czwartek, 31 grudnia 2015

Życzenia noworoczne i prof. Jacek Tittenbrun: Bezdroża polskiej prywatyzacji


W grudniu 2014 roku życząc Nam wszystkim jak najlepszego roku 2015 pisałem m.in:

"Niech ten Nowy Rok 2015 będzie też rokiem przełomowym dla naszej Ojczyzny, w którym wszystkie czekające nas wybory (prezydenckie i parlamentarne) przegrają osoby i partie tak naprawdę Polsce nieprzychylne a dziś sprawujące niestety władzę.  Niech stanie się on początkiem odbudowy narodowej wolności, niepodległości i suwerenności naszego kraju. Niech będzie dla nas wszystkich okresem naszego przebudzenia,  wzajemnego porozumienia i odzyskania naszej Polski. Niech miłosierny, dobry Bóg i Matka Boża czuwają nad nami i naszą Ojczyzną!"

Życzenia spełniły się! Cieszę się z tego faktu ogromnie, choć to dopiero początek odbudowy naszej Ojczyzny i czeka nas w Nowym Roku 2016 ogromna praca, wytrwałość, wiara i determinacja, aby zakończył się on naszym ostatecznym sukcesem rozpoczęcia budowy Wolnej Polski, która stawać się będzie dla jej mieszkańców scalającym ich oparciem i fundamentem a życie w niej było pożądane i satysfakcjonujące.

Wrogowie naszej Polski nie mogą się pogodzić z oddaniem władzy oraz profitami z niej płynącymi i dążą do chaosu i "podpalenia" naszego kraju zamachem stanu i rokoszem. Są zdolni nawet do przelania polskiej krwi, która dla nich nic nie znaczy a może dać im powrót do władania Polską. Musimy zrobić wszystko, aby do tego nie dopuścić i uratować rozpoczętą przez rząd i prezydenta zapowiadaną "dobrą zmianę'' wyrywającą nas z czeluści pogardy, zniszczenia i złodziejstwa jaką była III RP.

Na ten Nowy Rok życzę więc nam wszystkim, aby zdrowie, uśmiech, spokój i radość ducha towarzyszyły nam każdego dnia. Starajmy się być szczęśliwymi, a za sobą zostawiać codzienne ślady mądrości, miłości, dobra i przyzwoitości.

Dawajmy innym cząstkę siebie... tak bezinteresownie ku satysfakcji i ich wdzięczności. Nie ma nic piękniejszego niż świadomość, że naszym życiem zbudowaliśmy trwałe o nas miłe wspomnienie... bo tak naprawdę każdy z nas indywidualnie jest tylko kamieniem, który może stać się piaskiem... ale wspólnie z innymi możemy stworzyć góry, które będą trwały wiecznie...

Żyjmy prawdą i w prawdzie i walczmy o nią. Niech ona nas prowadzi do zwycięstwa nad antypolskimi siłami zła, które dziś dostało wściekłej histerii i walczy za wszelka cenę z nami, naszym narodem, naszą tożsamością narodową, istotą demokracji, historią i tradycją, wiarą, prawem i sprawiedliwością.

Niech ten Nowy Rok 2016 okaże się naszym narodowym zwycięstwem. Wierzę, że tak będzie. Niech Bóg i Matka Boża nad nami czuwają, nami wszystkimi-Polakami!

---------------

W swoich ostatnich postach [1,2], ale tak naprawdę od wielu lat pisałem o polskiej transformacji - uosabianej przez III RP - jako najbardziej fatalnym procesie wyniszczającym nasz kraj przez całe 26 lat. Wyniszczającym materialnie i duchowo-intelektualnie. W pierwszym z nich przedstawiłem niejako podsumowanie mojego myślenia a w drugim poparłem go poglądami państwowca i merytorycznego fachowca M. Morawieckiego, wicepremiera i ministra rozwoju w nowym rządzie.

Dziś chcę przedstawić Państwu najważniejszy fragment wywiad, jakiego udzielił dobrych kilka lat temu Michałowi Sobczykowi i Remigiuszowi Okrasce prof. Jacek Tittenbrun, który dotyczył przybliżeniu tez zawartych w jego czterotomowym dziele  pt. "Z deszczu pod rynnę. Meandry polskiej prywatyzacji" (wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2007). Wywiad nosił tytuł: "Bezdroża polskiej prywatyzacji". Przy okazji polecam lekturę tego dzieła, co obecnie czynię :)

Jest on o tyle ciekawy, że autor książki (4 tomy) jest lewicującym naukowcem a mimo wszystko dochodzi do identycznych wniosków jak moje i innych, którzy są krytycznie nastawieni do III RP. 

