niedziela, 29 stycznia 2012

Nie zweryfikowana smoleńska hipoteza....

Historię dziejów świata poznajemy najczęściej poprzez pryzmat wydarzeń, które w sposób istotny wpływały na jej przyszły bieg. Najczęściej określoną wagę owych przeszłych wydarzeń możemy ocenić jednak po wielu latach, znając już ich skutki w jakiś sposób określające naszą teraźniejszość i badając wszelkie dostępne na ich temat dokumenty. Wobec powyższego tylko intuicyjnie możemy określać więc ważność bieżących faktów historycznych dla przyszłych losów określonych państw czy też całej ludzkości. Tym większa spoczywa na nas odpowiedzialność za  szczegółowe ich dokumentowanie i poszukiwanie prawdziwych przyczyn oraz okoliczności ich wystąpienia.

Zastanawiając się nad tym, które obecne polskie wydarzenia będą najistotniejsze w przyszłości doszedłem  do subiektywnego oczywiście wniosku, że niewątpliwie jednym z nich będzie tragedia smoleńska, w której zginął przecież prezydent jednego z największych krajów Europy. Kiedyś wystarczyła jedna nagła śmierć spowodowana zamachem, jednego z przywódców, aby wybuchła I Wojna Światowa. Dziś - jak na razie - nagła śmierć innego europejskiego przywódcy nie wywołała takich skutków. Na pewno jednak będzie odnotowana w zapisach dziejów Europy i świata. Tym bardziej, że jej okoliczności są niejasne a sposób badania jej przyczyn budzi wiele kontrowersji.  Ważnym jest więc dla nas, obecnie żyjących, jak najbardziej szczegółowe udokumentowanie tej tragedii wraz z  określeniem prawdziwych powodów, które do niej doprowadziły.

Z pewnością skłaniające do głębszych refleksji jest to, że pomimo dwuletniego śledztwa i mając do dyspozycji najnowsze zdobycze techniki i technologii tak naprawdę do dzisiaj nie jesteśmy pewni jakie były przyczyny wypadku lotniczego prezydenckiego, wojskowego samolotu lecącego w dniu 10 kwietnia 2010 roku do Smoleńska.

Każdego miesiąca pojawiają się nowe fakty, które zaprzeczają wcześniejszym wstępnym ustaleniom... Rodzi to chaos informacyjny i powstawanie wielu, nawet najbardziej nieprawdopodobnych, scenariuszy wydarzeń. Dlaczego tak się dzieje? Czy dlatego, że był to zamach, który próbuje się ukryć przed opinią publiczną? Czy może błąd pracowników rosyjskiej wieży kontrolnej, który - ze zrozumiałych tylko dla nich względów - chcą zatuszować sowieckie władze? Bo chyba już dziś nikt nie może być na tyle infantylny żeby wierzyć w błąd polskich pilotów wynikający np. z jakichś wyimaginowanych nacisków pasażerów lotu  lub nieszczęśliwy zbieg okoliczności...  A może jest zupełnie inna przyczyna?

W swoich licznych tekstach i komentarzach dotyczących tragedii smoleńskiej często stwierdzałem, iż jej badanie mające na celu określenie jej rzeczywistych przyczyn może okazać się tak naprawdę bezprzedmiotowe... bowiem skupia się - jak dotychczas - nie na badaniu przedmiotu rzeczywistego wydarzenia jakim było zniknięcie 96 Polaków, ale jedynie na badaniu nie udokumentowanej i zbudowanej przez rządowy duet moskiewsko-polski hipotezy zawierającą konstatację, że ich zniknięcie jest wynikiem katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem, w której wszyscy tragicznie zginęli. Mało tego! Hipoteza owa wykreowana została tylko przez stronę rosyjską i przyjęta jako trafna zarówno przez stronę rosyjską (moskiewską) jak i  bezweryfikacyjnie przez stronę polską, co uczyniło ją obowiązującą również dla opinii światowej. 

Niezaprzeczalnie natomiast jesteśmy dziś pewni tylko tak naprawdę jednego faktu... w dniu 10 kwietnia 2010 roku zniknęło 96 Polaków, w tym Prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką. Dodatkowo znamy tylko ich wcześniej podjęty zamiar wylotu w tym dniu do Smoleńska na uroczystości upamiętniające 70 rocznicę ludobójstwa dokonanego na Polakach przez sowieckich, komunistycznych i marksistowskich zbrodniarzy z NKWD.  Nic więcej...

Tegoż samego dnia, gdy Polacy nie zjawili się przy grobach katyńskich,  od razu pojawiła się też hipoteza wskazująca, że przyczyną ich zaginięcia była właśnie katastrofa lotnicza pod Smoleńskiem polegająca na rozbiciu się samolotu TU-154 podczas niekontrolowanego zderzenia z ziemią. Dodatkowo poinformowano, iż w wyniku tego wypadku zginęli wszyscy pasażerowie samolotu wraz ze wszystkimi członkami załogi. Hipotezę tę - jak wspomniałem - a'prori i bez przeprowadzenia procesu jej weryfikacji od razu uznano powszechnie za prawdziwą, opierając się jedynie na niepotwierdzonych "opiniach i dokumentach" przedstawionych przez stronę rosyjską. Później zaś - wpierw nie udowodniwszy, iż wypadek miał w ogóle miejsce i że zdarzył się na ziemi - skupiono się już tylko nad budowaniem kolejnych hipotez dotyczących wyjaśnienia jego przyczyn. To tak jakbyśmy np. stawiali hipotezy dotyczące sposobu znalezienia się słynnego Pana Twardowskiego na Księżycu,  przyjmując jego tam pobyt za fakt realny i oczywisty.

Wobec powyższego alogiczne, kuriozalne i bezprzedmiotowe było powołanie polskiej rządowej komisji badającej hipotetyczną katastrofę polskiego samolotu w Smoleńsku, której praca polegała jedynie na odpowiednim przedstawieniu w języku polskim wniosków zawartych w raporcie moskiewskiego MAK.

Jednak po dwóch latach od zniknięcia 96 Polaków wydaje się chyba słusznym znalezienie w końcu udokumentowanego dowodu zaistnienia samej katastrofy lotniczej. Dotychczas powstało wiele wersji jej przyczyn, które - wobec braku stwierdzenia jej wystąpienia - mogą być oceniane li tylko jako futurologiczna zabawa z gatunku political fiction (albo zwykłe kłamstwa) a ilość tych przypuszczeń będzie narastała zapewne wprost geometrycznie.

Dla stwierdzenia więc prawdziwości hipotezy mówiącej, iż w Smoleńsku zdarzył się faktycznie wypadek lotniczy, w którym zginęło 96 Polaków lecących samolotem TU-154 do Smoleńska  - oprócz oczywiście realnego zbadania zasadności danych zawartych  w raporcie MAK -  wystarczy więc:

– zbadać zapisy na nośnikach audiowizualnych przedstawiające relację z wydarzenia jakim był sam wylot z Okęcia najważniejszej osoby w RP (w tym sam start samolotu),
– zbadać zapisy dokumentacyjne z polskiej wieży kontrolnej monitorującej w dniu 10 kwietnia start samolotu z Okęcia oraz przesłuchać polskich kontrolerów lotu pracujących  w tym dniu na lotnisku,
– określić faktyczną przyczynę opóźnienia ewentualnego startu TU-154 oraz prześledzić zapisy audiowizualne startu i lotu Jaka-40 z dziennikarzami,
– zbadać zapisy na nośnikach audiowizualnych dokonane przez osoby (np. dziennikarzy) czekających na oficjalną delegację a wcześniej przybyłych do Smoleńska (ciekawa byłaby fotografia np. mgły smoleńskiej),
– zapoznać się i zbadać zapisy na nośniach audiowizualnych przedstawiające moment katastrofy samolotu (w tym: satelitarne),
 – zapoznać się i zbadać zapisy na nośniach audiowizualnych przedstawiające miejsce katastrofy  (w tym: satelitarne),
– przeprowadzić ekshumację wszystkich ciał,
– zbadać szczegółowo wrak samolotu,
– odczytać zapisy z oryginałów czarnych skrzynek, w tym tej, która znajdowała się początkowo po stronie polskiej,
– zapoznać się z zapisami dokumentującymi sygnał alarmowy lotu TU-154 i zapisy jego monitoringu,
– poznać dokumentację dotyczącą pracy w dniu 10 kwietnia wszystkich rosyjskich służb ratowniczych wokół i w Smoleńsku (straż pożarna, pogotowie ratunkowe, szpitale, milicja, jednostki chemiczne, administracja państwowa, itp),
– zapoznać się z dokumentacją dotyczącą lotów na wszystkich, ewentualnych lotniskach zapasowych, które do takiej roli były wyznaczone w dniu 10 kwietnia 2010 roku,
– zapoznać się z dokumentacją lotu rosyjskiego samolotu Ił -76, który był widziany 10 kwietnia podczas podchodzenia do lądowania na lotnisku w Smoleńsku,

Tylko tyle i może... aż tyle, choć zapewne - jako laik - nie wskazałem innych możliwych do realizacji czynności wyjaśniających. Natomiast istotnym wydaje się stwierdzenie, iż one wszystkie winny być przeprowadzone przez niezależną, międzynarodowa komisję w pierwszych dniach po zniknięciu Polaków... Teraz ich wykonanie wydaje się cokolwiek bezcelowe, tak jak bezcelowe jest badanie dzisiaj jakiejś - rosnącej o 1 metr rocznie - uprzednio wytypowanej do takich oględzin brzozy...

Niemniej warto przedsięwziąć wszelkie możliwe działania, które choć poszlakowo mogłyby pozytywnie zweryfikować fakt zaistnienia katastrofy lotniczej w Smoleńsku a następnie ewentualnie dokonać  wariantowej analizy jej przyczyn. I tych czynności musi podjąć się niezależna od władz polskich i rosyjskich międzynarodowa komisja ekspertów!  Niestety do dnia dzisiejszego nie udowodniono wystąpienia tegoż zdarzenia, więc zasadnym wydaje się zadanie np. takiego oto pytania:

W jaki sposób w dniu 10 kwietnia zniknęło 96 Polaków mających zamiar udać się w tym dniu do Katynia oraz czy, gdzie i w jaki sposób zginęli...?

Odpowiadając na tak postawione pytanie możemy oczywiście - wariantowo i hipotetycznie -  wskazać na wystąpienie katastrofy samolotu  i stwierdzić, iż była ona przyczyną śmierci wszystkich uczestników feralnego lotu. Wtedy należy zbadać drobiazgowo - opierając się na materiałach pierwotnych - wszystkie okoliczności jej wystąpienia. Osobiście uważam, że - wobec braku przekazania stronie polskiej czarnych skrzynek, braku ekshumacji ciał, niszczeniu przez Moskali wraku samolotu oraz podważeniu winy pilotów lub pasażerów i innych przyjętych dotychczas wersji przyczyn ewentualnego wypadku - w przypadku jego zaistnienia... nie był on wynikiem "nieszczęśliwego zbiegu okoliczności" a raczej spowodowany był działaniem zewnętrznym: "osób lub strony trzeciej".

Jakie mogą być inne odpowiedzi, również te dotyczącego drugiej części postawionego przeze mnie pytania?

Pozdrawiam

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.