych krajach. 


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 

Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

sobota, 14 stycznia 2023

O. Scholz coraz bardziej śmieszny i groteskowy

""20 stycznia ma dojść do spotkania w amerykańskiej bazie Ramstein, gdzie sojusznicy mają dyskutować nt. pomocy dla Ukrainy i ewentualnego przekazania im Leopardów z Niemiec - podaje „Sueddeutsche Zeitung” 

(...) 

Jak informuje gazeta, Scholz miał zaapelować do członków swojego kluby, by „pomimo presji z zagranicy i ze strony koalicjantów”, utrzymali „dotychczasowy kurs”. Słowa te miały paść podczas zamkniętego dla mediów posiedzenia SPD 

(...) 

Broniąc swojego stanowiska w sprawie dostaw czołgów Leopard na Ukrainę, powołał się na rozmowę z Polakiem, którego spotkał podczas joggingu. Scholz miał powiedzieć uczestnikom spotkania, że po wspólnym zdjęciu Polak serdecznie podziękował za niemieckie „wielkie wsparcie” dla Ukrainy i poradził kanclerzowi, aby „nie dał się zwariować” żądaniami dotyczącymi Leopardów, wysuwanymi przez polski rząd

(...) 

Scholz miał też wymienić trzy kluczowe dla niego zasady związane z niemieckim zaangażowaniem ws. Ukrainy: pomoc dla Ukrainy, uniknięcie bezpośredniej wojny między Rosją a NATO, niepodejmowanie przez Niemcy działań na własną rękę"" [1].

Przyznam szczerze, że jak przeczytałem, iż kanclerz Niemiec powołuje się na jakiegoś Polaka, którego spotkał na joggingu i że ten Polak powiedział mu "żeby nie dał się zwariować" żądaniami dotyczącymi Leopardów, wysuwanymi przez polski rząd to... pomyślałem, że to jakiś absurdalny żart i wybuchnąłem spazmatycznym śmiechem. 

Ale zaraz ten śmiech ustał i się przeraziłem, że obecnie Niemcy są rządzone przez jakiegoś coraz bardziej śmiesznego gogusia, który prowadzi swą politykę międzynarodową m.in na podstawie rozmów przeprowadzonych z kimś spotkanym na berlińskiej ulicy. 

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że tak nie jest, ale samo powoływanie się na ten - zapewne fałszywy - fakt świadczy też o dużych pokładach cynizmu i pogardy wobec ludzi u O. Szcholza. 

Czy on naprawdę uważa, że zwykli Niemcy są takimi idiotami, iż bezwolnie przyjmują do wiadomości i wierzą w jakąś wypowiedzianą przez niego oczywistą bzdurę? 

Mam nadzieję, że tak nie jest, ale gdyby tak rzeczywiście było to znaczyłoby, iż społeczeństwa w Starej Unii Europejskiej zostały już tak umysłowo zniewolone przez lewackie demoliberalne elity przywódcze, że nie stać już ich na samodzielne myślenie i po prostu nie są w stanie "ogarnąć" meandrów współczesnego świata.

Moim zdaniem niestety duża część tych społeczeństw została skutecznie sprowadzona do roli bezwolnych "rączek do głosowania" i bezmyślnych odbiorców każdej, nawet najgłupszej informacji, w którą wierzą bezgranicznie. U Niemców może takich postaw jest najwięcej, bo obowiązuje u nich tzw. "ordnung muss sein" rozumiany jako "porządek musi być" oraz pewny rodzaj cywilizacyjnego prymitywizmu, który np. wyraził się w czasie II WŚ, kiedy to przeszło 90% Niemców było zwolennikami  nazizmu A. Hitlera i jego NSDAP. Ten sam rodzaj tego prymitywizmu można zauważyć w społeczeństwie rosyjskim, które wspierało swoje komunistyczne państwo i święcie wierzyło np. w J. Stalina. Tylko w tych dwóch państwach mogły powstać największe totalitaryzmy na świecie: nazizm i komunizm.

O. Scholz podobno nie lubi działać pod presją, bo boi się zarzutu braku decyzyjnej niesuwerenności. A już na pewno nacisk Polski jest dla niego nie do przyjęcia. "Przecież to Niemcy mają być liderem w UE a taka Polska ma zostać jeno biednym landem niemieckim w nowej sfederalizowanej Europie" - zdaje się myśleć Kanclerz Niemiec. I to myślenie znajduje niestety bardzo duży poklask w społeczeństwie niemieckim. 