Przedstawiam go - podobnie jak teksty poprzednie - ku refleksji i zadania sobie pytanie: "O co tak naprawdę walczą dzisiaj opozycjoniści wobec prezydenta A. Dudy i rządu B. Szydło...

------------------------------

Powszechnie za początek transformacji ustrojowej uważa się rok 1989. Właśnie ukazała się Pana monumentalna praca pt. „Z deszczu pod rynnę. Meandry polskiej prywatyzacji”. Przypomina w niej Pan, że większość fundamentalnych przekształceń gospodarczych, jak prywatyzacja, „kuchennymi drzwiami” wprowadzano jeszcze przed formalną zmianą systemu.

Jacek Tittenbrun: Faktycznej prywatyzacji dokonującej się już w czasach PRL sprzyjały zarówno prawne rozwiązania tworzone na poziomie makro, jak i układy istniejące na szczeblu mikro, tzn. przedsiębiorstw oraz stosunków między nimi a innymi częściami i instytucjami systemu społecznego.

Na podstawie rozporządzenia Rady Ministrów z 8 lutego 1988 r. powstała możliwość tworzenia prywatnych spółek na bazie majątku przedsiębiorstw państwowych w celu lepszego wykorzystania i zwiększenia produktywności tego majątku, które później zostały nazwane spółkami nomenklaturowymi.

Spółki „pączkujące” na przedsiębiorstwie przejmowały z reguły newralgiczne (i przynoszące największe zyski) części aktywów, nie podlegające rygorom podatku od ponadnormatywnych wynagrodzeń (tzw. popiwku - dop. kj). Zwykle spółki te zakładali i kierowali nimi członkowie kadry kierowniczej przedsiębiorstw publicznych oraz członkowie aparatu partyjnego i inni przedstawiciele partyjnej nomenklatury.

Typowa spółka nomenklaturowa monopolizowała zaopatrzenie przedsiębiorstwa państwowego w surowce, materiały i energię, a także – sprzedaż wyrobów gotowych, przechwytując tym sposobem od obu stron cały zysk przedsiębiorstwa. Ułatwiał to fakt, że dyrektor przedsiębiorstwa mógł zawierać z samym sobą, jako prezesem spółki nomenklaturowej, odpowiednie umowy.

W ten sposób nomenklatura, w ramach przygotowań do powitania nowego ustroju, przeprowadzała „pierwotną akumulację kapitału”, która mogła dokonać się wyłącznie przez rozkradanie majątku państwowego, bo innego w zasadzie nie było.

Uchwalenie pod koniec 1988 r. ustawy o działalności gospodarczej, która uchylała najważniejszy filar socjalizmu realnego w postaci wprowadzonej w 1947 r. przez Hilarego Minca zasady, że na działalność gospodarczą musi pozwolić państwo, było logicznym zwieńczeniem uwłaszczenia nomenklatury, potrzebującej na nowym etapie wolności gospodarczej.

Zanim pozwolono obywatelom wypowiedzieć się w wolnych wyborach, przezornie zadbano o kształt nowej rzeczywistości gospodarczej. Społeczeństwo zostało postawione przed faktami dokonanymi...

J. T.: W lutym 1989 r. peerelowski Sejm przyjął ustawę „o niektórych warunkach konsolidacji gospodarki narodowej”. Była ona podstawą prawną do masowego przejmowania przez wspomniane spółki nomenklaturowe majątku przedsiębiorstw państwowych. Mniej więcej w tym samym czasie został rozwiązany wydział przestępstw gospodarczych Komendy Głównej Milicji Obywatelskiej!

Ale zasadnicza zmiana ustroju gospodarczego, w praktyce oznaczająca pożegnanie się z realsocjalistycznymi pryncypiami, przyszła wcześniej. Była nią wspomniana ustawa „o wolności i równości gospodarczej” z grudnia 1988 r., potocznie zwana „ustawą Rakowskiego”. Stanowiła ona, że każdy obywatel ma prawo prowadzić działalność gospodarczą z prawem do zatrudniania nieograniczonej liczby osób, a jedynym wymogiem formalnym jest wpisanie tej działalności do ewidencji.

Ustawa ta zawierała pewien haczyk – wprowadzając nowe możliwości dla nowo zakładanych firm prywatnych, a nie ruszając starych rygorów dotyczących jednostek gospodarki uspołecznionej, upośledzała te drugie względem tych pierwszych. W ten sposób zmuszano przedsiębiorstwa państwowe do korzystania z pośrednictwa spółek nomenklaturowych!

