poniedziałek, 22 lipca 2024

Zamach na D. Trumpa na tle rezygnacji z kandydowania J. Bidena

Takie wydarzenia jak na szczęście nieudany zamach na D. Trumpa zawsze uruchamiają spiralę poszukiwania mniej lub bardziej realnych ich przyczyn oraz implikują powstawanie różnych tzw. "teorii spiskowych". Owe teorie też są mniej lub bardziej prawdopodobne. 

Ja a'priori nie odrzucam żadnej "teorii spiskowej" bo tak naprawdę historia ludzkości to historia różnych spisków. Mogę tylko wskazywać, które właśnie mogą być mniej lub bardziej prawdopodobne a nawet tworzyć własne.  

I poniżej prezentuję taką swoją realną bądź nie "teorię spiskową" przyczyn i okoliczności zamachu na D. Trumpa na tle wczorajszej decyzji o rezygnacji J. Bidena z kandydowania na urząd prezydenta USA.

-------------------------

Uważam bowiem, że "między bajki" można włożyć fakt, iż J. Biden zrezygnował z kandydowania na prezydenta USA nagle. To już było wiadome co najmniej po sromotnej porażce J. Bidena z D. Trumpem w debacie telewizyjnej w dniu 28 czerwca 2024 roku. 

To wtedy Demokraci w 100% już wiedzieli, że J. Biden ustąpi i nastąpiło gorączkowe poszukiwanie jego następcy lub następczyni. Naturalne wydawało się wskazanie Kamali Harris, ale ona tak naprawdę miała zerowe poparcie w prawyborach nawet u Demokratów a dodatkowo nie mogła generować efektu nowości i świeżości nowego kandydata na urząd prezydenta USA. 

Kolejnym problemem Demokratów było to, że D. Trump miałby przewagę co najmniej kilkunastu miesięcy własnej kampanii wyborczej nad nowym kandydatem Demokratów. 

Zapewne też Demokraci zlecili naprędce badanie szans na zwycięstwo ich jakiegokolwiek kandydata nad D. Trumpem i wyszło im, że wśród swoich takiego nie mają i tak została im tylko obecna wiceprezydent USA. 

Tyle tylko, że przez dłuuugie miesiące całe amerykańskie lewactwo robiło wszystko aby zohydzić wyborcom postać D. Trumpa. Próbowano go ośmieszać, wyzywać od faszystów, stawiać przed sądem, porównywać do A. Hitlera, personifikować z czystym złem i to wszystko... na nic. Osiągnięto efekt odwrotny od zamierzonego, bo D. Trump zamiast spadku notowań notował ich wzrost. 

Więc cóż było robić? Skoro bez zamierzonego efektu zrobiono już wszystko to lewakom pozostała po prostu jego eliminacja.

W takiej sytuacji Demokraci pozbyliby się groźnego rywala oraz zniwelowaliby przewagę czasową kampanii wyborczej nowego kandydata Republikanów. Nowy kandydat Republikanów stanąłby na starcie biegu do pałacu prezydenckiego w sytuacji, gdy to Kamala Harris miałaby nad nim przewagę rozpoznawalności u wyborców i wtedy Demokraci byliby niemal pewni zwycięstwa.

Oczywiście zaraz by ruszyła lewacka kampania medialna odpierająca zarzuty kierowane wobec Demokratów o sprawstwo zamachu przy jednoczesnej promocji Kamali Harris. Być może wybuchłyby też jakieś zamieszki, ale administracja J. Bidena na pewno by je spacyfikowała. 

I zrobiono wszystko, aby zamach się powiódł. Zamachowca usytuowano tak blisko, że już bliżej nie można było. Zignorowano całkowicie ostrzeżenia uczestników wiecu, gdzie zwykli Amerykanie wprost wskazywali gdzie znajduje się potencjalny zamachowiec. Padły strzały, po których zamachowca od razu zastrzelono. Wszystko było przygotowane perfekcyjnie, ale kreatorzy zamachu nie uwzględnili Siły Wyższej i D. Trump cudownie uniknął śmierci bo nagle się odchylił żeby sprawdzić jakieś dane o liczebności imigrantów. Kula przeszła pół centymetra od czaszki raniąc jedynie D. Trumpa w ucho. I tym sposobem D. Trump wyrósł na zdecydowanego faworyta wyborów.

A lewactwo mimo to przystąpiło do operacji zmiany kandydata i forsowania Kamalii Harris. 

Trzeba zatem codziennie modlić się o zdrowie i życie D. Trumpa bo nie wiadomo czy ostatni nieudany zamach jest naprawdę ostatnim...

---------------------------------------

To tyle mojej "teorii spiskowej". Oczywiście mogę się zupełnie mylić. Oby! 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 

Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog 

Ten sam tekst jest jednocześnie publikowany na forach: https://www.salon24.pl/u/krzystofjaw/ https://naszeblogi.pl/users/krzysztofjaw https://niepoprawni.pl/ludzie/krzysztofjaw, blogmedia24.pl

niedziela, 21 lipca 2024

Cele D. Tuska - najpierw M. Morawiecki a potem J. Kaczyński i PiS oraz koniec ery III RP?

Trwa furiacka nagonka na członków rządu lub gabinetu M. Morawieckiego, ale chyba każdy wie, że za nadzór nad całością ówczesnego rządu pełnił premier M. Morawiecki. I bezpośredni atak obecnego premiera D. Tuska na ówczesnego premiera M. Morawieckiego nastąpi po rozliczeniach członków rządu ZP (PiS+SP). 

Ale ostatecznym celem D. Tuska jest prezes PiS-u Jarosław Kaczyński, na punkcie którego ma jakąś niezrozumiałą obsesję. Z czego ta obsesja się bierze i jak wpływa na psychikę D. Tuska to nie mnie oceniać [1]. 

Mogę wskazać tylko na początek tej obsesji i ja optuję za momentem jego przegranej ze ś.p. Lechem Kaczyńskim w wyborach prezydenckich. Po zamachu w Smoleńsku został tylko jego brat bliźniak, Jarosław i to na nim skupiła się projekcja tuskowej obsesji i nienawiści połączonej z jakąś fascynacją i kompleksem niższości. 

A po spacyfikowaniu byłego premiera i prezesa PiS nastąpi frontalny atak na partię PiS i chęć doprowadzenia jej do rozpadu lub zniszczenia i zresztą już pojawiają się sygnały, że D. Tusk chciałby na początku doprowadzić do "zagłodzenia finansowego" PiS-u w postaci radykalnego uszczuplenia wysokości jej dotacji publicznej. Chodzi o sprawozdanie finansowe PiS-u z wydatkowania środków na kampanię wyborczą, które PKW może przyjąć bez zastrzeżeń, ze wskazaniem uchybień albo je odrzucić. Konsekwencją odrzucenia sprawozdania finansowego komitetu wyborczego może być strata do 75 proc. dotacji podmiotowej, którą partia otrzymuje w związku ze zdobytymi mandatami oraz subwencji - także maksymalnie do 75 proc. jej wysokości [2]. PKW wyznaczył sobie czas na badanie sprawozdań finansowych do końca lipca 2024 roku.

Koniec PiS-u to byłaby realizacja jego marzeń, ostateczny skutek jego słynnej "żelaznej miotły", o której w czasie kampanii wyborczej mówił sam D. Tusk. 

Trzeba bowiem wskazać, że sam D. Tusk i jego ferajna nie zamierzają demokratycznie oddać władzy i po prostu muszą ją utrzymać za wszelką cenę. Bo przecież łatwo sobie wyobrazić co robiłby PiS gdyby teraz objął ponownie władzę. Zacząłby od rozliczeń rządu D. Tuska a tych bezprawnych jego posunięć jest już - po 8 miesiącach władzy - bez liku. I każdy dzień przynosi następne. Wtedy Trybunał Stanu musiałby działać przez 24 godziny na dobę a więzienia trzeba by było rozbudowywać o dodatkowe cele/pomieszczenia dla dzisiejszych potencjalnych przestępców z kręgów władzy. 

Ale jest jeszcze jeden aspekt całego tego działania D. Tuska, który może być traktowany jako przypuszczenie z pogranicza tzw. teorii spiskowych.

Otóż wydaje się, że jego obecne rządy zakończyły erę całej pookrągłostołowej i pomagdalenkowej III RP, w której istniała zasada, że "my nie ruszamy waszych a wy nie ruszacie naszych". Stąd wcześniej ZP (PiS + SP) nie przeprowadziły operacji CELA+, która rozliczyłaby rządy PO-PSL za lata 2007-2015 a teraz po prostu D. Tusk postawił na realizację interesów unijnych (niemiecko-unijnych) a porzucił jakieś stare polskie zobowiązania rodem z końca lat 1988-1989.

Jeżeliby zgodzić się z takim podejściem do faktów to sądzę, że J. Kaczyński zorientował się o końcu układu III RP bardzo późno, bo pod koniec kampanii wyborczej a ściślej mówiąc od momentu kiedy zaczęto pracować nad serialem "Reset", na który prezes PiS dał przyzwolenie.  Oczywiście ten serial był spóźniony o co najmniej cztery lata, bo naprawdę jego wymowa i fakty tam pokazane powinny sprawić, iż np. taki D. Tusk musiałby chyba oglądać świat zza krat a nie zostawać ponownie premierem Polski. Niestety pod tym względem PiS stracił swoje lata rządzenia, bo J. Kaczyński chciał być lojalny wobec układu zawartego przy Okrągłym Stole i Magdalence. I szkoda, że tak się stało...

Idąc dalej tym tokiem rozumowania należy zapytać co wynika z tego dla Polski? 

Otóż wszystko to, co najgorsze. D. Tusk realizuje przede wszystkim interesy niemieckie i sam zapewne czuje się bardziej Niemcem niż Polakiem. Rząd PiS-u jaki był taki był, ale był rządem polskim i działającym dla dobra Polski i  Polaków. Zrobił dla nas najwięcej od 1989 roku. Rządy D. Tuska reprezentują li tylko interesy niemieckie i zniemczonej UE. Polska i Polacy są raczej na ostatnim miejscu jego priorytetów. Tylko symptomatycznym pozostaje fakt, że dla Polski i Polaków D. Tusk powoli jawi się jako Niemiec, ale dla Niemców tak naprawdę jest nikim i traktują go jako swojego kelnera spełniającego bez szemrania ich życzenia i polecenia.  

Ogólnie pominąłem w tych rozważaniach rolę USA, które bardzo mocno wpływają na polską i europejską scenę polityczną. Warto bowiem zauważyć, że gdy w USA rządzi administracja Demokratów to na arenie europejskiej rośnie rola Niemiec a gdy rządzi administracja Republikanów ta rola Niemiec drastycznie spada a wzrasta rola Polski, Trójmorza i V4. My, polscy patrioci winniśmy wobec tego "trzymać kciuki" za zwycięstwo D. Trumpa w listopadowych wyborach w USA.

[1] Ciekawe w tym kontekście może być stwierdzenie J. Palikota w książce "Kulisy Platformy": ""D. Tusk (https://ksiazki.wp.pl/kulisy-platformy-6147706910345345c lubi czytać książki - opowieści o małych greckich tyranach z czasów Sokratesa czy Herodota, którzy „mieli w zwyczaju na przykład mordować wszystkich swoich synów zaraz po urodzeniu. Każdy z tych bohaterów pławił się w okrucieństwie”".

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Ten sam tekst jest jednocześnie publikowany na forach: https://www.salon24.pl/u/krzystofjaw/ https://naszeblogi.pl/users/krzysztofjaw https://niepoprawni.pl/ludzie/krzysztofjaw; blogmedia24.pl

środa, 17 lipca 2024

Po co przeżył Donald Trump?

"Nie powinno mnie tu być. Powinienem być martwy (...) Lekarz w szpitalu powiedział, że nigdy czegoś takiego nie widział, nazwał to cudem" powiedział D. Trump w wywiadzie dla "New York Post" [1] odnosząc się do nieudanego zamachu na swoje życie [2]. 

Jestem osobą wierzącą więc wierzę, że Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty mogą nieraz ocalić kogoś  w najbardziej nieprawdopodobnych sytuacjach mierzonych właśnie w kategorii cudów. Ale takie "cudowne ocalenie" jest zawsze "po coś", czyli Boża Opatrzność jakby ratuje kogoś, bo ten ktoś ma do spełnienia w swoim życiu jeszcze jakąś misję, jakieś zadania do wykonania. I to niezależnie od tego, kim jest dany ktoś, choć najbardziej jest to powszechnie zrozumiane, gdy dotyczy kogoś bardzo ważnego jak np. świętego Jana Pawła II czy teraz Donalda Trumpa. 

Przywołuję te dwie cudownie ocalone postaci bo w kategoriach politycznych misją i zadaniem do wykonania dla św. Jana Pawła II było pokonanie bezbożnego komunizmu wojennego a dla Donalda Trumpa może to być pokonanie rozlewającego się na świecie lewicowo-demoliberalnego bezbożnego komunizmu kulturowego. 

I może D. Trump przeżył zamach właśnie po to?!

I może dlatego było możliwe sfotografowanie go jako bohaterskiego zwycięzcę?!

Źródło Foto: AP Photo/Evan Vucci/East News / East News

Dziś "lewactwo" całego świata tak naprawdę jęczy z żalu, że D. Trump nadal żyje. A świat normalności zobaczył jak wielkiego ma przywódcę, który faktycznie może "stawić czoła" Złu w postaci lewackiej "cywilizacji śmierci".  

Wierzę, że tak będzie i wierzę w to, że prawidłowo zidentyfikowałem ostatnią misję życia D. Trumpa. To wielkie zadanie i wszyscy konserwatyści i apologeci normalności oraz piewcy "cywilizacji życia" muszą mu w tym dziele pomóc tak jak umieją najlepiej. 

I na koniec tak dygresyjnie. 

W obalaniu komunizmu wojennego współpracował ze sobą tandem: św. Jan Paweł II - Ronald Reagan. Dziś w obalaniu komunizmu kulturowego D. Trump nie ma co liczyć na papieża Franciszka, który sam wydaje się jego zwolennikiem.

[2] Mam taką prośbę do dziennikarzy wszelkiej maści. Skończcie pisać alogiczny oksymoron "Próba zamachu", bo to jest wewnętrznie sprzeczny zwrot. Zamach albo był albo go nie było, albo był nieudany albo udany. W przypadku zamachu na życie D. Trumpa zamach się po prostu nie udał, bo akurat w tym momencie D. Trump uchylił głowę, aby spojrzeć na tablicę danych o liczebności imigrantów a pocisk ranił go w ucho. Wystarczyło, aby 1-2 centymetry kula leciała bliżej głowy a D. Trump byłby martwy.  

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com