sobota, 9 stycznia 2010

MAKIAWELICZNE DYLEMATY NASZEGO DONKA - REPLAY!

Witam

Dla blogera nieraz niemałą satysfakcją jest spełnianie się jego wizji i przepowiedni, chociaż nieraz byłoby lepiej gdyby owe zawsze zostały w sferze absurdu...

"Popełniłem" swego czasu post opisujący pewne, makiaweliczne zachowania naszego Premiera. Po ostatnich wydarzeniach postanowiłem go lekko dostosować do dnia dzisiejszego i pokazać Wam, ku weekendowej uciesze...

Donald Tusk tonie i toną jego Dworzanie w stylu G. Schetyny i całego - z małymi wyjątkami - PO. To stwierdzenie jest już powszechne. Człowiek, który kreowany był na Prezydenta RP po prostu sobie nie poradził, jako Premier. I nie wynikało to tylko z jego wrodzonego lenistwa, ale przede wszystkim z traktowania Polski jako ŁUPU a nie OBOWIĄZKU!

Jako człowiek z natury empatyczny, współczuję Premierowi. Przez ostatnie lata całe jego premierowanie podporządkowane było jego prezydenturze. Wewnętrzna pusta złość oraz chęć udowodnienia Lechowi Kaczyńskiemu i tym Polaczkom, którzy na niego głosowali, że teraz JA będę Prezydentem - przesłaniały Donaldowi Tuskowi realny ogląd rzeczywistości.

Bo tak naprawdę D. Tuskowi chodzi o władzę, bo nic innego nie umie robić (chociaż władać tez nie umie, więc NIC nie umie - do szkół Panie Premierze). Najlepiej być oczywiście reprezentacyjnym Prezydentem i najlepiej żeby nie musieli go wybierać Ci niesforni Polacy, bo to nigdy nic nie wiadomo. Zresztą D. Tusk od lat ma określone poglądy na Polaków i Polskę. Już w 1987 roku napisał w miesięczniku "Znak", że "polskość to nienormalność", a "piękniejsza od Polski jest ucieczka od Polski - tej ziemi konkretnej, przegranej, brudnej i biednej"*.

Stąd w sferze dyskusji pojawiały się nawet u niego pomysły (w roku 1992) odłączenia Kaszub od Polski i wyposażenia ich we własną armię, rząd i finanse. Zdarzało mu się też  stawać w sprawie wypędzonych po stronie Niemiec. Stąd tez jego fascynacja jego krajanką (pochodząca spod Elbląga) A. Merkel i chęć bycia tak naprawdę Kanclerzem Polski (lub czegokolwiek Kanclerzem)

Polityka nie znosi próżni, tym bardziej sztucznie wykreowanej. Pojawia się zawsze nowy Król a media jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki będą wielbiły nowego Króla, również Lemingi na rozkaz GW i TVN gremialnie zagłosują na niego zagłosują. Umiera stary Król niech żyje nowy Król! Czyżby znudzony Polska i wyborami Must-Olechowski, na widok, którego Monika Olejnik dostaje spazmów rozkoszy dziennikarskiej?. A może bezwolny wykonawca onego czasu planu Sachsa-Sorosa - L. Balcerowicz, kreowany na Geniusza Polskiej Ekonomii (przypomnę postać np. M. Kopernika, który jako pierwszy wygłosił fundamentalne prawo z dziedziny finansów i monetaryzmu: "pieniądz gorszy wypiera pieniądz lepszy"). A może Ktoś inny?

Co sobie więc myśli nasz Donald Tusk kładąc się zdenerwowany do snu?. Przecież nie jest on typem „tytana pracy”, oj nie…

Może w zaciszu swoich przemyśleń rozważa, co robić? lub co najlepiej nie robić?, aby przetrwać...

Oj tak, najlepiej nic nie robić... i czekać
Bo co zrobię (tak sobie myśli) to żałuję, że to zrobiłem (i zamiast podziękowań tylko krytyka, a teraz to już krytykuje mnie nawet Grzesiu - oj perfidni się robią ci moi przyjaciele...).
.
Więc co mam robić? (zadaje sobie Donek pytanie). Najlepiej nic (sam sobie odpowiada).

Ale jak nic nie zrobię... (i olśnienie!) to jednak coś robię (czyli nic nie robię)
... a najważniejsze, że po prostu JESTEM (bo co miałem zrobić to już zrobiłem)
... a teraz czekam aż coś zrobię jako Prezydent... więc (zaczyna w to wierzyć) coś jednak robię... czekam, aż będę Prezydentem... a wtedy udowodnię, że coś zrobię...
Oj tak, najlepiej czekać... Tylko czy doczekam?

Bo co mam tak naprawdę robić? (znów sobie zadaje nieszczęśnik to pytanie) przecież wszyscy przywódcy teraz nic nie robią, bo albo nie wiedzą co zrobić (vide. USA, Unia Europejska), albo udają, że coś robią (histeria Globalnego Ocieplenia... cholera nawet Ziemia się zbuntowała i zmroziła na złość cały Glob), albo jak już coś zrobią to spada im poparcie lub przegrywają wybory wynosząc na szczyty władzy ludzi spoza dotychczasowych elit....

I... (tutaj pojawia się strach i niepewność)... ale na Prezydenta zgłosił swoją kandydaturę taki A. Olechowski! A jak zgłosi się również taki harwardczyk Samuel Palmer... przecież ten ostatni też nie jest biały jak Obama), ale o zgrozo! mówi świetnie po polsku i Polacy go lubią... hmmm... muszę pokonać ten głupi strach. A może zaleźć „jakieś nieznane kwity” na Olechowskiego… niewdzięcznik uciekł z mojej partii i wspiera mojego wroga Piskorskiego…
Oj tak, najlepiej pokonać strach... ale jak?

No to trzeba jednak coś robić... ale co? Podniosę podatki i stracę poparcie… zrzucę to na L. Kaczyńskiego… i będę cicho…
Oj tak, najlepiej milczeć...

No, ale muszę Polakom się przypomnieć. Jeszcze mam ich poparcie! Ale co tu znowu obiecać, skoro obiecałem, że już nie będę obiecywał... bo co obiecałem, to nie zrealizowałem.... hmmm... już nie mogę, chyba zwariowałem... trzeba chyba uciekać...
Oj tak, najlepiej uciekać... (myśli sobie nasz Donek)


Takie oto dylematy być może rozstrzyga w swym makiawelicznym umyśle nasz Donek.

A'propos: makiawelizm (od nazwiska włoskiego filozofa Machiavellego), wg. Wikipedii "w psychopatii cecha osobowości, polegająca m.in. na braku uczuć wyższych, instrumentalnym traktowaniu innych i chłodnych relacjach interpersonalnych. Osoby z tą cechą osobowości często manipulują innymi, chcąc osiągnąć zyski tylko dla siebie. Nie liczą się z potrzebami partnerów interakcji. Są nieufni i lekceważący".

I na koniec: Przeczytajcie jednym tchem wytłuszczone powyżej wersy... Tak można scharakteryzować sposób rządzenia J.E. Donalda Tuska.

Dla ułatwienia:

Oj tak, najlepiej nic nie robić...
Oj tak, najlepiej czekać...
Oj tak, najlepiej pokonać strach... ale jak?
Oj tak, najlepiej milczeć...
Oj tak, najlepiej uciekać...


Pozdrawiam

P.S. Jak uciekać to do Peru!!!!

* W ankiecie na temat polskości opublikowanej w miesięczniku " ZNAK "/ nr 11-12 z 1987 roku - str. 190 / Donald Tusk tak mówi o sobie: " Jak wyzwolić się od tych stereotypów, które towarzyszą nam niemal od urodzenia, wzmacniane literaturą, historią, powszechnymi resentymentami? Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło - ponuro - śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych urojeń? Polskość to nienormalność - takie skojarzenie nasuwa mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze, wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnie ochoty dźwigać. Piękniejsza od Polski jest ucieczka od Polski - tej ziemi konkretnej, przegranej, brudnej i biednej. I dlatego tak często nas ogłupia, zaślepia, prowadzi w krainę mitu. Sama jest mitem". Dalej co prawda (i na szczęście) D. Tusk niejako zaprzecza tej tezie, kończąc swoją wypowiedź: "Bo choć polskość wywołuje skojarzenia kreślone przez historię, jest ona także przecież dzianiem się, jest niepewnym spojrzeniem w przyszłość. I szarpię się między goryczą i wzruszeniem, dumą i zażenowaniem. Wtedy sądzę - tak po polsku, patetycznie - że polskość, niezależnie od uciążliwego dziedzictwa i tragicznych skojarzeń, pozostaje naszym wspólnym świadomym wyborem". I miejmy nadzieję, że tak właśnie myśli Donald Tusk, chociaż mnie by do głowy nie przyszło nawet postawienie tezy: "polska to nienormalność)

ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.