sobota, 3 marca 2012

Polacy i ich zdrajcy....

Witam serdecznie

Rzeczy ważne nieraz nam umykają "przykrywane" - z jednej strony - po raz kolejny już znanymi faktami jak teczki Bolka i jego motorówkowy przypływ a - z drugiej strony - kreowanymi medialnie tematami odsuwającymi nas od istotnych spraw dotyczących stanu naszego państwa i jego przyszłości.

Nadszedł chyba czas na skupianie się  na rzeczach poważnych a nie egzaltowanie się manipulacyjnym szumem informacyjnym rozlewającym się w oficjalnym szambie medialnym III RP. Najwyższy chyba już czas aby ponownie rozpocząć budowę strategii rozwoju Polski oraz wyodrębnić spośród nas wszystkich tą część naszych rodaków, która będzie chciała i będzie zdolna realizować ową propolską, narodową i patriotyczną politykę, zarówno wewnętrzną, jak i zewnętrzną. Przychylam się bowiem do przyjmowanej już przez niektórych konieczności jasnego obecnie zidentyfikowania pro i anty-polskiej części naszego społeczeństwa, niezależenie od dotychczasowych sporów ideologicznych, poglądów politycznych czy różnic środowiskowych.  Innymi słowy: należy jasno i kategorycznie określić przede wszystkich zdrajców Polski a spośród pozostałych wyodrębnić elity i nowych przywódców, którzy zaczną w końcu myśleć i wspólnie działać dla dobra naszej Ojczyzny.

Tak naprawdę dziś dla Polski są dwa najważniejsze obszary, które winny być przedmiotem szczególnego zainteresowania nas wszystkich a stosunek do nich może stać się wyznacznikiem patriotyzmu lub zdrady narodowej.

Pierwszym z nich jest dbałość o przestrzeganie w naszym kraju polskiego prawa wynikającego z Konstytucji RP i traktowanie go nadrzędnie wobec prawa unijnego.

Być może - wobec naszego członkostwa w UE i podpisaniu TL - niektórzy uznają taki postulat za absurdalny, ale wystarczy spojrzeć choćby na Niemcy, które nie podpisały porozumienia ACTA ze względu właśnie na jego sprzeczność z niemiecką konstytucją by zauważyć, iż UE w dzisiejszym kształcie - mimo wszystko - pozwala na realizację samodzielnej polityki propaństwowej. Symptomatycznym tego przejawem jest też brak podpisów pod ostatnią międzynarodową umową unijna (zwaną paktem fiskalnym) przedstawicieli Czech i Wielkiej Brytanii. Można więc - jako kraj - być podmiotem a nie przedmiotem polityki UE. Nasz Donald Tusk oczywiście ów pakt podpisał, choć prawie nikt tak naprawdę w Polsce go nie zna i nie znają go przede wszystkim polscy, zwykli obywatele-wyborcy. Zapewne też nie zna go większość posłów  i senatorów polskiego parlamentu. Będąc w UE można też choć częściowo wzorować się na rozwiązaniach węgierskich, ale z pewnością u naszych postokragłostołowców i postkomunistów samo nazwisko premiera Węgier wywołuje niestety strach, niechęć i nienawiść...

Należy przeto zastanowić się więc czy lepszym rozwiązaniem dla Polski jest jej działanie na rzecz reformy UE w jej obecnym, kuriozalnym, antydemokratycznym i anaturalnym kształcie, czy też próba  budowy nowego europejskiego porozumienia sięgającego do rozwiązań przyjętych kiedyś np. w EWG czy też opartego na idei Europy Ojczyzn. Osobiście uważam, że rozwój suwerennej i niepodległej Polski jest bardziej możliwy na gruzach obecnej  UE niż na reformowaniu czegoś, co a'priori było mitomańską fantasmagorią  syjo-globalistycznych utopijnych marksistów. Utożsamiam się w tym względzie z opinią Pani Profesor  Krystyny Pawłowicz...



