wtorek, 28 lutego 2023

Co "2050" oznacza w nazwie partii Sz. Hołowni – czy to od Agendy 2050?

Agenda 2030 i agenda 2050

Powszechnie się zastanawiano skąd w nazwie partii Sz. Hołowni wziął się rok 2050. Niektórzy myśleli, że oznacza to dalekosiężne plany rozwoju tej partii, inni lekko sarkastycznie nazywali ją "Polską dwa pięćdziesiąt" odnosząc to do 2,50 PLN. Jeszcze inni uważali inaczej..  

Ale te wszystkie domysły i sugestie są - wedle mnie - całkowicie nieprawdziwie. 

Chodzi bowiem o globalistyczną Agendę 2050, której cele ugrupowanie Sz. Hołowni ma realizować. I tylko poprzez pryzmat tej agendy tak naprawdę można poznać prawdziwe cele funkcjonowania partii Sz. Hołowni. Wszystko inne jest picem i "biciem piany" dla zdobycia wyborców w obecnie realnej i przedwyborczej rzeczywistości politycznej.  

Jakież więc są cele tej chorej lewacko-postkomunistycznej agendy?

Tak naprawdę unijna, europejska Agenda 2050 jest kontynuacją ONZ-owskiej Agendy 2030 z 25 września 2015 roku. Została ona przyjęta jednogłośnie przez wszystkie 193 państwa członkowskie ONZ i rezolucja (agenda) ta nazwana została: "Przekształcamy nasz świat: Agenda na rzecz zrównoważonego rozwoju 2030”. Ta z kolei jest kontynuacją Milenijnych Celów Rozwoju.

((Dygresyjnie. Jak słyszę o zrównoważonym rozwoju to mi "nóż się w kieszeni otwiera", bo pod tę nazwę można dosłownie podczepić wszystko, co sobie - szczególnie w UE - zieloni i czerwoni szaleńcy wymyślą w tych swoich doszczętnie zrytych umysłach ("łbach"). Przykładów można by mnożyć: od zrównoważenia kobiet w kwestii dostępności do swobodnej aborcji, zrównoważenia płci polegającego na możliwości jej wyboru i nachalnej promocji zboczeń seksualnych jak LGBTQ+ poprzez  zrównoważenie w zakresie bzdurnej ochrony klimatu i zeroemisyjności pod względem CO2 aż do jedzenia robaków i wyeliminowania mięsa czy mleka z ludzkiej diety i reglamentowania odzieży. A to tylko niektóre z ich pomysłów i ciągle powstają nowe)). 

I cóż to możemy znaleźć w tej Agendzie 2030? [1].

Zawiera ona 17 Celów Zrównoważonego Rozwoju i 169 powiązanych z nimi zadań. Proponuję przeczytać te cele, bo one oddają sposób życzeniowo-nierealnego myślenia współczesnych globalnych elit i potencjalnie generują rozwiązania szczegółowe dla wszystkich państw na świecie. 

Na pierwszy rzut oka te górnolotne cele wydają się jak najbardziej słuszne, ale najważniejsze jest to, jak rozumieją je zielono-czerwone elity i co się pod nimi kryje. 

Cele Agendy 2030.

Cel 1. Wyeliminować ubóstwo we wszystkich jego formach na całym świecie
Cel 2. Wyeliminować głód, osiągnąć bezpieczeństwo żywnościowe i lepsze odżywianie oraz promować zrównoważone rolnictwo
Cel 3. Zapewnić wszystkim ludziom w każdym wieku zdrowe życie oraz promować dobrobyt
Cel 4. Zapewnić wszystkim edukację wysokiej jakości oraz promować uczenie się przez całe życie
Cel 5. Osiągnąć równość płci oraz wzmocnić pozycję kobiet i dziewcząt
Cel 6. Zapewnić wszystkim ludziom dostęp do wody i warunków sanitarnych poprzez zrównoważoną gospodarkę zasobami wodnymi
Cel 7. Zapewnić wszystkim dostęp do stabilnej, zrównoważonej i nowoczesnej energii po przystępnej cenie
Cel 8. Promować stabilny, zrównoważony i inkluzywny wzrost gospodarczy, pełne i produktywne zatrudnienie oraz godną pracę dla wszystkich ludzi
Cel 9. Budować stabilną infrastrukturę, promować zrównoważone uprzemysłowienie oraz wspierać innowacyjność
Cel 10. Zmniejszyć nierówności w krajach i między krajami
Cel 11. Uczynić miasta i osiedla ludzkie bezpiecznymi, stabilnymi, zrównoważonymi oraz sprzyjającymi włączeniu społecznemu
Cel 12. Zapewnić wzorce zrównoważonej konsumpcji i produkcji
Cel 13. Podjąć pilne działania w celu przeciwdziałania zmianom klimatu i ich skutkom*
Cel 14. Chronić oceany, morza i zasoby morskie oraz wykorzystywać je w sposób zrównoważony
Cel 15. Chronić, przywrócić oraz promować zrównoważone użytkowanie ekosystemów lądowych, zrównoważone gospodarowanie lasami, zwalczać pustynnienie, powstrzymywać i odwracać proces degradacji gleby oraz powstrzymać utratę różnorodności biologicznej 
Cel 16. Promować pokojowe i inkluzywne społeczeństwa, zapewnić wszystkim ludziom dostęp do wymiaru sprawiedliwości oraz budować na wszystkich szczeblach skuteczne i odpowiedzialne
instytucje, sprzyjające włączeniu społecznemu
Cel 17. Wzmocnić środki wdrażania i ożywić globalne partnerstwo na rzecz zrównoważonego rozwoju
* Uznając, że Ramowa Konwencja Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu jest głównym międzynarodowym i międzyrządowym forum dla negocjowania globalnej odpowiedzi na zmiany klimatu

Warto zwrócić uwagę na powtarzające się dwa słowa: "zrównoważony" i "inluzywny". Teoretycznie idea zrównoważonego rozwoju społeczno-ekonomicznego zakłada taki rozwój, który zaspakajając potrzeby współczesnych społeczeństw, nie będzie jednocześnie ograniczał możliwości rozwojowych przyszłych pokoleń. Obejmuje równoległy rozwój gospodarki, społeczeństwa i środowiska. Natomiast inkluzywność ogólnie - w przeciwieństwie do ekskluzywności – oznacza postawy włączające powszechnie wszystkich ludzi i dotyczą całości społeczeństwa oraz charakteryzują się powszechną i wzajemną tolerancją niezależnie od płci, wieku, niepełnosprawności, narodowości, przynależności etnicznej, orientacji seksualnej, pochodzenia kulturowego i typu osobowości. 

Tak naprawdę "zrównoważoność" obejmuje przede wszystkim terroryzm środowiskowo – ekologiczno – klimatyczny i walkę ze śladem węglowym oraz fanatyczne dążenie do tzw. zeroemisyjności CO2. "Inkluzywność" zaś obejmuje przede wszystkim ideologiczną tzw. tolerancję represywną, czyli  lewacką nietolerancyjność mniejszości wobec większości [2]. Sumując te dwie postawy w końcu możemy zrozumieć ten nacisk lewaków na promowanie: ideologii gender, LGBTQ+, multikulturowości, powszechnej edukacji seksualnej i seksualizacji dzieci, wolnego wyboru płci,  aborcji, eutanazji, depopulacji czy New Age oraz ich walkę z: tradycyjną rodziną, chrześcijańską wiarą, etniczną narodowością, państwami narodowymi czy z wolnością i własnością prywatną [3].

Tyle tylko, że szczegółowe wytyczne Agendy ONZ nie są obligatoryjne i mogą być swobodnie pomijane przez takie państwa jak np.: USA, Kanadę, Meksyk, Kubę, Chiny, Rosję, Iran, Indie, Japonię, obydwie Koree, Brazylię, Argentynę, Wielką Brytanię i Australię, Arabię Saudyjską oraz w jeszcze innych krajach. 

Tak naprawdę całkowicie Agendę 2030 przyjęła Unia Europejska, która wygenerowała i wypluła z siebie jej rozszerzoną kontynuację w postaci "Długoterminowej unijnej strategii 2050" (Agendy 2050) [4], której celem jest osiągnięcie w 2050 roku tzw. "zeroemisyjności" CO2, czyli takiego stanu by  osiągnąć stan neutralny – emitować i pochłaniać tyle samo CO2. 

Najbardziej śmieszne w tym wszystkim jest to, że cała UE (27 państw) emituje około 7% całości światowej  antropogenicznej emisji CO2. Może to prowadzić do stwierdzenia, że UE wcale nie chodzi o dobro klimatu, ale przede wszystkim o możliwość uzyskiwania dodatkowych dochodów np. z unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 (EU ETS). Ponadto nawet jeżeliby UE faktycznie w 2050 roku uzyskała neutralność klimatyczną to nie miałoby to żadnego wpływu na klimat całej naszej planety. Warto w tym miejscu dodać, że UE jest na trzecim miejscu pod względem emisji CO2. Innymi krajami o wysokiej emisji CO2 są: Chiny (33% procent światowej emisji), USA (13%), Indie (7%), Rosja (5%), Japonia (3%), Iran (2%) czy szczegółowo wyodrębniając Niemcy (2%) [5]. Polska emituje około 0,8 - 0,9% całości światowej emisji C2 (sic!!!). 

Ostatnio elity unijne  – co wydaje się symptomatyczne – zmieniły swoje nazewnictwo: z walki z emisją CO2 na walkę z emisją gazów cieplarnianych i ze śladem węglowym. W przyszłości może to być istotne, bo może się okazać, że nie tylko CO2 będzie podlegało redukcji. 

Ogólnie cele unijnej Agendy 2050 są następujące:

1. Maksymalizacja korzyści płynących z efektywności energetycznej, w tym budynków bezemisyjnych,
2. Maksymalizacja wykorzystania odnawialnych źródeł energii i energii elektrycznej w celu całkowitej dekarbonizacji dostaw energii w Europie,
Źródło: https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/?uri=CELEX:52018DC0773

3. Przyjęcie czystej, bezpiecznej i opartej na sieci mobilności,
4. Konkurencyjny przemysł unijny i gospodarka o obiegu zamkniętym jako kluczowy czynnik umożliwiający ograniczenie emisji gazów cieplarnianych,
5. Rozwój odpowiedniej infrastruktury sieciowej i wzajemnych połączeń,
6. Czerpanie pełnych korzyści z biogospodarki i tworzenie niezbędnych pochłaniaczy dwutlenku węgla,
7. Wyeliminowanie pozostałych emisji CO2 dzięki wychwytywaniu i składowaniu dwutlenku węgla,
8. Inwestowanie w zrównoważone społeczeństwo 


Zastanawiam się nad unijną taśmową produkcją takiego klimatycznego i nieosiągalnego bełkotu, ale to właśnie on generuje takie pomysły jak: likwidację samochodów i samolotów spalinowych, likwidację hodowli zostawiających "ślad węglowy" bydła, trzody chlewnej i drobiu a tym samym zmuszenie nas do diety wegańskiej czy wegetariańskiej albo "robalowej" i bezmlecznej , ograniczenie liczebności - wydychających CO2 - ludzi na świecie czy też radykalne ograniczenie konsumpcji wszelkich dóbr jak to zostało zapisane m.in. w raporcie C40 Cities. 