Wystarczy wspomnieć, że pod koniec 1989 r. w sferze produkcji materialnej istniało niemal 3500 spółek prawa handlowego z udziałem przedsiębiorstw państwowych.

Opisywanie prywatyzacji przy użyciu terminu „uwłaszczenie nomenklatury”, tj. kadr kierowniczych przedsiębiorstw państwowych oraz funkcjonariuszy aparatu partyjnego, bywa traktowane jako zabieg ideologiczny, mający służyć dyskredytacji całości reform. Czy są wymierne dowody świadczące o tym, że zjawisko wzbogacania się PRL-owskiego establishmentu na państwowym majątku rzeczywiście wystąpiło na masową skalę?

J. T.: Posługuję się pojęciem nomenklatury jako kategorią naukową, nie ideologiczną. A o realności i nagminności zjawiska zwanego uwłaszczaniem się nomenklatury świadczyć może liczba spółek między osobami prywatnymi i przedsiębiorstwami uspołecznionymi. Od stycznia do września 1989 r. powstało 12,6 tys. takich spółek. Dodajmy, że nomenklatura, czyli wykaz stanowisk, których obsadzenie wymagało akceptacji odpowiedniej instancji partyjnej, obejmowała w 1988 r. ok. 30 tys. kluczowych stanowisk, a jeśli dodać do tego stanowiska objęte rekomendacjami partyjnymi, które tylko formalnie nie miały mocy wiążącej – 360 tys.

Partykularne interesy tej grupy społecznej bez wątpienia miały ogromny wpływ na wiele decyzji podejmowanych u progu transformacji. A jaką rolę odegrała ideologia, wolnorynkowy dogmatyzm reformatorów?

J. T.: O roli ideologii wspartej na dogmacie wyższości własności prywatnej nad publiczną, można mówić przede wszystkim w odniesieniu do ekipy – a także jej następczyń – która odpowiadała za wyznaczanie polityki ekonomicznej po 1989 r. Dla części elit PRL-owskich ten mit również mógł być elementem świadomości (nie mając tam konkurencji ze strony dawno zapomnianej teorii marksistowskiej), ale w ich postępowaniu główną rolę odegrał bez wątpienia własny interes. Grupy te albo rozumiały, że koniec socjalizmu jest już bliski, albo – zamierzając się wygodnie urządzić w ramach starego ustroju – przyspieszały ów kres swoimi działaniami, co wychodziło na jedno.

Pańskie analizy pokazują, że w nadużycia prywatyzacyjne uwikłana była większość partii i środowisk politycznych w Polsce, nie tylko formacja określana ogólnie jako postkomunistyczna.

J. T.: Jakkolwiek by nie nazwać SdRP czy SLD (jako zasadniczych, choć nie jedynych post-PRL-owskich partii), pozostaje faktem, że zarówno te – określające się mianem lewicowych – partie, jak i ich prawicowe konkurentki ochoczo patronowały, a ich członkowie angażowali się w przekształcenia własnościowe po 1989 r. Patrząc z tego punktu widzenia, można mówić o poza- czy ponadpartyjnym uwikłaniu w stosunki charakterystyczne dla tego, co określam jako kapitalizm patrymonialny, system korupcjogenny i patologiczny, którego charakter wyznaczany jest przez styk gospodarki i państwa. Z tego względu uwikłanie partii w przemiany własnościowe jest niemal proporcjonalne do stopnia ich udziału w mechanizmach władzy, wpływającej na owe przemiany.

[...]

Na koniec chcieliśmy zadać pytanie nieco osobiste. W Polsce mówienie o „uwłaszczeniu nomenklatury” i wskazywanie na partyjno-establishmentowe korzenie prywatyzacji, niejako od razu nasuwa skojarzenia z prawicą, tą najbardziej antykomunistyczną. Pan natomiast jest konsekwentnie od lat człowiekiem lewicy, bliskim marksizmowi. Skąd zatem wzięło się Pańskie, oryginalne w polskich realiach, stanowisko definicyjno-krytyczne?

J. T.: To, że pojęcie uwłaszczenia nomenklatury może być czy nawet zostało, nomen omen, zawłaszczone przez prawicę, to jedna sprawa, a jego naukowa prawomocność – a ta w pierwszym rzędzie mnie interesowała – to zupełnie inna kwestia. O zburżuazyjnieniu funkcjonariuszy aparatu partyjno-państwowego jako zasadniczej przyczynie buntów robotniczych w PRL pisałem wielokrotnie, także za czasów dawnego ustroju. Teksty te pisane były z pozycji lewicowych i tak też były odczytywane.

Mogę jedynie na zakończenie zachęcić do przeczytania całej książki, która, jak myślę, jednoznacznie wyraża moje lewicowe, antykapitalistyczne, prorobotnicze i propracownicze stanowisko. Stanowisko to przejawia się przede wszystkim w opisie i badaniu wydarzeń i procesów istotnych dla warunków egzystencji tej klasy czy klas. A znaczeniu prywatyzacji dla warunków życia mas robotniczych i pracowniczych w ostatnich dwóch dekadach trudno zaprzeczyć.

---------------

O autorze: prof. dr hab.Jacek Tittenbrun (ur.1952) –socjolog. Kierownik Katedry Socjologii Przedsiębiorczości i Pracy oraz Zespołu BadańSocjoekonomicznych w Wyższej Szkole Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa w Poznaniu, profesor zwyczajny Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jego główne zainteresowania naukowe obejmują socjologię gospodarki, ze szczególnym uwzględnieniem problematyki własności oraz zagadnienia zróżnicowania społecznego; zajmował się badaniem m.in. małych i średnich przedsiębiorstw, społeczno-ekonomicznych mechanizmów upadku socjalizmu realnego oraz prywatyzacji. Autor teorii stanów społecznych i teorii własności siły roboczej. Prowadzi badania na pograniczu socjologii i ekonomii, niejednokrotnie wkraczając także w obszary zainteresowań filozofii, politologii i innych nauk społecznych. Laureat wielu nagród naukowych, m.in. nagrody im Stefana Czarnowskiego, przyznanej przez Polską Akademię Nauk. Wielokrotny stypendysta zagranicznych ośrodków naukowych, członek prestiżowych instytucji i środowisk naukowych, m.in. Europejskiego Stowarzyszenia Socjologicznego. Uhonorowanytytułem naukowca roku 2005 przez International Biographical Centre (Cambridge, Anglia). Autor kilkunastu książek, w tym wydanych w Londynie i Nowym Jorku. Wśród jego najważniejszych publikacji znajdują się „Instytucje finansowe a własność kapitału akcyjnego” (1991), „Nowi kapitaliści? Pracownicze fundusze emerytalne a własność kapitału akcyjnego” (1991), „The Collapse of »Real Socialism« in Poland” (1993), „Ekonomiczny sens prywatyzacji: Spór o wyższość własności prywatnej nad publiczną” (1995), „Private versus Public Enterprise: In Search of the Economic Rationale of Privatisation” (1996). W roku 2008 ukazała się jego czterotomowa praca „Z deszczu pod rynnę: Meandry polskiej prywatyzacji”. Ponadto jest tłumaczem literatury pięknej, dokonał m.in. polskiego przekładu „Żelaznego Jana” Roberta Bly.

-------------------------

To tyle... Mam nadzieję, że coś do państwa dotarło. Dotarło szczególnie do tych, którzy dziś tak oponują przeciw nowym władzom i nowemu prezydentowi. Oni chcą przywrócić państwo do normalności i też rozliczyć złodziejstwo i zniszczenie oraz wydrenowanie majątkowe Polski przez całe 26 lat III RP.

[1] http://krzysztofjaw.blogspot.com/2015/12/prawdziwe-oblicze-transformacji-i-iii-rp.html
[2] http://krzysztofjaw.blogspot.com/2015/12/zyczenia-i-wicepremier-m-morawiecki.html

W tym też temacie polecam również książki:

- dwie prof. W. Kieżuna: "Drogi i bezdroża polskich przemian" oraz "Patologia transformacji" (obie z 2012 roku);
- pracę zbiorową z 2015 roku "Wygaszanie Polski 1989-2015";
- T. Cukiernika "Dziesięć lat w Unii. Bilans członkostwa" (2015);
- Andrzeja Zybertowicza, Radosława Sojaka "Państwo Platformy: Bilans zamknięcia" (Fronda 2015);
- tychże autorów "Transformacja podszyta przemocą. O nieformalnych mechanizmach przemian instytucjonalnych" (UMK 2008);
- a nawet G. W. Kołodki i J. Tomczykiewicza "20 lat transformacji. Osiągnięcia, problemy, perspektywy (2009) (zresztą G. W. Kołodko naprawdę - wedle mnie mnie - jest ciekawym poglądowo ekonomistą, profesorem z innym niż ja rodowodem intelektualnym i ideowym, ale warto znać jego opinie);
- Dodatkowo można jeszcze zajrzeć do publikacji noblisty prof. J. E. Stiglitz'a "Globalizacja" (2002) oraz jego krytyki Konsensusu Waszyngtońskiego (na początek w wiki pod hasłem Konsensus Waszyngtoński).

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.