Wszyscy wiemy, że O. Scholz od momentu wybuchu wojny na Ukrainie robi wszystko, aby militarna  pomoc dla Ukrainy była jak najmniejsza. I tak jest z Leopardami. Ale doprawdy kanclerz na arenie międzynarodowej robi się coraz bardziej śmieszny i groteskowy a w swoich działaniach i wypowiadanych słowach absurdalny. 

I potwierdził to powołując się na uliczną rozmowę z Polakiem. Nie chce mi się wierzyć, że do takiej rozmowy w ogóle doszło, bo przecież O. Scholz ma cały czas osobistą ochronę i nie można sobie ot tak do niego podejść. 



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 

Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

piątek, 13 stycznia 2023

Entliczek - pentliczek co zrobi prezydent? Tego... nie wie nikt...

Ma zostać powołana Komisja wyjaśniająca wpływy Rosji za rządów PO-PSL. A, że takowe były to chyba nikt nie ma wątpliwości, choćby po obejrzeniu filmu "Nasz człowiek w Warszawie". Zapewne też w tym filmie nie ujęto wszystkiego, co może wyjść na jaw podczas ewentualnych obrad wspomnianej komisji. D. Tusk bardzo boi się prawdy w tym obszarze i dlatego chce sądownie usunąć ten ten film z przestrzeni publicznej i na pewno zrobi wszystko, aby taka komisja nie powstała. 

Czy prezydent A. Duda pomoże D. Tuskowi oraz jego otoczeniu i zastosuje weto wobec możliwości powstania tej komisji? Tego naprawdę nie wie nikt!

Są na razie tylko przecieki medialne, które są bardzo niepokojące. Wedle nich prezydent prawdopodobnie jednak zastosuje prawo weta i komisja może nie zostać powołana. Gdyby tak się stało to byłoby bardzo niedobrze i sądzę, że wielu z tych, którzy głosowali na A. Dudę już całkowicie będzie miała poczucie dokonania niewłaściwego wyboru. 

Zresztą prezydent A. Duda co jakiś czas podejmuje bardzo kontrowersyjne decyzje, które oddalają go od konserwatywnych wyborców. Swego czasu zastosował weta do ustaw: 

– reformujących sądownictwo autorstwa Z. Ziobry. Stało się to po rozmowach z Małgorzatą Gersdorf - sic!, dzisiaj już byłą I Prezes Sądu Najwyższego i reprezentującą cześć sądownictwa nieprzychylnego wobec obecnej władzy wykonawczej,
– degradujących członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego odpowiedzialnych za wprowadzenie Stanu Wojennego, szczególnie dotyczących W. Jaruzelskiego i Cz. Kiszczaka,
– zwanych lex TVN zakazujących kapitałowi spoza EOG- Europejskiego Obszaru Gospodarczego, posiadania pakietu tzw.: większościowego w polskich mediach oraz określających, iż o możliwość pozyskania koncesji może ubiegać się firma, której siedziba mieści się na terenie UE lub w którymś z krajów członkowskich Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Powszechnie jednak utarło się przekonanie, iż ustawa uderzała w TVN, którego właścicielem są Amerykanie (koncern Discovery),
– zwanych lex Czarnek, których celem było m.in. chronienie w szkole polskich dzieci przed negatywnym wpływem różnorodnych fundacji i stowarzyszeń promujących ideologie gender czy LGBT oraz przedwcześnie seksualizujących dzieci. Dodatkowo szkoły miały przejść pod kontrolę kuratorów oświaty. Prezydent A. Duda już dwukrotnie zastosował weta do tych ustaw, czyli tzw. lex Czarnek i lex Czarnek 2.0. 

Motywacje prezydenta A. Dudy dotyczące tych wet były mniej więcej te same, czyli, że prezydent nie może kierować się polityką jednej czy dwóch partii politycznych, ale musi być arbitrem i nie inicjować niepotrzebnych sporów w Polsce. Po wybuchu wojny na Ukrainie doszedł jeszcze argument trudnej sytuacji międzynarodowej w jakiej znalazła się m.in. Polska i teraz najważniejszy winien być spokój a nie wewnętrzne kłótnie i chaos z nimi związany. 