Niestety też obecny rząd podlega tej klimatycznej presji, co można zauważyć np. w raporcie "2050.pl. Podróż do niskoemisyjnej przyszłości", gdzie zapisano takie oto zdanie: "Choć Polsce trudno będzie stać się liderem transformacji niskoemisyjnej, kraj nasz może dołączyć do grona jej uczestników, aktywnie kształtując własną politykę w kontekście niezbędnych przemian" w stronę tej niskoemisyjności [6].

Dokąd to wszystko zmierza? 

[1] Jeżeli ktoś ma na tyle siły, żeby przeczytać ten lewacki bełkot to proszę zajrzeć na: https://www.unic.un.org.pl/files/164/Agenda%202030_pl_2016_ostateczna.pdf oraz https://kampania17celow.pl/agenda-2030/
[3] Trochę więcej na ten temat można znaleźć m.in. w: https://ordoiuris.pl/rodzina-i-malzenstwo/agenda-2030-przyszlosc-bez-rodziny oraz w innych publikacjach Instytutu Ordo Iuris

[6] https://www.wwf.pl/sites/default/files/2017-07/2050.pl%20Podróż%20do%20niskoemisyjnej%20przyszłości.pdf - warto przeczytać tą liczącą 216 stron ekologiczną "kobyłę" dotyczącą Polski

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

sobota, 25 lutego 2023

Gdzie uciekniemy jak Rosja nas zaatakuje?

Załóżmy, że tak jak Ukraina nie należymy ani do NATO, ani do UE i Rosja by nas zaatakowała. 

Ukraińskie kobiety i dzieci  uciekają przed wojną do nas a nasze babcie, matki, żony, partnerki i nasze dzieci gdzie mieliby uciekać? 

Do Niemiec? Wolne żarty. Oni wolą muzułmanów niż polskich katolików a do tego – jak to drzewiej bywało – mogliby się nawet cieszyć i porozumieć z Rosją a tym samym w końcu realnie ziścić swoją ideę  Mitteleuropy i doprowadzić do wspólnej granicy niemiecko-rosyjskiej. Jak dalej nas uczy nauczycielka-historia, na jakąś militarną pomoc z ich strony też bym zbytnio nie liczył, co możemy zaobserwować w przypadku niemieckiej "pomocy" dla Ukrainy.  

Do Francji? To też odpada, bo oni mają swoje wewnętrzne problemy jak np. uliczny sprzeciw wobec podniesienia wieku emerytalnego i zapewne też wstrzymywaliby się z przyjmowania kolejnych "rąk do pracy" oraz raczej nie byliby skorzy do przeciwstawienia się Rosji i W. Putinowi. Zauważmy przecież, że politycznie E. Macron jest dziś nawet bardziej prorosyjski niż O. Scholz. Dodatkowo we Francji - podobnie jak w Niemczech - trwa cywilizacyjny proces wymiany (podmiany) społeczeństw: z europejskich na muzułmańskie a więc napływ polskich katolików lub też w ogóle osób reprezentujących cywilizację łacińską rodziłby nowe konflikty.  

Do USA i Kanady? Może, ale byłaby to bardzo trudna, długa i droga ucieczka zważywszy na fakt, iż przecież uciekający Polacy mogliby w wojnie stracić wszystko. Trzeba by było uchodźców sfinansować i zapewnić im godne życie w Stanach Zjednoczonych czy Kanadzie. Moglibyśmy w dużej mierze liczyć na pomoc Polonii, ale nie jestem przekonany o niezbędnej, w takiej sytuacji, wielkości ich zasobów finansowych. Na pewno Kongres USA zgodziłby się na wydatkowanie amerykańskich pieniędzy na pomoc Polakom, ale czy ich wysokość byłaby wystarczająca? 

Do Wielkiej Brytanii i Irlandii? Sądzę, że byłby to pierwszy wybór polskich uchodźców, bo szlaki prowadzące do tych państw zostały już wcześniej przetarte przez polskich emigrantów "za chlebem". I właśnie z tego powodu, iż tam jest już bardzo wielu Polaków, to pomoc Brytyjczyków czy Irlandczyków    mogłaby być minimalna, ale mogę się mylić.

Czechy, Słowacja i Węgry byłyby nam przychylne, ale te kraje są za małe, aby sprostać takiemu uchodźczemu wyzwaniu. Dodatkowo Węgry są energetycznie całkowicie zależne od Rosji i prawdopodobnie do pomocy Polakom podchodziłyby z rezerwą.

Szwecja i Dania to kraje graniczące z nami poprzez granicę morską. Byłyby to kraje, które uciekający przed wojną Polacy wybraliby chyba w drugiej kolejności.  Dania jest niestety zbyt mała a w Szwecji cywilizacyjna podmiana społeczeństw trwa w najlepsze. Kraje te przyjęłyby maksymalnie z jeden milion  Polaków wobec spodziewanej liczebności uchodźców rzędu kilkunastu milionów. 

A może do Norwegii i Finlandii? Wydaje mi się, że to też byłby częsty wybór dla uciekających Polaków, ze szczególnym uwzględnieniem Norwegii. Finlandia należy do UE a nie należy do NATO a Norwegia należy do NATO a nie należy do UE. Sądzę więc, że ich pomoc dla Polski i dla Polaków byłaby jednak uzależniona od decyzji NATO i UE.

O kierunku wschodnim naszej ucieczki nawet nie wspominam, bo zanim Rosja by zaatakowała Polskę to wpierw musiałaby odzyskać całkowite wpływy w państwach nadbałtyckich (Litwa, Łotwa i Estonia) oraz podporządkować sobie Ukrainę i Białoruś. 

No i pozostaje ogólna reakcja na wojnę Rosja - Polska takich bloków państw jak Unia Europejska i NATO. 

UE jest rządzona przez Niemcy i częściowo przez Francję więc możemy sobie wyobrazić jaka mogłaby być odgórnie przyjęta decyzja w sprawie unijnej pomocy dla Polski. Na pewno moglibyśmy się spodziewać górnolotnych i werbalnie pięknych słów o braterskiej przyjaźni. Może odbyłyby się demonstracje  przeciw Rosji, gdzie kredką na asfalcie wyrażono by dezaprobatę wobec imperialistycznej Rosji. Może też przyjmowano by pakiety sankcji (restrykcji) wobec Rosji  Może nawet na szczeblu unijnym zatwierdzono by finansową i militarną pomoc walczącej Polsce, ale wyglądałaby tak, jak dotychczasowa unijna pomoc Ukrainie. 

NATO zaś prawdopodobnie jako całość zachowałoby się tak, jak dzisiaj wobec Ukrainy: militarną pomocą i sankcjami inspirowanymi przez USA. Gorzej natomiast byłoby z pomocą humanitarną oraz pomocą w postaci przyjęcia polskich uchodźców w poszczególnych krajach. 

Jednak reakcja NATO czy UE na agresję Rosji na Polskę nie zmieniałaby tego, że walki trwałyby na naszym terytorium i zniszczyłyby Polskę.

Pokuszę się więc na zadania pytań: No to gdzie moglibyśmy uciekać a jednocześnie uzyskać tak wszechstronną pomoc jak Ukraińcy w Polsce? Może ktoś zna odpowiedź na to pytanie?

P.S. 

Na pewno usłyszę zarzut, że cały tekst jest trochę naiwny i oderwany od geopolitycznych realiów  a opis reakcji poszczególnych krajów na wojnę Polski z Rosją zbyt uproszczony. Może i tak jest, ale tak naprawdę cały tekst miał prowadzić do zadania pytań zawartych w ostatnim akapicie. 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

piątek, 24 lutego 2023

Inne spojrzenie na zaangażowanie USA w wojnę na Ukrainie...

Podtytuł: Od Judeopolonii poprzez Izrael do Judeoukrainy!

Zakończyła się w Polsce wizyta prezydenta J. Bidena poprzedzona jego kilkugodzinną bytnością w Kijowie na Ukrainie. Była to jedna z najważniejszych podróży J. Bidena w dotychczasowej jego prezydenturze. Prezydent USA pokazał światu odwagę i determinację w dążeniu do wygranej Ukrainy nad agresywną i barbarzyńską Rosją. Dodatkowo - poprzez obecność na spotkaniu grupy B9 –uzmysłowił wszystkim, że teraz następuje w Europie przesunięcie środka ciężkości NATO w kierunku tzw. wschodniej jego flanki z Polską na czele. Podziękował też Polsce i Polakom za unikatową w skali światowej wszechstronną pomoc walczącej Ukrainie. 

Podczas tej wizyty, mniej więcej takich słów, gestów i zachowań prezydenta J. Bidena można się było spodziewać (oprócz wyjazdu kijowskiego) i tak też ona przebiegła. 

20 lutego napisałem w swoim tekście "Ważne wizyty J. Bidena dla Polski, Ukrainy i państw naszego regionu! [1] mniej więcej tak: 

"Tyle tylko, że sama Rosja na czele z W. Putinem sama sobie jest winna, że USA ponownie zaczęły prowadzić intensywną politykę w Europie. Winę za to ponoszą też Niemcy, które całkowicie zbratały się z Rosją. 

Pamiętamy przecież, że zaraz na początku prezydentury J. Biden prowadził politykę, która charakteryzowała się porzuceniem Europy na rzecz przywództwa w niej Niemiec. A jak Niemiec to i Rosji. Te dwa kraje miały sobie podzielić Europę w ramach tradycyjnego kondominium niemiecko-rosyjskiego. I sądzę, że W. Putin poczuł się bardzo pewnie i nie przypuszczał jak jego agresja na Ukrainę zmieni geopolitykę świata. 

I właśnie ta agresja skłoniła USA do radykalnej zmiany swojej polityki i stała się ona antyrosyjska i też trochę antyniemiecka. Tę zmianę jeszcze potęguje naprawdę heroiczna obrona swojego kraju przez Ukraińców. Ukraina według W. Putina ewentualnie miała się bronić tydzień albo i mniej a... trwa ona już rok!

Dla nas, Polski - choć może to brzmieć kontrowersyjnie - agresja Rosji na Ukrainę stała się wybawieniem, bo dzięki niej tracą znaczenie zarówno Niemcy jak i Rosja, czyli dwa kraje, które są odwiecznymi naszymi wrogami i tak jest do dzisiaj. Ponadto wojna ta toczy się z Rosją na Ukrainie a nie w Polsce, jak to często bywało. Dzisiaj to Ukraina walczy o demokratyczną Europę a może i cały świat. W tym sensie jest to też i nasza wojna, i dlatego musimy wszechstronnie pomagać Ukrainie. 

Możemy więc się cieszyć z powrotu USA do Europy i do ich sojuszu z Polską, ale też trzeba sobie zdawać sprawę, że sojusze nie trwają wiecznie i trzeba samemu zwiększać własne bezpieczeństwo, co na szczęście czyni obecny rząd"

Ale hipotetycznie można a nawet trzeba poszukiwać innych odpowiedzi na pytanie: Dlaczego prezydent J. Biden tak radykalnie zmienił swoją geopolityczną optykę po ataku Rosji na całą Ukrainę? 

Proponuję zatem spojrzeć na tę wizytę i w ogóle na obecne i proukraińskie zaangażowanie USA w wojnę na Ukrainie trochę z innej strony. 