Drugim obszarem identyfikującym rzeczywistych lub potencjalnych zdrajców Polski jest sposób postrzegania i  oceny tragedii smoleńskiej a raczej już prawdopodobnie pewnego "morderstwa  smoleńskiego".  

Dziś ten, kto choć trochę przyjrzał się wszystkiemu co działo się przed i po 10 kwietnia, musi mieć przeświadczenie, iż tragedia smoleńska nie była przypadkiem. Wiele wskazuje też na to, że można doszukiwać się jej przyczyn we współpracy GRU z polskimi - raczej okołowojskowymi niż okołocywilnymi - służbami specjalnymi rodem z PRL. Każdy więc, kto w dalszym ciągu powtarza absurdalne i kłamliwe ustalenia zawarte w sowieckim raporcie MAK i polskim raporcie J. Millera może być jasno określony jako rzeczywisty lub potencjalny zdrajca Polski. Kwestią do rozstrzygnięcia pozostaje jedynie ustalenie bezpośrednich decydentów prawie pewnego zamachu oraz jego przebiegu. Wszyscy więc, którzy poszukują prawdy o tragicznej śmierci Polaków zasługują na miano ludzi prawych i spośród nich musimy wyłonić nowych liderów. Sądzę też, że - odnosząc się do sporu pomiędzy zespołem FYM-a a zespołem A. Macierewicza - nie ma dziś bardziej niszczącego możliwość identyfikacji zdrajców Polski faktu, niż kreowanie wrogości pomiędzy zwolennikami wolnej, suwerennej i niepodległej Polski.

Być może kogoś może razić  moja jednoznaczność i kategoryczność sformułowań, ale też chyba przyszedł czas na nazywanie rzeczy takimi jakie one są a nie poszukiwaniu dlań zmiękczających słownych relatywizacji. Oczywiście fakt ewentualnej zdrady i jej skali musi być w przyszłości rozstrzygnięty przez właściwe, polskie i suwerenne sądy (w tym: TS) zgodnie z polskim prawem, niemniej nie zawsze wszystko można negatywnie ocenić prawnie a jedynie etyczno-moralnie a poza tym... wystarczy choć jedno świadomie i celowo wielokrotnie powtarzane kłamstwo, aby uznać wszystko czego ono dotyczy również za kłamstwo lub prawdę podtrzymującą i uwiarygadniająca owo kłamstwo...

Wielu jednak spośród Polaków nie ma sprecyzowanego zdania na temat przyczyn tragedii smoleńskiej, jest zdezorientowanych i przytłoczonych dysonansem poznawczym. Często też wielu "nie chciałoby wiedzieć prawdy", bo wydaje się im tak samo straszna, co absurdalna...

Dla tej grupy moich rodaków kilka poniższych słów...

Ostatnio po raz kolejny oglądałem "Generała Nila"... W czasie rozmowy polskiej bezpieki z sowiecką na temat absurdalności postawienia zarzutów współpracy z hitlerowcami szefowi KEDYWU, gen. E. Fieldorfowi... z ust NKWD-zisty padły lekko zmienione słowa J. Goebbelsa "im absurd bardziej absurdalny tym łatwiejszy dla mas do przełknięcia"... W najnowszym  zaś wydaniu książki W. Suworowa:  "GRU - Radziecki Wywiad Wojskowy", autor wielokrotnie przedstawia też tak przerażająco absurdalne  działania sowieckich służ specjalnych, że faktycznie lepiej zdawałoby się "przełknąć" każde kłamstwo niż poznać szokującą prawdę...


Każdemu też, kto dalej wierzy w zwykły i przypadkowy wypadek polecam, by odpowiedział sobie  wstępnie na cztery pytania:

1. Dlaczego D. Tusk zrezygnował z kandydowania na prezydenta i kiedy?,
2. Dlaczego kuriozalnie rozdzielono uroczystości na dwie 7 i 10 kwietnia?,
3. Dlaczego śledztwa nie prowadzi strona polska a rosyjska oraz dlaczego uniemożliwiono zbadania miejsca katastrofy i wraku samolotu?
4. Kto zyskał najbardziej (ze strony polskiej, sowieckiej i pozostałych) chociażby tylko na śmierci: Lecha Kaczyńskiego (pewnego kandydata na prezydenta i dysponenta aneksu do raportu z likwidacji WSI), Skrzypka (szefa NBP), Kurtyki (IPN), generalicji NATO, Szmajdzińskiego (kandydata na prezydenta SLD) i Płażyńskiego (współtwórcy PO, którą szybko opuścił)?

