czwartek, 12 listopada 2020

Wczorajsze Święto Niepodległości - duma i radość połączone ze zdziwieniem

Wczoraj obchodziliśmy nasze ukochane Święto Niepodległości. Oficjalne obchody były zredukowane do minimum. Pandemia koronawirusa i rządowe obostrzenia zastopowały ich huczny wymiar. Było złożenie kwiatów pod Grobem Nieznanego Żołnierza, było orędzie prezydenta Andrzeja Dudy. Były też indywidualne akty patriotyzmu w postaci śpiewania polskiego Hymnu Narodowego czy wywieszania flag w domostwach. Odbył się też Koncert dla Niepodległej. 

Miał być też cykliczny Marsz Niepodległości, tym razem jedynie zmotoryzowany. Tak zaplanowali go organizatorzy czyli Stowarzyszenie Marszu Niepodległości. Tak miało być, ale niestety skończyło się na rozpędzaniu demonstrantów pieszych przez polską policję. Użyto gazu  łzawiącego a do pieszych demonstrantów strzelano z broni gładkolufowej. 

A wszystko to działo się wtedy, gdy polska policja blokowała zmotoryzowanych zachęcając ich do demonstrowania pieszego, by później ich pacyfikować w imię obowiązujących obostrzeń pandemicznych. Doszło do burd i wzajemnych ataków pomiędzy demonstrantami a policją. Tyle tylko, że z jednej strony to policja prowokowała uczestników Marszu, a z drugiej strony prawdopodobnie policjantów nie zaatakowali polscy patrioci, ale prowokacyjnie bojówki lewackie, w tym Antifa. Pozostaje do rozstrzygnięcia czy niemiecka czy polska. Tyle tylko, że warto zadać sobie pytanie stawiane obecnie przez S. Michalkiewicza: Jeżeli faktycznie na polskich ulicach grasują Antifa i lewackie bojówki, to co robi ABW?

Przez ostatnie pięć lat Marsz Niepodległości szedł ulicami Warszawy radośnie, godnie i patriotycznie. Więc co się teraz stało, że policja zachowała się tak jak za czasów D. Tuska? Użyto nawet broni gładkolufowej, którą wcześniej użył właśnie D. Tusk do rozpędzenia górników. 

Odpowiedzi jest co najmniej kilka. 

Pierwszą jest taka, że rządzący zamierzają tak samo reagować na przyszłe wulgarne i ziejące nienawiścią demonstracje "rozwydrzonych macic" na ulicach. Wcześniej się bali, bo mogliby być oskarżeni na arenie międzynarodowej o faszyzm i autorytaryzm. Teraz będą mieli drogę wolną do spacyfikowania w okresie pandemii Strajku Kobiet. Zresztą - mimo wszystko - pozostaje tajemnicą dlaczego polska policja nie broniła dotychczas świątyń katolickich a sam wicepremier J. Kaczyński odpowiedzialny za bezpieczeństwo państwa apelował o ich obronę osoby cywilne a nie służby, w tym policyjne.   

Drugą jest to, że państwo przestało mieć kontrolę nad polskim bezpieczeństwem a policja robi to, co chce bez oglądania się na rozkazy przełożonych. W takim układzie zarówno minister spraw wewnętrznych i administracji oraz szef policji winni być zdymisjonowani. 

Trzecią odpowiedź możemy zawrzeć w stwierdzeniu, że być może  PiS-owi na rękę jest polaryzacja polskiej sceny politycznej i celowo uruchomiono i ochraniano prowokatorów, żeby zdyskredytować R. Bąkiewicza i jego Marsz Niepodległości. Wszak nie od dzisiaj wiadomo, że tak naprawdę zagrożeniem dla PiS-u jest jakakolwiek inicjatywa po jego prawej stronie, bo wtedy traci głosy. A to właśnie R. Bąkiewicz był pierwszym - wobec marazmu decyzyjnego polskiego Kościoła Katolickiego i polskiego rządu - który organizacyjnie stworzył Straż Narodową mającą na celu obronę polskich świętości. 

Kolejnym wytłumaczeniem może być to, że faktycznie polska policja dała się skutecznie sprowokować i podjęła działania nieadekwatne do zagrożenia. Bo jak możemy tłumaczyć to, że podczas lewackich marszów policja była wobec nich bierna a wobec wszystkich innych wykorzystywała środki, które jej przynależą. Naprawdę trudno dać inną odpowiedź niż ta, że dała się sprowokować i uderzała na oślep, raniąc nawet dziennikarzy ku uciesze nieprzychylnych Polsce mediów w stylu TVN czy OkoPress.

Zapewne jak jest naprawdę to się jeszcze dowiemy, ale jest mi naprawdę przykro i ze zdziwieniem odbieram fakt, że wobec "rozwydrzonych lewackich macic" rząd zachowywał się zupełnie biernie i asystował w czasie profanowania m.in. polskich kościołów a wobec uczestników Marszu Niepodległości był przygotowany i ostatecznie użył środków bezpośredniego przymusu. I nie ma tu wytłumaczenia, że policjanci ulegli niby prowokacji, bo nawet jeśli tak było to zawczasu polskie służby winny być na to przygotowane. Niestety nie były a wina za zajścia jest tylko po stronie obecnie rządzących. 

Szkoda.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.