Oczywiście wiem, że zaraz pojawią się głosy, że to, co poniżej napisałem jest jakąś antysemicką teorią spiskową czy moją fantasmagorią. Może i tak rzeczywiście jest, bo nawet ja mam wątpliwości, ale historia pokaże czy w moich hipotetycznych konkluzjach było jakieś źdźbło prawdy. 

Więc stawiam przypuszczającą hipotezę zerową: A może to całe dzisiejsze zaangażowanie USA w sprawy Ukrainy to po prostu walka o nową ukraińską przestrzeń życiową dla Żydów, która ma się stać ich nową "ziemią obiecaną"? W takim sensie zagarnięcie przez W. Putina całej Ukrainy niwelowałoby plany syjonistycznych Żydów budowy z niej swoistej Judeoukrainy (neochazarii). 

W tym miejscu warto przypomnieć, że były już próby budowy państwa żydowskiego np. w postaci Judeopolonii. 

Koncepcja ta powstała około 1914 roku i jest ściśle powiązana z jednym z odłamów świeckiego i nacjonalistycznego ruchu syjonistycznego, którego początek można datować na koniec XIX wieku. Wtedy to ruch ten postulował powstanie państwa żydowskiego w Palestynie, czyli na terenie biblijnej "Ziemi Obiecanej". Głosił on, iż Żydzi w diasporze są narodem jak inne, a nie tylko wspólnotą wyznaniową, co jednoczyło dotąd tradycyjnych wyznawców religijnego judaizmu. Syjoniści apelowali więc o masową emigrację rozproszonych po świecie Żydów do Palestyny i w końcu w 1948 doprowadzili do powstania Izraela. 

Ale zanim to nastąpiło to ruch syjonistyczny zdążył podzielić się na kilka odłamów. Pierwsi chcieli  syjonistycznego państwa w Palestynie, drudzy z konieczności - wtedy uważali powstanie Izraela za odległą mrzonkę - dążyli do zbudowania nowego swojego państwa gdzieś indziej, jak w Judeopolonii a ostatni chcieli  mieć różne ziemie w różnych regionach świata tak jak to było prawie zawsze w przypadku Żydów wyganianych niemal ze wszystkich krajów, w których się osiedlali, czyli preferowali  rozwój wysypowy ("terytorialśi") – tam, gdzie jest to możliwe. Tak naprawdę ta ostatnia koncepcja jest pochodną tej drugiej. Nawet zwolennik tego ostatniego G. Soros ma zakaz wjazdu do Izraela.

Idea Judeopolonii związana była i jest z syjonistyczną próbą utworzenia na ziemiach zaboru rosyjskiego w czasie I wojny światowej politycznego tworu, podporządkowanego Niemcom, w ramach zamierzonego przez nich tworzenia Mitteleuropy. Stanowić miała państwo satelickie Niemiec, które na stałe rozczłonkowałoby i odizolowało ludność polską zaboru rosyjskiego od Polaków w powiększonym zaborze niemieckim i austriackim oraz uniemożliwiłoby definitywnie odrodzenie się niepodległej Polski. 

Projekt takiego państwa buforowego (Pufferstaat) zgłosił władzom niemieckim powstały we wrześniu 1914 r. w Berlinie Niemiecki Komitet Wyzwolenia Żydów Rosyjskich (Deutsches Komitee zur Befreiung der Russischen Juden, zwany często Komitee zur Befreiung der Ostjuden). W skład tego państwa, leżącego między Bałtykiem a Morzem Czarnym, weszłoby około 6 milionów Żydów z ziem polskich i Rosji, którzy obok 1,8 miliona Niemców byliby najbardziej uprzywilejowaną warstwą ludności. Oprócz tego w Judeopolonii byłoby około 8 milionów Polaków, 5-6 milionów Ukraińców, 4 miliony Białorusinów oraz około 3,5 miliona Litwinów i Łotyszów -również pozbawionych własnej państwowości. Pierwotna forma tego projektu została przekreślona Aktem Listopadowym (5 XI 1916) powołującym Królestwo Polskie pod patronatem cesarzy Niemiec i Austro-Węgier a jej definitywny koniec nastał w 1918 roku, kiedy to Polska odzyskała po 123 latach swoją Ojczyznę. Jednak aż do czasu zakończenia wojny polsko-bolszewickiej (18 X 1920) trwały próby jego realizacji w odmiennych formach. Zresztą do dzisiaj ta koncepcja nie umarła i wielu syjonistycznych Żydów chciałoby dalej na terenie naszej Ojczyny zbudować tą Judeopolonię, której to godło już powstało: 

 


Wraz jednak z powstaniem Izraela wszelkie koncepcje budowy syjonistycznego państwa poza Palestyną zostały niejako "zamrożone" i wszystkie działania skierowane zostały na budowę i utrzymanie nowego, żydowskiego państwa. 

W pierwszych latach po powstaniu Izraela musiał on samotnie zmagać się z Arabami, ale sytuacja zmieniła się w 1962 roku, kiedy decyzją prezydenta J.F. Kennedy’ego Stany Zjednoczone zdecydowały się na sprzedaż Izraelowi przeciwlotniczych systemów rakietowych Hawk. Wkrótce zatwierdzono również sprzedaż czołgów M-48 Patton oraz samolotów szturmowych Skyhawk A-4. W ten sposób nieoficjalnie zainicjowano doktrynę, zgodnie z którą USA przyjęły na siebie rolę gwaranta budowy i utrzymania tzw. przewagi jakościowej Izraela nad państwami arabskimi w kwestiach militarnych. Tak więc dzisiaj gwarantem istnienia Izraela są USA. To dzięki nim Izrael trwa i rozwija się oraz zbrojnie atakuje lub odpiera ataki prawowitych, arabskich mieszkańców tej ziemi. Stany Zjednoczone udzielają Izraelowi pomocy gospodarczej i wojskowej w wysokości ok. 3 mld dolarów rocznie, co oznacza, że na każdego Izraelczyka przypada ok. 500 dolarów i to USA sprawiły, że Izrael dołączył do państw posiadających broń atomową. 

Jednak przez wszystkie te lata, aż do dzisiaj Izrael jest w stanie permanentnej wojny z Palestyńczykami oraz sąsiadującymi z Izraelam państwami arabskimi. Zaczęło się już w latach 1948-1948. Kolejne większe konflikty przypadały m.in. na lata: 1949-1956, 1957-1967 (wraz z tzw. Wojną Sześciodniową w 1967 roku), 1967-1970, 1973 (Wojna Jom Kipur), 1974-1982, 1982-1985, 1987-1991, 2000-2004, 2006, 2008-2009, 2014, 2018 [2]. W międzyczasie pełno było małych i średnich incydentów na linii Izrael - państwa arabskie. Niemal też zawsze po stronie Izraela były oczywiście USA i jego sojusznicy a po stronie krajów arabskich ZSRR a dziś Rosja. 

Teraz bardzo możliwy jest kolejny konflikt, ale tym razem naprawdę bardzo niebezpieczny, bo tym razem mogą przeciwko sobie wystąpić mocarstwa atomowe: Iran w koalicji z innymi państwami arabskimi wraz z Rosją i Izrael w koalicji z USA i jego sojusznikami. Ta groźba - nawet wybuchu III WŚ - w połączeniu z laicyzacją społeczeństwa Izraela, awersją młodych Żydów do ciągłego życia w warunkach niemal wojennych oraz niski przyrost naturalny, powodują, że syjoniści od jakiegoś czasu poszukują alternatywy dla Izraela. 

Wcześniej była to koncepcja Judeopolonii, ale dziś przewagę zyskuje budowa Judeoukrainy na ukraińskich ziemiach, które mniej więcej kiedyś zajmowali Chazarzy (Chazarowie) -  barbarzyński lud koczowniczy pochodzenia tureckiego, który przyjął judaizm w latach 786–809 z naciskiem na początek IX wieku. 

Przez wielu to właśnie Chazarzy (Chazarowie) onegdaj mieszkający w swojej Chazarii stanowią  protoplastów tzw. Żydów aszkenazyjskich, którzy dziś stanowią około 80% wszystkich Żydów na świecie a których największe skupiska były w Europie Środkowo-Wschodniej. Przeciwstawia się im  Żydów sefardyjskich, którzy wywodzą się od prawdziwych starożytnych Izraelitów [2]. Ta teoria jest też przez innych odrzucana jako fałszywa i nieprawdziwa, choć historycznie pewne jest przyjęcie przez Chazarów judaizmu jako religii obowiązującej.

Podobno w sprawie utworzenia nowego państwa żydowskiego na części terytorium Ukrainy są od dawna prowadzone  izraelsko-ukraińskie negocjacje zakończone ponoć porozumieniem. 

Jeżeli tak rzeczywiście jest, to faktycznie wrogie przejęcie całej Ukrainy przez Rosję W. Putina jest dla współczesnych żydowskich syjonistów nie do przyjęcia a jako, że Żydzi są najbardziej wpływową grupą w USA (i nie tylko) to mogli nawet wymusić na prezydencie J. Bidenie zmianę optyki z proniemiecko - rosyjskiej na antyrosyjską i proukraińską. Poprzez ten pryzmat można też tłumaczyć małe zaangażowanie USA po zajęciu w 2014 roku Krymu przez Rosję: po prostu sam Krym nie jest w orbicie zainteresowania Żydów w budowie ich Judeoukrainy, ale inne tereny Ukrainy już tak.

Warto w tym miejscu przytoczyć słowa J. Bidena wypowiedziane onegdaj do swoich przyjaciół Żydów z Ligi Przeciw Zniesławieniu: „Nie pamiętam ani jednej sprawy, w której byśmy się nie zgadzali". 

Z punktu widzenia syjonistycznych budowniczych przyszłego państwa żydowskiego na części terytorium Ukrainy to ważniejsza więc była wizyta J. Bidena w Kijowie niż w Warszawie. Ale taka hierarchia ważności tych wizyt dotyczy tylko ich odbioru przez Żydów, bo same USA mają też swoje interesy w Polsce. I dzięki naszemu zaangażowaniu na rzecz Ukrainy i wzmacnianiu polskiej armii, my  też radykalnie wzmacniamy swoje znaczenie na geopolitycznej mapie świata. I bardzo dobrze, że tak się dzieje...

Wiarygodnie i faktograficznie przyszłość  Izraela opisuje na YouTubie autor kanału "Zakazane historie": 


Przyjmując, że moje dywagacje mogą w jakiejś mierze dotykać prawdy, to tym bardziej nie rozumiem de facto samobójczej agresji W. Putina na Ukrainę. W takim sensie nie docenił ani bohaterstwa i determinacji Ukraińców, ani wielkości jej arsenału militarnego (wzmacnianego sukcesywnie od 2014 roku), ani też samego NATO z USA na czele oraz możliwości jego konsolidacji i zakresu pomocy militarnej dla Ukrainy, ani nawet UE czy skali pomocy udzielonej Ukrainie i Ukraińcom przez Polaków a już na pewno kompletnie pominął działania światowych organizacji syjonistycznych planujących powstanie Judeoukrainy. 

Zupełnie niepotrzebnie giną więc żołnierze rosyjscy, których - w imię swoich oderwanych od rzeczywistości i szalonych marzeń o Wielkiej Rosji – W. Putin posyła na rzeź traktując jak "mięso armatnie". I zupełnie niepotrzebnie giną też żołnierze i cywile na Ukrainie, choć oczywiście w przypadku żołnierzy to giną oni bohatersko broniąc swojej Ojczyzny. I zupełnie niepotrzebna jest ta wojna, która może nawet doprowadzić do ogólnoświatowego konfliktu zbrojnego. 


