niedziela, 18 marca 2012

W towarzystwie ogromych złóż zasobów naturalnych polskie państwo jednak musi zginąć? I... dlaczego?

Ostatni okres wskazał mi dobitnie, że jeszcze nikt nie wymyślił eliksiru wiecznej młodości i charakterystycznego dla niej z reguły dobrego zdrowia. Często nie doceniamy, że możemy przeżywać kolejne dni bez żadnych dolegliwości i nawet nieraz sami  przyczyniamy się do własnej zdrowotnej niemocy. Jeszcze gorzej jest, gdy sam system ochrony zdrowia staje się coraz bardziej niewydolny. A przecież zdrowie winno być najważniejsze i cieszę się, że jak na razie już u mnie wszystko wraca do normy. Jeszcze kilka dni rekonwalescencji i powinno być już wszystko w jako  takiej "normie"...

Powyższe to gwoli wytłumaczenia kilkutygodniowego braku mojego  blogowego i dociekliwie wyczerpującego gaworzenia...

Oderwanie od codziennej rzeczywistości społeczno-politycznej ma jednakże też swoje dobre strony: pozwala z dystansu spojrzeć na przeszłe i obecne problemy Polski oraz oddać się refleksji nad naturą dziejących się zjawisk.

Pierwsze co nasunęło mi się z takiego oddalenia to wielokrotne i wcale nie infantylne pytania: Dlaczego...?

Dlaczego w Polsce nie możemy  żyć na takim poziomie, jak w innych krajach o ustabilizowanej gospodarce rynkowej? Od 1989 roku minęło przecież już 23 lata względnego spokoju... I co? Komu  zależy na tym żeby Polacy byli narodem biednych, chorych i spauperyzowanych oraz zatomizowanych robotników najemnych a nie społeczeństwem świadomych swojej wartości i bezpiecznych dzięki własności obywateli?

Dlaczego przez ten okres nie zbudowano Polski o zrównoważonym rozwoju, w której wielkie aglomeracje nie "niszczyłyby" jednocześnie małych i średnich miast oraz wsi? Dlaczego nie stworzono społeczeństwa  samorządowego z silnymi oddolnymi więzami międzyludzkimi? Obecnie degradacji podlegają szczególnie miasta średniej wielkości i małe. Czy po nich przyjdzie czas na wyniszczenie polskiego rolnictwa, jako ostatniej ostoi dawnej polskiej religii, kultury i tradycji?

Dlaczego niemal całkowicie pozbyto się polskiego przemysłu a resztę doprowadzono do upadku? Dlaczego poza SKOK-ami nie ma już polskich instytucji finansowych a te które są często ubezwłasnowolniają swoich klientów lichwiarsko oprocentowanymi kredytami?

Dlaczego polski system ochrony zdrowia i system emerytalny może niebawem spowodować drastyczne obniżenie populacji ludności Polski? Dlaczego rodzina stała się niemodnym anachronizmem a ludzi w podeszłym wieku zaczyna traktować się jak "zło konieczne"? Gdzie humanitaryzm i nowoczesność polskiego państwa?

Dlaczego zniszczono poprzez obniżanie poziomu nauczania i zmniejszenie wymagań polski system szkolnictwa? Przecież już Kazimierz III Wielki zakładając jeden z pierwszych uniwersytetów na świecie (dziś: Uniwersytet Jagielloński) dobrze wiedział, że wykształcenie społeczeństwa jest warunkiem niezbędnym jego efektywnego rozwoju. Później jeszcze bardziej doceniano wagę dobrego wykształcenia na najwyższym poziomie. Dziś następuje powolny proces całkowitej elitarności dostępu do najlepszych szkół a spadek wymagań na większości uczelniach wyższych (ale też na poziomach niższych) prowadzi do naturalnego procesu  uśredniania wiedzy "w dół". Każdy z nas przecież (a młody człowiek szczególnie) stara się postępować racjonalnie i chciałby być w sumie niemalże utylitarystą (uważającym mniej więcej, że miarą słuszności po stępowania wina być indywidualna użyteczność jego skutków),  więc jeżeli "nie trzeba", to czymś nielogicznym dla młodzieży jest podejmować nieracjonalny z i ich punktu widzenia wysiłek. Podobnie postępuje kadra naukowa... Proces degradacji polskiego systemu szkolnictwa zauważalny jest od wielu lat, ale jego apogeum nastąpiło za rządów pań raczej anty-minister: K. Hall i B. Kudryckiej. Przerażające jest, że i dziś anty-minister K. Hall ma chyba decydujący wpływ na swoje dawne ministerstwo... bowiem funkcję ministra dziś pełni jej dawna podwładna.

Zadawać można jeszcze wiele pytań, ale bez własności żadnych czynników produkcji (ziemi, kapitału, pracy), wykształconych i zdrowych ludzi, własnych produktów spożywczych (casus GMO), bez dostępu do morza i zasobów naturalnych, bez przemysłu i godnego życia... Polskę czeka w bardzo krótkim czasie likwidacja...

Czy o to właśnie chodzi? Taki jest cel?

Bo przecież  nie jest możliwe, że po tylu wiekach dalej w niektórych kręgach może obowiązywać raczej nieprzychylne nie tylko Polakom stwierdzenie żydowskiego podróżnika z XIII wieku Beniamina z Tudeli, że... łacińska nazwa "Slavi" (Słowianie) wywodzi się od słowa "sclavi" (niewolnicy) i to mimo, że Ci właśnie "niewolnicy" okazywali się zawsze wielkodusznymi dla przedstawicieli owego podróżnika dobrodziejami - udzielając im gościny?

A może po prostu chodzi o kolejny rozbiór Polski pomiędzy wschodnim i zachodnim sąsiadem? A może już rozdzielono polskie zasoby naturalne pomiędzy światowymi mocarstwami? Może zostaliśmy już wykluczeni z rodziny krajów o chrześcijańskiej, europejskiej cywilizacji?

Na dziś starczy!

Pozdrawiam

P.S.

Zbieram wszelkie dane i informacje o obecnie szacowanych (też niedawno odkrytych) wielkościach złóż podstawowych i wartościowych polskich  zasobów naturalnych. Byłbym wdzięczny o dane na temat wielkości m.in.: cynku, gazu ziemnego i łupkowego, miedzi, molibdenu/wolframu (m.in. okolice Myszkowa), niklu,ołowiu, ropy naftowej ziemnej i łupkowej, siarki, soli kamiennej i potasowej, złota, srebra, tytanu, uranu węgla kamiennego i brunatnego oraz innych... Posiadam już wiele  danych, ale chciałbym poddać  je procesowi wielokierunkowej weryfikacji z wielu źródeł...

P.S.2
Moje wstępne szacunki wartości polskich najważniejszych przyszłościowych złóż zasobów naturalnych (bez wód geotermalnych czy ropy łupkowej i pokładów uranu, które zwiększyłyby wartość  o przeszło 100%) opiewają w bieżących cenach realnych na kwotę około 15  tysięcy miliardów USD, co jest równe około 25 rocznym PKB Polski! Należy zwrócić uwagę, że np. gazu łupkowego może nam wystarczyć na co najmniej 300 lat (nie wierzę w korekty zmniejszające szacowane zasoby a przecież jeszcze nie szacowano w ogóle złóż ropy łupkowej!) a wielkości zasobów uranu okryte są szczelną tajemnicą. Mamy też dużo złota i rzadkich molibdenu/wolframu/tytanu). Niebawem przedstawię szczegółowe wyliczenia z podaniem lat tzw. samowystarczalności zasobowej Polski w zakresie różnych zasobów...

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.