Jeżeli w czasie poszukiwania  odpowiedzi na te pytania pojawiły się jakiekolwiek wątpliwości, to polecam "drążyć dalej"...

Prawda o Smoleńsku będzie porażała, ale musimy się z nią zmierzyć... Podobnie jak z  całym PRL-bis (III RP) oraz też np. wpływem na wprowadzenie Stanu Wojennego środowisk związanych z B. Geremkiem, okoliczności zamachu na bł. Jana Pawła II i śmierci bł. J. Popiełuszki...

Dla zdrajców zaś pozwolę sobie - ku refleksji i zastanowieniu się np. nad śmiercią płk. Tobiasza - przytoczyć fragment z w/w książki W. Suworowa: "...Tymczasem drastycznie zmieniła się sytuacja polityczna:  Hiler i Stalin zostali najlepszymi przyjaciółmi, a komuniści pokochali nazistów. Wymieniono podarki - Stalin dostał najnowsze, skrywane przed resztą świata niemieckie samoloty: Messerschmitta Bf 109, Junkersa Ju 87, Dorniera Do 17, Heinkla He 111, a nawet Bf 110, a w zamian sprezentował Hitlerowi niemieckich komunistów, którym wcześniej Związek Radziecki  udzielił azylu politycznego (...)  Zamiast ich wozić do Niemiec, zaproszono Gestapo na  gościnną  egzekucję pod Moskwą". Podobnie po dodatkowych negocjacjach zakończonych przekazaniem kolejnego samolotu (bodajże Ju  88) postąpiono z niemieckimi, komunistycznymi agentami GRU zbiegłymi do Moskwy a sprawiającymi też sowietom problemy. Jak pisze dalej autor: "...Zidentyfikowano i sfotografowano każdego , a potem wśród maskujących gwizdów parowozów rozstrzelano ich koło składowisk węgla elektrowni  kaszyrskiej. Następnie wspólne ekipy GRU, Komitetu Centralnego WKB b) i Gestapo spaliły ciała w piecach elektrowni. Niemieccy komuniści popełnili trzy błędy: 1. zbyt szybko uwierzyli w obietnice GRU, 2. zbyt mocno nalegali, by GRU dotrzymało danego im słowa, 3. zapomnieli, że jeśli  ktoś da odpowiednio wysoką cenę  za głowę agenta (nierosyjskiego), to choćby był najlepszy, GRU sprzeda go bez wahania".


(Źródło cytatów: W. Suworow, GRU.  Radziecki wywiad wojskowy, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2010, s.35-36)

Hm... Ciężko jest być zdrajcą... Ciągle strach... Jak nie przed prawymi rodakami to przed swoimi mocodawcami a  ci mocodawcy bywają jak widać czasami "staromodni"  "...wśród maskujących gwizdów parowozów rozstrzelano ich..."

Reasumując. Dopiero wtedy gdy po jednej stronie postawimy zdrajców, którzy dla mnie będą stać "tam, gdzie kiedyś stało ZOMO" a po drugiej stronie resztę Polaków... to wtedy możemy zacząć odbudowywać Polskę.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

2 komentarze:

  1. Kto spowodował wsadzenie tylu ważnych osób do jednego samolotu?
    tuż przed odlotem 10 kwietnia wszystkich wsadzono do tupolewa poniewaz drugi samolot uległ awarii na okęciu to była celowa robota aby wszyscy polecieli razem nie zorientowano się ze to jest pulapka

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest wiele niewiadomych. Dopiero po latach prawda wyjdzie na jaw.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.