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

poniedziałek, 20 lutego 2023

Ważne wizyty J. Bidena dla Polski, Ukrainy i państw naszego regionu!

O drugiej w przeciągu niespełna jednego roku wizycie J. Bidena w Polsce wiedzieliśmy już od kilku tygodni. Dzisiaj (20 lutego 2023 roku) ku zaskoczeniu niemal wszystkich i w przeddzień wizyty w naszym kraju prezydent USA odwiedził Kijów, stolicę bohatersko walczącej z Rosją Ukrainy. 

O tym jak ważna jest ta wizyta w Polsce to chyba już wszyscy wiedzą. Jest to tak naprawdę potwierdzenie naszego ścisłego sojuszu z USA i tego, iż Polska stała się najbliższym i najważniejszym jej partnerem w Europie, oczywiście kosztem zmniejszenia znaczenia Niemiec i po części Francji. A zaskakująca wizyta na Ukrainie jest de facto nakreśleniem przez J. Bidena granicy wpływu USA na naszym kontynencie, czego oczywiście nie uznaje Rosja, która uważa tereny na Ukrainie za własne. Poza tym wizyta prezydenta USA w Kijowie na pewno jest dla W. Putina jakimś koszmarem i być może na wieść o tym wyrywać zaczął sobie resztki włosów. 

Te dwie wizyty mają oczywiście wymiar symboliczny, bo odbywają się w rocznicę inwazji Rosji na Ukrainę a wizyta w Polsce jest też dla nas uznaniem naszego pięknego wysiłku na rzecz walczącej Ukrainy: przyjmowanie uchodźców nawet w prywatnych domach i brak tworzenia dla nich tzw. obozów (obozów przejściowych), pomoc humanitarna i socjalna państwa polskiego, pomoc militarna i szkoleniowa dla żołnierzy, proukraińska polska polityka międzynarodowa prowadząca do intensyfikacji pomocy militarnej ze strony UE czy nawet świata, itd.      

Trzeba też zauważyć, że podczas wizyty J. Bidena w Polsce odbędzie się też spotkanie państw tzw. "bukaresztańskiej dziewiątki", tj. Bułgarii, Czech, Estonii, Litwy, Łotwy, Polski, Rumunii, Słowacji i Węgier, gdzie to Polska jest partnerem wiodącym. To wydarzenie jest dla tych krajów przełomowe i pokazujące, iż USA popiera tworzenie międzypaństwowych struktur w ramach UE, które mają stanowić przeciwwagę dla unijnego tandemu Niemcy-Francja (ewentualnie jeszcze z Niderlandami). Poza tym istotne jest to, że wszystkie kraje B9 reprezentują dawne demoludy będące pod jurysdykcją komunistycznego ZSRR a to winno być doświadczeniowo ważne i może zatrzymać budowę niemieckiego Jednego Sfederalizowanego Państwa Europa, czyli twórczo zmodyfikowanego i postkomunistycznego Związku Socjalistycznych Republik Europejskich (ZSRE) ze stolicą w Berlinie (jak onegdaj było w przypadku Moskwy). 

Oczywiście od początku agresji Rosji na Ukrainę nienawiść Moskwy do naszego kraju narasta nawet geometrycznie i wzrasta wraz z każdym dniem bohaterskiej obrony przez Ukraińców. Bo tak naprawdę ta wojna by się już skończyła zwycięstwem Rosji, gdyby nie Polska i jej wszechstronne działania na rzecz Ukraińców i zwycięstwa Ukrainy. Później do tej naszej pomocy dołączyły USA i UK a następnie 48 innych krajów. 

Tyle tylko, że sama Rosja na czele z W. Putinem sama sobie jest winna, że USA ponownie zaczęły prowadzić intensywną politykę w Europie. Winę za to ponoszą też Niemcy, które całkowicie zbratały się z Rosją. 

Pamiętamy przecież, że zaraz na początku prezydentury J. Biden prowadził politykę, która charakteryzowała się porzuceniem Europy na rzecz przywództwa w niej Niemiec. A jak Niemiec to i Rosji. Te dwa kraje miały sobie podzielić Europę w ramach tradycyjnego kondominium niemiecko-rosyjskiego. I sądzę, że W. Putin poczuł się bardzo pewnie i nie przypuszczał jak jego agresja na Ukrainie zmieni geopolitykę świata. 

I właśnie ta agresja skłoniła USA do radykalnej zmiany swojej polityki i stała się ona antyrosyjska i też trochę antyniemiecka. Tę zmianę jeszcze potęguje naprawdę heroiczna obrona swojego kraju przez Ukraińców. Ukraina według W. Putina ewentualnie miała się bronić tydzień a... trwa ona już rok!

Dla nas, Polski - choć może to brzmieć kontrowersyjnie - agresja Rosji na Ukrainę stała się wybawieniem, bo dzięki niej tracą znaczenie zarówno Niemcy jak i Rosja, czyli dwa kraje, które są odwiecznymi naszymi wrogami i tak jest do dzisiaj. 

Możemy więc się cieszyć z powrotu USA do Europy i do ich sojuszu z Polską, ale też trzeba sobie zdawać sprawę, że sojusze nie trwają wiecznie i trzeba samemu zwiększać własne bezpieczeństwo, co na szczęście czyni obecny rząd. 


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

niedziela, 19 lutego 2023

Czy zakażą karmienia piersią i będą produkować ludzi-idiotów?

Dążenia lewacko-zielonych globalistów opisałem w kilku ostatnich tekstach. Wskazałem w nich m.in. to, że dążą oni do całkowitej i przymusowej rezygnacji przez ludzi z jedzenia mięsa i całkowitego pozbycia się spożywania odzwierzęcego  nabiału (np. krowiego czy koziego). 

Można być zatem pewnym, że szczególnie teraz pojawią się rzesze "ekspertów", którzy będą nas fałszywie przekonywali, iż jedzenie mięsa czy spożywanie mleka oraz serów jest zabójcze dla człowieka. Oczywiście nie będą tego robić za darmo, bowiem takie ich stwierdzenia sowicie opłacane będą z ogromnych funduszy różnych fundacji czy zrzeszeń założonych przez zielono-czerwonych fanatyków w rodzaju B. Gatesa. Prawdziwi naukowcy mówiący prawdę o dotychczasowej diecie człowieka będą medialnie i zawodowo alienowani oraz wypychani z przestrzeni publicznej.

Dlatego też zawczasu warto poznać korzyści ze spożywania mięsa czy mleka oraz zagrożenia płynące z ich rezygnacji w codziennej diecie. 

I trzeba jasno uzmysłowić zielonym idiotom: mięso i mleko od niepamiętnych czasów były spożywane przez człowieka i tego nic nie zmieni. To jest nasza naturalna dieta i taka pozostanie, niezależnie od chciejstwa chorych  i zideologizowanych umysłów a'la S. Spurek. 

Zacznijmy więc od mleka i jego przetworów. 

Jak zbawienne jest mleko dla rozwoju i życia człowieka dowiadujemy się zaraz po urodzeniu. Tego, jako niemowlę, nie pamiętamy, ale gdyby nie naturalne mleko matki czy też wyprodukowane na bazie mleka zwierzęcego (krowiego) mleko w proszku to nie przeżylibyśmy ani jednego dnia. 

Ciekawe co na to fanatyczni globalistyczni zieloni. Przecież gdyby byli konsekwentni w swoich porąbanych poglądach to dążyliby do wyeliminowania karmienia piersią niemowlaków czy też do zakazu produkcji mleka w proszku. A może już to planują? A może też – poprzez zakaz spożywania mleka przez nowo narodzone dzieci – chcą zrealizować cel w postaci depopulacji? I proszę mi nie mówić, że są to kompletne bzdury, bowiem naprawdę mamy do czynienia z ludźmi ocierającymi się o psychopatyczne szaleństwo! 

Do niedawna jeszcze i przez wiele pokoleń wstecz byliśmy od dzieciństwa namawiani do spożywania mleka zwierzęcego (krowiego). Ja pamiętam, iż w komunistycznym przedszkolu mleko było dla każdego, podobnie jak w szkole podstawowej. Nawet stosunkowo niedawno była przeprowadzona szeroko zakrojona społeczna kampania medialna z przesłaniem "Pij Mleko, Będziesz Wielki", gdzie znani sportowcy i celebryci namawiali do picia mleka. Wśród gwiazd zaangażowanych w kampanię znaleźli się m.in.: Bogusław Linda, Kayah, Jagna Marczułajtis, Krzysztof Hołowczyc, Piotr Gruszka, Sebastian Świderski, Katarzyna Skowrońska-Dolata, Otylia Jędrzejczak, Paweł Korzeniowski, Marcin Gortat i Agnieszka Radwańska. Do działań promocyjnych zaangażowano również ikony młodzieżowej popkultury – Shreka oraz Supermana. 

I chociaż dziś można kupić różne rodzaje mleka (sojowe, kokosowe, jaglane, orzechowe z orzechów włoskich i laskowych, migdałowe, ryżowe, owsiane czy sezamowe) to jednak mleko zwierzęce (krowie czy kozie) jest najbardziej zbliżone do mleka naszych mam, które piliśmy od niemowlęcia. 

Jak wspomniałem mleko ma zbawienny wpływ na nasz organizm i nasze zdrowie. Towarzyszy nam od momentu narodzin. 

Mleko jest jednym z cenniejszych źródeł wysokowartościowego białka a zawarty w mleku "wapń to pierwiastek niezbędny dla prawidłowego funkcjonowania naszego ciała, a najlepiej przyswajalny jest właśnie z mleka. Szczególne znaczenie ma on dla dzieci w okresie rozwojowym – umożliwia prawidłowy wzrost kości. W starszym wieku z kolei pomaga zapobiegać powstawaniu ubytków w kościach, a tym samym – groźnej osteoporozie. Ponadto badania dowodzą, że spożywanie mleka zmniejsza ryzyko cukrzycy typu II, a także raka piersi (szczególnie w przypadku kobiet w okresie menopauzy). Oprócz właściwości prozdrowotnych warto docenić dodatkowo pozytywny wpływ mleka na urodę – zawarte w nim witaminy A, B oraz E spowalniają procesy starzenia się skóry, wygładzają ją i rozświetlają" [1]. 

"Mleko leczy dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego oraz przeciwdziała takim schorzeniom cywilizacyjnym jak otyłość, miażdżyca czy nadciśnienie. Co ciekawe, odtłuszczone mleko obniża ryzyko zachorowania na raka płuc. Obecność laktozy w mleku powoduje natomiast lepszą przyswajalność takich pierwiastków jak fosfor, wapń czy magnez. Dodatkowo można w nim znaleźć cynk, kobalt, fluor, brom oraz miedź (...) Osoby, dbające o szczupłą sylwetkę powinny ucieszyć się z faktu, że mleko skutecznie poskramia apetyt, a więc przyczynia się do tego, że chęć na podjadanie między posiłkami jest zdecydowanie mniejsza. Dobrym pomysłem jest zatem rozpoczęcie dnia od szklanki mleka, która pozwoli pohamować pokusę sięgania po kaloryczne przekąski jeszcze przed porą obiadową. Do tego mleko jest lekkostrawne" [2].