W swoim tekście z marca 2022 roku w aspekcie weta prezydenta do pierwszej ustawy lex Czarnek napisałem: "Czy obecnie polska szkoła wychowuje młode pokolenie w poczuciu naszej narodowej tożsamości i do miłości naszej Ojczyny? Czy dziś młodzi Polacy byliby zdolni do obrony naszego kraju tak jak robią to Ukraińcy: zarówno żołnierze, jak i osoby cywilne? Może część tak, ale jestem pewny, że ta część będzie coraz mniejsza, bo Prezydent RP dał zielone światło dla wychowywania naszej młodzieży w duchu lewackich, ideologicznych nemarksistowskich antywartości, gdzie patriotyzm, niepodległość, suwerenność, honor, państwo, Ojczyzna, Polska, naród, tradycja, wiara, rodzina, ojczysty język będą dla niej abstrakcyjnymi pojęciami. A w szkołach tę ideologię będą wtłaczali genderowi lewacy i  dewianci spod znaku LGBTQ+ z kolorowymi piórami w dupie. I tak oceniam to weto i dlatego uważam, że szczególnie teraz takie weto jest zdradą naszego, polskiego narodu i zdradą naszego państwa, Polski. I beznadziejne, i absurdalne tłumaczenie się Prezydenta wojną jest właśnie cyniczne i kuriozalne, bo przecież miał on cały miesiąc na podpisanie tej ustawy a wojna trwała w momencie jego weta ledwo tydzień. Sądzę, że i tak miał ją zawetować a ta wojna dała mu tylko idealny pretekst do takiej decyzji. Szkoda (...) Niestety ja nie mam złudzeń. Miną lata albo też w ogóle ta reforma już nigdy nie zostanie ponownie podjęta, podobnie jak w przypadku innych ustaw, które zawetował Prezydent RP Andrzej Duda. Chciałbym oczywiście się mylić i bardzo bym się cieszył, gdybym się mylił, ale wydaje się, że ta moja nadzieja jest płonna, bo chyba - jak wiele osób to mówi - ta kadencja Prezydenta jest po prostu jego przygotowaniem do objęcia jakiejś międzynarodowej funkcji a tam przecież króluje neomarksizm. Wielu też wskazuje, że jednak ukąszenie przez UW jakiego doznał w tej partii nigdy z polityka nie wychodzi [1]

Tak pisałem o pierwszym wecie prezydenta, potem okazało się, że prezydent po raz drugi zawetował ustawę zwaną lex Czarnek 2.0. Podobno minister Przemysław Czarnek znów przygotowuje nową ustawę, już nazywaną lex Czarnek 3.0. Ja nie mam złudzeń jaka będzie decyzja prezydenta, bo szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot mniej więcej tak to skomentował w TVN24: "Jeśli po raz trzeci chce złożyć te same przepisy spodziewając się innych wyników, to tak jakby naukowiec robił po raz kolejny eksperyment z tymi samymi danymi, by otrzymać inne ostateczne wyniki. To jest błąd naukowy" [2].

Reasumując. Uważam, że jeżeliby faktycznie prezydent miał taką możliwość to zablokuje powstanie komisji śledczej badającej wpływy Rosji za czasów rządów PO-PSL, bo... teraz jest wojna u naszych granic i nie można rozpętywać wojny "polsko-polskiej", tym bardziej, iż zbliża się kampania wyborcza (już trwa?) a taka komisja uznana byłaby za element walki wyborczej rządu z opozycją. 

Zadaję więc retoryczne pytania. To kiedy ma powstać taka komisja jak nie teraz, kiedy rządzi ZP? Czyżby po wyborach, których wyniku jeszcze nie znamy? Czyż Polacy nie mają prawa dowiedzieć się wszystkiego na temat wpływów rosyjskich w Polsce za czasów D. Tuska i mieć przedwyborcze rozeznanie na kogo mają zagłosować? Czy ta komisja podzieli los ustaw lex Czarnek?

Dla ukazania prawdy, także historycznej, zawsze jest najlepszy czas i nie można nigdy zwlekać w jej ujawnianiu, bo w każdym momencie może się zawsze pojawić zwrot: "tak, ale...". Mam jednak cień nadziei, że prezydent będzie chciał ową prawdę pokazać Polakom i da swobodnie pracować nowej komisji śledczej. 


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

środa, 11 stycznia 2023

To mówię JA - Bogusław Grabowski!

No i wreszcie usłyszeliśmy zręby programu rządzenia przez PO i jej akolitów. Ekonomista i były członek Rady Polityki Pieniężnej oraz nowy ekonomiczny guru toatalnej opozycji Bogusław Grabowski chce: likwidacji bądź drastycznego ograniczenia programów socjalnych (500+, trzynastej i czternastej emerytury, itd), wydłużenia wieku emerytalnego, wprowadzenia Euro i sprywatyzowania niemal wszystkiego co zostało jeszcze polskie lub też ponownie wróciło w ręce polskie (także rozbicia koncernu PKN Orlen i wpuszczenia tam zagranicznych inwestorów) [1].

