czwartek, 21 lipca 2011

Od Tolę posiadającego... do... koteczka w sny wierzącego....

Witam

Zabierałem się, zabierałem do napisania o wspaniałej Polskiej Prezydencji  w Unii Europejskiej i o wielkim europejskim znaczeniu naszego kochanego Premiera Donalda Tuska... osobiście niemal przez najbliższe pół roku rządzącego Związkiem Socjalistycznych Republik Europejskich.

Oczywiście chciałem napisać, jak to pod przewodnictwem naszego Premiera Unia Europejska podejmuje odważne decyzje ratujące przed bankructwem Grecję  a tak naprawdę przed upadkiem całą strefę EURO i samą to najwspanialszą walutę...

Na szczęście ubiegli mnie znamienici autorzy, którzy z wielkim talentem wyrazili niemal wszystko to, co mi również kołatało się w myślach... a do końca jeszcze nie sprecyzowałem....

Mając nadzieję, że nie zostanie mi to poczytane jako rzecz naganna przytoczę zatem fragmenty postów owych wspomnianych autorów:

Nathanel w tekście: Kpina z polskiego przewodnictwa w Unii pisze m.in.: ""Czytam właśnie, że odbywają się w Brukseli jakieś knowania w kwestii ratowania tonącego Eurokołchozu. Jakoś nie mogę się doczytać, że przewodniczy Donald Tusk! (...) (a)  wszelkie działania podejmowane przez bękarta NWO powinny być pod przewodnictwem przewodnika- czyli aktualnie Polski.  W Brukseli trwa szczyt przywódców strefy euro... A tak naprawdę to chyba była jakaś nocna zmiana: " W nocy ze środy na czwartek po siedmiogodzinnych rozmowach w Berlinie kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy (do których dołączył szef Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude Trichet) porozumieli się co do pakietu pomocowego dla zadłużonej Grecji. Trwają spekulacje na temat szczegółów niemiecko-francuskiego porozumienia, o których nie chciała mówić Merkel, udając się na szczyt." Czyli jest tak, że jest "europa" w Europie czyli zebrali się "cappo di tutti cappi" i zarządzili co chcieli. "Niemcy i Francja uzgodniły między sobą..." Przecież to jest KPINA z nas wszystkich. Nasze członkowstwo w Unii niczym nie różni się od przynależności do stada (baranów). I tak nas traktują. My sobie możemy w Unii pobekiwać jak baran, przewodnik stada. Jesteśmy kwiatkiem do kożucha i to w upalne lato".

Natomiast "dzida" w poście: Prezydencja, czyli rozmowa kwalifikacyjna Tuska zwraca uwagę na inny niejako cel prezydencji związany raczej z przyszłością Donalda Tuska w UE: "...Stawiam więc tezę, że prezydencja jest potrzebna najbardziej osobiście Donaldowi Tuskowi jako swoista "rozmowa kwalifikacyjna o pracę". Premier ma pokazać tym co decydują o obsadzie europejskich foteli, że jest "po linii i na bazie" (europejskiej oczywiście) - że nie będzie przeszkadzał rozgrywającym, że będzie wspierał, że będzie optował za, zabiegał o, wspomagał... Odwołując się do piłkarskiej alegorii (panu premierowi nie obcej zapewne) - będzie grał z tyłu, wykładał piłkę tym co mają strzelać gole i ewentualnie zbierał "joby" za faule i stracone bramki. Chciałoby się dodać - zupełnie odwrotnie niż w kraju".

Interesującym jest też fragment tekstu blogera "antysalon" a  dotyczącego wirtualnej bytności Donalda Tuska na omawianym unijnym szczycie pomocowym dla Grecji  i zawartym w notce: Merkel z Sarkozym ratują Grecję bez tuskowych bączków. Prof.Iwiński i córka Rostowskiego sabotują tłumaczenie raPOrtu Millera! Antysalon pisze o tym tak: "I prysła bańka, dęta bańka polskiej p'rezydęcji! A pętak Tusk został w domu! Sarkozy z Merkel pokazali Tuskowi jak traktują jego półroczne przywództwo UE!!
I to jest właściwa ocena rządu premiera Tuska przez możnych UE!
I nie czuję żadnej satysfakcji, bo tu chodzi o sposób traktowania jednego z największych członków UE, jakim jest Polska!
Kraj pełniący prezydencję został pominięty na najważniejszym spotkaniu, na konferencji decydującej o sposobie i zakresie pomocy Grecji!
Takie jest miejsce Polski w tym szyku!
A tyle było i jest nadal dęcia i zadęcia!
A tu ci rzekomo wielcy przyjaciele Tuska nie wpuścili go nawet jako obserwatora!
A decyzje, które tam zapadają będą także obciążały nasz kraj, bo jesteśmy w sumie dużym, znaczącym państwem!
I prysły zmysły!
Widziałem jego minę i ten idiotyczny komentarz, że na siłę nie będzie otwierać zamkniętych dla Polski drzwi!
I tak kończą pętaki!
Cała Europa widzi, UE widzi jak został potraktowany duzy kraj pełniący prezydencję!
A taką Tusk miał piękną mowę na otwarcie!
Tyle entuzjazmu obiecywał Europie!
Taka go rzekomo chwalili!
A tu bach!
I drzwi zamknięte!
Oto proza ery Tuska!
Prawda czasu, prawda ekranu rzekłby znawca kinematografii radzieckiej!
 Czyli mówiąc krótko ...gówno prawda!..."


Doprawdy nic dodać nic ująć... Może tylko tyle, że Tusk rzeczywiście wydaje się być traktowany w Unii nawet nie jako "baran", ale niemal jako malutka, zagubiona i nie mająca wpływu na kierunek "marszu" owieczka... która beczeć owszem i potrafi, ale tylko do siebie lub do innych takich samych znaczeniowo owieczek beczących podobnie... jak członkowie polskiego rządu czy wyborcy PO...

I jakoś tak nie mogę jakoś oprzeć się wrażeniu, że nasz Premier ciągle śni, ciągle o czymś jeno marzy, ciągle mu się coś wydaje i nawet w te wirtualne wyobrażeniowe niebyty często zaczyna wierzyć niemal realnie... jak ten koteczek w mleczko... z wiersza J.Tuwima pt.: "Kotek":

Miauczy kotek: miau!
- Coś ty, kotku, miał?
- Miałem ja miseczkę mleczka,
Teraz pusta już miseczka,
A jeszcze bym chciał.

Wzdycha kotek: o!
- Co ci, kotku, co?
- Śniła mi się wielka rzeka,
Wielka rzeka pełna mleka
Aż po samo dno.

Pisnął kotek: piii...
- Pij, koteczku, pij!
...Skulił ogon, zmrużył ślipie,
Śpi - i we śnie mleczko chlipie,
Bo znów mu się śni.


Szkoda tylko, że efektem tego ciągłego snu Donalda Tuska jest powolny upadek naszej Ojczyzny... a to już nie jest  niestety sen...

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.