Trzeba też zaznaczyć, że wraz z zakazem spożywania nabiału znikną też wszelkie przetwory mleczne: zsiadłe mleko, kefir, jogurt, żółty ser, twaróg, śmietana, etc. Możemy też zapomnieć o sernikach i wszelkich ciastach wykorzystujących do wypieków mleko Dodatkowo zresztą zakażą nam jedzenia i wykorzystywania jajek!!!

Zdarzają się takie sytuacje, że niektórzy mogą nie tolerować laktozy zawartej w mleku, ale są dostępne produkty mleczne pozbawione laktozy. 

A teraz o mięsie i jego przetworach. 

Człowiek jest wszystkożerny, ale to mięso od zawsze było najważniejszym składnikiem naszego pożywienia. Dzięki niemu ludzkość trwa przez setki a nawet tysiące lat. Można powiedzieć, że w przyrodzie jesteśmy w dużej mierze drapieżnikami. Jedzenie mięsa, drobiu i ryb jest dla człowieka naturalne bo jesteśmy genetycznie przystosowani do jedzenia mięsa i to one pozwala nam dostarczać organizmowi tak wielu niezbędnych do prawidłowego rozwoju składników odżywczych.   

Mięso jest źródłem żelaza, które z kolei jest niezbędne do prawidłowego funkcjonowania ludzkiego organizmu. Kiedy występuje u nas niedobór żelaza, to znacznie częściej chorujemy. Do tego mamy trudności związane z koncentracją, szybciej odczuwamy zmęczenie oraz borykamy się z niedokrwistością. W szczególności warto spożywać wołowinę, gdyż ma największą zawartość żelaza. Warto zdawać sobie sprawę z tego, że żelazo pochodzenia zwierzęcego wchłania się znacznie lepiej niż te pochodzenia roślinnego. Jednak faktycznie znakomitym rozwiązaniem będzie połączenie żelaza pochodzenia roślinnego ze zwierzęcym. 

Jedząc mięso, zapewniamy swojemu organizmowi niezbędną ilość białka, które jest niezbędne do prawidłowego funkcjonowania. W końcu to właśnie białko bierze udział we wszystkich procesach życiowych i staje się materiałem budulcowym. Szczególnie warto sięgnąć po chude mięso, np. po kurczaka, gdyż zawiera ono najwięcej białka. W mięsie znajduje się ok. 15-20% białka, co często gwarantuje połowę zapotrzebowania na białko w ciągu dnia. Podobnie, jak w przypadku żelaza – ludzki organizm znacznie lepiej przyswaja białko zwierzęce niż roślinne.

Poza tym warto zwrócić również uwagę na to, że jedząc wysokiej jakości mięso zaopatrujemy swój organizm w szereg różnych, ważnych dla prawidłowego funkcjonowania, składników. W dodatku wiele związków jest dostępna jedynie w mięsie, a nie w produktach roślinnych. W szczególności mowa tutaj o witaminie B12.  Zapewnia równowagę psychiczną, wspomaga produkcję krwi czy wspiera pracę mięśni, mózgu oraz wątroby. Jednak oprócz tego mięso jest też źródłem kreatyny, witaminy D3, karnozyny, DHA czy tauryny. Poza tym podczas jedzenia mięsa dostarczamy swojemu organizmowi także inne bardzo ważne wartości odżywcze. Takie jak cynk czy też witaminy z grupy B – w tym m.in. witaminę B1 i B2. Jest ono także źródłem witaminy A czy też niacyny.

Jedzenie mięsa sprawia również, że czujemy się szybciej nasyceni oraz w naturalny sposób zmniejsza się nasz apetyt. Tym samym znacznie mniej podjadamy między posiłkami, co jest niezwykle ważne m.in. kiedy chcesz zadbać o swoją sylwetkę czy stracić kilka zbędnych kilogramów. Jedząc wysokiej jakości mięso, które zostało przy tym odpowiednio przyrządzone, zyskujemy pewność, że dostarczamy do swojego organizmu wartościowe produkty. A przy okazji zyskujemy energię do życia. Dlatego koniecznie nie należy rezygnować z mięsa, kiedy rozpoczynamy odchudzanie [3].

Zdecydowanie trzeba powiedzieć, że wyniki współczesnych badań wskazują, że restrykcyjne diety: wegańska i wegetariańska odpowiadają za niedorozwój mózgu, obniżoną inteligencję i słabe zdrowie psychiczne. 

"Bardzo niebezpieczny dla dzieci, ale także dla dorosłych, jest niedobór jodu w diecie, którego ważnym źródłem jest mięso (...)  Deficyt jodu w okresie ciąży powoduje niedorozwój układu nerwowego u płodów, znany jako kretynizm. Niedobór jodu, który jest niezbędnym składnikiem do syntezy hormonów tarczycy, klinicznie powoduje objawy niedoczynności tarczycy. Należą do nich między innymi stałe poczucie słabości i zmęczenia, trudności z koncentracją i pamięcią, a także depresja (...) Spożycie jodu, witaminy B12, żelaza i wapnia są generalnie niższe w dietach roślinnych w porównaniu z osobami jedzącymi mięso" [4].

Jak wspomniałem powyżej mięso jest idealnym pożywieniem dostarczającym nam niezbędnej i aktywnej witaminy B12, której w ogóle nie mają produkty roślinne. Liczne badania naukowe dowodzą, że dzieci kobiet wegetarianek i w większym stopniu weganek są w grupie ryzyka niedoboru witaminy B12, której źródłami - oprócz mięsa - są też mleko i jaja. „Długotrwały niedobór witaminy B12 może spowodować nieodwracalne uszkodzenie mózgu oraz powodować anemię [6]”, co potęgowane jest jeszcze przez niedobór żelaza, którego istotnym źródłem jest mięso. "Żelazo jest istotnym elementem strukturalnym cząsteczki hemoglobiny, która transportuje tlen do wszystkich narządów ciała, w tym do mózgu. Deficyt żelaza w diecie powoduje zahamowanie syntezy  hemoglobiny, prowadząc do spadku liczby czerwonych krwinek i niedotlenienia tkanki nerwowej. Anemia z niedoboru żelaza jest szczególnie niebezpieczna w okresie niemowlęcym. Skutkuje przyhamowanym rozwojem umysłowym i ruchowym, a w późniejszym dzieciństwie nieuwagą, słabymi zdolnościami poznawczymi i niższymi osiągnięciami szkolnymi. Negatywne skutki anemii wywołanej niedoborem żelaza w tzw. „oknach rozwojowych” są trwałe i nie można ich zrekompensować w późniejszym okresie" [4].

Wegetarianizm i weganizm korelują ze słabym zdrowiem psychicznym. Wegetarianie i weganie są częściej przygnębieni, niespokojni, częściej mają depresję i stany lękowe niż wszystkożercy (omnitarianie). 

"Naukowe analizy wykazują istotny związek między rozwojem depresji i niedoborem wielonienasyconych omega-3 kwasów tłuszczowych, szczególnie kwasu eikozapentaenowego (EPA, zawierają go ryby) oraz kwasu dokozaheksaenowego (DHA, występuje w jajkach) (...) Niejedzący mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego weganie w ogóle nie konsumują EPA i DHA. Wegetarianie pozyskują trochę DHA z jajek. Należy podkreślić, że u człowieka tylko mały odsetek kwasu alfa-linolenowego pochodzenia roślinnego (mniej niż 10 proc.)  może być przekształcony do EPA i DHA w wyniku przemian endogennych" [4].

Kreatyna, a dokładniej fosfokreatyna jest związkiem dostarczającym energii komórkom nerwowym mózgu. Najlepszym źródłem kreatyny są: wołowina, ryby, wieprzowina i drób. Brak kreatyny w diecie wegetariańskiej czy wegańskiej obniża płynną inteligencję i pamięć operacyjną, co koresponduje z utratą około 15 punktów IQ. Choroby wynikające z zaburzenia metabolizmu kreatyny (np. AGAT, GAMT) powodują ogólny niedorozwój i niepełnosprawność intelektualną [4]. 

Reasumując. 

Picie zwierzęcego mleka i jedzenie jego przetworów są dla nas naturalne oraz niezbędne do prawidłowego rozwoju i zdrowego funkcjonowania, i to już - w przypadku picia mleka – od momentu naszych narodzin. Bez niego nie byłoby życia na ziemi, przynajmniej ssaków, którymi też jesteśmy.

Również i mięso we wszystkich jego formach  i źródłach pochodzenia (mięso wołowe i wieprzowe, drób, ryby, dziczyzna) też jest nam niezbędne do prawidłowego rozwoju. "Żywieniową podstawą rozwoju mózgu człowieka od co najmniej 3 milionów lat było mięso upolowanych, a od około 10 000 tysięcy lat także hodowanych zwierząt. Jego niezastąpione składniki odżywcze dostarczały naszym przodkom energii i budulca do rozwoju mózgu człowieka rozumnego (Homo Sapiens). Wyniki współczesnych badań wskazują, że restrykcyjne diety wegańska i wegetariańska odpowiadają za niedorozwój mózgu, obniżoną inteligencję i słabe zdrowie psychiczne" [4]. 

Jak widać więc odebranie nam nabiału i mięsa może radykalnie zmniejszyć naszą populację a ci z nas, którzy zostaną będą kompletnymi kretynami i idiotami. Może właśnie o to chodzi szalonym globalistom? 


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

sobota, 18 lutego 2023

Robaki, sztuczne mięso, roślinne buty, tabletki spożywcze, ziemianki i samobójstwo...

Chore i psychopatyczne umysły zielono-czerwonych klimatycznych fanatyków mogą nam w niedalekiej przyszłości zgotować koszmarny i antyludzi los. I nie łudźmy się, że to jakieś surrealistyczne mrzonki ideologicznych idiotów! To już się dzieje, czego wyrazem jest np. unijny zakaz rejestracji nowych aut spalinowych od 2035 roku. Gdybyśmy o takim realnym pomyśle usłyszeli np. 20 lat temu, to z szyderczym uśmiechem popukalibyśmy się w głowę. 

Już ten poniższy rysunek prezentowałem a został on umieszczony w mediach społecznościowych przez skrajną wegankę Sylwię Spurek. Warto go jednak mieć przed oczami, bo w swoim wyrazie jest dla nas wielkim ostrzeżeniem. I bardzo się cieszę, że – na pewno mimo woli autorki – ten rysunek dotarł do Polaków i pozwoli im przekonać się do jakich to aberracyjnych absurdów dążą ideologiczni klimatyczni ekoterroryści.

Źródło: https://niezalezna.pl/475323-spurek-trzaskowski-weganizm-samochody-podroze

UE już dopuściła do obrotu jedzenie robaków, czyli np. mączki ze świerszczy. Może to komuś pasuje, ale mnie nie. Na pewno jednak będzie się ze smakiem oblizywał ze swojego niedzielnego i bogatego  obiadu taki R. Trzaskowski, który jest bardzo przychylny wytycznym raportu C40 Cities:

Źródło: internet

Tyle tylko, że świerszcze to też małe zwierzątka, o które trzeba dbać, więc wielce prawdopodobne jest wprowadzenie obowiązkowej konsumpcji sztucznego, syntetycznego mięsa, które już jest w ostatniej fazie eksperymentalnej produkcji. 

Możemy też zapomnieć jak smakuje mleko czy sery, bo przecież nie będzie można "gwałcić krów" poprzez ich dojenie. 