Nie mam zamiaru teraz oceniać jego merytorycznych propozycji, ale są one do znudzenia takie same: likwidować polską gospodarkę i zrezygnować z wszystkiego, co dobrego dla Polaków zrobił PiS; prywatyzować i sprzedawać niemal wszystko, co zostało w rękach polskich; maksymalnie wydłużać czas pracy; wejść do strefy Euro. Czyli w dużej mierze powrócić do dawnych postulatów PO oraz tego, co już było i doprowadziło Polskę do stanu gdzie o Polsce można było powiedzieć, że to "ch...j, dupa i kamieni kupa" oraz "państwo z dykty". 

Natomiast chciałbym zwrócić uwagę na jedną z jego odpowiedzi na pytanie zadane przez dziennikarza z Radia ZET. Redaktor pytająco stwierdził: "Jeśli chodzi o inflację to przydałby się nam drugi program Balcerowicza". B. Grabowski w odpowiedzi oświadczył, że: "Plan Balcerowicza nie wpływał na inflację i przydałaby się nam druga kadencja Bogusława Grabowskiego w RPP" [1]

Jest to bardzo ciekawa wypowiedź i to podwójnie. 

Po pierwsze. Stwierdzenie, że tzw. "Plan Balcerowicza" nie wpływał na inflację jest kuriozalne i świadczy o braku wiedzy Pana B. Grabowskiego. Przecież jednym z głównych celów owego planu miało być radykalne obniżenie inflacji, co w ostateczności i zupełnie niepotrzebnym ogromnym kosztem społecznym ostatecznie się udało. Czy nie jest to wpływ na inflację? A może ja czegoś nie rozumiem? 

Po drugie i w sumie groteskowo śmieszne. Stwierdzenie, że dziś przydałaby się druga kadencja w RPP... Bogusława Grabowskiego świadczy o jakiejś megalomanii i mitomanii tegoż Pana. Biedaczek czuje się rozgoryczony, że już w tej radzie nie jest i zdaje się mówić: "JA - Bogusław Grabowski jestem ponad tym pisowskim plebsem, który nic nie rozumie a ja jestem najwyższych lotów ekonomistą". To urojone mniemanie o swojej wyższości jest powszechne wśród tzw. elit III RP, ale rzadko się zdarza żeby było to wyłożone "jak kawa na ławę". No cóż... można tylko się uśmiechnąć i zareagować politowaniem nad tym guru ekonomicznym totalnej opozycji. 




Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

wtorek, 10 stycznia 2023

Co dalej z premierem M. Morawieckim? Podsumowanie

Moje krytyczne wobec premiera M. Morawieckiego dwa ostatnie teksty wzbudziły mieszane uczucia moich czytelników i komentatorów. I to w kilku obszarach.

Pierwszy z nich dotyczy "kalania własnego gniazda", czyli faktu, iż ja jako zwolennik Zjednoczonej Prawicy i polski patriota nie powinienem pisać krytycznie o premierze, bo on jest "twarzą" obozu rządzącego wybraną przez J. Kaczyńskiego i jego krytyka jest jednocześnie krytyką samego PiS, co może wpłynąć niekorzystnie na wynik jesiennych wyborów parlamentarnych. Krytykowanie więc M. Morawieckiego jest w tym ujęciu jednoznaczne z poparciem obozu opozycji totalnej.

Drugi zaś obszar obejmuje zdziwienie, że dopiero teraz zauważyłem, iż przyjęcie środków z unijnego Funduszu Odbudowy i naszego KPO jest równoznaczne z niemal całkowitą przez Polskę utratą suwerenności, co wynika z faktu konieczności spełnienia przez nas warunków ("kamieni milowych") narzuconych nam przez elity unijne. 

Trzecim obszarem jest pośrednie przyznanie mi racji, ale wskazuje się, że tak naprawdę nie mamy wyboru i tak będziemy zmuszeni do głosowania na ZP, bo alternatywą jest zwycięstwo opozycji totalnej a to by oznaczało już koniec Polski jako suwerennego i niepodległego państwa. Lepiej więc milczeć niż wyrażać wobec władzy swoje wątpliwości i krytykę - przynajmniej do wyborów. 

Kolejnym obszarem jest bezpośrednie przyznanie mi racji i – co jest ciekawe – głosy takie padają również wśród polskich patriotów i konserwatywnych zwolenników prawicy, którzy zauważają, że wokół KPO dzieją się zastanawiające i dziwne rzeczy, które godzą w polską suwerenność. 

Ostatnim obszarem jest również przyznanie mi racji, ale z perspektywy krytyków obecnych rządów nie będących zwolennikami obozu totalnej opozycji. Wskazuje się tu na hasło "PiS-PO to to samo zło", które powstało już podczas spotkań magdalenkowych i  przy Okrągłym Stole, gdzie politycznie zabetonowano polską scenę polityczną od prawa do lewa (od prawicowych PC-PiS poprzez centrowe UW-UD-KLD-PO do lewicy). Częściowo takie opnie wyrażają zwolennicy Konfederacji.

Oczywiście pojawiły się też głosy ze strony fanatyków i wyborców totalnej opozycji, ale z nimi trudno dyskutować, bo żadne fakty do nich nie docierają a większość z nich z radością i spazmatycznie spija kłamstwa z dziubka D. Tuska. Jedni uważają się za obywateli europejskich a nie przede wszystkim polskich, więc stanowią oni dla mnie grupę, z którą Polacy w ogóle nie powinni "zasiadać do stołu". Drudzy to sfrustrowana dotychczasowa elita tzw. III RP - "wykształciuchy" ("lemingi") i beneficjenci XXX lecia niby wolnej Polski, którzy stracili miano autorytetów a także zostali odcięci od profitów wynikających z fałszywie przez nich pojmowanej wyższości nad pisowskim plebsem. Ci też są "puści jak bęben" i nie ma sensu z nimi wchodzić w dyskusję, bo nimi kierują jedynie emocje a nie merytoryczna wiedza.

Cóż ja mogę na te zarzuty i pochwały powiedzieć?

Po pierwsze. Tak, jestem zwolennikiem obecnie rządzących i na nich od lat głosuję. Tym niemniej kiedyś napisałem, że nie oznacza to, iż jestem fanatykiem i przyjmuję wszystko bezkrytycznie. Kontynuowałem, że jeżeli zauważę, że mój rząd czy prezydent zmierzają w niewłaściwym dla Polski kierunku to będę o tym pisał. Choćby tylko dlatego, aby ich przestrzec i aby skorygowali swoje działania. I tak jest teraz, bo uważam, że faktycznie rząd w sprawie KPO się zamotał i prostą drogą dąży ku przepaści, czyli przegrania jesiennych wyborów. Wskazuję przy tym konieczność nowego otwarcia już bez premiera M. Morawieckiego. A takie nowe otwarcie winno nastąpić jak najszybciej, bo przecież wybory są dopiero za 10 miesięcy, które mogą spokojnie wystarczyć dla nowego premiera, aby powrócić na dobrą drogę i nadać nowy kierunek działań bez obciążenia w postaci ustępstw na rzecz Unii Europejskiej. Także to nie jest tak, że "kalam własne gniazdo", ale robię to z troski o los Polski, bo naprawdę nie wyobrażam sobie, aby ekipa D. Tuska znów w Polsce przejęła stery rządzenia. I my jako patrioci winniśmy pokonać dysonans poznawczy (jest to trudne) i uzmysłowić sobie, że obecne rządy też mogą się mylić. 

Po drugie. To nie jest tak, że dopiero teraz przejrzałem na oczy. W 2015 roku napisałem tekst "Czy M. Morawiecki jest dobrym wyborem dla Polski? Wtedy M. Morawiecki został wicepremierem rządu a ja napisałem m.in. tak: "Tak więc jak na razie trudno stwierdzić, czy powołanie M. Morawieckiego okaże się sukcesem czy też klęską. Wierzę jednak, że J. Kaczyński wie co robi i daje szansę M. Morawieckiemu na odegranie w Polsce znaczącej, historycznej roli. Może właśnie to wyzwanie, ta szansa i jego patriotyczne ambicje zdecydowały o tym, że M. Morawiecki zrezygnował ze świetnie płatnej posady na rzecz kilkukrotnie mniejszej gaży w polskim rządzie? Chciałbym, żeby to ostatnie było prawdą i J. Kaczyński się nie pomylił, bo w przeciwnym razie może okazać się, że ów wybór był najgorszym na jaki Polska zasługiwała a J. Kaczyński ryzykując wszystkim przegra wszystko a z nim również wszystko przegra nasza Ojczyzna" [1]. Później też i już 2022 roku napisałem w tekście "Czy premier M. Morawiecki naprawdę jest aż tak bezczelnym kłamcą?" tak: "Po pierwsze: pieniądze z FO są tylko w części grantowe a reszta to pożyczki. Po drugie: gdyby jakiś kraj unijny nie mógł spłacić tych pożyczek to m.in. Polska będzie musiała je w jakiejś części je spłacać. Po trzecie: UE narzuca nam w "kamieniach milowych" konieczność narzucenia dodatkowych unijnych podatków (np. za samochody spalinowe), na co się zgodziliśmy. Po czwarte: tak naprawdę 99% tych "kamieni milowych" zmniejsza naszą suwerenność a nie odwrotnie jak - powiem to dosadnie - kłamie premier M. Morawiecki. Czy można być aż tak aroganckim i bezczelnym kłamcą? I to wobec patriotów z Klubów Gazety Polskiej? I ten żenujący argument o krytykach jako "ruskich onucach" [2]. Ważnym też był tekst "Ewentualne pułapki przyjęcia przez Polskę pieniędzy z FO...", w którym wskazałem, że "w sumie jestem zły, że Polska nie wycofała się z tych umów z roku 2020. Mieliśmy idealny pretekst w postaci przeszło rocznego blokowania dla nas środków z FO przez KE. Zostałoby nam te 101 mld Euro tradycyjnej pomocy unijnej i sądzę, że to dla nas by wystarczyło a dzięki temu uniknęlibyśmy uwspólnotowienia długów, podatków unijnych i "mechanizmu warunkowości", czyli tego wszystkiego, co diametralnie ogranicza naszą suwerenność i niepodległość oraz staje się podwaliną budowy Jednego Sfederalizowanego Państwa Europa ze stolicą w Berlinie" [3]. Tak więc ostatnie teksty wcale nie były nagłym wyjątkiem w mojej narracji na temat FO (KPO).

Po trzecie. W nawiązaniu do pierwszego akapitu odpowiedzi uważam, że nie ma odpowiedniego czasu na wskazanie ewentualnych błędów naszych rządzących. Zawsze można znaleźć argumenty, że to nie ten czas, nie ten moment. A kiedy będzie ten moment? Po przegraniu wyborów? Naprawdę jeżeli choć trochę nas niepokoi obecna sytuacja w sprawie KPO to winniśmy o tym mówić głośno i to właśnie teraz. Później to już nie będzie miało sensu, bo wybory będą zbyt blisko i faktycznie w imię zwycięstwa nie będziemy raczej skłonni krytykować nasz rząd. Pamiętamy jak to było z wetami pana Prezydenta A. Dudy wobec ustawy o reformie sądownictwa. Do dzisiaj ten smród za ten błąd ciągnie się za nami. 

Po czwarte. W swojej krytyce M. Morawieckiego nie jestem osamotniony. Po naszej patriotycznej stronie coraz więcej jest takich samych głosów. Choćby np. redaktor R. Ziemkiewicz widzi to niemal tak samo jak ja a przecież jego nie można uznać za zwolennika totalnej opozycji, choć bywa kontrowersyjny. Zresztą też Solidarna Polska tak samo ocenia niby kompromis zawarty z UE w sprawie KPO i tych 160 czy 200 kamieni milowych, których spełnienie warunkuje otrzymanie tych pieniędzy. Zapowiada też, że nie poprze nowej ustawy o sądach, w tym o SN.


Po piąte. Całkowicie się nie zgadzam ze stwierdzeniem, że PiS-PO to to samo zło. Tak nie jest. Dla Polski złem w czystej postaci jest PO i jej akolici z totalnej opozycji natomiast PiS zrobił chyba najwięcej dla Polski i Polaków od 1989 roku i choć ja mam wiele zastrzeżeń do obecnych władz to takie tożsame porównanie jest niewłaściwe i krzywdzące obecne władze. Tak, apeluję o zmianę premiera, ale nie oznacza to, że jestem tego rządu skrajnym przeciwnikiem. Jest wprost przeciwne, bo moim zdaniem wymiana premiera jest konieczna aby wygrać kolejne wybory na jesieni tego roku. I powtórzę: nie wyobrażam sobie ponownego przejęcia sterów władzy przez PO i D. Tuska.  

I to by było na tyle, bowiem jak wspomniałem nie mam zamiaru "zasiadać do stołu i dyskutować" ze zwolennikami totalnej opozycji. 



Film R. Ziemkiewicza Morawiecki musi odejść

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog