środa, 30 grudnia 2020

Niech ten 2021 rok będzie rokiem spokoju, szczęścia i powrotu do normalności

Na ten Nowy Rok życzę nam wszystkim, aby zdrowie, uśmiech, spokój i radość ducha towarzyszyły nam każdego dnia. Starajmy się być naprawdę wolnymi i szczęśliwymi, a za sobą zostawiać codzienne ślady mądrości, miłości, dobra i przyzwoitości. Niech będzie on rokiem innym niż 2020, który upłynął pod znakiem pandemii koronawirusa a najbliższe miesiące niech dadzą nam nadzieję na jego pokonanie. 

Chyba wszyscy mamy już dość tej nowej pandemicznej rzeczywistości. Ale tym bardziej dawajmy innym cząstkę siebie... tak bezinteresownie ku satysfakcji i ich wdzięczności. Nie ma nic piękniejszego niż świadomość, że naszym życiem zbudowaliśmy trwałe o nas miłe wspomnienie... bo tak naprawdę każdy z nas indywidualnie jest tylko kamieniem, który może stać się piaskiem... ale wspólnie z innymi możemy stworzyć góry, które będą trwały wiecznie... i mimo tego, iż nie zawsze jesteśmy w stanie temu podołać, to choć walczmy ze sobą, aby tak było... Jakże teraz jest ważne, aby być z innymi tak blisko jak to tylko możliwe. Dzwońmy więc do siebie, rozmawiajmy przez komunikator internetowy, by choć w taki sposób móc dawać nadzieję i bliskość naszym najbliższym, ale też i dalszym, którzy również potrzebują nadziei i bliskości drugiego człowieka. Nie pozwólmy aby obostrzenia pandemiczne doprowadzały do samotności... bo jako ludzie do życia potrzebujemy innych. 

Pamiętajmy też o tragicznie zmarłych w 2020 roku, o ofiarach koronawirusa. Niech pozostaną w naszej pamięci i wspomnieniach.

Żyjmy też prawdą i w prawdzie, choć dziś "mówienie prawdy w tej epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem" (G. Orwell). Bądźmy więc takimi rewolucjonistami w głoszeniu prawdy, choćby miano z nas kpić, wyszydzać, śmiać się i zastraszać! Nigdy się nie poddawajmy, nawet gdy wydaje nam się, iż nasz cały świat się zawalił, bo zawsze jest jakaś nadzieja i żyjmy tą nadzieją i przekształcajmy ją w realne życie.

Niech ten Nowy Rok 2021 będzie kolejnym rokiem przełomowym dla naszej Ojczyzny, niech stanie się kolejną cegiełką w odbudowie fundamentów naszej narodowej wolności i suwerenności. Niech będzie dla nas wszystkich okresem naszego przebudzenia,  wzajemnego porozumienia i ostatecznego odzyskania naszej Polski.

Niech miłosierny, Dobry Bóg, Jezus Chrystus i Matka Boża czuwają nad nami i naszą Ojczyzną a Duch Święty inspiruje do działań na rzecz innych, na rzecz prawdziwej wolności nas wszystkich. Nie pozwólmy aby niszczono naszą wiarę, nasz katolicyzm, na którym rosła nasza Polska. Bez tej naszej wiary Polski po prostu nie będzie. Czynnie przeciwstawiajmy się lewackim, neomarksistowskim najeźdźcom na nasz kraj i brońmy naszej państwowości, języka, wiary, tradycji, rodziny, bo to wszystko tworzy naszą Polskę. Bez tego zginiemy.  

Szczęść Boże na ten Nowy Rok!

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com
kjahog@gmail.com

wtorek, 15 grudnia 2020

Pyrrusowe zwycięstwo (2)

Patryk Jaki: 

"Tragedia całej sytuacji polega na tym, że wkrótce wszyscy, którzy dziś śmieją się z „weta”, pochowają się jak rozporządzenie zacznie funkcjonować. Będzie to tak potężna broń, że będzie mogła decydować o wyniku wyborów w kraju (...) Będzie można zablokować Polsce nawet wszystkie środki bo np. nie przyjmie kwot imigrantów. A do tego wkrótce będziemy płatnikiem netto (...) I niestety, wtedy żadne krzyki, że nie dotrzymują „wytycznych” nie pomogą, bo będzie podpis Polski pod rozporządzeniem. Mówię o tragedii, bo wcale się nie cieszę, że czas, tak jak po „lipcu” przyzna nam racje, bo będzie to jednocześnie dramatem Polski (...) "Chcę tylko, abyście wiedzieli, że naprawdę zrobiliśmy wszystko co można było, aby to powstrzymać. Zamawialiśmy opinie prawne krajowe, zagraniczne, robiliśmy konferencje, groźby, prośby - nic nie było w stanie powstrzymać premiera, który chciał to podpisać (...) 
Do czasu jego podpisu w lipcu, rozporządzenie od 2 lat nie było uchwalane(bo wszyscy wiedzieli ze to łamanie traktatów). Jednak po podpisie Polski w lipcu to co stało 2 lata, zostało w kilka tygodni zakończone. Wykorzystali katastrofalny błąd polskiej delegacji [1]".

Zbigniew Kuźmiuk: 

"Wczoraj w PE odbyła się debata dotycząca tzw. praworządności czyli wydatkowania przyszłych środków budżetowych bez korupcji, defraudacji i zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych.
Okazuje się, że ustalenia Rady z 10 i 11 grudnia nie tylko nie satysfakcjonują większości w PE, wręcz przeciwnie skłaniają do różnego rodzaju eksperymentów, których celem jest podważenie tych ustaleń.   
Wiodące frakcje polityczne podkreślają, że rozporządzenie w sprawie praworządności powinno wejść w życie już na początku nowego roku i być stosowane niezależnie od ustaleń Rady Europejskiej z 10 i 11 grudnia. Zabierałem głos w tej debacie i podkreślałem, że Służby prawne Rady mimo tego, że zwracały uwagę iż tekst rozporządzenia dotyczący tzw. praworządności jest sprzeczny z Traktatami, jednak nie zapobiegły jego przyjęciu przez prezydencję niemiecką i największe frakcje w PE (...) Musimy mieć świadomość, że konkluzje Rady, które wiążą mechanizm praworządności z wiązaniem przyszłych wydatków budżetowych z interesami finansowymi UE, nie satysfakcjonują największych grup politycznych w PE, chciałyby one ich powiązania z jakimikolwiek zastrzeżeniami dotyczącymi praworządności. O szerokie traktowanie tego rozporządzenia upominają się także europosłowie Platformy i Lewicy, upatrując w takim podejściu możliwości powrotu opozycji do władzy w Polsce" [2].

Jak widać czas na "chowanie się po kątach" przeciwników weta nadszedł nieprawdopodobnie szybko. Wystarczyło kilka dni, aby europarlamentarzyści "z wiodących frakcji" uznali, że te wynegocjowane dodatkowe konkluzje/wytyczne do rozporządzenia o warunkowości nie mają żadnego prawnego umocowania a mają jedynie charakter deklaracji politycznej i będą robić - przy wsparciu naszej totalnej opozycji - wszystko, aby je podważyć i żeby rozporządzenie było realizowane w pierwotnej i niekorzystnej dla Polski formie. Ta wczorajsza debata w PE potwierdza bowiem to, że osiągnięty 10 i 11 grudnia kompromis jest tak naprawdę w oczach lewackich elit unijnych nic nie wartym "świstkiem papieru" i będzie pomijany zgodnie z wolą Niemców a samo pierwotne rozporządzenie o warunkowości przyznawania środków unijnych od jakiejś niesprecyzowanej praworządności stanie się niebawem obowiązującym prawem. I to nowe prawo razem z obowiązującym w traktatach art. 7 będzie elementem nacisku i ingerencji elit unijnych w wewnętrzne sprawy państw członkowskich, czyli tak naprawdę w tej chwili będzie stosowane wobec Polski i Węgier. 

A tyle było mówione o tym, że ten mechanizm jest niezgodny z traktatami unijnymi i wstępnie za błąd uważano, że w ogóle można nad tym dyskutować. Niestety droga do dyskusji została otwarta już w lipcu kiedy to Polska pod naciskiem prezydencji niemieckiej zgodziła się na dwuznaczne zapisy, które umożliwiły prace nad przyjętym 5 listopada rozporządzeniem. Teraz Polska po raz drugi uległa i zgodziła się na wynegocjowane konkluzje/wytyczne do pozatraktatowego rozporządzenia, które jak widać nie będą miały w przyszłości - czego można przecież było się spodziewać - żadnego prawnego i realnego znaczenia. 

Nam pozostaje jedynie zaskarżenie rozporządzenia do TSUE, ale po nim nie można się spodziewać, iż wyda orzeczenie zgodnie z wolą Polski czy Węgier. Będzie odwrotnie i sądzę, że za dwa lata a może i wcześniej już ostatecznie nowe prawo będzie funkcjonowało odbierając nam resztki suwerenności. 

Być może nakreślony obraz jest zbyt pesymistyczny. Być może jednak osiągnięty kompromis był jedynym - biorąc pod uwagę siłę Polski i Węgier - jaki można było wynegocjować i że zrobiliśmy naprawdę wszystko dla Polski, co było możliwe w obecnych uwarunkowaniach. Być może mimo wszystko ustalenia konkluzji/wytycznych będą w jakiejś formie realizowane w praktyce. Taka nadzieja pozostaje, choć jest naprawdę nikła a drzwi do budowy scentralizowanego Jednego Federacyjnego Państwa Europa (swoistej IV Rzeszy) zdaje się, że zostały już otwarte na oścież.  Obym się mylił. 