Sądzę też, że ostatecznie prowadzi to też do wprowadzenia tabletek konsumpcyjnych, które będzie klupować większościowa biedota, np. tabletkę zieloną na śniadanie, czerwoną na obiad a żółtą na kolację. 

Kiedy już wyczerpiemy limit zakupu odzieży to zapewne kolejna para butów czy kapci może wyglądać tak: 

Źródło: internet

Ale przecież sałata i cała przyroda (fauna i flora) też żyje, więc wzorem prekursora W. Cejrowskiego (;;;) będziemy chodzić przez świat boso a jako, że nawet syntetyczna produkcja też zostawia ślad węglowy to przyjdzie nam chodzić nago.  Bynajmniej nie jeździć, bo nie będzie nas stać ani na zakup jakiegoś samochodu czy też na jego wynajem. A zresztą samochodów też nie będzie lub będą, ale tak drogie, że dla większości niedostępne. 

Można też ekoterrorystom, weganom i obrońcom zwierząt zadać następujące pytanie: A jak traktować zwierzęta, które jedzą inne zwierzęta? Je też należy zgładzić? A zwierzęta, które jedzą żywą roślinność? Co z nimi? Wszyscy z nich też mają zginąć?

A gdzie będziemy mieszkać, skoro produkcja materiałów budowlanych i same budowanie oraz eksploatacja budynków mieszkalnych też zostawiają duży ślad węglowy a drewno jako budulec będzie zakazane, bo  przecież nie można "zabijać" drzew. No jak to gdzie? Musimy korzystać z doświadczeń naszych przodków i mieszkać w ziemiankach czy lepiankach. Do tego w ciemnościach, bo nikogo - oprócz elit rządzących - nie będzie stać na zakup zabójczej dla klimatu energii elektrycznej.



Na samym końcu przyjdzie nam popełnić zbiorowe samobójstwo, bo wydychamy ogromne ilości CO2, które zagraża planecie Ziemia.

I na tym skończy się życie ludzi na Ziemi. 


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
 Paypal: paypal.me/kjahog

czwartek, 16 lutego 2023

Zielony totalitarny terroryzm – Spurek, Timmermans i inni...

W nawiązaniu do mojego wczorajszego tekstu zatytułowanego "C40 Cities - powrót komuny "pełną gębą". Czy powrócą "kartki"?" [1] chciałbym uściślić, co nas ogólnie w niedalekiej przyszłości czeka  a przedstawiła to na Twitterze niezawodna weganka Pani Sylwia Spurek: 

Źródło: https://niezalezna.pl/475323-spurek-trzaskowski-weganizm-samochody-podroze

Dodała też taki oto komentarz: "Ciekawe, że taki strach wywołała ta grafika. Populiści przypuścili histeryczny atak, a opozycja nie ma odwagi przyznać, że bez tych działań nie zatrzymamy katastrofy klimatycznej. Jednym z koniecznych warunków jest 100% weganizacja i odesłanie sektora hodowlanego do historii"

Nie wiem, ale od bardzo dawna mam przeświadczenie, że coś jest nie tak z tą Sylwią Spurek. Przecież jeżeli jest taką weganką to niech sobie będzie. Tego jej nikt nie zabrania, ale dlaczego tą swoją idiotyczną dietę chce narzucić wszystkim? 

Odpowiadając na te pytanie trzeba stwierdzić, że tak naprawdę to nie jest żadna dieta czy wybrany sposób na życie, ale skrajna i antyludzka w swojej wymowie "zielono-czerwona" ideologia. I tą ideologią są przesiąknięci tacy ludzie jak właśnie S. Spurek czy – narzucający nam  "Pakiet Fit for 55" – F. Timmermans.

Dla mnie są to jakieś ich niemal psychopatyczne zachowania, które charakteryzowały największych tyranów ludzkości oraz ludzi wprowadzających ich rozwiązania. Oni to sobie wbijali do głowy jakieś idee, które psychicznie determinowały ich antyludzkie myślenie i działanie. Raz to były idee Rewolucji Francuskiej, innym razem Rewolucji Komunistycznej czy jeszcze innym idee nazistowskie. 

Teraz jest zielony terror i ideologiczne zafiksowanie na temat ochrony ziemskiego klimatu i fałszywie pojmowanej ekologii. I jak zwykle w przypadku totalitarnych idei, "zielony ład" zyskuje wielu wyznawców, którzy albo faktycznie i fanatycznie wierzą, że ratują klimat i Ziemię, albo chcą na nim po prostu zarobić, albo są na tyle głupi, że nic nie rozumieją i poddają się stadnej i powszechnie panującej zielonej histerii. 

Być może niektórzy z nas traktują postulaty zielonych terrorystów jak jakieś ich surrealistyczne mrzonki, które pozostaną jedynie w sferze teoretycznej. Niestety tak nie jest. Oni poważnie chcą te wszystkie powstałe w ich porąbanych głowach rozwiązania wprowadzić w życie. Niech dobrym przykładem będzie to, że już od 2035 roku samochody z silnikami spalinowymi emitujące CO2 nie będą rejestrowane w krajach Unii Europejskiej [2]. To decyzja Parlamentu Europejskiego, który ostatecznie zatwierdził nowe zasady poruszania się po drogach. I prawo to już obowiązuje. 

Sądzę więc, że i inne ich postulaty będą stopniowo urealniane przepisami prawnymi. No chyba, że jakimś cudem ludzkość się obudzi i przepędzi tych ekologicznych dewiantów.




© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

środa, 15 lutego 2023

C40 Cities - powrót komuny "pełną gębą". Czy powrócą "kartki"?

Dla młodszych informacja. 

W czasach Polski Ludowej wielokrotnie stosowana była tzw. reglamentacja towarów, czyli system kontroli dystrybucji towarów w Rzeczypospolitej Polskiej i Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Było tak w latach: 1944–1949, 1951–1953 oraz 1976–1989 a wynikało wtedy z faktu silnych niedoborów towarów na rynku i polegało m.in. na wydawaniu ludności kartek, które uprawniały do zakupu ściśle określonych ilości wyznaczonych towarów – przede wszystkim żywnościowych [1].

Osobiście bardzo dobrze pamiętam "kartki" obowiązujące w latach 1976-1989. W uproszczeniu były one niemal na wszystkie dobra konsumpcyjne: cukier, mięso, przetwory mięsne, masło, mąkę, ryż, kaszę, mleko, papier toaletowy, mydło, proszek do prania, czekoladę (też na wyrób czekoladopodobny - tak było coś takiego!), alkohol, benzynę czy papierosy a nawet w określonych czaso-okresach na bieliznę, skarpetki, koszule, rękawiczki i buty.  

Przykładowo obowiązywały takie limity zakupu na kartki: 

cukier - 2 kg * mięso - 2,5 kg miesięcznie (pracownicy umysłowi) oraz 4 kg - pracownicy fizyczni i dzieci * pół litra wódki lub butelka wina importowanego * 300 g. proszku do prania * 2 kostki mydła * 100 g. wyrobów czekoladopodobnych * 250 g. cukierków * 30 l. benzyny do fiata 126p * 1,3 kg kaszy, mąki lub ryżu * 12 paczek papierosów

"Konsekwencją kartek na kartki był z kolei handel kartkami. W najgorszej sytuacji znaleźli się dbający o higienę obywatele i - jednocześnie - palący, pijący, zmotoryzowani, a na dobitkę lubiący słodycze. Przelicznik był bowiem taki: za trzy kartki papierosowe można było dostać kartkę na pół litra, a za słodycze i tytoń - nawet dwie flaszki wódki. Przydział na skarpetki można było wymienić na kartkę wołowego - z kością - ewentualnie dwie paczki kawy lub dwie kostki mydła. Najdroższe były talony na benzynę i obrączki ślubne (przydziały na mąkę i ryż notowane były najniżej)" [2]. 

Kwitł też obrót towarami omijający limity kartkowe. Najlepiej miały miejskie rodziny, gdy posiadały bliskich lub znajomych na wsi. Ja mam i wtedy też miałem. Pamiętam jak przywoziliśmy od nich jajka, mleko, sery, różnorodny drób (kurczaki, kury, gęsi, kaczki) czy nawet przed świętami ćwiartki świni, z której mój ojciec domowym sposobem produkował i wędził kiełbasy czy szynki. Jak wtedy smakowały usmażone świńskie skwary... palce lizać. A świeżo uwędzone na działce kiełbasy czy szynki... tego smaku dzieciństwa się nie zapomina, bo dziś to zupełnie inne i gorsze wędliny. Komfortowo też miały osoby, które same lub ich bliscy czy rodziny pracowały  w sektorze handlu oraz komunistyczni dygnitarze. 

No dobrze. Wtedy kartki wynikały z istoty komunistycznej gospodarki, gdzie brakowało towarów. Dziś natomiast mamy ich aż nadto a firmy konkurują o klientów. Wydawać by się mogło, że jest to w miarę bardzo dobre dla ludzi. Mają wybór i sami decydują, co i za ile kupują, i tak naprawdę zależy to tylko  od zasobności ich portfela.

Ale... ideowi neokomuniści czy neomarksiści dziś znaleźli sposób na kontrolowanie i zniewalanie ludzi. Tym razem jest to wprowadzanie aberracyjnego terroru ekologicznego, klimatycznego. Okazuje się dla nich, że to człowiek zagraża przyszłości Ziemi i trzeba ograniczyć jego szeroko pojmowaną konsumpcję dóbr, bo to wpływa bardzo negatywnie na Ziemię. W skrajanych przypadkach marzą a nawet powoli już realizują postulaty wprowadzania do obrotu sztucznego mięsa czy jadalnych robaków oraz dążą np. do ograniczenia konsumpcji dóbr trwałego użytku jak np. prywatnych samochodów (nie tylko spalinowych) czy też każdej innej indywidualnej własności i chcą wprowadzić powszechny wynajem. Powstają też różne pomysły ograniczenia liczby żyjących ludzi (depopulacja), co prowadzi też do kontroli urodzin, eutanazji czy powszechności aborcji na życzenie (nawet do 9 miesiąca ciąży!)

Można by tu wskazać na ideologiczny, absurdalny i samobójczy kosztowo unijny pakiet klimatyczny „Fit for 55”, który ma na celu redukcję gazów cieplarnianych o 55 proc. do 2030 r. To ma być pierwszy krok na drodze to osiągnięcia neutralności klimatycznej netto do połowy stulecia. Zawiera takie rozwiązania jak: nowy podatek od CO2, likwidacja aut spalinowych i wzrost cen prądu [3]. "Pakiet zakłada 13 zmian legislacyjnych – wśród nich jest m.in. rewizja unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS), nowa strategii leśna, mechanizm regulacji granicy emisji dwutlenku węgla (CBAM) czy nowelizacja dyrektywy w sprawie energii odnawialnej (RED)" [4].



A teraz od kilku dni mamy dyskusję o wytycznych przywódców blisko 100 miast zrzeszonych w organizacji C40 Cities. Raport C40 Cities, organizacji do której należą m.in. Nowy Jork, Berlin, Pekin, Londyn i Warszawa, zawiera rekomendacje co do spełnienia celów polityki klimatycznej. Wśród nich znajdują się: ograniczenie spożycia mięsa, użytkowania pojazdów prywatnych, wydłużenie życia urządzeń elektronicznych, ubrań i wiele innych. Władze m.st. Warszawy, jak podaje stołeczne biuro prasowe, przychylnie odnoszą się do proponowanych zmian i ograniczeń [5].

Twórcy raportu zaproponowali zamiany w sześciu głównych dziedzinach: odzieży, pożywienia, transportu samolotami, budownictwa, samochodów i elektroniki.



Według rekomendacji zawartych w raporcie C40 Cities należy m.in.: [5]
–  zmniejszyć posiadanie samochodów osobistych w miastach i znacząco wydłużyć okres ich użytkowania oraz wydajność materiałową. 28% aut osobistych miałoby do 2030 roku zniknąć z ulic miast, zaś do 2050 redukcja wynosić by miał 39 proc.,
– zredukować posiadanie nowych ubrań o 39% do roku 2030 i 66% do roku 2050,
– zmniejszyć spożycie kalorii, nabiału i mięsa - docelowo, w dłuższym terminie najlepiej do zera. Redukcja naszej diety miałaby osiągnąć rozmiary 36 proc. do 2030 roku, zaś do 2050 roku, już 60 proc.
– wydłużać cykl życia produktów elektronicznych o 18% do roku 2030 i 33% do roku 2050,
– zmniejszyć ilość lotów o odpowiednio 26% i 55% we wskazanych latach,
– zwiększyć wydajność materiałową budownictwa (26% i 44%)

"Oczywiście, prócz wymienionych obostrzeń klimatycznych, w dalszej części raportu można przeczytać o zmianie wzorów konsumpcji, ograniczeniu łańcucha dostaw i logistyki, a także zmniejszeniu ilości odpadków. Wszystko w naturalny sposób zostało pieczołowicie spisane, policzone i podane do wiadomości publicznej" [5].

Chyba nikt nie ma wątpliwości, że te 100 miast, które będą wdrażały te zalecenia jest po prostu próbnym eksperymentem przed wdrożeniem tych zaleceń na poziomie ogólnoświatowym. 

Tyle tylko, że pojawia się pytanie: "Jak zmusić ludzi, aby wdrażali te postulaty w życie?". I właśnie chyba jednym ze sposobów byłoby wprowadzenie postkomunistycznych "kartek" reglamentacyjnych i bardzo surowe karanie osób, które omijałyby ten "kartkowy system". Byłoby to spełnienie marzenia komunistów i marksistów, czyli całkowitego zniewolenia i podporządkowania sobie ludzi i centralnego zarządzania nimi przez swoje elity. W tle tego wszystkiego wyłania się idea stworzenia Jednego Rządu Światowy (NWO).

Doprawdy, gdyby dzisiaj nagle odżył G. Orwell, to na pewno byłby zszokowany jak daleko dzisiejsze postulaty globalnych i umysłowo porąbanych lewackich elit przewyższają w swojej absurdalności jego przewidywania. 



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 

Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814
Paypal: paypal.me/kjahog


poniedziałek, 13 lutego 2023

Wojna na Ukrainie przegrywa z międzynarodowym biznesem!

"Wraz z początkiem wojny 24 lutego ubiegłego roku, wiele firm deklarowało zawieszenie bądź całkowite zaprzestanie dalszej działalności na terenie Rosji. Miał być to sposób na wyrażenie potępienia rosyjskiej napaści na Ukrainę. 

Jak się jednak okazuje - w trakcie trwającej blisko rok agresji rosyjskiej na Ukrainę wycofało się z Rosji dziewięć procent firm światowych, a niektóre banki zachodnie odniosły w Rosji w tym czasie duże zyski. O takim stanie rzeczy poinformował doradca ukraińskiego prezydenta Mychajło Podolak. 

Prawie rok wojny i tylko 9 proc. z blisko półtora tysiąca światowych firm opuściło rynek Federacji Rosyjskiej. Wśród firm zachodnich, które nadal pracują w Rosji najwięcej jest niemieckich (19,5 proc.), 12,4 proc. to firmy amerykańskie, a 7 proc. - japońskie. (...)  Niektóre banki zachodnie w ciągu roku wojny na pełną skalę odniosły nadwyżki w Rosji. Niemiecki Raiffeisen zwiększył dochody w Rosji o 313 procent. Ocenił, że za sprawą podatku zapłaconego w Rosji bank ten oddał państwu rosyjskiemu kwotę 94,8 mln euro. Zdaniem doradcy Zełenskiego to jest podatek na wojnę, na zabijanie Ukraińców. 

Podolak argumentował, że działając w FR, firmy międzynarodowe płacą podatki do budżetu rosyjskiego, które są wykorzystywane dla produkcji (rosyjskiego) kompleksu przemysłowo-obronnego. Zgodnie z nowymi rosyjskimi przepisami korporacje działające w Rosji są zmuszone wspierać wezwania pracowników do armii i finansować ich wyposażenie wojskowe. Ocenił, że pozostanie w Rosji w trakcie obecnej wojny jest świadomym stanowiskiem, a pasywna bezczynność również jest zbrodnią" [1].

W sumie jest to bardzo przykra wiadomość, ale przede wszystkim dla Ukraińców. Światowy biznes ze szczególnym wskazaniem na sektory: finansowy i zbrojeniowy może się tylko cieszyć, bo zawsze zarabiał krocie na różnego rodzaju kryzysach, rewolucjach oraz wszelkich wojnach i na tej też ostatecznie zarabia. 

W dużej mierze na nic więc zdały się wszelkie pakiety sankcji wobec Rosji, których elementem było też ograniczenie lub nawet zakaz kontaktów i biznesowej współpracy zachodnich firm z Federacją Rosyjską. 

Pieniądz znów wygrywa w konfrontacji z etyczno-moralnymi i teoretycznie pięknymi postulatami aksjologicznymi. Powtórzę więc, czy nie było tak zawsze? Niestety pytanie wydaje się retoryczne. 

Z reguły było (i chyba jest) tak, że określone firmy były na tyle bezczelne, że pośrednio i bezpośrednio wspomagały zbrojnie i finansowo przeciwstawne strony wojennego konfliktu. Chociaż stwierdzenie, że "wspomagały" jest raczej niewłaściwe, bo ta pomoc polegała po prostu na sprzedaży swoich finansowych i rzeczowych usług a tym samym na zadłużaniu obydwu stron konfliktu.  A wartość tego zadłużenia ubezwłasnowolniała poszczególne kraje (lub organizacyjnie inne walczące ze sobą podmioty) na dziesiątki lat a nawet na zawsze. 

Jaskrawym tego przykładem jest np. żydowska bankierska rodzina Rothschildów, która np. w 1814 roku sfinansowała obie strony konfliktu podczas kampanii napoleońskiej i zarobiła na tym fortunę [2]. I sądzę, że tak działa do dziś a jej majątek uważa się za największy na świecie, choć Rothschildowie - zgodnie z nakazem seniora rodu Mayera Amschela Rothschilda - nigdy o jego wartości nie wspominają i go nie ujawniają. Na rewolucjach i zbrojnych  konfliktach majątek zbiły też inne żydowskie rodziny: Rockefellerowie czy Morganowie. 

Warto też wspomnieć o sektorze zbrojeniowym, który równie jak finansowy czerpie niewyobrażalne zyski z każdej wojny. Tutaj przeważają firmy amerykańskie takie jak:  największy na świecie Lockheed Martin,  Boeing, Northrop Grumman, Raytheon, General Dynamics. W czołówce znajdują się też firmy z innych krajów co przedstawia tabela poniżej:


Gdyby tak dla każdej z tych firm wyrysować wieloletni wykres ich produkcji i sprzedaży to jestem pewien, że zawsze szczyty tych wielkości wypadałyby w tej sinusoidzie właśnie w okresach różnych konfliktów zbrojnych i to niezależnie czy lokalnych czy globalnych. 

Często też tak bywa, że wojna pozwala tym firmom i państwom, na terenie których działają, po prostu wyczyszczenie magazynów ze zbrojnych staroci, by móc je znowu zapełnić nowo wyprodukowanym uzbrojeniem.  A to też napędza koniunkturę nie tylko zbrojeniówki, ale też sektora finansowego a przy okazji wzmacnia siłę militarną państw kupujących nowe uzbrojenie. 

Ale na wojnie nieetycznie zarabia nie tylko sektor zbrojeniowy czy finansowy. Również robią to inne firmy reprezentujące niemal wszystkie sektory, od przemysłu motoryzacyjnego poprzez budowlany aż do spożywczego i medyczno-farmaceutycznego. 

Niemniej jednak powinny być jakieś moralno-etyczne granice działania wojennego biznesu. Nie może być tak, że - tak jak teraz - firmy nic sobie nie robią z nakładanych na nich i na Rosję sankcji, i dalej współpracują z rosyjskim agresorem, pośrednio przyczyniając się do zwiększenia jego militarnej siły. To powinno być w końcu dokładnie prawnie określone wraz z możliwością nałożenia na te firmy takich kar, których wysokość powodowałaby nieopłacalność współpracy z państwem-agresorem, takim jak teraz Rosja. 

Czy tak się stanie? Nie wiem, ale analizując przeszłość oraz dziejącą się teraźniejszość, jestem raczej pesymistycznie nastawiony, bo biznes ma pieniądze a one podobno rządzą światem.



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 

Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

niedziela, 12 lutego 2023

Skoki narciarskie. Jestem wzruszony postawą Polonii za oceanem!

Wczoraj, wieczorem czasu amerykańskiego w Lake Placid odbyły się po raz pierwszy w historii skoków narciarskich zawody męskich tzw. super duetów. Z Polski wystartowali Piotr Żyła i Dawid Kubacki. 

Nasi skoczkowie zasłużenie wygrali ten konkurs w tej formule, ale mnie bardzo wzruszyła w większości amerykańska i kanadyjska Polonia. 

Praktycznie to jedynie Polacy stawili się pod skocznią i było ich na pewno kilka tysięcy. Mocno kibicowali Polakom a flagi biało-czerwone z nazwami miejscowości ich pochodzenia powiewały gremialnie. Można się było poczuć tak, jakby zawody odbywały się w Wiśle czy w Zakopanem. 

Po zawodach w czasie dekoracji Polonia przepięknie i głośno a capella zaśpiewała polski hymn narodowy. 

Naprawdę tym obrazkiem się wzruszyłem do tego stopnia, że miałem łzy w ochach . Widać, że Polacy za oceanem (ale sądzę, że na całym świecie) bardzo mocno są związani z naszą Ojczyzną, ich Polską. Ich patriotyzm często jest większy niż u nas, którzy mieszkają i żyją w Polsce, często jej nie doceniając. Nie doceniamy, że mamy Polskę niepodległą i suwerenną, mamy swój ojczysty język, terytorium, piękną tysiącletnią historię i nasze obyczaje oraz zwyczaje. To na pewno wiedzą Polonusi i chwała im za to. 

Oczywiście nieraz tęsknota za Ojczyzną pojawia się dopiero wtedy, gdy jesteśmy od niej z daleka i na długo. Ale to dobrze, bowiem świadczy to o tym, że mamy polskość w duszy, gdzieś głęboko zakorzenioną, co często bywa wyjątkiem we współczesnym świecie. 

Pozdrawiam więc wszystkich Polaków na obczyźnie. Dajecie piękny przekaz polskości, która w Was po prostu tkwi! Tak trzymać!

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 

Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

sobota, 11 lutego 2023

A co jeżeli TK uzna nowelę ustawy o SN za konstytucyjną?

Przydługi wstęp

"Przyjmuję do wiadomości przyjęcie przez Sejm nowej ustawy o sądownictwie. Będziemy teraz kontynuować śledzenie kolejnych etapów procesu legislacyjnego - napisał na Twitterze komisarz UE ds. sprawiedliwości Didier Reynders" [1]. 

"Rzecznik Komisji Europejskiej Christian Wigand określił przyjęty przez Sejm projekt nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym ważnym krokiem w kierunku wypełnienia zobowiązań wynikających z polskiego Krajowego Planu Odbudowy (...) Będziemy nadal uważnie śledzić kolejne etapy trwającego procesu przyjmowania, a następnie przeanalizujemy ostatecznie przyjęte prawo (...) Pozostajemy w kontakcie z polskimi władzami, aby zapewnić pełną zgodność polskiego ustawodawstwa ze zobowiązaniami podjętymi w ramach KPO w zakresie niezawisłości sądów. Ważne będzie, aby przyjęta ostateczna ustawa podniosła standardy ochrony sądowej i niezawisłości sędziowskiej " [2].

"Środki z KPO nie przyjdą do Polski do momentu, kiedy opozycja nie przejmie władzy; dlatego że w tej chwili obóz Zjednoczonej Prawicy jest tak ze sobą skłócony, że nie ma na to realnych szans - mówił w sobotę współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty podczas konferencji zorganizowanej przed Pałacem Prezydenckim" [3]. 

Ta wypowiedź W. Czarzastego padła po deklaracji Prezydenta RP A. Dudy o skierowaniu  – wedle mnie napisanej pod dyktando UE – nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym do polskiego Trybunału Konstytucyjnego.

Wczoraj napisałem krótki tekst na ten temat, który odnosił się do naszych, polskich możliwych posunięć, gdyby SN słusznie orzekł, że ta nowelizacja jest antykonstytucyjna [4]. 

Krótkie rozwinięcie

Ale jakie mamy możliwości, gdyby jednak TK orzekł, że nowela ta jest zgodna z naszą Konstytucją? Częściowo można od razu się domyślić czytając wskazane we wstępie cytaty... ale po kolei...

Po pierwsze, może się zdarzyć, że KE i ogólnie UE stwierdzą, że przyjęta i wdrożona w życie nowela ustawy o SN jest już wystarczająca do całkowitego odblokowania przez urzędników unijnych pomocy dla Polski wynikającej z Funduszu Odbudowy a tym samym z naszego KPO. Wtedy rząd ogłosiłby swój sukces, chociaż wedle mnie byłoby to pyrrusowe zwycięstwo, bo zbyt dużo przez to stracimy suwerenności a całość tych środków jest jedynie pożyczką, którą prędzej czy później i tak musimy oddać. 

Uważam jednak, że ten wariant jest bardzo mało prawdopodobny. Nie po to przecież UE z "naszymi" europosłami-targowicznami i totalną opozycją robią wszystko, aby nam zaszkodzić i doprowadzić do zmiany rządów w Polsce, by teraz zdecydować się na wypłatę środków z naszego KPO a tym samym wzmocnić przedwyborczo obecne rządy ZP (PiS i SP).

Po drugie, możliwy też jest taki scenariusz, iż UE "przyjmie to do wiadomości" i wyrazi swoje zadowolenie z przyjętej przez nasz kraj noweli ustawy o SN, ale oznajmi, że musi upłynąć trochę czasu, żeby w pełni ocenić realną działalność tej ustawy, bo ważne jest "aby przyjęta ostateczna ustawa podniosła standardy ochrony sądowej i niezawisłości sędziowskiej ". A ten potrzebny UE czas może przecież trwać i trwać, nawet w nieskończoność i unijne elity zawsze mogą się do czegoś doczepić, do tego co tam im w głowach bzdurnego zakołata. 

Ten wariant jest o wiele bardziej prawdopodobny niż pierwszy, bo oznacza dalszą pełną kontrolę nad wypłatą tych środków uzależnioną od "widzi mi się" unijnych urzędasów. 

Po trzecie. KE i UE mogą stwierdzić, że nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym jest "ważnym krokiem w kierunku wypełnienia zobowiązań wynikających z polskiego Krajowego Planu Odbudowy", ale jest to krok niewystarczający, bowiem muszą być spełnione przez nasz kraj jeszcze kolejne mniejsze lub ważniejsze "kamienie milowe".... i tu... można wstawić niemal wszystko, co tam UE czy KE sobie wymyśli, jak np. zgodę Polski na zmianę traktatów polegającą na rezygnacji w nich z konieczności jednomyślności przy przyjmowaniu konkretnych unijnych rozwiązań prawnych na rzecz głosowania większościowego. Albo też na zgodę Polski, aby to UE decydowała o naszych lasach, wodach, gruntach czy polityce przestrzennej. 

Taką możliwość uważam za jeszcze bardziej prawdopodobną niż dwie poprzednie i z mojego punktu widzenia byłaby ona wbrew pozorom najbardziej korzystna dla Polski. A to dlatego, iż świadczyłaby ona o złej woli KE i UE, które tak naprawdę nie chcą nam tych pieniędzy dać aż do momentu, gdy "opozycja nie przejmie władzy w Polsce" a także potwierdzałaby, że UE jest nam nieprzychylna i okłamuje rządzących, choć oni wykazują daleko idącą dobrą wolę nawet w postaci ryzyka utraty części naszej suwerenności. 

Pośrednie zakończenie.

Propagandowo dla rządu pierwsze rozwiązanie byłoby najlepsze, ale i dwa inne rozwiązania też można by w ostateczności przekuć na jego stronę. Wtedy rząd za porażkę w sprawie KPO mógłby obarczyć UE oraz naszą totalną opozycję w Polsce i europarlamencie, gdzie postawę opozycyjnych europarlamentarzystów można nazwać "targowicką".  

Moim zdaniem jednak dla przyszłości suwerennej Polski i Polaków najlepszym rozwiązaniem byłby trzeci wariant. Nie tylko dlatego, że wtedy można by obwiniać za wszystko "złą" UE i totalną opozycję, ale też ze względu na to, iż Polska mogłaby się zdecydować na odrzucenie fatalnych dla nas pieniędzy z KPO i rozpocząć ogólnonarodową debatę na temat szkodliwości dla Polski drogi jaką UE przyjęła w swoim rozwoju. 

I jeżeli taka debata by się odbyła i Polacy wreszcie by zrozumieli dokąd zmierza UE, to Polska mogłaby – razem z pozyskanymi sojusznikami a może też w ramach Trójmorza – przejść do ofensywy w UE polegającej na jej powrocie do pierwotnej idei, która zakładała, iż integracja Europy winna być porozumieniem niepodległych i suwerennych państw - Europą Ojczyzn a nie próbą stworzenia Jednego Sfederalizowanego Państwa Europa (niczym nowej wersji ZSRR czyli Związkiem Socjalistycznych Republik Europejskich), gdzie poszczególne kraje musiałyby zrezygnować ze swojej suwerenności i niepodległości. 

Może to jest i chciejstwo, ale kiedy jak nie teraz Polska ma możliwość do takiej ofensywy, choćby tylko dlatego, że wojna na Ukrainie zdecydowanie zmniejszyła rolę Niemiec i Francji w UE. Powinniśmy to wykorzystać.



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

piątek, 10 lutego 2023

Prezydent skierował ustawę o SN do TK - jakie mamy wyjścia?

Dziś Prezydent RP w swoim orędziu do Polaków stwierdził, iż podjął decyzję o skierowaniu nowelizacji ustawy o SN do Trybunału Konstytucyjnego, w trybie kontroli prewencyjnej. To oznacza, że ustawa nie będzie obowiązywała, dopóki Trybunał Konstytucyjny nie wypowie się na temat jej zgodności z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej. 

Pisałem o KPO wielokrotnie i dalej uważam, że Polska w ogóle nie powinna walczyć o te środki i postawić weto w lipcu i sierpniu 2020 roku. Niestety wtedy premier M. Morawiecki został oszukany przez Ursulę von der Leyen i podpisał porozumienie z UE i od tego się zaczęło. Później dostawaliśmy coraz to nowe "kamienie milowe", których spełnienie oznaczałoby uruchomienie środków z FO (KPO). Tych kamieni uzbierało się chyba już ze 200.

M. Morawiecki w końcu się poddał UE i zgodził się na wszystko, co ona chciała. Powstała ustawa spełniająca wymagania KE i UE, która ostatecznie bez zmian została przyjęta i skierowana do podpisu prezydenta. Ustawa ta wprowadza zapisy, które być może (wedle mnie na pewno) są niekonstytucyjne i tak sądzi też prezydent. Aby rozwiać te wątpliwości skierował ją do polskiego TK, który ocenia zgodność polskich aktów prawnych z Konstytucją RP.  

Co zrobi TK? Według mnie nie może postąpić inaczej jak orzec, że omawiana nowelizacja jest niezgodna z Konstytucją RP. 

Co wtedy? Jakie mamy możliwości?

Po pierwsze możemy UE postraszyć Polexitem. Tyle tylko, że rząd tego przed wyborami nie zrobi, bo Polacy nie są w ogóle świadomi w co się przerodziła UE od momentu, kiedy do nie wstępowaliśmy. Polacy dalej - wbrew faktom  i zdrowemu rozsądkowi – popierają UE jakby ona była czymś oczywistym. A tak przecież nie jest, bo jeżeli UE dalej będzie zmierzała w tym kierunku co teraz to skończy się na utracie przez Polskę niepodległości i zostaniemy landem niemieckim w Jednej Sfederalizowanej Europie. Aby oswoić Polaków z myślą o możliwości Polexitu potrzeba ogólnopolskiej debaty wzorem takich jakie odbywały się w Norwegii, gdy dyskutowano możliwość przyjęcia Norwegii do UE. Dyskusje te spowodowały, że dwukrotnie Norwegowie powiedzieli UE "Nie" i są dzisiaj poza UE, co wcale nie wpływa negatywnie na jej wspaniały rozwój. Także można sobie radzić w Europie poza UE? Można!

Po drugie można zagrozić wstrzymaniem płatności naszych składek do UE. Skoro bowiem UE wstrzymuje już tyle czasu należne  nam  pieniądze z FO (KPO) i stawia nam co rusz nowe "kamienie milowe" oraz cyklicznie nas okłamuje to mamy prawo zareagować wstrzymaniem całości lub części naszej obowiązującej składki do UE. Jest to oczywiście pójście na otwartą wojnę z UE i trudno nawet określić jakie byłyby tego konsekwencje. 

No i jest też możliwość "opcji zerowej", czyli szybkiego odejścia premiera M. Morawickiego i powołanie nowego premiera. Jaka byłaby forma odejścia MM jest teraz nieważne. Mógłby sam podać się do dymisji, zostać odwołanym lub powołanym na inne ważne stanowisko w Polsce lub poza nią. To wydaje się najlepszym rozwiązaniem, ale taka decyzja musiałaby zapaść jeszcze w lutym lub na początku marca. Nowy premier mógłby zacząć negocjacje z UE niejako od nowa pozbywając się balastu w postaci dającego oszukiwać się przez UE M. Morawieckiego. Musiałby być to mocny kandydat. Na teraz przychodzi mi do głowy B. Szydło. 

To tak na gorąco po decyzji prezudenta

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 

© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 

Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog