Witam
B. K (...) wczoraj pękł... i uszło z niego powietrze... nie da się tego "sflaczałego balonu" skleić i ponownie nadmuchać... Miny sztabu PO po wczorajszej debacie mówiły wszystko... Jeszcze niejaki, pięknie spalony promieniami solarianych UV, "Nowaczek" starał się pięknie uśmiechać i być może skupił się jedynie na tym uśmiechu a nie na tym, co miał powiedzieć i ... palną jakąś mowę, że w dwumeczu B. K (...) zwyciężył. Ciekawe jaki mecz miał na myśli... ale sądzę, że chyba właśnie "piłki kopanej", która jest tak popularna wśród "wierchuszki" PO (mówię o "piłce kopanej", co by nie obrażać zawodników i trenerów piłki nożnej). Niestety piękny uśmiech "Nowaczka" nie przesłonił kompletnej nieznajomości przez niego elementarnych zasad gry... bo chyba każdy zauważył, że jeżeli jakieś bramki B. K (...) strzelił (zarówno w niedzielę a już wczoraj zdecydowanie) to jedynie ze spalonego lub też do... własnej bramki. Oj jak pocieszny był On sam i jego sztabowcy, kiedy cieszyli się, że ich napastnik strzelił bramkę... samobójczą! Biedacy... Oni naprawdę nie dostrzegają rzeczywistości...
Ale dla mnie w tym wszystkim, na tym finiszu kampanii wyborczej chyba najgłośniejszym jednak hukiem pękającego balonu okazała się się niejaka "Stokrotka", czyli "Moniczka Olejniczka". Kompletnie się się pogubiła w tej, przecież w bardzo dużej mierze współkreowanej przez nią samą, sztucznej wyimaginowanej rzeczywistości PO i całego mainstreamu.
W środę poniosła ją dziennikarska fantazja i niestety zmieniała szyk zdania zadawanych pytań (chociaż ich sens profesjonalnie zachowała), czym wprawiła B. K (...) w zakłopotanie i dobierał nie te z wyuczonych na pamięć fraz/odpowiedzi, które akurat miał wyrecytować... Było śmiesznie: B. K (...) odpowiadając nie na temat (zwiedziony lekką zmianą kolejności wyrazów dokonana przez Moniczkę) brnął w tej recytacji do samego końca, ostatniego wyuczonego wcześniej na pamięć tekstu... czym nawet wzburzył M.O. Oj... Stokrotka myślała chyba, że ma do czynienia z kimś, kto tylko tak żartował z tymi "krótkimi mowami" a tu faktycznie okazało się, że jest w stanie zrozumieć jedynie zdania proste... bo przy złożonych po prostu gubi ich sens... a przy wielokrotnie złożonych szuka... kropek lub fonetycznie pauz... No i "Moniczce Olejniczce" pewnie dostało się nieźle, że nie wyrecytowała z pamięci dokładnie wcześniej przygotowanych pytań... czym doprowadziła B. K (...) do dezorientacji poznawczej... Efektem tego "opr" zapewne była jej nieobecność we wczorajszej debacie.
Strasznie chyba to przeżyła i widząc, że dla mainstreamu powoli już zaczyna wiednąć, chciała w dzisiejszej "Kropce nad i" zabłysnąć i odzyskać łaski o możnych "michnikoidów". Przygotowała się solennie i zaczęła strzelać od pytania czy J. Kaczyński przeprosi za IV RP, miała w zanadrzu i Gazetę Polskką, która pisze o nieudolnym śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej... miała jeszcze tyle pytań do znienawidzonego przez nią Kaczora... tak chciała znów być najważniejszą dla III RP, kwitnącą "Stokrotką", dalej największym i najpiękniejszym złotoustym balonem...
I się rypło, zwiędło i pękło z takim hukiem, że nawet mi się jej żal zrobiło....
Ale co ja Wam tam będę opowiadał... zobaczcie sami (kto nie widział):
"Moniczko Olejniczko" może faktycznie Pani by pomogła Nam wszystkim? Ale tylko się zastanawiam: jest tyle świeżo zakwitłych stokrotek... więc po co nam już zwiędła i niechciana nigdzie? Ale, inaczej niż dawni i obecni Pani mocodawcy, mamy dobre serce i jeżeli poprosisz i przeprosisz to nie pozwolimy Ci zwiędnąć...
Pozdrawiam
P.S.
1. Bardzo cenię wybitną aktorkę Maję Komorowską i dlatego też trudno mi pisać całe nazwisko fałszywego hrabiego B. (K...) .
2. Oglądam sobie tą kropkę już kolejny raz... widok bezradnej, zszokowanej i bezsilnej Moniczki jest bezcenny... grzeszę... bo odczuwam jakąś niezdrową z tego powodu satysfakcję. Jutro mi przejdzie... pozostanie tylko współczucie...
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com
kjahog@gmail.com
Szczęście to codzienne odczuwanie własnej wolności od wszystkiego... Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
czwartek, 1 lipca 2010
Prawo jest równe dla wszystkich, ale równiejsze dla wybranych...
Witam (znów krótko i tylko faktami i cytatami z puentą)
Fakt:
"Fałszywy hrabia wpadł w ręce policji (słowa kluczowe: hrabia, oszust, pieniądze, seks, choroba, rak 01.07.2010, 08:41)... Odrażający oszust, podający się za arystokratę i ginekologa z Genewy, wpadł w ręce policji! Uwodził młode dziewczyny, wmawiając im, że mają raka, ale on je wyleczy... seksem. Został zatrzymany na dworcu w Krakowie, gdzie miał się spotkać ze swoją kolejną ofiarą (...) Śledczy przewieźli już fałszywego hrabiego do Zakopanego. Tu przed miejscowym prokuratorem będzie tłumaczył się z popełnionych przestępstw".
Claroklara:
"ʑlɛ‿ɕɛ ˈʥ̑ɛ̇jɛ ˈf‿pãj̃stfʲjɛ ˈdũj̃sʲcĩm i o tym, jak Komorowski stracił herb...Cóż to za tytuł? A no nie inny, niż "źle się dzieje w państwie duńskim" zapisany w IPA (międzynarodowy alfabet fonetyczny). (...). Komorowski stracił herb... Ze strony internetowej Bronisława Komorowskiego, kandydata PO na prezydenta, usunięto po cichu informację o hrabiowskim tytule jego rodu (herb Korczak). Co ciekawe, informacja zniknęła, choć na początku kampanii marszałek bardzo się swoim pochodzeniem szczycił. Dlaczego? Okazało się, że używanie tytułu hrabiowskiego przez marszałka było mocno wątpliwe. Tytuł hrabiowski należał bowiem do innego rodu Komorowskich. Posługiwanie się nim przez ród marszałka było według ekspertów ze Związku Szlachty Polskiej i dr. Marka Minakowskiego nieuprawnione. Przodkowie marszałka zdaniem znawców tematu mieli zacząć posługiwać się tytułem hrabiowskim z trudnych do wyjaśnienia przyczyn bądź wyłudzili tytuł od zaborców na podstawie sfałszowanych dokumentów." - to komentarz na Mediowie [dodany przez Waldemara S.]. Już wcześniej, w komentarzach u rozmaitych blogerów salonu 24, informowałam o tym, że z Komorowskiego żaden hrabia. Zwrócił mi na to uwagę Yarc za co serdecznie mu dziękuję, odesłał mnie do dość zawiłego tekstu na temat historii herbu Korczak u Genorosusa Dominusa - żeby uprościć ten tekst wystarczy jedno zdanie: ostatni Korczak zmarł bezpotomnie, a przodkowie Komorowskiego przywłaszczyli sobie jego herb. Wstyd, wielki wstyd i kłamstwo zwykłe. Nie "czepiałabym się" p.o. prezydenta, gdyby nie fakt, że jest z wykształcenia historykiem i skoro udało mu się w 8dni napisać pracę magisterską to może prześledziłby w tyle samo swoje drzewo genealogiczne? Czy proszę o zbyt wiele?
A media siedzą cicho, cichuteńko... (...)"
P.S. (krzysztofjaw)
1. W zakresie tego tematu, który powinien być "bombą" wyborczą ostatecznie dyskredytującą B. Komorowskiego (czyt.: "Брони́слав Мари́я Коморо́вский - Брони́слав Мари́я KomunoRuski") jako Kandydata na urząd Prezydenta Polski polecam także:
a) http://seawolf.salon24.pl/200296,bronek-ma-kartk...
b) http://minakowski.pl/jak-komorowscy-wyludzili-ty...
(fragment z drugiego wskazanego artykułu: "(...) Od jakiegoś czasu eksperci od genealogii szlacheckiej ze Związku Szlachty Polskiej i kręgów zbliżonych (jak p. Feliks J. Grabowski, np. tutaj) naciskali na mnie, bym sprostował informację o pochodzeniu Marszałka Sejmu, kandydata na urząd prezydenta RP, p. Bronisława Komorowskiego. Opierałem się, nie chcąc podejmować tak ważnej decyzji wbrew oficjalnie uznanym opracowaniom. Jest jednak kilka ważnych poszlak by uznać, że wszystkie nadania tytułu hrabiowskiego dla przodków Bronisława Komorowskiego, przez dwory cesarskie (rosyjski i austriacki) opierały się na przesłankach fałszywych (...)".
2. Oj.. zawsze znajdują się równi i równiejsi a Ci równiejsi z reguły muszą być równiejsi, bo inaczej siedzieliby za kratkami więzień lub zamkami zamkniętych pomieszczeń z "gumowymi ścianami"....
Pozdrawiam
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Fakt:
"Fałszywy hrabia wpadł w ręce policji (słowa kluczowe: hrabia, oszust, pieniądze, seks, choroba, rak 01.07.2010, 08:41)... Odrażający oszust, podający się za arystokratę i ginekologa z Genewy, wpadł w ręce policji! Uwodził młode dziewczyny, wmawiając im, że mają raka, ale on je wyleczy... seksem. Został zatrzymany na dworcu w Krakowie, gdzie miał się spotkać ze swoją kolejną ofiarą (...) Śledczy przewieźli już fałszywego hrabiego do Zakopanego. Tu przed miejscowym prokuratorem będzie tłumaczył się z popełnionych przestępstw".
Claroklara:
"ʑlɛ‿ɕɛ ˈʥ̑ɛ̇jɛ ˈf‿pãj̃stfʲjɛ ˈdũj̃sʲcĩm i o tym, jak Komorowski stracił herb...Cóż to za tytuł? A no nie inny, niż "źle się dzieje w państwie duńskim" zapisany w IPA (międzynarodowy alfabet fonetyczny). (...). Komorowski stracił herb... Ze strony internetowej Bronisława Komorowskiego, kandydata PO na prezydenta, usunięto po cichu informację o hrabiowskim tytule jego rodu (herb Korczak). Co ciekawe, informacja zniknęła, choć na początku kampanii marszałek bardzo się swoim pochodzeniem szczycił. Dlaczego? Okazało się, że używanie tytułu hrabiowskiego przez marszałka było mocno wątpliwe. Tytuł hrabiowski należał bowiem do innego rodu Komorowskich. Posługiwanie się nim przez ród marszałka było według ekspertów ze Związku Szlachty Polskiej i dr. Marka Minakowskiego nieuprawnione. Przodkowie marszałka zdaniem znawców tematu mieli zacząć posługiwać się tytułem hrabiowskim z trudnych do wyjaśnienia przyczyn bądź wyłudzili tytuł od zaborców na podstawie sfałszowanych dokumentów." - to komentarz na Mediowie [dodany przez Waldemara S.]. Już wcześniej, w komentarzach u rozmaitych blogerów salonu 24, informowałam o tym, że z Komorowskiego żaden hrabia. Zwrócił mi na to uwagę Yarc za co serdecznie mu dziękuję, odesłał mnie do dość zawiłego tekstu na temat historii herbu Korczak u Genorosusa Dominusa - żeby uprościć ten tekst wystarczy jedno zdanie: ostatni Korczak zmarł bezpotomnie, a przodkowie Komorowskiego przywłaszczyli sobie jego herb. Wstyd, wielki wstyd i kłamstwo zwykłe. Nie "czepiałabym się" p.o. prezydenta, gdyby nie fakt, że jest z wykształcenia historykiem i skoro udało mu się w 8dni napisać pracę magisterską to może prześledziłby w tyle samo swoje drzewo genealogiczne? Czy proszę o zbyt wiele?
A media siedzą cicho, cichuteńko... (...)"
P.S. (krzysztofjaw)
1. W zakresie tego tematu, który powinien być "bombą" wyborczą ostatecznie dyskredytującą B. Komorowskiego (czyt.: "Брони́слав Мари́я Коморо́вский - Брони́слав Мари́я KomunoRuski") jako Kandydata na urząd Prezydenta Polski polecam także:
a) http://seawolf.salon24.pl/200296,bronek-ma-kartk...
b) http://minakowski.pl/jak-komorowscy-wyludzili-ty...
(fragment z drugiego wskazanego artykułu: "(...) Od jakiegoś czasu eksperci od genealogii szlacheckiej ze Związku Szlachty Polskiej i kręgów zbliżonych (jak p. Feliks J. Grabowski, np. tutaj) naciskali na mnie, bym sprostował informację o pochodzeniu Marszałka Sejmu, kandydata na urząd prezydenta RP, p. Bronisława Komorowskiego. Opierałem się, nie chcąc podejmować tak ważnej decyzji wbrew oficjalnie uznanym opracowaniom. Jest jednak kilka ważnych poszlak by uznać, że wszystkie nadania tytułu hrabiowskiego dla przodków Bronisława Komorowskiego, przez dwory cesarskie (rosyjski i austriacki) opierały się na przesłankach fałszywych (...)".
2. Oj.. zawsze znajdują się równi i równiejsi a Ci równiejsi z reguły muszą być równiejsi, bo inaczej siedzieliby za kratkami więzień lub zamkami zamkniętych pomieszczeń z "gumowymi ścianami"....
Pozdrawiam
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Etykiety:
długie kiełbasy,
fałszywy hrabia,
Kłamstwo,
mowy krótkie,
OSZUSTWO,
prymitywizm,
Przestępstwo,
pustak,
szpital psychiatryczny,
więzienie
Żyjmy prawdziwą pełnią przeżywanych kolejnych dni...
Witam
Czas mija bardzo szybko. Życie mija bardzo szybko... Im jesteśmy starsi tym szybciej.
W czasach dzieciństwa i wczesnej młodości długim wydaje się z reguły jeden tydzień, miesiąc czy dwa to wieczność a już pełny rok to nieznana nieskończoność. W miarę jednak kolejnych "dziesiątek lat na karku" upływu czasu jednak tak naprawdę nie zauważamy. Często dostrzegamy go patrząc na dorastające nasze dzieci, które jeszcze niedawno bawiły się w piaskownicy, jeszcze niedawno je z czułością - by czasem nie przełamać - kąpaliśmy i ze wzruszeniem słuchaliśmy ich pierwszych słów... a teraz już studiują, mają własne rodziny, pracują, żyją w biegu... często niestety biegnąc obok życia, tracąc kolejne lata na zdobywanie rzeczy a nie na przeżywaniu życia każdego dnia...
Teraz znów mamy kolejne lato, kolejne wakacje. Dla wielu z nas to czas urlopów, wypoczynku. I nieraz jest tak, że nawet w takim okresie biegniemy przed siebie bez chwili zastanowienia i refleksji... refleksji nad tym Kim jesteśmy, dokąd zmierzamy, co jest ważne w życiu a co tak naprawdę tylko takim się wydaje lub zostało Nam wmówione i wykreowane. Może jednak nieraz warto się zatrzymać, spojrzeć w lustro, wyjść z siebie i spojrzeć na tę Swoją twarz niejako innymi, obcymi oczami... i zadać sobie pytania: Czy jestem takim jakim chciałem być w młodości? Czy piękne idee i ideały nie uciekły gdzieś w miarę poruszania się w tym, często brutalnym świecie? Czy nie zatraciliśmy własnego Ja? Czy tak naprawdę My to naprawdę My... Ja to naprawdę Ja, czy już raczej Ktoś Nam Obcy?...
Może warto wtedy pomyśleć co się z nami stało? Nami jako ludźmi, naszymi wartościami, ideami, marzeniami, naszym człowieczeństwem. Te chwile krótkiego oderwania się od codzienności, często stresującej i wysysającej z nas całe "jestestwo" pracy zawodowej (ku chwale i sukcesowi nie nas samych, ale często np. wielkich korporacji), codziennej troski o spłatę kolejnych rat kredytu i ciągłej walki o kolejne dobra materialne... nie powinny też być np. okresem właśnie owej refleksji i przypomnieniu sobie jak to niedawno było kiedy np. mówiliśmy sobie: Jeszcze tylko kilka miesięcy pracy po 20 godzin...Jeszcze tylko ten samochód i koniec... Ale koniec nie nastąpił.. bo trzeba przecież było go zmienić na lepszy...
Oczywiście można tak żyć i na łożu śmierci - leżąc na złotym łóżku i przykryty jedwabiami - rozejrzeć się wokół i z radością stwierdzić, że ten basen, ta posiadłość, ta fortuna na koncie... to spełnienie mojego życia. Można popatrzeć na te "kochające" Ciebie osoby otaczające Twoje łoże i z "troską" w głosie pytające: Jak się czujesz?... Masz wtedy setki telefonów od "przyjaciół"... (często jednak tak naprawdę to Ci wszyscy otaczają troską nie Ciebie a zawartość Twego testamentu...).
Często w takich chwilach jakże mogącym sprawić ból jest wymowa takiego np. dwuwersu:
"...Idąc krętą ścieżką swojego życia... wdepnąłem w kałużę...
Obejrzałem się... a za mną była pustka..."
(kj)
Nasze życie należy do nas i od nas zależy! – Zróbmy wszystko, aby wdepnięcie w tą kałużę nie następowało u kresu naszego życia, ale o wiele wcześniej... wcześniej na tyle, żebyśmy jeszcze zdążyli "...zostawić za sobą mądrości naszego życia ślad..." (kj) i dane nam było zaznać prawdziwego szczęścia...
Mi osobiście pomógł los (a może coś innego)... wdepnąłem w tą kałużę po same kolana nie "nad trumną" i stwierdziłem, że tak naprawdę "...szczęście to codzienne odczuwanie własnego istnienia..." , czyli takie życie, abym kładąc się do snu mógł stwierdzić: tak… dzisiaj żyłem, byłem, istniałem, coś zrobiłem dla siebie, dałem też komuś uśmiech, dobre słowo, gest, część siebie… no i po prostu myślałem (nie nad smakiem ostatnio zjedzonej grillowanej kiełbasy... oj nie...).
Niestety, gdy człowiek - jednostka, jest: "pozbawiona możliwości myślenia lub nie potrafi myśleć", gdy nie zastanawia się nad własnym sobą, losem świata i narodów... staje się bezwolnym, pustym komunikatorem racji innych. Przestaje być w ogóle Kimś, przestaje być dosłownie wart określenia: Homo Sapiens!. Zapamiętajmy, że gdy nie myślimy jesteśmy NIKIM... tylko rzeczą, przedmiotem - podobnie gdy żyjemy obok życia pędząc "do nieokreślonego przodu".
Ktoś kiedyś powiedział i napisał (nie pamiętam kto): "Dokądkolwiek byśmy nie szli, zawsze idziemy ku śmierci... a sztuką życia jest dostrzeżenie i pełne wykorzystanie tego krótkiego przebłysku rozświetlającego pośród bezkresnej ciemności niebo... podczas burzy, tuż przed grzmotem!"
A zastanawiając się cóż to znaczy "pełne wykorzystanie przebłysku" pamiętajmy o słowach: Jana Pawła II – "Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, ale kim jest, nie przez to, co ma, lecz przez to czym dzieli się z innymi", słowach E. Burke: "Wolność bez mądrości i cnoty? To jest zło największe z możliwych" oraz słowach Bł. J. Popiełuszki: ""Zło dobrem zwyciężaj".
Pozdrawiam
P.S.
1. Jeżeli ktoś określi ten tekst jako pełen zbędnego patosu to trudno, ale w lustrze przeglądamy się każdego dnia...
2. Nie piszę o wyniku wczorajszej debaty Kaczyński - K (...) ze względu na to, co pisałem w poprzednim poście...
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/;
kjahog@gmail.com
Czas mija bardzo szybko. Życie mija bardzo szybko... Im jesteśmy starsi tym szybciej.
W czasach dzieciństwa i wczesnej młodości długim wydaje się z reguły jeden tydzień, miesiąc czy dwa to wieczność a już pełny rok to nieznana nieskończoność. W miarę jednak kolejnych "dziesiątek lat na karku" upływu czasu jednak tak naprawdę nie zauważamy. Często dostrzegamy go patrząc na dorastające nasze dzieci, które jeszcze niedawno bawiły się w piaskownicy, jeszcze niedawno je z czułością - by czasem nie przełamać - kąpaliśmy i ze wzruszeniem słuchaliśmy ich pierwszych słów... a teraz już studiują, mają własne rodziny, pracują, żyją w biegu... często niestety biegnąc obok życia, tracąc kolejne lata na zdobywanie rzeczy a nie na przeżywaniu życia każdego dnia...
Teraz znów mamy kolejne lato, kolejne wakacje. Dla wielu z nas to czas urlopów, wypoczynku. I nieraz jest tak, że nawet w takim okresie biegniemy przed siebie bez chwili zastanowienia i refleksji... refleksji nad tym Kim jesteśmy, dokąd zmierzamy, co jest ważne w życiu a co tak naprawdę tylko takim się wydaje lub zostało Nam wmówione i wykreowane. Może jednak nieraz warto się zatrzymać, spojrzeć w lustro, wyjść z siebie i spojrzeć na tę Swoją twarz niejako innymi, obcymi oczami... i zadać sobie pytania: Czy jestem takim jakim chciałem być w młodości? Czy piękne idee i ideały nie uciekły gdzieś w miarę poruszania się w tym, często brutalnym świecie? Czy nie zatraciliśmy własnego Ja? Czy tak naprawdę My to naprawdę My... Ja to naprawdę Ja, czy już raczej Ktoś Nam Obcy?...
Może warto wtedy pomyśleć co się z nami stało? Nami jako ludźmi, naszymi wartościami, ideami, marzeniami, naszym człowieczeństwem. Te chwile krótkiego oderwania się od codzienności, często stresującej i wysysającej z nas całe "jestestwo" pracy zawodowej (ku chwale i sukcesowi nie nas samych, ale często np. wielkich korporacji), codziennej troski o spłatę kolejnych rat kredytu i ciągłej walki o kolejne dobra materialne... nie powinny też być np. okresem właśnie owej refleksji i przypomnieniu sobie jak to niedawno było kiedy np. mówiliśmy sobie: Jeszcze tylko kilka miesięcy pracy po 20 godzin...Jeszcze tylko ten samochód i koniec... Ale koniec nie nastąpił.. bo trzeba przecież było go zmienić na lepszy...
Oczywiście można tak żyć i na łożu śmierci - leżąc na złotym łóżku i przykryty jedwabiami - rozejrzeć się wokół i z radością stwierdzić, że ten basen, ta posiadłość, ta fortuna na koncie... to spełnienie mojego życia. Można popatrzeć na te "kochające" Ciebie osoby otaczające Twoje łoże i z "troską" w głosie pytające: Jak się czujesz?... Masz wtedy setki telefonów od "przyjaciół"... (często jednak tak naprawdę to Ci wszyscy otaczają troską nie Ciebie a zawartość Twego testamentu...).
Często w takich chwilach jakże mogącym sprawić ból jest wymowa takiego np. dwuwersu:
"...Idąc krętą ścieżką swojego życia... wdepnąłem w kałużę...
Obejrzałem się... a za mną była pustka..."
(kj)
Nasze życie należy do nas i od nas zależy! – Zróbmy wszystko, aby wdepnięcie w tą kałużę nie następowało u kresu naszego życia, ale o wiele wcześniej... wcześniej na tyle, żebyśmy jeszcze zdążyli "...zostawić za sobą mądrości naszego życia ślad..." (kj) i dane nam było zaznać prawdziwego szczęścia...
Mi osobiście pomógł los (a może coś innego)... wdepnąłem w tą kałużę po same kolana nie "nad trumną" i stwierdziłem, że tak naprawdę "...szczęście to codzienne odczuwanie własnego istnienia..." , czyli takie życie, abym kładąc się do snu mógł stwierdzić: tak… dzisiaj żyłem, byłem, istniałem, coś zrobiłem dla siebie, dałem też komuś uśmiech, dobre słowo, gest, część siebie… no i po prostu myślałem (nie nad smakiem ostatnio zjedzonej grillowanej kiełbasy... oj nie...).
Niestety, gdy człowiek - jednostka, jest: "pozbawiona możliwości myślenia lub nie potrafi myśleć", gdy nie zastanawia się nad własnym sobą, losem świata i narodów... staje się bezwolnym, pustym komunikatorem racji innych. Przestaje być w ogóle Kimś, przestaje być dosłownie wart określenia: Homo Sapiens!. Zapamiętajmy, że gdy nie myślimy jesteśmy NIKIM... tylko rzeczą, przedmiotem - podobnie gdy żyjemy obok życia pędząc "do nieokreślonego przodu".
Ktoś kiedyś powiedział i napisał (nie pamiętam kto): "Dokądkolwiek byśmy nie szli, zawsze idziemy ku śmierci... a sztuką życia jest dostrzeżenie i pełne wykorzystanie tego krótkiego przebłysku rozświetlającego pośród bezkresnej ciemności niebo... podczas burzy, tuż przed grzmotem!"
A zastanawiając się cóż to znaczy "pełne wykorzystanie przebłysku" pamiętajmy o słowach: Jana Pawła II – "Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, ale kim jest, nie przez to, co ma, lecz przez to czym dzieli się z innymi", słowach E. Burke: "Wolność bez mądrości i cnoty? To jest zło największe z możliwych" oraz słowach Bł. J. Popiełuszki: ""Zło dobrem zwyciężaj".
Pozdrawiam
P.S.
1. Jeżeli ktoś określi ten tekst jako pełen zbędnego patosu to trudno, ale w lustrze przeglądamy się każdego dnia...
2. Nie piszę o wyniku wczorajszej debaty Kaczyński - K (...) ze względu na to, co pisałem w poprzednim poście...
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/;
kjahog@gmail.com
Subskrybuj:
Posty (Atom)