P.S. 
Moim zdaniem trzeba było przeciągnąć negocjacje do końca roku, czyli do czasu zakończenia prezydencji niemieckiej a wtedy być może za nowej prezydencji możliwe byłoby uzyskanie lepszych dla naszego kraju efektów negocjacji. Albo jednak zawetować to wszystko i wtedy obowiązywałoby prowizorium budżetowe oparte na obecnej perspektywie finansowej. 


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

niedziela, 13 grudnia 2020

Stan Wojenny. Moje wspomnienia i refleksje...

Dziś mija 39 lat od wprowadzenia w Polsce Stanu Wojennego, który utrącił na lata marzenia o wolnej Polsce.

Miał dwojakiego rodzaju cel: zniszczyć ruch I Solidarności i zabić w polskim narodzie nadzieję w dążeniu do prawdziwej suwerenności i niepodległości naszej Ojczyzny a także ochrony jej dotychczasowego kierownictwa i utrzymania jawnej bądź ukrytej „bolkowskiej i wolskiej” kontroli nad związkiem.  I te cele zostały osiągnięte. Internowano 10 tys. osób, zabito bezpośrednio przeszło 120 osób a ile pośrednio do dziś nie jesteśmy w stanie policzyć, zmuszono w latach 1981-1983 do emigracji przeszło milion najbardziej patriotycznych Polaków, którzy mogli budować od nowa naszą Ojczyznę... jakże ich zabrakło w 1988 czy 1989 roku... No i udało się utrzymać Bolka u władz Solidarności wraz z tzw. konstruktywną, różową opozycją i jednocześnie eliminując z kierownictwa związku jednostki naprawdę patriotyczne.

Takie rocznice skłaniają do refleksji, tym bardziej, iż dzisiaj - podobnie jak przez niemal 30 lat - próbuje się w dalszym ciągu wybielać i zmieniać historię. Ze zdrajców, sowieckich agentów i morderców pogrobowcy PRL oraz III RP starają się zrobić ludzi honoru a z ludzi walczących wówczas i dziś o Polskę oraz prawdę niemal ówczesnych oprawców. Jest tak tylko z jednego powodu: III RP po 1989 roku była kontynuacją PRL a jej elity stanowili postkomuniści oraz ludzie będący ich zwolennikami, agentami, antypolakami i nie-Polakami a także szumowinami, które za komfort finansowy byli w stanie zrobić wszystko, ze zdradą włącznie. Brak lustracji i dekomunizacji był i jest największą zbrodnią dzisiejszych, opozycyjnych teraz elit PRL-bis i za to winniśmy ich rozliczyć. Już nie mówię o zdradzie i antypolskim Okrągłym Stole i Magdalence.

Najbardziej dziwne i oburzające jest to, że do dzisiaj ci ciemiężyciele Polaków wyprowadzający czołgi na ulice i zmuszający do opuszczenia kraju przez polskich patriotów, ci mordercy... unikają odpowiedzialności więziennej lub skazania za zdradę Polski a dodatkowo wielu z nich przez te niemal 30 lat było gloryfikowanych, choćby poprzez zbyt wysokie świadczenia społeczne i nazywanie ich ludźmi "honoru". Ich miejsce, czyli np. W. Jaruzelskiego czy Cz. Kiszczaka oraz dodatkowo miejsce zdrajców z tzw. "konstruktywnej opozycji" spod znaku Bolka, Michnika, Geremka, Mazowieckiego, Balcerowicza i wielu innych jest na śmietniku polskiej historii i za naszego życia powinni odpowiedzieć za zdradę Ojczyzny, zdradę Polski. Niestety tak się nie stało i chyba się nie stanie. Powoli odchodzą na wieczny spoczynek w poczuciu bezkarności. Dobrze, że chociaż obecne władze zmniejszyły im świadczenia emerytalne, ale to zbyt mało niestety.

Mnie Stan Wojenny zastał, gdy miałem niespełna 14 lat i całe życie przed sobą..., ale dzięki rodzinie byłem już uświadomionym patriotycznie młodym Polakiem. Podjąłem wtedy walkę tak jak umiałem. Pisałem przepełnione uniesieniem i polskością wiersze, chodziłem na comiesięczne demonstracje, które kończyłem z gazowymi łzami w oczach, czytałem prasę i literaturę patriotyczno-historyczną wydawaną w drugim obiegu, uczestniczyłem w mszach świętych w intencji Ojczyzny, po których ZOMO-wcy wyskakiwali z jakichś pomieszczeniem i pałowali jak popadło, odśpiewałem w szkole podstawowej Rotę na lekcji języka rosyjskiego... przez co o mój ojciec miał wiele kłopotów, wybiłem z kolegami szybę w komendzie miejskiej MO, nosiłem "oporniki" w swetrze, kolportowałem ulotki drukowane przez moich starszych kolegów i... wierzyłem w Lecha Wałęsę...

Później, po śmierci bł. Jerzego Popiełuszki nadzieja na zwycięstwo Solidarności umarła. Byłem na jego wspaniałym pogrzebie w Warszawie, ale tak naprawdę pozostało mi tylko zdobywanie wykształcenia i wielogodzinne domowe oraz towarzyskie dyskusje. Ale nie był to czas nadziei a raczej czas poczucia, że została zmiażdżona polskość, czas smutku i marazmu...

W Stanie Wojennym coś umarło, umarła nadzieja na wolność czego skutki odczuwamy do dzisiaj...

Najgorsze - powtórzę - jest to, że ci wszyscy koncesjonowani opozycjoniści z Wałęsą, Geremkiem, Kuroniem, Michnikiem i innymi okazali się zdrajcami naszej walki o wolność Ojczyzny. Zdradzili nas przy OS i w Magdalence czego też skutki odczuwamy do dzisiaj...

Pamiętam początek strajków w 1980 roku i powstanie Solidarności. Wróciłem wtedy z kolonii (jako niemal 13 latek) i zobaczyłem radość w oczach mojego śp. Ojca (zresztą ideowego wtedy socjalisty). Cieszył się, że wreszcie nastąpi wolność i zwiększenie demokratycznych swobód, ale oczywiście w ramach tamtego ustroju. Nie pamiętam już czy "złożył" wtedy legitymację partyjną, czy też czekał na wewnętrzne reformy PZPR, ale od tego czasu – słuchając Radia Wolna Europa i Głosu Ameryki – codziennie prowadziliśmy kilkugodzinne dyskusje: ja (mając kontakt poprzez ciocię z zarządem jednego z Regionów Solidarności i czytając prasę podziemną) z pozycji chyba "radykała" opowiadającego się za koniecznością porzucenia idei komunistycznych w całości, ojciec zaś był zwolennikiem reform i wierzył w "błędy i wypaczenia"...

Pamiętam - o czym wspomniałem - Stan Wojenny, który całkowicie już pozbawił mojego ojca złudzeń, co do rzeczywistości i uznał, że tylko najgorsze "szuje" i karykatury emocjonalne oraz  pospolici tchórze i kryminaliści walczą z własnym narodem. Byłem wtedy dumny, że ojciec przyznał mi - w sumie "gówniarzowi" - rację...

Pamiętam jak w siódmej klasie szkoły podstawowej, w najmroczniejszych czasach wprowadzonego przez agenta sowieckiego Wolskiego Stanu Wojennego zaintonowałem na lekcji języka rosyjskiego Rotę... Cała klasa wstała i zaczęliśmy śpiewać zainspirowani pewnie bohaterem "Syzyfowych prac" S. Żeromskiego...

Pamiętam kiedyś jak w Stanie Wojennym jako kilkunastolatek byłem dumny, że z grupą przyjaciół wybiliśmy szybę w Komisariacie Oprawców zwanych milicjantami a w czasie pochodów pierwszomajowych nosiliśmy oporniki wpięte w koszulki...

Pamiętam comiesięczne pochody każdego 13-tego grudnia i szalonych ZOMO-wców biegających (w cywilu i w opakowaniu państwowego terrorysty) za nami z pałami na wierzchu... Jakże wtedy oni byli wściekli, gdy nawet nas pałując patrzyliśmy im drwiąco prosto w oczy... jakże też byli wściekli oprawcy i nieludzcy komunistyczni barbarzyńcy w świńskich (od: Folwarku Zwierzęcego G. Orwella) przestępczych komisariatach (ups... komisariaty były w II RP, za Komuny wtedy były to raczej chlewy) milicyjnych... przesłuchiwali, straszyli, ślinili się i chuchali przetrawionym alkoholem pieniąc się ze złości... a my im o prawach człowieka, o parszywym Stalinie i takimże Hitlerze, do których są podobni... i znów patrząc im drwiąco w oczy z politowaniem i lekkim pobłażliwym uśmiechem... Jakże wtedy można było być dumnym z wewnętrznego człowieczeństwa patrząc na tchórzy, którym została już tylko siła, pała, gaz łzawiący, armatki wodne, brutalność i świńskie zezwierzęcenie (przepraszam nawet dziś prawdziwe zwierzęce świnie... oni nie byli godni miana świni... raczej Karaluchów i Prusaków, których niszczy się prusakolepami i innymi owadobójczymi środkami... ciekawe skojarzenie... Pruski Prusak).

Pamiętam moment, gdy nakryto nas na kolportażu i drukowaniu... kajdanki, pałowanie, podrzucanie dowodów, prowokowanie, udowadnianie, że "prowadzimy działalność antypaństwową", "znieważamy organy państwowe", "jesteśmy groźnymi bandytami", itd... Jakże wtedy byliśmy już "twardzi"... Mieliśmy trzy lokale (dziś chyba trzy komputery lub kopie dysków w innych miejscach), gazetki rozprowadzaliśmy ukrywając matryce po każdych kilkuset sztukach (dziś chyba powiedzielibyśmy: kopiując na pendriwach zawartość twardych dysków i alokując je w rożnych miejscach), dla niepoznaki w szafach mieliśmy książki i gazetki komunistyczne (dziś chyba należałoby na twardzielach gromadzić też teksty-peany na cześć zarządczych myśliwych i matołów), mieliśmy ukształtowaną "sieć" znajomych, którzy w razie "kotła" mieli informować nawet ludzi dobrej woli za granicą (dziś powiedzielibyśmy zapewne... mieli informować wszelkie organizacje na całym świecie zajmujące się ochroną praw człowieka i przestrzeganiem zasad demokracji), robiliśmy zdjęcia oprawcom (dziś można nawet i filmować telefonem komórkowym ich twarze oraz nagrywać nawet z innego mieszkania i przekazywać w świat...).

Byłem w tej całej hierarchii opozycyjnego środowiska chyba najmłodszym, więc za dużo nie miałem do powiedzenia i wykonywałem polecenia starszych kolegów, ale te wszystkie opowiedziane rzeczy doskonale pamiętam i chyba to one mnie ukształtowały i też sprawiły, że do dziś jestem gorącym polskim patriotą. .

Więcej o Stanie Wojennym: 

P.S. Jakoś tak zawsze myśląc o Stanie Wojennym przypomina mi się piosenka z tekstem:

Trzynastego grudnia roku pamiętnego
Wylęgła się WRON-a z jaja czerwonego.
Rozpostarła skrzydła od Gdańska po Kraków
Wtrąciła za kraty najlepszych Polaków.
Rozpostarła skrzydła i klepie slogany,
Aż otworzył oczy naród oszukany.
Prawdziwi Polacy w więzieniach siedzieli
Bo się o swój honor wreszcie upomnieli.
Że strzelać nie będzie, WRON-a obiecała
Tymczasem na Śląsku, znów się krew polała.
Rodacy, Polacy, nie dajcie się męczyć
Trzeba wreszcie WRON-ie podły łeb ukręcić
Śpiewa cała Polska, śpiewa naród cały,
Aż się z dupy WRON-ie pióra posypały.
Jak wiecie Rodacy, prawda nie upadła
Bo czerwoną WRON-ę „SOLIDARNOŚĆ” zjadła

-------------------------------------------------

I na koniec "epitafium" dla generała Wojciecha Jaruzelskiego...

<iframe width="560" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/ZKNcv2EE67s" frameborder="0" allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen></iframe>



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com


sobota, 12 grudnia 2020

Pyrrusowe zwycięstwo

Krótko...

Niestety w całości został utrzymany mechanizm praworządności w tym niby porozumieniu Węgier i Polski z Brukselą i Berlinem. A miało być veto bo ten mechanizm jest pozatraktatowy i de facto demoluje prawodawstwo unijne. 

Na otarcie łez otrzymaliśmy jakieś dodatkowe konkluzje, które mają nam gwarantować, że ów mechanizm nie będzie wykorzystywany politycznie a będzie dotyczył tylko i wyłącznie sposobu i okoliczności wykorzystywania funduszy unijnych, i nakierowany zostanie na  skuteczność ochrony tego budżetu  przed korupcją i defraudacją. Ponadto sam mechanizm praworządności ma być oceniony przez TSUE, co ma zająć jakieś dwa lata. 

Szef SP Z. Ziobro ocenił to porozumienie w następujący sposób: 

"Rozporządzenie warunkujące korzystanie z należnego Polsce budżetu Unii Europejskiej od arbitralnej, politycznej i ideologicznej oceny Komisji Europejskiej niestety wejdzie w życie. Wynegocjowane Konkluzje Rady Europejskiej nie są obowiązującym prawem i mają wyłącznie charakter politycznego stanowiska. Stwierdzał to wielokrotnie w swoim orzecznictwie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Rozporządzenie, prawnie obowiązujące, stworzy możliwość znaczącego ograniczenia polskiej suwerenności. Pozwoli na ingerowanie Komisji Europejskiej w działalność prezydenta, parlamentu, rządu a nawet samorządów, w niemal każdej dziedzinie. Rozporządzenie łamie też traktaty europejskie. Wszystkie zagrożenia, o których ostatnio mówili liderzy Zjednoczonej Prawicy, stały się realne, ponieważ rozporządzenie wchodzi w życie bez jakichkolwiek zmian w stosunku do kwestionowanego tekstu. Decyzja o przyjęciu rozporządzenia w pakiecie budżetowym bez prawnie wiążących zabezpieczeń jest błędem. Przed taką decyzją konsekwentnie publiczne przestrzegaliśmy od lipcowego szczytu Rady Europejskiej. Zarząd Solidarna Polska zbierze się teraz, aby omówić skutki podjętej podczas szczytu decyzji".

Niemal w całości podzielam to stanowisko i uważam, że droga do budowy jednego federacyjnego Państwa Europa czyli Związku Socjalistycznych Republik Europejskich została otwarta i już chyba nic nie powstrzyma lewackich eurokratów przed zboczeniem z tej drogi rozwoju obecnej UE. A to oznacza powolną utratę suwerenności i niepodległości państw europejskich. A taką Jedną Europą - pod nieobecność UK - zarządzać będą oczywiście przede wszystkim Niemcy, które myślą długookresowo i ten dwuletni okres rozpatrywania mechanizmu warunkowości przez TSUE jest dla nich swobodnie do zaakceptowania. 

Tak naprawdę zyskaliśmy jedynie te dwa lata (a może nawet mniej), kiedy to powtórnie przyjdzie nam walczyć o naszą suwerenność, przy czym wtedy już siła naszego oporu praktycznie będzie nieistotna a jedynym wyjściem może być już tylko Polexit. 

Oczywiście takie persony jak np. G. Soros i niecierpliwe środowiska lewackie chciały, aby ten mechanizm warunkowości beż żadnych obwarowań już zadziałał i z tego powodu zaatakowały przyjęty kompromis, ale tak naprawdę może dla G. Sorosa te dwa lata - zważywszy na jego wiek - to dużo natomiast historycznie to naprawdę niewiele, bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że wyrok TSUE może być w jakikolwiek sposób korzystny dla Polski czy Węgier - na 100% nie będzie po naszej myśli. 

Być może jestem zbyt pesymistyczny, ale na teraz tak właśnie widzę to nasze pyrrusowe zwycięstwo. 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

niedziela, 6 grudnia 2020

Po co w rządzie "szkodnik" J. Gowin?

Wiele negatywnych komentarzy napisałem o Jarosławie Gowinie. W jednym z nich zatytułowanym "J. Gowin - skórka od banana na której poślizgnie się PiS" stwierdziłem m.in."

""Przede wszystkim chyba największym błędem i chyba ową tytułową najbardziej śliską skórką od banana jest Jarosław Gowin (...) U większości zwolenników PiS ten człowiek jest nieporozumieniem. On naprawdę się na niczym nie zna i oddanie mu gospodarki, technologii oraz pracy jest katastrofą. Jako minister sprawiedliwości w rządzie PO-PSL utrwalał stary układ, albo inaczej: nic nie zrobił, aby tą "stajnię Augiasza" zreformować. Jako szef nauki i szkolnictwa wyższego w rządzie PiS narobił tylko same szkody. Ale nie tylko o jego merytorykę chodzi, ale o tzw. kościec moralno-etyczny. To człowiek, który takowego nie posiada i dziwię się, że J. Kaczyński po raz kolejny obdarzył go zaufaniem i to mimo tego, że już wielokrotnie pokazał, iż na takie zaufanie nie zasługuje. Ponadto oddanie mu obszaru pracy jest policzkiem dla Solidarności, o czym mówi sam jej szef P. Duda: "Jestem zszokowany, że PiS przygotowało nam, Solidarności, polskim pracownikom taki, można powiedzieć w cudzysłowie, wspaniały prezent na czterdziestolecie związku, czyli oddano pracę skrajnemu liberałowi, panu Gowinowi, który głosował za podwyższeniem wieku emerytalnego, którego działania, jak był w Platformie Obywatelskiej, szły w tym kierunku, żeby jeszcze bardziej uelastycznić pracę".  Nic dodać, nic ująć. Oczywiście. Można powiedzieć, że minister po to ma swój merytoryczny sztab, by to on przygotowywał mu konkretne rozwiązania, ale i ten sztab się rozsypuje: ""Krzysztof Mazur poinformował, że złożył rezygnację ze stanowiska wiceministra rozwoju. Podkreślił, że przyszedł do resortu „by pracować z Jadwigą Emilewicz” i dodał: „wraz z nią postanowiłem odejść”". I sądzę, że nie będzie to jedyna dymisja. J. Emilewicz jeszcze będziemy z rozrzewnieniem wspominać""

Ten człowiek o wybujałym mitomańskim ego niemal doprowadził do przegranej w wyborach prezydenckich obecnego prezydenta a swoimi działaniami dał paliwo dla działań targowickiej opozycji. A teraz, gdy ważą się losy naszej suwerenności i niepodległości jedzie do Brukseli z propozycją możliwego kompromisu w sprawie budżetu UE i mechanizmu warunkowości mówiąc, że:  „nawet jeżeli nie w formie otwarcia na nowo dyskusji nad kształtem tego rozporządzenia, to w postaci wiążących deklaracji interpretacyjnych”. Według niego „deklaracja interpretująca” mogłaby być przygotowana przez służby prawne w Komisji Europejskiej, ale musiałaby być potwierdzona przez Radę Europejską.

Taka propozycja jest sprzeczna ze stanowiskiem polskiego rządu reprezentowanym przez premiera M. Morawieckiego a ponadto gdyby doszło do jej realizacji byłaby sprzeczna z traktatami unijnymi. Jasno na temat działań wicepremiera J. Gowina wypowiedział się szef gabinetu prezydenta K. Szczerski, który powiedział: 

"W sytuacji napięcia negocjacyjnego, w której jesteśmy dzisiaj, komunikaty negocjacyjne muszą pochodzić z jednego źródła. Tym źródłem jest premier Mateusz Morawiecki. Żadna inna propozycja kierowana przez kogokolwiek innego nie powinna mieć obecnie miejsca (...) Mogę tylko powtórzyć, że jedyną ścieżką, która może doprowadzić do konsensusu w tych negocjacjach, musi być ścieżka traktatowa. Nie jest możliwy konsensus poza Traktami. Wszystko, co się w Traktatach zawiera, co zostało już przez Polskę przyjęte, gdy akceptowaliśmy unijne Traktaty w tym Traktat Lizboński, jest polem konsensu (...) To oznacza, że tylko opinie, które wypowiada polski premier, odzwierciedlają polskie stanowisko i tylko on jest upoważniony, by dokonywać korekt w tym stanowisku"

Całkowicie podzielam słowa K. Szczerskiego. J. Gowin po raz kolejny potwierdził, że jest nielojalny wobec polskiego rządu, więc po co go w nim trzymać i to w randze wicepremiera? Chyba nadszedł już czas na jego dymisję. Czyż można znaleźć jeszcze bardziej wymowne uzasadnienie? Przecież naprawdę Polska dziś staje przed wyborem istnienia lub utraty własnego państwa a J. Gowin staje znów przeciw Polsce. Chyba tego już za wiele. 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

piątek, 4 grudnia 2020

Polacy sceptyczni wobec szczepień na Covid-19

"Co trzeci badany zaszczepiłby się przeciw COVID-19, gdyby była dostępna szczepionka, a blisko połowa nie ma takiego zamiaru. Stosunek do szczepień zależy od podejścia do choroby i od wieku ankietowanych. Wielu obawia się też skutków ubocznych szczepionki" [1].

Być może zostanę okrzyknięty oszołomem antyszczepionkowym, ale zaliczam się do grona tych, którzy nie zaszczepią się na COVID-19. 

Powyższe wyniki sondażu napawają mnie optymizmem. Widać, że Polacy myślą racjonalnie. Przecież nie można wierzyć w skuteczność i bezpieczeństwo szczepionek, które powstały zaledwie w rok. Wcześniej nad takimi szczepionkami pracowano minimum 5 lat a najczęściej około 8 lat. 

Mało tego. Po raz pierwszy w historii wprowadza się szczepionkę genetyczną, z fragmentem łańcucha genetycznego wirusa. Wcześniej nawet o tym nie myślano. 

Poza tym nie wierzę w zapewnienia, że koronawirus nie mutuje i jest stabilny. Wszystkie znane dotąd wirusy mutowały, co sprawiało, że jakaś szczepionka na jedną mutację wirusa nie była skuteczna na kolejną. Stąd w sumie było i jest bezsensowne szczepienie się np. na grypę. Ja się na nią nigdy nie szczepiłem. 

Oczywiście koncerny farmaceutyczne w związku z pandemią zwietrzyły ogromny interes i prześcigają się, który będzie pierwszy i uzyska wszelkie światowe medyczne dopuszczenia do sprzedaży swoich szczepionek. A to miliardy dolarów. Ja im nie wierzę i tyle. 

W. Gadowski w jednym ze swoich cotygodniowych komentarzy polecił nam przeczytanie niezwykle interesującego artykułu będącego wywiadem z prof. Marią Dorotą Majewską, która stwierdziła m.in.: 

"Od 1990 r. zgłoszono tam 5736 (USA) zgonów poszczepiennych, a że zgłaszanych jest tylko ok. 5 proc. przypadków, zgonów mogło być ponad 100 tysięcy. Nic dziwi zatem orzeczenie Sądu Najwyższego USA, że „szczepienia są nieuchronnie niebezpieczne". Wie pani, że do szczepionek dodaje się toksyczne adiuwanty, czyli środki mające wzmocnić reakcję poszczepienną, i konserwanty: związki rtęci, aluminium, formaldehyd, detergenty, skwalen i inne? [2]"

Zachęcam do przeczytania tego artykułu, chociaż powstał jakiś czas temu, gdy nie mieliśmy jeszcze do czynienia z koronawirusem. 

Na szczęście w Polsce szczepienia przeciw COVID-19 mają być nieobowiązkowe, ale słyszy się głosy o chęci zaszczepienia 70% polskiej populacji dorosłych Polaków. Dla mnie osobiście to igranie ze zdrowiem i życiem Polaków. 

Będzie dobrowolność szczepień. Każdy może się zaszczepić. Każdy ma wolną wolę, ale warto się zastanowić czy warto.


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

czwartek, 3 grudnia 2020

Czy Polsce jest po drodze z UE?

Unia Europejska winna wrócić do państw narodowych, do Europy Ojczyzn, jaką była m.in. EWG, gdzie podstawą był swobodny przepływ ludzi, usług, towarów i kapitału. Te wszystkie instytucje obecnej UE w stylu PE, KE i inne są zupełnie niepotrzebne i tyle. To tylko balast, który powoduje stopniowe zatapianie naszego europejskiego kontynentu, naszej łacińskiej cywilizacji.

Tyle tylko, że niestety obecni neomarksistowscy włodarze UE dążą do zbudowania z niej Jednego sfederalizowanego Państwa Europa, drugiego ZSRR czyli Związku Socjalistycznych Republik Europejskich. Ma być jeden rząd w postaci KE, jeden parlament w postaci PE, jeden prezydent, jedna elektroniczna waluta Euro kontrolowana przez EBC, jedna Konstytucja, obowiązujące wszędzie takie sama prawa.  Mają zniknąć państwa narodowe ze swoją suwerennością i niepodległością a ludzie mają być sprowadzeni do jednej konsumpcyjnej i nihilistycznej masy. Takie cele tkwią w głowach lewackich elit unijnych. 

Chyba każdy logicznie myślący Europejczyk zdaje sobie z tego sprawę i jest to dla niego oczywistość taka sama jak to, że takie zamierzenia są  kompletną utopią, podobną do utopijnych marzeń budowniczych komunistycznej "szczęśliwości" w XX wieku.

A może jednak takich logicznie myślących Europejczyków jest mniejszość i znajdują się raczej w krajach dawnego bloku socjalistycznego, ze szczególnym naciskiem na Polskę i Węgry? Wszystko wskazuje, że tak jest, bowiem kraje Starej Europy nie doświadczyły "dobrodziejstw" niesionych na czerwonych, krwawych komunistycznych sztandarach i swobodnie mogły liderowo wprowadzać u siebie neomarksizm w postaci wdrażania w życie idei A. Gramsciego, A. Spinellego czy Szkoły Frankfurckiej.  W tych krajach przez dziesięciolecia wyjałowiono ludzi z indywidualizmu, pozbawiono ich oparcia na tradycyjnych wartościach, ubezwłasnowolniono kredytem, poprzez edukację i wychowanie odarto ich z poczucia przynależności do wspólnot takich jak rodzina, zniszczono przywiązanie do tradycji i patriotyzmu, wtłoczono im skrajnie lewacki ogląd rzeczywistości oparty na fałszywie pojmowanej tolerancji, mulitikulturalizmie, gender, new age, itd.

Tak ukształtowanym społeczeństwem bardzo łatwo manipulować i nim zarządzać, i jeżeli nawet jakieś grupy buntują się to zostają łatwo spacyfikowane, nawet siłowo.

Dziś UE jest na zakręcie historii. Siły dążące do jej federalizacji mają zdecydowaną przewagę a kraje, które jej dowodzą (Niemcy, Francja) - po zwycięstwie J. Bidena w USA - zintensyfikowały swoje działania w tym kierunku. Na ich drodze stoi właśnie Polska, która z pomocą Węgier chce zatrzymać ten szaleńczy marsz w kierunku zjednoczenia Europy w jedno zlewaczałe i zlaicyzowane państwo. 

Mam nadzieję, że nam się uda i dzięki nam Europa powróci do swoich korzeni i swojej świetności, ale jeżelibyśmy już nie mieli żadnego wyboru to pozostaje nam jedynie Polexit. Do takiej UE, do której kształtu obecnie zmierza nie wchodziliśmy. Nie godziliśmy się na utratę naszej suwerenności i niepodległości. Z taką UE nie jest nam po drodze a kto wie czy tymi swoimi działaniami sami liderzy UE nie prowadzą do jej rozpadu. Niestety nic ich nie nauczył Brexit i powody, dla których Brytyjczycy go poparli. 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com